Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wasp

"Predators" (2010), Robert Rodriguez

Polecane posty

72730a094b113ad8.jpg

Po pierwsze - film raczej dla fanów uniwersum Predatora. Po drugie - film z gatunku sci-fi horror, lecz nie powala w warstwie obrazu. Przywołuje na myśl pierwszy film z cyklu - wokół również sama dżungla, wygląda bardziej swojsko niż ta w Avatarze i jest w zasadzie martwa. Nie licząc grupy głównych bohaterów, którzy tacy martwi nie są, przynajmniej na początku. Cała paczka kręci się po planie, od czasu do czasu słychać usprawiedliwione sytuacją pytania "skąd?", "dlaczego?", "po co?" i "jak?" a wyrobiony kinoman kokietowany jest w ważnych dla filmu momentach istotnym "co teraz zrobimy?". Naturalnie doczekujemy się odpowiedzi na wszystkie te pytania - stopniowo udziela ich melancholijny Adrien Brody, grany przez niego Royce zdaje się wiedzieć wszystko i to jest zrozumiałe - w końcu dożywa do ostatniego ujęcia. W zamyśle twórców filmu kilkoro ludzi wrzuconych do tego zielonego piekła (tak to widział Cuchillo grany przez Dannego Treyo, bo ja jakoś nie), miało reprezentować największych drapieżników ludzkiej rasy lecz nie wyszło to przekonująco. Poza zasługującym na to miano doktorkiem, reszta to po prostu ludzie wykonujący drapieżny zawód a nie uwarunkowani genetycznie drapieżcy.

Ani ja, ani bohaterowie opowieści nie są zaskoczeni zetknięciem z Predatorami, ludzie po prostu lokalizują i identyfikują zagrożenie - głównie z pomocą Nolanda (Laurence Fishburn, którego pamiętamy z "Czasu Apokalipsy" Coppoli), tu przez chwilę okazuje się, że Noland wie więcej od Royca - ale to Noland ginie pierwszy mimo posiadanej wiedzy i pomimo zasiedziałości na planie (zdołał wytrzymać dziesięć sezonów - jest lepszy od Jacka Shepharda w "Lost"). Można było się spodziewać, że skoro maczał w tej produkcji swe palce pan Rodriguez, uniwersum zdobędzie niejaką świeżość i zaskoczy nowymi pomysłami. Pomysły są, lecz nie udało się ich rozwinąć, a włączenie do obsady ulubionego przez Rodrigueza pana Treyo dalekie jest od świeżości.

To nie jest recenzja. To odczucia. Mniej czy więcej zainteresowanych zapraszam do kina bo mimo wszystko można się trochę rozerwać - film nie podpada jako beznadziejny.

reżyseria:

Nimrod Antal

scenariusz:

Michael Finch

Alex Litvak

Robert Rodriguez

obsada:

Adrien Brody jako Royce

Topher Grace jako Edwin

Danny Trejo jako Cuchillo

Laurence Fishburne jako Noland

Derek Mears jako Predator

Walton Goggins jako Stans

Brian Steele jako Predator

Alice Braga jako Isabelle

Mahershalalhashbaz Ali jako Mombasa

Oleg Taktarov jako Nikolay

Carey Jones jako Predator

Louis Changchien jako Hanzo

producent:

Elizabeth Avellan, Robert Rodriguez

zdjęcia:

Gyula Pados

Film obejrzałem w Heliosie. Jak zwykle - łuski z pop-cornu nawchodziły mi w dziąsła.

P.S. (czyli - "pod spodem") - dziękuję za uzupełnienie tematu, reżyseria: Nimrod Antal.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ No to ładnie, zwłaszcza, że film jest reklamowany od ponad miesiąca.

lecz nie powala w warstwie obrazu.
Do efektów specjalnych jak i scenografii nie można się przyczepić.

i jest w zasadzie martwa.
Tu się nie zgodzę bo często w filmie widać przeróżne robactwo oraz czasami słyszy się odgłosy dżungli.

a ich melancholijny Adrien Brody
Chyba oglądaliśmy zupełnie inny film, ponieważ Brody zagrał bardzo dobrze twardziela-samotnika, którego nie obchodzi zbytnio sytuacja innych. Royce nie jest melancholijny.

Royce zdaje się wiedzieć wszystko i to jest zrozumiałe - w końcu dożywa do ostatniego ujęcia
Royce to w końcu ekspert od survivalu, a w tym trzeba mieć łeb na karku i myśleć kreatywnie, nic dziwnego, że szybciej od innych współtowarzyszy orientuje się w sytuacji.

a nie uwarunkowani genetycznie drapieżcy.
A skąd "Drapieżcy" mają wiedzieć, że ktoś jest urodzonym drapieżcą, a ktoś nim nie jest. Wybrali, tych którzy się tak zachowywali.

że Noland wie więcej od Royca - ale to Noland ginie pierwszy mimo posiadanej wiedzy i pomimo zasiedziałości na planie
Po pierwsze to powinieneś to oznaczyć jako spoiler. Po drugie

w filmie jasno jest ukazane, że śmierć Nolanda nastąpiła dzięki Royce'owi.

uniwersum zdobędzie niejaką świeżość i zaskoczy nowymi pomysłami.
Też miałem taką nadzieję przed seansem. Powrócenie do klasycznego klimatu nie było jednak takie złe.

Według mnie jest to bardzo dobre kino łączące wartką akcję z sci-fi. Wszystko wykonano solidnie, ba nawet aktorzy zagrali dobrze (

choć dialog o tym dlaczego bohaterzy zostali wybrani do polowania, jest co tu dużo mówiąc ... cienki

). Generalnie jako kino "rozrywkowe" daję mu porządne 9/10 (na ocenę wpływa trochę to, iż jestem fanem AvP).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film obejrzany godzinę temu w warszawskim multipleksie Złote Tarasy. Jak zwykle zresztą. Jestem fanem Aliena, za poprzednimi Predatorami nie przepadałem za to przyjemnie mi się oglądało AvP. To tak na początek uprzedzam.

Film bardzo ale to bardzo przewidywalny. Już od pierwszych minut wiadomo co się wydarzy. Fabuła prosta jak drut, niezaskakująca i powalająca ale przecież tego nie wymagam od takiego kina. Seria Alien charakteryzowała się poczuciem strachu, zagrożenia. W AvP też to doświadczamy. Brody jako postać pierwszoplanowa zagrał dobrze. Za to nie podoba mi się fakt tego, że wie wszystko. Od razu wiedział co jest grane itd. itp. Reszta autorów zagrała bardzo porządnie. Scenografia monotonna, aczkolwiek dobrze oddaje nieznaną planetę. Efekty specjalne kiepskie. Wybuchy ogania i granatów widać, że nałożone i sztuczne. Takie "bajery" to w polskich filmach są a nie w amerykański produkcjach. Dźwięk i muzyka bardzo miło współgra z akcją co muszę pochwalić. Teraz zajmę się czymś co może wywołać burzę. Zginęli wszyscy oprócz pary Żydów. Dlaczego? A no proste. Murzyni w USA są be. Meksykanie tym bardziej już fuj fuj. Rosjanie to relikt po Zimnej Wojnie też nie są mile widziani. Jest jeszcze dzielny Japończyk który musiał zginąć w walce. Krótko mówiąc typowe amerykańskie standardy. Film w momentach przypomina produkcję klasy B.

Moim zdaniem 5+/10 ten plus za uniwersum AvP.

Komu mogę polecić? Wszystkim co wiedzą o co chodzi z Predatorami lub szukają niewysublimowanej rozrywki na ciepły letni wieczór.

Komu mogę odradzić? Wszystkim tym którzy nastawiają się na dobrej klasy Sci-fi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja takze jestem po ^^ :)

Spodziewalem sie dobrego kina, lecz zaserwowano mi typowego sredniaka. Co do poprzedniego postu Kolegi, zgadzam sie- film wyrezyserowany pod typowe amerykanskie standardy.

Dodatkowo chyba wykrylem blad w filmie -

Isabelle w pewnym momencie nawiazuje rozmowa do wydarzen przedstawionych w I czesci filmu- mowi, ze przezyla tylko jedna osoba. Ten kto ogladal pierwszego Predzia dobrze wie, ze przezyly dwie osoby- Dutch i Anna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film bardzo ale to bardzo przewidywalny.
Tak jak każdy z tej serii, jak i 95% filmów, w których pojawia się motyw ludzi & kosmitów.

Już od pierwszych minut wiadomo co się wydarzy.

Taa ... i na pewno wiedziałeś, że doktorek jest mordercą psychopatą.

Krótko mówiąc typowe amerykańskie standardy.
Powinieneś wcześniej użyć tagu ze spoilerem ponieważ zdradzasz fragmenty fabuły, ponadto czy te "standardy" jakoś zepsuły ci oglądanie? bo mi nie.

Film w momentach przypomina produkcję klasy B.
Tak jak pierwszy Predator. Mi to nie przeszkadza.

Yimaz ->

Możliwe, że Isabelle wie tylko o Dutchu, a Anna została objęta swego rodzaju systemem ochrony świadków. Przez co zupełnie wymazano jakiekolwiek ślady jej obecności podczas kontaktu z obcą formą życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo chyba wykrylem blad w filmie -

Isabelle w pewnym momencie nawiazuje rozmowa do wydarzen przedstawionych w I czesci filmu- mowi, ze przezyla tylko jedna osoba. Ten kto ogladal pierwszego Predzia dobrze wie, ze przezyly dwie osoby- Dutch i Anna.

Masz racje, ale

ona najpierw uciekla do smiglowca, a Dutch uciekajac przed Predziem wpadl do wody i sam z nim potem walczyl. Anna nie walczyla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obejrzałem Predators kilka dni temu... i jestem mile zaskoczony. Nie jest to wprawdzie dzieło sztuki, ale nie przynudza specjalnie i po niezbyt dobrych "AvP" (szczególnie Requiem) mogę śmiało stwierdzić, że to całkiem niezły powrót do korzeni. Złośliwi stwierdzą, że to odgrzewany kotlet, a ja się upiorę, że jednak nie.

Co mi przeszkadzało w filmie? A chociażby miejscami nieco sztuczne, wpychane na siłę dialogi. O ile w pierwszej części z Arnim naprawdę były "kozackie", tak tu lekko wieje nudą w tej kwestii. Generalnie nie zawiodłem się, choć bilety były drogie, a film w Wawie był (czy też jest) tak naprawdę w 2 sieciach kin (może będzie więcej), więc wyboru wielkiego nie było.

Fajnie, że reżyser zdecydował się na nawiązania do "jedynki", jak dżungla, te same motywy dźwiękowe i na swój sposób podratowało to film. Na koniec miło było usłyszeć ten sam utwór, który mogliśmy usłyszeć w "jedynce", a dokładniej podczas lotu helikoptera z załogą. W mojej ocenie 7/10. Trochę nie pasuje tu główna rola "Pianisty", ale aktor nie wyszedł tak źle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem. Obejrzałem. I... trochę... czuje taki niesmak. Czemu? Ano też temu, że na trailerze do tego filmu, który widziałem spooro przed premierą na YT i

czemu Oni walczyli z paroma - tak paroma Predatorami (policzyłem ich na palcach jednej ręki) a nie z całą "bandą" - w końcu wylądowali na ich planecie. Na trailerze Royce jest "obsypany" znaczkami od Predatorów a nie jak jest w filmie. Nie pasowała też mi końcówka filmu, jego zakończenie. Wiem, że Isabelle to jedyna babka wśród całej grupy ale żeby też "dorzucić swoje 5gr" i to sparaliżowana.

Co mi się spodobało w tym filmie? Na pewno sami Predatorzy - klimatyczni i robiący to co powinni. Zaskoczeniem było to, że jeden z nich, no tak powiem ...nie jest zbyt zachwycony sytuacją w której się znalazł. Fajowsko wyglądała

walka jednego z grupy z jednym z Predziów oraz walka Obu Predziów przeciw sobie. ;]

. Ale Mnie dziwi jedna rzecz -

Czy w jakimś filmie z Przedatorami, Ich planeta została ukazana - tak bardziej surowiej, nieprzystępniej dla ludzi, niż taka dżungla?

. Choć dżungla miała fajny, mroczny, dziki klimat. Ciekawa rola Lorenca Fishburnea. Ogólnie fajnie, choć pozostał Mi pewien niedosyt. Mogę temu filmowi dać... tak 7+/10. Też lubię Predków i "rozwaliła" Mnie na końcu ta piosenka. co była w 1 części - po takim finale - niezłe, niezłe. :P

Z niecierpliwością czekam na kolejny film z Predkami, którego widziałem trailer. Mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej w filmie spodobało mi się to, że dowiedziałem się więcej o predatorach. Nie wiem jak to się ma do komiksowego oryginału, ale

dwie rasy walczące ze sobą to już jakiś konkret

. Isabell mogła wspomnieć też o Avp i Avp 2. Najbardziej obawiałem się tego, że po "Pianiście" Brody nie przekona mnie do wizerunku w tym filmie, ale zagrał całkiem przyzwoicie. "Predators to dobre kino akcji 7/10 co najmniej. Pozycja obowiązkowa dla fanów filmowego predatora :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A miałem taką nadzieję że po AvP2 ukaże się film w którym fabuła obejmie tylko świat predatorów, a xenomorfy i ludzie będą tylko tłem dla wydarzeń. A tu taki "kapeć", jak zwykle pozostanie ogromny niedosyt. Obsada na kilometr zalatuje smrodkiem klasy "B".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMHO zapowiadało się gorzej. Wprawdzie do kultowego hiciora z Arnoldem nic chyba nie ma startu, ale w porównaniu do kichy, jaką były oba AvP, Predators to wręcz arcydzieło kina. :-) Jest klimacik, jest Predator Theme i jest czajana, czyli przez 3/4 filmu nie widać Predów - i bardzo dobrze. Bohaterska ekipa wieje troszkę sztampą i kalką z tej Arnoldowej, ale przynajmniej nie możemy narzekać na brak ciekawych facjat oraz - przede wszystkim - tytułowi bohaterowie mają z kogo zrobić bigos. Na początku sądziłem, że Brody jako główny hero da totalną plamę, ale zasadniczo dał radę. Zasadniczo, bo w czasie finałowej walki na gołe klaty trochę widać, że chłopaczyna chudziutki jak patyczak, a Arnoldowi w formie może jeno paznokcie u stóp obcinać, przez co cała sekwencja nabiera trochę komediowego posmaku. Z kolei laska mogła dostać mniej dialogów, bo od tych czerstwych gadek-szmatek o życiowej tematyce można dostać palpitacji lewej łydki. Morfeusz? Ciekawe, co wpierniczał w tej dżungli (ktoś gdzieś rzucił, że Predojagody, he) , skoro się tak spasł, o nienagannie ogolonej twarzy i włosach prosto spod maszynki nie wspominając. ;] W kwestii Predów jest dobrze. Klasyczne, nieudziwnione, bez specjalnego komputerowego efekciarstwa, a przy tym równie intrygujące i mordercze jak w pierwszej części. Akcja "wróg mego wroga" przywołała wprawdzie wspomnienia o dzielnym Predatorku, który w AvP zmajstrował zręcznie oręż dla swej towarzyszki z kawałków Aliena (!!!), ale idzie to przeżyć. Znalazłbym więcej większych lub większych głupotek (hejże na Predatora z nożykiem typu harcerz!), jednak nic jakoś specjalnie nie przeszkadza w obejrzeniu Predators, co można uczynić, ale też wcale nie trzeba - i niech to posłuży za podsumowanie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kiedyś miałem styczność z tym reżyserem Nimrod'em Antal'em.

Swego czasu z majsterkował świetny film Kontrolerzy o przygodach tytułowych kontrolerów budapesztańskim metrze.

W sumie film można włożyć gatunkowo gdzieś pomiędzy dramat i komedie, a wielu ludzi nazwało Antala europejskim Lynchem.

I w sumie jest w tym po części racja.

Tak czy siak jego Predators to tak naprawdę nie jego film większy wpływ na całość filmu, jak i konkretne sceny miał sam Rodriguez.

Można powiedzieć NIESTETY - gdyż nie powstała świeżość a odgrzewany i dość marny kotlet. Nie obrażając kina kiczu Rodriguez'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film bardzo średni..., do Predator 1 i 2 nie umywa się klimatem. W prostą historie próbowano wpleść coś więcej co tylko pogorszyło sprawę, a mogła być taka miła jadka zwierzyna kontra myśliwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, często jest tak, że coś wypadnie i już. Ominął mnie w kinie, a miałem niezły smaczek na niego pójść. Jak mówicie, że to średniak, to trochę mnie zatrzymaliście.. ale i tak muszę obejrzeć go jakiejś wolnej sobotniej nocy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film absolutnie wyprany z jakichkolwiek emocji czy klimatu(a scenerie na pewno sprzyjała) fabuła pisana na kolanie w przerwie na lunch, obsada głównego bohatera to jest też jakaś kpina. Żeby nie było- szanuję Brody'ego w "Pianiście" zagrał fenomenalnie, ale on zwyczajnie do takich ról jak w "Predators" nie pasuję. Dzieło Antala nie jest długie, a mimo to już w 40 min zasypiałem z nudów. Wątek z rolą Fishburna wydawał się nawet ciekawy, ale jak szybko się pojawił to już zaraz znikł.

"Predators" to zwyczajne marne popłuczyny które na godle kultowej marki postawiły dość sporą rysę. Niestety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...