Skocz do zawartości
RoZy

Resident Evil (seria)

Polecane posty

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Akurat 10 godzin to przeciętny czas przejścia gry.

Według mnie takie szybkie granie jest dziwaczne, ale co kto lubi. :)
 

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Nie wiem co ty tam robiłeś przez te 20 godzin, bo tyle trzeba średnio na zdobycie wszystkich achievementów.

Grałem najdokładniej jak się dało. W gry gram tylko raz, ale maksymalnie dokładnie.

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Parodią jest też fakt, iż zaraz po zakończeniu gry pokazuje się informacja o tym, że.... prawdziwe zakończenie będzie w darmowym DLC -_-

U mnie nic  takiego nie było, albo nie zauważyłem. Gdzie jest to prawdziwe zakończenie? W którym DLC?

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Ta gra jest straszna i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale tylko przez pierwszą część gry, gdy to czujemy się osaczeni i osamotnieni w małym domostwie, gdzie każdy wróg jest śmiertelnym zagrożeniem i cały czas ktoś nas ściga.

Wiadomo, że w tym mieszkaniu to czułeś się jak w pułapce, ale dobry klimat był przez całą grę. Na statku był również zdecydowanie klimat horroru.

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Tyle że 2 część gry to katastrofa. Klimat znika, a my dostajemy w rączki pistolet maszynowy i walczymy z nijakimi czarnymi stworami.

Co to za skrajność. :)

Horror jest utrzymywany przez  całą grę.

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Jest to dobry kierunek, ale trzeba postawić kolejny krok bardziej odważnie.

Dwa razy dłużej to podstawa. Ta gra byłaby dużo lepsza, gdyby twórcy zrobili głębszą i dłuższą fabułę.

16 godzin temu, Scorpix napisał:

Do Obcy: Izolacja, to RE7 nie ma nawet startu

Obcy Izolacja w niczym nie było lepsze od RE7. To całkiem inne gry. Zależy kto jaki typ i klimat preferuje. Oczywiście gra mi się spodobała.

Na pewno dużo lepsze od RE7 jest The Last of Us, ale idioci wydali tą grę tylko na konsolę.

 

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Scorpix napisał:

Parodią jest też fakt, iż zaraz po zakończeniu gry pokazuje się informacja o tym, że.... prawdziwe zakończenie będzie w darmowym DLC -_-

Gdzie miałeś takie info? Po skończeniu gry było tylko info że dodatkowy epizod z Chrisem ukaże się na wiosnę, tyle, nic o true ending.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, b3rt napisał:

Gdzie miałeś takie info? Po skończeniu gry było tylko info że dodatkowy epizod z Chrisem ukaże się na wiosnę, tyle, nic o true ending.

Może mnie poniosło trochę z tym prawdziwym zakończeniem, ale po prostu można odnieść wrażenie, że takie umieszczenie informacji o DLC świadczy o tym, że pełny obraz sytuacji obejrzymy dopiero po ograniu tego dodatku. Przecież prolog był w DLC i to płatnym :)

5 godzin temu, mishiu napisał:

Co to za skrajność. :)

Horror jest utrzymywany przez  całą grę.

Tylko charakteru tego horroru idzie w moim zdaniem w złym kierunku. O ile początkowo szanowałem amunicję, to później już na to zbytniej uwagi nie zwracałem. Gra zaczęła iść w kierunku RE4 powoli miast utrzymywać klimat pierwszych 3 części.

5 godzin temu, mishiu napisał:

Na pewno dużo lepsze od RE7 jest The Last of Us, ale idioci wydali tą grę tylko na konsolę.

Dziwnie to pewnie zabrzmi, ale The Last of Us nigdy by nie powstało, gdyby nie było exclusivem na konsole Sony. Sony od dawna wspiera Naughty Dogs i zbiera tego owoce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Scorpix napisał:

Tylko charakteru tego horroru idzie w moim zdaniem w złym kierunku. O ile początkowo szanowałem amunicję, to później już na to zbytniej uwagi nie zwracałem

Amunicji było naprawdę dużo. Również ją szanowałem, a potem nie miałem wrogów na których mogłem, ją wykorzystać.

Chociaż na dwóch pierwszych bossów to zużyłem prawie wszystko.

7 godzin temu, Scorpix napisał:

Dziwnie to pewnie zabrzmi, ale The Last of Us nigdy by nie powstało, gdyby nie było exclusivem na konsole Sony. Sony od dawna wspiera Naughty Dogs i zbiera tego owoce.

No niestety i teraz jest problem jak w to zagrać (czekać na PS Now czy kupić PS4 pro). Chociaż przeczytałem streszczenie fabuły, czego trochę żałuję. 

Ale przynajmniej wiem, że dosłownie żadna inna gra nie miała takiej fabuły i emocji połączonej z  takimi postaciami.

Dosłownie żadna.

Szkoda, że nikt podobnych gier nie robi, chociażby na PC.

Nie ukrywajmy, ale fabuła RE7 jest tak złożona, jakby ktoś ją napisał na kolanie, jeśli porównasz ją do fabuły The Last of Us.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam za sobą ukończoną czwartą odsłonę serii i muszę przyznać, że nie bez powodu jest uważana za jedną z najlepszych odsłon tej marki.  Warto zaznaczyć, że tutaj nie walczymy z zombiakami zarażonymi wirusem, ale z tzw. Los Granados (osoby mające w ciele jakiegoś pasożyta - akcja gry dzieję się w Hiszpanii). Do plusów zaliczam całkiem dobrze trzymającą się oprawę, niezłą muzykę, możliwość ulepszania broni, ciekawe walki z bossami, mi w pamięć wpadły walka z morskim potworem, pierwsza walka z EL Gigante, prawą ręką Salazara Verdugo, czy też Jack Krauser (zaznaczę, że nie ze wszystkimi bossami musimy walczyć, przed niektórymi można czmychnąć). Warte zaznaczenia jest, że gra jest dosyć długa (mi ukończenie wątku głównego zajęło 28 godzin - a przede mną dwa DLC z Addą) , grałem nieśpiesznym tempem, szukałem skarbów (warto kupić od handlarza mapę zaznaczonymi błyskotkami, niektóre są sporo warte, a kasa przydaję się na ulepszenie broni). Z lokacji, które budują klimat gry to na bank zamek do którego trafiamy w trzecim rozdziale, poza tym mi w pamięci utkwiły takie momenty, jak obrona domu, jazda wózkiem górniczym, czy też możliwość postrzelania sobie do celów w minigierce.

Do minusów zaliczam towarzyszkę Ashley, jest trochę irytująca, nie tak jak się spodziewałem, ale jednak. Jej krzyk "Leon" jest lekko irytujący na dłuższą metę, a w dodatku nie potrafi uciekać, więc jeśli ktoś ją porwie lub zabiję, a my nie zdążymy zainterweniować, mamy przechlapane. Pomijam fakt, że czasem musimy ją podleczyć, to pół biedy, jeśli przypomnimy sobie o fakcie, że trzeba na nią uważać przez większość gry (kiedy nie ma jej u boku, czułem dużą ulgę). Druga sprawa to niemożność kupowania amunicji u handlarzy - broń lub ulepszania kupimy bez problemu, ale amunicji już nie, mimo że na animacji pokazywania towarów na płaszczu jest ona niby dostępna. Bardzo by mi się taka opcja przydała, zwłaszcza że w niektórych momentach gry jechałem na resztkach zapasów pomimo faktu, że starałem się celnie i oszczędnie korzystać z broni. Niby mamy jeszcze dostępny nóż, ale używałem go tylko do rozwalania skrzyń i beczek. I na koniec narzekania wspomnę, że początek gry jest trochę słaby w porównaniu do reszty gry, ale im dalej zajdziemy, tym lepiej mi się grało.

Jak dla mnie to tytuł zasługuję na solidnie 9/10. Aha, ocena dotyczy edycji HD, która mam na Steamie i z taką wersją radzę się zapoznać (pierwotna wersja na PC nie oferowąła obługi myszki, dopiero mod mouseaim zmienił ten stan rzeczy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piąty Resident za mną, więc czas co nieco się o nim wypowiedzieć. Na początku wspomnę, że ta odsłona ewidentnie była projektowana do coopa, na początku rozgrywki możemy wybrać, czy ktoś może dołączyć nam do rozgrywki, czy też grami sami. Ja wybrałem to drugie rozwiązanie. Umiejscowienie akcji w Afryce jest dosyć ciekawe, bo jak się okazuję, to tam początek miał wirus Geneza stworzony przez korporację Umbrella. Na początku naszym celem jest pochwycenie pewnego handlarza bronią, ale z czasem okazuję się, że sprawa nie kończy się na pochwyceniu Irvinga. Dodam,że w tej odsłonie, oprócz Chrisa Redfielda spotkamy także Alberta Weskera oraz Jinn Valentine, czyli postacie ikoniczne dla całej serii Resident Evil.

Oprawa do dziś się broni, miejscówki dosyć zróżnicowane (na początek zwiedzamy slumsy, przejedziemy się po sawannie z karabinem maszynowym, odwiedzimy nieczynną kopalnię, czy też znajdziemy się na pokładzie frachtowca).  Walki z bossami są dosyć wymagające, dzięki czemu czułem satysfakcję z ich pokonania na średnim poziomie trudności. Główną kampania zajęła mi około 19 godzin i bawiłem się bardzo dobrze, ale nie znakomicie. Piątka nie reprezentuję poziomu czwórki, etapów zasługujących 9/10 jest może góra trzy, reszta w moim mniemaniu zasługuję na 8/10. Najbardziej w pamięć wpadły mi poziom z pędzącym pojazdem na sawannie strzelając do napierających do nas wrogów, walka z El Gigante (stary znajomy z czwórki) oraz kiedy z łodzi, którą kierował Josh strzelaliśmy do przeciwników.

Rozumiem także, czemu ludzie narzekają na piątkę. Przede wszystkim nie podobają mi się nazwijmy to decyzje projektowe twórców gry. Nierzadko się zdarzało, że musiałem w trakcie walki szukać amunicji po poziomie. Tak się przecież nie projektuję rozgrywki, w dodatku naboje przy twardszych przeciwnikach się szybko kończą i przy wytrzymałych oponentach, jak facet z piłą po potraktowaniu go 4 razy wybuchającymi beczkami musiałem dowalić mu trochę z szotguna oraz ze snajperki. Wogóle kwestia amunicji jest tu kontrowersyjna, bo oprócz nas musimy myśleć o partnerze, a zapasy kończą się szybko nawet po dokładnym przeszukaniu poziomu. Dochodziło do takich absurdów, że musiałem używać snajperki z bliska, co było nie do pomyślenia w czwórce.

Poza tym twórcy gry szybko wrzucają nas na głęboką wodę, bo dosyć szybko musimy stawić czoła hordzie przeciwników na rynku na czele z facetem z wielkim toporem (wygląda trochę, jak piramidogłowy z Silent Hill 2). Dodam do tego fakt, że w trakcie walki musimy szukać amunicji, czekać aż helikopter załatwi adwersarzy, a za bardzo się jeszcze w mechanizmach rozgrywki nie orientowałem. Dodać, że porady co do rozgrywki umieszczono na drugim i trzecim etapie, czyli już po walce na rynku w Afryce! Nieźle się wkurzyłem, bo mechanizmy rozgrywki tłumaczy się albo w samouczku (gra go nie posiadam a szkoda), albo na samy początku rozgrywki.

Nie rozumiem też, czemu kamizelka zmniejszająca obrażenia zajmuję miejsca w ekwipunku, bo raz nie możemy sobie powiększyć miejsca w inwentarzu, jak w czwórce, po drugie trochę przedmiotów i trakcie rozgrywki zbieramy i nie raz brakowało mi miejsca w inwentarzu. Niepotrzebny dobytek może sprzedać dopiero w trakcie między poziomami lub gdy giniemy. Możemy wprawdzie się wymieniać z partnerem przedmiotami, ale to problemu do końca nie załatwiało. Co do naszej partnerki - Sheeva nie raz wyciągała mnie z opałów lecząc rany lub uwalniając mnie z uścisku wrogów.

Reasumując, Resident Evil 5 to pozycja bardzo dobra, ale to nie ta liga, co czwarta odsłona. Mimo wszystko polecam się zapoznać z tą pozycją, szczególnie wersją gold, bo zawiera dodatkowe scenariusze w ramach Untold Stories, tryb Mercenaries, w dodatku jest też tryb Nowa Gra Plus, w dodatku mamy tutaj wbudowaną mini encyklopedie o postaciach  i organizacjach występujących w grze. 

Ocena: 8/10

Plusy:

- całkiem przyzwoity czas rozgrywki głównej kampanii (około 19 godzin)

- zróżnicowane etapy

- nasza partnerka to bardzo pomocna osoba

- wymagające i satysfakcjonujące walki z bossami

- ciekawa historia

Minusy:

- kilka decyzji projektowych twórców gry

- przydałoby się więcej miejsca w ekwipunku

- to jedynie bardzo dobra, a nie znakomita pozycja
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko o dwóch dodatkach z wersji Gold Edtion Resident Evil 5. Pierwszy z nich, którym kierujemy Chrises i Jill przypomina klimatem posiadłość z jedynki, wrogów stosunkowo mało, dużo eksplorowania posiadłości. W drugim wcielamy się w Jill i Josha, którzy mają wydostać się z kompleksu Tricell. Chociaż podobnie jak Lost in Nighmares czas rozgrywki to coś około godziny, jest dynamicznie, duża ilość wrogów, ostrzeliwanie z dział przez wrogów i nie musimy martwić się o amunicję, bo tutaj w przeciwieństwie do podstawki mamy jej pod dostatkiem. Szkoda, że główna kampania nie trzyma takiego poziomu, jak te dwa scenariusze.

Wspomnę też o tryb Mercenaries, w tej odsłonie w stosunku do czwartej części trzeba się o wiele bardziej postarać, aby zyskać maksymalną ocenę. Na około 20 prób notę S zyskałem tylko dwa razy. Mapy są też jakby ciaśniejsze, ale bardziej satysfakcjonujące niż w Resident Evil 4 HD na Steamie. Ten tryb jest naprawdę miodny i choćby dla niego samego warto mieć Resident Evil 5. A dodam, że jeszcze nie wypróbowałem coopa gry, więc dużo przede mną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam już za sobą ukończenie kampanii Leona w szóstej odsłonie. Jest grubo na samym początku, bo zaczyna się od zastrzelenia prezydenta USA, zarażonego oczywiście (nie jest to duży spoiler, bo już w przed premierowych trailerach pokazywano tą scenę). Pierwszy rozdział rozgrywający się na kampusie uczelni, metrze i mieście ma wg mnie zbyt ciemne lokacje, latarka trochę poprawia sytuację, ale nie zawsze jest używana przez parę bohaterów, poza tym nawet ustawienie jasności na maksimum nie poprawia sytuacja. Tutaj zombie bardzo często udają nieprzytomnych, więc warto mieć się na baczności, ale wg mnie nagle powstanie nieruchomych zombie jest tutaj ewidentnie nadużywane. Zauważyłem, że rozbudowano walkę wręcz, Leon używa czasem takich chwytów, jakich nie powstydzili się zawodnicy z MMA. Końcówka pierwszego rozdziału jest wkurzająca, bo pod koniec obrony domu wparowuję gruby zombie przypominający boomera z Left for Dead wraz obstawą oczywiście, dom się kołyszę, jest ciemno, jak w podwodnej jaskini, a w dodatku trzeba uważać, żeby nie trafić jakiegoś sojusznika. W stosunku do obrony domu z Resident Evil 4 ten etap wypada słabo.

Początek 2 rozdziału też jakoś specjalnie mnie nie zachwycił, nie grało mi się źle, ale cmentarz to bardzo ciemna lokacja, zombie wyskakujące nagle podczas uderzenia pioruna, a w dodatku, jak podczas cutscenki zombie strącił mnie w w pobliżu kapliczek cmentarnych to się trochę wkurzyłem. Wpierw szukam w tej lokacji klucza do bramy, potem uganiam się za zarażonym psem, który akurat ma klucz, a w dodatku jestem rozdzielony z partnerem, co ma swoje konsekwencje. Jeśli podczas samotnej wędrówki w okolicy kapliczek Leon padnie  ranny, to minie trochę czasu zanim powstanie, a uleczenie przez partnera poprawia znacznie sytuację. Niestety, w tym momencie działałem sam, więc system dojścia do siebie wg mnie powinien zostać wyrzucony z szóstki, bo czasem ewidentnie przeszkadza.

Na szczęście już etap w kaplicy i w jego podziemiach plus tajne laboratorium przez pozostałą część 2 rozdziału i cały 3 rozdział wynagrodził frustrację z cmentarzem i obroną domu z 1 rozdziału. Bo to fragmenty rozgrywki naprawdę miodne, wcześniej nie grało mi się źle, ale to nie to samo, co wspomniane prze ze mnie fragmenty rozgrywki. Czwarty i piąty rozdział też nie są złe, ale nie bawiłem się już przy nich tak dobrze, jak w środkowej części kampanii Leona. 

W kampanii Leona bossowie są łatwi, nawet w stosunku do czwórki. W piątce musiałem się sporo napocić, aby pokonać wytrzymalszego draba, tutaj często ma się wsparcie partnera lub partnerów, więc nie trzeba zaliczyć paru prób pod rząd, aby przejść dany etap rozgrywki. Wogóle poziom trudności w stosunku do piątki został obniżony, a zgony wynikały głównie z sekwencji QTE i przy pułapkach i niezauważeniu wroga. Musi to być świadoma decyzja Capcomu, bo kampanię w Resident Evil 5 wg statystyk Steam ukończyło zaledwie niecałe 25% graczy, przy kampanii Leona jest lepiej, ukończyło ją prawie 39% posiadaczy kopii na Steamie.

Gra dosyć często się zapisuję, ale przy wczytywaniu można się wkurzyć, bo jak ja zauważyłem, że gra punkt kontrolny ma przed obroną domu to spokojnie wyłączyłem grę. Przy wczytywaniu gra zesłała mnie przy wyjściu z metra i początku z etapem miastem! W piątce, tam gdzie był punkt kontrolny, tam też zaczynałem przy wczytaniu gry, tutaj jest niestety inaczej. Gra też nie ma porządnej pauzy, bo co z tego, jak nacisnę klawisz ESC, jak Leon bawi się telefonem,a w tym czasie wróg i tak może mnie zaatakować. Mocno mnie to wkurzyło.

Co do partnera, tutaj w stosunku do piątki nie musimy mu przydzielać amunicji i martwić się o niego. I dobrze, bo w piątce większość napisów game over wynika z tego, że Sheeva ginęła. Niestety, kiedy Helena korzysta z dróg do których nie ma dostępu Leon nie podniesie punktów doświadczenia, ani nie weźmie amunicji aby nam ją przekazać, a nie zawsze mamy możliwość dostania się tam, gdzie była Helena. Mocno to irytuję, bo raz za punkty doświadczenia wykupujemy po końcu każdego rozdziału określone umiejętności, dwa amunicja jest zawsze cenna, bo szybko się kończy. 

Na koniec wspomnę o bossie z końcówki 4 rozdziału i pod koniec piątego, wg mnie jest on wykorzystywany w zbyt dużych proporcjach, bo mierzymy się z nim ostatecznie chyba z 5 razy, zanim zdechnie. Wg mnie to zbyt duży nadużycie, nawet, jak na Capcom. Scena, która wpadła w pamięć z kampanii Leona to moment, kiedy Leon na w jaskiniowym wodospadzie strzela do zmutowanej ryby, a na koniec strzelamy w wybuchającą beczkę. Scena naprawdę zapadająca w pamięć.

Moja ocena za kampanię Leona z Resident Evil 6 to 8/10.

Edytowano przez goliat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szóstka jest jest ok, tylko ta przeklęta kampania Chrisa burzy jaki taki wizerunek, bo przepraszam, ale strzelanie non stop do klonów, może człowieka wyprowadzić z równowagi. Co innego reszta - Leon/Helena, Jake/Sherry i moja ulubiona kampania Ady na szczęście przyćmiewa tego Chrisa. Wrogowie to niemoty, ale jak chcesz wbić rangę S, to ciesz się, że tacy są. Co do reszty to obadaj opcje przed rozpoczęciem rozdziału. Możliwe, że zostawiłeś okienko dla innego gracza i dlatego nie możesz dać pauzy, bo gra non stop szuka dla Ciebie partnera i takie coś jest możliwe. Najlepiej zresetuj poziom i wyłącz jakiekolwiek przyłączanie gracza.Tylko szkoda, że w trybie najemników jest tak mało mapek (chyba trzy i jedna płatna, ale teraz pewny nie jestem, bo dawno w to grałem) i że jest tak obsmarowana, a nie zasłużyła sobie ta odsłona na tyle hejtu, ile na nią wylali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w biegu tego nie zrobisz. Musiałbyś przerwać aktualną rozgrywkę i ewentualnie sprawdzić u Leona jak jest. Przed rozpoczęciem każdej kampanii są komunikaty odnośnie obrażeń od strzałów partnera, nieskończoność amunicji (tylko po ukończeniu wszystkich kampanii, oczywiście za grową walutę) no i powinno być "zezwalaj na dołączanie innego gracza", które zmień na nie. U mnie pamiętam działało, bo jak tylko zacząłem kampanię, nawiedził mnie inny gracz i zaczął się "panoszyć". A to mi skubnie amunicję, przełączy coś za mnie itd. Wpieniłem się i wyłączyłem takie coś, tylko wtedy byłem na początku rozgrywki, a ty trochę ugrałeś. A przydałby ci się taki patent, bo kampanie są długie i niekiedy męczące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Deathroll2097

Ja póki co jestem już w 4 rozdziale kampanii Chrisa. A co do ustawień sprzed początków rozgrywki, zawsze dawałem offline, nie chciałem, żeby jakiś gracz wcinał mi się w rozgrywkę, bardzo tego nie lubię. Może jeszcze raz luknę na ekran z wyborami przed rozgrywką w online, może w tym jest problem. A co do kampanii Leona, mi jej przejście zajęło 12 godzin wraz z oglądaniem wszystkich custcenek i filmików. A co do Chrisa po 3 rozdziale mam już 5 godzin z tą kampanią, kampanie rzeczywiście są długie i mam nadzieję, że znajdę sposób na skuteczną pauzę, bo czasem gracz musi wyskoczyć do miejsca, gdzie nawet prezydent chodzi sam bez obstawy ;). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mishiu

Przy kampanii Leona to akurat się nie śpieszyłem, zawsze przeszukiwałem każdy kąt w poszukiwaniu amunicji, bo tutaj ona akurat lubi się szybko kończyć. Inna sprawa, że mam doświadczenie wyniesione z czwartej i piątej odsłony, więc wiem mniej więcej, jak podchodzić do kampanii tych gier. A co do kampanii Chrisa, jestem przy ostatnim bossie w podwodnym laboratorium, wytrzymała z niego istota jest. Poza tym chce zauważyć, że o ile w kampanii Leona mogłem sobie spokojnie przeszukać pomieszczenia po walce, to w historii Chrisa nie zawsze miałem taki luksus, a warto zauważyć, że ta kampania bardzie stawia na akcję, atakowanie walką wręcz uzbrojonych przeciwników nie ma za bardzo sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I już po kampanii Chrisa - tutaj w przeciwieństwie do historii Leona prowadzimy więcej wymian ognia z przeciwnikami, walka wręcz nie za bardzo wchodzi tutaj w grę. O ile w przypadku Leosia wybrałem następujące umiejętności bron palna, walka wręcz oraz więcej przedmiotów do zebrania to w przypadku przygód Chrisa przydaję się regeneracja (nasz hero więcej razy przewraca się na ziemie niż Leon i to nawet w przypadku dobrego parametru zdrowia), więcej przedmiotów wypadających po przeciwnikach dzięki czemu zbierałem amunicję częściej po martwych wrogach.

O ile Leon walczył z umarlakami to tutaj praktyczniej walczymy z Javo w różnych odmianach oraz organizacją Neo Umbrella. Najbardziej pamiętne momenty z tego rozdziału to walka z dużym wężem, druga walka z helikopterem (pierwsza jest wkurzająca, bo trzeba zestrzelić samolot za pomocą granatnika w ciasnej dosyć lokacji, w dodatku poszło na niego 10 pocisków bodajże), pościg za Anną Wong (którą podejrzewam, że to faktycznie klon, bo jak na razie jestem w kampanii Jake'a i tą babkę zostawiłem sobie na koniec), ale wkurza fakt,że kiedy Chris wsiada za kierownicą musimy uważać, żeby nie gubić pościgu,  sterowanie myśliwcem (na szczęście jest to etap zręcznościowy i łatwo omija się rakiety)  oraz walka z ostatnim bossem. Ten ostatni przeciwnika trzeba wziąć go na sposób, podobnie jak Alberta Weskera z piątki.

Ja bawiłem się przy tej kampanii dobrze, tylko ostatni boss napsuł mi trochę krwi. Poza tym modele przeciwników z 4 i 5 rozdziału kogoś mi przypominają, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdzieś widziałem podobne stwory z hełmami na głowie, niekoniecznie to musi być jakaś gra. Moja ocena przygód Chrisa to 8/10. Ukończenie tej kampanii zajęło mi 9 godzin.

Edytowano przez goliat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, goliat napisał:

pościg za Anną Wong (którą podejrzewam, że to faktycznie klon, bo jak na razie jestem w kampanii Jake'a i tą babkę zostawiłem sobie na koniec),

Wygląda tak samo, ale to Carla.

5 godzin temu, goliat napisał:

ale wkurza fakt,że kiedy Chris wsiada za kierownicą musimy uważać, żeby nie gubić pościgu

Ten pościg i chyba dwie ucieczki (pierwsza na pomoście przed helikopterem, a druga przed Chaosem) to najtrudniejsze elementy z całej gry.

Ogólnie kampania Chrisa była zdecydowanie najtrudniejsza.

5 godzin temu, goliat napisał:

Ten ostatni przeciwnika trzeba wziąć go na sposób

To nie jest trudne, ponieważ wystarczy podejść gdy jest osłabiony, a wtedy pojawia się nazwa klawisza, który musisz nacisnąć.

Gorzej gdy jesteś w większej odległości i nie podchodzisz bliżej. Wtedy nigdy byś go nie pokonał.

 

5 godzin temu, goliat napisał:

Moja ocena przygód Chrisa to 8/10. Ukończenie tej kampanii zajęło mi 9 godzin.

 

9 godzin? Rozumiem 15-18, ale na pewno nie poniżej 10.

Poza tym 8/10 to zawyżona ocena. Misja Chrisa była najgorsza ze wszystkich.

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mishiu

Te 9 godzin zawyżyła mi ostatnia walka z bossem, dopiero jak kapnąłem się, jak pokonać tego stwora to skończyłem kampanię. Normalnie wyrobiłby się w 8 godzin, poza tym nie zawsze mamy w tej kampanii możliwość swobodnego zebrania amunicji po walce, co bardzo irytuję, np. kiedy trzeba poczekać aż nasz partner wysadzi wagon kolejowy i leci cutscenka, a upuszczony dobytek przez wrogów przepada. Poza tym dużo zawdzięczam granatnikowi, przy większych rozróbach w 4 i 5 rozdziale, kiedy na naszej drodze stają opancerzone mutanty wydobywające się z kokonów to nawet one nic nie miały do gadania w starciu z tą bronią. Na ostatniego bossa też się bardzo przydaję, ale głownie jak jest w kokonie. 

Edytowano przez goliat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, goliat napisał:

Te 9 godzin zawyżyła mi ostatnia walka z bossem, dopiero jak kapnąłem się, jak pokonać tego stwora to skończyłem kampanię. Normalnie wyrobiłby się w 8 godzin

Taka gra to jakaś głupota według mnie. Po co pędzić do przodu. Jak dla mnie to najprzyjemniejsza jest gra powolna, żeby w pełni wczuć się w klimat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, witorrr98 napisał:

Nie wiecie panowie, gdzie można znaleźć pierwszą część gry? Steam czy gdzieś? ;]

Chyba tylko Allegro i to raczej wersja na PSX. W sumie jest jeszcze remake jedynki, ale pojęcia nie mam gdzie można go dorwać.

Edytowano przez Deathroll2097
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, mishiu napisał:

Taka gra to jakaś głupota według mnie. Po co pędzić do przodu. Jak dla mnie to najprzyjemniejsza jest gra powolna, żeby w pełni wczuć się w klimat.

Pragnę zaznaczyć, że we wszystkich przechodzonych grach się nie spieszę, tak samo jest z Resident Evil 6, lubię zobaczyć co tytuł ma do zaoferowania. Zaznaczam, że szóstka jest o wiele łatwiejsza od piątki, bo tam to dopiero trzeba było się natrudzić, szczególnie walki z bossami oraz twardsi przeciwnicy, jak facet z piłą łańcuchową, czy też duży tubylec z plemienną maską. Wspomnę, że w szóstkę gram na normalnym poziomie trudności. A że tobie kampanie zajęły więcej czasu - no cóż, każdy ma swoje tempo przechodzenia gry, jeden ukończy tytuł w 10 godzin, innemu zajmie to 20 godzin (pomijam speedrunnerów, którzy lubią robić to dla sportu i osobistej satysfakcji).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, goliat napisał:

Pragnę zaznaczyć, że we wszystkich przechodzonych grach się nie spieszę, tak samo jest z Resident Evil 6, lubię zobaczyć co tytuł ma do zaoferowania

Skoro tak uważasz :)

7 godzin temu, goliat napisał:

Zaznaczam, że szóstka jest o wiele łatwiejsza od piątki, bo tam to dopiero trzeba było się natrudzić, szczególnie walki z bossami oraz twardsi przeciwnicy

Same walki owszem, ale w RE5 nie było ucieczek, które musiały być perfekcyjne w RE6, gdyż najmniejszy błąd powodował konieczność zaczynania od nowa.

7 godzin temu, goliat napisał:

Wspomnę, że w szóstkę gram na normalnym poziomie trudności

Ja grałem na poziomie łatwym jak zawsze.

7 godzin temu, goliat napisał:

jeden ukończy tytuł w 10 godzin, innemu zajmie to 20 godzin

Żadna z misji w RE6 nie była poniżej 10 godzin. Jeśli grałeś poniżej 10 godzin to zapewne pędziłeś jak szalony bez zwiedzania terenu.

 

Przejdź RE7 bo tam też ludziki pisali że grali około 10 godzin, a jak pamiętam u mnie to było około 20.

 

Widocznie nie każdy chce się rozkoszować grą (chociażby grafiką i klimatem) i zazwyczaj takim zależy tylko na tym, żeby ukończyć i grać w coś innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko od siebie dodam, że są gry, którymi lubię się rozkoszować klimatem, zwiedzać wszystkie zakamarki, odkrywać wszystkie sekrety i tak dalej.Takich gier jest dużo, bo właśnie takie sobie wybieram.Jednak niektóre gry mają tak banalne krajobrazy i powtarzalne elementy, że trudno czasami się powstrzymać od zrezygnowania z "turystyki" ;]

Z drugiej strony, kiedy poświęcam na grę więcej niż 15 godzin, wtedy pojawia się u mnie coś w stylu "jeszcze nie koniec?".Kiedy fabuła jest fajna i i tym podobne, wtedy to pytanie nie zmienia mojego nastawienia do gry, jednak, gdy pojawia się ono w grze, która zaczęła się robić monotonna i przewidywalna, wtedy to trochę męczy.Jednakże mam zasadę, że jeśli zaczynam grę, zawsze przechodzę ją do końca, jeśli jetem w stanie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...