Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Edgarzyc

IO-Fantasy

Polecane posty

- Sama zapłata Diergova miała być wystarczająca, ja dorzucam drugie tyle. To powinno zamknąć ci buzię, przynajmniej póki co. - Cóż, miała rację, Arkon za same pieniądze od olbrzyma mógłby pozbyć się długów, a i reszta starczyłaby na porządne utrzymanie przez jakiś czas. - Dobrze, nie będę zadawał pytań, bo nie chciałbym słyszeć kolejnych kłamstw. - Arkon przyparty do muru postanowił, że przynajmniej kontakt z towarzyszami na kolejne kilka tygodni może utrzymać na poziomie. - Cholera, niech i tak będzie, ale obiecuję, że kolejna osoba, która będzie chciała się dołączyć do tej menażerii skończy marnie. To nie jest wycieczka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arkon w tym momencie zaczął rozmyślać nad swoją, coraz bardziej komplikującą się sytuacją - Nie podoba mi się to. Nie ufam obojgu. Zbyt wiele o mnie wiedzą... skąd, do cholery? Może są w zmowie? Może po przekroczeniu granicy pogrzebią mnie w jakimś lodowcu, albo co gorsza... nie zapłacą! Muszę się zabezpieczyć. Przyda mi się ktoś zaufany, kto będzie moim cieniem. Na szczęście pewien elf wciąż ma u mnie dług - Uśmiechnął się na tę myśl - Muszę jednak działać dyskretnie. Nie mogą się dowiedzieć, że zaangażowałem kogoś jeszcze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze kombinujesz, Arkonie - przerwała mu rozmyślania Kathleen - nikt nie powinien wiedzieć, że chcesz zatrudnić elfa. Musisz być dyskretny.

- Dlaczego czytasz mi w myslach!?

- Ponieważ myślisz niedyskretnie. Jesteś głośniejszy niż pijany krasnolud.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dziękuję, za zrujnowanie mojego planu na jakiekolwiek zabezpieczenie - powiedział ugryźliwie Arkon. Nie była to prawda, przemytnik nadal chciał się dostać do elfa, jednak ta myśl była szybka, nie zdążyła jej odczytać Kathleen.

-Dobrze - powiedział - muszę udać się po resztę "ekwipunku"

-Może nie teraz ? - odparł Diergov - Trochę późno - spojrzał się za okno, księżyc chylił się ku zachodowi - polecam się wyspać - dodał

-Zobaczymy się jutro ? - Arkon zapytał Kathleen

-Może ? - odpowiedziała

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemytnik zaśmiał się w myślach - Wszystko zgodnie z planem. Wydaje ci się, że możesz bezkarnie zaglądać do mojego umysłu? Miałem już do czynienia z takimi jak ty, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak łatwo jest wami manipulować. W końcu nigdy nie wiesz, czy odkryłaś wszystko, co kryje się w czyjejś głowie. Sam decyduję, które informacje ci udostępnić. Spodziewasz się elfa, to elfa dostaniesz, wiedźmo. A teraz, chyba należy ci się kolejna informacja, o tym, gdzie zamierzam się teraz udać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twarz Kathleen pobladła. Nie musiałeś być az tak szczegółowy.

Tak działą mój pełny pęcherz na wyobraźnie.Odparł Arkon, po czym nonszalanckim krokiem opuścił pokój. Diergov obejrzał się n Kathleen, ale tej już nie bylo. Wzruszył łańcuchami górskimi mięsni ramion i wrócił do siebie. Zostało mu jeszcze ze cztery godziny snu. Co ciekawe nawet wiedział o czym ten sen bedzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudził się pięć godzin później. Ze snu - jakkolwiek malowniczy by nie był - nie pamiętał niczego. Przetarł rozespane oczy, ubrał się i wyszedł z pokoju.

Co stało się potem, wyszło zupełnym przypadkiem. Planował udać się prosto do stajni i nie wiedział, co podkusiło go, by zajrzeć najpierw do pokoju Arkona i sprawdzić, czy na niego czeka. To, co zastał w środku, nie wróżyło najlepiej.

Krzesło było przewrócone, kotara zerwana razem z karniszem....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wśród ogólnego rozgardiaszu zaczął dostrzegać szczegóły - kilka kropel krwi na podłodze, zerwana zasuwka w oknie, nienaruszony zamek w drzwiach. Rzeczy Arkona w większości znajdowały się w kufrze, jednak rozrzucone, tak jakby ktoś bardzo szybko je przejrzał i nie kłopotał się ich ogarnięciem, przemytnik zakrawał o pedanta w sprawach swojego dobytku. Diergov wychylił się przez uszkodzone okno i zaraz pod nim dostrzegł strzaskane skrzynki stojące obok straganu z warzywami. Wszystkie puzzle zaczęły składać się na wyraźniejszy obraz. - Najpierw przepytam ludzi w gospodzie, następnie właściciela stoiska - Pomyślał wielkolud.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie w gospodzie spali. W końcu Diergov wstał jeszcze przed pianiem koguta. Zastanawiało go dlaczego nikt się nie obudził, mimo hałasu w pokoju obok. Właściciel stoiska z kolei dotarł na miejsce chwilę przed Diergovem. Dopiero wtedy przypomniał sobie, że Arkon chciał opuścić miasto inną, nieoficjalną drogą i spotkać się na południowych rozstajach o świcie. To co oczywiste wcale nie musi być prawdziwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diergov wrócił do swojego pokoju i zaczął pakować swoje rzeczy. Kiedy wychodził stanął przed nim zdyszany starzec, był to Arnahiel - To ciebie szukam nasz wspólny znajomy kazał mi przekazać pewną wiadomość- powiedział alchemik i podał mu kawałek papieru po czym odszedł nie zwracając uwagi na zdziwienie na twarzy wielkoluda. Po chwili zakłopotania Diergov rozwinął liścik i wyczytał:

Spotkajmy się w umówionym miejscu Arkon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądało więc na to, że drań zdołał ujść cało.

Dojście na miejsce zajęło Diergovowi dziesięć minut. Arkon był - bez zaskoczeń - wściekły.

- Wreszcie! Już, już, jedziemy! Masz prowiant?

- A gdzie magiczka?

- Magiczka nie jedzie. Cholerny woźnica! Zabiję gnoja. Mówiłem mu, jeździmy razem i będzie w porządku, a on wiesz, co zrobił? Pojechał sam, bo uznał, że skoro mi się udaje, to jemu też się uda. Kretyn dał się złapać, stracił towar i wsypał mnie Garvoisowi! Mnie! Mnie nigdy nie capnęli!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak coś czułem, że z tym włamaniem to podpucha. Karczmarzowi się nie spodoba.

Arkon ziewnął.

- I tak w tym mieście jestem spalony. Poza tym potrzebowałem namieszać Garvoisowi w głowie. Pewnie przetrzepuje teraz każdą piwnice, byleby tylko znależć drania, który mnie porwał. A magiczka ma pecha, mogła odczytać mi z głowy, gdzie się spotykamy. Widać albo nie ma tak wielkiego talentu, albo aż tak jej nie zależy.

Nie tracąc czasu oboje wspieli się na konie i ruszyli raźno traktem, w milczeniu rozkoszując się ostatnim słonecznym porankiem przed zimą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczka dotarła na miejsce spotkania kwadrans po odjeździe Arkona i Diergova. Dostrzegła ślady końskich kopyt i ludzkich stóp, odciśniętych w świeżym błocie. Zatrzymała się i skupiła. Aura gniewu przemytnika, którą wyczuła, była tak silna, że prawie zwaliła ją z nóg. Gdy upewniła się, że to właśnie stąd wyruszyli podróżnicy, wyjęła zza paska krótki, zakrzywiony nóż. Uniosła prawą dłoń do góry i ukłuła się w mały palec i wyszeptała kilka słów w pradawnym języku. Gdy kropla krwi spadła na ziemię, otworzył się czerwony portal, od którego aż bił mrok. Wsunęła do środka karteczkę i wsiadła na konia, ruszając za Arkonem i Diergovem.

Portal zamknął się. Wiadomość na kartce brzmiała: "Wyruszyli. Podążam ich śladem.".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Południe tak jak poranek było słoneczne. Kopyta ich koni wystukiwały monotonny rytm.

-Kathleen współpracuje z Graviosem ? - zapytał Diergov

-Na to wygląda, niestety - odparł

-Niestety ? - parsknął - Miałeś na nią chrapkę ? - uśmiechnął się wielkolud - Nie tylko ty - powiedział do siebie, jednak na tyle głośno, aby usłyszał to Arkon

-Nie wiedziałem, że masz poczucie humoru - powiedział

-A no, jeszcze wiele o mnie nie wiesz - odparł z dumą.

-Mamy czas - powiedział i zaczął się śmiać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No nareszcie. Bałem się, że w ogóle nie posiadasz zdolności do śmiechu. Tylko chodzisz wiecznie płochliwy jak mysz i nieufny.

Kąciki ust Arkona dalej pozostawały w górze:

- Skąd pomysł, że ci w końcu zaufałem? Znamy sie raptem od zeszłego popołudnia. rAdość może być tylko zasłoną, a pod poduszką dalej mogę chować nóż.

Diergov zamyślił się na chwilę:

- Skąd wpadł ci do głowy pomysł, że ta wiedźma moze pracować dla takiego idioty jak Garvois? Przecież specjalnie zesłała na niego iluzję naszego pobytu w areszcie, co by dać nam czas na ucieczkę. I po co miałby nas śledzić jak wystarczyłoby nas zamknąć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, nie doceniasz naszego kolegi Garvoisa. Owszem, sam może nie grzeszy intelektem, ale ma kapitał i talent do wyszukiwania zdolnych pracowników. Możesz powiedzieć z pewnością, że Kathleen mówiła nam prawdę? O Garvoisie albo o czymkolwiek innym?

Diergov milczał.

- Chociaż z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby wynajmował ją z mojego powodu. Zdaje się, że mówiłeś, że nikt Cię nie śledzi. Może czas zweryfikować te dane? Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?

#Bluźnierstwo szpetne zaiste, muszę przyznać, że autentycznie wciągające opowiadanie nam wychodzi. Po poprzednim IO moje oczekiwania były niewygórowane, ale fantasy wygląda miodnie. Teraz tylko wystarczy wstrzymać się z moherowymi beretami i szukać wydawcy x)#

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Od początku - zaczął Diergov - Kathleen poznałem tej nocy, nie wiem czy powinienem, ale jej ufam. Co do śledzenia, wtedy, jak się rozeszliśmy ktoś za mną szedł ...

-Za mną też - wciął się w zdanie Arkon - dokończ. Diergov przymrużył oczy, jakby spojrzeniem chciał zabić towarzysza, który odwzajemnił to uśmiechem.

-Tak więc, czy ktoś śledzi nas teraz, nie wiem. Mam swojego rodzaju przeczucie, że podąża za nami Kathleen. Ale nie jestem pewien - obejrzał się w tył jakby z nadzieją, że kogoś zobaczy.

#ColonelNosio - tak, taka myśl się pojawiła. Chodzi o portal i to, że Kathleen wrzuca tam kartkę. Oczywiście ktoś może się wykazać inicjatywą i tą współpracę uznać za błędny domysł Arkona (i mój lol.gif)

Zaiste szpetne bluźnierstwo, opowiadanie naprawdę ciekawe. Co do poprzedniej IO - najlepsza (dla mnie) była pancerna Łada. Propsy roza.GIFklaszcze.gifbrawa.gifroza.GIFklaszcze.gifbrawa.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hah, na pewno za nami idzie. Ona nie wyglądała na taką co łatwo odpuszcza. Chcesz zastawić na nią pułapkę?

Arkon uśmiechnął się jadowicie:

- Możemy zabukrowwć się w Wysiłsze na kilka dni, co zmusi ją do spania w lesie.

- To było by okrutne. Zważywszy na fakt, że nie mamy pewności czy rzeczywiście działa na naszą niekorzyść.

#Łada była wspólnym wysiłkiem. Co ciekawe, pojawiła się dopiero w drugiej wersji, ponieważ wcześniejszą napisałem jednocześnie z Colonelem i musiałem ją usunąć :) #

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po za tym, ona jedzie razem z nami... Tylko w pewnej, dosyć znacznej, odległości. -

- I niech tak pozostanie. Zastanawia mnie zasięg jej telepatycznych zdolności. Wczoraj musiała być całkiem niedaleko, wpadłem na to dopiero nad ranem. Nie chciałbym, żeby gmerała teraz bez pozwolenia tam, gdzie nie trzeba.-

Diergov uśmiechnął się do tej myśli.

- Ja wręcz przeciwnie.-

- To jak będzie? Dowiem się kto depcze nam po piętach, czy zamierzasz poczekać, aż wlezą nam do umysłów i zwiążą w jakiejś ciemnej piwnicy? -

# to jak to z tą Kasią w końcu jest, Rezon pisze, że Diergov ją zna i jej ufa; Tellur, że "wyglądała mu na taką, co.." i już nie wiem. Swoją drogą straszny pies na baby w tej tajnej misji wink_prosty.gif Może powinien mieć Bond na drugie.

I jeden postulat- może byłoby dobrym pomysłem co jakis czas wrzucać posta ze streszczeniem wydarzeń i/lub sciągawkę imion, nazw własnych, coby nie trzeba było wertować całego wątku? #

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Diergov, mam pomysł, spróbuję nauczyć cię ochrony przed wniknięciem do umysłu. Rzecz łatwa do ogarnięcia w podstawach, lecz piekielnie trudna do wyćwiczenia. - Zadowolony z siebie Arkon zaczął wykładać towarzyszowi podstawy, których nauczył go pewien magiczny... - ...no i cała trudność polega na skupieniu się na tej jedynej rzeczy, o której będziesz myślał. Można w umyśle zaszczepiać fałszywe sugestie, ale nie jest to dobry pomysł, zważywszy na to, którą częścią ciała przy niej myślisz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No już nie bądź taki święty. Pamiętaj, że to ty masz dług w pewnym domu...

Odparł Diergov, wdzieczny że Arkon postanowił pozostawić temat osoby, która go ściga.

Trakt stawał się coraz bardziej ruchliwy. Rolnicy wychodzili na pola, a kupcy ciągneli do miast ze względu na dzień targowy. Słońce leniwie podkreślało swoja obecność, zostawiając sporo miejsca dla chłodnego wiatru, forpoczty zimy. Raz minęli jakiegoś gońca, który pędził jak poganiany batem, pewnie pod groźbą obcieńcia żołdu i czyszczenia latryn. Po pewnym czasie Arkon wraz z Diergovem wjechali między dwie potęzne skał, pokazujące koniec równin i początek krainy lasu i dolin.

# Wyszedłem z założenia, że nie da się zaufać komuś kto niejako "włamuje" się w czasie snu i stawia żądania. Dodatkowo, to nielogicznie wyglądało, że koleś mający pełnie władzy w mieście (i dla którego Arkon pracował) , wynajołby magiczke i bawił w podchody. #

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diergov zatrzymał się nagle. Pobladł. Rozmasował nasadę nosa, ukrywając twarz w dłoni.

- Urok.

- Co?

- Rzuciła na mnie, suka, urok. Teraz to zrozumiałem. Poczułem, że się oddala, wyszliśmy z jej...zasięgu.

- Zatrzymała się?

- W ten sposób wiedziała, gdzie jestem, mogła mnie znaleźć.

Myśli Arkona mknęły niczym strzała.

- Czyli nie wymknęliśmy się jej. Odprowadzała nas.

Diergov przytaknął.

- Chciała mieć pewność, że wyniesiemy się z miasta. Po to był Gervois. Żebyśmy wyjechali nie odwracając się za siebie.

Arkon popatrzył smutno w stronę, z której przyjechali.

- Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że ktoś postanowił nas w coś wrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...