Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

KamcioKowal

Każualizacja

Polecane posty

W tym temacie wypowiadamy się na temat niedzielniaków /casuali i modzie na upraszczanie gier. Co o tym sądzicie?

Śmiało, śmiało nie bójcie się :wink:

Moim zdaniem powinien być podział gier na 2 grupy:

a) CASUAL

Sims, SPORE (o tym za chwilę) minigierki, proste strzelanki,proste MMO itp.

b) PLAYER

trudniejsze, bardziej skomplikowane gry wymagające większego zaangażowania (choćby ARMA 2)

DLaczego tak a nie inaczej?

Otóż zauważyłem że niektóre firmy upraszczają gry i reklamują się że "dobre i dla hardkorowców i dla twojej Mamy" ( :turned: )

po czym okazuje się że niedzielniacy nie byli jakoś szczególnie najarani na tą produkcję, za to masy bardziej zaawansowanych graczy się na niej zawiodły.

Przykład?

SPORE (rozczarowanie)

DRM nie ma nic do rzeczy. Spora katastrofa była po prostu:

1. UPROSZCZONA DO SZEŚCIANU (3 budynki w fazie cywilizacji, zręcznościowa walka w fazie kosmosu...)

2. NUDNA

3. MONOTONNA ( róbże w kółko te same misje w fazie kosmosu...) - związane z pkt.1

4. DZIWNE ROZWIĄZANIA (JEDEN statek w fazie kosmicznej!??!?!?) - związane z pkt.1

Na tą grę nie czekały hordy simsomaniaków (bez obrazy) grających dorywczo i bezstresowo tylko typowi gracze chcący czegoś nowego, ciekawego i ładnego, w co można by grać miesiącami i by się nie znudziło.

Temat zatwierdzam, ale lojalnie uprzedzam że wszystkie posty będzące pustym marudzeniem typu "gry to nie to samo co kiedyś" "ale X to casuaaal" "Y to dla Prawdziwego RPGowca" bądź zbliżone będą lądowały w koszu. Dyskusja, panowie, dyskusja. - Rankin

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam takie gadanie. "To gra dla każuali"... Nie rozumiem jednak podstawy narzekania. Prawie każda gra ma kilka poziomów trudności. Nie podoba się, że przeciwnicy giną po jednym strzale z Glocka, a Twoja postać może przetrwać 5 rakiet na twarz? Wyłączamy easy, i włączamy hard. Totalnie mnie rozśmieszyła tego typu gadka związana z Diablo 3. Rozumiem, że każdy chciałby się poczuć lepszy od innych graczy, ale for goats sake...

W przypadku Spore faktycznie wszystko to wygląda, jakby gra była na siłę doczepiona do genialnego edytora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie bradzo (podkresle BARDZO) denerwuje upraszczanie nowych gier. Niby to co pisal smuggler w AR, ze gry maja bawic to prawda, ale teraz nie ma juz gier, ktore stanowia wyzwanie (chocby na maksymalnym poziomie). Wydawac sie moze, ze skoro jest jakis poziom trudnosci z nazwa 'weteran' lub 'szaleniec' to moglby byc do tego slowa adekwatny bo przeciez nikt nie bierze takiego poziomu zeby sie zrelaksowac! Niestety tak nie jest. Po za tym zaobserwowalem inna denerwujaca tendencje do automatyzowania i ulatwiania drobnych szczegolow w grach jest to dobre, ale czesto zbyt daleko posuniete. Np. assasins creed: tam nie jest problemem slabe AI przeciwnikow - bo po przeczytaniu zapowiedzi w CDA wnioskuje ze tworcy widza tylko ten jako cos co tworzy rozgrywke zbyt latwa - tylko strasznie szybkie i zbyt precyzyjne przemieszczanie sie dlatego mam nadzieje, ze w 'dwojce' tworcy dodadza wskaznik zmeczenia lub spowolnia gracza, ale nadzieja matka glupich.

W RPG i RTS uproszczenia sa dla mnie najbardziej denerwujace bo ten gatunek od poczatku MIALY BYC SKOMPLIKOWANY (moim zdaniem choc wiem, ze to dosc ryzykowna teza). Przyklady z RTS to cos co mnie obecnie boli w najnowszym dodatku do CoH. Zbyt duze nastawienie na akcje nie jest tym czego oczekiwalbym po grze strategicznej. W RPG coraz mniej skomplikowane sa fabuly (to akurat moze nie argument bo Torment skomplikowany nie byl) sprawiaja, ze powoli odbijam sie od gatunku. Rozgrywka w tych grach zawsze byla ciekawa i dawala dluga zabawe. Teraz gry sie robi tak aby przejscie nie wymagalo wielotygodniowego siedzenia przed kompem. Zgadzam sie z tym tylko szkoda, ze skoro watek fabularny jest taki krotki to questy poboczne tego nie rekompensuja bo czesto jest ich niewiele lub wyraznie odstaja (Mass Effect) w dopracowaniu.

Bardzo mi sie nie podoba fakt, iz obecnie gry nie wiele oferuja graczom poswiecajacym na granie wiecej czasu, a przeciez da sie to pogodzic z prostota i krotka fabula jesli tylko sie chce. Niestety i tu dochodze do glownego jak mi sie wydaje problemu - autorom zauwazalnie przestalo sie chciec (to moje odczucia). Jedyna alternatywa wydaja sie gry w sieci, ale milo byloby pograc w dopracowanego i dlugiego singla. Obecnie gier oferujacym cos wiecej za zaangazowanie gracza praktycznie nie ma.

Wydaje mi sie, ze gry sa robione dla tej samej grupy ludzi (nie chodzi o przedzial wiekowy tylko tych co zaczeli grac nastolatkami i graja do dzis) co kiedys tylko teraz maja oni prace/studia wiec gry sie robi krotkie. Wiec co za 20/30 lat gry beda dlugie zeby nam sie lepiej emeryture przezywalo? Zawsze to jakas nadzieja, ale sadzac po ogranych fabulach z gier za 20/30 lat nie bedzie juz swiata tylko pozostalosc jak w Falloucie.xD

Przez zbytnie uproszczenia gry traca pewna glebie, ktora przyciagaja powazniejszych graczy do starych tytulow. Wydaje mi sie, ze m.in. dlatego w np. CDA redaktorzy gdy mowia o starszych tytulach zwracaja uwage na to, iz nowe produkcje juz nie maja na gracza takiego wplywu.

Tetris zwroc uwage, ze wiele gier nawet na najtrudniejszym poziomie czesto nie stanowia juz takiego wyzwania. Wynika to nie tylko z poziomu trudnosci samego w sobie, ale i przez czesto nie potrzebna automatyzacje i uproszczenia. Sprawia to, ze wiele gier np. akcji staja sie nudne bo ogladamy film, ktory zalewa monotonia (bo faktem jest, ze jak sie przechodzi kilka godzin gry ani razu nie ocierajac sie o smierc to to gry juz nie przypomina - w grze z zasady czasami powinno sie przegrywac) i prostota.

To co napisalem to tylko i wylacznie moja opinia i Wy macie prawo sie z nia nie zgadzac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, ale to nie jest żadna nowość. Od zawsze były gry łatwe i trudne. A co do tego, że nie robią już trudnych gier... Hm, no bałbym sie stawiać taką tezę. Przejście choćby Cywilizacji 4 na hardzie graniczy z cudem. Nie wspominając już o Far Cry'u.

Brak dopracowanego singla to akurat wina tego, że mało kto gra dziś w singla. Większość woli zagrać z żywym przeciwnikiem, niż z tym sterowanym algorytmami. W ten sposób rozwiązuje się też problem z poziomem trudności (którego imo nie ma ;P).

RTSy wydają mi się gatunkiem, w którym gra z komputerem jest jedynie treningiem. Bo przecież tam liczy się taktyka, i chęć udowodnienia, że to my jeteśmy najlepsi, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu się zgodzę w wielu grach RTS kampanie Single są tylko swoistym Ready, Set, Go! dla gier multi (przykład pierwszy Dawn of War). Dalej powstają gry które są trudne i dają satysfakcję z tego że przeżyło się jednego przeciwnika :P: wszystkie Ninja Gaiden, Devil May Cry na Dante Must Die lub Heaven or Hell (one hit death, sick!) lub Shinobi na PS2 które też był masakrycznie trudny.

Liczba graczy chętnych na hardcore'ową rozgrywkę maleje, a po cholerę robić grę dla kilku tysięcy skoro można sprzedać to samo klkunastu tysiącom. Swoją drogą nie wiem czy koledzy zauważyli ale gry były kiedyś jeszcze trudniejsze. Jeżeli ktoś przeszedł River Ride na Amidze lub Silver Surfera na NESie lub Contre bez Konami cheat (czyli normalnie na 3 życiach) to gratuluje bo to dopiero był hardcore. Zresztą to my gracze kształtujemy rynek, wielu ludzi jest zmęczonych dobijającym poziomem trudności gier lub po prostu nie ma czasu na gry. Ogólnie wkurzająca jest tendencja do skracania gier i zarabiania takiej samej ilości szmalu (Call of Duty 4 masz z głowy po jednym popołudniu). Dla hardcore'owca przejście takiej gry to kwestia jednego popołudnia i ma 120 ziko praktycznie w błoto, a casual spokojnie bez stresu przejdzie sobie gierkę w miesiąc. Nie lubię tak samo tendencji do "Wilk syty i owca cała" czyli robienie gier pod dwa środowiska. To pewnie nigdy nie da zadowalającego efektu dla hardcore'owców. Czemu? Bo casual zawsze będzie zadowolony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdecydowanie na nie dla "Każualizacji".

Najbardziej mnie irytuje tworzenie coraz krótszego czasu przechodzenia.

Smuggler powiedział, że to dla tych którzy nie mają za dużo czasu i chcą sobie trochę pograć. A, długie gry można przechodzić po trochu, jak się nie ma czasu nic się nikomu wielkiego ni stanie jak nie przejdzie gry w całości po jednym dniu grania. A, dzięki temu "wspaniałemu" pomysłowi na uatrakcyjnienie gry dla nie grających za dużo, gra traci wiele. Nie dość, że krótsza, czyli oferuje mniej to jeszcze w cenie 100 wzwyż.

Jeszcze trochę, a doczekamy się produkcji trwających 20 minut.

Słowem: jestem zdecydowanie na nie dla takiemu upraszczaniu (czytaj: niszczeniu) gier.

Jeśli już, to niech zostaje na dodaniu poziomu trudności "Każual" i koniec z upraszczaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekaj czekaj... treningiem... ok, ale jak to się ma do upraszczania? Zgodzę się w kwestii cRPGów... Developerzy idą po lini najmniejszego oporu i produkują gry płytkie, za to świetnie sprzedające się na zasadzie co roku kolejnego spider-mana w kinach. Ziścił się koszmar i marzenie graczy.... aby gry się upowszechnily... i upowszechniły.... na nieszczęście dla starej gwardii graczy którzy lubią połamać sobie palce na grach w stylu DMC na przykład gdzie o zgon bardzo łatwo. Generalnie rozrywka jak staje się masowa to dużo traci na jakości....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każuale obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny deszcz i kret. Sporek, Piniat, Simsów, Bejeweledów nie mam nawet w mojej zadniej części ciała. Niech sobie będą i niech robią sobie wokół nich szum, jakie to super, itd. Mam to daleko poza horyzontem.

Jednak, gdy na tapetę biorą takie tytuły jak Fallout czy TES/(World of) Warcraft, robią jakąś łatwą gierkę action-adventure/farmę acziwmentów i nerd 90%, typowego casuala, jakby nie patrzeć, a obwołują to "rewolucją", "must have", "najlepsze gry wszechświata", legendarne cRPG", ciężka cholera mnie trafia w sam środek krocza kopniakiem noga, obutą w żelazne glany. Wtedy nie mogę przemilczeć i w ogóle... Znajdziecie moje posty w odpowiednich tematach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt nowe RPG sa plytkie (porownujac do starszych produkcji). Szczegolnie brakuje mi mozliwosci przejscia gry w godzine a nawet 10-15 minut (Fallout) jesli tylko sie WIE co robic i MYSLI. W dodatku wcale nie oznaczalo to, ze gra byla krotka - zeby poznac fabule w calosci trzeba bylo sie naprawde wysilic. W nowych grach jestesmy prowadzeni za raczke i mam wrazenie, ze dzieli nas tylko krok od sytuacji gdy studia robiace gry stana sie studiami filmowymi zeby 'uproscic' rozgrywke. Kolejna rzecza jaka nie podoba mi sie (zostajac przy temacie RPG) to zasada 'kazdy wybor pozwala ukonczyc gre'.:/ To oczywiste, ze gdyby tak nie bylo angazowalibysmy sie znacznie bardziej, a nie ograniczali do klikania dalej, dalej, dalej. Dzieje sie tak dlatego, ze wszystkie wybory maja zblizone konsekwencje i czesto znikomy wplyw na to co zobaczymy podczas gry. Zaobserwowalem, ze w nowych RPG gramy jeszcze raz tylko po to aby poznac 'druga strone' i koniec bo i tak widzielismy juz wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna rzecza jaka nie podoba mi sie (zostajac przy temacie RPG) to zasada 'kazdy wybor pozwala ukonczyc gre'.:/ To oczywiste, ze gdyby tak nie bylo angazowalibysmy sie znacznie bardziej, a nie ograniczali do klikania dalej, dalej, dalej. Dzieje sie tak dlatego, ze wszystkie wybory maja zblizone konsekwencje i czesto znikomy wplyw na to co zobaczymy podczas gry. Zaobserwowalem, ze w nowych RPG gramy jeszcze raz tylko po to aby poznac 'druga strone' i koniec bo i tak widzielismy juz wszystko.

Trochę namotałeś, ale rozumiem o co ci chodzi :yes:

Ja do tego podchodzę tak:

albo gra jest całkowicie LINIOWA i gracz jest prowadzony za rączkę, ale za to jest ciekawie

albo ma KILKA MOŻLIWYCH ZAKOŃCZEŃ- wtedy trzeba ciągle podejmować wybory i decyzje, ale ma się większą swobodę.

Ale nie lubię dostawać RPG które niby jest swobodne, niby ma kilka dróg przejścia, ale okazuje się to pozorne, i i tak zawsze musimy zrobić to samo.

W takim Fallout 2 mogłeś być osiłkiem, negocjatorem, złodziejem, snajperem, inteligentem itd. i mnóstwo opcji przejścia gry

Kolejny raz przytoczę Spore- tam mówi się że masz nieoraniczone możliwości.

Pozornie.

Albo rozpieprzasz wszystko na swojej drodze ,albo zaprzyjaźniasz się ze wszystkimi. Tyle opcji. Jednej z nich trzymasz się przez całą grę, od początku do końca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parafrazując uwagę moderatora w poście autora tematu: to nie gry się zmieniają - to my, gracze, się zmieniamy. Stajemy się coraz bardziej doświadczeni, z każdą godziną, porą dnia wreszcie dobą itd, w pewnym sensie uodparniamy się na to co widzimy na ekranie monitora. Pewne rozwiązania, pomysły, inicjatywy jakie serwują nam twórcy gier są już dla nas znane, nie robią takiego wrażenia jak kiedyś. To tak jak z danym lekiem przeciw bólowym - jak będziemy często go stosować to w końcu nasz organizm się uodporni i nie będzie, jak wcześniej, uśmierzał bólu; będziemy niejako zmuszeni do zażycia czegoś mocniejszego. Tak właśnie, moim zdaniem, dzieje się obecnie z grami. Przecież prawie każdy fan RPG najczęściej wspomina Fallouta czy Gothica, ponieważ wcześniej nic podobnego rynek gier komputerowych nam nie zaoferował, analogicznie sprawa się ma ze Starcaftem, Diablo, Commandos'mi, Quake'em, Simsami (jedynka, przyznacie chyba sami, tchnęła pewną świeżość, inność - wcześniej czegoś takiego nie było) i innymi tytułami, które na zawsze wniosły nową jakość, były niejako kamieniem węgielnym pod późniejsze produkcje, mniejsza o to czy udane czy nie.

Nie mogę się zgodzić, że obecne, "nowe" gry są spłycone czy uproszczone w ogóle. One mogą takie być ale tylko dla mnie/dla nas/dla graczy. Jakbym posadził matkę czy ojca przed monitorem i odpalił im właśnie coś "prostego" np. Dooma czy Simsy, to jestem pewny, że dla nich te gry byłyby skomplikowaną sprawą; pewne schematy, które, są dla nas oczywiste (wyrobione latami) np. to że w ogóle w Dooma gra się przy pomocy myszki i klawiatury (jednocześnie), że strzela się klikając LMP itp. dla moich rodziców byłyby czymś właśnie niespotykanym wcześniej. Intuicyjny interface? A co to znaczy?. Oni nie zwrócili by na początku uwagi na grafikę ( np.rozdzielczość czy wygładzanie krawędzi itp.), interface, tzw "realizm" czy poziom sztucznej inteligencji. Pamiętam to jak dziś; jak pierwszy raz grałem w Mafię, ojciec wszedł do mojego pokoju (w grze akurat był jakiś przerywnik) i się mnie zapytał: "a co to za film?". Jak mu powiedziałem, że to nie film lecz gra, odparł, że sobie robię jaja....

Twórcy kolejnych gier, próbują tworzyć coś nowego, starają się podnieść za każdym razem poprzeczkę. Jednak prawda jest taka, że tylko jedna poprzeczka stale i sukcesywnie się podnosi - to wymagania sprzętowe (nierzadko nie idzie to w ogóle w parze z choćby wyglądem/grafiką). Spójrzcie na tytuły na które, można by powiedzieć, czeka cały świat: na Diablo III, na Risen, na Dragon Age, na Starcrafta II czy CoD MW2 itd. Czy Waszym zdaniem owe gry zaprezentują coś czego jeszcze nie widzieliśmy? Owszem detale będą inne ale niejako "szkielet" tych tytułów już nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie gry się zmieniają - to my, gracze, się zmieniamy.
I shall fix it.

Gracze się (zbyt) nie zmieniają - to wydawcy chcą zrobić z gier komputerowych medium na miarę TV czy tanich piśmadeł. A jaki one poziom względem dobrych filmów i pism naukowych/literackich/dobrych książek przedstawiają - każdy wie. jest to sytuacja wręcz analogiczna. Bo prowadzi nas to - graczy - do d!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie gry się zmieniają - to my, gracze, się zmieniamy

Jasne, jasne... gram w gry na poważnie od jakiegoś roku (wcześniej tylko "pykałem"), zaczynałem od gier *każualowych* a potem przeszedłem na ambitniejszą rozrywkę w postaci starych tytułów pokroju Fallouta, Tormenta, Final Fantasy, czy nie-RPGowych Half-Life i Deus Exa. Gry się zmieniają.

Ogólnie: gry "kiedyś" były po prostu inteligentniejsze. Nawet teraz w przygodówkach nie ma co szukać niezręcznościowych zagadek z sensem.

Gardzę casualizacją. Gry traktuję jako możliwość wysilenia szarych komórek oraz wejście w fikcyjny świat, wczucie się w fikcyjną postać i poznania fikcyjnej historii, w której biorę czynny udział a nie jestem jedynie widzem, którego zadaniem jest jedynie klikanie w przeciwników bez wpływu na przebieg fabuły. Naturalnie, szanuję FPSy, które w większości oferują bezmózgą rzeź, ale taki był ich cel od początku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nikt nie mówi o "świetnej fabule", "NAJLEPSZYM CRPG WSZECHCZASÓW", interaktywnym świecie", "drugim życiu", gdy gra po prostu taką nie jest. Tak jak jest w przypadku Failouta. Jaki jest tego cel? Chyba aby każuale zaczęli w to grać i myśleli "jestem super, gram w tru cRPG, kocham cRPG, na pewno kupię następnego tru cRPGa tego studia, bo wie ono co mówi".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ wygadujecie bzdury. Wielka mi sztuka, przytoczyć przykład 5 genialnych gier z ostatnich 20 lat, i powiedzieć "o, dzisiaj to każualizacja, już takich nie robią...". Half-Life 2, Epki do niego, Portal... Nowe? Nowe. Dobre? Dobre. A i poziom trudności każdy dla siebie znajdzie. A przypominam, że wymieniłem tylko produkcje Valve. Mirrors Edge - hm, no tak, istotnie, schemat na schemacie, w sumie takie rzeczy to już w Tetrisie i pierwszym PoPie wyrabiałem. Znajdzcie mi kogokolwiek, kto przejdzie Cywilizacje na "deity" to na stół wejdę i odszczekam. Od zawsze robili kiepskie gry, i dobre. Spore - no tak, macie istotnie genialny przykład gry dla każuali. Łatwa, aż zęby bolą. No i co? Ta gra to przede wszystkim edytor. Fallout 3 - też sobie cel znaleźliście. Najlepiej by było, jakby był w rzucie izometrycznym i z grafiką rodem z wczesnych lat 90-tych, co? S.T.A.L.K.E.R. też zróżnicowaniem zadań nie powalał na glebę, a jakoś nie słyszałem narzekań. Także panowie - polecam zamiast konstruować tu skomplikowane figury retoryczne przejść JAKĄKOLWIEK nową grę na najwyższym poziomie trudności. Gwarantuję, że nawet taka łatwiocha, jak Quake 4 sprawi Wam trudność. Nie mówiąc już o Far Cry. No i Cywilizacji oczywiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytuly, ktore przytaczasz wcale takie nowe nie sa. Kazualizacja zaczela sie panoszyc po wejsciu na rynek konsol nowej generacji, a szczeegolnie Wii. Cywilizacje to gry dla fanow tak jak jakis Black Shark. Nikt nie ukrywa, ze gry wymagajace istnieja, ale najwiekszym problemem nie jest poziom trudnosci bo ten zazwyczaj da sie zniesc. Gracze, ktorzy spedzaja wiecej czasu przed kompem/konsola umacniaja sie w przekonaniu, ze tworcy gier maja ich za debili. Nawet najwieksza glupota musi zostac wyjasniona i uproszczona do bolu. Po za tym gram juz jakis czas i kilka lat temu kazda nowa gra stanowila jakies wyzwanie mimo mojej swietnej orientacji i niewatpliwego doswiadczenia. Jakies 3 lata temu cos sie zmienilo i to nie bylismy my tylko wlasnie GRY. Quake 4 tez nowy nie jest - zauwaz, ze wtedy nie mowilo sie o kazualizacji bo wtedy gry trzymaly poziom, a teraz mimo wiekszej kasy na nie przeznaczanej staja sie plytsze. Tlumaczenie tego faktem, iz wiekszosc ludzi spedza czas na grze w multi jest o tyle bezsensowne, ze gry pod ostrzalem koncentruja sie glownie na single lub multi nie ma wcale. Mass Efect jest tu dla mnie swietnym przykladem 'olania' pewnych aspektow gry (misje poboczne). Po za tym nalezy pamietac o waznej rzeczy. Kiedys gry tez byly przystepne i to nawet bardziej niz teraz jesli chodzi o RPG - dawaly frajde z rozgrywki kazda droga i kazda postacia jaka by ona nie byla teraz brakuje tej swobody.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze niestety jest możliwość zmiany poziomu trudności w grach, albo jest on niedopracowany. Ja lubię gry wymagające od gracza w których można zginąć. A teraz gry są tak kounstrowane, że po prostu się idzie przed siebie, postac awansuje, i przeciwnicy są dopasowani do jej poziomujak w Fable. Np. w Gothiku 2 czuło się jakomś satysfakcje jak zyskało się nowy poziom, bo można było wreszcie ubić bestie trudno, albo jak się wyczajiło sposób na zabicie jakiegoś potwora.

Dlatego przed kupnem gry RPG zawsze czytam w recenzjach jak jest ona trudna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout 3 - też sobie cel znaleźliście. Najlepiej by było, jakby był w rzucie izometrycznym i z grafiką rodem z wczesnych lat 90-tych, co?

Nie, najlepiej by było żeby Fallout 3 miał klimat Fallouta. I fabułę. I nie rozpieprzał całego wykreowanego przez Black Isle świata swoją egzystencją.

Mirrors Edge - hm, no tak, istotnie, schemat na schemacie

5 godzin i po grze. Wbrew pozorom "długość" gry to też każualizacja. x] Jasne, kiedyś też były krótkie tytuły, ale było ich na tyle mało, że nikt sobie tym głowy nie zawracał. Teraz mało jest długich...

Czy gry są łatwiejsze... hm, przykład: kto bardziej męczył się na maksymalnym poziomie trudności w Half-Lifie 2 bardziej niż w Hal-Life pierwszym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, kiedyś też były krótkie tytuły, ale było ich na tyle mało, że nikt sobie tym głowy nie zawracał.

Excuse me, WHAT?

Zawsze gier krótkich, była większość. Żeby spojrzeć na klasyki - Prince of Persia - 30 minut (ktoś się chwalił że 20) i to bez "psucia" gry jak to jest z Falloutem (2). Another World? jakieś dwie godziny. Metal Slug? Mój rekord to - IIRC - nieco ponad pół godziny. Contra, Solaris 104, Settlers, Duke Nukem 3D, Doom, Lotus, SWIV, Battle Squadron, Walker, Diggers, Turrican (chyba że ktoś chce na 100%), itd. itp. Wyjątkami zawsze były i są strategie, a także RPG (Dragon Quest - 80 godzin, z czego ~70 to grind, Fallout 2 - 30-40 (?), z czego większość to chodzenie i walka). Pozostałe gatunki? Miały swoje wyskoki, ale też równie dużo gier krótkich co długich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie gry się zmieniają - to my, gracze, się zmieniamy

Jasne, jasne... gram w gry na poważnie od jakiegoś roku (wcześniej tylko "pykałem"), zaczynałem od gier *każualowych* a potem przeszedłem na ambitniejszą rozrywkę w postaci starych tytułów pokroju Fallouta, Tormenta, Final Fantasy, czy nie-RPGowych Half-Life i Deus Exa. Gry się zmieniają.

Ogólnie: gry "kiedyś" były po prostu inteligentniejsze. Nawet teraz w przygodówkach nie ma co szukać niezręcznościowych zagadek z sensem.

Gardzę casualizacją. Gry traktuję jako możliwość wysilenia szarych komórek oraz wejście w fikcyjny świat, wczucie się w fikcyjną postać i poznania fikcyjnej historii, w której biorę czynny udział a nie jestem jedynie widzem, którego zadaniem jest jedynie klikanie w przeciwników bez wpływu na przebieg fabuły. Naturalnie, szanuję FPSy, które w większości oferują bezmózgą rzeź, ale taki był ich cel od początku.

A mógłbyś podać również przykłady tych "każualowych" gier w które, jeszcze rok temu, grałeś?

Swoją drogą, musiałeś być nieźle zawiedziony w/w "rodzajem" gier skoro sięgnąłeś do całkiem sporej przeszłości...

Nie rozumiem tylko, czemu nazywasz te gry (np. Fallout, Torment. Deus Ex) ambitnymi? Co takiego one mają, że granie w owe traktujesz niemal jak wyższy poziom egzystencji. Powiem Tobie, że dla mnie, to granie w te "ambitne" tytuły nie różni się od sprzątania zanieczyszczonej kuwety mojego kocura. Jak będę chciał wysilać swoje szare komórki itd. to sięgnę po przygodówkę lub po książkę. Również nie pojmuję, co ma oznaczać "poważne" granie. Co to znaczy? Jak dla mnie to, co najwyżej, redaktorzy tego pisma (CDA) grają na poważnie - wszak to jest częścią ich pracy. Zatem muszę poważnie to traktować :wink:

W grach siedzę od ponad 10 lat ale jeszcze nigdy nie przyszło mi do głowy traktować je inaczej niż świetną rozrywkę, a tym bardziej nie odważę się podzielić gier na te dla "ambitnych" i te dla półgłówków... Każdy gracz jest inny, szuka innych emocji i cieszy go zupełnie coś innego.

Do przykładów Rankin'a dodałbym jeszcze całkiem nic nie znaczące gry jak: Prehistoryk, Furry of the Furries, Fire & Ice, Blues Brothers, Fire Force, Wings of Fury, Body Blows, Mortal Kombat, Phantasmagoria II, Heretic, Defender of the Crown.... Jak to się stało, że te "płytkie i krótkie" tytuły, wyprane z "epickiej" fabuły, na zawsze wpisały się w historię gier komputerowych?

Moim zdaniem do sporych uproszczeń doszło tylko w grach przygodowych - nie mam tu na myśli fabuły, poziomu zagadek lecz interface. W takim np. Maniac Mansion, czy Indiana Jones 3, mieliśmy cały zestaw komend - push, pull, pick up, look at, turn of/off, open, close itp. Nie było jak dzisiaj, że całe szperanie po jakimś pomieszczeniu odbywa się na zasadzie klikania myszką i obserwowaniu czy ikonka zmieni kolor/kaształ, co będzie znaczyło, że "coś tam, coś tam" można z tym zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gry casualowe są przystępne i proste dla każdego, co oznacza tyle, że gra powinna się dobrze sprzedać. Hardkorowych graczy jest, co tu dużo gadać, znacznie mniej, niż tych normalnych, co chcą spędzić 1-2 godzinki przed grą. Dlatego takie The Sims 3 czy Spore dużo ludzi relaksują. Natomiast ja myślę, że o ile tą pierwszą grę da się przetrawić, to Spore jest niestety słabe. O ile pierwsza faza jest w miarę fajna, potem jest już tylko gorzej. Nic nie sprawia, że chce mi się przed taką grą znowu zasiąść na następny dzień. Dlatego też średnio lubię gry casualowe. Nie bawią mnie i nie przykuwają do monitora. A są też i takie gry, w których zasmakują oba rodzaje graczy. Choćby World of Warcraft. Na początku jest łatwo, ale niektóre raidy to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Firmy, które celują tylko w hardkorowców, już na starcie tracą, bo dobrze wiemy, że gosposia domowa czy mała dziewczynka woli kierować małymi ludzikami, niż walczyć z Koreańczykami i Obcymi (jak myślicie, o jaką grę mi chodzi?). Taka smutna prawda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gry się zmieniają a my zmieniamy się z nimi?

-raczej nie.

Wszystko dąży do uproszczenia, firmą chodzi o to aby gra trafiła do jak najszerszej grupy graczy a każualowców jest najwięcej więc upraszczają tak aby ta większość mogła łatwo i szybko się dobrze zabawić-prosty mechanizm.

Jeżeli ktoś jest rasowym graczem to i tak znajdzie ambitniejsze tytuły dla siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

thebartezik, a pomyślałeś o tym, że dla tej gosposi czy małej dziewczynki, kierowanie małymi ludzikami może być właśnie czymś "hardocorowym".

A poza tym nie widzę żadnego problemu aby w dany tytuł grać parę miesięcy, właśnie te 1-2 godzinki dziennie. Wiele gier tak przechodziłem; Medieval'a II, Red Alert'a 3, Warcraft'a III, Icewind Dale, Neverwinter Nights czy Civilization IV; o przygodówkach już nie wspomnę. Odpalałem grę na "chwilę", coś tam zrobiłem, dobudowałem kolejną "cegiełkę" i tyle. Po prostu nie mam czasu na siedzenie przy danej po 10 godzin dziennie, a przecież w/w gry nie są "casualowe" (jak dla mnie kolejny "szufladkogenny" bełkot).

Jednak, średnio, co dwa tygodnie, na weeknd'y, spotykamy się bliskimi znajomymi, w którymś z domów, mamy cztery kompy, browarki i "takie tam" :wink: i "tniemy po LAN'ie" całą noc albo i dwie. Panie nie mają nam tego za złe, gdyż mogą uskuteczniać ploty, oglądają "swoje" filmy albo grają z nami.

Każdy gra na tyle na ile pozwalają mu czas i obowiązki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to my, gracze, się zmieniamy.

Zacznij porownywac grę do gry, a nie czlowieka do człowieka , bo wyrażnie popełniasz tutaj błąd

One mogą takie być ale tylko dla mnie/dla nas/dla graczy. Jakbym posadził matkę czy ojca przed monitorem i odpalił im właśnie coś "prostego" np. Dooma czy Simsy, to jestem pewny, że dla nich te gry byłyby skomplikowaną sprawą

Co by dopiero było, gdybym przed ekran dopuścił swojego kota! Toby dopiero byłaby dla niego trudna gra! Wiesz ostanio podniesli poziomy trudnośći w przedszkolu? Amebie nie udałoby się go zdać.

W ogole co to za porownanie jest? To chyba oczywiste jest, ze dla kogos kto nie miał z czymś wcześniej styczności, to objetnie do czego by się nie zabrał, to byłoby to dla niego trudne.

Także panowie - polecam zamiast konstruować tu skomplikowane figury retoryczne przejść JAKĄKOLWIEK nową grę na najwyższym poziomie trudności.

Tutaj nie chodzi o toczenie krwawych bojow w stylu ja z 10hp i wykałaczką kontra setka ludzi z 10000000 hp uzbrojonych w miniguny..... Tutaj chodzi całą rozgrywkę. Jej stopień złozonosci, mozliwosc wyborow dokonywanych przez gracza. Wpływow moich decyzji na resztę gry oraz otaczajacy mnie świat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każualizacja to nie jest aż taka zła rzecz, sam dość często pogrywam w takie gierki - co innego upraszczanie gier, to jest już moim zdaniem zjawisko negatywne, które jest tylko kolejnym dowodem na to, że najbardziej liczy się rynek amerykański, gdzie mało który gracz oczekuje, że będzie musiał dokonać chociażby nawet najmniejszego wysiłku umysłowego w celu przejścia gry. Osobiście od pewnego czasu nawet za bardzo nie zwracam uwagi na te 'większe' gry, bo po prostu nie warto(je śli oczekuje się czegoś więcej niż akcja), bo one są robione tak by spodobać się tej 'szarej masie' która mózgownicą za bardzo ruszać nie lubi, dlatego też polecam wszystkim wyszukiwanie porządnych freeware'ów - i taniej i fajniej, bo w darmowych grach przynajmniej można znaleść coś, czego nie zna sięz innych gier, zwlaszcza polecam gry typu roguelike (np. Elona, IVAN, etc.).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...