Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

Mgliste Góry. Okręt powoli spłynął w dolinę i miękko osiadł na hali. Rir i Rakshas z ulgą przyjęli lądowanie. Niemal tydzień spędzony w powietrzu bardzo źle odbił się na ich zdrowiu. Kapitan skinął głową czwórce opuszczającej pokład. Układ był znany wszystkim - zostaniecie dowiezieni do skraju gór, dalej musicie radzić sobie sami. Wokół was piętrzą się z trzech stron masywne szczyty. Łagodna droga w dół, z doliny ku podnóżu łańcuch znika wśród drzew. Z góry widzieliście lasy rozciągające się dalej. Lasy skąpane we mgle.

Cytadela stoi po przeciwnej stronie łańcucha i oddalona o wiele dni pieszej wędrówki od Mglistych Gór. Wokół niej rozciąga się ziemia niczyja. Powierzchnia, nawiedzana przez dziwne i straszne istoty. Nikt nie chce podróżować po powierzchni. Droga powietrzem była szybsza niż tunelami. Pustkowie rozciąga się na wiele dni drogi we wszystkich kierunkach i z trzech stron otoczone jest morzem, a z czwartej górami. Poza górami, tam gdzie się kierujecie, rosną lasy wiecznie skąpane we mgle. Niewielu badaczy powierzchni odważyło się w nie zapuścić, jeszcze mniej wróciło by opowiadać co tam widziało.

***

Tydzień wcześniej.

Rir drżał lekko. Udało się. Ktoś wysłuchał jego historii, przekazał komuś wyżej, ktoś uwierzył w to co młody kapłan miał do przekazania. Ktoś uwierzył w wizje, które mogły pochodzić tylko od Wszechmatki. Wizje śmierci i zniszczenia, wizje wojny i heroicznych czynów. Teraz Rir miał stanąć nie tylko przed Imperatorem, ale też przed władcą Górnych, w trakcie Czasu Spotkania. Gdy wielkie drzwi Sali Spotkań zaczęły się otwierać uniósł głowę, jeszcze raz poprosił swą boginię o wsparcie.

***

- Cytadela przestanie istnieć. Co gorsza zniszczenia dotkną też naszego świata i tuneli Dolnych. Zarówno ja, jak i Imperator mamy pewność, że Przepowiednia nie kłamie. Tylko zebranie wszystkich trzech Kryształów Gwiazd może nas uratować. To już wszystko co sam wiem - zakończył przemowę kapitan Silaban, Przedstawiciel Górnych.

Saell spojrzał na pradawny tekst z przepowiednią. Rozumiał czemu wybór padł na niego. Od zawarcia paktu wykazywał się niezwykłym talentem magicznym. Starzy czarodzieje zgadzali się, że kiedyś może stać się najpotężniejszym magiem Wysp.

- Mam iść sam? - spytał niepewnie. Silaban mówił o ekspedycjach które nigdy nie wróciły, o niebezpieczeństwach powierzchni o bezowocnych poszukiwaniach przez tyle lat. Teraz jednak pozycja jednego z kryształów była niemal pewna, a mag nieba mógł doprowadzić ekspedycję do celu.

- Oczywiście, że nie. Po pierwsze dostaniesz pomoc w postaci jednego z Wojowników Światła. Sam wiesz najlepiej, że to najlepsza ochrona jaką możemy ci dać. Ponadto uzgodniliśmy z Imperatorem, że w ekspedycji weźmie udział dwóch jego ludzi. Dzięki temu Góra i Dół są reprezentowane w równym stopniu w tej witalnej misji. Nasz drugi wysłannik nazywa się Belarian i poznasz go niedługo.

***

- Mam niańczyć jakiegoś nawiedzonego kapłana i dwóch maminsynkowatych Górnych? - upewnił się Rakshas. - I będziemy szukać świecidełek? Na powierzchni?

- Jeśli nie znajdziemy tych świecidełek niewykluczone, że czeka nas powtórka z Upadku i Wojny. Kapłan ma wizje. Najpewniej wskazują one miejsce ukrycia jednego z kryształów. Górny będzie ci potrzebny by odnaleźć drogę na powierzchni. Mają jakieś swoje sztuczki, nie do końca zrozumiałem gdy je tłumaczyli - wzruszy ramionami Ralhan, jeden z doradców Imperatora i szef tajnych służb. - Tak czy siak uważam, że nadajesz się najlepiej do tego zadania ze wszystkich ludzi jakich mam. No i... to rozkaz.

- Z przyjemnością wykonam zadanie postawione mi przez Imperatora - wypowiedział formułkę Rakshas.

***

- I przysięgam chronić go tak, jak chroniłbym każdego z mędrców, swym mieczem, swym ciałem, swą mocą - dokończył Belarian. - Skoro mamy to już za sobą, to chyba czekają na nas Władca Dołu i Wybraniec Góry.

- Tak tak, powodzenia w misji mężny Belarianie.

- Dzięki starcze.

***

Stoicie we czterech wśród dziwnego, obcego świata powierzchni. Tak innego od bezpiecznych wysp w przestworzach czy przyjaznych, choć mrocznych tuneli. Okręt powoli oddala się w kierunku bezpieczniejszego nieba. Wspominacie pierwsze spotkanie, wtedy przed obliczami dwóch najpotężniejszych ludzi na świecie. Pamiętacie ich ostatnie rady i rozkazy. Wiecie w jakim kierunku musicie się udać i jakie jest wasze zadanie. I pamiętacie, bo wpojono wam to niemal siłą do głów - "Kryształ, który znajdziecie jest niezwykle potężny. Cokolwiek by się nie działo, NIE UŻYWAJCIE JEGO MOCY."

Słonce wychyliło się zza szczytów za waszymi plecami i powoli wspina się ku najwyższemu punktowi na niebie. Powietrze jest chłodne i pełne dziwnych, ale nie nieprzyjemnych zapachów. Lekki wiatr muska wasze twarze. Czas ruszyć na zachód, dalej niż doszedł ktokolwiek od czasu Wojny. Tak zaczyna się wasza przygoda.

---

Off - na początku każdy ma 3 punkty przeznaczenia. Proszę, abyście na końcu posta umieszczali aktualny stan ;) Podobnie, jeśli chcecie wzmocnić jakąś akcję aspektem piszcie to wyraźnie, w spoilerze, albo na końcu posta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem głęboko. Jednocześnie cieszę się, że wreszcie mam twardy grunt pod nogami a z drugiej perspektywa niańczenia Górnych wydaje się karą... gdyby nie był to rozkaz od Imperatora. Jego wola jest dla mnie rozkazem. Szczególnie teraz gdy zdaje się, że prawie wszystko zależy od naszej misji...

- No dobra... - zacząłem niepocieszony. - Skoro mamy przez jakiś czas działać wspólnie to warto znać imiona "towarzyszy" - ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło. - Zwą mnie Rakshas i to tyle co powinniście o mnie wiedzieć. Miejmy to za sobą i ruszajmy na poszukiwania...

W oczekiwaniu na odpowiedź rozejrzałem się po okolicy choć nie spodziewałem się ujrzeć czegoś niezwykłego*. Kwestia przyzwyczajenia.

---

*rzut na spostrzegawczość... wiadomo ;=), na przyszłość też pisać z jakich umiejek się korzysta przy rzutach?

fate points: 3

info 1 - już się znacie, nie ma co odwalać rytuału poznawczego...

info 2 - tak, umiejki to dobry pomysł

info 3 - fajnie mieć moderskie moce ;] - P_

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rir. - odpowiedziałem na stwierdzenie zabójcy. - Tylko tyle i aż tyle. Miło mi was poznać. Chociaż wydaje mi się, że już wszyscy zostaliśmy sobie przedstawieni. - patrzę na Rakshasa unosząc jedną brew. - Nieważne.

Cieszyłem się ze zejścia na ląd. Przyzwyczaiłem się tuneli. W przestworzach czułem się mały i odsłonięty ze wszystkich stron. Wszechmatka nie potępia takich wynalazków, gdyż są oznaką rozwoju i dobrobytu, ale ja wolę poruszać się o własnych nogach. Dalej czuję się trochę nieswojo, ale otaczające nas góry i gęsty las łagodzą to uczucie. Symbol Kanatarii ciąży mi na plecach. Normalnie wyznawcy noszą małe talizmany, które można schować do kieszeni, ale ja dźwigam ciężki kawał metalu jako oznakę mojej pokuty.

- Powinniśmy ruszać. W imię bogini i Imperatora, a nawet za Górnych.

A więc wyprawa rozpoczęła się.

------------------------------------------------

PP (punkty przeznaczenia): 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignoruję Rakshasa, który wyraźnie ma krótszą pamięć niż mi się z początku wydawało. Zamiast tego rozglądam się po otoczeniu. Trochę tu... dziwnie. Niebo jest dalej, góry przypatrują się nam spokojnie, a wiatr powoli rozsuwa mgłę po okolicy. Przez całe życie poruszałem się po latających okrętach albo Wyspach. O Powierzchni tylko słyszałem z relacji innych magów, którzy czasami się na nią zapuszczali, nigdy jednak zbyt daleko. Ponoć pełna jest stworzeń, które z łatwością mogą przerwać nasz żywot i z wyjątkową chęcią to zrobią jeśli nadarzy im się okazja. Na razie jest jednak spokojnie i oby tak zostało.

- Chodźmy już. Nie ma co tak stać, czas tylko ucieka. Znamy w końcu mniej więcej kierunek.

---

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drużyna ruszyła wzdłuż doliny w dół. Rakshas idzie pierwszy wypatrując niebezpieczeństw, pozostali trzymają się razem nieco za nim. Im niżej schodzicie tym gęstsza robi się mgła. Póki co nie ogranicza jeszcze zbytnio widoczności, ale niżej może być kiepsko. Idziecie lasem po zdradliwym i nierównym gruncie. Otaczają was nieznane wam drzewa. Od czasu do czasu słyszycie zaśpiew jakiegoś ptaka. Górni rozpoznają niektóre, ale inne są równie tajemnicze jak miejscowa przyroda. Nagle troje idących obok siebie podróżników usłyszało krótki okrzyk swego towarzysza. Ruszyliście w kierunku, gdzie widzieliście go po raz ostatni, ale zniknął. Słyszycie za to szamotaninę gdzieś w górze w koronie drzewa.

Rakshas - wszystkiego mogłeś się spodziewać, ale nie, że nagle oplącze cię coś zielonego zwisającego z drzewa i pociągnie cię w górę. Czujesz jak więcej zielonych macek oplata się wokół ciebie. Udało ci się wywinąć części z nich, które próbowały cię przydusić* ale nadal jesteś uwięziony.

-----------

*rzut na zręczność 1 przeciw atakowi macek 1, remis na korzyść broniącego się ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam w górę. Wydaje mi się, że przez szpary w plątaninie liści i gałęzi mogę dostrzec jakiś ruch.

Co robić, co robić? Podpalić drzewo? Nie, to zły pomysł, przecież nie chcemy upiec Rakshasa żywcem. Ściąć je? Niby czym, mieczem? Trzeba się tam dostać.

Przyglądam się drzewu dokładnie. Czy mógłbym się wspiąć na szczyt? Jeśli tak, zaczynam się wspinać, pomagając sobie swoim sztyletem. Cokolwiek chwyciło Rakshasa powinno teraz być nim zajęte, więc raczej nie będzie próbować chwycić i mnie. A jeśli tak... no cóż, Wszechmatka kocha wszelkie życie, ale jest świadoma, że walka o przetrwanie jest bezlitosna w swej konieczności.

----------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Mgła. Nie podoba mi się to, światło słabo prześwituje. Do tej pory kiedy żyliśmy ponad chmurami nigdy nie miałem problemów z dostępem do źródła moich mocy, a teraz mogę mieć odrobinę związane ręce. Trzeba będzie uważać i zawsze zwracać uwagę na padające snopy światła, bo jeszcze niespodziewanie zniknie mi broń. Przynajmniej będzie tak, dopóki nie opuścimy tej cholernej mgły. Na szczęście póki co jest spokój i powinniśmy się skupić na wędrówce.

A to co? Gdzie ten Ziemniak? Jeszcze przed chwilą tu był. Zaraz, korony drzew? Czyżby to oznaczało walkę w powietrzu? Może nawet wyskoczę z tej mgły? Świetna okazja do zaprezentowania moich umiejętności. Wyskoczę w górę i zacznę wspinać się po gałęziach ku szczytowi. Gdy tylko odnajdę naszego towarzysza, stworzę miecz światła i potnę na drobne kawałki to co zabrało Rakshasa.

---

korzystam z umiejętności akrobacji i Budowniczego Światła

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było spokojnie, ale tajemniczo. Za spokojnie jak szybko się przekonałem.

- Jasna cholera! - zakląłem na głos czując jak coś podnosi mnie w górę. Szlag by to... do takich zaskoczeń nie byłem przyzwyczajony.

Nieważne jak groźna była sytuacja musiałem trzeźwo oraz szybko myśleć, bo "roślinka" nie będzie długo czekać aż namyślę się co robić. Kamuflaż i magia Cieni odpada. Ma mnie w uchwycie i nie musi widzieć, żeby wiedzieć, że mnie złapała. Trudno... pociacham to cholerstwo na drobne kawałki! Może jestem uwięziony, ale chyba powinienem dosięgnąć do jednego z sztyletów za pazuchą... Wyjmuję go.

- Żryj to... - syknąłem pod nosem i ciąłem* w wiążące mnie pnącza.

---

*um. walki bronią białą

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już się zaczynają problemy. Rakshas został przez coś zaatakowany, reszta leci na pomoc. W sumie to nie pomogę im. Zwyczajnie już dwie osoby się tam wspinają i na szczycie będzie ciasno, wszyscy będą też machać bronią, Rakshas się miota, macki fruwają dookoła, a ja nie jestem wojownikiem. Będę stał na dole i obserwował sytuację. Gdyby zaczęło się zrobić źle, to wtedy sięgnę po swoją magię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakshas - szamocząc się czujesz, że jesteś wyciągany coraz wyżej. Dostrzegasz wreszcie skrzyżowanie wielkiej paszczy i dziwnego kwiatu. W tym samym momencie udaje ci się dosięgnąć noży i siłując się z mackami zaczynasz ciachać je na prawo i lewo (*1). Te w odwecie zaciskają się mocniej, ale nie wystarczająco by zrobić ci krzywdę (*2). Chwilę później coś mija cię niezwykle szybko poruszając się w górę. Dostrzegasz jasny błysk światła i rozpoznajesz wojownika Górnych, Belariana, który zaatakował kwiat.

Rir - powoli ruszasz po górę ale nie dostrzegasz nawet swego towarzysza w plątaninie gałęzie gdzieś w górze (*3). Po drodze mija cię Belarian, który długimi susami i akrobatycznymi sztuczkami przedostaje się w górę. Mimo to nie zamierzasz zrezygnować i twardo pniesz się wzdłuż pnia.

Belarian - Bez problemu szybkimi susami dostajesz się w pobliże szczytu (*4), gdzie dostrzegasz podobną do kwiatu gębę przeciwnika, czy może kwiat podobny do gęby. Widzisz też szamoczącego się Rakshasa. Mimo to odbijasz się od pnia i atakujesz główne ciało wroga. Świetlisty miecz rozbłysł na chwilę gdy jego ostrze starło się z paszczą i zostawiając głęboką szramę (*5). Drugą ręką złapałeś się gałęzi i wywinąłeś się w górę lądując na niej. Masz teraz dobry dostęp do kwiatu jak i do wystających z niego macek.

----

1. sukces +2 w walce bronią białą

2. 0 w spornym rzucie przeciw twojej odporności, rozwiązane na korzyść broniącego się

3. 0 w teście bez umiejętności. W tej kolejce nie dotrzesz do celu.

4. +2 w teście akrobatyki, dość by dogonić macki ;)

5. +1 w teście walki katarem (zbudowanie samego ostrza nie wymaga rzutu, jest dla ciebie za proste)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to za paskudztwo? Mędrcy nigdy nie mówili o czymś takim. Czyżby stworzenia powierzchni przez długie lata aż tak się zmieniły? Tak czy siak trzeba to cholerstwo zarżnąć, ale najpierw muszę zająć się naszym przyjacielem. Wydłużyłem swój miecz o jakiś metr i poszerzyłem o kilkanaście centymetrów.

- Kolego w pnączach! Uważaj na siebie, bo zaraz będziesz spadał! - uprzejmie ostrzegłem Rakshasa - A ty paskudo w imię Światła odejdź i wychędoż się sama!

Kończąc to zadanie wyskoczyłem z gałęzi, jednocześnie rozpoczynając obrót tak, aby jednym zamaszystym cięciem odrąbać wszystkie macki. Po tym złapię się następnej gałęzi i zobaczę jaka jest sytuacja. Jeśli ten Ziemniak nie wydostanie się z macek i dalej będzie spadał skoczę za nim i spróbuję chwycić, jednak gdyby sobie poradził, to ruszę ze swoim mieczem, już krótszym i węższym, na potwora.

---

test na akrobatykę i walkę bronią sieczną

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaciskam zęby i wspinam się dalej. Nie jestem w tym dobry, a na dodatek święty symbol ciągnie mnie w dół swoim ciężarem, ale się nie poddaję. Belarian i Rakshas powinni sobie poradzić, ale przyda im się każda pomoc. Jeśli jednak moi towarzysze uciekną potworowi, wtedy zejdę na dół.

Ten mag mógłby jakoś pomóc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie udało się raz uda się może drugi, pomyślałem zaciskając kurczowo rękę na sztylecie. Zaraz będę spadał? Zobaczymy czy mu się uda a ja sam, tymczasem, nie zostanę bierny. Znów zaczynam wywijać swoją bronią na lewo i prawo próbując rozerwać pnącza, które mnie trzymają, bo obecna sytuacja nie daje mi zbyt wielkiego pola do popisu.

---

um. walki bronią białą

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, jakieś hałasy i sypiące się liście oznaczają najwyraźniej, że już rozprawiają się z tym stworem. Nie wątpię, że sobie poradzą, to w końcu profesjonaliści. Problem może się jednak pojawić, kiedy jeden z nich spadnie z drzewa i coś sobie połamie. Skupiam się więc i odwołując do Domu Podróży, a konkretnie konstelacji Żagla oraz reprezentowanego przez nią ruchu, szykuję zaklęcie, które wyzwolę jak tylko zobaczę coś spadającego. Powinno ono spowolnić upadek i zapobiec urazom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pędy coraz silniej oplatają Rakshasa niemal uniemożliwiając mu ruch (*1) i przyduszając (*2). Belarianowi nie udało się do końca to co planował. Kilka pędów poleciało w dół, ale Dolny nadal jest oplątany przez pozostałe (*3). W tym momencie do akcji włącza się Rir. W między czasie Saell przygotował bezpieczne lądowanie gdyby ktokolwiek z was miał spaść.

-------

1. wynik 0 w teście ataku

2. wynik -2 w teście odporności, czyli obrażenia w drugą kratkę do końca sceny...

3. wynik +2 w teście ataku. Dodam, że każdy kolejny na 2 lub więcej zniszczy macki ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech to szlag. Tak niewiele brakowało, a widzę, że macki zacieśniają się coraz mocniej. Trzeba działać szybciej, bo może się to źle skończyć. Spróbuję czegoś innego. Zagnę bardziej moje ostrze i cisnę nim jak najmocniej w stronę macek. To powinno wystarczyć, ale nie wiemy czy potwór nie ma czegoś w zanadrzu, więc po tej akcji skoczę w stronę źródła naszego problemu z katarem w ręku i wbiję brzeszczot w sam środek tej paskudnej gęby. O ile można nazwać to gębą. Gdyby jednak chwycił mnie i zaczął pożerać, to pokryję swoją rękę świetlistym kolcem i przebiję to cholerstwo na wylot.

- Coś ci powiedziałem maszkaro!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Grrr... - syknąłem ze wściekłości* widząc, że moja szamotanina tylko pogarsza sytuację.

Co by tu zrobić... co by tu zrobić? Może skoro nie pomogła brutalna siła to zadziała odrobina finezji?, pomyślałem bez przekonania. Co mi zaszkodzi...

Przestaję się szamotać próbując wybadać bardziej te pnącza i miejsce gdzie uścisk zdaje się lżejszy aby nagle wykorzystać sytuację i wyrwać się z potrzasku**.

---

*grr, kostki mnie nie lubią :<

**um. zręczności

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie jestem na miejscu. Stoją na grubym konarze i patrzę na Rakshasa duszonego przez macki. Wiem, co muszę zrobić. Chwytam pewnie sztylet i wymawiam w myślach szybką modlitwę:

Wszechmatko, opiekunko i patronko wszystkiego, co żyje.

Ja, twój uniżony sługa, proszę cię o pomoc. Skieruj swą uwagę na mnie i spójrz moimi oczami. Zobacz, jak dziki, krwiożerczy stwór próbuje zabić mojego towarzysza, tym samym utrudniając nam wykonanie misji.

Błagam, użycz swej mocy i przez uświęconą stal dzierżoną przez moją dłoń ukarz potwora. Wejrzyj w mą duszę i przekonaj się, że nasza sprawa jest słuszna i nie może być opóźniana nawet przez inną istotę ukochaną przez ciebie. Przypomnij mu, gdzie jego miejsce.

Proszę...

Skończywszy, skaczę w stronę najbliższej macki i tnę ją.

-----------------------------------------------

PP: 3

Oczywiście używam magii kapłańskiej. Ten konkretny czar to "matczyna reprymenda". Jeśli zaklęcie wyszło, to sztylet Rira zacznie się świecić, a trafiony nim stwór na krótki czas zostawi kapłana i jego towarzyszy w spokoju. Niech sam MG zadecyduje, czy trzeba rzucać osobno na powodzenie zaklęcia i trafienie sztyletem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Belarian miał pecha. Nie wiadomo, czy skrawek mgły, czy zabłąkana chmura czy może chwila dekoncentracji przy utrzymywaniu zaklęcia... Tak czy siak ciśnięte ostrze rozproszyło się nim dotarło do celu (*1). Rakshas szamocze się widząc zbliżający się otwór gębowy rośliny. Szamotanie niewiele zmieniło sytuację (*2) i już kwiat zaczął zamykać się wokół swej ofiary, gdy trafiło go zaklęcie Rira. Macki natychmiast puściły (*3), a zaklęcie Saella zgodnie z planem wyhamowało upadek.

Chwilę później wszyscy, nieco sfrustrowani walką z przeciwnikiem, który nie powinien być dla was tak groźny, znaleźliście się na ziemi. Po krótkim odpoczynku ruszyliście w dalszą wędrówkę, nauczeni by nie ufać niczemu na powierzchni.

-----------

1. Na kostkach -4. To by się nadawało na przerzut, ale nie byłem pewien, czy chcesz użyć PP, więc wolałem dać innym rozwiązać sprawę ;)

2. -1 roślinka vs. -1 zręczność. Zmieniam kostki...

3. Nowe kostki zadziałały, wynik magii kapłańskiej +1 ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co to było do jasnej cholery? Mędrcy nigdy mnie o czymś takim nie uczyli. Może wy coś wiecie?

Jeśli wszystko będzie szło tak łatwo, jak walka z tym chwastem, to czarno widzę naszą wyprawę. Ale zaraz, przecież ja tu jestem, więc ta misja jest wręcz skazana na powodzenie. Wystarczy tylko bardziej uważać. Od teraz będę się częściej rozglądał i wypatrywał wszelkich ruchów, czegokolwiek co może nam zagrozić. Zajmę się też zabezpieczaniem tyłów. Bez problemu powinienem sobie poradzić z każdym zagrożeniem dzięki mojej zręczności, a będę mógł też skuteczniej chronić moich towarzyszy.

---

PP:3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zejściu na ziemię i oddaleniu się na bezpieczną odległość od drzewa mówię:

- Wszyscy znowu znajdują się na swoich miejscach: my wypełniamy misję, a ten stwór... cóż, robi to, co robił wcześniej. Dzięki niech będą bogini. Ale na przyszłość musimy być bardziej ostrożni. Jeśli nie będziemy mogli sobie poradzić bez wzywania co chwila Kanatarii, to będzie oznaczać, że wyraźnie nie zasługujemy na nasze role. Przynajmniej to spotkanie nauczyło nas, by nie ufać niczemu. - po chwili zwracam się do zabójcy. - Dobrze się czujesz, Rakshas? Ten stwór niczego ci nie połamał?

Nie jestem zbyt dobry w walce, więc zajmuję miejsce pośrodku pochodu. Belarian już zajął się strzeżeniem naszych tyłów i zgaduję, że Rakshas będzie strażą przednią, by ostrzegać nas przed zagrożeniami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Piękny popis.

Tylko tyle mówię, sami chyba zdają sobie sprawę, że nieco żałośnie to wyglądało. Czwórka najlepszych ludzi, jakimi dysponowała Góra i Dół oddelegowanych do tak ważnego zadania, a nie mogliśmy sobie poradzić z jakimś chwastem. No cóż, teraz przynajmniej będziemy uważać, bo przekonaliśmy się, ze Powierzchnia zaiste jest niebezpieczna. Idę więc obok Rira, środkiem pochodu. Rakshas i Belarian powinni robić za przednią i tylną straż.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholerna roślina, pomyślałem łapiąc oddech, zaskoczony zabójca niewiele może zrobić...

- Tak... przeżyję. - odparłem po chwili na pytanie Rira. - Sądziłem, że spodziewałem się wszystkiego jako zabójca, ale jak widać... coś pominąłem. Cholerna roślina na drzewie z pnączami porywającymi swe ofiary.

Mówi się trudno... kolejny stwór, który zechce mnie skosztować nie będzie miał aż tak łatwej przeprawy, pomyślałem zawzięcie zajmując miejsce na przedzie naszej grupy i rozglądając się uważnie dookoła. Nie miałem najmniejszej ochoty dać się zaskoczyć drugi raz.

---

fate points: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga prowadzi cały czas mniej więcej w dół. Przedzieracie się przez chaszcze, wspinacie na niewielkie wzniesienia, ostrożnie schodzicie po skalnych ściankach. Im dłużej idziecie tym gęstsza robi się mgła i nim nastał wieczór ogranicza już widoczność do kilkunastu metrów. W końcu zdecydowaliście się na postój u brzegu górskiego strumienia. Wskazania urządzeń Saella, który jeszcze na statku wykonał pomiary gwiazd, wskazują, że czeka was kilka dni wycieczki przez pustkowie. Pierwszy z nich był długi i męczący i czujecie, że kolejne będą tylko gorsze. Kto wie, jakie bestie czają się we mgle?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłem przy strumieniu z nieustającą, w takim środowisku, czujnością i zamyśliłem się co robić dalej. Naszym zadaniem jest zdobycie kryształu a nie przebijanie się przez hordy bestii... Chyba najwyższy czas na moje zdolności wtapiania się w otoczenie. Nie mam, co prawda, pewności czy w takiej sytuacji magia Cieni się sprawdzi, ale nie zaszkodzi spróbować. Śmierć czyhająca na każdym kroku jest gorszym rozwiązaniem.

- W trakcie naszego odpoczynku... - zwróciłem się do reszty kompanów, których sylwetki zlewającej się z mgłą jeszcze zostawały w polu widzenia. -... spróbuję wykorzystać swoje umiejętności aby przekraść się obok czyhających nas niebezpieczeństw. Może się okazać to nie trafione, ale śmiem zakładać, że gdzieś w tej mgle żyje coś co ma wielką ochotę na nasze wnętrzności, ale również posiada zmysł węchu, wzroku itd. czyli coś co można oszukać.

Nie czekając na odpowiedź powstałem, lekko uniosłem ręce i zacząłem szeptać inkarnację pod nosem*.

- O Władco Ciemności... nieprzeniknionego mroku skrywającego ludzkie serca, umysły, zamiary... zechciej zesłać na swojego sługę i jego towarzyszy opokę osłaniającą nas od tego zdradliwego świata powierzchni. Daj nam ciemność w świetle dnia i schowaj przed wrogami.

---

*um. magii Cieni - po ludzku staram się stworzyć tarczę mroku... lub kopułę... zależy ile sukcesów mi wyjdzie

fate points: 3

(naprawdę na dosyć ważną umiejkę bym chętnie wykorzystał punkt przeznaczenia, ale nie mam do tego aspektu...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...