Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Warhammer Fantasy Roleplay - Sesja

Polecane posty

Sesja prowadzona przez Soutysa. Wszystkie potrzebne informacje w Niezbędniku. Miłej, gry. I niech moc... A to nie to. Tak więc po prostu dobrej zabawy na poziomie :)

Sesja Warhammer Fantasy Roleplay

Mistrz Gry: Soutys

Gracze: Nick Wazalski, Rankin, boromir_blitz, Gzyms, Siri, Black Shadow, Punker

Miejsca wolne: brak!

Tematy: Warhammer Fantasy Roleplay - Sesja, Dyskusje o sesjach Warhammer Fantasy Roleplay

Opis: Świat Warhammera jest niebezpieczny i mroczny. Potrzeba nie lada odwagi, by zapuścić się w dzikie ziemie, pustoszone przez mutantów i zwierzoludzi. Imperium ledwo trzyma się na nogach po ostatniej inwazji Chaosu. Jego miasta pełne są groźnych kultów, oddających cześć Niszczycielskim Potęgom. Nastały czasy, w których potrzeba bohaterów, czasy, w których odważne czyny są niezbędne do przetrwania. Każdy stara się odnaleźć swoje miejsce w okrutnej rzeczywistości.

Regulamin sesji:

1. Każdy gracz musi stosować się do zasad netykiety, regulaminów Forum Actionum i Sesji RPG.

2. Mistrz Gry jest osobą, która ma za zadanie pilnować, by wszyscy podczas sesji dobrze się bawili więc proszę nie kwestionować jego decyzji.

3. Stosuję zasadę 'klimat ponad wszystko', a co za tym idzie w moich oczach jedną z najważniejszych rzeczy jest odpowiednie odgrywanie postaci.

4. Na post MG odpisujcie tylko raz, jeśli zdarzyło się, że popełniłeś jakiś karygodny błąd w swoim poście proszę o wysłanie mi PW, postaram się coś z tym zrobić. Najprawdopodobniej w moim odpisie napiszę co zrobiłeś, oraz jaki był tego wynik.

5. Postaci niezależne nie mogą być przez gracza kontrolowane, chyba, że znajdują się pod jego rozkazami. Wtedy jednak radzę nie budować piętrowców i być świadomym tego, że zawsze coś może pójść nie tak...

6. Używanie wulgarnego słownictwa na sesji jest ZABRONIONE pod karą sesjowego osta. Wyjątkiem od tej reguły jest postać, która ma taki sposób wysławiania się, wtedy podczas dialogu można stosować przekleństwa, ale tylko wygwiazdkowane (a najlepiej wstawić zamiast tego <beep> :P )

7. Proszę o pisanie postów dosyć długich (min. cztery linijki) i treściwych. Ogólnie podczas narracji proszę nie używać za dużo epitetów, tylko suche fakty. Wolałbym, żebyście pisali w formie niedokonanej, ale jeśli będzie to dla was bardzo niewygodne, to możecie ewentualnie pisać inaczej.

8. Uprzejmie proszę o pisanie bez kalania naszego języka. Także wszystkie przecinki (również te nad 'o' i 's' :P ) były na swoich miejscach. Oczywiście jak ktoś walnie jednego byka to nic mi się złego nie stanie, ale za notoryczne nieprzestrzeganie zasad pisowni będę karał sesjowymi ostami.

9. Zanim zamieścisz posta spójrz na podgląd i zapytaj sam siebie, czy wygląda to sensownie. A potem dokonaj kilku kosmetycznych zmian. Zaleca się pisanie w Wordzie i wklejanie zawartości, bo błędów mniej będzie.

10. Na odpis na mój post daję wam dwa tygodnie. Jeśli komuś się zdarzy przespać upływ terminu (będę starał się o tym przypominać PW) to pokieruję jego postacią, a on zaliczy u mnie upomnienie. Za dwa braki odpisu daję sesjowego osta. Jeśli ktoś ma w planach bycie odłączonym od internetu przez dłuższy czas to proszę wysłać mi wcześniej PW z wypełnionym formularzem nieobecności, który znajduje się w TYM temacie. Jeśli wolicie formularz wkleić tam, to wyślijcie mi PW, że tam go wklejacie, bo nie będę pewnie sprawdzał tematu regularnie. Jeśli z jakiegoś powodu straciłeś połączenie z internetem niespodziewanie i nie mogłeś się ze mną skontaktować, to napisz mi już po fakcie, a ja puszczę zaistniałą sytuację w niepamięć.

11. Jeśli są wolne miejsca to zapraszam na sesję, aczkolwiek może się okazać, że wasza karta mi się nie spodoba. Przy tworzeniu kart radzę stawiać na inwencję twórczą. Schemat karty jest w poście wprowadzającym, TU.

12. Jak ktoś zarobi trzy sesjowe osty, to leci na twarz z sesji (i dostaje Ostrzeżenie od moderacji z tego co mi wiadomo). Może starać się wrócić na sesję, ale tylko po mocnym postanowieniu poprawy i długim rozmyślaniu nad delikwentem z mojej strony. Jednakże po takim powrocie każdy sesjowy ost będzie się kończył dla niego wylotem.

13. Jak ktoś ma jakieś problemy, czy po prostu chce pomarudzić, że MG 'jezd gópi', to zapraszam do tematu Dyskusje o zwykłych Sesjach ? z Mistrzem gry Za konstruktywną krytykę będę bardzo wdzięczny.

14. Zastrzegam sobie prawo do zmiany regulaminu jeśli zajdzie taka potrzeba. Zmiany takie muszą być naturalnie zaakceptowane przez moderację i ogłoszone w temacie Dyskusje o zwykłych Sesjach ? z Mistrzem gry.

Jeśli koniecznie musisz się ze mną skontaktować w jakiejś sprawie to użyj PW, jeśli będzie to wymagało dłuższej dyskusji, to możesz skorzystać z mojego skype'a, aczkolwiek nie jestem do tego bardzo chętny. Mój profil to the_soutys

Zrobione na podstawie niezbędnika Knight Martiusa, dzięki za nieświadomą pomoc i przepraszam, że nie zapytałem o zgodę na wykorzystanie :P

Napisane przez Soutysa, zaakceptowane przez Turambara

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick

Przez ostatnie dwa miesiące polowałeś w lasach Middenlandu. Pomimo zniszczeń w lasach zachowało się sporo zwierzyny, a ludzie skłonni byli płacić każdą cenę za jedzenie i skóry, które mogłeś im dostarczyć.

Jesień nastała nagle, krainę uderzyły ulewne deszcze. Mając sporo srebra na zbyciu postanowiłeś, że przeczekasz zimę wygodniej niż zwykle, w gospodzie w mieście.

Do Kammedun dotarłeś późnym wieczorem. Z miejsca zorientowałeś się, że coś jest nie tak. Niie potrafiłeś jednak ustalić o co chodzi. Skierowałeś się do karczmy. Nie przywykłeś do tłumów i byłeś zdecydowanie nieprzygotowany na to, co cię czekało. Karczma była wypełniona po brzegi. I wtedy dopiero zrozumiałeś co jest nie tak. W mieście nie było żadnych kobiet.

Przeciskając przez tłum mężczyzn usłyszałeś kilka rzeczy. Po pierwsze z rozmowy jakichś dwóch drągali dowiedziałeś się, że wioska niedawno została zaatakowana. Z kolei trzej rybacy siedzący przy jednym stoliku wykrzykiwali głośno swoje oburzenie na fakt, że napastnicy uprowadzili wszystkie kobiety.

W końcu dotarłeś do jedynego stolika, przy którym były wolne miejsca. Siedział tam tylko jeden Kislevita, obalający właśnie butelkę wódki, oraz elf, z łukiem przewieszonym przez ramię. Postanowiłeś się dosiąść.

Rankin

Niedawno znowu opanowała cię potrzeba powrotu do ziemi ojców i skopania kilku gnijących zadków. Wiedziony tą potrzebą dotarłeś aż do Middenlandu. Z powodu ulewnego deszczu postanowiłeś zatrzymać się w gospodzie, by odnowić zapasy i wypić trochę rumu. Gdy zajechałeś do miasteczka Kammedun wczesnym popołudniem przywitały cię niechętne spojrzenia ze strony mieszkańców i widok spalonych chat. Nie było w tym nic niecodziennego w tej części Imperium, więc nie zawracając sobie tym głowy ruszyłeś do karczmy 'Pod Zbitym Oknem'.

W środku panował lekki półmrok. Zamówiłeś u karczmarza rum. Ten jednak z przepraszającym wyrazem twarzy poinformował cię, że rumu nie ma, tylko wódka. 'Dobre i to' pomyślałeś, zamawiając dwie butelki ? na zaś. Im później się robiło, tym bardziej irracjonalny wadawał ci się pomysł ruszania w dalszą drogę, a karczma napełniała się ludźmi.

Pod wieczór dosiadł się do ciebie elf i zamówił kielich wina. Zaproponowałeś, że poczęstujesz go wódką, ale ten odmówił. Robiło się coraz później, a tobie zostało tylko ćwierć butelki. Nagle z tłumu wychynął drugi elf. Stwierdziłeś, że to dwoi ci się w oczach i nadeszła świetna pora na spoczynek.

Gzyms

Po bitwie o Middenheim bynajmniej nie było ci dosyć walki. Wręcz przeciwnie. Opuściłeś czym prędzej miasto i wyruszyłeś na polowanie. Wytropiłeś sporą grupę zwierzoludzi, którzy niedawno puścili z dymem jakąś wioskę. Śledziłeś ich kilka dni, ale w końcu zgubiłeś ich ślad. Zirytowany tym faktem zapuściłeś się głębiej w las, by odnaleźć kolejną bandę. Nie dane ci było jednak. Zamiast tego dotarłeś do miasteczka. Ponieważ ściemniało się już stwierdziłeś, że zanocujesz w karczmie. Gdy tam dotarłeś było dosyć sporo ludzi.

Wdałeś się w rozmowę z karczmarzem, dowiedziałeś się z niej, że na miasteczko napadli bandyci i uprowadzili wszystkie kobiety. Oberżysta powiedział jeszcze, że zarządca wyznaczył nagrodę za tego, kto sprowadzi bandytów przed oblicze sprawiedliwości i sprowadzi mieszczki z powrotem. Postanowiłeś, że trochę dodatkowego złota nie zaszkodzi i zajmiesz się tym jutro.

Dosiadłeś się do jakiegoś Kislevity, który pił wódkę z butelki, zaproponował ci łyka, ale ty wstrząsnąłeś się tylko z obrzydzeniem na myśl o piciu z tej samej butelki co człowiek i odmówiłeś.

boromir_blitz

Wędrując na północ mijałeś wielu uchodźców. Zasłyszałeś również wieści o potężnej armii Chaosu atakującej Middenheim. Zdrowy rozsądek podpowiadał ci, żeby zawrócić, ale pociąg do przygody był silniejszy.

Po drodze złapała cię straszna ulewa. Poza tym zaczęło się już ściemniać, więc postanowiłeś zatrzymać się w następnej napotkanej gospodzie. W końcu dotarłeś do miasteczka. Było już bardzo późno i z powodu deszczu nie widziałeś dalej niż na wyciągnięcie ręki. Mimo to udało ci się dotrzeć do zatłoczonej oberży. Nie było to dla ciebie nic nowego i zdołałeś bezbłędnie odnaleźć w tłoku ostatnie wolne miejsce. Przy stoliku, który znalazłeś siedziała dziwna kompania. Kislevita (na którego widok wzdrygnąłeś się), oraz dwóch elfów. Przed tym pierwszym stały dwie puste butelki po wódce, pozostali rozmawiali przyciszonymi głosami. Jeden raczył się winem, drugi popijał piwo z drewnianego kufla. Z braku innej opcji przysiadłeś się do nich.

Siri

Od ostatnich kilku dni przedzierałaś się przez las, po tym jak wygnali cię z wioski byłaś całkiem zagubiona. W końcu po długim błąkaniu się dotarłaś do wioski Kammedun w Middenlandzie. Pewna stara wdowa przyjęła cię tam i zapewniła schronienie.

W dniu, w którym na wioskę napadli bandyci zbierałaś zioła w lesie. Gdy wróciłaś było już po fakcie. Wszystkie kobiety w miasteczku zostały uprowadzone, kilka chat spalonych, zapasy zrabowane. Zarządca dał ci dom wdowy, i pozwolił zostać. Po południu przyszedł deszcz, który sprawił, że pomysł wyjścia z domu zakrawał na głupotę. Mimo to większość mężczyzn jak zwykle poszła do karczmy. Postanowiłaś położyć się spać i zobaczyć, co przyniesie następny dzień. Jednakże twój sen został przerwany przez pukanie do drzwi. Pod drzwiami stał młody mężczyzna, w czarnym płaszczu. Poprosił o nocleg. Zgodziłaś się przenocować go za pięć srebrnych szylingów.

Black Shadow

Nie tak dawno dostałeś dobrze płatne zadanie dostarczenia paczki pewnemu kupcowi w Middenheim. Po drodze usłyszałeś wieści o armii Chaosu, maszerującej na miasto. Byłeś w rozterce, ale ciągle posuwałeś się naprzód. Gdy dotarłeś do miasta Białego Wilka było już po bitwie i okazało się, że twój klient zginął podczas oblężenia. Zrezygnowany szukałeś jakiejś pracy, ale nie trafiło ci się nic porządnego. W końcu stwierdziłeś, że ruszysz na południe w kierunku mniej zniszczonych ziem. Wędrowałeś dwa dni, aż złapała cię potężna ulewa. Zatrzymałeś się w małym miasteczku. Okazało się jednak, że w gospodzie wszystkie miejsca są zajęte, z powodu zniszczeń dokonanych przez bandytów, którzy puścili z dymem kilka domów. Z braku lepszego pomysłu zacząłeś chodzić po domach, prosząc o nocleg i strawę w zamian za pieniądze. W końcu stanąłeś u drzwi jednego z domów i zapukałeś. Otwarła ci młoda kobieta. Zgodziła się przenocować cię w zamian za pięć szylingów. Stwierdziłeś, że to uczciwa cena, a ty musisz gdzieś się schronić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opis zewnętrzny: Wysoki, szczupły elf o łagodnej, pięknej, nieco chłopięcej twarzy. Posiada wesołe, błękitne oczy i długie, związane przepaską na czole i ułożone w warkocz z tyłu czarne włosy sięgające łopatek. Nosi na sobie skórzany kaftan, spod którego wystają rękawy białej koszuli z falistymi frędzlami przy mankietach i brązowe spodnie ze skórzanym pasem wpadające w budy z wysokimi cholewami. Za paskiem ma dwa pistolety, a z boku przy biodrze szablę. Głos spokojny i melodyjny.

-----

Zaczynam powoli się zastanawiać, czy nie powinienem był zostać na morzu. Tłok tu straszny... Ech... nic to, trzeba wziąć się w garść. Uśmiechnąłem się do siedzących przy stole.

- Witam szanownie przyjaciół, elfów - pokłoniłem się nieznacznie i zwróciłem do człowieka - oraz przedstawiciela rasy ludzkiej - także się pochyliłem - Pozwólcie, że przysiądę. W tym przybytku wolnych miejsc ci niedostatek - usiadłem spokojnie. Poczułem wódkę. Jakoś miałem wrażenie, że nie jest to odpowiedni czas na picie. Kto wie, co się wkrótce wydarzy... - Nazywam się Farnoth - przedstawiłem się. Ciekawe, czy bycie uprzejmym tu popłaca...

Trochę tu odpocznę, może coś przekąszę i pójdę spać. A rano w dalszą drogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd zewnętrzny: Długie bląd włosy, niebieskie oczy, cera dość ciemna, ponieważ przez większość czasu jest umazana w farbach maskujących. Długie, szpiczaste uszy, wzrost ok. 186 cm, niezbyt widoczna muskulatura, parę blizn na twarzy, klatce piersiowej i plecach. Ubrany w kilka skór wilków. Napierśnik, nagolennice. Przewieszony przez plecy łuk oraz kołczan. Przy skórzanym pasku miecz jednoręczny, sztylet, sakiewka oraz mała torba z ziołami i farbami maskującymi.

Siedząc przy stole, delikatnie zerkałem na osoby siedzące przy naszym stoliku. Zauważyłem także idącego w naszą stronę bogato ubranego elfa. - W lesie w takim stroju by nie przeżył.- pomyślałem. W karczmie było strasznie głośno. Nie byłem do tego zbytnio przystosowany. Ah, wolałem spokojne, leśne zacisze.

- Mości panowie, wiadomo wam coś na temat barbarzyńsko uprowadzonych kobiet? Jaka bestia była w stanie uprowadzić zbyt piękną płeć słabszą? Któż porywał by się na coś takiego? - zadawałem kolejno, jedno po drugim pytania. Oczekiwałem odpowiedzi zmazując z siebie farby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd: Człowiek koło trzydziestki. Ogorzała twarz pokryta krótkim, rudym zarostem. Włosy wyblakłe, średniej długości, krzaczaste brwi tego samego koloru, a pod nimi - zielone oczy. Uwagę mogą przyciągać dwie stare blizny na twarzy - jedna biegnie poziomo przez nos, a druga przez prawą brew i policzek. Nosi się na ciemno i prawie nigdy nie rozstaje się z kolczugą (podobnie jak z długim mieczem u pasa). Zazwyczaj też plecy jego osłania płaszcz z czerwonego futra. Głos odrobinę zachrypnięty, czasem wręcz sardonicznie kpiący. Wydaje się że może pochłaniać dowolne ilości alkoholu bez efektów ubocznych.

Posiada również kuszę.

Da, dziś był ciężki dzień, a na dodatek w tej dziurze nie ma ni krzty rumu. Przynajmniej spiryt mają - dobre i to. Przysiadłem z boku i zająłem się zawartością butelek...

***

Czy dziś służę za jakiś magnes na dziwadła? Nawet nie skończyłem jednej butelki a przy moim stoliku znalazło się jeden spiczastouchy. Gdy skończyłem drugą i zająłem się piwem, zjawił się i drugi (a może dwoi mi się w oczach?) Gościnność zobowiązuje jednak, a mnie już napitek zdążył skutecznie rozgrzać. W sumie to nawet tak źle nie wyglądają, tylko od jednego jedzie lasem - a od drugiego morzem. Kiedy ten nowy się przedstawił, uznałem za co najmniej stosowne również i swoje imię wyjawić:

- Imię me Cyryl, a profesja - najemnik. Wybacz że nie wypiję z waścią bruderszaftu, ale - wskazałem kuflem puste butelki - niestety nic nie zostało.

Uśmiechnąłem się. Alkohol chyba zaczyna powoli działać, jeszcze ze trzy kufle i padnę. Nic tak nie obala jak piwo po wódzie. Tymczasem ten drugi, czy też pierwszy, zaczął zadawać pytania:

- Mości panowie, wiadomo wam coś na temat barbarzyńsko uprowadzonych kobiet? Jaka bestia była w stanie uprowadzić zbyt piękną płeć słabszą? Któż porywał by się na coś takiego?

- Kto, pytasz? - czknęło mi się, całkiem przypadkowo. Oparłem głowę na pięści, zbierając myśli. - No gdyby to były przypadki pojedyncze to jeszcze nic specjalnego by nie było. Sprawy rodzinne, takie tam - machnąłem ręką na znak, jak nieważne było "takie tam". - Ale że aż elf się tym interesuje... To może być dobra okazja by skopać parę tyłków.

A w myślach dodałem: "jak również nieco zarobić przy okazji".

- Najlepiej by było samemu sprokurować sobie jakąś kobietę, po czym czekać aż ktoś ją uprowadzi - stwierdziłęm z cieniem humoru. - Ale to długoterminowy plan jest. Najlepiej czekać aż jakaś znowu będzie porwana, po czym podążyć swieżym tropem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rzeczywiście, zachowałem się jak niezbyt miło ... Felesto, miło mi. - mówiąc to podniosłem się i skinąłem głową. Po tym co powiedział osobnik swoim tonem oraz doborem słów ukazał mi jakże wyrafinowanego osiłka. Mimo to musiałem zachować choć drobne pozory, że jego słowa w żaden sposób nie obraziły żadnej z kobiet, do których mam wielki szacunek.

- Myślę jednak, że powinien się jednak rudy wasz mość pohamować z językiem. Nie wiadomo, co inni zgromadzeni w tej jakże małej gospodzie powiedzą bądź zareagują na jakże grubiański dobór słów. - starałem się ukryć tymi słowami fakt, że to najbardziej mnie dotknęły słowa o kobietach, niż innych pijaków i obszczymurków siedzących w tej zabitej dechami gospodzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd: Wysoki elf o sięgających do karku gęstych kasztanowych włosach i głębokich zielonych oczach. Ubrany w noszącą ślady wielokrotnych walk i mocno już zużytą skórzaną skórznię pokrytą dla lepszego maskowania różnymi odcieniami zieleni i brązu. Prócz skórzni zakłada także płaszcz z wszytymi liśćmi, nieco już postrzępiony lecz wciąż zachwycający wykonaniem i przydatnością w lesie. Na plecach ma zawieszony długi łuk wraz z kołczanem, a przez ramię przewieszoną wygodną skórzaną torbę w której trzyma odtrutki i potrzaski. Przy solidnie plecionym skórzanym pasie przymocowany jest dobrze wykonany sztylet.

Z uznaniem przyjrzał się bliznom na twarzy elfa z wysmarowaną na zielono twarzą. Ktoś taki jak on na pewno nie raz spotykał się z zagrożeniem i na pewno nie uciekł by w obliczu ataku. Trochę zirytował go jego nagły potok pytań, ale i tak był lepszym kompanem przy stole niż żłopiący bez umiaru alkochol człowiek obok niego. Trzeba jednak przyznać, że jak na kogoś, kto wygląda na pijanego zawalidrogę budził pewną dozę zaufania, a może i sympatii. Może gdyby się wykąpał.... Skierował wzrok na trzeciego, ostatniego już siedzącego przy ich stole osobnika. Tego, który przedstawił się jako Farnoth... On także był elfem, nosił się jednak zupełnie inaczej niż większość osób w tej zapyziałej karczmie. Jako jeden z niewielu miał na sobie czyste ubranie, a szabla u jego boku sprawiała, że wyglądał niemal jak szlachcic. Powoli dopijał wino, gdy usłyszał wywiązującą się dyskusje i postanowił się do niej włączyć.

- Słyszę, że rozprawiacie o tym głośnym, godnym pożałowania uprowadzeniu. Nazywam się Aregren, jestem łowcą. Doprawdy, chyba nie zrozumiem ludzi. Podczas gdy wróg atakuje, wyciąga swe ręce po ich kraj, oni wolą nawzajem się okradać i uprzykrzać. W dodatku w tak bestialski sposób. Ale są też i zalety tego. Podobno wyznaczono nielichą nagrodę za schwytanie bandytów i dostarczenie kobiet bezpiecznie z powrotem. Łowcą nagród może nie jestem, ale w kieszeni też u mnie nie najlepiej. Nie wiem, jak szanowne towarzystwo, ale ja mam zamiar się tego podjąć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd: Człowiek, jak na 20-latka odznacza się dosyć niskim wzrostem 170cm. Gładkie rysy twarzy. Nie jest potężnie zbudowany, za to ma atletyczną budowę ciała i silnie umięśnione nogi, które pozwalają na długie wędrówki oraz szybkie ucieczki. Ma krótki włosy o białym kolorze oraz czarne - bardziej niż smoła - oczy. Nie ma żadnych widocznych blizn. Ma na sobie czarną pelerynę z kapturem a przez ramię przewieszony łuk oraz tubę na strzały.

Moja burzliwa dusza a właściwie losy zawiodły mnie w kolejny ciekawy odstęp Starego Świata. Szkoda jedynie śmierci odbiorcy podczas oblężenia miasta, bo poprawiłbym sobie - choć odbrobinę - stan finansowy, ale trochę oszczędności jeszcze zostało. Miałem, wraz z swoim końskim towarzyszem podróży, wystarczająco aby nie umrzeć z głodu. W końcu, po perypetiach podróży dotarłem do jakieś wioski, która dopiero co przeżyła atak bandytów. Widok zgliszczy nie był przyjemny. W karczmie, zapełnionej po brzegi nie było absolutnie miejsca. Rozejrzałem się tylko po lokalu próbując zrobić użytek z swojej pamięci a następnie poszukałem lokum na noc. Szczęśliwie, pewna młoda kobieta zlitowała się nad moim losem i nie musiałem spać pod gołym niebem.

- Słowa nie będą w stanie oddać mojej wdzięczności pani, ale mimo to dziękuję za możliwość schronienia się w tych cichych progach. - powiedziałem siląc się na swój najbardziej uroczysty i szarmancki ton. Nie pogardziłbym pomyślałem sobie.

Zdjąłem łuk oraz tubę z strzałami i położyłem je obok swojego posłania. Sztylet postanowiłem, dla wszelkiej pewności i mojego bezpieczeństwa a także tej kobiety w nagłym wypadku, zatrzymać przy sobie.

Najpierw poczuwam z godzinę, potem zasnę. Nigdy nie śpię twardo więc nic nie powinno mnie zaskoczyć... pomyślałem. Zasada sprawdzała się wcześniej, ale kiedyś może zdarzyć się coś innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Felesto skończył swoją tyradę, spojrzałem na niego ciężkim, znudzonym wzrokiem. Nie byłem pewien czy on taki niezorientowany czy tylko bez poczucia humoru więc nie pociągnąłem tematu, za to odpowiedziałem trzeciemu, Aregrenowi:

- Widzisz, panie, nie moja może rzecz odpowiadać ci, ale moim zdaniem ludzie radzą sobie ze sobą doskonale. Gdyby nie skaveni, ożywieńcy i inni agresorzy, byłoby o wiele lepiej. Ale to temat na inną debatę, da? Tymczasem trzeba coś zrobić w sprawie porwań, to nie ulega wątpliwości - rzuciłem chmurne spojrzenie Felesto, akcentując ostatnie słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiele kobiet służy na okrętach toteż rzadko miałem okazję być świadkiem ich niedoli. Potrafiłem sobie jednak wyobrazić, co czuć musieli mieszkańcy. Poza tym to wszystko zapachniało mi przygodą. Pewnie właśnie to miało wpływ na to, co teraz zrobiłem.

- Wszyscy mamy więc jeden cel. A zatem połączmy siły, mili przyjaciele. Razem wyśledzimy plugawe siły przeklętych i uwolnimy niewiasty z ich paskudnych szponów. Ludzie, czy nie ludzie, żadna istota nie zasługuje na taki podły los. Czekając jednak na kolejne porwania możemy na zawsze zaprzepaścić szansę ocalenia już uprowadzonych. Trzeba zadziałać szybko i jak drapieżnik zapolować na zapewne świętujące zwycięstwo bestie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnął się wyraźnie zadowolony z tego, że reszta biesiadników podziela jego zdanie. Przydadzą się - pomyślał. Nie miał zamiaru sam podejmować się tego zadania. Jeśli miałby tylko wybić porywaczy, prawdopodobnie nie potrzebował by zbyt wielkiej pomocy. Ale tu chodziło o bezpieczne odbicie i odeskortowanie sporej grupy kobiet. Działając w pojedynkę nie mógłby zagwarantować im bezpieczeństwa. Spojrzał życzliwiej po twarzach zgromadzonych prz stole i powiedział

- Niezmierna to dla mnie radość, że wszyscy się co do tego zgadzamy. Pozwólcie mi zaproponować wspólną wyprawę ratunkową. Przepraszam za język, ale jak to mówicie wy, ludzie "idźmy kupą, bo kupy nikt nie ruszy". Nagrodę, oczywiście podzielimy na cztery równe części. To co, przybijamy porozumienie? Wszak wszystkim nam zależy zarówno na finansach jak i życiu tych biednych dam?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczowy osobnik, czysta sprawa. Kiwnąłem głową z entuzjazmem.

- To jest to! - uderzyłem niemal już pustym kuflem o blat dla lepszego efektu. - Widzę że o tęgie głowy trudno w tym towarzystwie nie będzie, a to mi się podoba. Jakem Cyryl Korowiow, możecie od teraz liczyć na mój miecz, rękawicę i kuszę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd: Młodziutka dziewczyna, dość chuda, o piegowatej, trójkątnej twarzyczce i zielonych oczach. Długie, rude włosy są zmierzwione i uarcie falują mimo jakichkolwiek prób zniwelowania tego efektu. Ubrana jest w brunatną, długą sukienkę i płaszcz z kapturem.

Los uśmiechnął się do mnie dwa razy. Pierwszy raz, kiedy tu przybyłam. Drugi, kiedy byłam w lesie. Jeszcze jeden i mój limit łaski na pewno się wyczerpie. A wtedy nie wiem, co się stanie. Sam napad może i nie był zagadkowy(no bo w koncu to sie zdarza!), ale żeby od razu wszystkie kobiety uprowadzili? W dodatku zostalam sama jedna ze zgrają meżczyzn z całej wioski... Ale nie powinnam się martwić.

Sytuacja zrobiła się jeszcze ciekawsza, kiedy ktoś zapukał do drzwi domu, który chwilowo zajmowałam. Wyrwał mnie tym ze snu, który jeszcze nie był głęboki. Deszcz tłukł o dach... Podejrzewałam, ze miejsca do spania w karczmie zabrakło.

Mój sen przerwał meżczyzna. Nie widziałam go przez te kilka dni tutaj, wiec musiał byc jakimś przyjezdnym. Nie wiedziałam, co z niego za ziółko, ale kiedy poprosił o nocleg, coś się we mnie odezwało. Cóż, koniec konców, wpuściłam go pod warunkiem, że mi zapłaci. Ostatecznie pieć szylingów piechotą nie chodzi i zawsze można było coś zarobić. Ale lepiej, jeśli nie zasnę. W koncu nigdy w życiu go nie widziałam. I ten jego sposób mówienia.

- A bo to trza mi dziekować... - na podziekowania tylko nachnęłam reką. - Co ja, dworaczka, żeby tak gadać?

Tylko czekałam, aż się położy. Ja jeszcze tego nie zrobiłam. Chwilę się jeszcze pokrzątałam po domu, przeliczyłam zioła... Czekałam, aż on zaśnie, dopiero wtedy sie położyłam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz wyszczerzył zęby w uśmiechu. Wszystko szło po jego myśli.

- Ale jeszcze nie teraz, towarzysze. Wszyscy widzimy, że pogoda na razie nie sprzyja i deszcz leje z nieba jakoby leśny wodospad. Tedy na razie przeczekajmy w karczmie, aż się wypogodzi i zaraz ruszajmy w drogę.

To mówiąc skinął na służącą dziewkę i wysupłał z kieszeni 6 szylingów

- Więc na rozgrzanie i zacieśnienie nowej znajomości stawiam wszystkim elfom wino. A panowi Kislevicie jeszcze jeden kufel tego ohydnego trunku, który przywykliście zwać spirytem - powiedział wesołym tonem i zapłacił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Cyryla. Był dość nachalny, lecz mógł mieć do tego powody, w końcu nie widziałem jak włada mieczem. W momencie, gdy Gzyms krzyknął coś o postawieniu wina i oglądaniu się za dziewką, która to wina miała przynieść.

- Jakże to, przecież właśnie wszystkie kobiety porwali ... - spojrzałem z politowaniem na elfa i wziąłem 6 szylingów, które rzucił na stół, po czym podszedłem do barmana po zamówienie. Usiadłem z powrotem, był dalej próbować się wyciszyć ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick

Siedzieliście długo, twoi towarzysze pili w najlepsze, ale ty postanowiłeś ograniczyć ilość alkoholu. Nie byłeś pewny jakie tu panują zwyczaje, więc uznałeś, że najlepszym pomysłem będzie przenocować na ławie pod ścianą.

Ułożyłeś się wygodnie i niemalże zasnąłeś, gdy podszedł do ciebie oberżysta. 'Trzy pensy się należą!' warknął gniewnie. Trochę zagubiony wyłuskałeś miedziaki z sakiewki. Barman przyjął je i wrócił za ladę, usatysfakcjonowany. Miałeś za sobą męczący wieczór i szybko zasnąłeś.

Obudziłeś się w karczmie, która teraz była niemal pusta. Cyryl leżał na stole z butelką w garści, pozostali elfowie gdzieś zniknęli. Gdy wyszedłeś na zewnątrz stwierdziłeś, że poranek jest bardzo przyjemny i rześki, a na ławce przed karczmą siedzą Aregren i Farnoth.

Rankin

Popijawa przeciągnęła się długo w noc. Szpiczastousi okazali się niezłymi kompanami do picia. Tylko jeden, Ferest, czy jakoś tak, nie wypił wiele, tylko zaszył się w kącie i zasnął. Gdy wszystkich elfów zmógł już sen ty jeszcze siedziałeś, łypiąc smętnie na puste butelki i starając odpędzić niewesołe myśli o odwlekaniu się podróży w rodzinne strony (teraz niewątpliwie opanowane przez Chaos).

W końcu jednak zapadłeś w twardy sen, z którego obudziłeś się jednak z powodu nagłej potrzeby wysikania się. Ostrożnie wstałeś i wyszedłeś na zewnątrz. Zimny wiatr przyjemnie orzeźwiał. Nie to ci jednak było w głowie. Pomknąłeś szybko za budynek. Gdy wracałeś twoją uwagę przykuło przybite na ścianie ogłoszenie 'Porzukiwani rzywi lub martwi porywaciele. Dla znaleźcy WYOSKA nagroda' Pod koślawym napisem obrazek przedstawiający mnóstwo złotych koron. Po powrocie do karczmy znowu zasnąłeś.

Rano męczył cię straszny ból głowy. Elfy gdzieś wyparowały.

Gzyms

Mimo że starałeś się nie pić za wiele to jednak wlałeś w siebie dosyć wina, żeby czuć się niepewnie. Gdy stwierdziłeś, że na ciebie już czas uiściłeś (położyłeś śpiącemu człowiekowi na wydętym brzuszysku) karczmarzowi trzy pensy opłaty za nocleg we wspólnej izbie i poszedłeś spać. Bębniący o dach deszcz budził cię raz po raz.

Następnego ranka nie byłeś wyspany. Obudziłeś się z pierwszym kurem. Młody żeglarz, który przedstawił się jako... jako... jakoś nie mogłeś sobie przypomnieć jego imienia, siedział już całkiem rozbudzony. Wyszliście na pole i usiedliście na zewnątrz, nacieszyć się orzeźwiającym powiewem.

boromir_blitz

Wino, trunek, którym nie pogardzi żaden szanujący się żeglarz. Razem z Kislevitą i Arergenem gawędziliście w najlepsze, wlewając w siebie kolejne kielichy. Cała karczma ułożyła się już do snu i wasz stolik był jak odosobniona wyspa pośród morza śpiących ludzi. Nie wytrzymałeś jednak długo i już po piątym kielichu zasnąłeś snem sprawiedliwego.

Obudziłeś się jeszcze w nocy. Wokół wszyscy spali, skojarzyło ci się to z okrętem, niemalże poczułeś znajome kołysanie. Potem uczucie minęło i została tylko dojmująca tęsknota, za utraconą przeszłością. Nie tym jednak powinieneś się przejmować. Jeśli powiedzie wam się zarobisz trochę złota i będziesz mógł ruszyć w dalsze przygody. Może pewnego dnia uzbierasz na własny okręt?

Siedziałeś tak do rana. Gdy zaczęło świtać obudził się Arergen. Człowiek i Feresto jeszcze spali. Razem z drugim elfem opuściliście przybytek odetchnąć świeżym powietrzem.

Siri

Nie mogłaś spać w nocy. Obecność twojego dziwnego gościa nie dawała ci spokoju. Był niewiele starszy od ciebie, ale coś w jego twarzy, oraz czarna peleryna, którą miał na sobie gdy przyszedł nie dawały ci spokoju. W denerwującym stanie półsnu przetrwałaś noc. Gdy nadszedł poranek, przestał padać deszcz i zrobiło się całkiem przyjemnie wyszłaś do lasu nazbierać ziół, jak zwykle.

Nawet twoje niewprawne oko dostrzegło ślady niedawnego przejścia bandytów, którzy uciekali z łupem. Gdy zebrałaś tyle ile uważałaś za potrzebne wróciłaś do chatki. Lokatora już tam nie było.

Black Shadow

Przez całą noc miałeś wrażenie, że ktoś się do ciebie zakrada. Jednak, gdy obudziłeś się rano stwierdziłeś, że jesteś całkiem nieźle wyspany, a poza tym deszcz przestał padać. Uznałeś, że najwyższy czas ruszać w drogę. Spakowałeś swoje rzeczy i poszedłeś po konia. Nie uszedłeś połowy drogi do karczemnej stajni, gdy zaczepił cię jeden z miejscowych. 'Pan przyjezdny?' spytał. 'W samej rzeczy' odparłeś siląc się na uprzejmość. 'A widać ze slakcic jakowy. Musi nam pan dopomóc! Jakieś bandyty zabrały baby sytkie! Rządca szuka ludzi coby im łby pourzynali i baby zwrócili.' gadał chłop. 'Żaden ze mnie wojownik, żeby się za bandytami uganiać.' odparłeś. 'Ale pogadajcie choć z zarządcą! Mówi się ze złotem skory płacic!' nalegał wieśniak. Miałeś jeszcze zapasy pieniędzy, ale złoto... złoto zawsze może się przydać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pić nie zamierzałem, aby głowę zachować hardą, ale...

- ... no skoro przyjaciele tak stawiacie sprawę... - miałem odmówić?

Nie minęło dużo czasu, a już i tak wesoły uśmiech na mojej twarzy stał się weselszy i szerszy. Osunąłem się na blat stolika wcześnie. Za wcześnie. Po obudzeniu się zaś dopadły mnie wspomnienia. A niech to... już tęsknię za marską falą? Tegom nie przewidział.

Po przebudzeniu się Arergena razem poszliśmy odetchnąć 'świeżym' powietrzem... Straszliwie się rozczarowałem...

- Jakie to wiatry cię tu przywiały, przyjacielu? Ja przybywam prosto ze złotych portów Nordmaru. Zapytacie pewnie, czemu porzuciłem morskie przygody. A odpowiedź prosta jest. Przygody było mi tęskno, a morze niegościnne się dla mnie zrobiło - westchnąłem - Poranki na pokładzie były inne. To, co tu się nazywa 'świeżym powietrzem' mogłoby konkurować co jedynie ze stęchlizną pokładowej ładowni.

Ten wiatr targający włosy. Te fale dumnie sunące po powierzchni bezkresnych wód. Ten zapach soli unoszący się w powietrzu. To było świeże powietrze.

Znowu zatęskniłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kac, kac, kac. Katzenjammer. Najlepsze lekarstwo... - zerknąłem w tym miejscu na puste butelki i się skrzywiłem. - W zastępstwie rumu, świeże, niech to licho, powietrze. Ale tymczasem w czaszce tępo pulsował ból, a żadnego elfa nie było w zasięgu wzroku. No, dobre i to, przynajmniej dopóki się nie pozbieram. Kac. Żeby skupić na czymś uwagę, zająłem się przeglądem ekwipunku. Przede wszystkim oczyściłem i naciągnąłem kuszę oraz sprawdziłem ostrość miecza. Następnie zdjąłem i krytycznym okiem obejrzałem kolczugę. Kac. O czym to ja...

Spochmurniałem. Odwlekam to, ale kiedyś - niedługo - będę musiał zrobić porządek w domu Korowiowów. Lub zginąć.

Domu gdzie teraz żyją tylko martwi i chaos...

Ha, ale poetycko brzmię. Dobrze że nie mówię do siebie na głos.

Jeszcze.

Samotność...

Potrząsnąłem ze zniecierpliwieniem głową, wywołując nową falę bólu. Skończyłem oględziny kolczugi, po czym ją nałożyłem. I jeszcze - mój patent: płytowa rękawica na lewicę. Też ją ubrałem; misja to wojna, a wojna to... wojna. W pełnym "ekwipażu" wyszedłem z karczmy przespacerować się jeszcze.

Przypomniało mi się ogłoszenie które widziałem w nocy. He, ciekawe kto go powiesił. I czy robił to na serio.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż lekko nieprzytomny siedział na ławce wraz z Farnothem i patrzył leniwym wzrokiem na wschodzące powoli słońce. Dzień zapowiadał się bardzo ładny. Po wczorajszej "kulturalnej dyspucie" paliło go okropne pragnienie, lecz w karczmie wszyscy jeszcze spali i nie miał zamiaru się tam panoszyć, a wody z tutejszej studni nie odważyłby się dotknąć metrowym drągiem. - Cywilizacja - pomyślał. I wioski, i miasta były zanieczyszczone i zaniedbane. Ludzie wyraźnie kpili z chorób i brudu. Po ulicach walały się zwierzęce odchody, główna "ulica" po nocnym deszczu zamieniła się w pokaźną kałużę błota.. - Do rzyci z taką cywilizacją - zaklął w duchu. Chciałby już z powrotem znaleźć się wśród leśnych mchów, ale musiał czekać na przebudzenie pozostałych... Po chwili towarzyszący mu elf rozpoczął rozmowę. Po chwili Aregren, jakby wachając się odpowiedział

- Pochodzę z Wielkiego Lasu, gdzie należałem do organizacji elfich łowczych walczące z chaosem i zwierzoludźmi próbującymi zagrozić naszym granicom. - Powiedział zrezygnowanym tonem. Wyraźnie niechętnie wracał do swojej młodości. - Po jakimś czasie, stwierdziłem iż moim przeznaczeniem jest zwalczać chaos, a nie tylko się przed nim bronić. Więc wyruszyłem. - Powiedział nie wdając się w szczegóły.

- A co do powietrza - dodał już weselszym tonem - Zapewniam cię, że to tutaj nie ma nic wspólnego z tutejszym powietrzem. To zwyczajny smród miasta, który wydaje nam się rześki, bo wyszliśmy z pomieszczenia gdzie w powietrzu można by zawiesić siekierę. Prawdziwie czyste powietrze poczujesz tylko wczesnym rankiem w lesie. I na morzu, oczywiście. A teraz zajrzyjmy do oberży, mam wrażenie że słychać stamtąd jakiś hałas, może to karczmarz się obudził i poda nam to paskudne kwaśne wino, którym się tu szczycą. Ale nie będę tego pić dla przyjemności, po prostu muszę się napić, bo suszy mnie jak demon - Mrugnął do elfa okiem i ruszył w kierunku okna karczmy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W końcu świeże powietrze ! - krzyknąłem z uśmiechem na twarzy do towarzyszy. Usiadłem na ziemi, po czym wyciągnąłem kamień, po czym zacząłem ostrzyć sztylet i miecz. Spojrzałem na towarzyszy. Jeden z nich wspominał coś na temat morskiej bryzy oraz tutejszego powietrza, które tam uchodziło za stęchliznę.

- Rzeczywiście, tutejsze powietrze zbyt miłe dla nosa jakże i dla jasności umysłu zbyt dobre nie jest. Opowiedział bym wam o powietrzu panującym w tutejszych lasach, lecz brakło by mi słów, nie udało by mi się włożyć w określenia go tyle serca. Bał bym się, że nie wyraził bym, jakże piękne i czyste jest ono. - mówiłem, zmieniając delikatnie co jakiś czas głos, by wyrazić świetność lasowego powietrza. Las - miejsce, w którym czuje się jak w domu, w którym czuje, że jestem bezpieczny i wolny - teraz mi go brakowało. W końcu dawno w nim już nie byłem - 1 doba po za nim, jest jak dla spragnionego woda. Jak dla rzeźnika mięso. Jak dla zakochanych miłość ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc. Czas ukojenia, czas spoczynku.

Zdecydowanie bardziej niczego nie potrzebowałem jak kilku porządnie przespanych godzin w jakimś spokojnym kącie w czterech ścianach. Niczego nie straciłem chociaż okazja aby ponownie podziękować młodej kobiecie minęła. Gdzieś poszła. Liczyłem na to, że i jej bandyci nie porwą. Pogoda na zewnątrz uległa poprawie. Przestało podać. Jak dla mnie, była to wystarczająca ilość plusów jak na ranek.

Informacja o porwaniu wszystkich kobiet zaintrygowała mnie. Właściwie, nagroda jaką mógł wyznaczyć zarządca sprawiała moje zainteresowanie. Sam stroniłem od walki i specjalizowałem się zupełnie w czym innym, ale w grupie? Kto wie. Propozycja wydawała się kusząca. Pytaniem było o jakiej sumie można było mówić. Po rozmowie z chłopem kontynuowałem marsz do karczmy rozglądając się za personami nie wyglądającymi na tutejszych. Przybytek, w którym wczoraj nie mogłem znaleźć miejsca zdawał się idealnym miejscem do startu poszukiwań.

Nie myliłem się. Grupa trzech elfów dyskutowała na jakiś temat. Dwóch z nich siedziało na ławce a trzeci na ziemi. Zaśmiałem się w duchu. Zapewne za dużo wypili. Podszedłem bliżej aby powitać się, z jak miałem nadzieję, przyszłymi towarzyszami podróży.

- Witam szanownych panów. Zwą mnie Matias Junger, jestem gońcem. Zapewne słyszeliście waszmościowie wieści o uprowadzeniu wszystkich niewiast. Dowiedziałem się od chłopa, że zarządca oferuje sporo złota za ich odbicie... Waszmościowie planują podjąć się tego zadania? - zapytał z nieukrywaną ciekawością, ale nie dając miejsca dla młodzieńczej porywczości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na gońca, który pytał o sprawy, którymi na początku nie byłem zainteresowany, lecz z każdym jego pytaniem, nabierałem co raz większej ochoty na choć drobną przygodę.

- Rzeczywiście drogi posłańcze, zauważyliśmy brak jakże pięknych niewiast, które to powinny zdobić pięknośc tejże kainy. Brakiem ich ubolewamy i według mnie - każdy będzie próbował naprawić wyraz piękności tego miasta. - powiedziałem dość spokojnym głosem dalej ostrząc miecz. Nie wiedziałem, skąd nadszedł u mnie aż tak piękny dobór słów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedłem do mojej grupki - był tam też ktoś nowy. Ziewnąłem nieco ostentacyjnie.

- Słowa, słowa, słowa - mruknąłem. - Obawiam się, chłopcy, że muszę zwrócić waszą uwagę na inny problem: skoro nie chcecie czekać na kolejne porwania, najlepiej by było wyruszyć jak najprędzej. A to rodzi kolejny problem - wyruszyć dokąd?

Sam nie miałem w tym względzie żadnego pomysłu; innymi słowy - było mi wszystko jedno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proponuję, abyśmy zgłosili się do jaśnie pana jakże pięknej krainy, w której dzieją się rzeczy dość niezwykłe. - szykowała się dość ciekawa przygoda. Przygoda, która może wynieść nas na sławę oraz bohaterów, bądź zaprowadzić pod same stopy śmierci ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrócił z karczmy z butelką wina w ręce. Zobaczywszy wszystkich już zebranych uśmiechnął się i zaskoczony przyjrzał się uważniej osobnikowi w czarnym płaszczu. Nie przejął się jednak tym zbyt mocno i zadowolony, że znalazł lekarstwo na kac, co prawda nie tak samo dobre jak świeża, czysta woda z leśnego strumienia, ale jednak nie trujące ani nie mutujące zawołał już z daleka

- Co prawda, to prawda. Mądrze mówi nasz kislevita. Trzeba nam wyruszać, póki jeszcze słońce dobrze nie wzeszło. Miejmy nadzieję, że porywacze nie są zbyt ostrożni i zamierzają dłużej pospać... Wtedy z łatwością ich wytropimy, a może i uda się zaatakować ich z zaskoczenia lub wciągnąć w pułapkę.... I nagroda w kieszeni. Pozostaje tylko jedno "ale"... Czy ktoś z was w ogóle orientuje się, gdzie doszło do porwania? Z powietrza raczej ich nie wytropimy, chyba że kąpali się tak dawno jak nasz żłopiący spirytus przyjaciel - uśmiechnął się do kislevity - a i dróg tutejszych nie znam zbyt dobrze, tedy nie wiem, dokąd mogliby się udać. Musimy więc jak najszybciej znaleźć miejsce, gdzie pozostawili jakiś trop... - spojrzał wyczekująco na towarzyszy i pociągnął łyk wina..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...