Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RIP

Age of Decadence

Polecane posty

Dzięki za tego posta. Kiedyś chyba miałem okazję zagrać w wczesną alphę tego tytułu (nie jestem pewien). Grę od jakiegoś czasu widziałem na Steamie i trochę o niej poczytałem. Faktycznie, gra zbiera masę pozytywnych recenzji od graczy.

Jak ja kocham te pojawiające się zupełnie znikąd "syfiaste indyki" (by Stilborn).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Potemps

W grze jest ponad 600 000 linii dialogowych (dla porównania w Wiedźminie 3 "tylko" 450k, w BG2:EE 350k), ponad 100 unikalnych NPC-ów z questami , ponad 750 od których możemy dowiedzieć się więcej o świecie, mitologii i odkryć o co tak naprawdę tu chodzi no i ponad 100 questów, które nie są fetch questami, ale są naprawdę interesujące (nieraz z zabawnymi zwrotami akcji).

Nie chce się czepiać ale od kiedy ilość > jakość? Poza tym wiedźmin ma dialogi w pełni udźwiękowione a tutaj też tak jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Potemps

W grze jest ponad 600 000 linii dialogowych (dla porównania w Wiedźminie 3 "tylko" 450k, w BG2:EE 350k), ponad 100 unikalnych NPC-ów z questami , ponad 750 od których możemy dowiedzieć się więcej o świecie, mitologii i odkryć o co tak naprawdę tu chodzi no i ponad 100 questów, które nie są fetch questami, ale są naprawdę interesujące (nieraz z zabawnymi zwrotami akcji).

Nie chce się czepiać ale od kiedy ilość > jakość? Poza tym wiedźmin ma dialogi w pełni udźwiękowione a tutaj też tak jest?

A kto pisał że ilość > jakość? Padło pytanie o długość gry to chyba logiczne jaki był cel podania ilości linii dialogowych i porównanie do innych tytułów. Jak się nie chcesz czepiać to się nie czepiaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po niedawnej zabawie w infantylne wiedźminy Age of Decadence łechce moją grzybowość ze zdwojoną siłą. Nie mówiąc o gameplay'u, który czyni tę grę instant klasykiem dla grzybów.

Chociaż mogli sobie darować crafting, chyba jeden z najbardziej inwazyjnych nowotworów. Niepotrzebne busy work.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do "ilość-jakość", oczywiście masz rację tylko tą ilością to twórcy Wiedźmina się chwalili tak się składa (zresztą nie tylko oni). O tych liczbach wspominam jedynie po to by uzmysłowić co niektórym, że w grze jest masa zawartości (i to najwyższej jakości, ale trzeba dobrze znać angielski by móc to docenić) ale nie widać jej na pierwszy rzut oka.

Mógłbyś powiedzieć po czym oceniasz jakość tekstu? Znam angielski raczej dobrze (poziom B-2 oznacza "ponadprzeciętny") i w Age of Decadence widzę raczej klasykę gatunku niż jakieś mistrzostwo słowa pisanego.

Mnie natomiast nie podoba się, że gra mówi mi, iż łatwo tu zginąć. Owszem. Jak przeciwników jest 4-5 i to o wiele lepiej uzbrojonych. Bo z 3-4, którzy byli nieco gorzej uzbrojeni to sobie jakoś poradziłem. Takie zagrywki są na poziomie słabego Mistrza Gry.

Przykład numer 1: Obóz bandytów. Stwierdziłem, że przyda mi się pomoc. Dowódca spytał o obronę obozu. Opisałem. Chwilę potem okazało się, iż cała walka odbyła się "poza kadrem" i ponieśliśmy straszliwe straty. Dodam tylko, że sam - w pojedynkę - załatwiłem trzech bandytów, więc jakbym miał do pomocy tych 5 legionistów, którzy zginęli, to myślę, że dalibyśmy im radę bez większych strat.

Przykład numer 2: Obóz konkurencyjnego rodu. Kazałem kupcowi zatruć wino. Okazało się, że dzięki temu są już przygotowani do walki(?!) i... nic. Dalej jest ich 4 (lepiej uzbrojonych, dodajmy), związku z czym nie mam większych szans. Nie widzę w takiej sytuacji sensu w dawaniu opcji zatrucia wina. Nie tylko to nie pomaga, a wręcz pogarsza sytuację (gdyż przeciwnik atakuje "z marszu" i wszystkie inne opcje są już niedostępne).

Jest tu opcja stworzenia drużyny, którą jakoś ominąłem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Twój przykład #1, dostajesz proste pytanie: "myślisz, że dasz im radę?" na co odpowiadasz "tak" lub "nie". Jeśli odpowiadasz "tak" to niepotrzebnie zawracasz Dellarowi głowę, jeśli odpowiadasz "nie" tzn. że będziesz im tylko zawadzał. W tym momencie jesteś nikim, który chce zostać kimś i chce się wykazać, by zdobyć względy władcy Teronu. Nie można się więc dziwić Dellarowi, ze nie chce brać kogoś kto może się okazać kulą u nogi.

Mocno naciągane. Szczególnie, że do wyboru jest albo "idziesz sam" lub "nie idziesz w ogóle". Taka zero-jedynkowa logika. Bez brania pod uwagę np. mojego licznika trupów (a ten akurat miałem wysoki), czy umiejętności bitewnych (które akurat miałem mocno rozwinięte).

Zresztą jeśli wczytasz się w tekst to będziesz wiedział, że w momencie gdy idziesz negocjować jest już po ptakach, ci zbójcy będą gotowi na atak i powitają cię bełtami (no chyba, że pojawisz się sam, z workiem pieniędzy, tak jak było uzgodnione).

Można byłoby dać możliwość, że wejdę do obozu "dać" im pieniądze, ale w momencie wręczania monet zaatakują legioniści. Takiej opcji gra najwyraźniej nie przewidziała, a szkoda bo nie tylko miałoby to sens, ale jeszcze wyrównała walkę. Nawiasem mówiąc, jak powiedziałem ze sobie z bandytami poradzę, to po powrocie do ich obozu nie mogłem rozpocząć walki z nimi, choć za pierwszym razem (tj. gdy przychodzi się i jest opcja negocjacji) nie było z tym żadnych problemów.

Choć trochę racji muszę ci przyznać, ale wówczas byłoby zbyt łatwo, a ta gra to nieustanne wyzwania i gracz ma przeważnie pod górkę, co moim zdaniem jest miłą odmianą. W innych erpegach wszystko zbyt łatwo przychodzi i właściwie kwestią czasu jest zanim staniemy się pół-bogami.

A co to za problem postawić przed graczem przeciwnika, którego nie będzie w stanie ubić? Wyzwanie, które polega na kręceniu się dookoła walki jest marnotrawstwem dobrego systemu walki. Wolałbym, gdyby to było rozwiązane jak w Battle Brothers: tam walka też jest śmiercionośna (może nawet bardziej) i też można porywać się z motyką na słońce, ale też da się sensownie dobrać wyzwanie do poziomu drużyny. Tutaj właśnie tego aspektu brakuje, bo chyba jedno z tych trudnych [bojowo] zadań jest zadaniem, które pcha fabułę do przodu i otwiera nowe lokacje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po niedawnej zabawie w infantylne wiedźminy Age of Decadence łechce moją grzybowość ze zdwojoną siłą. Nie mówiąc o gameplay'u, który czyni tę grę instant klasykiem dla grzybów.

Chociaż mogli sobie darować crafting, chyba jeden z najbardziej inwazyjnych nowotworów. Niepotrzebne busy work.

Wiedźmin 3 infantylny? wat?

To jest gra indie, tworzona przez 3 osoby (później pomagały jeszcze 3 inne) i ma bardzo ograniczony budżet. Powinno być oczywiste, że nie ma tu aktorów.

A co do "ilość-jakość", oczywiście masz rację tylko tą ilością to twórcy Wiedźmina się chwalili tak się składa (zresztą nie tylko oni). O tych liczbach wspominam jedynie po to by uzmysłowić co niektórym, że w grze jest masa zawartości (i to najwyższej jakości, ale trzeba dobrze znać angielski by móc to docenić) ale nie widać jej na pierwszy rzut oka. Najlepsza rada jest taka: sprawdzić demo na Steamie i wówczas zdecydować czy to gra dla was. Tylko, że tutaj trzeba korzystać z mózgu w przeciwieństwie do gier Bethesdy czy Bioware gdzie nie ma większego znaczenia jaką postać stworzymy i w co zainwestujemy, tam nie da się przegrać (no chyba, że ktoś jest kompletnym idiotą).

To, że gra jest niezależna w żaden sposób nie wpłynie ani na jej ocenę ani na to jak ją odbiorę. Przykro mi, jest jedna miarka dla wszystkich gier, zarówno indie jak i molochów pokroju GTA 5.

Chwalę twórców za demo, rzadko kiedy teraz ktoś je wypuszcza.

I jak dobrze rozumiem mogę sobie "zepsuć" postać już na starcie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem, że mam dość mieszane uczucia jeśli chodzi o tą grę.

Zdecydowanie wolę formułę from zero to hero - gdzie po zdobyciu kilku poziomów i jakiegoś gearu zaczynam pomiatać przeciwnikami, a pod koniec rozgrywki już na mój sam widok wrogowie giną.

Doskonale rozumiem, że bardziej realistyczne jest to, iż grupa wieśniaków z widłami może bezproblemowo zatłuc kolesia w zbroi z wielkim toporem, ale chyba zbyt długo wpajane mi było rozwiązanie, że hero w tym momencie robi jeden slice i wszyscy przeciwnicy są przecięci na pół. Wychodzę z założenia, że gra ma dawać frajdę.

Tym bardziej frustrujące w AoD było to, że przy jakichś tam w miarę rozwiniętych moich statystykach ataku - byle wieśniak potrafił uniknąć 3 ataków pod rząd.

Moim zdaniem gra trafi do określonego grona ludzi, którzy taki typ rozgrywki lubią. Dwudziestokrotne loadingi tylko po to, żeby udało się przeżyć poprzez inaczej wydane punkty, czy użycie innej broni. Jeśli ktoś taki typ rozrywki dostarczanej przez grę lubi to proszę bardzo - mogę tylko pozazdrościć chęci i dużej ilości wolnego czasu.

Mi osobiście takie tematy nieszczególnie się podobają - gram w gry dla rozrywki. Tutaj natomiast częściej spotykała mnie frustracja. Poziom krytyczny natomiast wystąpił przy okazji takiej krótkiej historyjki, która to nastąpiła po znużeniu kolejnym zgonem, czy tam którymś z rzędu missem.

Otóż przy użyciu cheat engine ustawiłem sobie, że cały czas będę miał 10 action pointów - czyli mogłem nieskończenie długo sobie biegać po mapie w trakcie walki i zadać nieograniczoną liczbę ciosów.

Pierwszy lepszy złodziej - czy to ze sztyletem czy z łukiem - miał na tyle dużą szansę uniku, że trafiałem raz na 15 wyprowadzonych ciosów, z czego w przypadku 6 uderzeń był counter attack ze strony przeciwnika.

Dodam tylko, że o wiele łatwiej w bezpośrednim starciu było mi zabić postać w medium/heavy armor z tarczą. Jak dla mnie troszkę to dziwne - i nie.. Nie chciało mi się zmieniać buildu postaci, nie chciało mi się rozdawać od nowa punktów - bo szkoda mi na to czasu (którego na granie i tak mam niedużo).

Bez bicia przyznam, że szukam prostej rozgrywki, w której to ja jako gracz jestem wybrańcem, mam nadprzyrodzone zdolności i dlatego wyruszam ratować świat. Szczury rozdeptuję, raiderów one-hituję, gear upgradeuję, a bossów z radością morduję.

Z radością mogę nazwać się wielkim fanem turówek - uwielbiam pierwsze fallouty, Jagged Alliance 2 jest dla mnie póki co grą niedoścignioną jeśli chodzi fun płynący z gry, przeszedłem nawet lekko kiszkowate nowe Jagged Alliance (były chyba 2 części), nawet jakieś Jazz Hired Guns, czy tam Jagged Edge (czy jak to się tam nazywało). Najśmieszniejsze jest to, że we wszystkie powyższe tytuły grało mi się o niebo lepiej niż w Age Of Decadence - z jednoczesnym zaznaczeniem tego, że absolutnie ta ostatnia nie jest grą złą. Po prostu nie wpasowuje się w wygodne dla gracza kanony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie - nie jechałem w JA2 na cheatach i bardzo proszę powstrzymać się z takimi tekstami.

W JA2 cheaty to rujnowanie sobie świetnie zbalansowanej i zeskalowanej rozgrywki.

I proszę Cię.. Przestań już z tym myśleniem w rozgrywce bo zaczyna brzmieć to troszkę zabawnie. To nie są szachy w starciu z żywym przeciwnikiem gdzie trzeba analizować potencjalne ruchy przeciwnika, co możemy poświęcić żeby więcej zyskać i wiele wiele innych czynników - to jest moim zdaniem myślenie w grze.

W zasadzie to jeśli masz ochotę to przedstaw mi - jak widać prostemu człowiekowi - co tak intensywnie obmyślasz w takim scenariuszu (bo mam nadzieję, że nie chodzi Ci o chowanie się za ścianami, albo zabijanie przeciwników pojedynczo w drzwiach)

na przykładzie Jagged Alliance 2:

Stworzyłeś postać, która w stopniu umiarkowanym umie posługiwać się pistoletem.

Jesteś sam, masz pistolet i naboje i masz do zabicia dwóch przeciwników (wyposażonych w pistolety)

na przykładzie Age Of Decadence:

Stworzyłeś postać, która w stopniu umiarkowanym posługuje się mieczem i tarczą.

Jesteś sam, masz miecz i tarczę i masz do zabicia dwóch przeciwników (wyposażonych w miecze)

Rozgrywka w JA2 wcale nie jest skomplikowana - jest po prostu świetnie zrealizowana od samego początku, kiedy trzeba się troszkę namęczyć z załatwieniem przeciwnika, po sam koniec, kiedy to odpowiednio wyposażona drużyna, rozstawiona w ważnych elementach mapy jest kluczem do sukcesu.

Wracając do AoD - założeniem tej gry jest jak widać realizm i głównym zadaniem jest przetrwanie. Mając nawet dwóch przeciwników, masz problem.

Dla mnie nadal bezsensowne jest to, że w bezpośrednim starciu obdarty wieśniak ze sztyletem jest groźniejszy, niż koleś w zbroi z mieczem i tarczą.

No i dlaczego wg Ciebie liczba Punktów Akcji nie przekłada się na szansę na trafienie ? :)

Zgodzę się, że punkty akcji nie wpływają na wartość szansy na trafienie, ale im więcej razy próbujesz tym większa szansa, że trafisz prawda ?

Zresztą w całym tym moim cheatowaniu (które jak zaznaczam odbyło się jedynie po tym jak stwierdziłem, że gry nie ukończę, bo nie trafia w moje gusta) - chodziło tylko o to, żeby sobie sprawdzić jak to jest wziąć udział w walce 1v5 i było tylko for fun.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest naciągane, po prostu nie akceptujesz logicznego wyjaśnienia, bo jest ono niezgodne z Twoją opinią.

[...]

A to, że Dellar nie bierze pod uwagę liczby trupów które zostawiłeś po sobie, w tym przypadku jest logiczne. Skoro nie potrafisz sobie poradzić z paroma zbirami to jednak taki dobry nie jesteś i pewnie zabijałeś same płotki (przynajmniej ja bym tak pomyślał). A czemu Dellar nie skorzysta z twojej pomocy? Bo Antidasowi (a tym bardziej Dellarowi) nie zależy szczególnie na życiu jego siostrzeńca, inaczej nie czekaliby nawet aż zjawi się ktoś chętny do odwalenia czarnej roboty. Dodaj do tego co napisałem wcześniej i masz wyjaśnienie.

Może też być tak, że uznaję twoje wyjaśnienie za naciąganie, ponieważ jest naciągane.

Dellar nie korzysta z mojej pomocy - powtórzę: pretora i wyspecjalizowanego w tym celu wojownika - gdyż twórcy najwyraźniej nie wpadli na taki pomysł. Albo, jak sam powiedziałeś wcześniej, wtedy byłoby zbyt łatwo. I właśnie takie podejście kwestionuję: walka nie jest trudna dlatego, że jest trudna. Jest trudna dlatego, że przeciwników jest na ogół więcej i są dobrze uzbrojeni. Nie dlatego, że sam system walki został tak zręcznie skonstruowany, że każdy przeciwnik stanowi śmiertelne zagrożenie.

Dellar czeka na gracza, ponieważ to gracz ma za zadanie rozwiązać problem. Ponieważ tak stoi w scenariuszu. Nie ma to żadnego związku z uczuciami Antidasa do siostrzeńca. Mogę wręcz rzecz, że Antidasowi na nim zależy. Inaczej nie wydawałby nań dziesięciu tysięcu sztuk złota i nie wpadłby w furię - jak to określa Dellar - po usłyszeniu o nieudanej próbie jego odbicia z rąk bandytów. Ale ten komentarz bardzo dobrze podkreśla, dlaczego uważam twoje wyjaśnienia za naciągane.

No i system nie jest zero-jedynkowy, bo walka jest tylko jedną z wielu opcji.

Zero-jedynkowe jest podejście, że nie mam opcji powiedzenia "Sam sobie nie poradzę, ale daj mi kilku dobrych ludzi i przyniosę ci głowy tych bandytów".

Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Wciskałeś spację? Jaką masz wersję gry? Takiego bugu nie pamiętam nawet we wczesnej becie.

Do tej pory wszystkie walki odbywały się przez odpowiednie opcje dialogowe, więc jeżeli istnieje opcja rozpoczęcia walki bez niej, to musiało mi to umknąć.

W Age of Decadence nie ma przeciwnika, którego nie da się ubić pod warunkiem, że masz odpowiednie umiejętności (skills) i talenty (attributes).

Ja mówię o grze dedykowanym wojownikiem...

A wracając jeszcze do grindingu, to najbardziej idiotyczny sposób na dopakowanie postaci, to już lepiej cheaty włączyć. Zabicie 100 szczurów nie oznacza, że nagle będziemy mogli pokonać niedźwiedzia, choć tak jest m.in. w grach Bethesdy (tylko zamień szczury na moleraty, a niedźwiedzia na radscorpiona). Absurd.

Akurat w grach Bethesdy zdolności rozwijają się wraz z ich wykorzystaniem, co jest bardzo naturalne (choć trzeba przyznać, że system jest podatny na nadużycia).

W Age of Decadence mogę rozwinąć co chcę, a mimo to i tak trzeba polować na punkty, aby móc rozwijać statystyki. Różnica jest taka, że punktów nie zdobywasz na potworkach, tylko za wykonywanie zadań. Co samo w sobie nie jest takie złe, ale nie powiedziałbym, że jest to nowa jakość czy eliminacja grindu, bo w dalszym ciągu chodzi o zdobywanie punktów doświadczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, tak jak w każdym porządnym cRPG. Dzieciaczki jednak nie lubią gdy trzeba myśleć (np. przy doborze postaci) i wolą level-scaling stwarzający iluzję systemu tworzenia postaci, a dającego "loot", tzn. fajne przedmioty, które uczynią z ich postaci jeszcze większych koksów. Czasem też lubię grać pół-bogiem, ale w rzadko której grze jest to dobrze prowadzone. W Age of Decadence jest bardziej realistycznie i dla mnie ciekawiej.

Ech... Nie. W porządnym cRPG mogę sobie zrobić postać jaką chcę i grać jak chcę. Patrz Fallout 2 gdzie zarówno debil z jeden inteligencji jak i tania prostytutka miały rację bytu.

Jak już pisałem przy Path of Exile - jeżeli twórcy umieszczają opcję w grze a potem konstruują grę tak, że wykorzystanie tych opcji oznacza zepsucie sobie postaci to niech wrócą do szkółki tworzenia rozwiązań dla graczy. Gra właśnie straciła jakiekolwiek znaczenie dla mnie, kolejny tytuł dla "true hc pro rpg megafans".

To tak jak z sesja papierowych rpg - jak MG uprzykrza Ci życie bo wybrałeś taką klasę/czary/umiejki to zmieniasz MG bo ten nie umie widać prowadzić. Proste. Serio.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupiłem dwie kopie na GOG-u i jedną mam na Steamie i przy okazji jakichś obniżek (nie większych niż 15% w najbliższej przyszłości - polityka Iron Tower) pewnie kupię z jeszcze jedną, tak dobra jest to gra.

Eeee kupujesz grę kilka razy bo się Tobie podoba?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...