Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Marek Lenc

Patent na bossa

Polecane posty

To zadnie konkursowe wymagać będzie strategicznego myślenia, jak i bogatej wyobraźni. Jak w klasycznej sesji RPG- będziecie musieli sobie poradzić z pewnym twardym typem. Wojciech, bo tak nazywa się ten boss, to kawał drania, który zasłonił Klarze dojście do napisów końcowych. W swoim opisie (zamieszczonym w formie komentarza w tym temacie) musicie uwzględnić charakterystykę potwora (min. 50%). Tę przygotował specjalnie na użytek zabawy Black Shadow, tegoroczny mistrz RPG i zdobywca Smugglerka.

Nagroda rzeczowa powędruje do autora najlepszej propozycji.

Imię: Wojciech, zwany przez niektórych jako Potwór o poziomie Bossa

Historia: Gdzieś za Wzgórzem Siedmiu Gorzelni, za Domem Sześciu Uciech, za Bankiem Pięciu Krezusów a nawet za Urzędem Czterech Skarbowców nie wspominając nawet o Parlamencie Trzech Głów (bo co dwie głowy to nie trzy) albo Sklepie Dwóch Metod Płatniczych (i żadną z nich nie jest MasterCard) w najjaśniejszej jaskini ulokowanej zaraz za wioskowym traktem skręcającym w międzymiastową żył sobie Wojciech.

Lokalna legenda głosi, że naprawdę nazywa się Władimir Oleksiejowicz Jajcewicz Cecylian Irasiad Eustachy Chrabąszczół Holender, ale z racji tego, że podczas corocznych maratonów z pochodniami i widłami wieśniacy za dużo czasu tracili na wymawianie tego przydługiego imienia ustanowiono przez aklamację Wojciecha. Nie wiadomo skąd przybył ani po co ani tym bardziej gdzie planuje się udać dalej nie wspominając nawet o potencjalnej rodzinie (choć tutaj bardziej skrajne środowiska twierdziły, że ma coś wspólnego z Żydami a na pytanie dlaczego odpowiadano, że oni zawsze maczają w czymś palce). Nawet najstarsi górale ? a tych w wiosce było paru mimo, że najwyższe wzniesienie liczyło sobie jakieś trzydzieści metrów co należy uznać za nie lada wyczyn ? nie pamiętali kiedy pojawiła się ta dziwna pokraka ani tym bardziej jak daleko sięga tradycja maratonów z pochodniami? choć tutaj lokalna plotka głosi, że była to wybitna metoda aby nastraszyć biednego, spragnionego człowieka, który kulturalnie, w nocy odwiedzał gorzelnię a wiedzieć trzeba, że była to najgorsza możliwa zbrodnia. Można było ukraść konia (o ile ktoś go miał), kobietę (jeśli była ładna?), ale podniesienie ręki na gorzałę było zbrodnią wymagającą zadośćuczynienia w krwi.

Najlepiej syntetycznej. Z pomidorów delikwenta.

Wojciech na stałe wpisał się do lokalnego folkloru jako pokraczna istota z jednym rogiem, świdrem zamiast ręki (wiosłuj wiosłuj walcz mocą!) oraz dwoma kłami z czego jeden jest czarny będący sztandarowym przykładem dwóch rzeczy. Pierwsza, że można mieć lekkie dzieciństwo, ale ciężkie zabawki. Druga, że minus i minus nie daje plusa, ale podwójny minus. Charakterystyczności nie można mu było odmówić? Wszak rzadko znajduje się w jednej ?osobie? zawężone horyzonty umysłowe z nieustająca chęcią nowych wrażeń kulturowych albo nieustające próby imponowania dziewicom (zagadką pozostaje dlaczego tylko nim) grywaniem na mandolinie z paskudnym wyglądem, który oczywiście Wojciecha nie zniechęca.

Niemniej problem niezbyt urodziwej aparycji wiejskiego potwora był powodem kilku załamań nerwowych oraz ledwie zaleczonej depresji dzięki Wujkowi Domowej Riposty, bo należało by dodać iż w swym działaniu był trwalszy niż posąg Michała Anioła (choć przy jego tworzeniu szlag trafił kilka cięższych narzędzi) tak w tragizmie przebijał każdego nastolatka pragnącego skończyć swój żywot tępym gotyckim nożem do masła.

Wieśniacy, jak to prości ludzie, nie lubiący tego co inne próbowali oczywiście pozbyć się Wojciecha, ale ze skutkiem co najmniej odwrotnym do zamierzonego. Nie ich wszakże wina, że potwór ? idący najprostszym torem rozumowania ? wykoncypował sobie iż fakt działań mających na celu jego usunięcie musi wiązać się z większą ilością dziewic w wiosce. A, że przy okazji miał rację? zdarza się.

Terror Wojciecha trwał dalej.

ZALETY:

? RAW RAW FIGHT THE POWER! ? Wojciech z mocą świdra w końcu zamierza zdobyć swoją dziewicę. Za każdym razem gdy słyszy tą piosenkę zyskuje bonus do ataków oraz rzutów na odwagę.

? Nudziarski Klasyk ? głupota Wojciecha jest niezaprzeczalnym faktem bardziej niż 2+2=4, ale mimo tego tenże stwór ma niezwykle wysublimowany smak jeżeli chodzi o muzykę klasyczną? tak bardzo, że jej dźwięki niemal usypiają przeciwników niespodziewających się niespodziewanego ataku Wojciecha.

? Mandolinier ? Wojciech jako jedną z najskuteczniejszych dróg zdobycia serca dziewiczy uznał pianie pod jej oknem wyznań o miłości tak długo jak nie zachrypnie albo wybranka nie zrzuci mu na łeb takiego wielkiego pudła. Albo lodówki. Wytrwałość grania połączona z fałszowaniem może wprowadzić w furię nawet tego komu słoń zmiażdżył ucho.

? Dziewice ? Wojciech zrobi dla nich wszystko (no, prawie wszystko) dlatego niech trwożą się ci, którzy podniosą rękę na jedną z nich! Jego gniew nie zna granic!

? Politycznie niepoprawny ? Jeżeli przychodzi do ciętych dowcipów na temat przedstawicieli innej rasy, koloru skóry, wyznania itd. to Wojciech nie ma sobie równych.

? Wytrzymały ? Wojciech nie jest specjalnie silny, ale spokojnie mógłby znaleźć zatrudnienie jako jednoosobowa ekipa rozbiórkowa z nim w roli ciężkiej, czarnej kuli spuszczanej z dźwigu.

? Spadaj na róg! ? Wojciech jest niczym kot. Nie straszne mu wysokości, bo zamiast spadać na cztery nogi to leci głową w dół.

? Bananowy gag ? Zawsze działa ;]

WADY:

? Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę? - Wojciech wbrew wielowiekowej tradycji jemu podobnych istot wzdryga się ciemności i nie zaśnie bez zapalonej lampki koło swego łóżka.

? Odtrącony! ? Wybacz Wojciech, ale i ta cię nie chcę. Nie mam bracie dla ciebie innej porady jak tylko wręczyć ci parę żyletek i zalecić odstawienie leków antydepresyjnych. Szkoda męczyć się dalej.

? Wojciechowi na pewno daleko do bycia poliglotą dlatego też próba nawiązania z nim kontaktu w jakimś obcym dialekcie kończy się niemal zapaścią mentalną (z której wychodzi po jakimś czasie w towarzystwie gniewu)

? Mówiłem ci, że dam radę zjeść całą kostkę masła? BLEEE! ? Wojciech nie je wielu rzeczy. Bardzo wielu. Z równie wielu przyczyn.

? Eeee?! ? Tak Wojciechu, to zdanie wielokrotnie złożone na dwie strony było skierowane do ciebie? Możliwe, że to wspomnienia po służbie wojskowej gdzie używano jednego czasownika z wszystkimi możliwymi przyimkami, ale Wojciech nie ma wielkiej tolerancji dla długich zdań.

? WARNING: Soap detected ? Jeżeli wiecie czym jest woda święcona dla Szatana tym bardziej zrozumiecie jaką rolę pełni mydło w życiu Wojciecha. Dla niego to czyste zło? Approach with caution.

? SILENCE! I?ll kill you! ? Wojciech nie lubi hałasu. Żadnego. A już szczególnie w wykonaniu kapeli vegetarian progressive grindcore.

? Patrz mamo, to nosorożec! czyli wjazd na ambicję ? Wojciech ma odrobinę zszarganą psychikę wieloletnimi porażkami w dziedzinie imponowania dziewicom więc jak jeszcze pałętający się dzieciak pomyli go z tym rodzajem konia to można się załamać. Niestety, potwór przy złym doborze słów może łatwo się rozkleić.

? OVERDOSE Dr. House style ? tabletki na depresję są stałym punktem w życiu Wojciecha. Bardzo stałym. Aż za? Mówiąc skrótowo ? Wojciech to doskonały przykład lekomana.

? Wegetarianin! ? Inaczej mówiąc, Wojciech ma ciężkie uczulenie na mięso. Dziwne jak na potwora, nie uważacie?

? ZUO ? Najstraszniejszy lęk Wojciecha przyjmuje postać pluszowych misiów. Najprawdopodobniej trauma z dzieciństwa?

? Wstręt do luster ? Wojciech nie lubi się przeglądać w lustrze. Szczególnie gdy te pękają na jego widok.

? Wstręt do deszczu ? Deszcz jest depresyjny. Wojciech nie lubi depresji.

? Wstręt do rynsztokowego języka ? Wojciech może i jest specem od obraźliwych dowcipów, ale nie preferuje rynsztokowego języka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję zrobić mu imprezę przed jaskinią, (najlepiej w nocy) na której będzie grać vegetarian progressive grindcore, ewentualnie Metallica. Wybić okna lodówkami, następnie odciąć prąd. A, byłbym zapomniał - podczas zbierania ekipy wziąć jeszcze kilku dresów co się nudzą pod żabką (zapytają Wojciecha czy przypadkiem nie miewa jakichś problemów z lekami antydepresyjnymi). Gdy już wyjdzie ze swojego domostwa rzucać mięsem - dosłownie i w przenośni. W razie defensywy chwycić misia, namydlić się i wskoczyć do wanny z wodą. Hmmm, nic lepszego nie potrafię narazie wymyślić, bo mózgownica przestaje mi powoli pracować :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym zrobił desant misi komandosów uzbrojonych w mydlane bomby.Wezwać paru strażaków żeby zrobili deszcz.Kupić potworowi GH Metalica i zrobić imprezę pod jego domostwem podczas desantu.Jeśli to nie pomoże to odciąć mu światło i wysłać oddział Arabów któzy mówią po egipsku (język wymarły :P );].

Ew podmienić mu całe jedzenie na masło ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek postawiłbym przed siedzibą wojciecha dziewice i lustra. Kiedy wyjdze czas rzucać w niego wołowiną posmarowaną masłem. Rzecz jasna wszystkie powyżej wymienione rzeczy będą robiły dziewice. Następnie zaatakuje go armia pluszowych miśków, która odetnie mu prąd, a przewodami zacznie płynąć woda z mydłem. Wezwę też kapelę

vegetarian progressive grindcore i powiem im żeby zagrali koncert. Następnie dam mu prezent którym będzie słownik języka rynsztokowego. Następnie na rozpłakanego Władimira Oleksiejowicza Jajcewicza Cecyliana Irasiadego Eustachego Chrabąszczóła Holendera spadnie deszcz... odłamków luster, płyt vegetarian progressive grindcore, kostek mydła i miśków. Wróci do swej zalanej mydłem siedziby, a my powiemy mu: Dobranoc!

PS. Wspominałem o podmienieniu leków mięso??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klara przebierze się za gigantycznego pluszowego misia i gdy stanie przed jaskinią Wojciecha to będzie chciała zjeść wszystkie dziewice z okolicy. Gdy Wojciech wyjdzie z jaskini, aby uratować dziewice kapela vegetarian progressive grindcore wejdzie do jego jaskini cała namydlona i grając wyłączy tam prąd. Gdy Wojciech nie będzie wiedział co zrobić zostanie zasypany odłamkami luster i oblany wodą przez przeklinających strażaków. Gdy już będzie nieprzytomny Klara do niego podejdzie i włoży mu do pyska Mięso z masłem unicestwiając Władimira Oleksiejowicza Jajcewicza Cecyliana Irasiada Eustachego Chrabąszczóła Holendra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wolno wykorzystywać samych wad, tylko zrobić użytek z jego zalet. W tym wypadku wytrzymałości, niebywałej wręcz. W połączeniu z jego impulsywnym charakterem da to wspaniałą zabawę. No i nie wolno zapominać o budowlanych zdolnościach Klary(pewne powiązania z pewną gazetką budowlaną :P). Co się stanie? Przenieśmy się w skórę narratora trzecioosobowego.

Przed siedzibą Wojciecha pojawia się zespół dziewić z Klarą na czele, śpiewających "RAW RAW". Można usłyszeć głosy "Wojtku, jakiś ty wspaniały", "Co za facet" i tak dalej. Adresat piosenki wybiega z domu i rusza pędem na podryw. Nie boi się dzięki piosence. Klara macha mu ręką. Podbiega do niej:

- Mogę prosić do tańca?

Klara tylko się uśmiecha i ciągnie za sterczącą z ziemii wajchę. Klapa się otwiera i Wojciech zaczyna spadać w bardzo głęboką studnię. I w tym momencie mógł się pojawić pojawić opis nieziemskiego pinballa z masłem i wołowiną albo podobnej ścieżki zdrowia. Ale Klara jest zbyt okrutna. Potwór z wielką siłą upada na ziemię. Mimo swej głupoty zauważa, że upadł na jakiś wielki przycisk. W oczy wpada mu także telebim z wyświatloną Klarą.

- Witaj Wojtku. Mam złą wiadomość. Nie lubię cię. Daję ci kosza.

- Nieeee!

- Na dodatek zagramy w gę. Przycisk, na którym siedzisz, jest przystosowany do twojej wagi. Jeśli z neigo zejdziesz, światła zgasną i z głośników zacznie lecić wegański grindcore. Czy się ruszysz? Wątpię. Na pocieszenie będziesz słuchać muzyki klasycznej. Tylko tyle mogę dla ciebie zrobić.

I tak Wojtek siedzi sobie kilkaset lat, zapuszczając korzenie w jaskini. Czeka, aż ktoś mu pomoże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klara stanie przed jaskinią Wojciecha i zawoła- Hello!- Wojciech speszony nie będzie wiedział co powiedzieć wyjdzie przed jaskinie gdzie poślizgnie się przez mydliny (z mydła! Wielki szok!) Klara skoczy na niego i założy mu worek na głowę i powie: I don't like you! Wojciech będzie w straszliwym szoku i pomyśli że kolejna dziewica (no chyba) go nie chce. Wyjął z kieszeni słownik angielsko- ruski, rusko-włoski, włosko- hiszpański, hiszpańsko- niemiecki no i niemiecko- polski i zrozumiał co Klara powiedziała. Wzdrygnęły nim konwulsje i żal do siebie. Rozerwał worek i popatrzył z żalem na Klare. Ta przytuliła go i zaczęła nad nim płakać. Wojtuś nie wytrzymał. Jego głowa zaczęła się dziwnie kręcić i wybuchła. Nad Klarą pojawił się napis: +200 pd.. Otrzymano dwa punkty umiejętności. Nasza bohaterka poszła dalej z zadowoleniem: kolejny ukończony quest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku nasza bohaterka musi wziąć pod uwagę, że Wojciech nie lubi deszczu. Jest to pierwszy ważny czynnik przy dobieraniu pory ataku. Lecz niestety czasami zdaża się tak, że nie pada od wielu dni, a bossa trzeba pokonać już nie czekając na dogodne warunki atmosferyczne. Trzeba więc coś zaimprowizować.

Znając możliwości naszej bohaterki znajdzie ona sposób na wywołanie deszczu. Taniec odpada bo prędzej dostałaby odcisków od mokasynów a padać by i tak nie zaczęło. Z kolei ściąganie zawodowców zza wielkiej wody mija się z celem. Nie dość, że negocjacje honorarium trwałyby pewnie tydzień albo i lepiej, to jeszcze nie ma gwarancji, że to w ogóle zadziała. W związku z tym Klara zrobiłaby pewnie tak: wynajęłaby samolot, do niego wsadziłaby kilku polityków oraz grupę dziennikarzy uzbrojonych w serię niewygodnych pytań. Gdy samolot zacząłby krążyć nad legowiskiem Wojciecha dziennikarze rozpoczęliby zadawać pytania a wtedy politycy zaczęliby lać wodę i deszcz mamy już gotowy.

Dalej trzeba wywabić bossa z jego legowiska aby przeprowadzić małą dywersję związaną z jego nocną lampką. Znając wstręt Wojciecha do języków obcych jak i do dzieci krzyczących "Patrz mamo, to nosorożec", Klara weźmie grupę obcojęzycznych dzieci jadących z rodzicami na wycieczkę do ZOO. W tym momencie znajomy elektryk pan Henio zajmie się odcinaniem prądu. Znając możliwości dyżurnego elektryka krainy napięciem i prądem płynącej, prędzej wejdzie on ukradkiem do legowiska bossa i po prostu zbije żarówkę w jego lampce niż zacznie się męczyć z liniami wysokiego napięcia, bądź nie daj boże ze skrzynką rozdzielczą.

Na obecną chwilę Wojciech jest zdezorientowany i można przystąpić do frontalnego ataku. Klara wie zapewne, że jej przeciwnik nie znosi rynsztokowego języka. Możnaby parę dni wcześniej wyłowić kilka języków z rynsztoka i zacząć bombardować nimi Wojciecha przy akompaniamencie pękających luster i największych przebojów kapeli vegetarian progressive grindcore. Oczywiście ciężko w dzisiejszych czasach o katapulty, więc Klara wynajmie pewnie pluszowe misie do wykonania tego zadania.

Czas przystąpić do decydującego uderzenia. Klara korzystając ze swojej nieprzeciętnej inteligencji zdecyduje się zapewne na użycie sprytnego fortela/ fortelu ?( w każdym bądź razie na pewno nie fotela)... Zastosuje podstęp. Wiedząc, że Wojciech to zdeklarowany wegetarianin, poprosi znajomego kucharza, jednego z tych którzy całe życie przyrządzali mięsko i wegetarianie to dla nich sekta którą trzeba koniecznie unicestwić, o przygotowanie pewnej potrawy. Będzie to schabik nadziewany mydłem fa, smażony oczywiście na świerzym masełku.

Wiadomo, że boss ma wstręt do mięsa i mydła i na pewno nie będzie chciał tego zjeść. Ale Klara jak zwykle ma plan, i to niecny. Kucharz na jej prośbę postara się przygotować to mięsko tak aby z wyglądu przypominało tabletkę jednego z antydepresantów które Wojciech pochłania kilogramami. Oprócz kształtu trzeba jeszcze zadbać o kolor, więc na końcu kucharz posypie schabik obficie mąką i już mamy największą tabletkę antydepresanta na świecie. Żaden lekoman się jej nie oprze. Aby uśpić czujność Wojciecha potrawę tą zaserwuje mu dziewica. Oczywiście dziewica musi być przedstawicielką odmiennej kultury a najlepiej o innym kolorze skóry niż większość obywateli. Czemu? Ponieważ Wojciech ma słabość do dziewic, ale jednocześnie jest mistrzem opowiadania rasistowskich dowcipów, więc nie chcąc urazić dziewicy, czym prędzej wpakuje sobie do ust sprytnie przygotowaną imitację antydepresanta, aby nie chlapnąć wcześniej żadnego niegrzecznego żarciku.

I to już! Wojciech po zjedzeniu takiej potrawki zostanie pokonany, a Klara, zostanie bohaterką okolicznych mieszkańców po wsze czasy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzina 0 (czyli punkt dwunasta)

Klara (generał naczelny) w swoim sztabie dowodzenia, jakiś kilometr od leża Wojtka, zebrała ekipę światowych sław. Wszyscy mają na celu zniwelowanie zagrożenia jakie niesie ze sobą Wojtek. Jako światowej klasy sława, córka (?) Lenca nie miała problemu w skompletowaniu drużyny o niekwestionowanych zdolnościach wykraczających poza normy. Kogo tu nie ma... Ale to na razie tajemnica.

Godzina 12:03

Klara spotkała się z trzema generałami (którzy mają zadziałać jako mięso armatnie na początek):

Minsk ? barbarzyńca o nieposkromionej sile fizycznej. Dwuręczny miecz większy od jego ciała nie przewyższa jedynie jego odwagi. Wierny towarzysz Boo na czas walki chowa się w dup... Gdzieś gdzie jest na pewno bezpiecznie.

Milten ? mag ognia. Wiecznie niedoceniany i w sumie niezbyt utalentowany. Czasem ludzie biorą go za homoseksualistę. Klara uznała, że nada się do najprostszych czynności.

Vault Boy ? mały, śmieszny blondynek, właściwie karzeł. Kiedyś płacili mu za wydurnianie się na sesjach zdjęciowych, dziś mieszka w Vegas. Oderwał się na chwilę od pracy w usuwaniu radioaktywnych odpadów, aby pomóc starej przyjaciółce w walce z nemezis.

-Dobra chłopaki! Bierzcie się do roboty. Strategia jest taka ? nacieracie, zabijacie i uciekacie. Milten będziesz healerem, masz tylko z daleka leczyć resztę. Nie mieszaj się w walkę. Minsk będziesz tankiem. Zasłaniaj ciałem resztę przed atakami Wojtka. Vault Boy będziesz damage dealerem ? tłumaczyła głównodowodząca Klara.

-Okej! Opchnę Wojtkowi JET! - ucieszył się blondasek.

-Nic z tych rzeczy! Żadnych prochów. Z daleka naparzaj z karabinu plazmowego. Celuj w splot słoneczny. Odmaszerować! A... jeszcze jedno. W szpitalu polowym jest sterta apteczek weźcie kilka. Jasne?!

-Sir, Yes Sir!

Walka była krótka i nieudana. Nikogo to nie zdziwiło. Minsk źle zrozumiał pojęcie ?tank?. Zamiast pomagać w walce, pojechał na stację benzynową tankować swoją starą Ładę. Vault Boy nie bardzo wiedział gdzie Wojtek ma ?splot słoneczny?... ale wiedział gdzie ma go Milten. Więc z dwojga złego zaczął strzelać do czarodzieja. Milten nie był w stanie nikogo wyleczyć. Gdzieś zginęła jego księga run. Po kilku latach Diego przyznał się, że zakosił ją ?dla jaj?.

Godzina 12:33

-No cóż... Nie podejrzewałam ich o zbytek inteligencji. Dobrze... Ty! Łysy! Daj mi tu kogoś od zwiadu ? wydawała rozkazy zawalona papierami Klara.

Po chwili do namiotu dowódczego wszedł czarny kot.

-Yachiru-san potrzebuje Twojej pomocy. Musisz natychmiast udać się do leża wroga i zgromadzić o nim jak najwięcej informacji.

-Robi się ? odpowiedział kot i wybiegł z pokoju.

Godzina 12:39

-Mam wszystkie informacje ? powiedział kot wlekąc za sobą laptopa

-Szybko Ci poszło. Pokaż... Mhmm Teraz wszystko jasne. Skąd to masz?

-Na jakimś forum było napisane.

?Wołać kapitana John'a? usłyszał bezimienny asystent Klary.

Godzina 12:50

-Kapitan John "Soap" MacTavish melduje się na rozkaz ? zasalutował żołnierz.

-Spocznijcie Mydło. Mam dla was zadanie. Naszemu państwu zagraża wróg. Czy zgłaszasz się na ochotnika na samobójcza misję?

-Ku chwale ojczyzny, pani generał.

Mimo iż Wojtek ma słabość do mydeł, to kapitan MacTavish miał w sobie za mało tłuszczu. Łączymy się w smutku z rodziną pożartego kapitana. Widać Wojtek nie lubi jak ktoś do niego strzela.

Godzina 13:30

Po krótkiej drzemce Klara wezwała najlepszego szewca w królestwie Nadwiślańskim. Praga (bo tak się nazywał ? ubiera się u niego sam Beliar) przyszedł zestrojony w złote pantalony i z miejsca zaproponował zmianę mundurów w wojsku na kolor różowy z obowiązkowymi abażurami.

-Nie! Nie! To wykracza poza budżet. Masz tylko uszyć fajnego, wielkiego misia. Tak żeby wyglądał na wiarygodnego. W środku niech zostanie trochę wolnego miejsca. Spiesz się. Bezimienny! Sprowadź Ignusa ? wydawała komendy klara.

Godzina 14:00

Po 30 minutach pluszowy miś był przygotowana do wysłania Wojtkowi. Wewnątrz siedział żywa pochodnia ? Ignus. Jego zadaniem była eksplozja gdy już miał zostać pożarty przez Wojtka. Po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Zaczęło padać i stwór nie chciał wyjść z jaskini (płakał gdzieś w koncie), miś spłonął, a znudzony mag poszedł do domu.

Godzina 14:50

Przestało padać. Na wezwanie generała Klary stawiło się dwóch uznanej sławy rycerzy. Nie zgodzili się podać swoich imion do kronik, z racji tego, że ich sława już dawno wykracza poza wszelkie ramy. Jeden z nich był utykającym albinosem z kitką. Drugi to przystojny, bard z lutnią na plecach.

-Mam do was sprawę drodzy przyjaciele. Wilku, jest monstrum do zabicia. Zapłacę milion orenów! - rzuciła Klara.

-Proszę o wybaczenie, ale zabicie Wojtka wychodzi poza granice możliwości mojego kodeksu honorowego ? powiedział i wyszedł z namiotu.

Bard natomiast na dźwięk miliona orenów zastrzygł uszami i pozostał.

-Zobacz - pokazywała raporty bardowi ? Dasz radę go załatwić

-Mów mi ?król grindcore?. Wracam za 2 godziny.

Godzina 17:00

Bard grał stworowi całe dwie godziny. Jęczał, obrażał wroga, śmiał się z niego, na przemian używał języka uniwersyteckiego i języka krasnoludów (tak strasznego, że uszy więdną). Był blisko wygranej, stwór już się wieszał. Jednak doszło do tragedii. Bard przypadkiem zacytował ?Row Row...? Co dodało Wojtkowi odwagi, a bard ledwie zdążył uciec.

Godzina 17:30

?To już koniec? Klara, gdy cały jej sztab uciekł strwożony potęgą Wojciecha. Sama ruszyła na spotkanie przeciw niemu. Z torebki wyciągnęła swój miecz Siekacz (8k10 + 7). Doszło do straszliwej konfrontacji. Walka była długa i wyczerpująca. Po 390 minutach oponenci byli niezwykle zmęczeni. Wtem Klara przypadkowo odbiła w ostrzu miecza światło księżyca, który oślepił Wojtka. Odpadł mu jeden kieł, czym przerażony uciekł do innego wymiaru. Klarze pozostało wspaniałe trofeum, a ona sama została wiecznym bohaterem tego wszechświata.

Jednak morał z tego taki: Nie musisz kogoś zabijać, aby go pokonać.

A drugi: Zrób coś sam, zamiast zlecać durniom :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

       Klara wpada na obejście przed chatą Wojciecha w rytm akompaniującego jej thrash metalowego Iskier Szatan Bandu coverującego Five Finger Death Punch - Hate Me - mającego za zadanie zagłuszyć wszelką muzykę klasyczną i inne raw raw fight the powah oraz przypomnieć Wojciechowi o wszystkich dziewczynach, którego go zostawiły lub dały mu kosza. Na sobie ma koszulkę +5 z nadrukiem Każdy inny, wszyscy równi, a na plecach nieśmiertelny tró plecak typu kostka +7 z naszywkami Najpierw jesteśmy ludźmi, dopiero potem narodami, Muzyka przeciwko rasizmowi, Biali i Czarni zjednoczeni i Wszyscy jesteśmy brudasami, podarte jeansowe spodnie oraz przecierane na zielono glany. Cały set dodaje + 50 odporności na rasistowskie dowcipy, a oliwkowo zielony plecak robi zarazem za całkiem pojmene INVENTORY.

        Wojciech usłyszawszy cały raban wybiegł przed chałupę ze swą wierną mandoliną. Ciężkie metalowe riffy ugodziły w niego ze zdwojoną mocą (dwie gitary), potęgowane siłą basu i perkusji. Niestety, nieszczęśliwe dla zespołu, nikt nie przewidział jaka będzie reakcja Wojciecha. Jednoróg zaszarżował w stronę rozstawionego sprzętu i muzyków, a Ci niestety nie byli przygotowani na taką ewentualność. Kable miały zaledwie po 5m długości i członkowie kapeli rozbiegając się na wszystkie strony świata powyrywali je z gniazdek. Klara jednak w tym czasie nie próżnowała, ten oto krótki okres czasu pozwolił jej sięgnąć do inventory po lustro odwrócenia +2 i mydełko FA +1. Po rozpędzeniu muzyków Wojciech zwrócił się w kierunku naszej dziewiczej Klary z zamiarem zagrania Nothing Else Matters na mandolinie jdnak już po pierwszym dźwięku pękła najgrubsza struna. Nie zrażony brakiem podkładu Wojtuś począł śpiewać tak, że zęby Klary zatrzeszczały złowieszczo, jednak i na ten wypadek była przygotowana. Wyciągnęła z biustonosza (A co!) Siekacza, który rozpoczął śpiewać jeszcze głośniej (i przy okazji jeszcze bardziej fałszować) od Wojciecha, który popadł w totalną furię. Rzucił się się szarżą w stronę Klary, tak by wytrącić Siakcza z jej rąk, ale w ostatniej chwili nasza heroina (uzależnia!) podniosła lustro odwrócenia +2 i Wojciech stanął jak wryty. W międzyczasie Iskier Szatan Band przywrócił sprzęt do ładu i z głośników popłynął

. Po raz drugi w Jednoroga ugodziły ciężkie metalowe brzmienia, a z nieba spadł rzęsisty (czerwony!) deszcz. Klara wykorzystując okazję w akompaniamencie przeraźliwych wrzasków Wojciecha (i wokalisty ISB) namydliła go od koniuszków palców po czubek roga, a po kilku minutach nie pozostał po nim nawet smród...

        A potem zeszła się cała wioska, i odbiła się większa biba niż podczas gali wręczania Smugglerków... Oczywiście także leciały napisy końcowe, ale kto by tam na nie zwracał uwagę. W tle wszyscy rozkręcili pogo i bawili się w rytm

wygrywanego przez ISB.

THE END
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka, która będzie opiewana w wiejskich legendach, dobiegła końca! Wojciech został pokonany i powietrze będzie jeszcze długo drgać od huku kapel vegetarian progressive grindcore nim podobna pokraka pojawi się w okolicy raz jeszcze zagrażając Klarze. Wielu było śmiałków, ale niestety tylko dwóch z nich zostanie zapisana złotymi zgłoskami w wiejskim epizodzie sagi Klary (papier drogi jest ot co a poza tym wieśniacy nie mają wielkiej tolerancji dla większej ilości imion)... Wszem i wobec ogłasza się, że wybrano:

Jeff & Iskier

W przygodach bardów nigdy nie liczy się sama treść, ale istotną rolę pełni także forma. Owóż było tak i w tym wypadku a dwaj wyróżnieni panowie nie skupili się na wypunktowaniu Wojciecha w pierwszej rundzie, ale prowadzili pojedynek niczym dobrą powieść uwieńczoną punktem kulminacyjnym ;] Wykorzystali całą gamę słabości jakie posiadał potwór a czasami nawet i obracając zalety przeciw niemu samemu. Również, o czym należy wspomnieć, uświadomili, że Wojciech nie jest bezbronnym dzieckiem, któremu można odebrać cukierka, ale mimo swych słabości bossem gotowym do odparcia agresji agresją. Nie należy też zapominać o pomysłowości, której sztandarowym przykładem jest zakamuflowany schab wręczany przez dziewicę innego koloru skóry Jeff'a oraz ubiór wespół z metalową kapelą Iskiera ^^

Tym samym chwała wędruje właśnie do nich jednakowoż nie w równej ilości. Panowie stoczyli także wielce wyrównany pojedynek między sobą na słowo pisane i zwycięzcą w tym zakresie, choć tylko o włos przecięty na czworo, zostaje Jeff. Niemniej Iskier nie ma powodów aby się smucić a niech my, jeszcze raz, zagłębmy się w ich dzieła:

Na początku nasza bohaterka musi wziąć pod uwagę, że Wojciech nie lubi deszczu. Jest to pierwszy ważny czynnik przy dobieraniu pory ataku. Lecz niestety czasami zdaża się tak, że nie pada od wielu dni, a bossa trzeba pokonać już nie czekając na dogodne warunki atmosferyczne. Trzeba więc coś zaimprowizować.

Znając możliwości naszej bohaterki znajdzie ona sposób na wywołanie deszczu. Taniec odpada bo prędzej dostałaby odcisków od mokasynów a padać by i tak nie zaczęło. Z kolei ściąganie zawodowców zza wielkiej wody mija się z celem. Nie dość, że negocjacje honorarium trwałyby pewnie tydzień albo i lepiej, to jeszcze nie ma gwarancji, że to w ogóle zadziała. W związku z tym Klara zrobiłaby pewnie tak: wynajęłaby samolot, do niego wsadziłaby kilku polityków oraz grupę dziennikarzy uzbrojonych w serię niewygodnych pytań. Gdy samolot zacząłby krążyć nad legowiskiem Wojciecha dziennikarze rozpoczęliby zadawać pytania a wtedy politycy zaczęliby lać wodę i deszcz mamy już gotowy.

Dalej trzeba wywabić bossa z jego legowiska aby przeprowadzić małą dywersję związaną z jego nocną lampką. Znając wstręt Wojciecha do języków obcych jak i do dzieci krzyczących "Patrz mamo, to nosorożec", Klara weźmie grupę obcojęzycznych dzieci jadących z rodzicami na wycieczkę do ZOO. W tym momencie znajomy elektryk pan Henio zajmie się odcinaniem prądu. Znając możliwości dyżurnego elektryka krainy napięciem i prądem płynącej, prędzej wejdzie on ukradkiem do legowiska bossa i po prostu zbije żarówkę w jego lampce niż zacznie się męczyć z liniami wysokiego napięcia, bądź nie daj boże ze skrzynką rozdzielczą.

Na obecną chwilę Wojciech jest zdezorientowany i można przystąpić do frontalnego ataku. Klara wie zapewne, że jej przeciwnik nie znosi rynsztokowego języka. Możnaby parę dni wcześniej wyłowić kilka języków z rynsztoka i zacząć bombardować nimi Wojciecha przy akompaniamencie pękających luster i największych przebojów kapeli vegetarian progressive grindcore. Oczywiście ciężko w dzisiejszych czasach o katapulty, więc Klara wynajmie pewnie pluszowe misie do wykonania tego zadania.

Czas przystąpić do decydującego uderzenia. Klara korzystając ze swojej nieprzeciętnej inteligencji zdecyduje się zapewne na użycie sprytnego fortela/ fortelu ?( w każdym bądź razie na pewno nie fotela)... Zastosuje podstęp. Wiedząc, że Wojciech to zdeklarowany wegetarianin, poprosi znajomego kucharza, jednego z tych którzy całe życie przyrządzali mięsko i wegetarianie to dla nich sekta którą trzeba koniecznie unicestwić, o przygotowanie pewnej potrawy. Będzie to schabik nadziewany mydłem fa, smażony oczywiście na świerzym masełku.

Wiadomo, że boss ma wstręt do mięsa i mydła i na pewno nie będzie chciał tego zjeść. Ale Klara jak zwykle ma plan, i to niecny. Kucharz na jej prośbę postara się przygotować to mięsko tak aby z wyglądu przypominało tabletkę jednego z antydepresantów które Wojciech pochłania kilogramami. Oprócz kształtu trzeba jeszcze zadbać o kolor, więc na końcu kucharz posypie schabik obficie mąką i już mamy największą tabletkę antydepresanta na świecie. Żaden lekoman się jej nie oprze. Aby uśpić czujność Wojciecha potrawę tą zaserwuje mu dziewica. Oczywiście dziewica musi być przedstawicielką odmiennej kultury a najlepiej o innym kolorze skóry niż większość obywateli. Czemu? Ponieważ Wojciech ma słabość do dziewic, ale jednocześnie jest mistrzem opowiadania rasistowskich dowcipów, więc nie chcąc urazić dziewicy, czym prędzej wpakuje sobie do ust sprytnie przygotowaną imitację antydepresanta, aby nie chlapnąć wcześniej żadnego niegrzecznego żarciku.

I to już! Wojciech po zjedzeniu takiej potrawki zostanie pokonany, a Klara, zostanie bohaterką okolicznych mieszkańców po wsze czasy.

Klara wpada na obejście przed chatą Wojciecha w rytm akompaniującego jej thrash metalowego Iskier Szatan Bandu coverującego Five Finger Death Punch - Hate Me - mającego za zadanie zagłuszyć wszelką muzykę klasyczną i inne raw raw fight the powah oraz przypomnieć Wojciechowi o wszystkich dziewczynach, którego go zostawiły lub dały mu kosza. Na sobie ma koszulkę +5 z nadrukiem Każdy inny, wszyscy równi, a na plecach nieśmiertelny tró plecak typu kostka +7 z naszywkami Najpierw jesteśmy ludźmi, dopiero potem narodami, Muzyka przeciwko rasizmowi, Biali i Czarni zjednoczeni i Wszyscy jesteśmy brudasami, podarte jeansowe spodnie oraz przecierane na zielono glany. Cały set dodaje + 50 odporności na rasistowskie dowcipy, a oliwkowo zielony plecak robi zarazem za całkiem pojmene INVENTORY.

Wojciech usłyszawszy cały raban wybiegł przed chałupę ze swą wierną mandoliną. Ciężkie metalowe riffy ugodziły w niego ze zdwojoną mocą (dwie gitary), potęgowane siłą basu i perkusji. Niestety, nieszczęśliwe dla zespołu, nikt nie przewidział jaka będzie reakcja Wojciecha. Jednoróg zaszarżował w stronę rozstawionego sprzętu i muzyków, a Ci niestety nie byli przygotowani na taką ewentualność. Kable miały zaledwie po 5m długości i członkowie kapeli rozbiegając się na wszystkie strony świata powyrywali je z gniazdek. Klara jednak w tym czasie nie próżnowała, ten oto krótki okres czasu pozwolił jej sięgnąć do inventory po lustro odwrócenia +2 i mydełko FA +1. Po rozpędzeniu muzyków Wojciech zwrócił się w kierunku naszej dziewiczej Klary z zamiarem zagrania Nothing Else Matters na mandolinie jdnak już po pierwszym dźwięku pękła najgrubsza struna. Nie zrażony brakiem podkładu Wojtuś począł śpiewać tak, że zęby Klary zatrzeszczały złowieszczo, jednak i na ten wypadek była przygotowana. Wyciągnęła z biustonosza (A co!) Siekacza, który rozpoczął śpiewać jeszcze głośniej (i przy okazji jeszcze bardziej fałszować) od Wojciecha, który popadł w totalną furię. Rzucił się się szarżą w stronę Klary, tak by wytrącić Siakcza z jej rąk, ale w ostatniej chwili nasza heroina (uzależnia!) podniosła lustro odwrócenia +2 i Wojciech stanął jak wryty. W międzyczasie Iskier Szatan Band przywrócił sprzęt do ładu i z głośników popłynął

. Po raz drugi w Jednoroga ugodziły ciężkie metalowe brzmienia, a z nieba spadł rzęsisty (czerwony!) deszcz. Klara wykorzystując okazję w akompaniamencie przeraźliwych wrzasków Wojciecha (i wokalisty ISB) namydliła go od koniuszków palców po czubek roga, a po kilku minutach nie pozostał po nim nawet smród...

A potem zeszła się cała wioska, i odbiła się większa biba niż podczas gali wręczania Smugglerków... Oczywiście także leciały napisy końcowe, ale kto by tam na nie zwracał uwagę. W tle wszyscy rozkręcili pogo i bawili się w rytm

wygrywanego przez ISB.

THE END

I żyli długo i szczęśliwie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...