Blade47 Napisano Listopad 21, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 21, 2008 Ja też się muszę przyznać (na złość mojej pani od polaka), iż zasad ortografii nie znam kompletnie, jednak czytam dużo książek co daje mi pewną wygodę, gdyż pamiętam z książki pewne wyrazy, które muszę akurat napisać. Co innego jest z interpunkcją, w ogóle "łykam" i właściwie nie wiem czemu. W podstawówce dużo czasu poświęcałem, aby się tego nauczyć. Niestety nie udało się. I tym sposobem korzystam ze sposobu podanego przez Ghosta. Inaczej nie potrafię, a tak na dokładkę powiem, iż nigdy jeszcze nie byłem na żadnym badaniu sprawdzającym któreś z D ale lenia mam na pewno. Choć umiem go pokonać a to już coś. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Katja Napisano Listopad 24, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 24, 2008 Jako mieszanka humanisty i ścisłowca musiałam miec jakieś wady więc podejrzewano u mnie dys-zestaw. Jednak wystarczyło poćwiczyć (całymi tygodniami siedziałam nad zadaniami -.-') i dało się nauczyć czego było trzeba, a moje błędy uznali za roztrzepanie lub po prostu nieuwagę w trakcie pisania. I pewnie gdyby nad połową przynajmniej ludzi którzy mają papierek popracowac odpowiednio, to by papierek potrzebowlai tylko po to, by sobie czas wydłużyć na egzaminie, a i to zbyteczne. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JamesVoo Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 Ja tam nie wierzę w jakieś dysy itd. To jest raczej dysnauka niż dysleksja czy dysgrafia. Sam nie jestem orłem co do ortografii ale próbuje się powstrzymać od robienia błędów. Większość tych co mają stwierdzoną dys* są to ludzi którzy dali w łapę lekarzowi i się cieszą że testy moga dużej pisać. Według mnie to tacy ludzi mają dysmózgowie Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
eddy1 Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 James w tym co mówisz jest trochę, racji ale mój kolega ortografii się nie nauczy za chiny. Jako że jestem dosyć dobry z ortografii wkuwałem mu słówka do głowy a potem zrobiłem mu próbny sprawdzian. i tak jak napisał mną, wstrząsnęło nie zapomnę tej liczby miał 54 błędy i cały tekst w jednym zdaniu :lol:.A potem miałem nieprzyjemności u pani że go nie nauczyłem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Yilmaz Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 No tak, zle nie wiem czy zauwazyliscie, ze kiedys nie bylo dysleksji i dysortografii. Mowie tutaj o mlodosci szkolnej naszych rodzicow. Oni po prostu musieli sie nauczyc zasad pisania u juz. Tylko dopiero od niedawna ta "choroba" sie pojawila Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Iskier Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 Dysgrafia? Co to w ogóle ma być za tłumaczenie? Kolejny zbędny papierek, a ludzie tutaj tłumaczą co to znaczy w ogóle Otóż do rzeczy: Sam miałem problemy z pisaniem, literki znajdowały się raz wyżej, raz niżej, przechylały się raz w lewo, raz w prawo "o" wyglądało, jak "a" (i odwrotnie) "n" jak "u", "t" jak "ł" itp. itd. etc. W moim zeszycie co chwilę znajdowały się uwagi "pismo państwa syna jest skandaliczne, proszę coś z tym zrobić" (Gdy byłem w czwartej klasie podstawówki, czyli jakieś 7 lat temu, dysy nie były tak popularne jak dziś), a moi rodzice załamywali ręce, bo i co mieli zrobić? Wkurzyłem się niemiłosiernie, bo kto mi tu będzie się mojego pisma czepiać?! Podpatrzyłem osoby "piszące ładnie" i jak u jakiejś osoby spodobała mi się jakaś literka (wiem, wiem to brzmi komicznie ale naprawdę tak było!) to spisywałem ją najstaranniej jak mogłem na kartkę, a następnie siadałem w domu i składałem z tych literek wyrazy i zdania. Czasami siedziałem nad jednym wyrazem 5 minut! A w szkole jak to w szkole "na szybcika" dalej pisałem brzydko, ale po jakimś powiedzmy miesiącu wytężonej pracy nauczyłem się pisać ładnie tyle, że powoli...Zwolniłem tempo prac nad sobą, w szkole pisałem brzydko, ale wszelkie zadania domowe czy wypracowania pisałem tym "ładnym pismem". Z czasem uczyłem się pisać coraz szybciej i szybciej, potem zastosowałem to w szkole. Efekt był gorszy niż się spodziewałem, ale teraz już nie pracowałem nad pismem w domu, tylko w szkole. Efekt długofalowy? Dziś gdy jestem w klasie I Technikum (powinienem być w II, ale czemu nie jestem to długa historia i nie wiąże się ze słowem "kibel" ) co chwilę jakiś nauczyciel się dziwi "Jak to, że chłopak ma tak ładne pismo?", mam najładniejsze pismo w klasie (a są u mnie 22 dziewczyny), gdy trzeba coś napisać bądź przepisać na rzecz szkoły, od razu angażowany jestem ja. Piszę kursywą, a wszystkie moje literki są "lekko" ozdobne Morał? To naprawdę lenistwo, a nie jakieś dysy, powoduje, że czegoś nie umiemy...To jasne, że jednym coś przychodzi łatwiej, a innym trudniej. Zawsze tak było i będzie, bo przecie chyba nie powiecie mi, że jestem (jako typowy humanista) dyschemikiem?? Nie cierpię chemii i nie rozumiem jej, ale uczę się jej, bo muszę...A moje oceny z niej oscylują między 3-5(!) z przewagą na te wyższe. Po prostu na lekcji w 45 minut nie jestem w stanie pojąć nowych zagadnień, ale gdy posiedzę w domu z 2h, to wszystkiego idzie się nauczyć! A na następnej lekcji umiem lepiej niż wszyscy pozostali... To nie jest, że chciałem się pochwalić czy cuś Po prostu ciężką pracą nad sobą można naprawdę wiele zmienić, zastanawiałem się już nad studiami i zamierzałem iść na dziennikarstwo, a tu mnie wyganiają na konkurs z fizyki gdzie do wygrania są trzy indeksy na Wyższą Szkołę Gospodarki w Bydgoszczy (i tak tam nie pójdę jakby co), gdzie w gimnazjum z fizyką dawałem sobie ledwo, ledwo radę... PS O ile jestem w stanie zrozumieć błędy w wyrazach, do których nie można zastosować żadnej reguły ortograficznej (np. róża), to już "szczeże" kilka postów wyżej zwaliło mnie z nóg (niedosłownie ^^). Aż tak ciężko zapamiętać, że można wyraz odmienić (na np. szczery r->rz) albo stracić te kilka sekund by się nad tym zastanowić? A jak już ktoś jest naprawdę leniwy, to nie zainstaluje sobie Firefox'a, bo takie błędy naprawdę dają po oczach... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Elar Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 W sumie tak jak napisał EGM wystarczy czytać dużo książek ja z dyktanda dostaję 5 ,ale jak już trzeba wytłumaczyć dlaczego to jest problem...A co do tych dysleksji itp to tylko wymyślanie chorób nawet kiedyś jak babcia mi opowiadała to jak dziecko było leworęczne to uczone było pisać prawą więc co to za problem trochę się przyłożyć albo zacząść czytać książki Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
niziołka Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 Ja tam nie wierzę w jakieś dysy itd. To jest raczej dysnauka niż dysleksja czy dysgrafia. Sam nie jestem orłem co do ortografii ale próbuje się powstrzymać od robienia błędów. Większość tych co mają stwierdzoną dys* są to ludzi którzy dali w łapę lekarzowi i się cieszą że testy moga dużej pisać. Według mnie to tacy ludzi mają dysmózgowieNo proszę, jak widać istnieje nawet dysempatia ;] sam mówisz, że 'nie jesteś orłem'. Dlatego też, nikt nie wymaga od ciebie, żebyś potrafił nauczyć się na dzień następny wykuć całą tablicę Mendelejewa(z dokładnością do 9 liczby po przecinku przy opisywaniu masy) lub np. skupić się na czytanym tekście przy 40*C gorączki lub dwóch nieprzespanych dobach. A dla nich to po prostu jest taka trudność. A także wiele innych rzeczy, które ty, nie-Orzeł, nie potrafisz postrzegać jako zbyt trudne dla przeskoczenia dla innych. Natomiast tekst o 'dysmózgowiu' z pewnością dotyczy kogoś zupełnie innego, niż oni - większość z nich ma wyższe IQ niż osoby bez cech 'dys-' ba, nawet dla zachowania równości w naturze często mają inne zdolności na zaskakująco wysokim poziomie. W pewnym miejscu masz rację, chociaż i tam nie do końca - że są to ludzie, którzy cieszą się, bo dali w łapę lekarzowi i mają z tego powodu bonusy. Ale tylko dlatego, że tak robią 'dys-pracowici', którzy żerują jak pasożyty na problemach innych - bo osoby, które naprawdę mają cechy 'dys-', poza tym, że z własnej chęci i dla własnego dobra, a także dlatego, że wielu dysmózgowców nie pozwala im normalnie żyć ze względu na swoje poglądy i stereotypy, pracują zwykle 2x więcej niż inni, by uzyskać w najlepszym wypadku podobny efekt. Poza tym - 'ulgi dla dys-' ostatnio objawiają się nie przedłużeniem czasu na najważniejszych egzaminach*(które i tak większość osób kończy na długo przed czasem), ale zwiększeniem limitu błędów ortograficznych np... o 2. Co, na skalę problemu dysortografików itd i tak jest praktycznie żadną ulgą. Jako mieszanka humanisty i ścisłowca musiałam miec jakieś wady więc podejrzewano u mnie dys-zestaw.Zaraz - odkąd to połączenie zdolności humanistycznych i ścisłych mają jakikolwiek związek z cechami 'dys'? Tym bardziej, że większość osób stosuje taki podział ze względu na zainteresowania, a nie umiejętności? *-nauczycieli, którzy pozwalają pisać sprawdziany i kartkówki dłużej takim osobom, jest naprawdę niewielu. Poza tym - większość, ze względu na strach przed byciem szykanowanym przez resztę klasy i tak nie będzie chciało się przyznać. W sumie tak jak napisał EGM wystarczy czytać dużo książek ja z dyktanda dostaję 5 ,ale jak już trzeba wytłumaczyć dlaczego to jest problem...Łatwo powiedzieć ;] Przede wszystkim - dysortografia i dysleksja to nie jest to samo, często wiążą się ze sobą, ale nie zawsze. Osoby, które mają dysleksję, często mają problemy z czytaniem - po prostu tekst, na którym próbują się skupić, 'pływa' im w oczach. A wiążąca się często z dysleksją nadpobudliwość również nie ułatwia im usiedzenia nad książkami. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JamesVoo Napisano Listopad 27, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 27, 2008 nie jesteś orłem nie jestem orłem co do ortografii Tak przy okazji. A z tym Mendelejewem w jeden dzień(jeśli tylko to miałbym robić) to bym się na siłę nauczył. Przynajmniej większości. U mnie największy problem to jest dysogonek czyli wszelkie ogonki i latające kropeczki i przecinki(dlatego ma FF). Ale z EGMem się zgadzam w 100%. Kiedyś nie czytałem książek i pisałem naprawdę masakryczŃe. A jak zacząłem czytać książki nałogowo problem poszedł na wakacje. A co do tych rzeczy. nie potrafisz postrzegać jako zbyt trudne dla przeskoczenia dla innych. Wiem że takie są. Wiem i jest ich naprawdę wiele. Np. taki komputer. Dla niektórych rozróżnić kartę graficzną i dźwiękową to kompletna czarna magia którą poznają po roku intensywnej nauki. I tak niektórzy maja. Ale nie wierzę że nie można się nauczyć zasad ortografii. Albo zasadami w stylu r-rz itd. albo wzrokowo. Ja należę do tych drugich i wyraz "ożeł" dla mnie po prostu dziwnie wygląda. I takie coś jak dys*, to po prostu, jak sam to nazwałeś, "dyspraca". Bo jak już mówiłem albo sie wykuć na pamięć zasad. Albo jak sie jest wzrokowcem to czytać i to baaaaaardzo dużo. I nie wmuwisz mi że taki dyslektyk nie będzie mógł czytać bo nie może wysiedzieć. Nie wiem czy znasz kogoś z dyslekcją ale wiedz że mój brat który teoretycznie ma dyslekcję także, tak jak ja, nałogowo czyta i to jeszcze z przyjemnoscią. KONIEC Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Polankki Napisano Listopad 28, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 28, 2008 Za granica ogolne problemy z dysleksja i dysgrafia sa rzadsze, bo ortografia jest zwyczajnie... oczywista i prosta. I nie mowie tu o Francji czy dajmy na to o Czechach, a raczej o krajach, w ktorych nie wystepuja "te dziwne krzaczki nad lub pod literami". Mieszkam w Finlandii, gdzie ANI RAZU nie zdarzylo sie, zeby ktos pisal niepoprawnie bo... to jest zwyczajnie niemozliwe. I nie czhodzi mi tu o przecinki (wiadomo, zawsze jakis umknie) ani o obcokrajowcow. Poprawna pisownia jest od drugiej klasy po prostu oczywista. Nie wiem jaka jest sytuacja dysleksyjno-dysgraficzna (czy jakos tak) w Polsce, bo ja nigdy tam na stale nie mieszkalem, a jezyk szkolilem na ksiazkach, filmach i codziennym zyciu z rodzicami i bracmi. I jak (mam nadzieje ) widac, baboli raczej nie sadze, chociaz od czasu do czasu sie, jak kazdemu, zdarzy. Tak ze trudno mi sobie wyobrazic kogos, kto jest TAK leniwy, ze pomimo braku rzeczywistych problemow, nie moze sie nauczyc poprawnej pisowni. A tak jak ghost wspomnial, ludzie ktorzy naprawde choruja na ktoras z wyzej wymienionych chorob (chociaz to chyba raczej dolegliwosci), staraja sobie z nia poradzic, i zwykle im sie to jako-tako udaje. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Creative95 Napisano Listopad 28, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 28, 2008 Jak to nasza polonistka mówiła "jako, że w języku polskim nic nie może być proste i oczywiste..." (wtedy był temat o stronach czasownika). Rzeczywiście, zawsze są jakieś wyjątki. Ot, np. mała zagadka. Jak brzmi czasownik "mielę" w 1 os. l.p cz. przeszłego?? Nie, nie "mieliłem/mieliłam". Tylko "mełłem/mełłam". Ja (na szczęście) nie mam problemów z dyktandami, czytaniem lektur, itd. To jest dla mnie po prostu łatwe. Rozumiem, że dla innych może być ortografia trudna, ale wszelakie "dys-" to nic innego jak zwykłe lenistwo. W mojej klasie jest paru dyslektyków, wiem jak żyją na co dzień (w domu). Cały czas grają na komputerze, gdy przyjdzie takiej osoby brat, wtedy owy dyslektyk idzie robić lekcje. Ale nie wszystkie... Widziałem, jak mama mojego kolegi (dyslektyka) odrabiała lekcje... To jest szczyt lenistwa. Ale nie ma człowieka, który nie ma wad... Pozdrawiam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
JamesVoo Napisano Listopad 29, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 29, 2008 Nie, nie "mieliłem/mieliłam". Tylko "mełłem/mełłam". To spadłem z krzesła. W życiu bym na takie coś nie wpadł. A wracając do tematu to w 100% się z Tobą zgadzam wszystkie dysy to lenistwa i w głównej mierze wina RODZICÓW tych teoretycznych dyslektyków(nie wszystkich oczywiście) którzy myślą żeby synek się przemęczał i już jest taki niemyślący. Gdyby rodzice nie stosowali "bezstresowego wychowania" to nie było by żadnych dysów itd. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
EGM Napisano Listopad 29, 2008 Autor Zgłoś Share Napisano Listopad 29, 2008 To spadłem z krzesła. W życiu bym na takie coś nie wpadł. A wracając do tematu to w 100% się z Tobą zgadzam wszystkie dysy to lenistwa i w głównej mierze wina RODZICÓW tych teoretycznych dyslektyków(nie wszystkich oczywiście) którzy myślą żeby synek się przemęczał i już jest taki niemyślący. Gdyby rodzice nie stosowali "bezstresowego wychowania" to nie było by żadnych dysów itd. To może rozszerzmy nieco wątek o zabawy z językiem ojczystym? Jak się będą nazywały żona i córka pana noszącego piękne nazwisko Jemga? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Iskier Napisano Listopad 29, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 29, 2008 Także Jemga np. Anna Jemga...To nazwisko chyba jest nieodmienne tak samo jak moje Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mateusz(stefan) Napisano Listopad 29, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 29, 2008 Na rodziców nie zrzucałbym całej winy. Oczywiście uważam, że są odpowiedzialni za wychowanie własnego dziecka i powinni być świadomi problemów z jakimi boryka się ich syn/córka i pomóc je rozwiązywać. Sadzę, że głównym powodem występowania dysortografii i dysleksji jest rzadkie(a nawet brak) czytanie książek. Czy to "Pan Tadzio" czy "Władca Pierścieni" mają podobny wpływ. Jeżeli ktoś czyta dużo to utrwala sobie czytanie i problem z dysleksją mija. Również podczas człowiek zapoznaje się z nowymi wyrazami lub utrwala sobie pisownie pozostałych. Szczególnie w literaturze staropolskiej można spostrzec "prawyrazy", które dały początek tym dzisiejszym i można z nimi skojarzyć poprawną pisownię wyrazu. Kiedyś nie było komputerów i ludzie więcej czasu spędzali na czytaniu. Nie chce ich oskarżać jako przyczynę tego, bo to nie komputer jest winny, a człowiek. Jak więc problem rozwiązać? Wg mnie po prostu czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Edited: EGM:W takim razie strzelałbym, że ich nazwisko będzie takie jak wyjściowe. Jest nieodmienne. Gdyby było inaczej śmiesznie brzmiałoby czyli: Pani Xxx Jemga Matka Jemgowa Córka Jemgówna . Czy tak Generale Jemga->Jemgowina-Jemgowianka? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
EGM Napisano Listopad 29, 2008 Autor Zgłoś Share Napisano Listopad 29, 2008 Zero dla obu przedmówców. Podpowiem: żoną wojewody była wojewodzina, a jego córką była wojewodzianka Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pzkw VIb Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Powinno być chyba Jemżyna i Jemżanka. A wiesz, Generale, czym się różni pani pułkownikowa od pani pułkownik? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
EGM Napisano Listopad 30, 2008 Autor Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Powinno być chyba Jemżyna i Jemżanka. A wiesz, Generale, czym się różni pani pułkownikowa od pani pułkownik? Duże brawa dla Pezeta! A orkiestra, tusz! Czy się różnią? Wiem, oczywiście, ale podejrzewam diabelski podstęp . Niech Ci będzie: pani pułkownik nosi pagony z gwiazdkami i belkami, pani pułkownikowa niekiedy pod nimi leży ... Ale czemu się ograniczamy? Czemu nie mamy całkowników, tylko pułkowników? Nasza armia jest lepsza od innych, nieprawdaż? Z innej beczki. Na jaką literę ma twarz Murzynek Bambo? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Magg0t Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Pewnie tym samym czym pani doktor od pani doktorowej ? Sposobem dojścia do owego tytułu "Mama mówi Bambo łobuzie a Bambo czarną na "d" ma buzię" Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pzkw VIb Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Pewnie tym samym czym pani doktor od pani doktorowej ? Sposobem dojścia do owego tytułu Dokładnie. Pani pułkownik w dojściu do swojego tytułu posługiwała się głową, natomiast ta druga inną częścią ciała. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
EGM Napisano Listopad 30, 2008 Autor Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 A skąd grał żołnierz w balladzie "Tani Twardowska"? I czym strzelał Cześnik do Rejenta w "Zemście"? I gdzie się bronił zwierz Alp? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Iskier Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 A skąd grał żołnierz w balladzie "Tani Twardowska"? On grał "zucha", a nie "z ucha" I czym strzelał Cześnik do Rejenta w "Zemście"? Z gwintówki? A co do Alpa, to nie mam pojęcia Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
EGM Napisano Listopad 30, 2008 Autor Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Cześnik do Rejenta strzelał jętyszałem ...i cytuję"...broni się jeszcze zwierz Alp u Hary..." Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Althorion Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 Trzeba było od razu pisać, że "Zwierz Alpuchary" . "Konrad Wallenrod" oczywiście. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
eXao Napisano Listopad 30, 2008 Zgłoś Share Napisano Listopad 30, 2008 A ja nie jestem mlody, a robie bledy . Nie mam zadnej ulomnosci zwiazanej z jezykiem, lecz braki, bo nigdy sie do nauki jezyka nie przykladalem... Od zawsze wiedzialem, ze wyjade. Tak jak wczesniej, do tej pory uwazam, ze jezyk polski to jezyk zbedny, gdyz nigdzie poza polska sie nim nie dogada . Pisanie z nie i bez nie mi sprawia chyba najwieksze problemy, i uzywanie ";" ktorego niemal nigdy nie uzywam, bo nie wiem kiedy :lol:. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...