Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

xdexer

Najgorsze gry w jakie graliście

Polecane posty

Witam , tu podajemy najgorsze gry w które graliście na next - genach lub old - genach.

Moja najgorsza gra na konsolę:

PS3-Turning Point : Fall of Liberty.

PS2 - Gauntlet - Dark Legacy

PSP - Untold Legends : Brotherhood of the Blade (ciekawe kto zna tą grę!)

Można również podawać gry na WII , PS2 , XBOX(1) , GameCube

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mass Effect i Sniper: Ghost Warrior

:laugh:

Dobrze się czujesz? Sniper to jeszcze może tak, ale Mass Effect? o_O

Dla mnie najgorszymi grami w jakie grałem na konsolach to Bayonetta, Virtua Fighter 5, Legendary, Fuel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też rozbawiłeś tą odpowiedzią,masz może w ogóle konsolę?

Jak dla mnie to na razie najgorsza gra x360 to Arcania:Gothic 4, fabuła fajna, bo na komputerze przeszedłem,ale wersja na konsoli to porażka,długo by trzeba było szukać gry z gorszą grafiką,ogólnie nie polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ten temat ma jakikolwiek sens gdy nikt nie argumentuje swego zdania?

Sniper to jeszcze może tak, ale Mass Effect?

Wiesz, gust gustem. Ja sam, gdyby nie kilka elementów, za które doceniłem tę produkcję, wrzuciłbym ją do koszyka "słabe". Poczynając od samego gameplayu, po klimat wielu miejscówek (w tym Cytadeli i Normandii - wręcz nie trawię ich designu) a kończąc na samych sub-questach. Imo, jedynie dwóch towarzyszy, parę fajnych dialogów i kilka fajnych zwrotów fabularnych ratuje tę grę. No, i design Feros. :')

Najgorsza gra w jaką grałem na Xboxie... nie szukajmy daleko: Banjo-Kazooie Nuts & Bolts. Ten mizerny tytuł, który w oryginalnej wersji chodzi na Allegro po 8 zł został dodany do mojego pudełka z konsolą. Chwała mi za to, że od razu wtedy kupiłem jakieś inne gry, bo ta produkcja to zwyczajna kaszana. Gra nie oferuje nic interesującego: ani fabuły (haha), ani interesującego gameplayu, ani dynamiki, ani jakiegokolwiek wyzwania. Gdy grałem przez jakis czas to niektóre lokacje były ładnie zaprojektowane, ale to wszystko. Lepiej nie dotykać. Chyba, że interesuje was jazda ułożonymi z klocków samochodzikami pędzącymi z prędkością 5 km/h.

No, wymieniłbym jeszcze Fallouta 3, ale w niego grałem na PC, więc się raczej nie liczy. Poza tym mam dość rozmawiania o tej grze. :'P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soul calibur 4 (żenujący poziom trudności ( 7 letnia siostra na hardzie przeszła Cassandrą)

A próbowałeś Ty w ogóle grać na necie lub chociaż w wierzy straconych dusz? Wtedy chyba mógłbyś dopiero się wypowiadać o grze.

A tak to zgadzam się z kolegą parę postów wyżej że LotR Conquest to lipa straszna i kaszanka pod niebiosa ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, wymieniłbym jeszcze Fallouta 3

Nie bluźnij. :P

Fallout 3 był dla mnie gniotem totalnym. Gierka nie miała nic do zaoferowania: niezbalansowany system rozwoju postaci z możliwością wymaxowania wszystkiego, level scalling, kiepskie, lakoniczne dialogi, pustkowia wypełnione monstrami do ubicia (jakim cudem to są pustkowia, jak co 3 metry atakuje mnie robot/zmutowany pies/supermutant?), pozorna wolność, main quest który wzbudzał jedynie zażenowanie, a jako wisienka na torcie - wręcz robienie sobie jaj z marki i uniwersum Fallouta z masą nieścisłości fabularnych (o tym w stosownym temacie). Pomijam już takie błahostki jak kiepski silnik i koślawe animacje. F3 w ogóle nie przypadł mi do gustu i stosował rozwiązania, które mi nie podchodziły. Gra dołączyła do szacownego grona tytułów "nigdy więcej nie dotykać".

(O Soul Calibur 4) A próbowałeś Ty w ogóle grać na necie

Nie wiedziałem, że o poziomie trudności gry świadczą umiejętności graczy online. :')

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem, że o poziomie trudności gry świadczą umiejętności graczy online. :')

No ok, ale już wieża straconych dusz nie jest łatwym zadaniem, a jest offline. Więc wniosek o łatwości gry jest trochę wzięty z niczego. A sama gra jest IMO miodna.

Ale to nie temat o miodności tej gry. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem, że o poziomie trudności gry świadczą umiejętności graczy online. :')

No ok, ale już wieża straconych dusz nie jest łatwym zadaniem, a jest offline. Więc wniosek o łatwości gry jest trochę wzięty z niczego. A sama gra jest IMO miodna.

Ale to nie temat o miodności tej gry. ^^

No właśnie ja w temacie najsłabszych gier na konsole w jakie grałem też wrzucę Soul Calibur 4. Nie jest to może gniot totalny, ale odpuściłem sobie po paru godzinach i kilku sesjach z kumplami.

Warto też dodać, że jestem wielkim fanem fighterów. Mam już na swojej półce takie gry jak Tekken 5 i 6, Virtua Fighter 5, Blaz Blue, Guilty Gear, Street Fighter IV, Soul Calibur 3, a nawet UFC Undisputed (jak uzbieram trochę kasy to wkrótce Marvel vs Capcom 3 i nowy Mortal Kombat również tu zawitają). Soul Calibur 3 to jedna z moich ulubionych gierek na PS2. Dlaczego więc odpuściłem sobie SC 4 na rzecz innych?

Jeden główny powód.

Koszmarne zbalansowanie postaci. To była również słaba strona SC3, ale w SC4 to już jest przegięcie na maksa. Taka Hilde ma dobre Ring Outy, zadaje konkretny dmg, szybko i to na chory zasięg. Z kolei Rock czy Darth Vader są do chrzanu i naprawdę owacje na stojąco dla tego, kto tymi postaciami jest w stanie sklepać choćby swoich kumpli z podwórka. Rozumiem, Tiery znajdzie się w każdym fighterze, ale np. w Tekkenie przynajmniej jesteś w stanie Ravenem (taki sobie tier), pokonać Kazuyę czy Marshalla Law (topy). Kiedyś koleżanka się zainteresowała SC, więc zagrałem z nią biorąc swoją ulubioną Seong-Minę, którą grałem jeszcze w SC 3. W SC 4 ją strasznie znerfili, ale zacisnąłem zęby, nauczyłem się wszystkich przydatnych ataków i przyjąłem nową taktykę. Stwierdziłem, że dam koleżance fory, żeby jej od razu nie zrazić. Nie musiałem. Wzięła Hilde i pokonała mnie 4 razy z rzędu pomimo moich najszczerszych starań żeby wygrać. Argh. Jeśli ktoś chce grać i wygrywać w SC 4 to niech gra Hilde, Algolem lub którąś z sióstr. O ile przeciwnik nie weźmie czegoś z tej samej puli to zwycięstwo masz jak w banku. No dobra, jak ktoś potrafi dobrze grać paroma innymi silnymi postaciami (Yoshi, Amy, Astaroth, Ivy, MOŻE jeszcze Cervantes i Lizardman), to też będzie stawiał opór. Ale jeśli lubisz Rocka, Seong-Minę, Vadera, Tirę i paru jeszcze innych, to przykro mi, ale przygotuj się na całą masę porażek i tylko okazyjne zwycięstwa.

Moim zdaniem to rzecz niedopuszczalne w fighterze.

Dodam jeszcze, że po nie jednej ale DWÓCH historiach ciekawie zaprezentowanych w SC3, tryb fabularny SC4, delikatnie mówiąc, jest mierny (tak śmiejcie się, ale ja tam lubię fabułę w fighterach). Ale to już tylko moje czepialstwo, bo wiele bijatyk niedomaga pod tym względem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z racji tego, że nie posiadam konsoli długi okres czasu jeszcze nie zdążyłem zagrać w wiele produkcji. Najgorszą na jaką trafiłem było Force unleashed II. Jedynym fajnym elementem był boss na arenie. Zadziwiające było także to jak nudna może być walka z jednym z bardziej wyrazistych czarnych charakterów kina, a zarazem głównym bossem w grze - Lordem Vaderem. Skok na platforme, mała siekanka, uderzenie Vadera jakimś inkubatorem i od nowa.

Zasłyszałem też, że niezbyt ciekawa jest Blur, ale o tym nie powiem nic więcej, bo sam nie grałem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc najgorszą grą w jaką grałem na xboxie 360 jest zdecydowanie Lord of the Rings: Conques. Gra jest okropnie nudna, a jest przecież na podstawie Władcy Pierścieni nawet nie wiedziałem, że tak dobrą fabułę (książka, film) można tak totalnie spłycić. Grafika mimo iż nigdy się nią w grach nie przejmowałem kuła w oczy i wyglądała jak z konsol poprzedniej generacji. Gra miała być chyba po prostu prostacką nawalanką ale i to twórcom się specjalnie nie udało bo walka nie jest ani widowiskowa ani ciekawa. System kombosów został spartaczony maksymalnie bo mimo iż teoretycznie jest to i ja i moi koledzy prawie nigdy nie staraliśmy się wykrzesywać kombo bo było to po prostu nudne. Grę odradzam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą przypomniałem sobie grę przy której Conquest jest grą genialną i świetnie dopracowaną. Jest to Blue Dragon gra tak beznadziejna, że żeby wytknąć wszystkie błędy które napotkałem w ciągu zaledwie kilku godzin gry musiał bym poświęcić dużo czasu. Zaczynając od beznadziejnej fabuły i walk nudnych jak flaki z olejem kończąc na nieprzetłumaczonych (z chińskiego bądź japońskiego!!!) aczikach wszystko ale to absolutnie wszystko jest w tej grze beznadziejne. Po kilku głupich zwrotach akcji i setkach utłuczony potworów które były identyczne (walka turowa zazwyczaj potwór ginął i nie miał czasu na kontrę, było to bardzo nudne) trafiłem na bossa który rozwalał całą trójkę bohaterów w pięciu rundach. Po trzech próbach odpuściłem sobie i odłożyłem tą beznadziejną grę na półkę; mam nadzieje, że nigdy więcej nie zagości ona w napędzie moje xboxa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

X360 mam od niedawna, ale miałem możliwość zagrania już w kilka bardzo popularnych gier. Wśród nich znalazło się Mass Effect, które ZUPEŁNIE nie przypadło mi do gustu. Po zagraniu w tę grę zrozumiałem, że kosmiczne klimaty zupełnie mi nie leżą. Dodatkowo grafika bardzo mi się nie spodobała, a przy strzelaninie chciało mi się spać. :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turok (PS3) :/ Najgorzej wydane 40 zł w moim życiu... Grałem kilka godzin, a znudziło mi się po niecałej godzinie. Monotonne, nudne, w ogóle koszmar jakiś... Nic emocjonującego, żadnych dobrych momentów... Fabuła średnia, pukawki w większości to standard podany w takiej formie i ilości, że ręce załamywać... Przeszedłem połowę gry, a jak zobaczyłem, że czeka mnie jeszcze druga połowa to odstawiłem grę na półkę. Leży sobie, bo nawet nie mam sumienia jej sprzedawać czy nawet za darmo oddać, żeby nikt się z nią nie męczył.

X'a nie mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiele gier przewinęło się przez kumpla Xboxa 360, na którym grywałem, lecz jedna gra, którą dostał w prezencie z konsolą mnie po prostu rozwaliła. Jest nią Viva Pinata. Niby adresowana do tych młodszych koneserów gustownego pudełka od Microsoftu, lecz jednak trudnością przypomina niektóre hardcorowe produkcje, przez co jej młodsi adresaci chyba nie będą zadowoleni. Przynajmniej dla mnie gra jest po prostu zbyt skomplikowana, lecz w dzieciństwie nie grywałem w takie "cosie", więc nie znam smaku tych kolorowych wybryków natury :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza gra na X360 to Terminator: Salavation. Gra jest tak powtarzalna jak obiad u babci. Poza tym jest krótka (przeszedłem w jeden wieczór) i potwornie łatwa, gry nie ratuje nawet niezły system krycia się za osłonami (w którym też pojawiają się błędy). Jest też bardo mały wybór broni. Jedynym światełkiem w tunelu jest coop na jeden konsoli. I może jeszcze znośna grafika (ale masakryczne animacje).

Jest jeszcze gra Chromehounds, ale możesz być pewien/pewna, że wszystko o czym pomyślisz jest w tej grze okropne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...