Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zikmu

Cykl o Czarnej Kompanii, Glen Cook

Polecane posty

Panowie, przecież

w głowie Goblina siedziała Kina! A zdetonowanie słupa ją permanentnie uśmierciło.

Na pewno? Zacytować z pamięci nie mogę, ale mnie się coś wydaje, że w

jego głowie to akurat siedział demon służący Kinie

;) A to zmienia postać rzeczy, bo gdyby

Konował powiedział Goblinowi

co zamierza to demon mógłby dosyć mocno się skupić, przejąć na moment kontrolę i pokrzyżować plany

ostatecznego rozwalenia głównej złej cyklu

. Przynajmniej mam takie wrażenie ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno? Zacytować z pamięci nie mogę, ale mnie się coś wydaje, że w

jego głowie to akurat siedział demon służący Kinie

;) A to zmienia postać rzeczy, bo gdyby

Konował powiedział Goblinowi

co zamierza to demon mógłby dosyć mocno się skupić, przejąć na moment kontrolę i pokrzyżować plany

ostatecznego rozwalenia głównej złej cyklu

. Przynajmniej mam takie wrażenie ;p

Tak, demon, ale stworzony przez Kinę. Czyli nie zmieniłoby to niczego, bo jego moc była uzależniona od jej istnienia. Gdy Kina byłaby już martwa, paskuda w głowie Goblina pozostałaby bez wsparcia - zupełnie bezsilna. Wtedy pozbycie się demona nie stanowiłoby trudności dla Tobo. A Konował nie musiał nic mówić Goblinowi, ten dowiedziałby się o wszystkim po fakcie.

Swoją drogą, Tobo... Strasznie mi się nie podoba to imię.

Niby to potężny czarodziej

, a nazywa się jak pięcioletnie dziecko. Nawet Cook zdawał sobie z tego sprawę, w ostatnim tomie, o ile dobrze pamiętam, Tobo na to narzekał :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem pierwsze 3 tomy [czyli tomisko numer jeden w nowym wydaniu ;)] - wcale fajny sposób narracji, kilka ""pstryczków w nos" dedykowanych Władcy Pierścieni i klasycznemu fantasy w ogóle, kilka całkiem ciekawych i stylowych postaci [tak szybko odchodzą, prawie jak u Martina ... ;)] i dobre uniwersum. Na pewno do cyklu wrócę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam, gdyż mam kilka pytań do ogarniętych ludzi którzy przeczytali już całą CK. UWAGA SPOJLERY!!! Mianowicie chodzi mi o:

1

.Czego nie zrozumiałem przez różne wersje przeplatające się podczas książki - Cała sprawa z kluczem Niueng Bao do Bramy Cienia.

Kręcący Cień trafił do Krainy Nierozpoznanych Cieni, potem wezwał Długiego i ukradli klucz który po użyciu okazał się błędny i by zamknąć bramę Długi wplótł swe imię w zaklęcie. Klucz ukradli podczas pielgrzymki z tego co pamiętam, ale pielgrzymki były w świecie do którego trafili Niueng Bao. Nie będę dalej tego ciągnął, bo jak sami widzicie nieźle się w tym poplątałem. Jak ktoś się nie pogubił to prosiłbym o wyjaśnienie i pzredstawienie sprawy jak to było.

2.Niespójności - Ospała pisze, że Tobo uczył się od Długiego Cienia, a Konował, że w Hsien chcą go zabić i w pewnym momencie wyruszają na równinę by go przewieźć. Albo błąd autora, albo po pobieraniu nauk znów go uwięzili na równinie co nie było powiedziane. Drugą niespójnością jest końcowy wpis o Sziwetji. Opisane, że już nie ma sztyletów, po czym w kolejnej części znów jest przybity. Ostatnią jest powiedzenie, że inżynież Klet nie żyje. W księdze Konowała Klet znów żyje, a martwym inżynierem chyba okazał się Longus, gdyż o nim później nie ma ani słowa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serię przeczytałem jakiś czas temu i jak dla mnie to najlepsze fantasy jakie czytałem do tej pory(trochę tego było). Napisana fantastycznie, z wielkim rozmachem. Na początku pierwszego tomu, gdzie bohaterowie byli przedstawiani byłem trochę znudzony i już miałem zamiar książkę odłożyć, ale pomyślałem że doczytam dalej, a nuż będzie ciekawy wątek i cóż, nie pomyliłem się. Bohaterów polubiłem praktycznie od samego początku(może z drobnymi wyjątkami). Najbardziej zabolała mnie

śmierć Jednookiego. Był moim ulubionym bohaterem, gdyż to on nadawał ten charakter Kompanii w późniejszych czasach.

Oczywiście kilka rzeczy mi się nie spodobało. Niektóre wydarzenia wg mnie były całkowicie nieprzekonywujące np.

śmierć Mogaby.

Zakończenie też pozostawiło mi wiele do życzenia. Mimo wszystko fabuła jest wręcz genialna, bohaterowie również. Jeśli miałbym oceniać to bez zastanawiania się - maksymalna nota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam, gdyż mam kilka pytań do ogarniętych ludzi którzy przeczytali już całą CK. UWAGA SPOJLERY!!! Mianowicie chodzi mi o:

1

.Czego nie zrozumiałem przez różne wersje przeplatające się podczas książki - Cała sprawa z kluczem Niueng Bao do Bramy Cienia.

Kręcący Cień trafił do Krainy Nierozpoznanych Cieni, potem wezwał Długiego i ukradli klucz który po użyciu okazał się błędny i by zamknąć bramę Długi wplótł swe imię w zaklęcie. Klucz ukradli podczas pielgrzymki z tego co pamiętam, ale pielgrzymki były w świecie do którego trafili Niueng Bao. Nie będę dalej tego ciągnął, bo jak sami widzicie nieźle się w tym poplątałem. Jak ktoś się nie pogubił to prosiłbym o wyjaśnienie i pzredstawienie sprawy jak to było.

2.Niespójności - Ospała pisze, że Tobo uczył się od Długiego Cienia, a Konował, że w Hsien chcą go zabić i w pewnym momencie wyruszają na równinę by go przewieźć. Albo błąd autora, albo po pobieraniu nauk znów go uwięzili na równinie co nie było powiedziane. Drugą niespójnością jest końcowy wpis o Sziwetji. Opisane, że już nie ma sztyletów, po czym w kolejnej części znów jest przybity. Ostatnią jest powiedzenie, że inżynież Klet nie żyje. W księdze Konowała Klet znów żyje, a martwym inżynierem chyba okazał się Longus, gdyż o nim później nie ma ani słowa

Te niedociągnięcia można bardzo łatwo wytłumaczyć mówiąc coś w stylu: seria była pisana w stylu kronikarskim, a jak wiadomo, w kronikach nie zawsze się wszystko zgadza... Sam Murgen to stwierdza, porównując niezgodności między ksiągami Konowała, a Pani.

Ale tak bardziej dokładnie odpowiadając:

W późniejszym etapie, Konował o ile dobrze pamiętam zastanawia się nad realnością tej historii o pielgrzymkach Niueng Bao i podejrzewa, że Dodż wymyślił taką oto historyjkę na poczekaniu, aby tylko zdobyć zaufanie Ospałej. Jak widać niedogodności, które tu znalazłeś mogą być spowodowane celowo, chociaż szczerze mówiąc sam nie zauważyłem tego niedociągnięcia podczas czytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może odkopię temat, bo w ostatnim czasie skończyłem czytać całą serię smile_prosty.gif Polecam każdemu miłośnikowi fantasy, genialna seria, pełne 10/10.

Kilka wyjaśnień, odnośnie poprzednich postów (Pewnie i tak mało kto to przeczyta, ale co tam)

1.W sprawie Goblina, o której ktoś pisał - w jego głowie siedziała Kina, czy też demon stworzony przez Kinę, lecz było wspomniane, że Goblin umarł a ożywiła go mroczna magia bogini, która zmieniła go w Khadidasa. Więc nawet jeżeli Konował nie wysadziłby słupa, to Goblin prawdopodobnie nie mógłby żyć dalej.

2. Niespójności też rzuciły mi się w oczy, właśnie ten fragment z Długim Cieniem, który rzekomo miał uczyć Tobo, a potem okazuje się, iż cały czas był uwięziony pod równiną. Raczej błąd autora.

3.Było powiedziane, że Klet nie żyje, ale był jeszcze bohater imieniem Kletus (Wydaje mi się, że to 2 różne osoby) tak więc to jest powodem niespójności. Jeden z nich zginął w jaskini, a drugi przeżył, nie pamiętam już dokładnie.

Aktualnie Glen Cook skończył pisać jedną ze swoich serii, a mianowicie Delegatury Nocy, w marcu wyszła ostatnia część w języku angielskim. Z tego co czytałem, powinien się wziąć za kolejne części Kompanii - Port of Shadows, wydarzenia między I a II tomem serii (Czarna Kompania i Cień w ukryciu) oraz planowana jest kontynuacja. Szczegółów brak, jedynie znalazłem tą informację w jakimś wywiadzie sprzed paru lat, ale miejmy nadzieję, że nowe tomy powstaną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łał, nie sądziłem, że jeszcze ktoś tu kiedyś zajrzy :) Temat nieaktywny od lekko ponad roku i nagle post!

Zgadzam się z Twoim 10/10, seria świetna, ale głównie ze względu na części relacjonowane przez Konowała. Jego cięte żarty i specyficzny humor dawały wiele uroku.

W pewnym momencie czytania zaskoczył mnie rozmach jaki nagle nastał w serii. Początkowo zwykła zgraja najemników, a później... no wiadomo. Wprawdzie nie jest to tak rozbudowane jak Pieśń Lodu i Ognia, ale to nawet lepiej, bo mimo różnych niespójności i niedomówień łatwiej się odnaleźć w temacie :)

Szkoda, że na podstawie Czarnej Kompanii nie zrobili serialu, ale z drugiej strony mogłoby to przypadkiem zepsuć obraz książki, a tego byśmy nie chcieli...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie Glen Cook skończył pisać jedną ze swoich serii, a mianowicie Delegatury Nocy, w marcu wyszła ostatnia część w języku angielskim. Z tego co czytałem, powinien się wziąć za kolejne części Kompanii - Port of Shadows, wydarzenia między I a II tomem serii (Czarna Kompania i Cień w ukryciu) oraz planowana jest kontynuacja. Szczegółów brak, jedynie znalazłem tą informację w jakimś wywiadzie sprzed paru lat, ale miejmy nadzieję, że nowe tomy powstaną.

Ja myślałem, że najpierw skończy cykl Imperium Grozy. Kiedyś czytałem, że wydawca dosyć mocno naciska na niego aby zakończyć tamten cykl i podobno nawet Steven Erikson miał się podjąć napisania ostatniej części, ale Glen się nie zgodził bo sam chce się tym zająć, ale nie wiem czy to plotki czy prawda :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Wydaje mi się, że Imperium już skończył, w USA chyba ukazała się ostatnia część "A path to Coldness of Heart". Zresztą ciekawa z tym sytuacja, ponieważ napisał ten sequel 26 lat po wydaniu poprzedniej części, a to z takiego powodu, iż kiedyś wykradziono z jego domu oryginał tej ostatniej powieści :P Właśnie zabrałem się za ten cykl, kupiłem I tom wydania zbiorczego "Okrutny Wiatr".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam obecnie jestem w trakcie czytania Czarnej Kompanii. Dziś skończyłem Księgi Południ, a już wkrótce mam zamiar kupić Powrót i Zagładę CK. Im dalej zagłębiam się w historię, tym bardziej chcę by na jej podstawie powstał serial albo jakaś filmowa seria. Dobrze napisana opowieść, niezwykłe postaci, zwroty akcji (choć możliwe do przewidzenia, to czasami sprawiające, że wszystko się sypie)... Do tego zgrabnie wpleciony humor w postaci samego Konowała, Goblina, czy Jednookiego. Choć i inni potrafią dodać swoje trzy grosze. Od pewnego momentu zachwyca również rozmach toczonych bitew i ogólnie kierunku w jakim podąża historia. Jest to z pewnością jedna z najlepszych serii z wszelkiego rodzaju fantasy jakie do tej pory czytałem i jednak z najlepszych w ogóle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okrutny Wiatr zakupiłem ze względu na nazwisko i miłe wspomnienia po CK. Szczerze powiedziawszy to mogłoby być lepiej. Początek trochę mało wyjaśnia, a potem nie jest wiele lepiej w pierwszym tomie jeśli chodzi o fabułę, ale jak już się przez niego przebrnie tow kolejnych się rozkręca. Nie jest w prawdzie pisane tak dobrze jak Kompania, ale Imperium całkiem nieźle się broni. Aktualnie zabieram się powoli za rozpoczęcie zbioru "Forteca w cieniu", ale odłożyłem to póki co na drugi plan. Mimo wszystko polecam, o ile wytrwa się przez pierwszy tom to dalej jest już lepiej :)

Delegatury Nocy też mam na półce, ale do nich przejde dopiero po Imperium Grozy, więc jeszcze się wypowiadać nie będę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Okrutnego Wiatru" przeczytałem ok. 100 stron, i tak jak piszesz, ciężko to idzie. Ale czytałem opinie, że na początku ciężko się wkręcić i ta pierwsza część jest najgorsza, więc wiedziałem czego się spodziewać i wytrwam biggrin_prosty.gif

Co do Kompanii to faktycznie, Kroniki były genialne, wszystkie te ich akcje, walki ale potem jak to się rozkręca, ten rozmach fabuły w kolejnych częściach - po prostu cudownie. Rzekomo zwykła banda najemników, początkowo wykonująca zlecenia na północy, a po wyruszeniu na południe to wszystko dopiero się zaczyna smile_prosty.gif Duży spoiler o zakończeniu:

Zakończenie nie było aż takie złe, spodziewałem się gorszego. Wiadomo, wiele postaci zginęło, ale często tak po prostu musiało być. Przykładowo Murgen - lubiłem tego bohatera, ale po stracie Sahry on sam już nie miał chęci do życia, więc to, że ginie, nie było niespodzianką i można było się z tym pogodzić. Śmierć Ospałej - nigdy zbytnio jej nie lubiłem, ale to było trochę głupie, gdy wepchnęła się z większością oficerów na pierwszy front i wszyscy zginęli. Wcześniej chyba nie brała czynnego udziału w bitwie, a to była beznadziejna decyzja. Ogółem miałem nieco wrażenie, iż Kompania popełniała zbyt dużo głupich błędów na koniec - chociażby ta znienawidzona akcja, mająca na celu porwanie Mogaby z pałacu, która wiadomo jak się zakończyła. Albo to, gdy zostawili wojska i polecieli z Tobo na równię, wszystko fajnie, po co magiczny wywiad, nic się nie stanie. Skutki - tragiczne, śmierć wielu drugoplanowych postaci, które jednak były z Kompanią dość długo i się do nich przyzwyczailiśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ten temat się tak teraz trochę odżywił to aż nachodzi mnie chęć na powtórkę. Tyle postaci, które uwielbiałem, przygody jakie przeszli... Przeczytałem to ponad rok temu i chętnie bym wrócił.

Odnośnie zakończenia:

Wpłynęło na mnie tak emocjonalnie jak obejrzenie Krwawych Godów w Grze o Tron zanim przeczytałem to książce. Byłem wściekły, ale też poruszony, a nawet w pewien sposób zadowolony, że autorowi udało się tak bardzo na mnie wpłynąć. Konował na szczęście nie zginął, tylko zamienił się rolami z tym jakimś tam posągiem-bogiem (nie pamiętam już dokładnie, dawno czytałem, a dziwnych imion i nazw było od cholery). Jestem jeszcze w stanie Konowała wybaczyć, ale inni? Niewiele bohaterów przetrwało całe 10 tomów, ale to były przecież wspaniałe postacie z charakterem i pełnią życia! Nawet Pierdu Pierdu (to chyba najbardziej abstrakcyjne imię w CK) było mi szkoda jak zginęła, a taką miałem nadzieję, że ostatecznie okaże się dobra... Najbardziej jednak w zakończeniu zabolało mnie to, że się po prostu skończyło w takim momencie. Liczyłem, że jak te adoptowane córki (które z jakiegoś powodu zacząłem uwielbiać) przejmą rolę kronikarek to wszystko potoczy się dalej i historia powstanie na nowo. ALE NIE! Cook miał inne plany i sobie skończył...

Mam nadzieję, że Cook jeszcze kiedyś wróci do serii i napisze kolejne dwa tomy. Tak, to by było wspaniałe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ten temat się tak teraz trochę odżywił to aż nachodzi mnie chęć na powtórkę. Tyle postaci, które uwielbiałem, przygody jakie przeszli... Przeczytałem to ponad rok temu i chętnie bym wrócił.

Odnośnie zakończenia:

Wpłynęło na mnie tak emocjonalnie jak obejrzenie Krwawych Godów w Grze o Tron zanim przeczytałem to książce. Byłem wściekły, ale też poruszony, a nawet w pewien sposób zadowolony, że autorowi udało się tak bardzo na mnie wpłynąć. Konował na szczęście nie zginął, tylko zamienił się rolami z tym jakimś tam posągiem-bogiem (nie pamiętam już dokładnie, dawno czytałem, a dziwnych imion i nazw było od cholery). Jestem jeszcze w stanie Konowała wybaczyć, ale inni? Niewiele bohaterów przetrwało całe 10 tomów, ale to były przecież wspaniałe postacie z charakterem i pełnią życia! Nawet Pierdu Pierdu (to chyba najbardziej abstrakcyjne imię w CK) było mi szkoda jak zginęła, a taką miałem nadzieję, że ostatecznie okaże się dobra... Najbardziej jednak w zakończeniu zabolało mnie to, że się po prostu skończyło w takim momencie. Liczyłem, że jak te adoptowane córki (które z jakiegoś powodu zacząłem uwielbiać) przejmą rolę kronikarek to wszystko potoczy się dalej i historia powstanie na nowo. ALE NIE! Cook miał inne plany i sobie skończył...

Mam nadzieję, że Cook jeszcze kiedyś wróci do serii i napisze kolejne dwa tomy. Tak, to by było wspaniałe...

Też miałem nadzieję, że Pierdu Pierdu (biggrin_prosty.gif) się "nawróci", ale cóż. Nie udało się, więc jej śmierć mnie zbytnio nie zabolała. W sumie jedne z najmocniejszych momentów wg. mnie to było wtedy, gdy Pani nie wytrzymała, obudziła Córkę Nocy, a w tamtą wstąpiła moc Kiny. Oraz później, gdy razem z Konowałem była przy córce po pokonaniu Kiny, i gdy tamta prawie ją udusiła chustą Oszustów - już myślałem, że Pani nie przeżyje. Właśnie szkoda, że książka kończy się w takim momencie, ale liczmy na kontynuację, Cookowi może uda się napisać, tak jak zapowiadał, bo jeszcze naprawdę sporo pozostało np. rozwinięcie wątka z Tobo - wtedy, gdy był sam, zawładnęły nim złe emocje, dręczył ludzi w mieście i chciał zabić Aridatę - jeszcze okaze się, że będzie nowym Dominatorem i zdeprawuje Szukrat biggrin_prosty.gif

Teraz do czytania zostaje Imperium, na pewno nie dorówna Kompanii, ale zawsze to Cook. Potem zapewne wezmę się za Delegatury Nocy, wydają się ciekawe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby tylko autor zdążył w ogóle napisać resztę serii, bo mimo upływu lat się na to nie zanosi. Z jednej strony szkoda, z drugiej brak narracji Konowała byłby dużym ciosem dla odbioru książki. Konował miał charakterystyczny, niepowtarzalny styl. Świetnym smaczkiem były dopiski kronikarzy na temat innych autorów Kronik. Na nowo rozbudziłeś nadzieje Evenx75 :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mógłby powstać motyw sprzed Czarnej Kompanii jaką poznaliśmy w serii. Co było wcześniej? Jej początki? Pierwotne cele i sposoby ich realizacji?

Tak, wiem... Kina, ofiary z ludzi itd. Chętnie bym poczytał o tym co było na początku i jak do tego wszystkiego doszło, że CK zeszła na drogę zwykłych najemników i porzucili swój cel w boskiej służbie ciemności.

To mógłby być ciekawy motyw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem I tom Imperium Grozy, a mianowicie "Zapada cień wszystkich nocy". Wrażenia - 260 stron zajmuje całość, pierwsze 150-200 są dosyć, żeby nie powiedzieć bardzo, nudne. Postacie takie sobie, nie czujemy do nich zbytniej sympatii. Jednak na szczęście później zaczyna się dziać, a cała najlepsza akcja upchnięta jest może na 10 stronach :D

W sumie nie wiem jak to Rebis zrobi z ostatnim tomem, mam wrażenie że nie zostanie zbyt prędko wydany - na I i II zbiorczym tomie mamy informację, że IV tom będzie zawierał najnowszą powieść "A path to coldness of heart" i 10 opowiadań. Tymczasem ta informacja zniknęła z III tomu, w którym to mamy 2 sequele i chyba owe 10 opowiadań - a z tego co patrzyłem, to w angielskiej wersji "Imperium nieznającego porażki" mamy tylko opowiadania bez tych dwóch tomów, zapewne 3 ostatnie części wydadzą w czwartym zbiorczym. Od premiery minęły już 2 lata i ani widu, ani słychu :P

Również niezbyt fajnie owo wydawnictwo postąpiło z inną serią Cooka - Delegatury Nocy. Pierwszy tom w wersji polskiej wyszedł w 2007 roku, kolejny w 2008 a trzeci tom wyszedł w 2014 (!?), dodatkowo z tłumaczeniem od innej osoby, która niektóre nazwy własne i imiona przetłumaczyła inaczej niż w poprzednich częściach (Sam jeszcze nie czytałem serii, ale takie informacje posłyszałem)

Powracając do Czarnej Kompanii, to ów nowy tom, w którym akcja ma dziać się między "Czarną Kompanią" a "Cieniem w ukryciu" będzie rozwinięciem opowiadania "Tides Elba" zamieszczonego w zbiorze od róznych autorów "Miecze i mroczna magia" Ciekawe kiedy będzie jakieś info od Cooka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem któregoś razu nad zakupem "Mieczy i mrocznej magii", ale uznałem, że nie warto jeszcze kupować całej książki dla kilkunastu tylko stron o Czarnej Kompanii. Z pewnością kiedyś zdecyduje się na zakup, ale póki co to mam co czytać :)

Jeśli chodzi o Imperium Grozy to, tak jak pisałem wcześniej, jeśli przebrnie się przez pierwszy tom to później jest już lepiej. Historia odchodzi od Szydercy (na szczęście, bo o ile na początku potrafił być całkiem zabawny o tyle później jest irytujący), a zaczyna się skupiać wokół Bragiego Ragnarsona, który w I tomie grał rolę drugo, albo nawet trzecioplanową. No i dzięki temu podczas czytania da się dostrzec, że Glen Cook mocno zaczął zmierzać ku tworzeniu opowieści o armiach, bitwach i magii, a jest to bardzo przyjemna namiastka Kompanii. Jeszcze nie ten poziom co CK, ale już dostrzega się ten potencjał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od niedawna zabralem sie za cykl opowiadajacy o Czarnej Kompanii. Wlasnie zaczalem Gry Cienia i jak na razie jestem zachwycony. Podoba mi się ogolnie cale wykreowane universum plus postaci. Zwlaszcza Konowal, Jednooki czy tez Goblin... w sumie moglbym dlugo wymieniac bo nawet bohaterowie drugoplanowi sa ciekawi i maja wciagajace przygody.

Im dluzej to czytam, tym dluczej sie zastanawiam dlaczego nikt jeszcze nie zrobil serialu? Moze nie ma tu intryg jak na poziomie Piesni Lodu i Ognia ale naprawde jest tu co opowiedziec.

No nic, wracam do lektury =p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prostym powodem przez który nie ma serialu jest budżet. W porównaniu z PLiO to w Kompanii jest dużo więcej sytuacji wymagających efektów specjalnych. W Pieśni wszystko opiera się w zasadzie na aktorach, lokacjach (i tu jest sporo ingerencji komputerowej), charakteryzacji, ale efektów nie ma ogólnie zbyt wiele. Bo co? Smoki, płonąca rzeka przy Królewskiej Przystani, tworzenie tysięcznych armii i parę innych szczegółów. Jednak przy CK to miałoby się nijak, bo przecież tu jest dużo większe wykorzystywanie magii, dziwnych magicznych istot, wojny z Dominatorem, a jesteś dopiero w połowie sagi, potem dopiero jak w książce pojawią się Władcy Cienia i i wątki z tym związane to budżet w serialu mógłby mieć problemy.

No i dochodzi też fakt, że książce najwięcej uroku daje narracja i przemyślenia osób relacjonujących wydarzenia, a że tego się w serialu nie odtworzy to klimat by mógł ucierpieć.

Ale mimo wszytko to serial bym obejrzał, gdyby ktoś się tego podjął :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, pierwszoosobowa narracja dodaje uroku książkom, ale przecież to nie znaczy, że musiałaby ona występować w serialu. Budżet na pewno musiałby być większy, bo efektów potrzeba by naprawdę sporo - latające dywany, magia, jakieś potwory, czarny zamek itd. - właśnie w przeciwieństwie do powieści Martina, gdzie "czystych" elementów fantasy nie ma tak wiele. Ale niestety, Czarna Kompania nie jest jakąś bardzo znaną serią, więc wątpliwe by serial kiedykolwiek powstał (Oczywiście bardzo chciałbym, gdyby takie HBO się tym zajęło, ale szanse są znikome). Ale jednak "Pieśń Lodu i Ognia" zdobyła tak wielką popularność właśnie dzięki serialowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia gustu, ja zacząłem czytać serię Martina jeszcze przed serialem i bardzo mi się spodobała, zresztą serial też jest świetny. "Pieśń Lodu i Ognia" i cykl Cooka to dwie zupełnie inne odmiany fantasy, napisane w całkowicie innym stylu, jednak według mnie obie zasługują na uwagę. Co to jest MKP?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...