Film nudny, pozbawiony jakiegos większego przesłania, ponad połowa scen to wrzucone na siłę popkulturowe dżołki i "patrzcie ale jesteśmy hip". Trzeba było czymś zapchać ten czas, bo sam buddy plot z tak nieciekawymi postaciami nie byłby w stanie utrzymać całego obrazu.
Plotka głosi, że oryginalny tytuł tego filmu brzmiał: Pop-culture Reference: A Furry Motion Picture.
Ja byłem straszliwie rozczarowany całym obrazem, niektóre sceny podsuwały mi obiad do gardła (Ojciec Chrzestny i breaking bad, ehhh), a co najgorsze: znudzony do granic możliwości. Po zakończeniu seansu miałem wrażenie, że film trwał 4 godziny. Takie tam Frozen 2, ale odrobinkę mniej irytujące.