Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

piotrekn

MM!

Polecane posty

MM!

26298l.jpg

Producent
XEBEC

Gatunek
Komedia, szkoła, ecchi

Fabuła
Wskutek pewnego wydarzenia w gimnazjum Sado Taro stał się masochistą. Nie licząc momentów uniesienia, źle mu z tym i chce się swej przypadłości pozbyć tym bardziej, że podczas pracy wypatrzył pewne piękne dziewczę, któremu chce uczucia wyznać wstydząc się jednocześnie swego stany psychicznego, że się tak wyrażę. Przyjaciel Taro, a zarazem kolega z klasy znany jako Tatsukichi, radzi mu udać się z prośbą o pomoc do Drugiego Klubu Wolontariatu, gdzie zajmują się pomocą różnym uczniom z różnymi problemami. Sado spotyka tam całkiem miłą zarówno dla oka jak i w podejściu Isurugi Mio, lecz nie trzeba wiele czasu, aby ujawniła swój temperament z nutką sadyzmu. Ponieważ dumą nadrabia braki w posturze, zobowiązuje się wyleczyć Taro za wszelką cenę. Jakby tego było mało, do tego samego klubu należy Arashiko Yuno, dziewczę, które w naszym biedaku wywołało masochizm. Do kompletu można też doliczyć matkę i starszą siostrę (nie dajcie się zwieść wyglądowi!) Taro, o dość niezdrowym stosunku do protagonisty.

Na początku jest to całkiem fajna komedyja. Sporo bolesnych żartów i poniżania protagonisty, zaś słówko 'hentai' w odniesieniu doń pojawia się aż nazbyt często, a Isurugi okazuje się mieć też tsunderowatą stronę. Jednak jak na razie już na przełomie drugiego i trzeciego odcinka okazuje się, że trafiają się tu też troszkę poważniejsze wątki, a przynajmniej na większą ich ilość mam nadzieję. w sumie do kompletu obsady chyba brakuje jeszcze wprowadzenia jednej postaci, która przemyka jedynie w OPie, ale już jest całkiem nieźle.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakie hentai, toż to nawet panty shota nie było :P

Z drugiej strony...

mm3g.png

Almost! Taki fanserwis to ja lubię :D:D:D bezczelne pantsu dramatycznie tracą na wartości w większych ilościach, wolę coś w tym stylu ^^

starszą siostrę (nie dajcie się zwieść wyglądowi!)
Nie wiedziałem tego XD Hmm, coś jak Mimina w Ladies vs Butlers tego samego studia :P

Anime wypada dużo lepiej niż się spodziewałem, sądziłem, że okaże się typowym kiepskim haremikiem, ale dostarcza naprawdę sporo frajdy ^^ Gag z drugiego odcinka, gdy

kumpel main hero się przebudził i zaprezentował swoje prawdziwe ja + konsekwencje

był absolutnie fenomenalny XDDD

Yuuno jest moe, Mio jest miła i piękna, zaś niezbyt ukrywany sadyzm niewątpliwie dodaje jej uroku :D

Duży plus za złamanie schematu 'jestem tsundere i mi się podobasz, więc tłukę Cię po mordzie bez powodu' i wprowadzenie elementu SM :P

Generalnie - oglądam, polecam, choć zarazem obawiam, ze twórcom może się skończyć mana w dalszej części sezonu i gagi stracą poziom :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Hentai" jako skierowane do Taro... Co do gagów - jak dla mnie twórcy tu balansują na cienkiej granicy. Moim zdaniem Yumi jakoś za bardzo tu nie pasuje. Może i jest mniej brutalna od Mio i jest utalentowaną masażystką, jednak jakoś tak jej reakcja na Sado mnie odrzuca. Są sposoby na delikatniejsze tego przekazanie, zamiast całkowitej i bezpośredniej bezczelności, jaką zaserwowała. Poza tym, Mio, nawet będąc czystą sadystką z poczuciem wyższości, stara się pomóc Taro i Yuuno w jakiś aktywny sposób. No, ale to moja opinia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę stwierdzić jednoznacznie - MM! to jak dotąd największe pozytywne zaskoczenie sezonu. Byłem przygotowany na guilty pleasure, a dostałem solidną i wyważoną mieszankę komedii, romansu oraz elementów obyczajowych.

Już drugi odcinek zajął się poważniejszym podejściem do problemu Yuno, wskazując na większy niż przeciętny (jak na szkolną komedię) poziom ambicji serii. Wątek został kontynuowany i konfrontacja z podrywaczem-bokserem wypadła świetnie. Była akcja, było napięcie, był nawet morał (aż mi się przypomniały popisy Toumy TT^TT),

a kara prześladowcy Yuno była nader satysfakcjonująca.

Czwarty epizod uważam za genialny. Mio nie przebiera w środkach by osiągnąć swój cel, czyli wyleczyć Taro i po raz kolejny dowieść własnej "boskości". Wśród całych zastępów tsundere wyróżnia ją to, że w miarę świadomie przełącza się między tsun tsun i dere dere, dzięki czemu z łatwością (ku uciesze widzów) manipuluje głównym bohaterem (i zaczyna się jej to coraz bardziej podobać). Później okazuje się też, iż dziewczę jest niesamowicie uparte, a plan będzie realizować bez względu na okoliczności. Skończyło się jak się skończyło, możemy wysnuć wniosek, że wszystkie postacie pierwszoplanowe (i nie tylko) mają ze sobą problemy, a radzenie sobie z nimi będzie osią zacieśniania się ich wzajemnych relacji. Może być bardzo ciekawie.

Do gustu przypadł mi opening, taka wesoła i lekko zakręcona muzyczka, dobrze dopasowana do klimatu serii. ED podoba mi się średnio, ale nie mogę mu odmówić dopracowania pod względem wizualnym. No i ta "broń" Mio - kij bejsbolowy z zawiązaną kokardką... ile razy o tym nie pomyślę, robi mi się weselej.

Są sposoby na delikatniejsze tego przekazanie, zamiast całkowitej i bezpośredniej bezczelności, jaką zaserwowała.

Bo Yumi to właśnie taki niedelikatny, bezpośredni i bezczelny typ postaci. Na to też jest zapotrzebowanie^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, jestem po obejrzeniu pierwszego odcinka i muszę powiedzieć, że nieco inaczej wyobrażałem sobie przygody ucznia-masochisty. Spodziewałem się, powiedzmy, bardziej "nasty" strony wspomnianej przypadłości, a tu proszę - zaserwowano nam wesolutką szkolną komedię przeplataną romansem :ok: Na plus zaliczam to, że każdy bohater (takie przynajmniej odniosłem wrażenie) zdaje się mieć jakąś "mroczną" tajemnicę - vide Taksukichi ze swoim upodobaniem do damskich fatałaszków, czy Onigawara - pielęgniarka, która sprawia wrażenie, jakby lubiła dominować.

Drugi odcinek - no, to teraz już wiemy, dlaczego Yuno boi się męskich przedstawicieli homo sapeins - i wcale jej się nie dziwię, po tym jak została potraktowana, to się pajacowi należało. Jej problem jest znacznie bardziej serious (31526px.png), niż się na początku zdawało... Gorzej już z tym, że za każdym razem, gdy dostaje ona ataku fobii, to "obrywającym" jest Taro, który wskutek uderzenia błaga o więcej i w rezultacie podchodzi bliżej... No i koło się zamyka - a to wcale nie pomaga w leczeniu ^^

Ep trzeci, czyli wprowadzenie Yuri Yumi wraz z jej "masażem", który wywołał piękną reakcję łańcuchową - sprawiając Mio "przyjemność" przy okazji zadowoliła samą siebie, a gdy Taro usiłował jej przeszkodzić, to zrobiła "dobrze" także i jemu. Jedyną niepocieszoną pozostała Yuuno. Biedactwo. Niemniej jakoś nie potrafię się do niej przekonać - jej obecność i sposób bycia strasznie mnie irytują.

Pozytywnym akcentem była walka między Sado a Yoshioką - jakoś mi tak się lżej na wątrobie zrobiło, gdy ten cwaniaczek dostał po twarzy.

Odcinek czwarty - tu zgadzam się z Kondziem - masterpiece. O ile wcześniej Mio była "nieco" uparta, to dopiero teraz pokazała że jest w stanie podjąć się wszystkiego, byle tylko wyleczyć Taro, nawet

zaaranżować ślub i poświęcić temu swój pierwszy pocałunek, nie zważając nawet na to, że jest dość poważnie chora.

Rady udzielane Michiru przy pomocy komórki - priceless. Choć były bardzo trafne i niejako ratowały oboje z "niezręcznej ciszy", to jednak moim zdaniem Taro osiągnąłby jeszcze lepszy efekt, gdyby w ogóle o tych wskazówkach nie wspomniał...

Opening ujdzie w tłoku, nieco mierzi mnie głos wokalistki - w sumie nie wiem dlaczego, może z czasem się przyzwyczaję, za to od strony wizualnej jest całkiem nieźle.

@Down: tak, to się dość... rzuciło w oczy. Nieraz miałem wrażenie, że linia spódniczki dokładnie pokrywa się z miejscem, gdzie powinny zaczynać się majtki. Nie wiem, po co taki zabieg, biorąc pod uwagę, że na warsztat wzięto masochizm...

Edit: tak to jest, jak anime wciągnie człowieka i zapomni zrobić update listy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek piąty to właściwie fuzja MM z Dragon Ballem.

snapshot00031.jpgover9000.jpg

Zaczyna się od tego, że Tatsukichi i Taro

dostają listy miłosne.

O ile w przypadku tego pierwszego nie poznajemy szczegółów, to w drugim dokładnie opisane jest miejsce i godzina spotkania.

Tajemniczą wielbicielką okazuje się być Noa Hiiragi, szefowa szkolnego klubu wynalazców (tak to chyba było)

. Po krótkiej rozmowie i rozebraniu się niemal do naga Sado zostaje spętany sznurem i poddany potężnym wstrząsom elektrycznym, co w połączeniu z niebanalną (Kawaii do nastej potęgi) urodą dziewczyny sprawia, że Taro wchodzi na nowy poziom podniecenia. Całość jest określana przez Hiiragi jako "eksperyment", który, jak się później okazuje,

ma na celu zamienić wszystkich ludzi w zboczeńców.

Jedynym "trzeźwo" myślącym w tej sytuacji okazuje się być asystent naszej małej - Yukinojo Himura (który, nawiasem mówiąc, jest loliconem). Szczegółowo objaśnia Taro cały plan, ukazując przy okazji skutki jego działania na przykładzie całej szkoły.

Uczniowie podniecają się obojczykami i pantalonami, uczennice jabłkiem Adama i innymi uczennicami, Yumi zaczyna "masować" każdą dziewczynę, która się nawinie, Tatsukichi ponownie świruje w swoim kostiumie... Dowiadujemy się, że Noa odkryła coś, co się nazywa Perwertyczną Energią (Tak, mi też to trąca piątym epem SnO), którą wydzielają tylko ludzie o specyficznych preferencjach seksualnych, zaś Taro nosi jej w sobie olbrzymie pokłady. Ostatecznie wychodzi na to, że Hiiragi chce zamienić wszystkich ludzi na świecie w zboczeńców, zaś jedynym zdolnym ją powstrzymać jest właśnie Sado. W tym celu dostaje od Himury pas, który potrafi zamieniać EP w moc. Kiedy w końcu dochodzi do konfrontacji, Taro ma pewne problemy, bowiem Noa wystawiła przeciw niemu gigantycznego robota. Nie mogąc nic zrobić, w akcie desperacji dzwoni do Mio. Zaczynając rozmowę ciepłym, miękkim i delikatnym głosem... nazywa ją "fucking ugly flat-chested bitch". Mio pojawia się szybciej, niż raport o zakończonej rozmowie, po czym zaczyna okładać biedaka, sprawiając mu nieziemską przyjemność i przy okazji zwiększając jego POWER LEVEL. Skutkuje to zamianą Taro w Super Sayian Taro i pokonaniem robota.

snapshot00032.jpgGokuSuperSaiyanI02.jpg

Gdy emocje opadają, dowiadujemy się nieco o historii urazu Noa - ze względu na jej intelekt nigdy nie mogła się z nikim pobawić, więc postanowiła zamienić wszystkich w hentajowców ;_; Po krótkiej wymianie zdań Sado udaje się przemówić jej do rozsądku i obiecuje się z nią bawić, jednak jest już za późno - maszyna gromadząca PE jest gotowa do wystrzału. Solution? Taro ponownie zamienia się w SST i niemal kubek w kubek odgrywa scenkę z Dragon Balla, kiedy Goku użył Genki Dama by zabić Friezę. Jedyna różnica w tym, że zamiast wszystkich ludzi na świecie energia pochodziła "tylko" od perwertów, a przeciwnikiem nie był mutant, a maszyna.

snapshot00033.jpgGokuSpiritBombFrieza02.jpg

W końcu jednak zostaje zniszczona i nie dochodzi do tragedii. Niestety, nasz bohater nie zdołał wytłumaczyć Mio, że te obelgi nie były "od serca"... Na końcu epa Hiiragi przekazuje Taro dość duże ilości lilaków (kwiaty takie), które ponoć są symbolem pierwszej miłości. Powiem tyle - ani Yuno, ani Mio się to nie spodobało.

Wychodzi na to, że już trzy dziewczyny czują coś więcej wobec Taro... Zalążki haremu? :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie opisany odcinek, szczególnie, że DB nie oglądałem :) Dawno mnie żaden tak nie rozśmieszył (szczególnie, gdy kojarzy się 'patetyzm' końcówki Akikana - z tym glosem trudno, żeby się nie kojarzyło). Mam wrażenie, że albo Mio gdzieś o Louise czytała, albo zna ją osobiście, no ale na pewno robi się coraz ciekawiej. Co do listu Tatsukichiego - już tydzień temu powiedziano, że chodził z Yumi, potem tak jakoś wyszło, więc najwyraźniej ona próbuje coś przywrócić. Harem, i to niemal prywatny, ma biedaczysko od samego startu - dwuosobowy. Czystym przypadkiem do kompletu weszła już piąta dziewczyna (Mio już pokazywała co nieco dere w poprzednim odcinku), a jakby tego było mało, za tydzień najwyraźniej Yuuno odwiedzi dom Sado.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Folks, rally round, episode 6 is here already!

cantresist2.jpg

Odcinek zaczyna się "jak zawsze", czyli z siostrą Sado "czuwuającą" przy jego łóżku. Tym razem jednak o mało nie dochodzi do pocałunku (sic!) - magiczną atmosferę niszczy dźwięk telefonu. Jak się okazuje, całkiem sporo esemesów/emaili przychodzi od Yuno, co bardzo, ale to bardzo nie podoba się ani siostruni, ani mamuśce (która pojawia się nagle znikąd przy łóżku). Zaczynają mieć obawy, że ta przyjaźń może przerodzić się w coś większego... i zamierzają pozbyć się nieszczęśnicy z życia ich ukochanego. Chore, chore kobiety...

nurse1.jpg

Ten strój pielęgniarki po prostu mnie zniszczył.

Tymczasem Mio z uporem maniaka nadal usiłuje wyleczyć Taro z jego przypadłości. Wiemy, czym to się zazwyczaj kończy, i tym razem jest nie inaczej (

choć przyznam, że pokonanie pola minowego to niezły wyczyn

:D

). Mało, naprawdę mało brakowało, abyśmy zobaczyli pierwszego pantyshota... Niestety, spódniczka miała trochę za dużo fałd i nic z tego.

OMGPANTYSHOT.jpg

yoursisterissick.jpglol2.jpg

Właściwa akcja zaczyna się dziać dopiero walnięta część rodzinki naszego masochisty zaczyna realizować swój plan,

wysyłając do Yuno esemesa o rzekomej chorobie Taro, którą u niego wywołała. Na miejscu okazuje się, że to blef, a mamuśka i siostra zachowują się podejrzanie miło w stosunku do "nieoczekiwanego" gościa. Od chwili obiadu te dwie wariatki robią wszystko, by spompromitować Sado przed Yuno - począwszy od bajzlu w pokoju, przez bardzo jednoznaczne zdjęcia muskularnych facetów na ścianach, na damskich strojach sportowych, zdjęciach i wstydliwych faktach z dzieciństwa i pierwszych kupionych "świerszczykach" kończąc. Szczęśliwie, Yuno nie ma bladego pojęcia, że to wszystko było ukartowane - na końcu nawet każe Taro pozdrowić jego matkę i siostrę, co sprawia, że wspomniana dwójka kompletnie się rozkleja, przy okazji gubiąc plan całej akcji, który wpada w ręce Sado. Powiedzieć o nim, że jest lekko zdenerwowany z tego powodu to eufemizm. Wpada w autentyczną furię i ma ochotę rozerwać mamuśkę i siostrę na strżępy... Ubiega go jednak Michiru. Gdy wyskakuje ona z propozycją zrobienia naszemu kobiecemu duetowi sesji zdjęciowej, Taro nie zgłasza absolutnie żadnych sprzeciwów i daje jej wolną rękę. Być może w następnym epie ujrzymy duet matka&córka w samych fartuszkach... *rozmarza się*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na świetnie opisany odcinek (znów mnie ubiegłeś :P), ograniczę się głównie do komentarza.

Chore, chore kobiety...
Oczywiście, nikt nie chciałby takiej rodziny... :)

stressful.th.jpg

Niestety, spódniczka miała trochę za dużo fałd i nic z tego.
Ja ujmę to tak: choć widziałem już sporo fanseriwsu i ecchi, to to jest pierwsza seria w tej konwencji, która na przestrzeni 6 odcinków nie pokazała ani pół pantyshota. Nieludzkie ilości scen serwisowych, tony gainaxingu w wykonaniu Yuuno, zamiłowanie Michiru-sensei do cosplayu, wyjątkowo niekiepskie stroje podkreślające urok Mio, a nawet kilka ujęć niejako "zapowiadających" pantyshoty, ale żadnego jak dotąd dla widza. To, wbrew pozorom, jest niemałe osiągnięcie.

Za tydzień na pewno zrobi się równie ciekawie. Wygląda na to, że szersza grupa wyjeżdża razem na wakacje, wliczając w to Hiiragi Noę (ciekawe, czy jej 'poplecznik' oraz Tatsukichi też się pojawią), coś im się przytrafia na miejscu, więc znów w ruch idzie sławetny pas sprzed tygodnia. Tym razem nie będzie się musiał odwoływać do telefonu, bo będzie miał pannę Isurugi na miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szósty odcinek skupił się na sprawach mniej poważnych, choć nie w takim stopniu jak 5. ep, który spodobał mi się bardzo, ale nie miałem już nic do dodania na jego temat (może poza tym, że Himura z miejsca zdobył moją sympatię).

Jak na dorastającego w tak specyficznej rodzinie, Taro i tak jest w miarę normalny. Matka i siostra zazwyczaj dzielą się przestrzenią do molestowania bohatera i współpracują gdy w pobliżu pojawia się inna samica. Kiedy jednak przyszło do ich osobistych wspominek, okazało się że na dłuższą metę, jedna nie widzi miejsca u boku Taro dla drugiej. Może być bardzo wesoło, zwłaszcza że konfrontacja wesołej rodzinki z Mio jest tylko kwestią czasu.

Środkowa część odcinka spodobała mi się najbardziej, gdyż udało się wytworzyć atmosferę, kiedy widz jest przekonany o nadchodzącej katastrofie, nie wie jednak co dokładnie jest nie tak. Yuno

okazała się odporna na pomysły niewyżytej dwójki, co więcej, przyprawiła je o wyrzuty sumienia.

Ponadto, panna Arashiko ma całkiem ambitne plany na przyszłość. Życzę powodzenia w ich realizacji, choć trochę szkoda, że po swoich przejściach nie zainteresowała się bardziej wdziękami przedstawicielek własnej płci. Chociaż troszeczkę... Karę jaka spotkała gwiazdy tego epizodu, uważam za satysfakcjonującą, w więcej niż jednym znaczeniu tego słowa.

nurse1.jpg

Ten strój pielęgniarki po prostu mnie zniszczył.

Jeśli o to chodzi, nurse fetish jest jednym z popularniejszych w m&a i jeszcze nieraz się z nim spotkasz. Wkroczyłeś na właściwą ścieżkę :ok:

choć widziałem już sporo fanseriwsu i ecchi, to to jest pierwsza seria w tej konwencji, która na przestrzeni 6 odcinków nie pokazała ani pół pantyshota.

Fakt, nieczęsto się to zdarza. Jedyne porównanie jakie przychodzi mi do głowy to Seitokai Yakuindomo - nie jestem pewien czy nie było żadnych pantyshotów, ale typ 'serwisu' miejscami podobny. Tak czy inaczej, MM! nie przyciąga widzów na goliznę (a mogłoby bez przeszkód, w końcu leci na AT-X), mając do zaoferowania trochę więcej (co oczywiście nie wyklucza możliwości połączenia jednego z drugim, najlepszym przykładem tego jest Queen's Blade).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i doczekaliśmy się. Prawie :]
datyouknowwhat.jpgitisntsex.jpg


Nasza wesoła gromadka postanowiła wybrać się na plażę, by kontynuować kurację Taro, odpocząć i przy okazji złapać nieco opalenizny, ale jak na nich przystało, coś musiało pójść nie tak. Mio najpierw wypróbowuje na Sado terapię wodną, która nie przynosi żadnego efektu. Isurigi sądzi, że fiasko spowodowane jest tym, że ból został zadany przez kobietę - postanawia więc poprzyczepiać do naszego masochisty kilka niewielkich krabów - jeśli będzie boleć od szczypiec, to nie ma prawa sprawiać przyjemności. To też się nie udaje, ze względu na sześć czynników, które odciągnęły uwagę od krabowego źródła bólu. W sumie to nie wiem, czym kierowała się Mio, kiedy wprowadziła w życie trzecią "kurację" - przecież bycie zakopanym w piachu (w dodatku ze związanymi ustami) i okładanym bokenem przez ślicznotkę to właśnie to, co podnieca Sado :huh: Później okazało się, że na wycieczkę załapał się też Tatsukichi - choć nie pojawia się go za wiele w tym odcinku, to dał nam podstawy by sądzić, że Yuri Yumi jest bi. Właściwa akcja zaczyna się, kiedy Sado i Yuno pływają sobie we dwójkę w pontonie (co bardzo nie podoba się Mamyi),

po czym nagle zostają porwani przez mecha-rekina i wyrzuceni na bezludną wyspę. Okazuje się, że za wszystkim stała... Hiiragi, która chce, by Taro dotrzymał danej jej wcześniej obietnicy będzie się ze nią bawił. Żeby nie być gołosłownym, Sado zgadza się na zabawę w dom. Nie taki wyimaginowany, ale prawdziwy - z piachu wyrasta bowiem natualnych rozmiarów budynek

:huh: Naturalnie, on ma dostać rolę ojca, spór jest jednak o to, komu przypadnie rola żony, a komu córki... W pojedynku kamień-papier-nożyce wygrywa Yuno, co skutkuje tym, że Hiiragi przywdziewa szaty... kochanki. Dochodzi do słownego "pojedynku" -kto go bardziej pokocha, da mu więcej szczęścia itepe. Cała zabawa nieco podgrzewa i tak już ciepłe uczucia Arashiko względem Taro - wszystko dzięki jednemu magicznemu słowu "darling" :3 Niestety, sielanka się kończy, gdy na wyspę docierają pozostałe dziewczyny (razem z przebranym Tatsukichim) i postanawiają przyłączyć się do gry, przy okazji sprawiając Sado ból (każda na swój sposób). Wychodzi na to, że Hiiragi nie miała pojęcia o jego przypadłości, bo niemal mdleje ze zbyt dużego stężenia perwersji... Z tego stanu wyrywają ją Mio i Yumi, wytykając jej wzrost i brak kształtów. Jako ripostę zielonowłosa wypija eliksir, który dość znacząco zmienia jej wygląd. Całe to zdarzenie z musiała zaburzyć jakąś równowagę czy wywołać nieprzyjemne fluktuacje mocy, bowiem na scenie pojawia się Himura, który nie potrafi zaakceptować przemiany jednej loli w bardziej krągłą kobietę. Wpada on w trans bojowy i Taro jest zmuszony z nim walczyć - tym razem bitwa zawiera tylko elementów znanych Dragon Balla, ale też z Fist of the North Star (wraz z nieodłącznym ATATATATA). Nie jest może tak fajnie zrealizowana jak dwa odcinki nazad, ale możliwość ujrzenia i usłyszenia Himury wrzeszczącego "LOLILOLILOLILOLILOLILOLI" była bezcenna :D Koniec końców, wygrywa Taro.

Na koniec zostawili nam zapowiedziany wcześniej festiwal - poza paroma aluzjami "kto, z kim i dlaczego" to nic ciekawego się nie wydarza.

Okej, Manager okazuje się być 2D-fagiem zakochanym w obrazkach dziewczyn z toreb waty cukrowej :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby wesoły odcinek, ale nic ciekawego się w sumie nie wydarzyło, a i ogólny poziom bywał wyższy.

Yuno (oficjalnie potwierdzono, że to jej nazwisko jest) zaczyna mnie irytować. Strach przed samcami to jedno, sposób reakcji na "zagrożenie" - drugie. O ile panna nie ma na dokładkę Zespołu Tourette'a, mogłaby chociaż spróbować nad tym zapanować... Zakładam, że w głębi duszy jest hardkorową sadystką, a "reakcja obronna" to tylko wygodna wymówka. Nie zdziwiłbym się, gdyby chciała w ten sposób trzymać Taro blisko siebie. Nawet jeśli przyjmiemy, że tak ma być, bo pasuje do pomysłu z bohaterem-masochistą, postawa Yuno "sama nie wezmę, ale innym nie dam" względem protagonisty jest godna pogardy. Kłótnia z Hiiragi nabrała nieco głębszego znaczenia, jednak bezpośrednie przedstawienie sytuacji z obiektywnego punktu widzenia, nie zrobiło na Arashiko najmniejszego wrażenia. Można powiedzieć, że trzyma nieszczęśnika (?) na bardzo długiej smyczy i jest z siebie zadowolona :dry:

Wychodzi na to, że Hiiragi nie miała pojęcia o jego przypadłości

To raczej niemożliwe, przecież sama wybrała Taro jako 'zasobnik' perwersji, potrzebny do jej eksperymentu. Powiedziałbym raczej, że zaskoczył ją fakt, iż cała reszta ekipy też miała swoje zboczenia. Wciąż (wprawdzie nie napisałem tego wcześniej na FA, ale co tam) uważam, że użycie maszyny z 5. epa nie wywołałoby jakichś większych zmian. Zwłaszcza w Japonii.

"LOLILOLILOLILOLILOLILOLI"

Nie pamiętam niczego bardziej epickiego, od czasu kiedy skończyłem Macrossa :ok: Jeśli jeszcze raz dojdzie do użycia Pasa Ero-mocy, domagam się nawiązania do JoJo!

Czy jeszcze nikt nie wspominał o nowym openingu? Piosenka w zasadzie ta sama, tylko podkład muzyczny inny i tekst miejscami zmieniony. Osobiście wolę poprzednią wersję (-Hell Side-), nie tylko ze względu na tytuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta seria stara się usilnie ustalić nowe granice epickości. I wychodzi jej to.

Miło, że w końcu wróciła Hiiragi i będzie też za tydzień (może tym razem bez żadnych mecha, pasa oraz walk) i że doszła do głosu nie zmieniając się w shrinking violet. Zresztą, drania pomysłowa jest i ma całkiem sporo asów w rękawie, choć zastanawia mnie jak ona ukryła tego cholernego pilota? :)

Yuno (oficjalnie potwierdzono, że to jej nazwisko jest) zaczyna mnie irytować. Strach przed samcami to jedno, sposób reakcji na "zagrożenie" - drugie.

Jeśli chodzi o irytujące postaci, Yuuno jeszcze przejdzie, choć takie shipy już mi się przejadły i gdyby nie byli official couple, z całego serca kibicowałbym Mio - ona ma to coś. Po drugiej stronie skali zaś umieszczam Yumi, ze wszechmiar irytującą psycho-lesbian, która jeszcze próbuje się wmusić Tatsukichiemu. Nie trawię jej i nic, powtarzam NIC, nie będzie w stanie zmienić mojego do niej podejścia.

I jeszcze jedno, o czym chyba już wspomniałem wcześniej - ten sam seiyu protagonisty, ta sama przypadłość dziewczęcia, ale zgoła inne podejście (zdeka ciekawsze) do problemu było w Working!, a pewne 'podpatrzenie' mogłoby tutaj tylko pomóc.

Czy jeszcze nikt nie wspominał o nowym openingu? Piosenka w zasadzie ta sama, tylko podkład muzyczny inny i tekst miejscami zmieniony. Osobiście wolę poprzednią wersję (-Hell Side-), nie tylko ze względu na tytuł.

-Hell Side- a -Heaven Side to różnica jak Mio a Yuuno. Różni się nie tylko tekst, ale też osoba śpiewająca (Taketatsu Ayana a Hayami Saori). I też wolę tą pierwszą wersję, m.in. za Go to hell desu! oraz lepszy głos.

W następnym odcinku wracamy do terapii opartych bardziej na psychice, czyli... hipnoza! Z jeszcze nam nieznanego powodu prawdopodobnie zapała pod jej wpływem głębszym uczuciem do Hiiragi (mogę się założyć, że ona będzie zmieszana w tej sytuacji i niezdolna do zrobienia czegokolwiek), co może się skończyć różnie. Jeszcze tylko tydzień!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oh_no_it_won_t.jpgudany_rzut_obronny_na_blok.jpg


Odcinek ósmy będzie chyba moim faworytem - świetna opowiastka o konsekwencjach wynikających ze zwykłego przedobrzania i wycieczka po wielu krainach odchyleń seksualnych. Jak już Piotrek zauważył, Mio w poszukiwaniu skutecznego sposobu na wyleczenie masochizmu Taro postanowiła wypróbować hipnozę (

Nie omieszkała też się trochę nad nim

popastwić, sprawdzając czy hipnoza faktycznie zadziała

)

Z jeszcze nam nieznanego powodu prawdopodobnie zapała pod jej wpływem głębszym uczuciem do Hiiragi (mogę się założyć, że ona będzie zmieszana w tej sytuacji i niezdolna do zrobienia czegokolwiek), co może się skończyć różnie.


Trochę racji w tym było, a trochę nie.

Podczas kolejnej próby zahipnotyzowania, kiedy Taro już drzemał, Hiiragi wtarabaniła się nagle do pokoju z tym swoim robotem, dodając "zakochasz się w Hiiragi z uwagi na jej seksowne wdzięki" do formułki mającej wyleczyć go z masochizmu. Efekt? Powstał Taro-lolicon (Wyraźnie nie spodobało się to Himurze, ale nic nie mógł na to poradzić - za to Noa była wniebowzięta)

:D



Kiedy pierwsza hipnoza zawiodła, Mio usiłowała naprawić po raz kolejny wprowadzając Sado w trans. Duży błąd -

efektem była przemiana w

coś. Przez "coś" rozumiem dziwaczną krzyżówkę między dżentelmenem a obleśnym kasanową z obsesją na punkcie majtek, a dodatkowo ubranego jedynie w marynarkę, rękawiczki i slipki :huh:

Po konsultacji z Michiru okazuje się, że każdy seans sprawia, że Taro jest coraz dziwniejszy. Nie bacząc na to, Mio dokonuje kolejnej hipnozy (Jakoś to trzeba przecież odkręcić), nakazując Taro "stanie się normalną, ludzką istotą". Sukces?

Chyba - pacjent zachowuje się normalnie oraz

nie podoba mu się bycie szczypanym i poniżanym. Mio, Yuno i Michiru biorą to za "tak" i z wielką fetą (oraz konfetti) ogłaszają powodzenie akcji odmasochizmowania (:wacko:).

Niestety, za wcześnie... Pierwsze obawy pojawiają się, gdy następnego dnia Taro niesie do szkoły ekstra lunch...

dla Tatsukichiego.

Okazało się, że Sado

zmienił orientację seksualną.

O swoim sekrecie mówi także matce i siostrze... Jaka jest ich reakcja, chyba nie muszę mówić. Anyway, towarzystwo (włącznie z Tatsukichim) uważa zaistniałą sytuację za niedopuszczalną i postanawiają coś z tym zrobić. "Choroba" musi być naprawdę silna, skoro Taro opiera się takim wdziękom

i na dodatek ma cechy

transwestyty - można powiedzieć, że stał się kopią Hayamy

. Ten fakt przelewa czarę goryczy i Yuno postanawia wziąć sprawy we własne ręce,

ponownie próbując uwieść Taro - tym razem w sposób "Wieczór, ławeczka, tylko ich dwoje i lunch zrobiony przez nią" - Arashiko próbuje nawet triku z "indirect kiss", tj. picie z tej samej puszki - nic jednak nie pomaga. Mio, do tej pory obserwująca wszystko z daleka, zobaczywszy niepowodzenie wkracza z charaktetystyczną dla niej gracją - smack, wham, smash, bonk i wiele innych onomatopei przyczepia się do Sado, co "resetuje" go z powrotem do pierwotnego stanu hella masochisty. Świadkami zdarzenia są też Tatsukichi i Michiru (dla obojga to ulga). Wszyscy się cieszą, radują i w ogóle jest sielanka, kiedy nagle Yumi

niemal wyznaje Sado miłość (skończyło się na "so" uparcie powtarzanym przez pozostałych).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeej! W końcu dooglądałem.

Oczywiście wszystkiemu była winna hipnoza. Żeby było śmieszniej, Mio jedynie widziała to w telewizji, co wcale nie przeszkadzało całej technologii działać. Pojawiła się Hiiragi, zapewne przypadkowo dobierając wyjątkowo dobry moment, Himura został pokonany (on chyba będzie takim chodzącym shout-outem do wszystkich poważniejszych walecznych shounenów), a Mio próbując dokonać kolejnych poprawek coraz bardziej psuła Taro. Mimo wszystko cały czas pozostaje moją ulubioną z dziewczyn i szczerze żałuję, że Taro i Yuuno niemal awansowali na stanowisko official couple. No ale cóż zrobić.

i na dodatek ma cechy

transwestyty

Mogło być gorzej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mio got MOE!

drool.th.jpg

<drool>

Nadszedł czas Festiwalu Sakuramori i będzie się na nim również reklamował Drugi Klub Wolontariatu. Problemem jednak było to, że nie było zbytniego zainteresowania.

anger.th.jpg

3. Gniew

W końcu zjawił się pierwszy klient -

tenchou, któremu zaginęła 'kochanka'. Kojarzycie tą poduchę (dakimakura), którą zamówiła Kirino? To właśnie coś takiego mu zginęło. Znalazło się na szczęście, przy okazji Taro został poinformowany przez przewodniczącą o liście z groźbami skierowanym do komitetu organizacyjnego festiwalu. Mio jak zwykle zapaliła się do pomysłu i zaczął się 'patrol'...

greed0.th.jpg

2. Chciwość

Patrol zaczął się od wizyty stoiska z crepe Za pomocą swej

siły perswazji Mio przekonała Taro, żeby kupił jej jedno.

alittlebiteofmoe.th.jpg

Potem przyszła pora na takoyaki, a po nich na coś do picia, tym razem - o zgrozo - na 'koszt' Mio, zbrojnej w kupony na darmowe napoje.

undercover.th.jpg

Nie do końca się jej jednak spodobała restauracja, więc niedługo później skierowali swe kroki na scenę konkursu piękności, gdzie Shizuka i Tomoko usilnie starały się wygrać bilet dla dwojga do gorących źródeł. Tak samo zresztą jak Tatsumi Antoinette XVI. Żadnej z nich jednak się to nie udało, na czym kończy się pierwsza połowa odcinka.

Drugą otwiera wizyta u Michiru-sensei, zapewne na obowiązkową sesję fotograficzną, połączoną przy okazji z konsultacją. Nie świadczy to chyba jednak dobrze o Taro, że nie przeszkadza mu pielęgniarka namiętnie fotografująca licealistkę w stroju policjantki rozmawiając przy okazji na temat listu z groźbami... albo ja jestem po prostu przewrażliwiony.

hug0.th.jpg

Po sesji zdjęciowej udają się do domu strachów zbudowanego przez Hiiragi, w którym Taro raczej się nie popisał, przynajmniej przed końcem, gdzie w końcu się okazało, co trapi Mio.

comforting.th.jpg

Dere win!

I już, już mieli wracać, gdy Taro wpadł do przygotowanej dlań zapadni. Przez kogo przygotowanej? Przez tytułowe MFC!

kkkrs.th.jpg

Nie wiem jak wam, ale mnie to coś przypomina...

MFC, czyli Mio-sama Fan Club. Sama Mio nie była świadoma istnienia klubu, uformowanego rok wcześniej z okazji jej zwycięstwa w konkursie piękności, niemniej zadowolona z uwięzienia jej bu-Taro też nie była. Wszystko jednak skończyło się zadowalająco dla wszystkich stron, może z wyjątkiem Yuuno, błądzącej po całej szkole w poszukiwaniu Taro. W końcu go znalazła wieczorem, razem z Mio...

I tym optymistycznym akcentem kończymy ten świetny odcinek. Mam nadzieję, że teraz troszkę więcej się zmieni między Taro a Mio, jednak dość płonną. Tym niemniej, autorom udało się podnieść moe level Mio około trzykrotnie (patrząc na jej brwi dość często się zastanawiam, czy ona przypadkiem nie umie grać na klawiszach...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem i zapomniałem się podzielić wrażeniami :pokerglass: *nadrabia*

Para Mio + Taro zaczyna się coraz wyraźniej kształtować - i dobrze, bo Arashiko zaczyna mnie powoli denerwować - jeśli już jest

chorobliwie

zazdrosna, to niech chociaż podejmie jakieś próby wyleczenia się ze swojej fobii. Pierwszy raz cieszę się, że w odcinku pojawiła się Yuri - zabrała Yuno gdzieś w cholerę i tyle ją widzieli (

Dobra, potem się wyrwała i nieco podglądała, ale to jeszcze dało się przeżyć

), co umożliwiło Mio pokazanie się z zupełnie innej strony - chwała jej za to :cheesy:

W końcu zjawił się pierwszy klient - tenchou, któremu zaginęła 'kochanka'. Kojarzycie tę poduchę (dakimakura), którą zamówiła Kirino? To właśnie coś takiego mu zginęło.

Pan menadżer ma "trochę" nierówno pod sufitem, więc za nazwanie jego bezcennej Luriluri "czymś" mógłbyś zapłacić życiem :pokerglass:

Patrol zaczął się od wizyty stoiska z crepe Za pomocą swej siły perswazji Mio przekonała Taro, żeby kupił jej jedno.

...i tym sposobem zostały wyzwolone drzemiące w niej pokłady moe :]

wubububu23.gif

Kiedy w Mio znowu odezwie się tsun tsun i będzie kiedykolwiek zaprzeczać, że potrafi cieszyć się jak mała dziewczynka, to mamy na nią haka :]

Drugą otwiera wizyta u Michiru-sensei, zapewne na obowiązkową sesję fotograficzną, połączoną przy okazji z konsultacją. Nie świadczy to chyba jednak dobrze o Taro, że nie przeszkadza mu pielęgniarka namiętnie fotografująca licealistkę w stroju policjantki rozmawiając przy okazji na temat listu z groźbami... albo ja jestem po prostu przewrażliwiony.

Po prostu Mio i Taro jeszcze nie odbierają tego swojego "związku" na poważnie. Może postawa wobec fotografowania się później zmieni, ale patrząc na charakterki naszej dwójki, to śmiem wątpić... Poza tym, Taro zadaje się z gościem, lubującym się w damskich ciuszkach, jego menadżerem jest dziwoląg na serio kochający poduszki, a w ubiegłym odcinku miał okazję ujrzeć podkochującą się w nim dziewczynę ubraną w strój króliczka. Jak by nie patrzeć, to ta sesja nie jest niczym wyjątkowym...

]Po sesji zdjęciowej udają się do domu strachów zbudowanego przez Hiiragi, w którym Taro raczej się nie popisał, przynajmniej przed końcem, gdzie w końcu się okazało, co trapi Mio.

To było dość oczywiste już po jej reakcji w tej całej kociarni, niemniej jednak... bać się czegoś takiego?

kkkrs.th.jpg

Nie wiem jak wam, ale mnie to coś przypomina...

kkk_5.jpg

:trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i tym sposobem zostały wyzwolone drzemiące w niej pokłady moe :]

Nie bez powodu nazwałem obrazek tak, jak go nazwałem :) Niemniej, miło, że ktoś podziela moje zdanie i wizję moe.

Magia tsundere takich jak Mio polega na tym, że wystarczy ją troszkę rozpieścić, uścisnąć w odpowiedniej chwili, i już mamy niemal idealny moe-blob. Dla ścisłości, Louise i Shana to jeszcze inny typ tsundere...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawajnaring.jpg
Fight me, coward


Czyli nikt nie miał ochoty i/lub weny, żeby opisać wrażenia z ostatniego odcinka? Duży błąd, bo jest o czym opowiadać...

Ale od początku. Taro, jak co dzień, idzie sobie spokojnie do szkoły. Nagle zza pleców słyszy znajome obelgi, skierowane w jego stronę. Jednak kiedy odwraca głowę, to zamiast Mio widzi... Arashiko :huh: Mało tego, że go "obraża", to jeszcze rozkazuje mu paść na kolana i od tej pory nazywać ją po imieniu. Wyzwiska robią swoje - w Sado budzi się posłuszny piesek i wykonuje polecenia. Na tym wstęp się kończy, ale przed nami jeszcze wiele dziwactw... Zaczyna się od tego, że Sado dostaje od Yuno dość nietypowe bento. Jak na nie nie spojrzeć, to po prostu cegła. Do popicia mleczko, z dziecięcej buteleczki przez smoczek :huh: Posiłek wypada jak wypada (tj. nie wypada wcale) i Arashiko wybiega z płaczem. Pech chciał, że całe zdarzenie widziała Yumi, która postanowiła ukarać biedaka, spuszczając mu taki łomot, jakiego nie powstydziłby się nawet Kenshiro :cheesy: Sado zaczyna podejrzewać, że Mio musiała maczać palce w tej nagłej zmianie zachowania, więc postanowił się jej przypytać... Duży, naprawdę duży błąd. Panna Isurugi ostro się zdenerwowała przez te oskarżenia i wyciągnęła koło fortuny ciężkiego kalibru. Na to wszystko do pomieszczenia klubu wchodzi Yuno i usłyszawszy, że ta machina wojenna jest dopiero "przystawką kary cielesnej", uświadamia sobie, że nie ma szans rywalizować z Mio na tym polu, więc... znika ze szkoły na jakiś czas. Co robi? Trenuje swój sadyzm pod bacznym okiem Yumi, co nie jest łatwe dla obu stron, z uwagi na relacje, jakie je łączą... Ostatecznie jednak trening się kończy i Arashiko wyzywa Mio na walkę, mającą ostatecznie stwierdzić, kto jest bardziej sadystyczny, w przeciwnym razie odejdzie z klubu. Mio jest nieco zdziwiona, bowiem ona siebie wcale nie uważała za sadystkę... Ciekawostka. Tak czy siak, wyzwanie zostaje przyjęte i rozpoczyna się pojedynek. Wyzwania są o tyle nietypowe, co zabawne - dziewczyny mają doprowadzić Taro ekstazy, jednak nie wolno im go dotykać.

Pierwsze polega na wywołaniu podniecenia ubiorem i słowami. Arashiko przebiera się za policjantkę z wielką, gumową pałą, natomiast Mio przeobraża się w żywą, chodzącą kopię Chaos z SnO, nawet rozumującą podobnie. Jak widać, Sado jest wrażliwszy na bodźce pochodzące "z góry", więc pierwszą rundę wygrywa Mio.

Etap drugi to lekkie utrudnienie - nie można bowiem dotykać ani mówić. Tym razem zaczyna Mio - ubiera strój bokserki i boksuje powietrze, a Taro wyobraża sobie, że otrzymuje te wszystkie ciosy... Chryste. Jakiś efekt jest, ale cudów nie uświadczyliśmy. Arashiko ruszyła głową i sprytnie obeszła zakaz komunikacji werbalnej, wysyłając Taro sprośne esemesy. Ubrała się w misiowaty, zimowy kożuch, dzięki czemu nasz masochista zapragnął być jednym z psów w jej zaprzęgu... Chryste (2) :huh: Inteligencja > siła, więc zwycięża Yuno.

Runda ostatnia to prawdziwy majstersztyk - Michiru kładzie na stole randomowy stuff, którym dziewczyny mają się posłużyć, by wydobyć z niego tyle masochisty, ile się da (przypominamy - bez dotykania!). Mio szybciutko wynajduje ze stosu pluszową pandę, która zostaje zasypana gradem obelg. Jak nietrudno się domyślić, I am the panda, and the panda is me :D Arashiko nie pozostaje bierna, - bierze notes i zaczyna wyprawiać jakieś cuda... Nie do końca załapałem, o co jej chodziło, ale Taro wydawał się być konent... Jednak co za dużo, to niezdrowo - kolosalne ilości podniecenia, jakie zaserwowały mu obie dziewczyny, wyłączyły biedakowi świadomość na jakiś czas. Kiedy doszedł do siebie, przy łóżku czekała Yuno, zamartwiająca się na śmierć. Okazało się, że jej nagła zmiana spowodowana była "randką" Mio i Sado na festiwalu. Arashiko bała się, że jeśli Sado zwiąże się z taką sadystką jak Isurugi, to jego masochizm może stać się nieuleczalny... Więc postanowiła przebić Mio. Nie widzę w tym logiki - jeśli dziewczyna źle działa na chłopaka, to należy ją od niego odsunąć, a nie starać się ją przebić...


Nie bardzo wiem, co myśleć o tytule następnego odcinka - "Zaginione wspomnienia"...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek 10 za mną, pora na małą ewaluacyję.

Nie będę się rozpisywał na temat fabuły, bo to już zrobił za mnie Sed, jedyne, co mi przeszkadzało w tym całym odcinku to Yumi. Yuuno powoli zaczyna mieć dość... dziwne pomysły, zaś Mio pokazuje kolejne aspekty moe. Do tego dość ambitny cosplay podczas równie ambitnego konkursu i kolejny nie-pantyshot (dawno już nie było)... Dodając do tego radę tenchou, odcinek jak najbardziej na plus, choć byłby lepszy bez Yumi.

Ale co to? Już odcinek 11!

Mio chyba zaczyna odnajdywać w całym procesie 'leczenia' Tarou odrobinkę przyjemności.

Odcinek zaczyna jako

Great Teacher Mio-sama, a ktoś kto oglądał/czytał wiadomą serię, niech potwierdzi czy cytaty też się pojawiły. Troszkę czystej, bezprzykładnej przemocy i... scena niemal żywcem wyjęta z Clannada (Widzę coś jasnoniebieskiego...), z podobną zresztą konkluzją. Sado-kun już się rzuca, aby otrzymać jeszcze więcej przemocy, lecz potyka się o gąbkę, upada na ziemię i (uwaga, w życiu nie zgadniecie) traci pamięć. I wszystko byłoby w porządku, bo Mio, Yuuno i Michiru-sensei potrafią (wbrew pozorom) zachować spokój i rozsądek w takich sytuacjach, lecz całą sprawę psują Shizuka i Tomoko, próbujące przekonać brata/syna do siebie wybitnie naciąganą ciążą. Sprawy nie ułatwia Yuuno, zaś Tarou dokonuje niemałej nadinterpretacji.

Pogrążony w obrzydzeniu do samego siebie już chce się uradzić Tatsukichiego, gdy nagle na scenę wpada Yumi. Nie wiem jak im się to udało, ale wystarczy jej 5 sekund na ekranie, żeby mnie zirytować. Tym niemniej, wypomina mu dokonania z czasów hipnozy, gdy się do najlepszego przyjaciela przystawiał, a sam zainteresowany jakoś nie miał odwagi zaprzeczyć... Podtrzymując tradycję biednemu zawsze wiatr w oczy, u Michiru-sensei Tarou zauważa swoje zdjęcie podczas crossdressingu. Rozpacz narasta, lecz znajduje go Yuuno naprostowując jedno z ogromu nieporozumień i wyciągając go do zoo. Mam wrażenie, że w oczach Mio zobaczyłem małą nutkę smutku...

Do kompletu zainteresowanych dziewcząt brakowało już tylko Hiiragi, która się wzięła i pojawiła w zoo, siedząc w maszynie zastępującej żyrafę, za pomocą której miała przeprogramować Tarou. Troszkę brakło mocy, zaś napędzający cały mechanizm Himura zbiegł, goniąc Noę, więc obyło się bez większych strat.

Tarou po wycieczce wrócił do szkoły, a konkretnie do klubu. Biedna Mio, nie rozpoznał jej, a do tego mam wrażenie że troszkę silniejsze wiąże z nią uczucia. Zirytowana, zaczyna go gonić w swym pamiętnym stroju bejsbolowej pokojówki z niezapomnianym kijem, aż w końcu trafia do klasy Yuuno i Tarou, gdzie ta pierwsza zresztą siedziała. Arashiko w końcu udało się powiedzieć co chciała powiedzieć, a późniejsze zachowanie Tarou dość mocno zakończyło całą sprawę.

Odcinek również bardzo fajny, pozostaje tylko żałować, że za tydzień seria się skończy, ale na szczęście będzie całkiem sporo Mio.

Zaczynam powoli odnosić wrażenie, że Mio i Yuuno są jak Louise i Siesta. Z tą małą różnicą, że tutaj chyba Siesta wygra... (choć nadal nie przestaję kibicować Mio, prawdopodobnie kolejnej silnej kandydatki do Saimoe).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mio_is_scout2.jpg
(clickety for animation!!!!!111)
Killicon_home_run.png



No i mamy, co chcieliśmy.

Podczas kolejnej sesji "leczniczej" Taro poślizgnął się na gąbce i wyrżnął łepetyną w glebę, wskutek czego dopadła go amnezja. Nie pamięta absolutnie niczego, co niektórzy jego znajomi zamierzają skrzętnie wykorzystać. Mamuśka i siostra wmawiają mu, że noszą jego dzieci (To naprawdę chore psychicznie baby

:pokerglass:), Yuno usiłuje go przekonać, że są kochankami... Biedny Sado zaczyna się brzydzić samego siebie, więc szuka oparcia u Tatsukichiego. Błąd - gdy tylko podali sobie grabę, wpadła Yumi i przypomniała biedakowi, że uprawiał crossdressing, a do tego chciał robić nieprzyzwoite rzeczy ze swoim przyjacielem... Na razie nie chce w to wszystko wierzyć. Kiepsko się z tym czuje, więc udaje się do gabinetu Michiru. Okazuje się, że pielęgniarka siedzi z nosem w kolekcji zdjęć różnych dziewczyn. Taro wybiera losowo jedno z nich, jednak nie poznaje osoby na nim widniejącej... Kiedy Michiru uświadamia, biedak wybiega z pokoju :C Meanwhile, Arashiko proponuje mu wyjście do ZOO, które już raz odwiedzili. Bawią się świetnie, do momentu, kiedy odwiedzają wybieg żyraf... Jedno ze zwierzą okazuje się być mechem skonstruowanym przez Hiiragi. Ona też pragnie skorzystać z amnezji i usiłuje zmienić Sado w bezmyślnego zombiaka, który będzie ją kochał - niestety, jej metoda do najprzyjemniejszych nie należy. Po powrocie z ZOO Taro zahacza o pokój klubu, w którym zastaje Mio (Całkiem niezłe epitety poleciały z jego ust, nie?). Ta wydaje się być mocno niezadowolona z faktu, że pig-boy śmiał zapomnieć, kim jest. Z tej racji w jego stronę lecą naprawdę ostre słowa, więc zaczyna czuć coś znajomego - ładna dziewczyna + bluzgi = *ding*. Zanim Taro sam doszedł (bez skojarzeń!) do odpowiedniego wniosku, Isurugi uświadomiła go - jesteś masochistą i trzeba cię wyleczyć. Koniec, kropka. Z tej racji Mio bierze swój zaufany kij z kokardką oraz maid outfit i zamierza zaaplikować lekarstwo. Na krótko przeszkadza jej Yuno, wskutek czego wywiązuje się krótka rozmowa - kto, kogo i dlaczego (nie) lubi. Taro robi dwa błędy - łapie Yuno za ramię i wtrąca się w rozmowę dziewczyn o uczuciach. Skutek? HOME FRICKIN' RUN, ukazany na gifie powyżej. Może i bolało, ale skutek odniosło. Pamięć wróciła. Don't you ever dare to forget me again © by Mio Isurigi




Co w następnym epizodzie? Well, let this be an answer:

4343.jpg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt jeszcze nie zabrał się za opisywanie ostatniego odcinka serii, więc może ja spróbuję (niestety, bez obrazków).

Odcinek, jak to zwykle bywa, zaczyna się zamęczaniem Tarou. Tym razem w przebraniu renifera ciągnie za sobą wóz pełen choinek, na których wieszane będą życzenia do spełnienia przez Mio, podróżującą w stroju 'Mikołajki'. Jednak jedyne sensowne (tj. spełnialne i podpisane) życzenia dotyczą pomocy przy sprzedaży i promocji lokali. Zaangażowano w to wiele środków, pojawił się nawet Himura, zaś cross-dressing Sado (z pamiętnego odcinka z hipnozą), no cóż, został doceniony. Również przez klientów. Całą zabawę skończyła Yuuno, gdy jej 'walory' zostały wypatrzone przez zgraję krwiożerczych

zombie konsumentów, a ona postanowiła się obronić...

Po zakończonej batalii okazało się, że ktoś coś schrzanił, i to po stronie Mio. Trzeba było szybko coś wymyślić, bo szykowało się przyjęcie urodzinowe, zaś nie było z czego go przygotować... Zgraną ekipą zorganizowali nowe wyposażenie i cała impreza odbyła się bez przeszkód. Uwadze Tarou nie umknął jednak pewien detal w zachowaniu Mio, a mianowicie, że tego samego dnia urodziny ma też i ona. Będąc chodzącą (a raczej uciekającą w przerażeniu) dywersją rozwścieczył naszą małą tsundere dając reszcie czas na przygotowanie porządnego przyjęcia. Jak się zapewne domyślacie, wszystko skończyło się zdecydowanie fajnie i bez przeszkód.

Teraz tylko czekać na wydania płytowe i kolejny special. Merry Cruelmas!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...