Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

piotrekn

Jak zostać królem (2010), Tom Hooper

Polecane posty

the-kings-speech.jpg

Książę Yorku Ablert (Colin Firth), drugi z synów króla Jerzego V Windsora, ma dość poważny problem z jąkaniem, z którym próbowało mu pomóc wielu specjalistów, stosując najprzeróżniejsze metody, jak choćby próba mówienia z siedmioma szklanymi kulkami w ustach. Zrezygnowany monarcha daje się jednak namówić na wizytę u jeszcze jednego ze specjalistów, Lionela Legue z Australii. W tym samym czasie jego starszy brat i następca tronu Edward raczej nie ma zamiaru się zbytnio przykładać do swoich obowiązków, wyżej ceniąc swój związek z amerykańską żonatą rozwódką.

Pomimo rozgłosu, jaki powstał wokół tego filmu, jest to kino brytyjskie i uważam to za jego podstawową zaletę. Dzięki temu obraz jest stonowany - nie ma w nim nadmiernego dynamizmu, przebajerzenia ani obładowania fajerwerkami. Sama historia, choć w jakimś stopniu pozbawiona dramatycznych (i kliszowych) zwrotów akcji, jest naprawdę fascynująca. Pokazuje między innymi to, że monarcha też jest człowiekiem, że ma swoje problemy i przeszłość, z którą się zmaga i potrzebuje przyjaciela, jak większość z nas. Nie jestem jakimś wybitnym znawcą, ale w moich oczach jest to film w dużej mierze wybitny i poruszający wiele różnych problemów.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelacyjny film! Oskara zgarnie pewnie Social Network, ale dla mnie to właśnie Jak zostać królem powinno dostać tą nagrodę. Sama historia jest bardzo ciekawa. Nie chodzi tylko o problemy królewskiego syna z jąkaniem, ale o życie w rodzinie królewskiej w ogóle. Nie jest ono usłane różami jakby się mogło wydawać. Szczęśliwie udało się tego tematu nie zawalić. Zasługa w tym świetnej obsady. A to co zrobił Colin Firth to mistrzostwo świata. Gorąco polecam ten film. Dla mnie 10/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszą mnie pochlebne opinie. Sądziłem, że takie kino stało się przeszłością. Dla mnie najciekawszym elementem w obrazie jest ten głęboki kontrast między głównymi bohaterami. Pierwszy- niespełniony, żyjący ostatnimi nadziejami na zdobycie sławy, drugi starający się za wszelką cenę od niej uciec. Szkoda tylko, że spłycono całość banalnym tytułem. Film traktuje o szorstkiej męskiej przyjaźni o silnym człowieku będącym więźniem swojej słabości wreszcie jest to doskonale chociaż jedynie w tle ukazany obraz narodu angielskiego w obliczu wojny, narodu łaknącego przywódcy, łaknącego teatru władzy. Bowiem główny bohater doskonale zdawał sobie sprawę, że głównie do tego sprowadza się monarsza rola.

A tak film opatrzono tytułem nasuwającym skojarzenia jakąś amerykańską komedią. Lepiej byłoby zostawić oryginał. Zresztą zawsze lepiej zostawiać oryginał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszą mnie pochlebne opinie. Sądziłem, że takie kino stało się przeszłością.

Dokładnie. Sukces takich filmów pozostawia jeszcze iskierkę nadziei na dopuszczenie naprawdę dobrych, niezależnych produkcji do masowej świadomości.

A tak film opatrzono tytułem nasuwającym skojarzenia jakąś amerykańską komedią. Lepiej byłoby zostawić oryginał. Zresztą zawsze lepiej zostawiać oryginał.

Taka polska maniera, że zawsze próbujemy tytuł nadinterpretować, albo po prostu nadać filmowi nowy. Choć akurat w tym przypadku w jakimś stopniu dystrybutorów rozumiem, bo tytuł 'Przemowa króla' albo 'Królewskie orędzie' wielu ludzi by do kin nie ściągnął. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że pasuje do tej produkcji o wiele bardziej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie, że tytuł oryginalny jest jak sądzę w sposób zamierzony dwuznaczny. Speech to zarówno przemówienie jak i mowa/wymowa. Ale mogło być dużo gorzej. Królewski spiker? :laugh:

Film jest naprawdę doskonały. Sięga po klasyczne wzorce, ma przepiękne zdjęcia i co najważniejsze zamiast robić kolejną superprodukcję o II Wojnie wycięto kadr ukazujący wojnę z samym sobą. Ach jak czekam na polski odpowiednik. Nawet w trakcie powstania, ale bez zadęcia i ze wspaniałą godnością z jaką przedstawiono Anglię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie, że tytuł oryginalny jest jak sądzę w sposób zamierzony dwuznaczny. Speech to zarówno przemówienie jak i mowa/wymowa.

Dokładnie. Jeśli już spolszczać ten tytuł to "Królewska mowa" byłoby dla mnie idealne. Nie wiem czy taki tytuł byłby przyciągający dla widzów, ale po takich recenzjach chyba i tak nie będzie problemu z frekwencją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nic. Ważne, że mamy wreszcie dobry film historyczny, który nie kojarzy się z siermiężnymi dialogami i nie przypomina patetycznej bańki. Ze swojej strony polecam cztery inne arcydzieła- najlepszy wg mnie Oto jest głowa zdrajcy, Ścieżka chwały, Lew w zimie, Barry Lyndon. Wszystkie dały mi to co film Hoopera. Troszkę minęło od ich realizacji- dlatego tym bardziej cieszę się z tegorocznego nominowanego do Oskarów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z kina po obejrzeniu "Jak zostać królem". Trochę się obawiałem myśląc, że będzie to dla mnie zbyt ambitny film, ale liczyłem na sporą dawkę brytyjskiego humoru. Mimo wszystkich pozytywnych recenzji jestem zaskoczony na plus. Poszedłem głównie dla Geoffreya Rusha, którego uwielbiałem za postać Hectora Barbosy w Piratach z Karaibów. Tutaj totalna przemiana. Z harczącego pirata, z burzą włosów, zarostem i specyficznym sposobem wysławiania się, mamy starzejącego się pana w garniaku, krótko ostrzyżonego, z nienaganną dykcją. Razem z Colinem Fithem stworzyli świetny duet. Mam nadzieję, że obaj dostaną po statuetce (Firth za pierwszoplanową, a Rush za drugoplanową). Bardzo fajnie ukazana postać z rodziny królewskiej. Szczególnie było to widać przy pierwszych scenach, gdy obaj panowie się spotykają. Wielokrotnie zdarzyło mi się wybuchać śmiechem

przykładowo widząc księcia rzucającego rozmaitymi przekleństwami, wściekłego gdy Logue zasiadł sobie na tronie królewskim albo próbował zwalczyć jakąnie przez śpiewanie śmiesznych piosenek.

Panowie potrafili też całkiem fajnie podowcipkować np.

Król: - Jak mam ci podziękować? Logue: - Może tytułem szlacheckim?

. Były też wzruszające momenty. Nie spodziewałem się po tym filmie jakichś fajerwerków, ale bardzo przyjemnie spędziłem te dwie godziny w kinie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny, trzymający w napięciu mimo że to nie thriller. Jednak jak dla mnie nie oskarowy. Owszem dobrze że akademia widzi nawet takie filmy ale zwyczajnie brak mu czegoś takiego co wyrwałoby mnie z butów. Być może dlatego że wciąż mam świetny posmak po Czarnym Łabędziu i to właśnie ten film wystawiałbym na Oscara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy widzieliście nową reklamę tego filmu? Ja niestety tak. Idzie to mniej więcej tak:

Śmialiśmy się i wzruszaliśmy przy filmie, który zobaczyło już pół miliona ludzi. Śmialiśmy się? Chyba, kurczę nie. Było parę scenek przy których można się było pośmiać (vide te przytoczone przez Face Dancera), ale bez przesady. Na całą salę darła (HAHAHAHHAHAHAHAHHA - nie potrafię tego inaczej nazwać)się tylko się jedna osoba, taka typowa blondynka (mówię tu bardziej o sposobie bycia, niż kolorze włosów, więc grogie panie nie obrażajcie się). Tak w ogóle to jaki idota przetłumaczył "King's Speech" na "Jak zostać królem". Moj ojciec jadąc do kina myślał, że to będzie coś w stylu Briget Jones. Dodatkowo ton czytającego tą bzdurną reklamę mnie rozwalił. Gość ma chba jakieś problemy psychiczne, a ton użyty w tej reklamie pomylił z tonem używanym podczas podkładania głosu Goofiemu (temu z Kaczora Donalda). Do czego zmierzam? Do tego, że mamy świetnych tłumaczy (np. TEN-OD-ŚWIATA-DYSKU-KTÓREGO-IMENIA-ZE-WZGLĘDU-NA-POŹNĄ-GODZINĘ-NIE-CHCE-MI-SIĘ-SZUKAĆ) i świetnych lektorów (np. TEN-OD-AUDIOBOOKA-WŁADCY-PIERŚCIENI- KTÓREGO- IMIENIA-TEŻ-NIE-CHCE-MI-SIĘ-SZUKAĆ), ale chyba polscy dystrybutorzy myślą tak: "Mój kumpel Staszek nam to przetłumaczy, do tego przeczyta, a za całość weźmie butelkę (cenzuta forumowa/on) soku z jagód (cenzura forumowa/off)".

Nie przeklinamy - BS

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film niestety zawodzi i to na całej linii. Jedyną mocną stroną filmu jest wspaniałe aktorstwo Colina Firtha. Sceny kiedy przemawia do mikrofonu i zaczyna się jąkać naprawdę powalają. Niestety gra słów zastosowana w copywricie reklamowym o "królewsko (analogia do innego słowa jest oczywista) śmiesznej komedii" się nie sprawdza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to nawet do komedii niepodobne. Nie wiem kto wymyśla te wszystkie slogany, ale reklama (którą w końcu niestety zobaczyłem) zupełnie mija się z celem. To jest kino niezależne, więc w przeciwieństwie do większości produkcji jest zręczną mieszanką różnych gatunków, w tym i elementów komedii. Film sam w sobie jest o wiele poważniejszy, pokazując choćby króla jako człowieka z własnymi problemami. Robienie z tego komedii na siłę tylko dlatego, że Lionel ma dość cięty język a Berty nie pozostaje mu dłużny jest poważnym błędem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jeszcze coś dodam a propos Oscarów. "King's Speech" dostał 4 statuetki, z czego jedną Colin Firth za rolę pierwszoplanową, drugą Tom Hooper za reżyserie. W sumie jestem zadowolony, bo do tego dochodzą jeszcze Najlepszy film i Scenariusz orginalny. Czyli właściwie wszystkie "ważniejsze" Oscary. Natomiast nie rozumiem, jak Geoffrey Rush mógł nie dostać statuetki za aktora drugoplanowego??? Moim zdaniem - bezsens lub korupcja. Co do reszy raczej się zgadzam, chociaż szkoda, że Tomek Bagiński nie stworzył nic na miarę "Katedry", może byłby jakiś Oscarek... W ogóle dziwne były te animacje w tym roku, z Blizzardowskich (chodzi o styl) nie było niczego, parę "malowanych" ( w sumie b. ładne), i jakieś "pixaropodobne" coś... No, ale sorki za offtop.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze i bez bólu ten film to porażka roku , nie wiem kto wybiera te Oskary od wielu lat , ponieważ według mnie wygrać powinien 127 godz lub Czarny Łabędź.Cały film jest o tym jak kolo się jąka , nudny i przewidywalny.

Nie wiem może nie znam się ale co w tym filmie takiego fajnego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze i bez bólu ten film to porażka roku , nie wiem kto wybiera te Oskary od wielów lat , ponieważ według mnie wygrać powinien 127 godz lub Czarny Łabędź.Cały film jest o tym jak kolo się jąka , nudny i przewidywalny.

Nie wiem może nie znam się ale co w tym filmie takiego fajnego?

Zadziwia mnie co w tym filmie przewidziałeś? To, że pod koniec jednak powie tą mowę? hmmm wystarczy trochę znać historię. Rozumiem że dla niektórych osób filmy gdzie się nie strzelają nie latają statki kosmiczne a Darth Vader nie próbuje przejąć panowania nad galaktyką są nudne ale bez przesady -.- Dorośnij dzieciaku albo zmilknij na wieki :rolleyes: .

Niestety muszę cię zmartwić bo w moim odczuciu to 127 godzin był filmem przewidywalnym i na siłę próbującym być mądrym poważnym i dobrym filmem chociaż wcale taki nie jest :/

Odpowiadając na twoje pytanie same oscary przydziela cała akademia która co roku ma inny skład nominacje do oscarów wybiera każdy kraj u nas wyglądało to tak

może zamiast grania praktycznie non stop w WoW'a wyjżyj na świat i się trochę ogarnij

A jako ciekawstkę tak po za tematem nolife'ów podam że Collin Firth po rozdaniu Oscarów zostawił swojego w kiblu :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialny film, świetnie zagrany, plus dodatkowy smaczek - oparty na prawdziwej historii. Firth gra dobrze aż do bólu, bo całym sobą czułem ten ogromny stres, który towarzyszył księciu/królowi podczas przemówień. Lionel Rusha (zagrał idealnie) - przeciwieństwo głównego bohatera, a trochę ktoś, kim Berty chciałby pewnie być. Bardzo przyjemna historia z ciekawej perspektywy ukazująca arystokratyczne życie i niby niewielki problem, który okazuje się totalnym przekleństwem. No i Bonham-Carter dodaje całości uroku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film jest nawet niezły. Zwykle filmy oparte na faktach są według mnie jednymi z najlepszych ale ten film nie przypadł mi aż tak do gustu. Gdyby nie Colin Firth film byłby według mnie prawie beznadziejny. Wszyscy inni zagrali tak , że szkoda gadać. Film oceniam na 6+ na 10.

Oceniłbym na 2 lecz Colin Firth to uratował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam film i byłam nim prawdziwie zachwycona. Z jednej strony - tematyka poważna, a jednak udało się temu filmowi nadać ogromną lekkość i ciepło - co chwali się twórcom nie tylko ze względu na kunszt, jak i na to, że w najnowszych produkcjach znacznie łatwiej o humor żałosny, niż sympatyczny. Dodatkowo oglądało mi się go bardzo dobrze dzięki zainteresowaniu historią.

Do tego - dopiero w trakcie tego filmu można sobie tak naprawdę uświadomić, jak ważna dla Wielkiej Brytanii jest królowa Elżbieta II, która przecież pojawia się w filmie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up - pojawia się, ale jako dziecko :tongue:

Wszyscy się tak zachwycają tym filmem, więc stanę po drugiej stronie ocen i wypowiem gombrowiczowskie "jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca ?"

Film był przyzwoity, dobrze zrealizowany ze świetną rolą Colina Firtha i Geoffrey'a Rusha. I im bym obu dał Oscary. Ale tylko tyle. Historia jakich wiele, na dodatek zrealizowana w konwencji pudrowania. Już wyjaśniam - mam na myśli przemilczenia kilku niewygodnych faktów i polukrowaniu historii. Nie razi to może mocno, ale mimo wszystko odejmuje autentyzmu, a w zestawieniu z zakończeniem, nadaje całemu filmowi typowy hollywoodzki, optymistyczny przekaz happy endu. Mieliśmy tego przykład w kinie półbiograficznym np. w Ip-Manie (przemilczenie, że palił regularnie przez całe życie opium i zmarł przez to na raka, jest tylko ukazane, że palił papierosy) , w King's Speech mamy tego przykład w postaci prześlizgnięcia się nad Neville'm Chamberlainem i jego/Imperium hańbie w Monachium, sympatiach Edwarda VIII dla nazistów, oraz tego, że palenie papierosów doprowadziło do śmierci głównego bohatera, króla Jerzego VI. Dostaliśmy film o zespoleniu monarchii z narodem brytyjskim, o pokonywaniu własnych słabości i dążeniu za wszelką cenę do sukcesu, który, jak w przypadku króla, sukces jednego człowieka jest sukcesem całego państwa. Jest to ogólnie film dobry, na czwórkę i oglądałem go bez znudzenia, jednak nie wybija się na wyżyny i gdyby nie odtwórcy głównych ról (Helena Bonham Carter jako Elżbieta Bowes-Lyon jest świetna, i wtóruje Firthowi i Rushowi) trzeba by go było odłożyć na półkę przeciętny

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film bardzo dobry, nastawiałem się na niego i udało mi się pójść do kina, natomiast reklama w Polsce była beznadziejna, jak można ten film reklamować jako komedie? Ten kto to wymyślił powinien chyba obejrzeć ten film z 10 razy i przemyśleć co wymyślił ;) Gra Colina Firtha świetna, film dający sporo do myślenia, polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film bardzo dobry. Jeden z przedstawicieli, ginącego niestety, gatunku filmów na najwyższym światowym poziomie, nie zasługującego na pochwały ze względu na "fajowskie efekty" i "odjechane 3D".

Świetna gra aktorska i świetnie wyreżyserowana. Do tego dodatkowe smaczki takie jak "akcja z tronem" przy której się nieźle uśmiałem szczerze mówiąc, pamiętając jakie w Wlk. Brytanii jest i było przywiązanie oraz szacunek do monarchii. Swoją drogą ciekawe ile w tych smaczkach właśnie jest prawdy?

Film szczerze polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie mistrzowski film. Gra Colina Firtha to nie gorsza robota niż Pacina w "Zapachu kobiety" czy Nicholsona w "Lśnieniu" Film praktycznie od samego początku zauroczył mnie takim wręcz magicznym klimatem potęgowanym również przez muzykę. Sceny nauki wymowy prowadzonej przez Rusha mógłbym oglądać bez końca. Wszystko tu gra i buczy, jak dobrze naoliwiona maszyna. Jedyny mały zgrzyt to ostatnie sceny.

Firth już po przemowie przechodzi przez korytarz, wszyscy klaszczą i się cieszą, kiedy na horyzoncie wojna

Choć zdaję sobię sprawę że miało to dogłębnie pokazać, jak świetna była ta przemowa do narodu.

W czasach kiedy o naprawdę genialny film trudno, "Jak zostać królem" jest prawdziwym majstersztykiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...