Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Spilner

Filmy na podstawie gier.

Polecane posty

Inspiracją był trailer Far Cry i news o Just Cause, które wkroczy do kin.

Czy myślicie, że jedynym wyjściem jest tylko ten sam bohater, a resztę zmienić, czy ekranizacje gier są bez sensu. A może lubicie takie filmy?

MI osobiście szkoda czasu na takie filmy, jedynie Hitman był całkiem niezły, lecz i tak jak większość filmów takich.

A Just Cause... to będzie klapa (moim zdaniem), bo w takich realiach nawet Rambo nie widzę. Ale poczekamy, zobaczymy.

ZAPRASZAM WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW DO DYSKUSJI!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film Call of Duty? W jakim sensie? Przecież samo CoD ma mnóstwo zapożyczeń z wszelkiej maści filmów wojennych i z ekranizacji wyszedłby po prostu kolejny Wróg u Bram czy inny Szeregowiec Ryan, tyle, że... gorszy? To na pewno. Wątpię by ludzie biorący się za przeniesienie gry na ekrany przejmowali się fabułą, bo przecież podejście jest jedno, przynajmniej do tej pory - weźmy znany tytuł, sklećmy wszystko byle jak, do tego zatrudnijmy nikomu nieznanych aktorów bez talentu i zróbmy film. Samo się sprzeda. A potem wychodzą gnioty w stylu Maxa P., gdzie nawet jeśli aktorzy są w miarę znani (Wahlberg) to i tak samego klimatu gry nie ma w filmie za grosz i główni potencjalni "kinoodwiedzacze" takich produkcji, czyli gracze mogą poczuć jedynie zniesmaczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiedzmy wprost : NIE BYŁO PORZĄDNIE ZREALIZOWANEGO FILMU NA PODSTAWIE GRY

Każdy ma prawo do własnego zdania. Nie zgadzam się z Twoim poglądem ("porządnie zrealizowany" jest bardzo względnym związkiem frazeologicznym), ponieważ np. taki "DOOM" bardzo mi się podobał, podobnie było z "Resident Evil". Nieco gorzej sprawa się miała z "Alone in the Dark" - film zgubił gdzieś cały klimat gry; wszędobylskiego uczucia, że główny bohater jest stale przez coś obserwowany, zabrakło tego tytułowego mroku, ciemności...Jednak sam film nie był taką totalną kaszaną...

Poza tym jest różnica pomiędzy "adaptacją" a zrobieniem "na podstawie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeniesienie gry komputerowej na duży ekran to niełatwe zadanie, a i nie wszystkie gry nadają się do tego zabiegu. Dobrym przykładem bedzie Doom. Bazowany na Doomie 3 - produkcji, gdzie fabuła jest szczątkowa, liniowa i maksymalnie przewidywalna. Reżyser i scenarzyści spróbowali zrobić coś z niczego - w rezultacie do kin trafiło mierne filmidło - kiepsko napisane, beznadziejnie wyreżyserowane i z grą aktorską na poziomie drewnianej kłody. Jakby tego było mało fabuła filmu różniła się od fabuły gier, co wywołało liczne protesty fanów. Baza na Marsie nie została zaatakowana przez siły piekielne, a przez jakiegoś wirusa, który zmieniał ludzi w demonopodobne stwory (w tym Impy!), usunięto też charakterystyczny element serii - zabijanie ton przeciwników. Sam Doom został umieszczony na liście dziesięciu najgorszych filmowych adaptacji gier wideo.

Wniosek? Jeżeli zamierzasz zabrać się za przeniesienie gry na duży ekran, a w nawet nie miałeś z nią styczności, lepiej sobie odpuść. Nie rób niczego, dopóki nie skonsultujesz się z fanami danej produkcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że właśnie kino i telewizja docierają do największej liczby ludzi spragnionych nowych wrażeń. Statystyki pokazują, że większość z nas woli obejrzeć film w TV niż przeczytać książkę. Nic więc dziwnego, że na półkach wypożyczalni filmów leży pełno pozycji opartych na książkowych scenariuszach. Przecież dużo łatwiej i szybciej jest obejrzeć lekturę na DVD, dzień przed jej omówieniem na lekcji języka polskiego, niż przeczytać, załóżmy, 300 stron tekstu. Na szczęście ekranizacje książek zazwyczaj są poprawne, a niektóre nawet przewyższają swoje tekstowe pierwowzory. Poza tym, przenoszenie na ekran literatury jest uzasadnione faktem, że publiczność zasiadająca w kinie może poznać wizję reżysera, skonfrontować ją ze swoimi wyobrażeniami świata ukazanego w książce. Jaki jest zatem sens przenoszenia gier video na duży ekran, które, można by rzec, są dużo bardziej zaawansowaną rozrywką niż kino?

Przecież gry video łączą w sobie niemal wszystkie aspekty szeroko pojętej rozrywki. Jest w nich obraz, dźwięk, fabuła - po trosze z kina, muzyki i książki. To co jednak wyróżnia gry video od wyżej wymienionych dziedzin rozrywki, to fakt, że są "czynno-bierną" formą spędzania wolnego czasu. Słuchając muzyki czy oglądając film nie mamy wpływu na to co odbieramy. Możemy jedynie przyjąć produkt podany w takiej formie w jakiej został stworzony. Po zakończeniu seansu filmowego wychodzimy z kina ze świadomością, że chociaż chcielibyśmy zmienić aktorów lub zakończenie, to i tak nie możemy tego zrobić. W grach to my kierujemy losami bohatera, kreujemy światy, etc. - czynnie uczestniczymy w rozrywce. Ciekawi zatem fakt, dlaczego ludziom mającym możliwość kierowania akcją we własny sposób, serwuje się to samo, tylko w formie, w której jedyną rzeczą jaką mogą robić, to patrzeć na wyświetlany z projektora obraz...

Produkcje na podstawie gier w moim odczuciu mijają się z powołaniem. Co jeszcze, coraz powszechniejsze jest nadawanie filmowego klimatu grom poprzez multum przerywników filmowych, bądź wiązaniem fabuły gry z filmem. Co za tym idzie niech zostawią w spokoju kino i ekranizacje gier a skupią się na nadaniu grze filmowego klimatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że właśnie kino i telewizja docierają do największej liczby ludzi spragnionych nowych wrażeń. Statystyki pokazują, że większość z nas woli obejrzeć film w TV niż przeczytać książkę. Nic więc dziwnego, że na półkach wypożyczalni filmów leży pełno pozycji opartych na książkowych scenariuszach. Przecież dużo łatwiej i szybciej jest obejrzeć lekturę na DVD, dzień przed jej omówieniem na lekcji języka polskiego, niż przeczytać, załóżmy, 300 stron tekstu

To co piszesz jest prawdą, jednak odnoszę wrażenie, że jest to prawda totalnego lenia, któremu katorgę sprawia przeczytanie choćby wstępu danej książki. Nie mówię, że Ty taki jesteś. Pytanie tylko, czy to co zobaczy się na ekranie tak samo podziała na naszą wyobraźnię (będziemy mogli powiedzieć: "właśnie tak sobie to wyobrażałem") jak tekst pisany?

Moim zdaniem jest to po prostu niemożliwe.

Poza tym uważam, że kinowe adaptacje książek, są jakby "ułomnymi/spłyconymi" alternatywami.

Piszę to na podstawie swojego doświadczenia.

Na szczęście ekranizacje książek zazwyczaj są poprawne, a niektóre nawet przewyższają swoje tekstowe pierwowzory.

Przyznam, że ryzykowne założenie. Masz jakiś konkretny przykład na myśli? (mam na uwadze drugą część zdania)

Produkcje na podstawie gier w moim odczuciu mijają się z powołaniem.

To prawda, no chyba, że ma się do czynienia z odbiorcą, który danej gry, na podstawie której został zrobiony film, na oczy nie widział. Rozumiem Twój tok rozumowania, też wolę zagrać sobie np. w "Doom'a" niż "go" oglądać. Poza tym taki film nie wywołuje tylu emocji co taka gra, do tego, jak sam pisałeś, gierka jest interaktywną formą rozrywki a więc, teoretycznie, bogatszą, rozbudowaną, wielowymiarową.

Co jeszcze, coraz powszechniejsze jest nadawanie filmowego klimatu grom poprzez multum przerywników filmowych, bądź wiązaniem fabuły gry z filmem. Co za tym idzie niech zostawią w spokoju kino i ekranizacje gier a skupią się na nadaniu grze filmowego klimatu.

Przyznam, że tutaj się pogubiłem...Nie wiem, czy dobre Ciebie zrozumiałem ale w pierwszym zdaniu, niejako zarzucasz producentom gier, zbyt dużą ilość przerywników filmowych, przy czym w drugim przemawiasz za "nadaniem grze filmowego klimatu" czyli de facto optujesz za owymi cut scenkami.

O co tu chodzi? :)

A czym tak na prawdę jest dla Ciebie "filmowy klimat" gry?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Np film call of duty ... to by było ;D

To by była zwykła kalka Helikoptera w Ogniu, a co do II Wojny to obejrzyj sobie Kompania Braci, albo Szeregowca Ryana, bo zakłądam, że chodzi ci tylko o postacie.

A jestem przekonany tylko do Prince of Persia, on może się udać, ale za takimi grami akcji to ekranizacje są bezcelowe. Ciekawe, co za pół-mózg wymyślił ekranizację Grand Theft Auto, to już naprawdę całe szczęście, że się nie udało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

G.T.A. to rzeczywiście była by przesada,ale plotki o Metal Gear Solid jak najbardziej rozbudzają wyobraźnię choć obawy są też wielkie,że może się to okazać kolejnym "AitD". Zachowanie wierności fabuły gry może okazać się murem nie do przebicia bo nie wiele jest tytułów,które potrafiły utrzymać oryginalny klimat gry,bo w końcu właśnie gracze są tutaj jak najbardziej subiektywną widownią,a krytycy w większości nie są w temacie,może przez małą styczność z pierwowzorem.

Jednak filmy na podstawie gier potrzebują też dobranej obsady, na pochwałę zasługują tutaj Silent Hill i Resident Evil-klimat i obsada jak najbardziej dobrane,a co do baboli jakie wyszły to główna rola Christiana Slatera jako Edwarda Carnby w Alone in the Dark jest po prostu wielka i śmieszną pomyłkom,więc dobór Snake'a do MGS jest nie lada wyzwaniem choć David Hayter(gość,który wcielił się w rolę Snake'a wgrze) byłby całkiem znośny,ale w chwili obecnej w tej roli widzę faceta,który zagrał nową odsłonę Punishera,ale to tylko moje zdanie.

Pozdro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem filmy kinowe na podstawie gier to porażka na całej linii. Gdyby to było kino prosto-na-dvd to jeszcze, jeszcze. Zaledwie kilka ekranizacji wyszło W MIARĘ sensownie (pierwszy Mortal Kombat, Doom... eee...), reszta obnaża potworną głupotę historyjki wplecionej w grę i opakowuje ją w masę takiej sobie akcji (nie oszukujmy się, to nie są filmy typu AAA, czyli najważniejsze w danym roku). A że niedługo czeka nas film Prince Of Persia, Silent Hill 2 i kilka innych - podziękuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt że istnieje taki film nie oznacza, że gra została na jego podstawie zrobiona może ma podobne założenia, bo po pierwsze GTA to po angielsku Grand Thief Auto czyli był to film o kradzieży samochodów :D Twórcy mogli zainspirować się nim, lecz to nie znaczy, że to jest to :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oglądałem tego "Far Cry"... no i muszę przyznać, że słaby ten film

dość 'tani' jak na dzisiejszą filmografię ;)

To że film jest tani nie musi wcale oznaczać,że jest kiepski bo wszystko zależy od tego kto go kręci np:"El Mariachi" Quentina Tarrantino miał budżet ok. 5000$ ,a jaki sukces odniósł wiedzą wszyscy,którzy widzieli filmy Quentina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg. mnie jest jeden główny problem z filmami na podstawie gier------->ich twórcy NIE WIEDZĄ O CZYM JEST GRA. Często-gęsto wydaje mi się że scenarzysta widział tylko garść screenów z gry i wie z relacji swojej cioci jaka zaje$%^&a ona była więc kleci na kolanie scenariusz w 2 godziny. Żenua. A przecież większość gier to kompletne historie, wystarczyłoby żeby scenarzysta pograł tydzień w grę na podstawie której ma stworzyć scenariusz i przypuszczam że wszystko wyglądałoby inaczej. A moim ulubionym filmem NPG do dziś to Mortal Kombat-głównie przez świetne sceny walk i mocną muzę. Scenariusz ssie ale twórca wiedział chociaż że w filmie musi być Skorpion :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A takie Tomb Ridery to kicz ?

moim zdaniem NIE

Jest poszukiwanie, i zdobycie artefaktu którzy żli panowie są go wykorzystać w zyłym celu, i nawet Angelina dobrze zagrała Larę.

Ja chciałbym ekranizację Mafi, przechodząc cały story mode, miałem wrażenie jakbym oglądał któregoś z ojców chrzestnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, ja też chętnie bym Mafię obejrzał w kinie, lecz raczej spodziewałbym się czegoś słabego w stylu "Wrogowie Publiczni", a w takich filmach teraz jest ZERO klimatu, tylko masa efektów specjalnych, bo producenci twierdzą, że to one przyciągają widzów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jedyną ekranizacją w miarę sensowną był.... Mortal Kombat i to ten pierwszy. Zgódźcie się lub nie, ale do dzisiaj nie udało się autorom ekranizacji wyciągnąć czegoś sensownego z gier. Tak na szybko:

- Tomb Raider - IMHO powstał na podstawie Indiany, więc gra na podstawie filmu i film na podstawie gry, która jest filmem...

- Resident Evil - pierwsza część była ok, ale pozostałe to już szkoda, po prostu szkoda czasu

- Street Figher - nie udał się pomysł Mortal Kombat

- Alone in The Dark - beznadzieja

- Doom - beznadzieja poza wstawką ala FPS ale widać, że włożona na siłę

- Postal - n/c

innych nie miałem okazji obejrzeć, choć właśnie ponoć Hitman jest w miarę ok.

Jakieś tam pokemony to już sobie odpuszczę :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za jedyne, udane filmy uważam Tomb Raider (choć nie jestem fanem Lary) i Hitman. Powstałoby dużo dobrych filmów, lecz twórcy nie mają pomysłów i mało kto chce coś takiego kręcić. Takie filmy, co Uwe Boll nakręcał, to już lepiej wcale na to nie patrzeć. Szkoda czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...