Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Zielona Mila, Stephen King

Polecane posty

9128e140f1f8ef804543a2a11c4a3bd1.jpg

Zielona Mila to jedno z najlepszych dzieł Kinga. Dlaczego? Powieść jest naprawdę wstrząsająca. Wzruszająca. Potrafi rozbawić. Wywołać gorzki uśmiech pod nosem. Wzbudzić zastanowienie nad życiem, śmiercią, sprawiedliwością i generalnie ludźmi. Bo King potrafi naprawdę pięknie pisać o ludziach, to jego znak rozpoznawczy. Świetnie poznał ludzką psychikę, więc pisze. O ludziach wspaniałych, wielkiego serca, dobrych, złych, podłych. O wszystkich gatunkach ludzi. IW Zielonej Mili spotykamy całe spektrum osobowości. I ludzie ci są świetnie skonfrontowani z niewinnym, naiwnym, dobrym do szpiku kości Johnem Coffey.

Są momenty, w których w kąciku oka kręci się słona jak morska woda łza. Czasem nawet obok pojawiają się jej koleżanki. To jedna z najbardziej wstrząsających książek jakie przeczytałem. Nie ma chyba żadnych słabych punktów... A ekranizacja jest chyba tak samo dobra jak pierwowzór.

Co mnie najbardziej bawi? Że King nazywany jest mistrzem horroru, a jego najlepsze książki są zupełnie spoza tego gatunku. Tak jak Zielona Mila.

Naprawdę warto ją przeczytać, bowiem po przeczytaniu wasze życie się zmieni. Bardzo gorąco polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książki nie czytałem, ekranizację oglądałem 2 razy. Zrobiła na mnie duże wrażenie, a teraz pomyślałem o pierwowzorze. Powiedz mi, czy jest sens teraz wypożyczyć tą książkę? Są jakieś różnice w stosunku do filmu? Bo nie chcę czytać jeśli okaże się, że dzieje się dokładnie to samo co w TV.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ruffian

Jedna z moich ulubionych.

Skłania do przemyśleń, są momenty radosne (jak

uzdrowienie Matrosa Willy'ego vel Pana Dzwoneczka

) i tragiczne (

wyrok na Francuzie

).

Bohaterowie powieści są niebanalni, nie ma tu też typowych podziałów. Każda postać jest inna, posiada własną osobowość, przez co czytelnik gotów jest nawet uwierzyć, że istniały naprawdę, np. taki Percy to naprawdę realistycznie przedstawiony... no, nie znam na niego określenia, które dopuszczałby regulamin forum, może ktoś znajdzie, to mnie wesprze :). Zwłaszcza 2 sceny z jego udziałem wywołały u mnie taką nienawiść do tej postaci, że nie da się tego opisać. Są to:

-

Wyrok na Delacroix

-

Próba zamordowania Pana Dzwoneczka

Normalnie miałem wtedy ochotę gościa zarąbać młotkiem, albo tą hikorową pałką, którą nosił.

A dodam tylko, że to co tu napisałem, ukazuje zaledwie mały ułamek tysięcznej procenta tego, jak dobra jest ta książka. :D

Różnice co do filmu? No cóż, muszę przyznać, że znaczących różnic tu nie ma (to nie jest ekranizacja Harrego P, żeby wycinać co się da), jednak parę szczegółów pominięto. Na Twoim miejscu przeczytałbym - może się i wydawać to samo, ale jednak książka ma pewne wartości, których nie da się oddać w filmie. Tak więc - CZYTAJ, czytaj i porównaj samemu. :)

Aha, nie zdziw się, jeśli "Stara Grzałka" (czy jak się tam w filmie nazywała) w książce będzie "Starą Iskrówą", a "Pan Jingles" - "Panem Dzwoneczkiem".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co mnie najbardziej bawi? Że King nazywany jest mistrzem horroru, a jego najlepsze książki są zupełnie spoza tego gatunku. Tak jak Zielona Mila.
A... Sklepik z marzeniami, Miasteczko Salem, GENIALNA Ręka mistrza? :)

Co do reszty, to zgadzam się w całkowitej rozciągłości. Książkę czytałem dwa razy a ekranizację widziałem raz i to jest jeden z niewielu przypadków gdzie tak świetnie to pokazali (parę szczegółów było różnych, ale bez przesady ;P). Świetne postacie, mistrzowski pomysł oraz rozwój akcji, że tylko palce lizać. Cholera, prawie, że ucieszyłem się jak skończył

Percy (psychiatryk) oraz Billy Kid z kilkoma kulkami w ciele

:) Piękna zemsta. I namiastka sprawiedliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka mnie nie male wciągneła. Przez 2 godziny przeczytałem 50 kartek i jak na razie jest nieżle.Ludzie nie kłamali mówiąc że King to świetny pisarz i wcale się nie dziwie że jego książki rozchodzą się jak świeże bułeczki.Książka godna polecenia :thumbsup:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, nie zdziw się, jeśli "Stara Grzałka" (czy jak się tam w filmie nazywała) w książce będzie "Starą Iskrówą", a "Pan Jingles" - "Panem Dzwoneczkiem".

Uważam, że (zacznę od tego:)), że tłumaczenie jest bardzo dobre. W filmie BYŁA "Stara ISKIERKA" (co za dekiel tak to przetłuamczył... traci cały urok), a w książce "Stara ISKRÓWA" (i tu już urok i klimat jest:)). "Pan Jingles dało się jeszcze przełknąć, ale i tak lepiej brzmi "Pan Dzwoneczek". To tyle jeśli chodzi o tłumaczenie.

Teraz przyczepię się do okłądki książki (z wydawnictwa "Albatros"). Uważam za naprawdę głupi pomysł, aby pomarańczową czcionką napisać tytuł (ZIELONA Mila). O ile piękniej byłoby, gdyby to właśnie zieloną czcionką był napisany tutył (i autro swoją drogą też).

Przjedźmy zatem do samej książki. Nie ukrywam, że Stephen King to mój ulubiony autor (jako że w ogóle uwielbiam kryminały/thrillery/horrory to tym lepiej dla niego:)) i nie ma książki, która by mi się nie podobała, a którą on by napisał. Jedne podobają się bardziej, drugie mniej, ale o żadnej nie powiem, że mi się nie podoba!:)

Zielona Mila to naprawdę kawał świetnej pisarskiej roboty. Pisana co prawda w odcinkach (dopiero później ukazała się cała powieść w jednym tomie), a więc i na szybko (termin, oj ten termin...) jest jednak znakomita.

Wciąga, fascynuje czytelnika już od pierwszej strony i pozwala wrócić do realnego świata dopiero wtedy, kiedy przeczytamy ostatnią stronę.

King jest mistrzem opisów. Konstruuje je tak, że nie opisuje zbyt szczegółowo jakiejś rzeczy, zjawiska etc, ale daje czytelnikowi zarys obrazu ego, jak coś wygląda. W ten sposób pozwala czytelnikowi "dokończyć" opis we własnej wyobraźni (co między innymi tak bardzo kocham, bo nie dla każdego jest piękne to jak coś ktoś postrzega!) i przez co nawiązuje z czytelnikiem więź. Kreujesz we własnej wyobraźni długość Mili jaką muszą pokonać skazańcy w drodze na randkę ze Starą Iskrówą, tego jak dokładnie wygląda kolor linoleum Mili (oprócz tego, że był zielony:)), jak wyglądały i jak usytuowane były cele więźniów i wiele, wiele innych.

Pod koniec książki kręci ci się łezka w oku, kiedy

umiera Pan Dzowneczek oraz troszkę wcześniej kiedy stracony zostaje John Coffey ("jak napój, tylko inaczej się pisze"

;-))

.

PS. Wspomnę tylko jeszcze, że w filmie Delacroix zostaje przedstawiony inaczej niż w książce.

W książce masz poczucie, że to dobry facet (pomio tego co dokonał) i żal ci go. W filmie tego wrażenia i żalu nie odniosłem...

PPS. W filmie bardzo, ale to bardzo podobała mi się wymowa słów przez Percy'ego! Ach, ten język!:D

PPPS. Jeśli ktoś nie przeczytał jeszcze tej książki, to niech czym prędzej biegnie do konfesjonału i wyspowiada się z tego grzechu, a potem w ramach zadośćuczynienia przeczyta ww. tytuł:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dosłownie przed 10 minutami skończyłem czytać moją pierwszą książke S.Kinga i powiem że jestem zachwycony.Cała historia i fabuła dla mnie the best.Miałem dwa momenty w którym naprawde miałem chwile refleksji: kiedy

Percy Wetmore zgładził Pana Dzwoneczka,no i oczywiście moment egzekucji Johna

.Filmu nie widziałem,ale napewno trzeba to nadrobić szczególnie gdy główną role gra Tom Hanks.

Jutro wypożyczam Skazani na Shawshank i mam nadzieje że forma Kinga w tej książce jest równie dobra jak w Zielonej Mili.

MSaint>>>ważne elementy fabuły proszę zasłaniać spoilerami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem świeżo po przeczytaniu Zielonej Mili i muszę powtórzyć, jak poprzednicy, że... książka jest świetna. Ostatnie 100 stron (1/4 całości) przeczytałem w nocy, skończyłem ok. 3.00 - tak mnie "zassała". Przyznam się niechętnie, że przeskakiwałem niekiedy do pewnego zdarzenia, by się dowiedzieć, czy "to" się stało czy nie. To "to" było na przykład

egzekucją Coffeya czy cudem w domu Mooresów.

Wracałem oczywiście później do pominiętych fragmentów, czytając je z nie mniejszym zainteresowaniem, a one wszak zmieniały cały sposób myślenia o tych kluczowych momentach. I to jest świetne. Bo Kingowi udało się tu zmienić sposób postrzegania niektórych spraw.

Minusem wg. mnie, może i nie dużym a potrzebnym dla fabuły jest sposób obchodzenia się z więźniami. Rozumiem, że z takimi osobnikami skazanymi na śmierć inaczej się obchodzi niż ze zwykłymi więźniami. Wiem też, że nie we wszystkich historiach z zakładów więziennych strażnicy muszą być wrednymi typami, wyżywającymi się na swoich... "podopiecznych". Ale sposób, z jakim strażnicy bloku E traktowali skazańców wydał mi się aż nadto łagodny. Tak jakby w każdym momencie mogli oni zamienić rolę z więźniami. Jednak to właśnie King chyba chciał pokazać - że niektórzy z trafiających do takich jak blok E więzień zaczynają prowadzić nowe życie, że gdyby nie ich właściwe przeznaczenie w takich miejscach mogliby spokojnie siadać ze strażnikami i wypić sobie z nimi kawę, zamiast siadać... w innym miejscu.

Tak samo opisując na końcu książki śmierć każdego z bohaterów pokazuje się, iż wszyscy kiedyś umrą; wcześniej, później, na krześle elektrycznym, pod samochodem, chorując... Wszyscy.

A ekranizacji jeszcze nie oglądałem, ale szybko nadrobię tą zaległość :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis nad ranem skonczylem ksiazke i nie powiem, podobala mi sie. Nie moge stwierdzic, ze to najlepsze dzielo Kinga, ale czytalo mi sie to przyjemnie.

"Zielona Mila" rozni sie od innych ksiazek Kinga tym, ze nie straszy w doslowny sposob. Raczej porusza uczucia (

watek Delacroix - to najbardziej mnie ruszylo

). Bohaterowie w tym utworze nie byli, moim zdaniem, tak dobrze zarysowani i realistyczni jak w innych dzielach Króla (moze oprocz "Desperacji", ale ta ksiazke raczej pomijam z tego wzgledu, ze nie dobrnalem nawet do polowy ;)). Wydawalo mi sie tez, ze w niektorych miejscach tekst byl troche na sile przedluzany, co czesto denerwuje mnie, gdy czytam. Na szczescie nie byl oto az tak odczuwalne.

Mimo kilku wad, wymienionych przeze mnie powyzej, polecam ksiazke wszystkim, nawet jesli widzielismy juz film (ja mam zamiar niedlugo go sobie przypomniec) :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam ukrywać nie zamierzam, że King jest bezsprzecznie moim ulubionym pisarze, szczególnie dlatego, że jego zbiór opowiadań zachęcił mnie do czytania książek w ogóle.

Zielona mila jest jedną z najbardziej wzruszających historii jaką zna ten świat.

Dzięki wspaniałemu bohaterowi - olbrzym z gołębim sercem i ze zdolnościami, które są zarówno błogosławieństwem jak i olbrzymią udręką dla niego (coffey cierpiał z powodu wszechobecnego zła które go otaczało. Na początku wydawał mi się on takim przygłupim, ale dobrym chłopem ze wsi, ale później łatwo zauważyć, że widział on i wie o problemach świata o wiele więcej niż ktokolwiek).

Książka jest zdecydowanie inna niż większość Króla, dzięki temu trudno ją porównać z jakąkolwiek inną, która wyszła spod jego pióra. Spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie po jej przeczytaniu, właśnie dzięki owej inności, poczułem chyba dzięki temu magię tej książki.

Co do filmu, uważam że był lepszy od książki. Bez wątpienia też był on najlepszą ekranizacją książki Kinga.

Przjedźmy zatem do samej książki. Nie ukrywam, że Stephen King to mój ulubiony autor (jako że w ogóle uwielbiam kryminały/thrillery/horrory to tym lepiej dla niego:)) i nie ma książki, która by mi się nie podobała (...)

Mi się nie podobała Mroczna Wieża. Po przeczytaniu pierwszej książki sagi, coś mnie od niej odrzuciło. Wszyscy wokół mówią mi, że pierwsza była najgorsza, a potem jest już coraz lepiej, ale po złym pierwszym wrażeniu ciężko mi się przemóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialna książka :) Co prawda muszę jeszcze doczytać końcówkę ale już teraz wiem że jest to arcydzieło ;] Postacie wykreowane są naprawdę dobrze... Szczególnie podoba mi się postać pana Wetmore - głównie mi chodzi tu o śmieszne momenty z jego udziałem. Sam John Coffy (jak napój tylko inaczej się pisze xD) jest postacią dziwną ale fajną, nie wywierającą na mnie większego wrażenia. Chyba jedną wadą książki jest to że akcja dzieje się również w

domu starców, uważam że te momenty są zbędne i niezbyt ciekawe

no jeszcze zobaczę jak to do zakończenia będzie się miało...

A film obejrzę jutro sądząc po ocenach chyba jest tak dobry jak książka ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja oglądałem ten film już kilka razy, jak nie ma nic lepszego w tv a leci to zawsze go oglądam. Teraz czytam książkę i jest dużo lepsza od filmu nie ma w nim wielu scen z książki ale zarówno film i książka są warte poczytania i obejrzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z najlepszych książek jakie udało mi się przeczytać i zajmuje u mnie honorowe miejsce. Fabuła świetna i doskonale wykreowane postacie zmuszają do zastanowienia się nad swoim życiem i tym jak postępujemy... A że akurat moim ulubionym gatunkiem są horrory tym lepiej spędziłem czas nad tą doskonała książka. Wszystkim polecam i pozdrawiam. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam raz, bardzo dawno, jednym tchem. Pokazuje, że King zna psychikę ludzką na wskroś. Chyba jedna z lepszych jego książek, chociaż inna. Poza nią napisał jeszcze "Skazanych na Shawshank", gdzie akcja również rozgrywa się w więzieniu. Trudno się nie rozryczec, zarówno czytając, jak i oglądając ekranizację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to pierwsza książka Stephena Kinga, którą czytałem. Uważam, że jest świetna, to właśnie ona zachęciła mnie do zakupu i przeczytania kolejnych książek tego,mojego ulubionego, autora. Zielona Mila jest wzruszająca i mocna, pokazuje, że nawet najsilniejsi ludzie się rozklejają, a Ci, których się uważa za słabszych czy mało znaczących potrafią być silni. Moimi ulubionymi książkami Stefana są jednak horrory, ale ta książka na zawsze zajmie honorowe miejsce na mojej półce. Na jej podstawie nakręcono film, który jednak IMO do pięt nie dorasta książce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona Mila...świetna książka. Jedno z lepszych dzieł Kinga. Stawiam ją na drugim miejscu po "Bastionie". Jest tu wszystko czego potrzeba, a nawet jeszcze więcej, i to mimo tego, że zakończenie jest z góry znane - każdy może się go domyślić, zerkając na spis treści. To jedna z tych książek, które dają sporo do myślenia i owego myślenia wymagają. No i jest pisana z pierwszej osoby, co u Kinga chyba jest rzadkością, prawda ? (we wszystkich 7 książkach, jakie do tej pory czytałem, jest narracja trzecioosobowa). Najbardziej oczywiście zaintrygowała mnie postać Coffeya (

jak ten napój, tylko inaczej się pisze

;)

), choć o dziwo domyśliłem się, że to Wharton

załatwił bliźniaczki

.

Streszczając moją niezbyt gramatyczną wypowiedź, mogę powiedzieć że to niesamowita lektura, cholernie wciągająca...i z wzruszającym końcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze więc mam już za sobą Zieloną Mile, przed czytaniem oglądałem ekranizację w sumie kilkadziesiąt razy i myślałem, że nic mnie nie może zaskoczyć oj jak się myliłem. Jedna z najlepszych powieści Króla, i moja ulubiona książka a powiem wam szczerze, że uwielbiam "Obyczajowego Kinga". Książka jest po prostu świetna, świetna!, ma niesamowity klimat. Wyraziści bohaterowie kurczę tak pan Stephen King bawił się moimi emocjami jak nikt inny i bardzo fajnie i zgrabnie stworzone przejścia między głównymi rozdziałami bardzo ciekawie. Kończąc moją pozytywną opinię po prostu powiem, że było warto jedna z najlepszych jego książek i z dumą wystawiam ocenę 10/10 i otrzymuje wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu, wielkie brawa naprawdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem po lekturze Zielonej Mili i muszę stwierdzić, że jest rewelacyjna. Czytałem wczoraj do drugiej w nocy - nie mogłem się oderwać, zanim nie dobrnąłem do samego końca. Historia jest naprawdę bardzo ciekawa i wciągająca. Potrafi wzruszyć. Co prawda wcześniej oglądałem film, ale nie przeszkadzało mi to.

Przeczytałem jak na razie cztery książki Kinga i ta jest zdecydowanie najlepszą z nich. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu udało mi się przeczytać Zieloną ;) Było to moje 4 albo 5 podejście ale w końcu się udało. Wcześniej obejrzałem film ale nie przeszkodziło mi to w fajnym przeżyciu lektury. Książka trzyma poziom, przy poprzednich próbach przeczytania tego dzieła zawsze dochodziłem do momentu, który mnie w jakiś sposób nudził a na horyzoncie pojawiała się inna książka tym razem tak nie było, całość jest spójna i bardzo dobrze napisana. Teraz czas na kolejną książkę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...