Skocz do zawartości

Catter

Forumowicze
  • Zawartość

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

16 Neutralna

O Catter

  • Ranga
    Goblin
    Goblin

Dodatkowe informacje

  • Ulubiony gatunek gier
    Array

Informacje profilowe

  • Płeć
    Array
  • Zainteresowania
    Array

Ostatnio na profilu byli

1625 wyświetleń profilu
  1. Wydarzenia inspirowane codzienną obserwacją w mojej korporacji
  2. Żarówka się przepaliła. Jedna z dwunastu żarówek w niewielkiej sali konferencyjnej przestała świecić. Ciekawe kiedy ktoś ją wymieni? Na pewno taka skomplikowana realizacja będzie musiała przejść stosowną ścieżkę akceptacji, ktoś musi zabezpieczyć środki na realizację, business case musi się spiąć, trzeba dokładnie uargumentować wydatek, aby pinda z działu finansów sypnęła te 12 zł brutto na zakup jednej żarówki. To nie jest jednak zwykła żarówka. To jest jedna z dwunastu żarówek w sali Dwunastu Apostołów, bo taką debilną nazwę wymyślił jakiś brodaty hipster z marketingu dla tych czterech ścian, stosownie uwalonych oparciami krzeseł przez bogato otyłych menedżerów czy innych analajzerów. W sali tej jest dwanaście żarówek, w tym jedenaście sprawnych, czternaście krzeseł, osiem butelek wody (w tym dwie zaczęte przez jakiś głąbów z poprzedniego spotkania),jedno okno, jedna tablica z jakimiś utopijnymi wizjami jednego z man in black. Gdzie tutaj nawiązania do biblijnych postaci nie mam pojęcia. Może autor pomysłu, który za swoją kreatywność wygrał zapewne karnet do klubu bezglutenowych uniesień, nażarł się jakiś grzybów i uznał, że to będzie śmieszne. Ehh ja p*****. Jesteśmy na spotkaniu. Kiero, dyro, asystentka dyra, trzech analityków, jeden programista, kierownik projektu oraz ja. Zenek jestem i raporty robię. Moim zadaniem jest przedstawienie w formie czytelnej statusów poszczególnych projektów. Sposób czytelny oczywiście dla kadry kierowniczej. Robię więc jakieś beznadziejne prezentacje, z pięknymi wykresami kołowymi, słupkami efektywności, liniami czasu i ch** wie z czym jeszcze, aby tylko jeden z drugim na swoim srajfonie mógł odczytać. Siedzę i patrzę jak jeden przez drugiego starają się wymyśleć jakieś rozwiązanie. Wszystkie oczywiście o kant [beeep] potłuc, ale ważne żeby coś powiedzieć przy Dyrku prawda? Ja tam p***, siedzę i się nie odzywam. Może nikt mnie nie zauważy, wrócę do biurka i dokończę audio booka. - Zenek a Ty co uważasz? - no i ch*** zauważyli mnie. Wzrok korporacyjnych sępów spoczął na mojej skromnej osobie. Przez chwilę zastanawiałem się czy faktycznie interesuje ich moje zdanie, czy może liczą kratki na mojej niewyprasowanej koszuli (jak ja k**** nienawidzę prasować). - Uważam, że projekt w obecnej postaci nie ma szans się wydarzyć w wyznaczonym terminie - odpowiedziałem bez namysłu, wykładając kawę na ławę. Nienawidzę zbędnego pier*****. Kto by ubierał [beeep] w sreberko skoro i tak śmierdzi. - Skąd takie negatywne nastawienie - oto PM Maciej z drżeniem w głosie wyraził swoją opinię. - przecież mamy jeszcze sporo czasu aby wdrożyć alternatywne rozwiązania, na pewno razem wymyślimy jakiś sposób aby dowieźć to wdrożenie do końca. Premia jest zagrożona więc szuka alternatywnych rozwiązań. Kasę którą ma dostać za ten projekt zapewne już roz**** i szuka sposobu na załatanie prywatnej dziury budżetowej, znacznie powiększonej przez wizyty w "Klubach dla dżentelmenów" (burdello bum bum). - Przedstawiałem od kilku tygodni w moich raportach, że przy tak niskim postępie prac nie ma szans na zakończenie prac w pierwotnym terminie. Jeżeli przeoczyłeś moje wiadomości mogę Ci je sforłardować (a tak k****, ja też umiem takie słowa!) - Spokojnie Panowie, nie spotkaliśmy się tutaj aby się kłócić - łagodził sytuację Dyro - Pani Alicjo proszę o przygotowanie minutek ze spotkania, ja jestem już spóźniony na lunch z prezesem. Dziękuję wszystkim za spotkanie. Pamiętajcie, że razem na pewno znajdziemy wyjście z tej sytuacji. Samochód bez napędu na cztery koła nie wyjecie z błota. My mamy taki napęd posiadamy i to Wy moi kochani jesteście tym napędem. Razem wyjedziemy na prostą! To k**** dojebał z tą metaforą. Czy ich tego uczą na jakiś kursach czy może to ich własna kreatywność? Siedzi taki jeden z drugim na kiblu i wymyśla powiedzonka a potem sprzedaje podjarany na tego typu zje***** spotkaniach. Na koniec puścił oko do Alicji i sobie poszedł. Na mnie też czas. Alicja to dziewczyna, tfu, asystenka Dyra. Młoda blondynka z Lubelskiego. Pracuje z nami zaledwie od roku, ale sądząc po relacjach z Dyrem, dogłębnie i wielokrotnie sprawdziła się w swojej roli. Wysyła minutki ze spotkań, umawia spotkania, szuka pokoju na weekend. Czyli wszystko to co asystentki robią najlepiej. Wydaje mi się, że jest zadowolona ze swojej pozycji, a "ewentualne" źródła dodatkowego dochodu pozytywnie wpłynęły na jakość jej garderoby. Generalnie miła dziewczyna szkoda, że ku***. Koniec części pierwszej.
  3. Moi drodzy, Tytuł i grafka wpisu mogą być dla Was troszkę złudne. Nie zamierzam w tym wpisie opisywać wzrastających wymagań nowych gier, wyścigu za coraz lepszymi PC etc. Przynajmniej nie wprost:P Problem którym chciałbym się dzisiaj zająć to sens grania w gry z ograniczonymi detalami. Posiadam już dosyć leciwego laptopa, za którego 2 lata temu zapłaciłem 4 tys złotych. Ktoś w tym momencie na pewno puka się w głowę, jak to kupił laptopa? do grania? Otóż posiadam małe mieszkanie, mieszkam z żoną i córką i po prostu nie mam miejsca na biurko ze stacjonarnym kompem. Ten laptop już w momencie gdy go kupiłem nie był w stanie odtwarzać grafiki w najwyższych wydevelopowanych ustawieniach (mam tu na myśli max jaki twórcy byli w stanie wycisnąć z danej produkcji). Oczywiście nie nastawiałem się na to, że nowe produkcje pokroju Max Payne czy Hitman pójdą w ultra - wiem, że to tylko laptop. Mimo wszystko przeszedłem dwie wymienione produkcje oraz inne nowe produkcje, odpowiednio ograniczając detale. Na jesieni poprzedniego roku wyszła Fifa 2015 i tutaj po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać nad sensem grania w gry z mocno ograniczonymi detalami. Wspomniana piłka kopana nijak nie chciała osiągnąć przyzwoitych do grania w nią 60 fpsów. Musiałem pogrzebać w pliku configa aby zmniejszych detale do niższej wartości niż te które oferują ustawienia w menu gry. Pograłem tak około 2 miesiące, w trakcie meczu ciesząc się z około 60 fpsów, na powtórkach 20 fps... Grałem w grę która wygląda na takich ustawieniach gorzej niż Fifa14 czy Pes. Kosztowała mnie około 130 zł i co dostałem w zamian? Ktoś powie, zaraz zaraz - przecież grafika nie jest najważniejsza! Jasne, że nie jest, ale skoro za nią płacimy to warto by było cieszyć się nią w pełni- tak jak to przewidział twórca. Jaki był sens kupienia przeze mnie nowej fify i grania w ustawieniach LOW-1 ? Żaden moi drodzy! Żadnego sensu w tym nie ma. Co z tego, że producent przygotował nowe zachowania zawodników, skoro w niskiej rozdzielczości wyglądają okropnie a rozmazane krawędzie boiska kują w oczy. Ponownie utwierdziłem się w moim zdaniu gdy zobaczyłem ową fifę u szwagra na komputerze stacjonarnym z jakimś tam mocnym GTXem. To była zupełnie inna gra! Super płynna, piekne animacje, mimika zawodników, pot na koszulkach, efekty deszczu. Ja tego u siebie nie widziałem. Po takich doświadczeniach usunąłem Fifę 15 i staram się zapomnieć o wydanej kasie (dlaczego to wszystko jest DRM i nie mogę odsprzedać ehh..). Nie dalej jak tydzień temu zainstalowałem ponownie Fifa 14. Jak ja świetnie się przy niej bawię! Mam ustawienia grafiki na maxa, rozdzielczość full hd czyli wszystko co przygotował mi producent. Gra wygląda świetnie! Bawię się świetnie rozgrywając kolejne mecze, oglądając płynne powtórki i zbliżenia na cut scenkach. Idąc dalej tym tropem spróbowałem sił w konkurencyjnej piłce kopanej - Pes 13 (tak! 2013! )od Konami. Sciągnałem demko i ... Grałem w nie 2 godziny! Wszystkie recenzje nowych gier PC są wykonywane na konfiguracjach które umożliwiają odpalenie gry w maksymalnych przewidzianych detalach. Recenzenci cieszą oczy pięknymi grafikami, milionem efektów specjalnych, cząsteczkowych, wygładzaniem krawędzi x16 etc. Wystawiają grze ocenę 9/10. Kupujesz człowieku taką grę za 150 zł, odpalasz na swoim sprzęcie.. Ustawienia zalecane? OK! Intro, pierwsza misja... ZGRZYT. Ejj to nie tak wyglądało na youtubie czy zdjęciach w CDA! W ogóle to gra mi chaczy. Trudno, zrezygnuje z detali otoczenia.. może jeszcze cienie wyłączę (w końcu i tak ich nie zauważam...) i będę miał może troszkę płynniej. Ale gra jest super, naprawdę... Hmm może dla większości to wystarcza.. Jednakże ja dochodzę do wniosku, że lepsza starsza gra w full detalach niż nowa na minimalnych. Wolę dać za grę 50 zł, odpalić ją ze wszytkimi fajerwerkami które przygotował dla mnie producent i cieszyć się tym co widzę na ekranie, niż dać za grę 150 zł i wyłączać wszystko co się da aby tylko ruszyło. Wolę starszą, płynną grafikę niż nową która i tak jak nowa na moim sprzęcie nie wygląda... Takie oto moje przemyślenia. Co wy o tym sądzicie? Czy tak jak ja gracie w starsze gry czy mimo wszystko w nowe tytuły? No chyba że stać Was na kompa za grubą kasę wtedy pytań nie mam i zazdroszczę Pozdrawiam, Catter!
×
×
  • Utwórz nowe...