Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Starcraft

Polecane posty

Kath

Kierujemy sie w strone wskazanego hangaru. Jednoczesnie staramy sie zobaczyc jak najwiecej szczegolow samej bazy aby przy najblizszej sposobnosci przekazac je Nadswiadomosci. Spotykajac kwatermistrza przekazuje mu polecenie porucznika.

Wykorzystujac kobieca powierzchownosc staramy sie dowiedziec od kwatermistrza jak najwiecej o samej bazie jak i o sposobnosci widzenia sie z generałem Lesco, jednoczesnie zapewniamy go o zekomej waznosci naszej misji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skupiam swą siłę woli, zbieram rozgonione myśli, by dotrzeć do najgłębszych pokładów mocy Khala. Diadem pulsuje rytmicznie, równo z oddechem i kanalizuje moją moc. Zaczynam szukać umysłem, myślą, całą swoją istotą angażuję się w głęboki trans. Coś mnie przyzywa... Brnę powoli raz po raz szukając źródła sygnału, kotwicznej liny, której trzeba się chwycić wolą niczym mocarnymi ramionami. To wyczerpuje, wysysa siły duchowe i witalne. Męczy. W odrębnym kanale świadomości zaczynam się zastanawiać. Kiełkuje we mnie podejrzenie, że istota o emanacji psionicznej tak mocnej może być uwięzionym Wysokim Templariuszem, bądź jakimś innym moim pobratymcem. A może to człowiek u którego rozwinęły się nadnaturalne dla jego rodzaju moce psioniczne? Kimkolwiek był i kimkolwiek jest musiałem się tego dowiedzieć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Achhhh tego mi było trzeba!! -mówie osuszajac 2 kufel piwa - przeklęty Protos. Żeby 1 pierdoła sprawiła mi tyle kłopotu. No nic. Pora zameldować sie komendantowi a potem trza iść spać.

Wstaje od stołu i ide do komendanta i składam mu raport o misji niczego nie pomijając. Potem ide do domu/koszar zaznać troche zbawiennego snu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma mowy o pytaniu o drogę. Będzie to aż nazbyt podejrzane, a ja nie mam czasu na nic. Nie chcę się też narażać i wracać do planu rozmieszczenia korytarzy. Niech to szlag!... Spokojnie... Skoro patrol biegnął stamtąd, na pewno trafię na jakieś pomieszczenia z... oknami? Nie, nie. Na pewno są zakratowane, ale wyjście musi być przecież niedaleko baraków. Nic nie pamiętam, kiedy mnie prowadzili do celi, jednak wyjście na pewno nie będzie blisko niej. Cóż... Nie mam nic do stracenia poza życiem. Idę dalej przed siebie w lekkim truchcie. Palec na spuście. Broń odbezpieczona. Druga też...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krhak---> Twoje poszukiwania zostają wreszcie nagrodzone. Odnajdujesz tunel, który prowadzi pod lasem. Z pewnością pozwoli ci na skrócenie męczącej podróży przez busz. Wtem otrzymujesz wiadomość od Nadświadomości: - Dziecko... Naiwni ludzie zniszczyli emiter, twoje poszukiwania będą teraz utrudnione, skieruj się do najbliższej bazy i poczekaj... czekaj w uśpieniu... kiedy nadejdzie czas dam ci znak...

Głos w twojej głowie znika. Nadświadomość przerwała kontakt, teraz należy wyciągać nogi... w zasadzie to macki.

Marcel---> Twoja sytuacja robi się coraz bardziej rozpaczliwa. Twoim śladem podążyły już Sępy przywołane z okolicznego parkingu. Eksplozja granatu, który ostatkiem siły wyrzuciłeś przyniosła nieoczekiwany i szczęśliwy zbieg okoliczności. Siła wybuchu zrzuciła jednego żołnierza z jego Sępa. Teraz pojazd stoi przewrócony bokiem, jakieś 30 metrów od ciebie. Taka okazja trafia się raz w życiu...

Kath---> - Widzę, że mamy w naszych skromnych progach nową twarz. Chyba muszę się przedstawić! Micheal Roogs, kwatermistrz. Co sprowadza tu taką miłą buźkę? - To dobra okazja, aby dowiedzieć się od tego gadatliwego osobnika jakiś przydatnych dla Roju informacji...

OFF||| Rev jak zauważyłem, że jak piszesz to przyjąłeś formę liczby mnogiej. Mam prośbę, jak chcesz podjąć jakąś rozmowę z człowiekiem to rób to normalnie, bo nie chce sam tworzyć takiej rozmowy. Jesteś agentem i nie możesz się zdekonspirować. Więc swoje wypowiedzi do ludzi pisz po myślniku. |||OFF

Aldeer---> Słyszysz głos w głowie: Pomocy! Ratuj mnie bracie!

To na pewno jest Protoss, którego uwięzili tu ludzie! Ogarnia cię furia. Chciałbyś rozszarpać ich wszystkich na strzępy... I wtem... Cud! Drzwi do celi otwierają się... Najwyraźniej te knypki mają jakieś problemy z dopływem energii. Teraz możesz wreszcie sprawdzić źródło skąd dochodzi głos. Jednak zachowujesz ostrożność... To może być pułapka...

Salvor---> Ze snu wyrywa cię odgłos komunikatora: - Sir! W całej bazie przerwany został dopływ zasilania! Wedle naszych informacji wynika, że przerwanie izolacji zostało spowodowane w pobliżu cel. Należałoby to sprawdzić i komendant domaga się, żeby pan to zrobił! - No tak. Tylko tego brakowało! Czy ten Prot nigdy się nie uspokoi i nie da porządnym ludziom spać? Teraz znowu musisz poleźć do skrzydła więziennego i wszystkiego dopilnować. Naprawdę na nikim nie można tu polegać...

Lobrune---> Mijasz kolejne korytarze i zaczepia cię jeden z patroli: - Hej żołnierzu! Nic ci nie jest? Jakoś źle wyglądasz! Czy wiesz co tam się dzieje? - Patrol ma 5 ludzi. Będzie ciężko ich wszystkich wystrzelać i dodatkowo przeżyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahh, przynajmniej mała część mojego zadania została za mnie wykonana przez tą zarozumiałą rasę....

Tunel powinien mnie doprowadzić w pobliże bazy w której znajduje się protoss, na pewno będzie ona jednak silnie strzeżona. Na szczęście podziemie powninno uchronić mnie przed radarami ludzi. Wilgoć i chłód panujący w tunelu okazały się bardzo przyjemne. Ruszam, nie śpieszę się aby nie zużyć zbyt dużo energii. O następny posiłek nie będzie już tak łatwo. Podróż nie trwała długo. Spostrzegam wyjście, lecz postanawiam nie wychodzić z tunelu. Czuje zapach terren. Ich krew oraz pot. Jego intensywność mówi mi że na pewno jestem w pobliżu większej bazy. Zakopuję sie w jednej ze ścian podziemia i zapadam w sen.

Oby Nadświadomość jak najszybciej przydzieliła mi zadanie. Nie chcę aby zapomniała o moim istnieniu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałem, wiadomość dotarła do mojego umysłu, ale... nie poczułem żadnej psionicznej więzi z tym umysłem... Zdawał mi się być bliski, a był zarazem tak bardzo odległy... Jednak bez wątpienia był to mój brat, a żaden Pierworodny nie zostawia drugiego Protosa wśród nieprzyjaciół. Wychodzę na korytarz. Będę musiał jakoś odzyskać swe uzbrojenie lub znaleźć substytuty, materiały, które pozwolą mi na bezpieczne kanalizowanie mocy psionicznej. Czegoś co nada tym ostrzom kształt... Matrycy... Jednak najpierw obowiązek wobec mego brata, potem pomyślę o czym innym. Chodząc po omacku mam jednak jedną przewagę; wyczuwanie istot, jeśli ktoś podjedzie wystarczająco blisko... będzie trzeba wybrać między omijaniem, a atakowaniem. Na razie jestem za przekradaniem się ciemnymi korytarzami. Mrok czający w korytarzach Terrańskiej struktury nie napawa mnie optymizmem, ma się uczucie jakby coś czaiło się w ciemnościach... Coś drapieżnego i krwiożerczego. Nie powinienem tak dać się ponieść swojej wyobraźni. Ostrożnie, mając nerwy napięte jak postronki, idę opustoszałymi pasami kompleksu starając się uważnie baczyć na każdy swój krok. Kieruję się w stronę tego niezwykłego umysłu, który wysłał tak zaskakujący przekaz. Czyżby zaryglował drzwi do wnętrza swej duszy? Dlaczego? Co oni mu zrobili, co on musiał odczuć, by zamknąć się w ten sposób jak my kiedyś, w czasie Eonu Gniewu i tuż przed nim? Pytania... Pytania, na które nie znajduję tymczasowo odpowiedzi, kłębią się w mym umyśle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczęście uśmiechnęło się do mnie tajemniczo, przesłaniając tym samym pułapki, które czyhają na mnie tam, gdzieś za rogiem. Teraz jednak mam okazję uciec, ale nie ma chwili do stracenia. Opieram się o ścianę: - Jakiś strażnik... zniknął... W korytarzach... unosi się... jakiś gaz... Na świeże... powietrze... zaprowadźcie mnie... Sam nie dam... rady... - upadam bezładnie na ziemię. Chyba wystarczająco wzruszyłem chłopaków...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Echhhh. Jak mus to mus. Weź 6 ludzi, 1 medyka i zorganizuj 2 inżynierów.Spotykamy sie przed skrzydłem więziennym.za 20 minut.

Wstaje i zakładam swoją ukochaną zbroje i karabin. Zabieram 2 dodatkowe magazynki Nigdy niewiadomo co sie może wydażyć po czym ruszam do skrzydła więziennego.

-Są wszyscy? No to w droge. Najpier pójdziemy naprawić tą przeklętą usterke...

Mówie i wchodzimy do skrzydła więziennego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jescze trochę! Widzę żołnierzy biegnących w moją stronę. Świszczą kule... Podnoszę się i zaczynam bieć w stronę wolnego sępa. Parę kroków i będę mógł uciec. Albo dopiero zacząć uciekać... Jestem coraz bliżej... Szybciej! Dopadam sępa i siadam na noszącym ślady krwi siodełku. Dawno takim nie jeździłem, ale to przecież nie jest trudne. Szukam ręką manetki gazu... Muszę uciec do lasu, tam będę miał szansę im uciec...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krhak---> Znużony czekaniem zapadłeś w lekki letarg, z którego budzi cię głos Nadświadomości: Dziecię... Twój czas jest już bliski... Usadów się blisko wyjścia i czekaj... Kiedy zawołam cię ostatni raz... Wyruszysz... Przekaz kończy się, chyba już czas wygrzebywać gnaty z ziemi...

Aldeer---> Jesteś coraz bliżej miejsca, skąd dobiega sygnał psi. W końcu docierasz do odpowiedniej celi, słyszysz protoską mowę:

- Witaj bracie! Już myślałem, że spędzę resztę życia w tej celi albo na chorych eksperymentach tych ludzkich pseudo-naukowców.

Protoss jest uwięziony w jednej z cel, jeśli chcesz możesz go bardzo łatwo oswobodzić, musisz szybko dokonać wyboru: Czy oswobodzić swego pobratymca? Czy najpierw spróbować go przepytać? Wybór należy do ciebie, ale czas ucieka. Już wkrótce ludzie tu będą sprawdzić co się stało...

Lobrune---> - O Boże! Nie umieraj żołnierzu! - oficer spogląda na swoich podwładnych - Wy dwaj! Odprowadźcie go do bezpiecznej strefy, a potem migiem wracajcie z powrotem i kontynuujcie poszukiwania!

Dwóch ludzi bierze cię pod pachy i wynosi z budynku, mijacie szybko korytarze, po czym znajdujecie się już koło wyjścia. Zostajesz ułożony na ziemi, a jeden z eskortujących cię mówi: - No dobra. Czekaj tu na służby medyczne. My musimy wracać. - żołnierze oddalają się zostawiając ciebie samego...

Salvor---> Po chwili słyszysz odgłos w komunikatorze: - Sir! Wszyscy są już gotowi i czekają pod koszarami. - Szybkim krokiem dochodzisz do drużyny. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. W całej bazie nie ma światła, więc musicie używać latarek zamontowanych na karabinach.

Zbliżacie się do cel gdzie stwierdzono usterkę, w mig domyślasz się, że to na pewno Prot doprowadził do zwarcia i dodatkowo wydostał się z celi.

Sytuacja robi się groźna, wolny obcy chodzi po bazie, a dodatkowo nie ma zasilania...

Marcel---> Udaje ci się dobiec do Sępa i uruchomić to cacko. Śmigasz teraz w stronę wyjścia z bazy - dalej jest już tylko las i tam będziesz już względnie bezpieczny. Z oddali zauważasz, że szlabany są zamknięte i rozstawiono kolczatki energetyczne, dodatkowo stoi tam jeszcze kilku piechurów przygotowanych do strzału, a za tobą pędzą jeszcze 2 rozpędzone Sępy, których na razie nie jesteś w stanie zgubić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopcy chyba dość mocno przejęli się konającym żołnierzem. Ich poruszenia w sercach sprawiły, że odprowadzili mnie tuż pod samo wyjście, nie mając pojęcia, że właśnie otworzyli więźniowi drogę ucieczki, który unieszkodliwił dwóch strażników i uzbrojony właśnie zamierza iść sobie w cholerę. Muszę wrócić do mojego statku i spróbować stąd uciec i to jak najszybciej. Szkoda jednak, że zawiodłem, a misja nie powiodła się...

Podnoszę się z ziemi i ostrożnym krokiem zmierzam w stronę wyjścia. Zdaję sobie sprawę, że główne drzwi mogą monitorować kamery, dlatego też staram się wyglądać na osłabionego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Letarg spowodował iż sens słów Nadświadomości dotarł do mojego umysłu z lekkim opóźnieniem.

Czas ruszać!

Ściana tunelu, która wydawałaby się zwykłym kawałkiem ubitej ziemii zaczyna rozsypywać się. Wychodząc z legowiska czuję delikatny powiem wiatru dochodzący z wyjścia.

Moje potencjalne ofiary nie wiedzą gdzię się znajduję, jeśli ktokolwiek tu zajrzy, zginie przebity na wylot

Ustawiam sie tuż przed wyjściem, opieram ostrza o glebę i jestem gotowy do rozszarpania wszystkiego co znajdzie się tuż przed otworem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No to ładnie... Wy dwaj - mówie do inżynierów- zajmijcie sie tym. ty zostań tu i pilnuj ich reszta do magazynu weźmiemy jakies termowizory bo na samych latarkach daleko nie zajdziemy.

Kierujemy sie do magazynu po termowizory.

-Dobra przeszukać magazyn. Berket pozwól na chwilę. Masz jakiś pomysł gdzie ten prot mógł sie udać? W ciemno możemy go ganiać godzinami a niezbyt mi sie to uśmiecha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co oni ci zrobili, bracie? - mówię podchodząc do celi. Staram się uwolnić mego ziomka z Terrańskiego więzienia. - Od jak dawna tu jesteś i ilu naszych trafiło w ich ręce? - pytam się go. Żaden Protoss nie zostawia innego, zwłaszcza gdy jest na terytorium wroga. Próbuję rozbroić zamek najszybciej jak tylko potrafię, gdyż zdaję sobie sprawę, że moja ucieczka na pewno została dostrzeżona. Szanse przeżycia w kompleksie kontrolowanym przez wroga są minimalne, ale należy wykorzystać każdą sposobność, by zaszkodzić wrogowi. Niech się wiedzą, że synów Aiuru nie można złamać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam się za siebie. Dwa sępy. W lesie powinienem je zgubić. Przyspieszam. Piechurzy i kołatki przy bramie... Wyciągam pistolet i celuję w żołnierza przed sobą. Kołatki mogą nie zadziałać jeśłi przelecę nad nimi dostatecznie szybko... Otwieram ogień. Albo silnik siądzię i wyląduję na najbliższym słupie... Przyciskam ciało do Sępa. Mam tylko nadzieję że pole elektromagnetyczne nie skasuje dysków... Wjeżdżam w zasięg działania kołatek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcel---> Udaje ci się trafić jednego z żołnierzy, pozostali rozpierzchają się widząc wariata rozpędzonego na Sępie, który zmierza w ich stronę.

Udaje ci się przelecieć nad kolczatkami, ale ma to swoją cenę. Z powodu zaburzeń w przepływie mocy, Sęp buja się na wszystkie strony. Mimo twoich usilnych prób opanowania maszyny, nie udaje ci się wiele zrobić. W celu uniknięcia najgorszego przechylasz motor na bok i tak ślizgasz się kilkanaście metrów dalej po ziemi. Kątem oka dostrzegasz, że pozostałe Sępy wpadając na kolczatkę roztrzaskały się na najbliższych drzewach. Nagle coś trafia cię w głowę i tracisz przytomność...

Lobrune---> Spokojnie udajesz się do wyjścia. Przy bramie widzisz jak strażnicy ustawiają kolczatki i zapory. Jeden z nich zwraca się do ciebie:

- Żołnierzu! Przyda się nam wsparcie! Chodź no tu żeby pomóc nam przechwycić zbiega! - nie mając wyjścia słuchasz rozkazu.

Dalej wszystko rozstrzyga się już bardzo szybko. Unikasz pędzącego w waszą stronę pojazdu i widzisz jak kierowca wpada poślizgiem w stronę drzew. Może to jest ktoś z twoich kompanów Synów Korhalu? Na pewno przydałaby się jakaś pomoc. Wypadałoby to szybko sprawdzić zanim będą tam Konfederaci...

Aldeer---> Zamek szybko ustępuje i otwierasz kratę. Z niej wychodzi Protoss o lekko zielonkawym kolorze, widać że to templariusz. Nie jest już w optymalnej kondycji fizycznej i psychicznej, ale na pewno jest dużo groźniejszy niż ludziom mogłoby się wydawać. NA jego obliczu maluje się srogość, ale jednocześnie jakaś wewnętrzna siła. - Witaj bracie! Jestem Delosaar z Sił Ekspedycyjnych! Musimy uciekać zanim nadejdą tu ludzie! - Kiedy zamierzasz już iść, chwyta cię za ramię i mówi: - Jest jeszcze coś, a raczej ktoś kogo zapomniałem ci przedstawić. - Z mroku wyłania się sylwetka. Najwyraźniej kolejnego Protossa. - Oto Jelaxur, razem z nim dostałem się do ludzkiej niewoli. Dość jednak tych kurtuazji! W drogę! - Idziecie we trzech w mroku. To dziwne, ale nie wykryłeś umysłem kolejnego Protossa. Może po prostu znużyły cię trudy ostatnich dni...

Salvor---> - Mam pewne domysły, sir! Nie poszedł w stronę koszar bo inaczej spotkalibyśmy go po drodze. Na pewno poszedł w stronę dalszych cel, potem są już nasze bunkry. O ile wiem stacjonują tam nasze jednostki, ale nie mają pojęcia o zbiegu. Dodatkowo w tych ciemnościach będzie miał pewną przewagę. - sierżant skończył swój długi wywód i czekał na twoje decyzję. W tym czasie słyszysz raport o sytuacji jednego z mechaników: - Niestety sir! To może potrwać jakiś kwadrans. Usterka nie jest poważna, ale zejdzie się trochę z dostarczeniem części zamiennych. - Ktoś źle odwalił swoją robotę i teraz musisz harować za niego. Nie zapomnij zapytać Komendanta o jakąś premię za swoje poświęcenia...

Krhak---> Wpatrujesz się w niebo ponad tobą i słyszysz harmider panujący w bazie. Nie mogło zdążyć się nic lepszego. Ludzie pochłonięci swoimi problemami nie zauważą prawdziwego zagrożenia. Czujesz w umyśle jak inni są już niedaleko, jeszcze tylko kilka minut i możesz ruszać...

]I[OFF]I[ Zmieniłem swój kolor pisania, ale proszę żebyście nie robili tego samego. Powodowane jest to tym ,żeby łatwiej można było odróżnić posty MG od reszty graczy. Dziękuję za uwagę.]I[OFF]I[

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to miło udawać, że się jest po czyjejś stronie. Cóż, mógłbym być już daleko stąd, ale chłopcy pomyśleli także o zablokowaniu głównej bramy. Teraz czekamy niewiadomo na kogo... Błąd, czekamy na szaleńca, który uzbrojony po zęby wypadnie w budynku, cały we krwi strażników więziennych... Tym szaleńcem jestem ja, a więc czekam na siebie...

Wtem ktoś mający nierówno pod sufitem taranuje naszą blokadę i wpada na drzewa. Skoro atakuje Konfederatów, chyba moim wrogiem nie jest... Ruszam biegiem w stronę pojazdu, trzymając jednak karabin przy policzku, żeby stwarzać pozory, jakobym dalej był po ich stronie. Mogę stracić życie, kiedy on (albo ona...) weźmie mnie za wroga, ale nie mam wyboru...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sęp... Blokada... Kolczatki... Wypadek... Otwieram oczy. Ból... Ręka... Spoglądam na swoją lewą rękę. Krwawi... Odwracam się w stronę bazy. Konfederaci... Żołnieże... Celują... Trzeba uciekać... Próbuję się podnieść, ale nogi odmawiają poszłuszeństwa. Argh... Ból... Zbyt silny... Rozpaczliwie szukam ręką pistoletu. Nie mogą mnie złapać... Są coraz bliżej... Próbuję odczołgać się jak najdalej, ale ból uniemożliwia jakąkolwiek ucieczkę... Cóż... Żyłę już dość długo... Może zbyt długo...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak to brzmi rozsądnie. Dobra ludzie ile znaleźliście termowizorów?

Po chwili podbiega do mnie jeden z moich ludzi i mówi

- Tylko 2... Pewnie jakaś drużyna ma ćwiczenia nocna albo co.

-No cóż jeden trzeba zostawić mechanikom. No Berket zostałeś szczęśliwym posiadaczem termowizora - Mówię z uśmiechem- Ja tam za nimi nie przepadam... Trudno w nich rozpoznać, kto nasz a kto nie, ale trzeba przyznać, że są przydatne. Dobra ekipa ruszamy w stronę cel za około 20 minut usterka powinna być naprawiona.Idziemy w parach. Medyk z tyłu

a ja i Berket z przodu. I przestańcie sie tak głupio uśmiechać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ludzie zjednoczyli by się przeciw nam, byliby potężnym i niebezpiecznym przeciwnikiem. Na szczęście ich specjalizacją jest dążenie do samozagłady własnej rasy...

Po odczekaniu paru chwil, w czasie których życie straciło nieuważne zwierzę wykopujące się z jednej ze ścian w poszukiwaniu pożywienia, wychodzę z tunelu rozglądając się. Ruszam w stronę bazy kryjąc się za skałami/drzewami/zaroślami...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest czas słów i czas czynów, a wojownicy nie tracą niepotrzebnie czasu na gadanie. To domena Sędziów, rolą Templariuszy jest ochrona oraz obrona, zaś żywiołem - walka. Jeszcze przyjdzie czas na zadawanie pytań, na razie musimy się wydostać z tej klatki stworzonej na przekór wszelkim regułom i zwyczajom Pierworodnych. Poruszaliśmy się cicho w mroku niczym cienie, a jeden z nas zaiste był cieniem. Nie widzialny i nie słyszalny, a szybki i zwinny. I niewyczuwalny. Mimo wszystko był Protosem, wszyscy znajdowaliśmy się na terytorium wroga, nie było więc czasu na niesnaski. Potrzebna była jedność, wzajemne zrozumienie, wspólny cel. Już my sprawimy, że Terranie zaczną się lękać ciemności... Khas nas prowadzi. Jego światło wskaże nam drogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem, gdzieś w przestrzeni kosmicznej...

Flota Ziemskiego Dyrektoriatu zmierzała w stronę sektora Koprulu. Setki potężnych statków wojennych, tysiące myśliwców, setki tysięcy ludzi, to wszystko miało posłużyć w kolejnej batalii jaka miała rozgorzeć w i tak już opanowanym przez chaos regionie. W głównej kwaterze, na statku dowodzenia Alexander, zebrała się grupa oficerów planujących najbliższe działania...

Starszy mężczyzna w ciemnym mundurze, około 60-siątki, z głębokimi rysami twarzy rozpoczął przemowę jako pierwszy: - Witam panów! Chyba wszyscy wiemy po co się tutaj zebraliśmy? Naszym głównym celem jest ustabilizowanie sytuacji i powstrzymanie ewentualnego zagrożenia dla Ziemi. Jakieś pytania? - Podniósł się oficer w zielonym trykocie. - Sir, nie wiemy dokładnie co nas tam czeka. Nigdy jeszcze ludzkość nie musiała się mierzyć z obcymi siłami. Czy nie idziemy na pewną śmierć? - Fala pomruków przeszła między oficerami, kiedy jednak starszy mężczyzna, będący najprawdopodobniej najwyższy rangą miał odpowiedzieć, wszyscy natychmiast zamilkli. - Rozumiem to zaniepokojenie kapitanie, ale wszystko zostało dokładnie przebadane dzięki naszym super-teleskopom. Śledzimy cały konflikt już od początku i doskonale wiemy, na doświadczeniach biednych Terran, jaką bronią się posłużyć. Są jeszcze jakieś pytania? - Na sali zapadła głucha cisza, która była równoznaczna z odpowiedzią. - Skoro nie ma więcej pytań to przypomnę nasz plan jeszcze raz. Najpierw musimy podporządkować sobie terrańskie siły w tym sektorze, kiedy już zjednoczymy ich pod wspólnym sztandarem UED możemy zabrać się za drugą część operacji - Zergów. Teraz chciałbym zamienić słowo z vice Admirałem, więc pozwolą panowie, że się oddalimy. - Vice Admirał był człowiekiem już nie młodym, ale jednocześnie wyglądał o wiele lepiej niż wskazywałaby na to jego metryka, miał krótkie czarne włosy i zarost, był dość wysoki. Kiedy weszli do jednego z pokojów zaczęli rozmowę: - Napijesz się czegoś? Może brandy? - Mężczyzna odmówił grzecznie, skinieniem głowy. - Wiesz Alexei? Mam już dość czekania, robię się stary, czas zaczyna mi uciekać.

- Skoro tak to może powinieneś zostać na Ziemi, aż twoje gnaty zmurszeją do reszty, Gerrard. - Obaj mężczyźni zaśmiali się głośno. - A więc co myślisz o moim planie Alexei? Zawsze ze sobą konkurowaliśmy, jednak wiem że mogę na tobie polegać i liczę się z twoją oceną. - Tak więc, wiem wszystko o Zergach, moglibyśmy się nimi posłużyć... - Starszy przerwał. - Nic nie wiesz! Wszystko co widziałeś to tylko badania w laboratoriach i analizy na podstawie wizji. Nigdy nie zetknęliśmy się z Zergami bezpośrednio. Czy wiesz jakie to ryzyko? - Vice admirał wstał, zapalił papierosa i po chwili odpowiedział. - Tak jestem tego świadom. Ale to ryzyko jakie musimy podjąć, mój dobry Admirale. - Wtem w komunikatorze rozległ się głos. - Sir! Tu naczelny nawigator. Zbliżamy się do końca naszej podróży. Już niedługo wyłączamy napęd warpowy. - Wiadomość się zakończyła, a admirał podsumował. - Będziemy mieli okazję to sprawdzić Alexei, nawet szybciej niż myśleliśmy... Ale teraz już czas wracać do kadry oficerskiej i wyjawić pozostałe szczegóły planu. - Obaj wyszli i wrócili z powrotem do reszty...

Lobrune---> Widzisz miejsce gdzie rozbił się skuter. Oprócz ciebie biegnie tam jeszcze dwóch żołnierzy, którzy są przed tobą. Obaj podbiegają do maszyny i celują w stronę rannego człowieka. - Czas umierać śmieciu! - Krzyczy jeden z nich do człowieka, który ostatnimi siłami próbuje odpełznąć. Za tobą nie ma już nikogo. Jesteś tu tylko z dwoma innymi, którzy dodatkowo mają cię za plecami...

Marcel---> Jesteś zbyt słaby żeby się oddalić na bezpieczną odległość... Zbyt słaby... Widzisz żołnierzy biegnących w twoim kierunku, dwóch podbiega na odległość kilku metrów i mierzy do ciebie, jeden krzyczy: - Czas umierać śmieciu! - To już chyba koniec...

Salvor--->Szybko przemierzacie tunele, Berkett jest doświadczony i zręcznie was prowadzi, nagle zatrzymuje was jego głos: - Stać! Tutaj jest jakaś otwarta cela... Najprawdopodobniej wypuścił jakichś bandytów, tylko po co? Wypadałoby sprawdzić kto tam był, bo być może nasz mały Protoss ma teraz sojuszników... - Sierżant czeka w gotowości, co zadecydujesz, czas ucieka, zbiegowie mogą być już bardzo daleko...

Krhak---> Pierwsze jednostki już są w twoim zasięgu wzroku. Niedługo już zaatakują niczego się nie spodziewających ludzi. Powoli, niezauważony zbliżasz się do bazy. Po drodze widzisz jakieś zamieszanie, słyszysz strzały i eksplozje. Czyżby atak nastąpił przedwcześnie? Lepiej będzie jednak przekroczyć siatkę w innym miejscu. Jest ona co prawda pod napięciem, ale parę jadowitych kolców powinno załatwić sprawę...

Aldeer---> Ten tajemniczy, zwinny Protoss jest bardzo szybki i zdaje się widzieć w ciemności. Tak szybko prowadzi was w ciemnościach. - Tymczasem Delosaar zwraca się do ciebie z pytaniem: - Co tu robisz, bracie? Nie wyglądasz mi na kogoś z ekspedycji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Masz racje... niestety... trzeba wezwać reszte drużyny. Zajmij sie tym z łaski swojej... z 1 protem dalibyśmy rade a z protem i nieznaną liczbą sojuszników będzie ciężej.Do czasu przybycia reszty drużyny inżynierowie powinni już naprawić ustertke. Ja tymczasem połącze sie z komendantem i zapytam kto siedział w tej celi. Reszta niech zabezpieczy teren.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem Aldeer ze Szczepu Akilae. Zostałem zestrzelony, podczas przelotu niedaleko orbity Tarsonis, przez okręty należące do terrańskiej floty obronnej. Udało mi się przeżyć katastrofę myśliwca i tak oto trafiłem tutaj. A jak ty tu trafiłeś, Delosaarze? - pytam, po czym kontynuuję szeptem: - I kim jest twój towarzysz? Wydaje się być inny... Nie mogę nawiązać z nim łączności psionicznej...

To mnie niepokoi, to jest nienaturalne. Czyżby eksperymenty ludzkich naukowców? Zaciskam ręce w pięści. Ośmieliliby się zrobić coś takiego?! Powoli rośnie we mnie wściekłość. Wściekłość, która przeradza się w zimną furię. Gniew... Lata po Eonie Gniewu zostaliśmy nauczeni jak kontrolować takie niszczycielskie emocje. Należy wyciszyć obłąkańczą burzę myśli... Zatopić się w medytacji... Kroczyć ścieżką Khala. Stawiam cicho kroki nasłuchując w mroku i czekam na odpowiedź mojego brata. Jakakolwiek by ona nie była.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...