Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

The Men of Justice - dyskusje

Polecane posty

Przemyślałem co ważniejsze szczegóły dotyczące sesji, czas więc na temat dyskusyjny. Po pierwsze, kilka informacji o settingu:

Odkąd ludzkość opowiada sobie historie wiele z nich mówiło o ludziach, którzy potrafili dokonywać nadludzkich czynów. Opowieści o półbogach o niezwykłej sile i wytrzymałości, powstrzymujących zło w różnych postaciach. Herosi starożytności. Dzielni rycerze średniowiecza. Łowcy potworów wieku rozumu. Opowieści o ludziach zdolnych dokonywać cudów, kontrolować żywioły, a nawet latać. Nawet w najnowszej historii krążą legendy. O oficerze SS, którego nie imały się kule. O grupie alianckich żołnierzy o niezwykłych zdolnościach, którzy wydatnie pomogli w powstrzymaniu Rzeszy. Fani teorii spiskowych po dziś dzień opowiadają o dziwnych eksperymentach, które przeprowadzały rządy po obu stronach żelaznej kurtyny by zdobyć choć małą przewagę w Zimnej Wojnie. Podobno w latach siedemdziesiątych grupa zamaskowanych osób pomagała policji w całych stanach w aresztowaniu najgroźniejszych przestępców. Nikt nigdy nie poznał ich tożsamości. Niektórzy uważają, że to bajki dla dzieci, inni wierzą, że magia i moce istnieją. Ci ostatni wkrótce zostaną wynagrodzeni za swoją wiarę...

Kryzys gospodarczy przetacza się przez świat. Bezduszne korporacje pracują wyłącznie dla zysku. Tysiące na bruku. Niepotrzebne wojny. Kłopoty finansowe przeciętnych ludzi, na których żerują najbogatsi. Rosnące niezadowolenie powoduje niespotykany od lat wzrost przestępczości. Ludzie tracą nadzieję na świetlaną przyszłość. Politycy nie mają dobrych odpowiedzi. Niektóre miasta wydają się staczać na granicę chaosu. Jakby tego było mało coraz częściej pojawiają się szaleńcy, którzy dla tego chaosu żyją. Zwykli, szarzy obywatele potrzebują ratunku. Nadziei. Sprawiedliwości.

Czyli w skrócie - nigdy na świecie nie było oficjalnych super herosów, ale moce i "metaludzie" nie są czymś zupełnie niespotykanym. Sesja ofkoz odbywa się w Ameryce, w różnych miastach, gdzie poziom problemów jest gdzieś między Metropolis, a Gotham ;) Dodatkowe ważne info - w tym świecie komiksy o herosach nigdy nie odpaliły, Superman i Batman skończyły się po kilku wydaniach, a Marvelowi bohaterowie nigdy nie powstali, tak jak i sama firma ;) Stan Lee pisze książki dla dzieci, które konkurują z Harry Potterem :P Leidfeld rysuje wyjątkowo kiepskie plakaty do porno filmów. Miller pisze scenariusze do kryminałów i thrillerów. Każdy kolejny film według jego scenara jest gorszy :P

Teraz czas na karty. Poproszę (niekoniecznie w tej kolejności) następujących informacji:

Imię i Nazwisko

Ksywka/imię waszego superhero

Wygląd kostiumu

Moce - podzielone na dwie części, opisową oraz proste "staty". Część opisowa powinna tłumaczyć działanie i pochodzenie mocy oraz ograniczenia i słabości. Pochodzenie może być absolutnie dowolne, dopuszczam magię, zaawansowaną technologię, morderczy trening, superserum, ewolucję, pochodzenie z innego wymiaru, innej planety, albo z nieba/piekła, jeśli ktoś tak lubi, mutację w wyniku tarzania się w radioaktywnej trawie, błogosławieństwo od istoty wyższej i co tam jeszcze sobie wymyślicie :P Każda postać musi też mieć przynajmniej jedną słabość która neguje wszystkie lub wybrane moce. Mile widziane jest więcej słabych punktów. Pisząc "słabość" nie mam tu (co ważne) na myśli "jestem szybki ale niezbyt wytrzymały" tylko "moja superszybkość nie działa jeśli..."

Co do statów to służą one wyłącznie do rozstrzygania pewnych sytuacji. Wyceńcie swoje moce w skali 0-5 (0=jak przeciętna istota ludzka) w kategoriach:

- siła - 1 pozwala wygrać bez wysiłku złoty medal w podnoszeniu ciężarów, wyżej daje odpowiednio większe możliwości ;)

- wytrzymałość - 1 pozwala na niezauważanie ciosów wyprowadzanych przez przeciętnego zbira, 5 to przyjmowanie na twarz wybuchów atomowych

- mobilność - czy to w formie superszybkości, akrobatyki czy zwinności w locie ;)

- power - czyli wypust mocy w postaci lasera z oczu, power blastów czy innych temu podobnych atrakcji

Origin story - pozwalam wam wybrać, w którym miejscu kariery znajduje się wasza postać. Możliwości są następujące:

a) odkryła już swoje moce, ale jeszcze nie zdecydowała się bawić w bohatera

b) postać jest gotowa pomagać ludziom i zaczęła nocne działania w mieście, ale jeszcze nie została zauważona

c) postać ma już kostium i pierwsze pogłoski o jej działalności trafiły do mediów

Origin story powinno zawierać pochodzenie mocy, sposób w jaki postać je odkryła, być może pierwsze bohaterskie próby...

Motywacja - co motywuje waszego hero do bycie bohaterem (lub w przypadku bardzo początkujących co będzie go motywowało). Może to być poczucie obowiązku (with great power...), pragnienie chronienia ludzi, inspiracja Zorro, co tam sobie wykombinujecie ;)

Secret identity - czyli kim jest wasza postać gdy nie jest bohaterem. To miejsce na krótki opis tego czym się zajmujecie na co dzień, w czym jesteście dobrzy, jak wyglądacie itp.

To chyba tyle, chyba, że potrzebujecie ekwipunku, czy co tam sobie wymyślicie ;) Nie wiem ile przyjmę osób. Sesja na 99% nie będzie w stylu DM czy crossovera z rotowaniem graczy. Wybiorę sobie karty, które mi będą pasowały :P Nie musicie (i nie powinniście) zaczynać wszyscy w jednym mieście. Można używać prawdziwych i wymyślonych na poczekaniu miast i wioch w USA. W razie pytań, pisać, najlepiej tu, żeby wszyscy usłyszeli odpowiedź ;) Karty można podesłać mi wcześniej do przejrzenia. W tej części "statowej" nie daje żadnych ograniczeń ale nawet Sups nie ma wszystkiego na 5, więc proponuję odrobinę powściągliwości ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak dla ogółu i publicznie rzeknę, że najpewniej zrobię właśnie flying - nie do końca ;p - bricka a.k.a power house'a nastawionego na siłę i wytrzymałość, ogólnie moc w najczystszej postaci a kilka pomysłów już mi się zalęgło w odmętach umysłu :D Niemniej, jeśli byłby spory przesyt następców Supermana to mam w zanadrzu także crazy prepared intelektualnego geniusza choć właśnie widzę, że te statystyki w karcie nie obejmują tego mniej... umysłowego aspektu naszych herosów ;p Tak czy inaczej, karta pojawi się wkrótce!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już zaczynamy "klepanie", to rezerwuję sobie postać nastawioną na super percepcję oraz taktykę zz niesamowitym refleksem, związaną z wojskiem. Wyobraźcie sobie takiego Wrath z Full Metal Alchemist na sterydach. biggrin_prosty.gif

Koniecznie postaci muszą mieć tajną tożsamość? Można zrobić coś na wzór Tony'ego Starka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ja mam dwa pomysły. Pierwszy to coś w rodzaju Colossusa, ale z zamianą w kryształ/diament, a nie żywy metal. Drugi, to wariacja na temat Daredevila i Nightcrawlera, ale z mocami o podłożu psionicznym (teleportacja, akrobatyka, telekineza, te sprawy). Póki co celuję bardziej w drugi pomysł, ale jako, że mam tendencję do ciągłego zmieniania koncepcji, to nie gwarantuję, że przy tym zostanę. Aha, i wymieniłem bohaterów Marvela, ale cóż, za dużo kiedyś oglądałem X-Menów i Spidermana :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black - w zasadzie to nie widzę przeszkód, żeby wszystkie cztery staty postać miała na 0 i miała moce mentalne, choć liczę, że jednak każdy hero będzie jakoś przydatny w walce (wytrzymałość nie musi zaraz być bezpośrednią odpornością na ciosy a na przykład zdolnością tworzenia force fields itp.)

brylant - standardem gatunku jest prowadzenie podwójnego życia, ale nie widzę przeszkód by ktoś nie zdecydował się w to bawić i niemal od początku był postacią publiczną. Tylko weź poprawkę na to, że wtedy boleśnie taka postać przekona się, czemu większość herosów ma sekretną tożsamość :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla ułatwienia ze statami, kilka przykładów, jak wyceniłbym różnych bohaterów:

Superman

S 5 - ew. 4 biorąc pod uwagę, że wiecznie ogranicza swoją prawdziwą siłę...

W 5 - naprawdę niewiele rzeczy jest w stanie choćby zwrócić jego uwagę

M 3 - przekracza w locie barierę dźwięku, ale dużo szybciej poruszać się nie może

P 2 - jego dodatkowe moce nie są aż tak potężne

Batman

S 1 - powyżej szczytu ludzkich możliwości

W 1 - jw

M 2 - wieloletni trening sprawił, że ma refleks i zręczność dalece przekraczające ludzkie zdolności

P 4 - w pasku ma coś na naprawdę każdą okazję...

Spiderman

S 3 - "proporcjonalna siła pająka" ;)

W 2 - liczy raczej na zręczność i nie może przyjąć zbyt wielu ciosów

M 4 - jego nadludzki refleks połączony z pajęczym zmysłem jest wystarczający by unikać ataków speedsterów

P 1 - pajęczyna, choć wytrzymała, nie jest jakoś super potężna ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem nietypowo, bo bez obrazka, ale ciężko mi było znaleźć cokolwiek co choćby w połowie pasowało do wizji artystycznej mej postaci, więc będziecie musieli się zadowolić zwykłym opisem biggrin_prosty.gif

Imię i nazwisko: Nathan Cage

Ksywka/imię superhero: Inferno Juggernaut

Wygląd kostiumu: ogólnie rzecz ujmując wygląda jak strój współczesny wikinga, który zamiast zwierzęcych, własnoręcznie zdobytych skór nosi grube, czarne bojówki z białymi wzorami szalejących płomieni a na plecy zarzuca naramienną, również czarną, skórzaną kurtkę jaka pozostawia odsłonięty jego niesamowity tors. Poza tym jego twarz zasłania kościana maska z rogami przypominającymi jakiegoś antycznego demona lub inne mistyczne dziadostwo. Ponieważ Nathanowi zdarza się zapłonąć - wyjaśnienie poniżej ;] - materiał na kostium jest ognioodporny na tyle na ile to możliwe. Nie nosi żadnych butów.

Moce:

Nathan jest jednym z ostatnich przedstawicieli żywiołaków ognia z alternatywnego uniwersum obecnie zamkniętym w ludzkiej skórze. Przez to jego ciało na czele z sercem działa niczym reaktor termojądrowy wymagający gromadzenia ogromnych pokładów energii przez jakąkolwiek aktywność fizyczną. Pompki, brzuszki, wielokilometrowy bieg, ciskanie samochodami na odległość, klasyczne mordobicie, ogólnie pojęta demolka - wszystko co w przeciwieństwie do normalnych ludzi męczy jemu daje moc. Coraz to większe wyzwania są niczym butla gazu ciśnięta do ognistego serca Nathana dając mu ponadludzką siłę i wytrzymałość pozwalającą mu przyjąć niemalże wszystko na gołą klatę bez większych zmartwień. Jeśli jednak zostanie zatrzymany w miejscu na chociażby kilka godzin czy to przez sen czy niezwykle silny paraliż może zgasnąć... i nikt nie gwarantuje, że rozpali się na nowo m.in dlatego prawie w ogóle nie odczuwa potrzeby snu a najwięcej co ucina to góra dwudziestominutowe drzemki - które, mimo wszystko, nie są mu do szczęścia potrzebne - poprzedzone np. tysiącem pompek.

Nie jest zdolny do ciągłego przezwyciężania grawitacji, ale potrafi wykonać od kilku- do kilkudziesięciometrowego skoku w zależności od tego jak bardzo jest naładowany. Mając maksymalną mocy jest w stanie wystrzelić przez kilkanaście sekund skoncentrowany strumień płomieni ze swoich rąk, które przy odpowiednim ustawieniu mogą służyć jako silniki odrzutowe*. W jakimkolwiek większym środowisko wodnym od rzeki wzwyż traci na swej mobilności, jest na tyle sprawny, żeby się nie utopić, a może miałby nawet siłę aby znokautować atakującego go rekina jednakże bez dwóch zdań jeziora, morza, oceany są ostatnimi miejscami jakie chciałby odwiedzić.

Kiedy Cage nagromadzi wystarczająco dużą ilość energii jego ciało otaczają oślepiająco białe płomienie tworzące coś na kształt aury. Poza czynnikiem psychologicznym wobec potencjalnych złoczyńców jest także, z różnym skutkiem**, stanie wystrzelić z ręki skoncentrowany promień mocy zdolny do przebijania się przez najcięższe umocnienia jeśli zwykła siła pięści nie wystarczy. Podobnie jak w przypadku powyżej traci tą zdolność w wodzie jednakże poza tym istnieje jeszcze jedno niebezpieczne dla niego środowisko - Antarktyda, Arktyka, Syberia... wszędzie tam gdzie temperatura sprawia iż wrzątek kawy zamarza w locie Nathan trafi swe nadludzkie zdolności. Cała gromadzona moc poświęcana jest tylko i wyłącznie na ogrzewanie wyziębiającego się - dwa razy szybciej niż zwykłego śmiertelnika - ciała.

Statystyki:

- siła - 4

- wytrzymałość - 5

- mobilność - 2

- power - 3

Origin story:

Kiedy w oczach rówieśników wyglądasz jak chodzący taran, kiedy wyskakujesz wprost przed maskę autobusu próbując ratować bezpańskiego psa, lecisz kilka metrów do tyłu i wstajesz z lekkimi zadrapaniami, kiedy jesteś w stanie sprać na kwaśne jabłko grupę kilkunastu chuliganów, kiedy przez jedną sekundę nie możesz usiedzieć w miejscu a po kilkuminutowej drzemce czujesz się jakbyś miał umrzeć, kiedy nawet trzymany w łapie rozżarzony węgiel nie zostawia śladu człowiek zaczyna się zastanawiać. Myśleć. Zadawać sobie pytania. Kim jestem? Może czym jestem? Czy dlatego część znajomych twarzy patrzy na mnie z pewną niepewnością... jakby coś podejrzewali, ale bali dopuścić się podświadomość do głosu? Może. Ja jednak nie miałem zamiaru ignorować tego co szeptała mi intuicja. Nie znałem nawet połowy odpowiedzi na szalejące w mej głowie pytania, ale szczerze mówiąc nie potrzebowałem ich. Wiedziałem, że nie jestem jak reszta, nieważne kim lub czym byłem nie można mnie było porównywać do zwykłych śmiertelników. Dzieliła nas przepaść.

* * *

Sierociniec jarał się niczym bożonarodzeniowa choinka rozświetlając noc w towarzystwie niebiesko-czerwonych świateł policji, pogotowia i straży pożarnej. Przed wejściem panował chaos. Funkcjonariusze odpędzali gapiów na bezpieczną odległość, strażacy robili swoje próbując ugasić pożar a medycy zajmowali się rannymi... tylko czemu wśród nich brakowało mi znajomych twarzy? Nie, nie, ku**a! Nie! Z zaciętym wyrazem twarzy przeskoczyłem nad policyjnym kordonem i nim ktokolwiek zdążył mnie zatrzymać wbiłem się w sam środek piekła pomiędzy szalejące płomienie, gęsty dym i walące się kawałki sufitu na głowę. Kto by się przejmował takimi pierdołami? Musiałem ich znaleźć. Widziałem, że przynajmniej kilka osób nie zdążyło wydostać się na czas. W ogóle, cholera, czemu nie spytałem...ah, potem będzie czas na zadawanie pytań co wywołało pożar.

Tego dnia bóg czasu bardzo skromnie obdarował swoich poddanych. Zabrakło mi co najmniej minuty nim temperatura rozgrzała do czerwoności instalację gazową w piwnicy czteropiętrowej kamienicy wywalając ją na jakieś kilkanaście metrów w powietrze. Przebiwszy się do pokoju, w którym skryli się przed ogniem nie zdążyłem nawet zapamiętać rysów twarzy nim ich oraz mnie ogarnęło oślepiające, wyjące światło. Po chwili czułem tylko rześki powiew nocy napływający od Zatoki Meksykańskiej... a potem przywaliłem w ścianę lądując w zaułku sześć przecznic dalej.

* * *

Uciekając przed policją prędzej spodziewasz się rozłożonej kolczatki, blokady z radiowozów przed maską niż samotnie stojącego człowieka, który wyglądał jak następny pretendent do tytułu Mr. Universum. Dla zwiewającego piromana miała to być pierwsza niespodzianka z wielu tej krótkiej acz treściwej w atrakcje nocy. Zatrąbił raz nie zwalniając ani o kilometr w kradzionym SUVie. Strzeliłem karkiem, lekko uniosłem lewą nogę i odpowiednim momencie spuściłem ją wprost na maskę pędzącego pojazdu. Samochód wystrzelił w górę, przeleciał nad moją głową i z tępym hukiem wylądował z powrotem na asfalcie. Ze spokojem podszedłem do wraku, jedną ręką wyrwałem drzwi i wyciągnąłem złoczyńcę wpatrując się w jego zakrwawioną, ledwo przytomną twarz.

- Powinienem cię zabić. Naprawdę powinienem. Jeden sierociniec... - dodałem za smutkiem. - nie wystarczył prawda? Musiałeś brnąć dalej?

Chciał krzyczeć, w końcu widział przed sobą demona. Kościana twarz przyszła po jego duszę.

- Krzyk nie uratuje cię przed karą w zaświatach. Specjalnie przyszedłem, żeby Ci to powiedzieć. - rzuciłem wściekle. - Nie ważne co zrobią z tobą tutaj będzie to nic w porównaniu z tym czym zaznasz po drugiej stronie. Sądzisz, że zapukasz do bram św. Piotra? Niespodzianka! Jedyna atrakcja jaka cię czeka to bycie jednym z dań w wielkim garnku diabła! Zapamiętaj to sobie. - gdy pojawiła się policja znajdowałem się daleko stąd. Tylko jedna gazeta lokalna w Tampie poświęciła krótki artykuł na temat dziwnego końca pościgu za niebezpiecznym piromanem jaki terroryzował miasto od kilku tygodni.

Motywacja: z jednej strony uważa, że nocne eskapady jako samozwańczego stróża sprawiedliwości są idealnym sposobem na zapełnienie grafika oraz stały dopływ energii a z drugiej wciąć pamięta o swojej porażce. Zamierza wykorzystać każdy cal swej mocy aby zadośćuczynić za niepowstrzymaną śmierć i zrobi wszystko aby nie przechodzić tego od nowa. Czymkolwiek rzuci w niego los przyjmie to z otwartą przyłbicą, bo wie, że jeśli nie on to kto stanie do walki i jaki będzie jej wynik? Żeby inni mogli żyć w spokoju, ktoś musi podnieść rękawicę rzuconą przez los.

Secret identity: Jest górnikiem pracującym na poranne i popołudniowe zmiany pracujący w różnych kopalniach, czasami mniej lub bardziej oficjalnie w zależności od charakteru zarządcy i tym jak spoglądał na fałszywe papiery prezentowane przez Nathana. Mimo wszystko siły roboczej nigdy nie było za wiele a zwłaszcza takiej, która wyglądała i pracowała za dwudziestu pozostałych. W pracy nosi typowe, robocze ciuchy plus niebieski hełm na łeb - aby zachować pozory - i w ogromnej większości przypadków można go spotkać uwalonego do stóp do głów. Mierzy 210cm i ciągnie w okolicach 145kg - w końcu to potężne, umięśnione ciało - przebijając rozmiarami wszystkich kolegów z pracy. Jego oczy i krótko strzyżone włosy są czarne jak węgiel.

*yup, Iroh Man

**storytellingowo - czy się uda czy nie to zależy od Mistrza Gry wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Jason Blood

Druga tożsamość: Etrigan, Demon Etrigan

Wygląd: Jako człowiek, Jason ma ogniście czerwone włosy, ciemną karnację (śródziemnomorską) i jasnobłękitne, lodowate oczy. Szczupły, żylastej budowy, nosi czarne garnitury, granatowe koszule i czarne krawaty. Jako demon, Etrigan jest masywnym, dwumetrowym blokiem mięśni z uszami przypominającymi te które mają nietoperze, rogami na głowie i czerwonymi oczami oraz ciemnopomarańczową skórą, która bywa jednak czasami koloru żółtego. Nosi granatową pelerynę. Palce u rąk zakończone są twardymi jak diament pazurami, a oczy czasami stają się czarne jak najgłębsza otchłań. Bywa, że w tej postaci występuje z odkrytą "klatą". Stroju dopełniają buty (lecz również nie zawsze) i szorty.

Moce: W ludzkiej postaci Jason nie jest może zbyt silny, dysponuje jedynie siłą równą sile przeciętnego bywalca siłowni z kartą stałego klienta. Wyróżnia go jednak znajomość grzechów i przewinień każdego człowieka, również superbohatera (jeśli ma jakieś) jednak nie zawsze może o nich mówić na głos. Zna się też na walce wręcz i jest doskonałym szermierzem. Cechuje go również ponadprzeciętna inteligencja - w ciągu setek lat życia zdobył różnorodną i szeroką wiedzę i rozwijał swoje zdolności intelektualne, znacznie wykraczając ponad ludzką miarę oraz zdobył pewną wiedzę w zakresie magii i okultyzmu. Może w dowolnej chwili przybrać swą demoniczną stronę osobowości, nawet w miejscach uświęconych (z uwagi na dualność swego charakteru) jednak wtedy jego moce są ograniczone i ogólnie unika robienia tego przy świadkach. Gdy przyjmuje swą drugą postać, zestaw jego mocy znacząco się rozszerza. Jako demon posiada siłę fizyczną pozwalającą na dotrzymywanie pola takim tuzom jak Lobo, Hulk czy Superman, zna się na magii i cechuje się wyjątkową odpornością na ból i urazy. Wręcz sprawia mu przyjemność gdy testuje granice swej wytrzymałości, a to z uwagi na to jak pokręcona jest natura Etrigana. Oprócz oczywistej odporności na ogień, jego ciało charakteryzuje niewiarygodnie wysokie tempo regeneracji ran oraz telepatia i ograniczone widzenie przyszłości. Potrafi skakać na kilkanaście metrów, a pazury u rąk i stóp są i ostre i tak twarde, że praktycznie niezniszczalne. W określonych przypadkach może dowodzić oddziałami czy armiami demonów i nieumarłych (o ile trafi do odpowiedniej krainy, gdzie są, lub przeprowadzi rytuały przyzwania). Gdy jego oczy stają się czarne i nieszczęśnik zajrzy w nie, na widok niezmierzonych otchłani czasu, kosmosu i piekieł może dostać pomieszania zmysłów lub umrzeć ze strachu - efekty jednak zależą od siły psychicznej patrzącego. Lubi ogień i elektryczność i może zbierać kule energii w swych dłoniach. Jego moce mogą być zwiększane za pomocą magicznych artefaktów i jeżeli Etrigan nie oddaje się swej pasji siania chaosu, to Jason Blood przemierza świat w poszukiwaniu zapomnianej wiedzy i starożytnych magicznych przedmiotów. Ma też jednak słabości, ulega na przykład tym, którzy mają moc by kontrolować chaotyczną stronę Jasona, czyli samego demona, innymi słowy, charakteryzują się większą mocą magiczną, jednak takich osób i istot jest we wszechświecie bardzo mało. Unika też świętych miejsc i relikwii oraz mroźnych miejsc. Woda mu nie przeszkadza, póki się jej nie napije, ale w demonicznej postaci pływać nie umie. Jako demon bywa też kapryśny i to czasem jest jego słabością gdy jakaś osoba, nie będąca celem gniewu czy walki, umiejętnie przekona go by zniknął lub zamienił się z powrotem w Blooda, jednak to działa w obie strony i może tylko go rozzłościć.

Statystyki: (jako Etrigan)

Siła - 5, dorównuje Supermenowi i innym największym siłaczom multiwersum, wyjątkowo 4 albo nawet mniej, jeśli znajduje się w polu działania silnej magii lub na świętej ziemi

Wytrzymałość - jak wyżej. 5 - błyskawiczna regeneracja, masochistyczne wystawianie się na ciosy i kpienie z wysiłków przeciwnika, to cały on

Mobilność - 2, jest szybki i zwinny, ale latać ani teleportować się, nie potrafi, poza tym, na ogół śmieje się niebezpieczeństwu w twarz

Power - 3 , polega na magii, która wymaga trochę czasu i przygotowań (choćby na wypowiedzenie zaklęcia czy odprawienie rytuału), chociaż na błyskawiczne okazje ma pod ręką kulę z błyskawic lub dwie...

Jako Blood - S 1, W 1, M 1, P 4 (ma wszystkie moce Etrigana dodatkowo jako człowiek nie podlega kapryśnej i chaotycznej naturze demona co wzmaga jego potencjał intelektualny, magiczny i wiedzę)

Origin:

Dawno, dawno... Tysiąclecia zdają się przy tym, mgnieniem oka. Dawno zatonęło R'lyeh, dawno metry morskiego piasku przykryły iglice niegdyś świetnej Atlantydy. I jeszcze wcześniej. W którym kręgu piekieł zaczęła się ta historia ? Nikt tego nie wie. Wiadomo jednak, że Belial miał syna, Etrigana. Nie był to jedyny syn tego lorda piekielnych czeluści, jednak jedyny który został przyzwany na ziemski padół i zespolony z ciałem wojownika jakiego celtyckie plemiona przeznaczyły na ofiarę mrocznym bogom. Tak, w tej historii palce maczał Merlin i Morgana, ale te czasy były nie tylko mroczne, były też niespokojne. Gdy Jason Blood, jak teraz się nazywa, uświadomił sobie co go spotkało, przeklął i piekła i magów i druidów. Bo nie ma dobrych i złych, są tylko źli i jeszcze gorsi. Jednak jak setki lat później mawiał Nietzsche, gdy spoglądasz w otchłań, ona spogląda na ciebie. I piekła i magowie, druidzi i inni, przeklęli Blooda/Etrigana. Od tamtej pory przemierza on Ziemię zbierając wiedzę, rozwijając umiejętności magiczne, poznając sekrety starożytnych cywilizacji i potęg, również tych nieśmiertelnych. Czasami natrafia na swych wrogów i bywa, że jest zwierzyną, czasami natrafia na swych wrogów i bywa, że jest myśliwym. Wiadomo na pewno, że nieśmiertelność nieco mu ciąży i jakiekolwiek by jego motywy nie były, stara się wykuwać własną ścieżkę, ścieżkę niezależności i czynienia tylko tego co zechce, dlatego czasami staje po stronie sił Dobra i pomaga danemu herosowi by w innej sytuacji stanąć naprzeciw niego.

Motywacja: Tylko i wyłącznie własny interes. Nie czuje potrzeby niesienia nieustającej pomocy uciśnionym i biednym, jednak może się zdarzyć, że to będzie robił. Jako Jason, planuje swe poczynania i dąży do znalezienia sposobu zemsty na tych, co sprawili, że taki jest oraz do wzrostu swej potęgi, jednak lubi działania zakulisowe. Jako Etrigan jest bardziej chaotyczny, charakteryzuje się sporą chęcią destrukcji, sadomasochizmu i szerzenia szeroko pojętego chaosu, przy zachowaniu jednak względnej równowagi między dobrem i złem, gdyż woli ugrać swój interes niż pracować na konto którejś ze stron.

Sekretna tożsamość: Jason Blood nie afiszuje się z tym, że jest i demonem i człowiekiem. Niewiele osób zna jego naturę lub potrafi wyczuć kto zacz. Jason pracuje jako historyk sztuki, historyk, badacz, okultysta. Posiada rozległą wiedzę o świecie demonów i z zakresu historii, szczególnie, że był świadkiem wielu z ważniejszych wydarzeń, dlatego czasami pracuje jako konsultant. Z uwagi na swoją naturę, lubi znać sekrety innych osób. Nigdy nie pojawił się w gazecie, chyba, że w swojej ludzkiej postaci np. w dziale ogłoszeń czy z uwagi na doradztwo w jakiejś sprawie

ps. chociaż postać stworzona na bazie istniejącego anty-bohatera, to i owo pozmieniałem w kreacji postaci

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję P_ za jedną ważną radę przy robieniu tej karty.

Imię i nazwisko: John Barclays

Pseudonim: The Colonel

Wiek: 46 lat

Kostium: Standardowy, amerykański mundur oficerski z dystynkcjami pułkownika. Do pasa, u lewego boku, przypięta jest szabla kawaleryjska typu "Patton". W mundurze zamontowany jest system łączności. Sam pułkownik ma sześć stóp wzrostu, jest brunetem o piwnych oczach i przystojnej twarzy bez śladu zarostu. Jest barczysty, cały czas chodzi wyprostowany i widać, że ceni sobie dyscyplinę.

Moce:

W wyniku awaryjnego przeprowadzenia eksperymentu wojskowego(odsyłam do historii) ciało tego doświadczonego wojownika zostało wzmocnione tworząc prawdziwego super- żołnierza. Geniusz taktyczny Barclays'a otrzymał potężne narzędzie w postaci niesamowicie wyczulonych zmysłów oraz potężniejszych połączeń nerwowych, dających mu możliwość dokładnej analizy niemal każdego aspektu pola walki(ruch powietrza poprzedzający jakiś atak energetyczny, napięcie poszczególnych mięśni przeciwnika, dźwięk wyrzucanej zawleczki granatu i tym podobne) i wymyślenia najpewniejszej taktyki oraz jej egzekucji. Przykładowo z łatwością potrafi odbić ostrzem szabli nadlatujące pociski, doskonale wyliczyć kolejne punkty skoków na cielsku wielkiego robota czy też rozpracować styl walki sporej liczby przeciwników naraz. Jednakże jego zmysły nie potrafią "przebić" osłon fizycznych i taki atak z zaskoczenia ma duże szanse powodzenia. Ponadto odpowiednie ataki dźwiękowe są dla niego bardzo niebezpieczne. W starciu opiera się na wykorzystaniu wykonanej specjalnie dla niego szabli o zwiększonej wytrzymałości i ostrości, lecz nie ogranicza się jedynie do tego. W razie potrzeby ma możliwość wezwania zrzutu(w rakiecie) dodatkowego uzbrojenia. Oczywiście posiada także doświadczenie w korzystaniu z broni strzeleckiej i walki wręcz. Z racji swej rangi może zażądać wsparcia oddziałów wojskowych USA. Nie oznacza to jednak, że na pewno je dostanie.

Jednak nie samymi zmysłami może wygrywać z nadnaturalnymi zagrożeniami przed którymi ma bronić swój kraj. Eksperyment wzmocnił fizycznie jego ciało dając mu niesamowity refleks, zwinność i siłę. Najważniejszą cechą jednak są jego zdolności regeneracyjne pozwalające mu na odtworzenie ciała ze strzępku skóry lub pojedynczego włókna mięśniowego. Regeneracja przebiega przy akompaniamencie błękitnych wyładowań i niestety nie obejmuje ubrania. Regeneracja jest znacznie utrudniona w skrajnie niskich temperaturach.

Siła: 3

Wytrzymałość: 4(w postaci regeneracji)

Mobilność: 4(wzmocnione zmysły i kończyny sprawiają, że jest bardzo trudny do trafienia, cały czas przemieszczając się po polu walki szybkim biegiem lub długimi skokami i akrobacjami)

Power: 0

Origin Story:

Siedział wpatrując się w krajobraz za kuloodpornymi szybami i rozmyślał. Kryzys gospodarczy, wzrost przestępczości, parę głupich awantur z Rosjanami i kilka innych wydarzeń powodowały spore niezadowolenie społeczne. Wszystko to za jego kadencji! Rok do wyborów prezydenckich, a jego poparcie pikuje w dół. Co ma z tym zrobić? Boże, daj znak!

W tym momencie drzwi Gabinetu Owalnego otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł wyraźne zaaferowany Sekretarz Obrony.

- Panie prezydencie... Mamy do czynienia z incydentem dotyczącym AI.

- Zaraz, co?

- Strefa Badawcza 304! Pamiętasz?

Zastanowił się przez moment. No tak. Przeprowadzano tam badania nad biologicznym wzmacnianiem żołnierzy oraz humanoidalną bronią sterowaną przez AI. Najlepsi naukowcy w pocie czoła pracowali nad wzmocnieniem potencjału armii USA i nie było dla nich tajemnicą, że pierwszy, który ogłosi sukces, narzuci tor rozwojowi wojskowości na następne stulecie.

Zgromadzeni w podziemnym pomieszczeniu tuż pod Białym Domem członkowie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów razem z prezydentem oglądali przekaz prosto z 304. Ogromny monitor pokazywał z lotu ptaka kilkadziesiąt budynków zgrupowanych na pustyni. Widać wyraźnie było szalejące w części bazy płomienie oraz leżące na ziemi ciała. Po całym kompleksie biegały w porządku drużyny piechoty, które razem z czołgami zbliżały się do jednego z budynków. Podpis na ekranie głosił "Wejście do Laboratorium Biologicznego", obok pojawiła się trójwymiarowa makieta podziemnego kompleksu. Żołnierze po chwili otoczyli wejście.

- Sir, udało nam się nawiązać kontakt z ochroną bazy- odezwał się chorąży odpowiedzialny za łączność. Prezydent skinął głową i chorąży włączył głośniki.

- Melduje się major Miles, dowodzę teraz ochroną bazy.

Sekretarz Obrony nacisnął guzik nadawania.

- Tutaj SO, majorze. Gdzie jest pułkownik Barclays?

Prezydent drgnął, jakby coś sobie przypomniał i zajrzał do akt. Tak, to ten sam, któremu rok temu wręczył Medal Honoru za Bitwę o Alaskę. Prawdziwy twardziel. W tym momencie znowu odezwał się Miles.

- Sir, zwabił 682- Prezydent przypomniał sobie, że taki kryptonim miała mordercza maszyna tworzona w bazie- do kompleksu biologicznego i zamknął go od środka. Chce przeprowadzić procedurę "Wzajemna podejrzliwość".

- Majorze, tu prezydent. Jaką procedurę?

- Sir- Zawahał się na chwilę- Chodzi o wykorzystanie jednego z projektów do zatrzymania drugiego w wypadku naruszenia zasad bezpieczeństwa. Pułkownik chce wykorzystać najnowszą wersję Serum i zmierzyć się z 682.

- Zaraz, on sam?

- Tak, obiekty badawcze przeznaczone pierwotnie do wstrzyknięcia Serum zginęły. Procedura "Wzajemna podejrzliwość" przewiduje w takim razie działanie pułkownika...

- Dlatego go wybraliśmy.- wtrącił Sekretarz.

- Dobra, załóżmy, że wstrzyknie Serum. Jakie ma szanse? Co się w ogóle stało?

- Sir, połączę z zarządcą naukowym bazy. On ma chyba gotowy raport.

Serum było gotowe, lecz niewiadome były ewentualne skutki uboczne jego wstrzyknięcia człowiekowi. Testy miały zostać przeprowadzone za parę dni i wskutek tego sekcja robotyki, w ostatniej desperackiej próbie, mocno wzięła się do pracy, w pośpiechu łamiąc protokoły bezpieczeństwa. Czy obiekt z zaaplikowanym Serum pokona 682? Nie jest wiadome, lecz jeśli pułkownik przegra, konieczne będzie zniszczenie Strefy 304 za pomocą bomby atomowej.

Godzinę później...

Od jakiegoś czasu ziemia co chwilę drżała. Żołnierze zgrupowani wokół wejścia do Laboratorium z niepokojem wpatrywali się w szyb windy prowadzącej w dół kompleksu. Od tego, kto z niej wyjdzie zależał ich los.

Dym i pył w jednej chwili spowiły cały teren w akompaniamencie głośnego huku, do którego chwilę potem dołączyły salwy z karabinów i czołgów sprowokowanych żołnierzy, chcących powstrzymać ewentualny atak. Kilka chwil później dym przerzedził się. Wejście do Laboratorium było kompletnie zniszczone, lecz co dziwne, nikogo nie było widać. Wtedy ktoś krzyknął "Na górze!". Oddział jak jeden mąż skierował wzrok w niebo i ujrzał spadającą windę. Wszyscy rozbiegli się na boki, jak najdalej od miejsca lądowania. Wielki stalowy kloc uderzył w ziemię. Gdy po raz kolejny opadł pył, żołnierze zobaczyli swego dowódcę wychodzącego z windy w nienaruszonym stanie. Pułkownik John Barclays roześmiał się radośnie i rzucił na ziemię jednostkę centralną 682.

Motywacja:

Służąc w wojsku pułkownik zawsze miał dwa priorytety: życie tych, których miał ze swoimi żołnierzami chronić oraz życie swoich żołnierzy. Widzi, co się dzieje z krajem i chce pomóc jego obywatelom. Nie widzi zatem problemu w rozkazach dotyczących aktywnej walki z wyjątkową eskalacją przestępczości i przemocy.

Rząd zaś planuje wykorzystać czyny pułkownika propagandowo i nie zamierza czynić z jego możliwości tajemnicy, częściowo przez swoją niekompetencję, częściowo przez fakt, że i tak na całym świecie rządy wiedzą o istnieniu takich nadnaturalnych istot. Ponadto coraz częstsze występowanie takich fenomenów musi skończyć się jakąkolwiek reakcją.

Secret Identity: Wykładowca West Point, niesamowicie poważany przez każdego z racji swoich dwóch Medalów Honoru(jeden za incydent w 304). Od momentu pierwszej misji ma stać się postacią oficjalną, widniejącą na plakatach i reklamówkach amerykańskiej armii, pokazując prawdziwego bohatera bez maski i symbol tego, że rząd coś robi. Zaplanowana jest szeroko zakrojona kampania propagandowa. Z tej racji ma w czasie akcji dbać o jak najmniejsze zniszczenia i jest za swe działania odpowiedzialny. Oznacza to także, że niekiedy rozkazy przełożonych mogą wyraźnie krępować jego możliwości. Jego rodzina, żona i dwójka synów, jest pod stałą obserwacją i ochroną wojska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i moja karta się tu znajdzie, oczywiście za zgodą P_aula. Dzięki za cenne rady!

Imię i nazwisko: Threangor McCarthy

Ksywka: Greenwolf

Wygląd kostiumu: jako ludzka postać Threangor jest masywnie zbudowanym mężczyzną o normalnych, typowych dla Irlandczyków rysach twarzy. Długie, rude, proste włosy, czarne oczy i długa, ognista broda sprawiają, że tego człowieka nie zbywa się ot tak, zwykłym wzrokiem. Gdy rusza na ratunek miastu, przywdziewa jasnozielony strój, na przedzie którego wygrawerowany jest symbol Słońca Druidów. W razie potrzeby latania z tyłu ubioru mogą w każdej chwili wysunąć się skrzydła. Na głowie ma błękitną maskę, którego barwa ma symbolizować powietrze. Gdy przemienia się w wilka, jest... no cóż, wilkiem o zielonej sierści i dużych kłach.

Moce: Jako postać ludzka znakomicie walczy na pięści, lecz niczym innym się nie wyróżnia. Jako Greenwolf posiada już parę konkretnych niezwykłych zdolności. Pierwsza to latanie - potrafi latać na spore odległości, ale nie czyni tego z ponaddźwiękową szybkością. Ponadto nie jest zbytnio wytrzymały - więc nie oszukujmy się, długie pojedynki zdecydowanie mu nie służą, więc dlatego każde starcie chce jak najszybciej zakończyć.

Jako Greenwolf potrafi też przemienić się w wilka, od którego zresztą wzięła się ksywka. Jako zwierzę może walczyć jednak nie dłużej niż minutę, więc niezbyt często używa tej umiejętności.

Mając trochę energii w zapasie, może się uzdrowić i wyleczyć mniej dotkliwe rany. Gdy jednak jest dotkliwie ranny, nie może wyleczyć się i od razu iść walczyć. W takich przypadkach musi wtedy trochę odczekać i dojść do siebie.

Jako że terminował u druidów, często korzysta z pomocy żywiołów powietrza bądź ziemi. Nie ma więc problemów z przyzwaniem burzy, tornada na wskazany obszar czy przyzwania cierni, które atakują wybrany cel. Są to dość potężne umiejętności, ale zużywają one dużo energii i nie może używać ich przez cały czas.

Najsłabszym ogniwem jest podatność na ogień. Jest on zabójczy dla niego, więc stara się go za wszelką cenę unikać, a wobec niego jest niemal bezbronny. Nie może korzystać z mocy żywiołu Powietrza, a przebywając blisko ogniska cały czas traci trochę energii, póki się nie oddali.

Statystyki:

Jako Greenwolf

- Siła - 4

- Wytrzymałość - 2

- Mobilność - 4

- Power - 4

W zwykłym stanie

- Siła - 3

- Wytrzymałość - 2

- Mobilność - 1

- Power - 4

Origin:

Kilka tysięcy lat wstecz... Jak mówią podania, bóg Dagda,największy z panteonu celtyckiego, dochował się syna, Oegnusa. Nigdzie jednak nie ma zapisków, że miał też drugiego syna - tym synem był Threangor. Był on oczywiście nieśmiertelny, lecz nie miał żadnych innych nadprzyrodzonych mocy. Nie interesowały go jednak sprawy boskie, toteż w wieku 9 lat uciekł z Sidh i ruszył w poszukiwaniu przygód. Podczas tułaczki został napadnięty przez bandytów, obrabowany i pobity aż do utraty przytomności.

--

Gdy otworzył oczy, zobaczył, że jest w jakiejś chacie. Chwilę później zjawił się druid i po chwili konwersacji dowiedział się, że znajduje się w Gaju Druidów. Minęło kilka dni. Zafascynowany całą ideologią druidzką chce się uczyć. W ciągu najbliższych 10 lat Threangor wchłania wiedzę dotyczącą kultu przyrody i panowania nad Żywiołami. Syn Dagdy był pojętny i w niedługim czasie mógł już odprawiać obrzędy, potrafił też wywoływać burze i tornada. Obcowanie z Matką Naturą zauroczyło go całkowicie, chciał na zawsze zostać w Gaju. Nie przeczuwał nadchodzącego biegu wydarzeń, który całkowicie odmieni jego życie...

--

Wszystko wydarzyło się zupełnie niespodziewanie. W całym Gaju panował ład i harmonia, wszyscy druidzi szykowali się do snu, niektórzy jeszcze sprawowali modły. Wtem do osady arcykapłana wbiegł jeden z młodszych druidów. Był cały zmęczony i ledwo oddychał

- Ogień... ktoś podpalił nasz... ehhh... Święty Gaj - powiedział, wciąż sapiąc.

- Któż ważył się na ten karygodny czyn - odparł gniewnie brodaty przywódca - Chodź ze mną.

Wyszliśmy i ruszyliśmy ścieżką, nie zwracając uwagi na rozprzestrzeniający się ogień i porykiwania napastników. Po kilku minutach szybkiego chodu przystanęliśmy przy jakiejś kaplicy, której Threangor w życiu nie widział.

- Nasze dni są policzone. Ci, którzy zaatakowali nasz Święty Gaj, to jacyś pogańscy przybysze z dalekich stron. Byłeś naszym pilnym uczniem, przekazywaliśmy ci niemal wszystko, co wiemy. Zaś teraz chcę odprawić nad tobą wielce tajemny rytuał. Pozwoli ci on jak najlepiej wykorzystać wszystkie moce, jakie ci wpoiliśmy oraz umożliwi przybranie postaci Zielonego Wojownika. Pamiętaj jednak, używaj ich zawsze w dobrej intencji.

Dumny, rudowłosy syn największego z Bogów milczał. Natomiast arcykapłan szeptał inkantacje w zupełnie nieznanym dla Threangora języku. Niespodziewanie zebrał się potężny wiatr, który wszedł w osobę Threangora. Ów wicher uniósł go w górę i zaczął go nieść w nieznanym kierunku. Ogień, odgłosy walki - wszystko w jednej chwili znikło.

--

Nie wiedział ile minęło czasu. Nie wiedział, skąd miał na sobie dziwny kostium o barwie wiosennej trawy. Wiedział tylko, że utracił coś, czego nie szło wyrazić w słowach. Coś, czego prawdopodobnie nigdy już nie doświadczy. Chciał tylko czynić dobro, wartość, którą wpoili mu Kapłani Natury. Dlatego zgodnie z tym, co powiedział mu arcykapłan, zaczął przemierzać Planetę Ziemię, by czynić dobro i chronić ludzi przed tym, co sam doświadczył. Przed cierpieniem.

Motywacja: McCarthy to altruista. Wszystko, co czyni, czyni dla drugiej osoby bądź ukochanej Natury. Jest całkowicie obojętny wobec losu. Chce tylko i wyłącznie pomagać, gdyż uważa, że jest to winny tym, którzy go przygarnęli i wychowali. Czyni to to dnia dzisiejszego i nadal uważa to za sens swojej niekończącej się egzystencji.

Sekretna tożsamość: Z takim imieniem Irlandczyk zdecydowanie się wyróżnia, jednak przybranie nazwiska i praca jako strażnik miejski w mieście Cold Cave City zmieniły go w normalnego, typowego obywatela. Człowieka, który w wolnej chwili wybywa na łono natury nieskażone ręką człowieka, by - jak to określa - "pogadać z Matką Naturą". Czasami udziela się w różnorakich manifestacjach ekologicznych, a z rzadka udziela nawet wywiadów, by uświadomić ludziom, jak ważny jest szacunek dla Natury i wszystkich organizmów żyjących w ekosystemach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszła także i kolej na mnie:

Imię i Nazwisko: Brian B. Tomero

Pseudonim: Cleaner

Wygląd kostiumu:

- czarny kombinezon stworzony z włókna węglowego

- biała maska zakrywająca całą głowę

Wygląd po transformacji:

Po zmianie formy jego ciało drastycznie zwiększa swoje rozmiary. Jego skóra zmienia się w diament. Będąc w tej postaci nie są mu potrzebne żadne elementy ubioru, które mogłyby go tylko ograniczać. A przy cofaniu efektu transformacji przywracany jest jego poprzedni ubiór.

Origin story:

Brian wielokrotnie brał udział w misjach wojennych. Będąc zwyczajnym człowiekiem i żołnierzem cierpiał z powodu tego, że nie jest w stanie zrobić czegoś by pomóc wszystkim potrzebującym. Lecz pewnego dnia spotkała go szansa na to by mieć możliwość to zmienić, Wojsko postanowiło szukać w swoich szeregach ochotników, którzy dobrowolnie poddaliby się eksperymentowi, który miałby stworzyć superżołnierzy ? genetycznie zmodyfikowanych ludzi, którzy mięliby strzec porządku w terroryzowanych miastach USA. Głównym czynnikiem mutującym miały być mikroorganizmy znalezione na miejscu uderzenia niezidentyfikowanego obiektu kosmicznego. Widząc w tym wielką szansę na to by w końcu odmienić swoje życie Brian postanowił zgłosić się do tego programu. Po przejściu wielu różnych testów (m.in. psychologicznych) jego podanie zostało przyjęte. Następne kilka miesięcy swojego życia Tomero spędził w tajnym laboratorium gdzieś na terenie Stanów Zjednoczonych. W tym czasie na nim oraz innych ochotnikach przeprowadzono serię operacji i badań, które miały doprowadzić do wyznaczonego celu. Po każdej próbie przeprowadzano testy, które miały pokazać, które z obiektów (ochotników) pomyślnie przeszły kolejne etapy, i które w przyszłości będą strzec bezpieczeństwa obywateli USA. Każdy z obiektów, który ukończył eksperyment, dostał osobny przydział. Mogli oni prowadzić normalne życie, pracować i mieć rodzinę. Jedynym warunkiem ich bytu była ochrona miasta i jego mieszkańców. Brianowi do ochrony przypadło jego ukochane miasto, Nowy Jork. I tak o to rozpoczęła się historia nowego herosa?

Motywacja:

Widząc wiele cierpienia, które wyrządzają ludzie postanowił, że wykorzysta każdą sposobność by ?usunąć? każdego człowieka czyniącego zło.

Secret identity:

Jako, że czynsz za mieszkanie opłaca za niego wojsko, jedynym problemem Briana było znalezienie pracy, która pozwoliłaby mu na jego dodatkową działalność. Pracę udało mu się załatwić w firmie swojego najlepszego przyjaciela. Jako iż jest to praca, która nie wymaga by Brian przebywał w siedzibie firmy (wymagają tego tylko niektóre spotkania z ważniejszymi klientami i osobowościami), więc może on pracować w domu i jednocześnie spełniać swój obowiązek wobec ojczyzny.

W wolnych chwilach spotyka się ze znajomymi i prowadzi normalne życie towarzyskie, W ostatnich tygodniach nawet postanowił oświadczyć się swojej dziewczynie?

Moce:

Mutacje jakie sprowadził na niego eksperyment pozwalają mu zarówno na walkę w zwykłej postaci, a także na zmianę swojej formy. Ta druga opcja znacząco zwiększa jego umiejętności jednak jest o wiele ryzykowniejsza gdyż po każdej przemianie jego organizm przez jakiś czas nie jest w stanie kolejny raz jej dokonać.

a) W zwykłej formie

W normalnej postaci jego siła i wytrzymałość są na poziomie większym od człowieka jednak nie pozwalają mu one na dokonywanie rzeczy niewiarygodnych. Wyróżnia go jednak nienaturalna możliwość rozciągania swojego ciała, co pozwala mu na chwytanie się przedmiotów znajdujących się w pewnej odległości i korzystanie z nich w trakcie walki. Jako, że w tej postaci nie ma on możliwości latania, to wykorzystuje on tą umiejętność także do wspinaczki po budynkach Nowego Jorku.

Warto zaznaczyć, że niska temperatura drastycznie zmniejsza szybkość jego ruchów . Kolejną słabością jest ogień, który potrafi spowodować u niego poważne obrażenia.

Statystyki:

- siła - 1

- wytrzymałość -1

- mobilność - 2

- power - 0

b) Po transformacji

Po zmianie formy jego siła wzrasta tylko w niewielkim stopniu, jednak budowa jego ciała sprawia iż jest w stanie wytrzymać o wiele więcej. Mimo zwiększenia rozmiarów ciała drastycznie zwiększa się także jego szybkość. Dzięki wykorzystaniu budowy swoich cząstek posiada on także umiejętność lotu.

Dostaje on także możliwość korzystania z 2 mocy specjalnych .Jedną z nich a także jego ulubioną są lodowe kule zdolne przebić większość znanych ludzkości materiałów.

Bronią ostateczną tej postaci jest możliwość wykorzystanie całej posiadanej w tej chwili energii by spowodować jej wielki wybuch, który niszczy wszystko w okolicy.

Będąc w tej postaci jego słabościami są woda i niektóre środki chemiczne.

Statystyki:

- siła - 3

- wytrzymałość -4

- mobilność - 4

- power - 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Dean Shaw

Ksywka: Golden Justice

Wygląd kostiumu: Przylegający do ciała kostium w kolorze biało-złotym. Umieszczony na piersi symbol - złote, rozłożone skrzydła - wyraźnie odznacza się na obleczonej w biel reszcie sylwetki. Kostium nie ma osobnej maski - pokrywa ciało aż do nosa, zakrywając dolną połowę twarzy. Oczy płoną złotym blaskiem, który rozprzestrzenia się, dzięki czemu pojawiają się wokół nich gorejące skrzydła. Długie, siegające ramion śnieżnobiałe włosy zdają się falować, wręcz promienieją mocą. Na plecach dostrzec można złożone skrzydła barwy złota, pobłyskujące metalicznie. Przewieszony przez plecy jest także potężny, złoty młot dwuręczny.

Moce:

Moc Deana oparta jest o wiarę w siebie, siłę woli oraz poczucie słuszności swoich poczynań, co jest zarówno jego największą siłą jak i słabością. Potrafi on wykorzystać swoje zdolności by wzmocnić zarówno swoją siłę, wytrzymałość i mobilność, musi jednak wierzyć w to, że uda mu się osiągnąć cel. Działa to na zasadzie trochę podobnej do energii spiralnej z TTGL - dopóki wierzy, że jest w stanie przebić się przez obronę swojego przeciwnika, podnieść coś niewyobrażalnie ciężkiego bądź wytrzymać atak wtedy najprawdopodobniej mu się to uda. Jego moc, jako potomka Atlantydów opiera się bowiem na kształtowaniu rzeczywistości siłą woli. Pozwala mu to m.in. na zmianę kształtu swojej broni, nie może jednak wpływać mocą na otoczenie wokół siebie.

Statystyki:

- Siła - 2

- Wytrzymałość - 2

- Mobilność - 3

- Power - 5

Origin:

Atlantydzi, przed eonami wymarły lud, który niegdyś władał Ziemią. Stworzyli oni Urządzenie, Cud, Przekleństwo, Apokalipsę - różnie nazywany w legendach artefakt, dzięki któremu kontrolować mogli rzeczywistość siłą woli. Atlantydzi w swej pysze wchłonęli moc artefaktu, po czym zaczęli kształtować zarówno otaczający ich świat jak i swoje własne ciała wedle woli. Niegdyś zwyczajny, z biegiem czasu ich lud coraz bardziej się zmieniał. Wiedzeni pragnieniem lotu stworzyli dla swej rasy skrzydła, przeobrazili swe ciała na wzór czczonych przez siebie bóstw, stając się ludem pięknym i potężnym, acz coraz bardziej próżnym. W narastającym szaleństwie pragnęli coraz więcej, sięgali po coraz to nowe moce, nic nie było niemożliwe dzięki mocy artefaktu. Rzucali coraz to nowe wyzwania bogom, coraz śmielej obejmowali we władanie ich dziedzinę. Aż w końcu bogowie zmuszeni byli zareagować. Ogień, pożoga i zniszczenie spadły na Ziemię, niszcząc i paląc pysznych mieszkańców Atlantydy. Nawet moc artefaktu, którą usiłowali się chronić była niczym wobec wybuchu boskiego gniewu, Apokalipsę przeżyli jedynie nieliczni, jednak przerażeni i słabi utracili swe moce. Bogowie zapłakali nad swoim uczynkiem, wiedzieli jednak, że postąpili słusznie. Wiedzieli także, że w przyszłości, kiedy świat znajdzie się na krawędzi chaosu moc Atlantydy odrodzi się taka jaka powinna być, potężna i sprawiedliwa. Pojawi się na świecie ponownie, pozbawiona zgubnego zaślepienia i pychy, by odkupić swoje winy i uratować Ziemię przed niechybną zagładą.

Czasy współczesne.

"Nasz świat zdumiewa mnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W gazetach, telewizji i internecie mnożą się wiadomości o dziwnych wypadkach i rosnącej przestępczości. Nadzwyczaj często te dwa tematy są ze sobą powiązane, niezależnie, czy mówimy tu o tajemniczych ujęciach przestępców czy na odwrót, równie dziwnych rabunkach bądź morderstwach. Obecnie...". Dean przerwał w tym momencie i przetarł zmęczone oczy, po czym spojrzał na artykuł, który właśnie pisał.

- Eh, zbyt długo tu siedzę, Ann - westchnął w kierunku koleżanki z redakcji a prywatnie swojej dziewczyny i spojrzał na zegarek - Muszę rozprostować kości, zresztą najwyższa pora na lunch. Masz ochotę?

- Niestety nie mogę, ale kup mi kawę i jakiegoś hotdoga - rzuciła proszącym tonem Ann, patrząc z przebiegłym uśmieszkiem. Dean pomachał jej ręką na znak, że zrozumiał, złapał marynarkę i wyszedł z redakcji. Po kilku minutach stał już przy budce z kanapkami, czekając na swoje zamówienie. Marynarkę przewiesił przez ramię, popijając kawę i zerkając z zawodową ciekawością wokół. Jak na zamówienie gdzieś niedaleko rozległ się dźwięk syren. Dean rzucił pieniądze sprzedawcy, złapał kanapki i pobiegł w kierunku, z którego rozlegał się dźwięk. Ulicę dalej wpadł prosto na tłum gapiów, którzy obserwowali zbliżający się pościg. Czarna furgonetka, jadąc z zawrotną prędkością ostrzeliwała ścigające ją niezbyt skutecznie wozy policyjne. Klnąc, że nie ma ze sobą aparatu Dean zaczął przeciskać się przez tłum. W miarę zbliżania sie furgonetki ludzie zaczęli odsuwać się od ulicy, jakby dopiero teraz dotarło do nich, że bandyci strzelają z prawdziwej broni. W tym samym momencie celna seria z karabinu trafiła w opony radiowozu, który przekoziołkował malowniczo, wpadając w tamtejszych gapiów. Tłumem zawładnęła jakaś szaleńcza panika, przed sekundą zaciekawieni sytuacją ludzie zaczęli szaleńczo uciekać, byle dalej od niebezpieczeństwa. Popchnięty Dean zatoczył się, jednak udało mu się nie przewrócić. Dostrzegł jednak nastolatka, który nie miał tyle szczęścia, spanikowany tłum wypchnął go na ulicę, wprost pod koła nadjeżdżającego wozu. Niewiele myśląc o własnym bezpieczeństwie Dean po prostu skoczył, w ostatniej chwili odpychając chłopaka spod kół. Sam nie miał tyle szczęścia. Czas nagle zatrzymał się. Do zawieszonego w powietrzu Deana zbliżyły się zakapturzone, świetliste postaci.

- Dziecię Atlantydy - powiedziała najwyższa z nich głębokim, męskim głosem - Bezinteresownie poświęcające siebie, spieszące na ratunek innym.

- Czas nadszedł, winy zostaną odpuszczone - zaintonowała druga, kobiecym, śpiewnym altem.

- Czy przyjmiesz swoje przeznaczenie, o Dziecię Atlantydy? - rzekła trzecia, dotykając piersi Deana, znajdującej się jedynie kilka centymetrów od maski auta. W tym momencie na piersi mężczyzny rozbłysł złoty symbol rozłożonych skrzydeł. Dean zamrugał, niepewnie spoglądając na otaczające go sylwetki, zdezorientowany.

- A więc dokonało się, Atlantyda ma szansę odkupić swoje grzechy - pierwsza z postaci spojrzała na Deana, dotknęła jego czoła - Wszystko zrozumiesz, Dziecko, niech moc Atlantydy służy tobie i światu.

Po tych słowach nieznajomi zniknęli, a czas wrócił do normy. Coś jednak się zmieniło. Zamiast odgłosu potrąconego ciała furgonetka zatrzymała się, rozbiła o świetlistą postać, która wstawała niepewnie na nogi. Z pleców wystrzeliły rozłożyste, złote skrzydła, ręka sięgnęła po zawieszony na plecach ogromny młot. Potężny zamach, któremu towarzyszył wybuch oślepiająco białego światła odrzucił furgonetkę, która poturlała się wzdłuż ulicy jak zabaweczka, wprost na spotkanie nadjeżdżających radiowozów. Zdumieni policjanci wpatrywali się w stojącego na ulicy mężczyznę, odzianego w biało-złoty strój, który własnie chował za plecy swoją broń. Jego ogromne skrzydła poruszały się lekko.

- Jestem Golden Justice - rzekła postać mocnym, męskim głosem - Od dnia dzisiejszego to miasto znajduje się pod moją opieką.

Wciąz zdumieni policjanci i schodzący się gapie popatrzyli tylko, jak potężne skrzydła uderzają mocno w powietrze, po chwili Golden Justice zniknął wysoko w obłokach.

- Gdzie byłeś? Widziałeś go?! - rzucila Ann kilkanaście minut później, kiedy Dean wszedł do redakcji niosąc kawę i kanapki.

- Kogo? - rzucił, starając się wyglądać na zaskoczonego.

Ann nie ukryła cienia zawodu, jednak zafascynowana zaczęła opowiadać Deanowi o tajemniczej postaci, która sama siebie nazwała Golden Justice. Dean słuchał z zaciekawieniem, w duchu roztrząsając wiedzę o Atlantydzie przekazaną mu przez tajemniczych wybawicieli.

- Wiesz, to może być początek zmian na lepsze - rzucił, uśmiechając się i przytulając Ann do siebie.

Motywacja:

Wyraźnie widzi, że policja nie radzi już sobie z rosnącą przestępczością, tym bardziej, że zdarzają się sytuacje, w których zwykły człowiek po prostu nie jest w stanie nic zrobić. Czuje w sobie potrzebę pomocy w takich sytuacjach, której główną siłą napędową jest poczucie winy i chęć zadośćuczynienia za uczynki swoich przodków.

Secret Identity:

Dean ma 28 lat, jest wysokim, dobrze zbudowanym i przystojnym brunetem. Nosi okulary i zwykle ubiera się w garnitury, nie ma zresztą wielkiego wyboru pracując jako obiecujący młody reporter w Daily News, jednej z największych gazet w mieście. Obecnie mieszka w niewielkim acz wygodnym mieszkanku ze swoją dziewczyną, dziennikarką w tej samej gazecie, Ann Winters. Ann nic nie wie o jego sekretnej tożsamości i Dean chce, aby tak pozostało, nie ma zamiaru narażać jej na niebezpieczeństwo. Często wiąże się to z drobniejszymi i większymi kłamstewkami, chwilowo jednak Ann niczego nie podejrzewa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to macie moją kartę, inspirowaną Spider Manem, Nigthcrawlerem, Daredevilem i czym tam jeszcze chcecie.

Imię: Zoey Reed

Pseudonim: Spectre

Wiek: 22 lata

Wygląd: Zoey to ładna i bardzo zgrabna* dziewczyna średniego wzrostu. Jest dość delikatnej urody i takie też sprawia wrażenie, ale bliższe oględziny z łatwością pozwalają stwierdzić, że na pewno nie spędza czasu przed telewizorem, a dba o siebie. Włosy ma dość krótkie i kasztanowe, a oczy jasnobrązowe. Ogółem wygląda bardzo sympatycznie, często się uśmiecha. Podczas intensywnego korzystania ze swoich mocy czasami otacza ją delikatna zielonkawa aura.

Kostium: Czarny, obcisły strój z elastycznej tkaniny. Buty, pas i rękawice są natomiast w ciemnozielonym kolorze. Całą dolną część twarzy zasłania jej czarna maska. Do pasa przypięte ma kilka ostrych jak brzytwa noży (służą bardziej do obezwładniania niż zabijania) i dwie bole. Na plecach nosi też wykonany z bardzo solidnego metalu teleskopowy kij, który w pełni rozłożony osiąga około 180 cm i pomaga jej w walce lub akrobacjach.

Moce

Zoey jest zdolną psioniczką, co oznacza, że potrafi wpływać na świat wyłącznie za pomocą swojego umysłu. To wrodzona zdolność, którą posiada od urodzenia, ale która w pełni ujawniła się u niej dopiero podczas dorastania. Różni psionicy posiadają różne moce o różnej sile, ale Zoey udało się opanować całkiem szeroką ich gamę:

- Telekineza ? to każdy kojarzy. Pozwala na udźwignięcie łącznej masy około 50 kg, ale na im więcej obiektów jest to rozłożone, tym trudniej nad nimi zapanować. To właśnie ta moc umożliwia również Zoey na wystrzeliwanie pocisków psychicznej energii, które dobrze rozpędzone potrafią połamać kość lub dwie.

- Postrzeganie pozazmysłowe ? specyficzny ?szósty zmysł?, dzięki któremu Zoey postrzega świat nie tylko standardowymi receptorami, lecz całym swym umysłem. Oznacza to, że w zasięgu około 15 metrów zawsze wyraźnie wyczuwa obecność innych osób, co czyni ją niezwykle trudną do zaskoczenia (o ile atakujący nie potrafi ukryć swojej psychicznej obecności lub jest pozbawiony umysłu/duszy). Doskonale ?czuje? też swoją pozycję w przestrzeni, co ułatwia utrzymanie równowagi i pozwala na np. odróżnienie góry od dołu w każdych warunkach albo znalezienie północy bez kompasu.

- Psychoportacja ? tak naprawdę to teleportacja, ale z nieco bardziej udziwnioną nazwą. Jest przede wszystkim krótkodystansowa, jako że aby uniknąć wteleportowania się w ścianę Zoey musi widzieć swój cel albo chociaż wcześniej go zobaczyć. Ponadto im większy dystans, tym bardziej męczący jest skok. Swobodnie przemieszczać się może o około 10 metrów. Zaznaczyć należy, że Zoey zachowuje swój pęd po skoku i może też zabrać dodatkową masę, co zazwyczaj oznacza swoje ubranie i to, co akurat trzyma w rękach. Im więcej dodatkowego bagażu, tym bardziej męczący jest skok. Zabranie ze sobą podczas zwykłego skoku jeszcze jednej osoby o przeciętnej wadze byłoby już nieco wyczerpujące.

- Telepatia ? typowe ?nadawanie? swoich myśli do umysłów innych, co umożliwia komunikację bez słów na duże odległości. Zasięg tej zdolności wynosi około 3 kilometrów, ale Zoey musi znać osobę, z którą się kontaktuje

- Psychometabolizm ? dość złożona moc, która pozwala na pełną kontrolę nad swoim ciałem i autohipnozę. Dzięki temu Zoey potrafi zapaść w trans, podczas którego jej rany leczą się szybciej, a wszelkie toksyny działają słabiej. Pozwala też na np. znoszenie ograniczeń swojego ciała (często kończy się to poważnymi urazami), zwiększoną produkcję adrenaliny, odcięcie uczucia bólu, kontrolę nad swoimi odruchami i mięśniami, zmuszenie się do długiej aktywności bez snu poprzez uśpienie tylko części mózgu itd.

Psionika to jednak nie jedyna karta atutowa Zoey w starciu ze złoczyńcami wielkimi i małymi. Od najmłodszych lat uczęszczała na treningi sztuk walki, dzięki czemu w stopniu eksperckim opanowała sztukę walki wręcz, kijem i szermierkę. Uczyła się też tańca i gimnastyki, do czego zawsze miała ogromny talent. Poza tym jest inteligentna i zna kilka języków (francuski, rosyjski, niemiecki, hiszpański i łacinę). Ogółem jest w świetnej formie, a dzięki autohipnozie i postrzeganiu pozazmysłowemu jej refleks, zdolności akrobatyczne i zmysł równowagi praktycznie przebiły granice ludzkich możliwości. Zawsze dokładnie kontroluje wszystkie swoje mięśnie, nigdy nie traci równowagi i idealnie orientuje się w przestrzeni nawet po kilku szybkich teleportacjach.

Wszystkie moce Zoey dzielą jedną podstawową wadę**: wymagają ogromnej koncentracji. Silne emocje, substancje odurzające, intensywny ból (nawet przytłumiony autohipnozą) i inne tym podobne czynniki nie pozwalają na swobodne z nich korzystanie. Pozbawienie Zoey przytomności również pozostawia ją zupełnie bezbronną. Zaznaczyć też należy, że fizycznie jest zwyczajnym człowiekiem. Nóż wbity pod żebra lub rana postrzałowa będą dla niej tak samo groźne, jak dla każdego innego, nawet jeśli utrzyma się po tym na nogach dużo dłużej niż przeciętny zjadacz chleba.

Statystki

Siła 1 ? intensywny trening sprawia, że Zoey jest dużo silniejsza i groźniejsza niż na to wygląda. Może nieco zwiększyć ten wynik (intensywniejsza produkcja adrenaliny, znoszenie blokad mentalnych), ale ryzykuje to połamanymi kośćmi i zerwanymi ścięgnami.

Wytrzymałość 1 ? potrafi wytłumić uczucie bólu, przyspieszać proces zdrowienia i radzić sobie ze zwykłymi truciznami, ale poza tym jest zwykłym człowiekiem.

Mobilność 4 ? mistrzowsko opanowana i wspomagana psioniką akrobatyka w połączeniu ze zdolnością teleportacji.

Power 3 ? telekineza, telepatia, ?psychic blast?, postrzeganie pozazmysłowe. Wszystko jest przydatne, ale nic nie daje ogromnej przewagi.

Origin story

Zoey Reed nigdy nie miała trudnego życia. Tak to już jest, że niektórzy przychodzą na ten świat w biedzie, walcząc każdego dnia o przetrwanie, a innym od najmłodszych lat niczego nie brakuje. Jako córka magnata przemysłowego należała oczywiście do tej drugiej grupy, uczęszczając do najdroższych prywatnych szkół i chodząc na dodatkowe zajęcia u najlepszych nauczycieli. Zawsze była zdolna i bystra, więc lekcje baletu, gimnastyki, języków i sztuk walki nie sprawiały jej większych problemów. Jonathan Reed, jej ojciec, był surowym i bardzo zasadniczym człowiekiem, pragnącym aby Zoey była ?godną? córką. Natomiast żona, Sarah Reed, zawsze żyła w jego cieniu, cicha i posłuszna. Oboje nie zdawali sobie jednak sprawy, że Zoey, tak jak każde dziecko, ma swoje tajemnice. I nie chodziło o stłuczenie okna sąsiadów, a dużo poważniejsze sprawy.

W wieku 12 lat Zoey po raz pierwszy się teleportowała. Chciała tylko uratować uwięzionego na wysokim drzewie kota i nagle, nie wiadomo jak, znalazła się obok niego. To był szok i pierwsza oznaka, że coś jest nie tak. Niedługo potem objawiły się kolejne moce. Potrafiła przyciągnąć do ręki pilot od telewizora i zawsze wiedziała, kiedy ktoś próbował ją zaskoczyć. Oczywiście razem z mocami pojawiły się pytania. Co się ze mną dzieje? Zwariowałam? Czy to bezpieczne? Z czasem jednak przyzwyczaiła się i nawet nauczyła doceniać swoje nowe zdolności. Wystarczyło tylko uważać, żeby nikt jej nie zauważył. Nie chciała przyciągać do siebie zbędnej uwagi.

Lata mijały, a sytuacja w kraju się zmieniała. Było coraz gorzej i gorzej, z rozzuchwalonymi przestępcami, skorumpowanymi politykami, bezradną policją i przerażonymi, coraz biedniejszymi ludźmi. Oczywiście bogatych to nie dotyczyło. Żyli oni w swoim odizolowanym, niedostępnym dla zwykłych śmiertelników świecie, mając własne zmartwienia. Jednak im dłużej Zoey przyglądała się sytuacji, tym dłużej coś ją gryzło, odczuwała dziwny niepokój. Ostatecznie skończyła szkołę i musiała zadecydować, czy chce skupić się na karierze gimnastyczki, czy iść na studia. Wybrała to drugie, sport traktując jako hobby. Była to też idealna okazja, aby odciąć się od rodziców i zacząć życie na własny rachunek. Zawsze kochała rodziców, ale jej ojciec powoli zaczynał ją przerażać. Stawał się coraz bardziej ponury, zapracowany i? bezwzględny? Nie interesowała się sprawami jego firmy, ale słyszała o masowych zwolnieniach. Tak czy inaczej atmosfera w domu zaczynała ją męczyć i cieszyła się, że go opuszcza.

Powiadają, że najlepszy widok zawsze jest z góry, ale dopiero zejście pomiędzy zwykłych śmiertelników uświadomiło Zoey, jak źle mają się sprawy. Co innego, kiedy czytasz o bezrobotnych w gazecie, a co innego kiedy mijasz zdesperowanych, smutnych ludzi codziennie idąc na uczelnię. Kiedy widzisz, jak wynajmujący sąsiednie mieszkanie człowiek zostaje wyrzucony na bruk za niepłacenie czynszu. Uczucie które dręczyło Zoey wcześniej narastało, aż w końcu zorientowała się, co dokładnie oznaczało. To była irytacja wynikająca z bezczynności. Ale w końcu nadszedł przełomowy moment.

Noc była ciemna i zimna, jak to późną jesienią. Ulice były właściwie puste i nikt nie słyszał jego krzyku. A nawet jeśli rozpaczliwe, coraz cichsze jęki i skomlenia do kogoś docierały, to je ignorowali. Nikt nie chciał nadstawiać karku. Ale Zoey przystanęła na krawędzi zaułka i rozejrzała się, po czym zrobiła pierwszy krok. Naciągnęła szalik wyżej, tak żeby choć trochę zasłonić twarz i chwyciła kawałek połamanego kija baseballowego leżącego w pobliskim śmietniku. Wszyscy się bali, ale ona nie była jak wszyscy. Wiedziała to od lat. Nigdy nie czuła się ?lepsza?, ale była wyjątkowa. A wyjątkowi ludzie zawsze powinni iść na przedzie, prowadząc resztę. Tak powtarzał jej ojciec, zanim jeszcze zaczął spędzać cały swój czas w gabinecie, zajęty ratowaniem majątku. Dlatego ścisnęła mocniej ułamany w górnej części kij, skupiła się i skoczyła za plecy oprycha, waląc go z całej siły w głowę. Następni dwaj nie sprawili problemów, a ofiara nawet podziękowała. Jej pierwsza akcja.

Media wkrótce zauważyły, że zaczęła dziać się coś dziwnego. Ubrana na czarno kobieta wyskakiwała znikąd i powalała zbirów lub ratowała ludzi, zawsze bez słowa, unikając kamer. Pojawiała się i znikała jak duch, więc wkrótce zaczęto mówić o Spectre, opiekującym się miastem widmie. Niektórzy mówią, że szybko jej się znudzi albo trafi kosa na kamień i w końcu się zabije. Inni? inni być może znaleźli swoją nadzieję. Kogoś, to przypomni im, że na tym świecie jest jeszcze sprawiedliwość i ludzie gotowi jej bronić.

Motywacja: Zoey przez dość długi czas nie wykorzystywała swoich zdolności do niczego konkretnego, ale ostatecznie wygrało w niej poczucie obowiązku. Wie, że nie może marnować daru, jaki zesłał jej los. Ludzie cierpią i potrzebują kogoś, kto by ich ochronił. Ona ma moc i zdolności, które jej na to pozwalają. To prosta zależność i tylko kompletny tchórz lub człowiek bez serca siedzieliby bezczynnie, mogąc coś zmienić.

Sekretna tożsamość: Na co dzień Zoey jest zwykłą studentką architektury, dorabiającą sobie w sklepie. Jej ojciec jest szefem dużej firmy zajmującej się przemysłem ciężkim, chemicznym i budownictwem, przez co teoretycznie ma ona dostęp do dużych środków pieniężnych, ale woli sama sobie radzić i skorzystała z pomocy jedynie przy wynajęciu skromnego mieszkanka.

*Widział ktoś kiedyś brzydką superbohaterkę?

**Podstawową wadę poza Blokującą Moce Skałą? albo Mocoodpornym Metalem?, na które superbohaterowie mają jakąś dziwną tendencję się natykać.

Aha, Arturano. Chyba trochę przesadziłeś pisząc "kilkaset tysięcy lat". Wtedy, to twoją postać mogli napaść neandertalczycy :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Andrew Kobalt

Pseudonim: The Blue Guardian

Wygląd kostiumu: Niebieska, humanoidalna, półprzeźroczysta świecąca forma przypominająca nieco rybę, z oczami zastąpionymi świecącymi na żółto plamami i symbolem nieskończoności wewnątrz tarczy na klatce piersiowej.

Moce: Andrew nie posiada już ciała per se, jest teraz żyjącą energią posiadającą właściwości podobne do żelatyny czy wody dzięki czemu większość ataków po prostu przez niego przechodzi lub się od niego odbija. Jest w stanie zmienić swoją wielkość i kształt według własnej woli, formować bronie czy nawet wystrzelić skoncentrowaną wiązką energii z której jest zbudowany, jest też w stanie unosić się w powietrzu dzięki braku fizycznej masy (czyli w skrócie: coś ala zielona latarnia, tyle że cały zbudowany z energii pierścienia). Jako żywa energia jest w stanie zasilać urządzenia elektryczne a nawet je ,,opętywać'', jak również czerpać z nich energię.

Andrew nie jest jednak niezniszczalny: ciągła zmiana kształtu rozładowuje jego energię, co sprawia że z czasem jego przemiany są coraz mniej efektowne a jego forma jest coraz słabiej podtrzymywana, jednak dzięki właściwości perpetuum mobile energii z której jest zbudowany po jakimś czasie energia ta sama się odnawia. Dodatkowo jest wyjątkowo wrażliwy na promieniowanie gamma, większe jego dawki destabilizują jego energię i zmuszają do powrotu do ,,domyślnej'' formy, dodatkowo osłabiając go. Jest w stanie zmienić się w swoją dawną ludzką formę i utrzymać ją na bardzo długie okresy.

Statystyki:

-Siła - 3 (zależna od formy jaką przybierze, ale jest w stanie przebić się przez betonową ścianę jednym uderzeniem)

-Wytrzymałość - 3 (z wyjątkiem jego słabości i zmęczenia jest w stanie odbić lub po prostu przeniknąć przez niemal każdy atak)

-Mobilność - 4 (zmiana kształtu i możliwość opętania pojazdów przydaje się, do tego dochodzi latanie)

-Power - 5 (tłumaczyć chyba nie muszę JAK duży jest zakres jego zdolności i możliwości)

Origin story: Czy nienawidzisz swojej pracy? Czy myślisz że twoja firma jest do bani i pragniesz by spłonęła w wybuchu jądrowym? Jeśli tak, to odczuwasz około 1/10 tego co Andrew Kobalt, 60-letni pracownik globalnej korporacji TechGod. Od ponad 20 lat pracował w tej przeklętej firmie która wyzyskiwała pracowników, trzymała ich pod kloszem w podziemnych kompleksach gdzieś na odludziu i zmuszała do niemal niewolniczej pracy podczas prowadzenia wielu nielegalnych badań i testów związanych z energią, uzbrojeniem i genetyką, a wszystko to pod przykrywką największego dostarczyciela energii na świecie. Dzień w dzień ta sama rutyna, z początku nie wyglądało to tak źle, ale jak tylko co bardziej poufne projekty zaczęły lądować w jego rękach to życie zaczęło przypominać piekło. Andrew nie chciał do końca swojego życia szlifować głowic atomowych, ale jakiekolwiek nieposłuszeństwo i jego życie by się bardzo szybko skończyło. Dzień w dzień, liczył że kiedyś uda mu się nie tylko odzyskać wolność, ale także naprawdę zranić potworną firmę... i wtedy coś się wydarzyło.

Do jego sektora wysłano do analizy dziwny kawałek niebieskiego metalu który inny oddział firmy odzyskał z jednej ze swych nieudanych prób otwarcia tunelu czasoprzestrzennego. Wstępna analiza była zdumiewająca: metal wydzielał nieznane promieniowanie, które nie dość że było w stanie zasilić wszystkie niepodłączone urządzenia w pomieszczeniu, to jeszcze odizolowane było w stanie same siebie podtrzymać i do tego ciągle rosnąć. Nieskończone źródło energii które samo siebie odnawia, to było coś na czym świat mógłby skorzystać, ale także coś co TechGod mógłby wykorzystać, i to w bardzo nikczemny sposób. To były chwila, w której Andrew zdecydował że jego życie nie jest warte tyle co szansa dla TechGodu na zdobycie narzędzia masowej zagłady. Szybko zablokował drzwi laboratorium i uruchomił prototypowy rozrywacz cząsteczek, celując nim w kawałek niezwykłego metalu. Podczas ładowania promienia strażnicy zdołali już się zorientować w sytuacji i zaczęli dobijać się do drzwi. Andrew kończył się czas, zablokował komendy klawiatury i dosłownie w momencie wyważenia przez strażników drzwi pracowni zdołał zamknąć się w pomieszczeniu testowym próbek. Mogli oni teraz tylko spoglądać jak nie tylko niezwykły metal ale także i sam Andrew zostali rozbici na atomy, jednakże wbrew ich wstępnemu przekonaniu nie oznaczało to śmierci pracownika. Promieniowanie zaczęło się reformować, tworząc na początku niebieską mgłę, potem coś na wzór wielkiego wodnistego bąbla by na koniec przybrać kształt czegoś zbliżonego do człowieka. Nikt z obecnych nie miał pojęcia co się wydarzyło, strażnicy jednak długo się nie namyślali i zaczęli dobijać się do Andrew, który to próbował połapać się w tym co się przed chwilą wydarzyło. Kiedy tylko się to im udało otwarli ogień w stronę dziwnego stworzenia, jednak kule tylko przez niego przechodziły. Bez namysłu, działając instynktownie, Andrew odpowiedział machnięciem pięścią która to rozciągnęła się i powiększyła nokautując wszystkich strażników za jednym razem. Zafascynowany, przerażony i zupełnie zagubiony, Andrew nie wiedział co ma teraz ze sobą zrobić, jednak pierwszy sensowny pomysł dość szybko przyszedł do jego głowy: teraz jest jego szansa.

Wciąż próbując rozpracować swoje nowe zdolności, Andrew przebijał się przez ściany i strażników coraz głębiej wewnątrz kompleksu, aż w końcu dotarł do jego serca z którego wychodziły wszystkie rozkazy. Dyrektor kompleksu jednak już dawno się ewakuował, aktywując protokół samozniszczenia z wieloma pracownikami wciąż wewnątrz budynku. Mając niewiele czasu, chwycił on tylu ludzi ilu zdołał i przebił się na zewnątrz, gdzie próbował osłonić ich przed wybuchem. Kiedy opadł już cały kurz, Andrew rozejrzał się po nieznanej mu pustyni która otaczała podziemny kompleks. Po jakimś czasie, wraz z kilkoma ludźmi których uratował dotarł do małego meksykańskiego miasteczka. Dla nich nie było już odwrotu, musieli zacząć życie na nowo, modląc się że TechGod ich nie znajdzie, ale dla nich i tak życie na uchodźstwie byłoby dużo leprze niż ciągła praca w tej potwornej korporacji. Andrew w drodze do swojego opuszczonego od wielu lat rodzinnego domu w Nowym Yorku rozpracował wiele swych umiejętności, w tym zdolność przybrania ludzkiej formy i poprzysiągł znaleźć wszystkie ukryte kompleksy TechGodu i je zniszczyć, ratując także ludzi wewnątrz.

Dzięki kontaktom z przeszłości zyskał nową tożsamość i pracę, teraz nowo narodzony jako Harry Douglass próbował szukać jakichkolwiek wskazówek które mogłyby poprowadzić go na trop TechGodu, włamując się do komputerów przykrywkowej firm. Szukając tropów jednak przypomniał sobie jakim paskudnym miejscem jest Nowy York: bandyci, złodzieje, mordercy, gwałciciele, wszystko to na porządku dziennym, albo raczej nocnym gdyż to wtedy cała szumowina wychodzi na wierzch. Andrew postanowił że lepiej będzie wykorzystać swoją moc by pomóc ludziom w potrzebie, nie tylko jako zadośćuczynienie za to co musiał stworzyć pracując w TechGodzie, ale jako obowiązek narzucony poprzez posiadanie swoich zdolności... choć tak naprawdę po prostu nie mógł znieść widoku niesprawiedliwości. Nie jest może znany, ale jego wola jest silna i niema zamiaru się poddawać do puki sprawiedliwości nie stanie się zadość.

Motywacja: Nienawidzi niesprawiedliwości, wierzy że czynieniem dobra choć w części odkupi grzechy przeszłości. Pragnie także obalenia firmy TechGod.

Seret identity: Siwy i brodaty staruszek pracujący jako nauczyciel fizyki w ogólnokształcącym gimnazjum pod imieniem Harry Douglass.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak patrzę na karty w temacie i nie mogę się powstrzymać przed kilkoma uwagami. Po pierwsze jakoś niezbyt poważnie podeszliście do zagadnienia secret identity. Herosi zwykle wybierają pracę w okolicach policji, w mediach (jak Fel), wszędzie gdzie mają dobry dostęp do informacji o przestępchach. Sklep rybny czy kopalnia jakoś mi do tego obrazu nie pasują, choć to ostatnie rozumiem ;). Podobnie jeśli chodzi o słabości liczyłem na więcej kreatywności. Jedni zrobili to bardzo dobrze (Black) inni poprawili po moich uwagach (Arturano), u niektórych zaś kompletnie nie pasują one do tematyki bohatera. Właśnie, kolejna sprawa - w niektórych postaciach brakuje mi silnego motywu przewodniego. Bohater powinien być stworzony wokół spójnego pomysłu, konceptu na postać. Wszystkie jego moce, zdolności, słabości i kostium powinny obracać się wokół tego motywu (patrz Aiden czy Black). Poza tym mam wrażenie, że wszyscy za bardzo skupili się na flying brick, o których prosiłem... W sumie tylko postać Aidena wyraźnie NIE jest przede wszystkim silna i wytrzymała. Gdzie speedsterzy? Gadżeciarze? Magowie? Zbroje wspomagane? Cybrogi? Nie jestem pewien czy jeszcze ktoś robi kartę, ale poczekam jeszcze kilka dni z wyborem drużyny. Mam swoich faworytów, nie trudno chyba się domyślić kogo, reszta ma czas na poprawki i zmiany ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowsza wersja.

Imię i nazwisko: John Barclays

Pseudonim: The Colonel, "Blitzkrieg" (głównie przy łączności)

Wiek: 46 lat

Kostium: Standardowy, amerykański mundur oficerski z dystynkcjami pułkownika. Do pasa, u lewego boku, przypięta jest szabla kawaleryjska typu "Patton". W mundurze zamontowany jest system łączności, w kieszeniach są zaś owalne urządzenia naprowadzające dla rakiet z zaczepami. Sam pułkownik ma sześć stóp wzrostu, jest brunetem o piwnych oczach i przystojnej twarzy bez śladu zarostu. Jest barczysty, cały czas chodzi wyprostowany i widać, że ceni sobie dyscyplinę.

Moce:

W wyniku awaryjnego przeprowadzenia eksperymentu wojskowego(odsyłam do historii) ciało tego doświadczonego wojownika zostało wzmocnione tworząc prawdziwego super- żołnierza. Geniusz taktyczny Barclays'a otrzymał potężne narzędzie w postaci niesamowicie wyczulonych zmysłów oraz potężniejszych połączeń nerwowych, dających mu możliwość dokładnej analizy niemal każdego aspektu pola walki(ruch powietrza poprzedzający jakiś atak energetyczny, napięcie poszczególnych mięśni przeciwnika, dźwięk wyrzucanej zawleczki granatu i tym podobne) i wymyślenia najpewniejszej taktyki oraz jej egzekucji. Przykładowo z łatwością potrafi odbić ostrzem szabli nadlatujące pociski, doskonale wyliczyć kolejne punkty skoków na cielsku wielkiego robota czy też rozpracować styl walki sporej liczby przeciwników naraz. Jednakże jego zmysły nie potrafią "przebić" osłon fizycznych i taki atak z zaskoczenia ma duże szanse powodzenia. Ponadto odpowiednie ataki dźwiękowe są dla niego bardzo niebezpieczne. Dodatkowym utrudnieniem dla niego jest walka w środowisku o znacząco innej gęstości od powietrza/próżni, jako że fale dźwiękowe oraz świetlne inaczej się zachowują. Pod wodą jego zmysły są raczej przeszkodą niż wsparciem. W starciu opiera się na wykorzystaniu wykonanej specjalnie dla niego szabli o zwiększonej wytrzymałości i ostrości, lecz nie ogranicza się jedynie do tego. Z racji swego zadania ma na stale przydzielone wsparcie samolotów wielozadaniowych F-22 z dywizjonu 300. W rejonie jego działanie operuje co najmniej jeden klucz(3 samoloty) z czego jedna maszyna jest odpowiedzialna za ataki na cele naziemne(namierzane dzięki urządzeniom naprowadzającym umieszczanym przez Pułkownika) oraz zrzucenie zasobników z bronią, zaś dwie pozostałe odpowiadają za zagrożenia lotnicze. Pułkownik jednak ceniąc kruche życie podkomendnych nie będzie kazał im ryzykować tak bardzo jak on sam. Oczywiście posiada także doświadczenie w korzystaniu z broni strzeleckiej i walki wręcz.

Jednak nie samymi zmysłami może wygrywać z nadnaturalnymi zagrożeniami przed którymi ma bronić swój kraj. Eksperyment wzmocnił fizycznie jego ciało dając mu niesamowity refleks, szybkość i zwinność oraz ponadprzeciętną siłę. Z tego też powodu jest naprawdę wybitnym krótkodystansowcem, 100 metrów pokonując w mniej niż 2 sekundy. Dodając do tego jego wyczulone zmysły i możliwość wyliczenia dosłownie perfekcyjnej trasy i sposobu jej pokonania(wliczając w to takie szczegóły jak napięcie poszczególnych mięśni, ułożenie ciała, długość kroków) otrzymujemy niemal niemożliwy do trafienia cel, którego słabościami są osłabienie zmysłów(znacząco ogranicza jego możliwości w zakresie prędkości) oraz ataki obszarowe i te wykorzystujące ciekły tlen. Z tego też powodu swoje działania opiera na dokładnym wyborze celów oraz precyzyjnych ciosach, nigdy nie pozostając długo w jednym miejscu.

Armia USA projektując Serum postawiła jeden niezbywalny warunek. Otrzymany ogromnym kosztem super- żołnierz nie może zostać wyłączony z walki na kilka miesięcy lub zabity jednym pociskiem. Pułkownik oprócz nabytej w czasie długiej służby odporności na ból dysponuje szkieletem i mięśniami o zwiększonej odporności oraz zdolnością regeneracji. Ta ostatnia nie jest doskonała i czas trwania "leczenia" trwa od kilku sekund przy skaleczeniu, przez kilka minut przy nielicznych postrzałach i aż kilka dni przy naprawdę poważnych obrażeniach(potężny wybuch w bliskiej odległości, odrąbana kończyna).

Siła: 2

Wytrzymałość: 2

Mobilność: 5

Power: 3

Origin Story:

Siedział wpatrując się w krajobraz za kuloodpornymi szybami i rozmyślał. Kryzys gospodarczy, wzrost przestępczości, parę głupich awantur z Rosjanami i kilka innych wydarzeń powodowały spore niezadowolenie społeczne. Wszystko to za jego kadencji! Rok do wyborów prezydenckich, a jego poparcie pikuje w dół. Co ma z tym zrobić? Boże, daj znak!

W tym momencie drzwi Gabinetu Owalnego otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł wyraźne zaaferowany Sekretarz Obrony.

- Panie prezydencie... Mamy do czynienia z incydentem dotyczącym AI.

- Zaraz, co?

- Strefa Badawcza 304! Pamiętasz?

Zastanowił się przez moment. No tak. Przeprowadzano tam badania nad biologicznym wzmacnianiem żołnierzy oraz humanoidalną bronią sterowaną przez AI. Najlepsi naukowcy w pocie czoła pracowali nad wzmocnieniem potencjału armii USA i nie było dla nich tajemnicą, że pierwszy, który ogłosi sukces, narzuci tor rozwojowi wojskowości na następne stulecie.

Zgromadzeni w podziemnym pomieszczeniu tuż pod Białym Domem członkowie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów razem z prezydentem oglądali przekaz prosto z 304. Ogromny monitor pokazywał z lotu ptaka kilkadziesiąt budynków zgrupowanych na pustyni. Widać wyraźnie było szalejące w części bazy płomienie oraz leżące na ziemi ciała. Po całym kompleksie biegały w porządku drużyny piechoty, które razem z czołgami zbliżały się do jednego z budynków. Podpis na ekranie głosił "Wejście do Laboratorium Biologicznego", obok pojawiła się trójwymiarowa makieta podziemnego kompleksu. Żołnierze po chwili otoczyli wejście.

- Sir, udało nam się nawiązać kontakt z ochroną bazy- odezwał się chorąży odpowiedzialny za łączność. Prezydent skinął głową i chorąży włączył głośniki.

- Melduje się major Miles, dowodzę teraz ochroną bazy.

Sekretarz Obrony nacisnął guzik nadawania.

- Tutaj SO, majorze. Gdzie jest pułkownik Barclays?

Prezydent drgnął, jakby coś sobie przypomniał i zajrzał do akt. Tak, to ten sam, któremu rok temu wręczył Medal Honoru za Bitwę o Alaskę. Prawdziwy twardziel. W tym momencie znowu odezwał się Miles.

- Sir, zwabił 682- Prezydent przypomniał sobie, że taki kryptonim miała mordercza maszyna tworzona w bazie- do kompleksu biologicznego i zamknął go od środka. Chce przeprowadzić procedurę "Wzajemna podejrzliwość".

- Majorze, tu prezydent. Jaką procedurę?

- Sir- Zawahał się na chwilę- Chodzi o wykorzystanie jednego z projektów do zatrzymania drugiego w wypadku naruszenia zasad bezpieczeństwa. Pułkownik chce wykorzystać najnowszą wersję Serum i zmierzyć się z 682.

- Zaraz, on sam?

- Tak, obiekty badawcze przeznaczone pierwotnie do wstrzyknięcia Serum zginęły. Procedura "Wzajemna podejrzliwość" przewiduje w takim razie działanie pułkownika...

- Dlatego go wybraliśmy.- wtrącił Sekretarz.

- Dobra, załóżmy, że wstrzyknie Serum. Jakie ma szanse? Co się w ogóle stało?

- Sir, połączę z zarządcą naukowym bazy. On ma chyba gotowy raport.

Serum było gotowe, lecz niewiadome były ewentualne skutki uboczne jego wstrzyknięcia człowiekowi. Testy miały zostać przeprowadzone za parę dni i wskutek tego sekcja robotyki, w ostatniej desperackiej próbie, mocno wzięła się do pracy, w pośpiechu łamiąc protokoły bezpieczeństwa. Czy obiekt z zaaplikowanym Serum pokona 682? Nie jest wiadome, lecz jeśli pułkownik przegra, konieczne będzie zniszczenie Strefy 304 za pomocą bomby atomowej.

Godzinę później...

Od jakiegoś czasu ziemia co chwilę drżała. Żołnierze zgrupowani wokół wejścia do Laboratorium z niepokojem wpatrywali się w szyb windy prowadzącej w dół kompleksu. Od tego, kto z niej wyjdzie zależał ich los.

Dym i pył w jednej chwili spowiły cały teren w akompaniamencie głośnego huku, do którego chwilę potem dołączyły salwy z karabinów i czołgów sprowokowanych żołnierzy, chcących powstrzymać ewentualny atak. Kilka chwil później dym przerzedził się. Wejście do Laboratorium było kompletnie zniszczone, lecz co dziwne, nikogo nie było widać. Wtedy ktoś krzyknął "Na górze!". Oddział jak jeden mąż skierował wzrok w niebo i ujrzał spadającą windę. Wszyscy rozbiegli się na boki, jak najdalej od miejsca lądowania. Wielki stalowy kloc uderzył w ziemię. Gdy po raz kolejny opadł pył, żołnierze zobaczyli swego dowódcę wychodzącego z windy w nienaruszonym stanie. Pułkownik John Barclays roześmiał się radośnie i rzucił na ziemię jednostkę centralną 682.

Motywacja:

Służąc w wojsku pułkownik zawsze miał dwa priorytety: życie tych, których miał ze swoimi żołnierzami chronić oraz życie swoich żołnierzy. Widzi, co się dzieje z krajem i chce pomóc jego obywatelom. Nie widzi zatem problemu w rozkazach dotyczących aktywnej walki z wyjątkową eskalacją przestępczości i przemocy.

Rząd zaś planuje wykorzystać czyny pułkownika propagandowo i nie zamierza czynić z jego możliwości tajemnicy, częściowo przez swoją niekompetencję, częściowo przez fakt, że i tak na całym świecie rządy wiedzą o istnieniu takich nadnaturalnych istot. Ponadto coraz częstsze występowanie takich fenomenów musi skończyć się jakąkolwiek reakcją.

Secret Identity: Wykładowca West Point, niesamowicie poważany przez każdego z racji swoich dwóch Medalów Honoru(jeden za incydent w 304). Jest spokojny i rozsądny, posiada pewne poczucie humoru i lubi piłkę nożną, szczególnie Premier League. Nie nadużywa swojej pozycji ani sławy bohatera wojennego, zachowuje skromność. Od momentu pierwszej misji ma stać się postacią oficjalną, widniejącą na plakatach i reklamówkach amerykańskiej armii, pokazując prawdziwego bohatera bez maski i symbol tego, że rząd coś robi. Zaplanowana jest szeroko zakrojona kampania propagandowa. Z tej racji ma w czasie akcji dbać o jak najmniejsze zniszczenia i jest za swe działania odpowiedzialny. Oznacza to także, że niekiedy rozkazy przełożonych mogą wyraźnie krępować jego możliwości. Jego rodzina, żona i dwójka synów, jest pod stałą obserwacją i ochroną wojska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się jakoś z Paulem zgodzić muszę, brakuje tutaj postaci bez mocy którzy nadrabiają ekwipunkiem, że już o haniebnym niedoborze peleryn nie wspomnę :P A przydała by się jakaś Batmanowata postać z bazą np. w kosmosie, wiecie chyba po co oczko2.GIF Jest jeszcze jedna kwestia, rzecz którą z powodu dość ,,noobowego'' poziomu naszych postaci nie dało się od razu do kart wsadzić, ale którą według mnie powinno się uwzględnić kiedy sesja już wystartuje: nemesis. Każdy superbohater musi mieć jakiegoś dopasowanego do siebie przeciwnika, yang do jego yin, mroczne odbicie, sprawiające że jedno od razu przynosi na myśl drugie. Kiedy już dojdziemy do punktu w którym nasze postacie staną się rozpoznawalne powinieneś Paul zorganizować jakiś system kart specjalnie dedykowany do stworzenia badguya dla naszego herosa, ale to moja propozycja, choć sądzę że większość tutaj się zgodzi że pasowało by to do konwencji sesji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram kwestię nemesis, chociaż podejrzewam, że P_aul sam miał zamiar o to zadbać poprzez swoich NPC-ów. Jeśli jednak zgodzi się na Twoją propozycję, to w historii mam pewien zaczep.

Powiedzmy sobie szczerze. Głupio by było, gdyby coś o numerze 682 dało się tak łatwo zabić. wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze - zastanawiałem się nad poproszeniem o nemesis w kartach. Ostatecznie z tego zrezygnowałem, z powodów różnych. Natomiast jednym z ważniejszych kryteriów wyboru kart jest to, ilu ciekawych super villanów potrafię wymyślić zaraz po pierwszym przeczytaniu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemyślałem fabułę sesji, przyjrzałem się uważnie wszystkim kartom i dokonałem decyzji. Szczęśliwymi wybrańcami są:

- Black Shadow (bo to Szadou...)

- Arturano (choć nadal nie jestem pewien kiedy ma jakie moce xD)

- Felessan (bo to imo najlepsza karta)

- Aiden (bo poza dobrą kartą wyróżnia się też brakiem nadludzkiej siły i wytrzymałości)

Możecie mnie teraz oskarżyć o kumoterstwo i kółko wzajemnej adoracji, biorąc pod uwagę, że trójka z tych graczy jest na bodaj wszystkich sesjach w jakich uczestniczę :P

Sesja wystartuje pewnie koło niedzieli lub poniedziałku, gdyby w tym czasie pojawiła się jakaś wybitna karta to przemyślę dokładanie sobie na głowę jeszcze jednego gracza... Oczywiście sprawa może się nieco opóźnić, jeśli nie będzie mi się chciało wymyślać regulaminu :D

To na razie chyba tyle, wyczekujcie znaku na niebie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dromader - postarałeś się, karta była bardzo fajna i bardzo długo się zastanawiałem czy cię nie przyjąć. Ostatecznie padło na innych, a nie chciałem brać za wielu graczy bo mój pomysł fabularny zakłada, że przez kilka(naście) początkowych postów gracze nie będą pracowali razem...

Wrzuciłem do niezbędnika post o sesji, teraz idę klepać otwarcie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...