Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

The Dark Knight Rises (2012), Christopher Nolan

Polecane posty

Jak dla mnie rozczarowanie roku mimo, że film wcale jakiś tragiczny nie jest. Co mi się od razu spodobało to warstwa wizualna filmu oraz świetna muzyka Hansa Zimmera (mogę się mylić, ale chyba najlepsza z "nolanowskiej" trylogii). Mocną stroną filmu też były postacie, choć Miranda (Mario Cotillard) akurat nie przypadła mi do gustu, a Bane w porównaniu do Jokera wypada średnio. Mało Batmana to dla mnie też plus, bo głos to on w tej trylogii ma irytujący jak cholera.

Z rzeczy, które mnie wkurzyły najbardziej wymienić mogę historię, która wydawała mi się mało wiarygodna (

Jedyną osobą, która potrafiła uciec z więzienia było dziecko; niestrzeżone więzienie; "tylko wspinając się bez liny uda ci się uciec z więzienia, bo strach przed śmiercią da ci siłę"

), jeden pewien duży przeskok w czasie, oklepany motyw

z bombą plus równie oklepany motyw z naginaniem czasu przed wybuchem

, czy niesatysfakcjonujące zakończenie. Odnoszę wrażenie jakby Nolan kończył "powstańca" w pośpiechu. Możliwe, że z powodu śmierci Heatha Ledgera musiał całkowicie przebudować fabułę filmu, co się odbiło na jakości. Mimo wszystko moim zdaniem TDKR warto obejrzeć, choćby po to, by wyrobić sobie zdanie na temat tego filmu. Jakbym miał go ocenić w skali 1-10, oceniłbym go na 6,5/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Który to już raz sequel nie mógł dorównać swoim poprzednikom? :D

Na pokazie byłem 29 lipca, więc moja opinia już się troszkę skrystalizowała i chyba mogę się pokusić i wrzucenie jej tutaj. Ogólnie całość filmu trzyma poziom typowy dla Nolana i poprzednich części trylogii, każdy chyba wie czego może oczekiwać, ale tym razem nie było tak idealnie jak w Mrocznym Rycerzu. Zacznę może od Bane'a, który mimo iż na początku był totalnie kozacki, to jednak na dłuższą metę bardzo zawodził i coraz bardziej wydawał się tępym zakochanym osiłkiem, zamiast geniuszem zła. Muzyka by Hans Zimmer, więc chyba nie mogę narzekać.

Nie podobały mi się natomiast te wspomniane przez przedmówców przeskoki w czasie. Z cięcia na cięcie czas płynie do przodu o kilka miesięcy.

Raz widzimy Batmana na jakimś bliskowschodnim zadupiu (pomijam już fakt, że w więzieniu znalazł się koło lekarza, a 10 sekund później w Gotham. O absurdach pokroju policjantów biegnących z pałkami na uzbrojonych bandytów niczym średniowieczne pospolite ruszenie wole nawet nie wspominać.

Z początku chciałem napisać, że jestem rozczarowany, ale jak się nad tym zastanowić, to nadal był kawał bardzo porządnego filmu i mimo kilku wspomnianych absurdów z seansu wychodziłem zadowolony, to nie było zmarnowane 18 zł. Jak dla mnie to całkiem porządne 8/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawiodłem się na tym filmie. Uważam go za najgorszą część trylogi. Oczywiście nie uważam, że to słaby film. W żadnym wypadku. Ale porównując go do dwóch poprzednich był nieco hmm... nudny? Projekcja cholernie mi się przedłużała. Poza tym ten pojedynek z Bane'em był nijaki. Nie spodziewałem się spektakularności w tym starciu, ale przynajmniej nieco pomysłowości. Poza tym ten głos Bane'a.. Szczerze mówiąc brzmiał bardzo ciepło i uroczo. Film oceniłem na 8/10 w sytuacji gdy mroczny rycerz dostał 9/10 a pierwsza część 10/10. Jeżeli będę miał kiedyś okazję obejrzę ,,Mroczny Rycerz Powstaje" po raz drugi. Być może wtedy bardziej przypadnie mi do gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że dość długi post mi wyszedł, to w ramach "uatrakcyjnienia" posłuchaj sobie dobrej muzyczki

biggrin_prosty.gif

A mnie nowy film o Batmanie bardzo się podobał i spełnił moje oczekiwania. Wyszedłem z kina bardzo usatysfakcjonowany i nie żałuję pieniędzy wydanych na bilet. W pełni akceptuję film w takiej postaci, w jakiej go widziałem i nie narzekam, "że coś było nie tak, a mogło być innaczej", bądź "czegoś nie było, a mogło być". Dodam, że nie jestem fanem ani Batmana, ani żadnych komiksów (a wręcz przeciwnie, komiksów zwyczajnie nie lubię. Filmy na ich podstawie to jednak co innego smile_prosty.gif), ale The Dark Knight Rises oglądało mi się bardzo dobrze. Film, mimo że długi, zleciał szybko. Nie nudziłem się, nie narzekałem, że za dużo scen (aczkolwiek niektóre początkowe IMO były trochę psu na budę...).

Teraz tak - mimo tego najnowszy Batman arcydziełem filmowym nie jest. Po seansie tego filmu ani nie wpadniesz w głęboką zadumę, ani nie zmienisz swojego światopoglądu. Jeśli tego oczekiwałeś/aś, to rzeczywiście możesz być zawiedzony i masz prawo kręcić nosem. TDKR jest za to bardzo porządnym przedstawicielem swoich segmentów filmowych, czyli "filmy na podstawie komiksów" i "filmy akcji". Jeśli chodzi o największe premiery tego roku, to moim zdaniem nowy Batman jak na razie bije na głowę Avengersów i jest nawet lepszy od Prometeusza.

Przejdźmy jednak do samego filmu. Możecie po nim oczekiwać niespodziewanych zwrotów akcji (w tym jeden czy dwa całkiem wywracających fabułę do góry nogami), możecie spodziewać się wartkiej akcji, nie zwalniającej ani na chwilę (w każdym razie jak już przeleci nieco przynudnawe zawiązanie fabuły), będziecie także świadkami bardzo porządnych i dobrze zrobionych efektów specjalnych, w tym sporej ilości wybuchów. Nie jest to co prawda poziom Transformers 3, ale i tak jest dobrze smile_prosty.gif No i końcu usłyszycie także przepiękną, idealnie podkreślającą klimat i atmosferę filmu muzykę autorstwa Hansa Zimmera. Gość naprawdę się postarał i dał z siebie wszystko, co mógł. Naprawdę, w sferze muzycznej - mistrzostwo (ale i samo udźwiękowienie także jest świetne - wybuchy brzmią bardzo dobrze i wszystko jest takie, jakie być powinno).

Teraz sprawa bohaterów. Niektórzy psioczą, że Bane mało wyrazisty, że Catwoman za mało seksowna... A trawa na stadionie nie jest odpowiedniej długości wink_prosty.gif Cóż, mnie tam się Bane podobał, charakteryzatorzy dobrze się spisali i wdzianko też miał odpowiednie. Jeśli idzi o Catwoman natomiast - rzeczywiście kostium mógłby być ciekawszy, ale to w zasadzie detal niewpływający na odbiór filmu. Trochę mi jednak brakowało w tym Batmanie... samego Batmana. Nie zrozumcie mnie źle - Bruce Wayne uczestniczył w większości scen. Ale momentów, w których on, przebrany za netoperka, szalał w dzielnicach Gotham, było trochę za mało (szczególnie na początku filmu; pod koniec już było okej smile_prosty.gif). Jeśli natomiast chodzi o Robina, to

był on tak mało charakterystyczny, że gdy na koniec filmu zostało powiedziane, że to on, to kompletnie nie kojarzyłem go z wcześniejszych scen i nie wiedziałem, kim on był...

Czy było jednak coś, co mi się nie podobało? Cóż, rzeczywiście głupotka

ze skokiem bez liny

była dość rażąca i mało wiarygodna. Irytujące było również to, na co wszyscy zwracają uwagę - nagle

Wayne jest w studni na odludziu, a już chwilę potem znajduje się w Gotham.

Nie było to jednak na tyle wkurzające, by mi popsuć wrażenia z filmu.

Dobra, kończę to, bo i tak już tyle napisałem, że pewnie nikomu nie będzie się tego chciało czytać tongue_prosty.gif Jak dla mnie The Dark Knight Rises jest godnym i epickim zamknięciem trylogii o Batmanie. Jestem w pełni ustatysfakcjonowany i film spełnił moje oczekiwania. Nie jest to pewnie film dekady, ale "tylko" bardzo dobry film akcji. Ocena: 8+/10.

PS. A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli bonus dla fanów Monty Pythona i chyba jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio spotkałem na 9Gagu biggrin_prosty.gifKLIK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Nie przejmuj się długością postu. Po przeczytaniu pierwszego zdania nie zgodziłem się z tobą i odpuściłem sobie resztę tekstu :):P.

Mam nadzieję, że nie jest to spowodowane tą strzelaniną, ale wszystko wskazuje na to, że "...Rises" także mniej zarobi niż "Dark Knight". Dlaczego ta trzecia część nie mogła być bardziej w stylu drugiej, tylko jest podobna do pierwszej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, jestem już po 3 seansach i tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że jest to najlepsza część trylogii. Nolan nie zawiódł, co prawda odszedł nieco od realizmu na rzecz większej "komiksowości" ale nie przeszkadza to w ogóle. Muzyka jak zwykle mistrzowska, świetna gra aktorska jak i kreacje ( szczególnie Anne Hathaway biggrin_prosty.gif ) ale jak zwykle należy pochwalić Bale'a, zagrał najlepiej ze wszystkich części, przekazał wszystkie emocje tak jak należy, Hardy fenomenalny, miał trudne zadanie ale dorównał moim zdaniem Ledgerowi, Oldman i Cane oczywiście klasa no i na pochwałę zasługuje JGL. Każdy fan Batmana na pewno doceni pracę reżysera na tą częścią, TDK ustawił wysoko poprzeczkę a Nolan tylko udowodnił, że jest jednym z najlepszych współczesnych reżyserów bo poprzeczkę tą przeskoczył smile_prosty.gif

Genialne zwieńczenie trylogii i mimo kilku błędów, nielogiczności i wyciętych scen ( niestety na potrzeby IMAX ) to film dostaje ode mnie zasłużoną 10.

Mam nadzieję, że te wycięte sceny ukażą się w wydaniach DVD i Blu-ray.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądziłem, że wyjdę zawiedziony z tego seansu. Myślałem, że nic nie pobije TDK, tym bardziej że głosy zza oceanu wskazywały na miałkość.

Nic bardziej mylnego. Jako zakończenie pięknej trylogii jest to film idealny. Jedynie szkoda że to już koniec :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko: ten film to absolutne arcydzieło! Nolan przeszedł samego siebie, to prawda, nie ustrzegł się kilku drobnych, nieistotnych, właściwie niezauważalnych błędów, jednakże "Mroczny Rycerz Powstaje" ma tyle zalet, że automatycznie zasłaniają one wszystkie niedociągnięcia. Oglądałem z wypiekami na twarzy, nie było mowy o żadnej nudzie, a końcówka...nieziemsko epicka, fantastyczna. I dobrze, że jednak te spoilery z filmwebu się nie sprawdziły ;). Ja również, z czystym sumieniem postawiłem tytułowi dychę, przede wszystkim za grę aktorską, za scenariusz, za reżyserię, za sceny walki, efekty specjalne...czyli krótko mówiąc za wszystko. Szkoda, że to już koniec, ale z drugiej strony się cieszę, bo trylogia o Batmanie (Nolanowska ofc), jest trylogią kompletną. Tym, którzy nie widzieli gorąco polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny film, czy najlepszy z trylogii - nie wiem, każdy był inny i każdy równie dobry. Trwa prawie 3 godziny, szkoda że nie 4 - byłby czas na pogłebienie postaci Banea i wgniata w fotel. A Anne Hathaway - idealna catwoman, seksowna, złosliwa, cyniczna, super sprawna i w gruncie rzeczy o gołębim sercu:) Polecam , a tym którzy skrytykowali ten film ( tak właśnie Ty Cormac ) mówię - nie macie racji - choć oczywiście macie prawo do własnego zdania:p.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dark Knight Rises, jeden z najlepszych filmów o batmanie, nie spełnił moich oczekiwań. Podsycane bujną wyobraźnią i wiarą w możliwości twórcze Nolana wizje - emocjonującego, brutalnego końca Batmana - kompletnie minęły się z tym, co zmajstrował reżyser.

Bo miały być wybuchy, sceny pełne patosu i poświęcenia, beznadziejna walka z przeważającymi siłami zła (a la mass effect 3), i generalnie - emocje. Emocji zabrakło mi w nowym batmanie najbardziej.

Przez pierwsze dwadzieścia minut, film podtrzymuje iluzję bycia sequelem Mrocznego Rycerza. Jednak DKR znacznie różni się od poprzedniej części, za to pojawia się wiele nawiązań do B:Początek. Scenariusz oddalił się od rzeczywistości(DK), a zbliżył się do kanonicznego batmana, sieroty-miliardera, człowieka w rajtuzach.

Same założenia, na których opiera się fabuła bardziej przypominają te z komiksów. Czyli: Umówmy się, że wpływowy najemnik zdobędzie bombę atomową, by wywołać bunt w niższych klasach społeczeństwa...

Nie chcę tu zdradzać fabuły, ale historia przedstawiona w filmie opiera się na solidnym "umówmy się, że...". Przeto już w połowie filmu widać, że postacie kanoniczne dla Gotham City są dla Nolana nietykalne, i nikt ważny nie umrze(to nie spoiler, tak było w każdym batmanie). A to sprawia, że losy bohaterów śledzi się tak przy okazji, chrupiąc popcorn. Wydaje mi się, że widz instynktownie wyczuwa, czy ogląda historyjkę z happy endem, czy taką, która utrzymuje w napięciu aż do napisów końcowych. To, że nie miałem obaw o pozytywne zakończenie filmu, zdegradowało mnie z roli widza, do zaledwie pobieżnego obserwatora rewelacji zachodzących w Gotham. Nie było emocji, nowe dzieło Nolana nie jest tak porywające jak Mroczny Rycerz.

Ale teraz garść plusów: to naprawdę świetny film, bliżej komiksowego oryginału, ze świetnymi rolami Anne Hathaway jako Catwoman, Bane'a( Tom Hardy), Marion Cotillard, i reszty obsady, bo wszyscy wypadli znakomicie. Do tego wspaniała muzyka i efekty specjalne.

Gdyby nie przeszkadzała mi grubymi nićmi szyta fabuła, byłoby 10/10. A tak tylko 8+/10.

Dla fanów komiksu wciąż 10/10.

Btw. Należy odróżnić mierny scenariusz od bogatej warstwy artystycznej. Niektóre sceny są po prostu genialne, i one zasługują na najwyższą notę.

Btw2. Wymuszona aluzja w zachowaniu komisarza Gordona, który w pewnym momencie kazał wysłać wszystkich policjantów TU, o , w to jedno miejsce .

Zupełnie jak Polacy, gdy kazali załadować elitę państwową tu, o , w ten jeden samolot. Z podobnym skutkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się od czego zacząć, więc może niech będzie o tym, co spodobało mi się najbardziej, a mianowicie głównym antybohaterze. Przyznam, że od początku byłem niemal pewien, iż kolejny antagonista Batmana będzie jedynie cieniem rewelacyjnego Ledgera, ale całe szczęście się tak nie stało. Postać Bane'a została odegrana i przedstawiona w świetny sposób: Hardy grający praktycznie jedynie za pomocą głosu i mowy ciała stanął na wysokości zadania, a genialna praca kamer przedstawiła tego mierzącego niecały metr osiemdziesiąt i ważącego zaledwie parę kilogramów więcej niż Bale aktora w bardzo imponujący sposób; gdy Bane się pojawia, wręcz czuć potęgę i moc bijące od tej postaci, efekt ten potęguje zresztą kinowy ekran. Rys psychologiczny i ogólna kreacja też wypadły bardzo dobrze, cieszę się że po totalnym szaleńcu którym był Joker autor postawił na zupełnie inną koncepcję, kogoś z Celem, niezłomnego, o ogromnej sile fizycznej i psychicznej. Catwoman też spoko.

Fabuła nieco odbiega schematem od poprzedniej części (ponadto, nie ma co ukrywać, nie grzeszy oryginalnością i sama w sobie niespecjalnie porywa), akcja rozwija się relatywnie wolno i tak naprawdę ulega to zmianie na kwadrans przed wyświetleniem napisów końcowych, gdy tempo wydarzeń raptownie przyspiesza. Widać, że w zamierzeniu takie rozciągnięcie fabuły miało służyć przede wszystkim pogłębieniu postaci Batmana, dokładnemu ukazaniu kryzysu przez który przechodzi oraz oczywiście - tytułowego Powstania. Jeśli natomiast chodzi o zakończenie, to moim zdaniem było nieco zbyt oczywiste. Nie przeszkadza mi happy end, ale sądzę że zwieńczenie przygód Mrocznego Rycerza można było podać w bardziej niejednoznaczny sposób, aby widz jeszcze po wyjściu z kina rozmyślał i interpretował końcówkę - wolę to od podania wszystkiego na przysłowiowej "srebrnej tacy", ale na dobrą sprawę podobny zarzut można wysuwać przeciw zdecydowanej większości wysokobudżetowych obrazów rodem zza oceanu. A, Zimmer jak zwykle bardzo dobry.

Ogólnie, dobry film - choć fabularnie nie powala i nie rozbudza szczególnie często silnych emocji, warto zobaczyć choćby ze względu na kreacje aktorów i nieco inne spojrzenie na postać Człowieka-nietoperza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem po obejrzeniu ostatniej części trylogii Nolana i mogę powiedzieć, że zakończenie mnie usatysfakcjonowało. Nie miałem nie wiadomo jakich oczekiwań, bo wątpiłem, by "Mroczny Rycerz Powstaje" przebił poprzednią część i dzięki temu cała trylogia jest świetna. Postać Bane'a mi się podobała, zresztą bardzo dobrze zagrana przez Toma Hardy'ego. Fabuła tyłka nie urwała, ale najgorsza też nie była i podobał mi się ten "powrót" Batmana. Niby tani chwyt, że

wielki bohater podnosi się z ciężkiej sytuacji, ale jakoś mi się to podoba :P

. Dobra rola Hathaway jako Catwoman. Początek był lekko nudny, ale potem było lepiej. Jednak nie mogło zabraknąć patosu czyli "bitwy dobra ze złem"

policjanci vs zbiry

. Zakończenie zostawia furtkę na następne części no i mam mieszane uczucia co do tego, czy dobrze się stało, że

Bruce Wayne przeżył

. Cóż, kwestia gustu.

Niemniej dobry film o godne zakończenie trylogii. Tak świetny jak "Mroczny Rycerz" nie był, ale też za bardzo jednak nie odstawał. Po prostu, bardzo dobry film :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rises wyszło na dvd. Obejrzałem jeszcze raz, więcej się uśmiechałem, nie tylko ironicznie ale też z nostalgią i sympatią. Ale podtrzymuje wszystko co napisałem tutaj wcześniej. Po genialnym Mrocznym Rycerzu, Rises osiąga może 45% jego wielkości i psuje zakończenie dobrej trylogii. Dobra, Bane momentami był świetny (jego vaderowskie "ofkorse" :D) ale choćby jego śmierć była beznadziejnie zrobiona. Zgadzam się z wszystkim co wytknięto w tym podsumowaniu, a wcześniejsze moje żale są na poprzednich stronach.

http://hatak.pl/aktualnosci/filmy/26786/Mroczny_Rycerz_powstaje_obejrzyj_szczery_zwiastun/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem. Film całkiem niezły, choć oczywiście poprzedniczki przebić się nie dało. W TDK oczywiście na plan pierwszy wysuwał się Joker i jego bardzo ciekawe pomysły na "rozruszanie" Gotham. Pewnie ten film nie zebrałby takich laurów i nie trzymał w napięciu przy każdej scenie, gdyby nie fakt, że widz zastanawia się, "co ten świr znowu wykręci".

W Rises czuć trochę ten klimat komiksów, jest też kilka ukłonów do pierwszej części. Anne Hathaway w roli Kobiety Kota to wybór trafiony, ale strój mogli zrobić lepszy. Głównie przez brak kostiumu na głowie, jedynie maluteńka maska na oczy. Kolejna rzecz to Bane, który był całkiem niezły. Szczególnie podobał mi się jego głos, który brzmiał dla mnie lekko komicznie, w stylu angielskiego lorda. Trochę to nielogiczne jeśli patrzeć przez pryzmat tego, gdzie wychowywał się Bane.

Wydaje mi się, że twórcy pod względem fabuły chcieli wymyśleć coś bardziej epickiego. Jak bywa w takich przypadkach wyszło mało naturalnie. W TDK Joker nie dokonuje cudów. Trochę strzelanin, wybuchów, ale nic w co widz by nie mógł uwierzyć. Tymczasem fabularnie TDKR jest pełna przykrych i nielogicznych dziur.

Pierwsze co rzuca się w oczy, to cudowne wyleczenie ze złamania kręgosłupa. Tutaj oczywiście można na to przymknąć oko, bo to film o superbohaterze, itd. Jednak dalej nie jest już tak przyjemnie. Najgłupsza rzecz, to wysłanie przez Gordona do kanałów wszystkich policjantów w mieście. Madness. Rozumiem posłanie elitarnych oddziałów szturmowych, wezwanie wojska do pomocy, ale ogołocenie miasta ze wszystkich "krawężników" wydaje się po prostu durne. Walki z Bane'm też nie tak efektowne jak możemy się spodziewać. Zwrot akcji nieprzewidywany, ale trochę ograbiający 90% filmu. Widz ma wrażenie, że to Bane pociąga za sznurki, tymczasem okazuje się, że jest jedynie najemnikiem, który ginie od strzału z działka. Nie będę pisał o podminowaniu połowy miasta i bombie, because it's a bit too much for me.

Chociaż ogólem to bardzo przyzwoity film. Oglądając go w kinie na pewno nie odczuwałbym zawodu, że straciłem czas. Specjalnie wysokich wymagań też nie miałem. Na przebicie tego co było w TDK w ogóle nie liczyłem. Na koniec wypada dodać, że całkiem przyjemna postać Johna Blake'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj siostra ryczała, ja byłem blisko. Gdyby jednak trwał krócej... Chyba najlepszy film, jaki dotąd oglądałem. Nie dał mi Hobbit (8/10), nie dali Nietykalni (9/10) tego, co dał Batman. Brawa dla Toma Hardy'ego- wspaniale zagrał rolę Bane'a, choć do Jokera mu brakuje. Polecam bardzo serdecznie, dla mnie- 10/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już dorzucam swoje trzy grosze to tylko powiem, że Mroczny Rycerz podobał mi się bardziej i uznaję go za lepszą część niż zwieńczenie trylogii - nie chodzi mi tutaj nawet o kreację Ledgera jako Jokera, bo jedna postać, nieważne jak świetna, nie uratowała by nędznego filmu tylko... hm, po prostu w Dark Knight Rises kręciłem nosem/nie pasowało mi/uderzało mnie trochę więcej rzeczy począwszy od małych - sorry, ale przekonam się nigdy do głosu tego filmowego Bane'a - po dosyć spore jak np. Talia jako główn zły, wielki szturm policji przez jedną, niezbyt szeroką ulicę, na uzbrojonych gangsterów/najemników gdzie większości z nich udaje się przeżyć i dojść do walki wręcz albo to, że bardzo kiepsko(?)/w ogóle nie wytłumaczyli jakim cudem Batman przeżył wybuch atomówki na koniec... za dużo rzeczy fabularnie mi zgrzytało i tak, wiem, że - jak samemu nie chce się szukać to jest "Everything Wrong With..." na YouTubie - Mroczny Rycerz też swoje grzeszki miał, ale IMO nie raziły mnie tak w oczy. Nolan nie do końca poradził sobie z wielkim, epickim zakończeniem trylogii, takie przynajmniej jest moje zdanie, ale wiem chociażby po tym temacie, że są tacy, którzy uznają film za najlepszą część trylogii i dobrze :) Jak to często bywa YMMV.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...