Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

podbiel

Gwint

Polecane posty

Dostałem dostęp do bety i zdążyłem rozegrać kilka partii.

 

Ogólne zasady oczywiście są te same, ale przez ogromną różnorodność kart gra wygląda inaczej. Bardzo dużo jest power-upów, power-downów i zależności między kartami. Na ten przykład, balistą można osłabić jednostkę wroga o 2 pkt a jeśli karta przeciwnika zginie to wtedy nasza dostaje dodatkowe ekstra punkty. Nie pamiętam dokładnie wartości, ale mniej więcej o to chodzi.

 

Do tej pory grałem Królestwami Północy i Potworami. KP w Dzikim Gonie opierały się na grze szpiegami, tutaj ich nie mam i na razie trudno mi nimi wygrać. Potworami gra mi się jakby lepiej, sporo jednostek ma odporność na mróz albo nawet zyskują w trudnych warunkach (mglaki znajdujące się we mgle dostają +1 pkt po każdej turze). Do tego "wyciąganie" takich samych jednostek z talii i trochę dzieje się na planszy. Skellige i Wiewiórkami nie grałem bo nie odpowiadały mi za bardzo w podstawce. I oczywiście czekam na moje ulubione karty - Nilfgaard. Kilku szpiegów, manekiny i wsparcie łuczników w W3 potrafiły zasiać spustoszenie w szeregach nawet najtrudniejszego przeciwnika.

 

Zobaczymy jak to będzie. Gwint na pewno dostanie ode mnie szansę. W Dzikim Gonie na początku nie mogłem opanować tej minigierki, ale jak załapałem bakcyla to nawet ze zwyczajnymi kupcami grałem po kilka razy. W samodzielnej grze na pewno trzeba będzie więcej kombinować (bo inne karty i żywy oponent), ale dzięki temu będzie mega satysfakcja w wygranej. Czekam na pełniaka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwenta zagrałem pierwszy raz prawdziwymi kartami z dodatku. Na początku głównie z ciekawości bo jedyne karcianki jakie grywałem do tej pory to raczej jakieś tradycyjne (np poker). No i okazało się, że była to niezła zabawa. Reguły były proste, nie trzeba było się męczyć z zapamiętywaniem ile i gdzie się jednostki nabufowały bo nie bylo tego dużo (szczególnie po kilku piwach mogło być to uciążliwe :P ). Mimo jednak prostych zasad gra jest całkiem złożona z cyklu; easy to learn, hard to master. Potyczki są dość szybkie więc nawet jak nie podejdą karty to gra się nie dłuży.
Czy gra wirtualna się mocno różni? Na pewno jest bardziej różnorodnie, jest więcej buffów i debuffów. Póki co bawiłem się na niej równie dobrze jak przy zwykłych kartach jednak mam pewne obawy, że w grze bardziej zacznie się liczyć kto wbił większą cyferkę ataku niż np kontrola kart i blefowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapisałem się na betę jak tylko była możliwość ale jak to mówią, nie dla nas kwitnie ananas i na razie, nie dostałem maila.

Na yt widziałem że to naprawdę fajnie wygląda.

Szkoda że tak wyglądających kart jak w Gwincie niema w Wiedźmine 3, bo wyglądają dużo lepiej nawet od tej wersji, co była w którymś z darmowych 16 dlc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@crowmaster, pierwsze słyszę by KP opierało się, w klasycznej odmianie, na szpiegach. Miało ich bodaj trzech. Ono opiera się na jednostkach oblężniczych. Nawet premie z dowódcy są przeznaczone głównie na oblężenie. Nilfgaard opiera się na szpiegach. Wystarczy mieć każdego możliwego i ułożoną pod nich talię. Do tego dużo manekinów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele sklepów zrobiło taki myk, że wysłali setki, a może nawet tysiące, maili i to oni dostają te klucze, by później sprzedać je po niższych lub wyższych cenach (na Allegro bylo tego pełno, na G2A też). Nieważne kiedy się zapisałeś, ważne czy cdp.pl wylosuje akurat twój mail. Ja zapisałem się w sierpniu, mój przyjaciel we wrześniu. On dostał miesiąc przede mną (ja mam od okolo miesiąca).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia podpowiem: jeżeli masz skrzynkę na gmail'u, przeszukaj dział "promocje".

 

Właśnie się dowiedziałem, że do bety gwinta dostałem się w październiku....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pograłem trochę i muszę przyznać, że jestem zawiedziony. Zamiast wymyślić choć trochę autorski system (ablo po prostu skopiować ten z gry i dodać opcje gry wieloosobowej, ewentualnie sklep zostawić) to zrobili kalkę z Heartstone. Niby zdolnosci art są w większości takie same jak w W3, ale jednak zastosowanie jest, często, takie samo, jak w Heartstone. Różnica taka, że wciąż trzeba zbierać punkty, ale bije się też karty - jak u Blizzarda.

 

Nakombinowali z kartami. Tzn. dali tyle różnych umiejętności, kart specjalnych, koligacji, korelacji, przyczynowości, że wygrać rundę można dopiero z zeszytem, z notatkami. No chyba, że gra się tylko w Gwinta - wtedy się to, po prostu, pamięta.

Zawiodłem się okropnie. Mam szczerą nadzieję, że z jakiejś okazji dodadzą odmianę klasyczną, gdzie faktycznie liczyło się myślenie i, tylko trochę, talia. Teraz liczy się tylko talia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Wszczebrzeszyn napisał:

Powinien być tryb rozgrywki w którym dysponujemy dokładnie tą samą talią i rozstrzygnięcie bardziej zależałoby od szczęścia i odpowiedniej taktyki niż liczby godzin spędzonej w grze.

Otóż to! Że też sam na to nie wpadłem.

Jesli idzie o rozgrywkę w klasyku - szpiegami rucało się tylko w talii Nilfgaardu albo, jeśli miało się szczęście i dobrało dużo manekinów, przeciw niemu. gra Scoiatel, Królestwami Północy albo Potworami lub przeciw ww. opierała się na myśleniu, nie na kartach. Co z tego, że samemu miało się silne karty, jak można było wszystko przeorać przez to, że przeciwnik zagrał Pożogę? Na pierwszy rzut oka, gra tylko do pewnego momentu skomplikowana, a później prosta. Tylko pozornie.

Sam Gwintem zainteresowałem się zbyt późno by zagrać w klasyka w rozgrywce wielosobowej. Czytałem jednak wypowiedzi pod niektórymi z wersji online (mam na myśli sekcję komentarzy) i podobno gra była znacznie przyjemniejsza. Ba! Sam grałem w klasyka, ale fizycznie (w realu) z kumplem. Gra z SI nie ma startu do tej z żywym przeciwnikiem. SI mialo utarte schematy, wystarczyło je poznać, by z nim wygrać (np. wypsztykanie się z połowy kart, na ręce, w talii Potworów, co pozwalalo wygrać walkowerem w trzeciej rundzie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno wróciłem do grania w Gwinta, głównie z powodu złamanej ręki, przez co inne gry odpadają. Obecnie katuję wręcz Nilfgaard i widzę w tej talii ogromne możliwości na otwartą betę.

Wystarczy stworzyć talie z kart które na siebie działają, przyjąć taktykę odpowiedniego wyrzucania kart i każda gra jest nasza. Trzeba też oczywiście patrzeć co robi przeciwnik i go kontrować.

Jest to karcianka łatwa do grania ale trudna w masterowaniu. Tworzenie wymarzonych talii trochę kosztuje. 

I tak jak powiedział Kisiel, że wygrać rundę można dopiero z zeszytem lub znając po prostu kombinacje w swojej talii. I to wydaje mi się być najciekawsze w tym wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up, wyczerpująca wypowiedź :)

Chyba niechcący przyczyniłem się do ukucia terminu Klasyczny Gwint. Planeta Gracza wzięła moje pytanie z oficjalnego forum, a konkretnie z wątku z pytaniami do twórców. Zapytałem czy mają w planach dodanie klasyka do samodzielnej wersji. Supcio, czuję się wyróżniony.

I z dobrych (przynajmniej dla mnie) wieści to, na razie, tyle. Odpowiedzieli, że nie mają tego w planach, a szkoda, bo gra była świetna. Teraz się okazuje, że chcą dorzucać co jakiś czas, kolejne 20 kart. Czyli mamy nowe Heartstone. Brawo CDP. Gorzej się nie dało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja któregoś dnia (dzień po zapowiedzi ostatniego numeru CD-A?) zajrzałem na gram - rozdają kody do bety Gwinta. Wziąłem.
Zaraz po tym zajrzałem na gry-online - rozdają kody do bety Gwinta. Wziąłem i stwierdziłem: cholera przydałoby się tego spróbować.
Pobrałem i odpaliłem - nie chodziło to super płynnie na moim tosterze, ale samouczka ukończyłem. Po czym zagrałem jeden mecz i... Zainstalowałem tak z byka Heartstone (przypomniałem sobie, że mam konto na battle-net, ale nie pamiętam hasła. Po jakimś czasie konto odzyskałem, zainstalowałem Heartstone'a) i.... I ciułam w Heartstone'a a Gwinta już nie odpaliłem :/
 
Nie czytałem książek, nie grałem w gry - chyba nie porwało mnie uniwersum. Mechanika ciekawa (best of 3), ładne karty (płotka, czy maszyny oblężnicze), IMO masa powiązań, zależności itp. między kartami. Ale jakoś tak nie było tego czegoś, abym to odpalił drugi raz. Natomiast Hearstone przykuł moją uwagę. Może po części dlatego, że to uniwersum jest mi trochę znajome (liznąłem WoW'a i przeszedłem Warcrafta 3).
 
Ale jakoś tak to karciankowanie mnie "tknęło" i nawet zainstalowałem Spellweaver i powoli, ale jednak w niego troszeczkę ciułam [to tak BTW dodam - kto chce w Spellweaverze 75 000 złota na start niech wykorzysta w menu kod 8AKE7F :)  Tak - jest ta gra po polsku i mogę się mylić, bo oprócz oglądania Yu-gi-oh! w młodości i tych ostatnich kilku dni to moje jedyne bliskie spotkanie z karciankami, ale IMO Spellweaver CHYBA jest najbliżej takiej typowej kracianki - "dwa rodzaje many", cytaty na kartach, dwa rzędy na jednostki itp. Taki feeling i styl artystyczny jest IMO bardzo klimatyczny.]
 
No nie wiem, ale jakoś mnie Gwint nie rusza. No po prostu coś jest takiego, że tylko u niego nie ma odruchu chęci uruchomienia go po raz kolejny :/ Ktoś obeznany w tytule zachęci czymś do ponownego odpalenia tego tytułu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytaty na kartach są obecne w klasyku.

Ja muszę się wybrać do sklepu kiedyś, gdy będą przeceny, aby nabyć dodatki z taliami, zanim wycofają to ze sprzedaży (a kiedyś to zrobią). Te karty są zbyt genialne, żeby je ot tak zostawić. Karcianka jest genialna na komputerze (wciąż mowa o klasyku), a z żywym graczem jeszcze lepsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiem o co chodzi z tym klasykiem. W sensie wersja z Wiedźmina 3? Zagrałem może dwa razy, jak mnie gra do tego zmuszała. Ale obie 'kolekcjonerki' z DLC oczywiście mam :D

Natomiast w samego Gwinta (standalone) gra mi się nawet przyjemnie. Generalnie używam tylko talii Królestw Północy (czy jak to się tam zwie - niebieskie karty). Głównie chyba dlatego, że po pierwsze najbardziej pasuje mi ich pasywka (złote karty +2 siły) oraz umiejętność Foltesta (skopiuj brązową kartę - działa super, jeśli będziesz boostować siłę karty i masz na przykład katapultę mającą 22 siły, to kopia nie dość, że ma tyle samo, to jeszcze odbierze 3 siły jednej jednostce przeciwnika).

Przegrana czasem irytuje gdy widzę, że to był czysty fart (np. moja ostatnia wylosowana karta to czar, którego nie mogę użyć). Wywaliłem z talii kartę przywracającą siłę jednostek w rzędzie do bazowej, bo karta ta częściej mi szkodziła niż pomagała, więc teraz dwojako się wnerwiam, jak już ze 3 razy przegrałem gdy przeciwnik tej karty użył :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...