Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Sesja Vampire: The Masquerade

Polecane posty

Ubieram się w jakiś wyjątkowo elegancki strój(bo wiadomo, że nie mogę się pokazać w siedzibie Księcia w jakichś łachach), i ustalam sobie plan, by ze wszystkim zdążyć na czas. Postanawiam zacząć od "Zawierania głębszych znajomości" z ludźmi, potem pójść do Księcia, wracając upolować sobie jeszcze jedną osobę, by na następną noc mieć spokój w uczelni. Po chwili postanawiam jeszcze dokończyć sprzątać swe mieszkanie, gdy wrócę-nowo przybyłe do uczelni materiały, które dostałem, tak mnie wciągnęły, że nie zdążyłem posprzątać wcześniej.A bałagan jest taki nieestetyczny...-Po czym wychodzę(upewniwszy się, że zamknąłem wszystkie drzwi w mieszkaniu i że wszystkie moje eksponaty są bezpieczne), po czym wychodzę na dwór, w poszukiwaniu najbliższego żywiciela...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakladam roboczy strój- czarne spodnie z materiału, który nie wydaje żadnego dźwięku, tegoż samego koloru golf i przyciemniane okulary. Dodatkowo opróżniam srebrny neseser rodem z amerykańskich filmów i dokładnie go zamykam. Usiłuję przejrzeć się w kawałkach pękniętego lustra, które to zbiłem podczas ostatniego głodu. Widzę tylko śnieżnobiałą grzywkę opadającą na wysokie czoło.

"Gotowe"- mówię.

Wychodzę na ulicę i po cichu zmierzam do najbliższego szpitala, skąd regularnie pożyczam flakoniki, a raczej probówki z czerwonym płynem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFFTOPIC

Witam wszystkich! Informuję od razu, że ja będę pisał na czerwono, a wy piszcie na czarno.

ENDOFFTOPIC

Noc jest ciepła, wieje lekki wiatr. Cóż, pogoda odpowiednia na koniec wiosny '98... Ulice nieco przycichły, lecz dalej słychać gwar głośnych rozmów dochodzących z pobliskich barów i zaułków. Chmury szczelnie zasłaniają niebo, lecz nawet gdyby ich nie było, gwiazdy by się nie ukazały...

Gabriel - Wychodzisz z kamienicy. Sieć brukowanych uliczek stoi przed tobą otworem, ciepłe powietrze owiewa twarz. Wychodzisz zza rogu, mija Cię jakiś dres ze słuchawkami na uszach. Po drugiej stronie ulicy widzisz restaurację, drzwi są otwarte, słychać przyciszony gwar rozmów. Wchodzisz do dużego pomieszczenia. W powietrzu unosi się zapach wonnych kadzidełek, palących się na parapetach, parę stolików jest zajętych. Kierujesz swój wzrok na ladę baru; barman właśnie obsłuża jakiegoś faceta w garniturze. Nagle widzisz kobietę samotnie siedzącą przy stoliku. Sączy drinka. Ma na sobie krwistoczerwoną sukienkę, z rozcięciem z boku, które ukazuje długie, kształtne nogi... Ma długie, kruczoczarne włosy i piękną twarz... Stoisz zauroczony. Ona powoli przenosi spojrzenie z drinka na Ciebie. Jest troszkę zdziwiona, ale po chwili ona również przygląda Ci się padawczo...

John - Kierujesz swe kroki w kierunku szpitala. Gdy tam dochodzisz, uderza cię ryk policyjnych syren i jęki ludzi. Widzisz mnóstwo ambulansów i policjantów; wszyscy biegają w chaosie. całe lewe skrzydło szpitala legło w gruzach... Policjanci zabezpieczają teren, odganiają gapiów. Ktoś do Ciebie podchodzi: - Proszę stąd odejść! Pozostałe skrzydła mogąs ię zawalić, a nie chcemy więcej rannych!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwracam się na pięcie. Lecz w tym samym momencie z trudem powstrzymuję głód. Idę za budynek szpitala, żeby zobaczyć czy tamtędy uda mi się wejść do środka. Mijam wracającego gapia. Pytam więc:

"Jak to wszystko się stało?"

Nie mogąc doczekać się odpowiedzi- odchodzę i nadal zmierzam w kierunku wejścia dla personelu medycznego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podchodzę do niej, ciągle patrząc jej w oczy i staram się wykryć, czy nie należy do nikogo z "nas". Spokojnym i niespiesznym krokiem podchodzę do niej(by zdążyła mi się przyjrzeć-wiadomo, że w niektórych sprawach nie wolno się spiszyć), po czym kłaniam się(ciągle nie przerywając kontaktu wzrokowego); "Witaj, pani. Nie sądziłem, że nawet tak piękna noc jak ta będzie musiała kryć się ze wstydu przed tak cudowną urodą, jaśniejącą nawet w mroku..."(Oczywiście w tym czasie stoję, czekając, czy matka-fortuna będzie tak dobra i ta Córka Izydy pozwoli mi się przysiąść; poza tym staram się nadać swemu głosowi szczery ton-nie będzie to takie trudne, bo to wszystko co powiedziałem, jest dla mnie najprawdziwszą prawdą).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Siadam w fotelu w najglebszym cieniu. I oddaje sie przemysleniom. Poszukuje odpowiedzi na pytanie : Jak dojsc do siedziby ksiecia i jednoczesnie zaspokoic swoj Glod. Po krotkiej chwili myslenia postanawiam zaspokoic Glod po drodze. Ubieram sie w swoj wyjsciowy stroj i wychodze w ciemnosc. Pierwsze kroki kieruje w kierunku mostu na Wisle. Pod nim spodziewam sie znalesc jakichs zywicieli.

OFF -> mam nadziejie ze nie przeszkadza wam brak polskich znaczkow w moich tekstach :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtopicus

Feo, naprawdę będzie mi wygodniej wprowadzić cię w trakcei aniżeli nie znać twojej postaci... Modkowie, proszę wykasować obydwa posty imć Feanora!

Endus

Gabriel - Kobiete jest zaskoczona, lecz po paru zaledwie sekundach na jej twarzy maluje się tylko zaciekawienie i... uznanie. - Jakiż to szczęśliowy traf, że dwoje potoków Apollina spotkało się wśród motłochu trywialnych myśli... - ukazuje białe zęby w delikatnym, nieśmiałym uśmiechu. Jej głos jest miękki i aksamitny, koi Twoje zmysły. Gestem dłoni wskazuje Ci krzesło naprzeciw siebie. Gdy zajmujesz miejsce przy stoliku, przez długą chwilę wpatrujecie sobie w oczy. Wreszcie piękność przerywa milczenie - kim jesteś, nieznajomy?

John - - Zamach bombowy! - słyszysz za sobą głos jednego z gapiów. Zmierzasz w kierunku drzwi do laboratorium, gdzie przechowywa się krew. Niestety, całe to skrzydło leży w gruzach...

Flakers - Wychodzisz w mrok nocy. Ciepły wiatr owiewa Ci twarz, chmury zasłaniają niebo. Uświadamiasz sobie, że wszystkie mosty znajdują się doleko stąd... Musisz odpalić swą 206 -tkę, bo bez pomocy środka lokomocji nie dasz rady dojść do mostów. Albo wymyśl inne miejsce do pożywienia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(najpierw zastanawiam się, czy należy do naszego Rodu(swój swego pozna)

"Kim jestem?"-Jestem swoim Ja. Jam nazwiskiem. Podpisem na papierze. Wizytówką na drzwiach. Inicjałami na sygnecie. Imieniem na kartce kalendarza. Próżnym słowem. Suchą sylabą. Martwą literą."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błyskawicznie przerzucam wzrok na gapia, który przed momentem objaśnił mi sytuację w szpitalu. Moje spojrzenie, przynajmniej tak mi się wydaje, było przerażające. Powoli podchodzę do oniemiałego mężczyzny i odciągam go w boczną uliczkę. Tam próbuję pożywić się, po raz pierwszy od trzech dni...

***off***

feo, nie dorzucaj sie, plz

***off***

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Spokojnym krokiem wracam do swojej domeny po kluczyki od mojej 206 8) . Wchodze, biore kluczyki ze stolika przy drzwiach i ide do swojej szafeczki, w ktorej trzymam bron. Wyciagam z niej swoj pistolet i sprawdzam ile mam w magazynku naboi. Cicho mowie do siebie - dziesiec, powinno wystarczyc. Teraz juz gotowy wychodze z domu i zamykam drzwi na klucz. Wsiadam do swojej 206-ki i spogladam na kontrolke paliwa. - Psiakosc- klne pod nosem- malo paliwa, trzeba jechac na stacje. Odruchowo spogladam na zegarek. - Argh za malo czasu zeby jechac pod most. Znowu caly plan wzial w leb.Jasny gwint, pieniadze :!: . Uswiadamiam sobie ze pieniadze zostawilem w domu. Wysiadam spokojnie z samochodu, zamykam go i ide do domu po pieniadze. Po chwili z pieniedzmi w kieszeni wsiadam do samochodu i ruszam w kierunku najblizszej stacji benzynowej

OFF

ale sie rozpisalem, sorry Darek jesli zburzylem twoj plan, ale lubie motac akcje :D

END

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Kobieta uśmiecha się, znów nieśmiało. Nie jest jedną ze Spokrewnionych. Przez chwilę jakby zastanawia się, co zrobić, a po paru sekundach przysuwa się bliżej i mówi: - Widzę, że nie zmyliły mnie me przeczucia, co do natury twej duszy. Czy tak samo będzie z Twym umysłem? - pyta zagadkowo, po czym zaczyna prześlicznie recytować:

Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?I jak pogrzebać tę śliczną osobę?Umarła ona na ciężką chorobę, Która się zowie: pieniądz i bruliony. Pamiętasz dobrze oną straszną dobę, Gdy przed jej łożem stałem zamyślony, Łzę mając wielką w oku, co szukało, Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?Ona zaś, swe ramię Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,Jakby jej w oczy wiosna urągała.Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.Umarła ona, ta wielka Niepojednanych dwóch sfer pośrednica, Ocean chuci i rosy kropelka,Ta monarchini i ta wyrobnica -Zarazem wielce wyłączna i wszelka,Ta błyskawica i ta gołębica...Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło, Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!

- kończy, łyka drinka i patrzy na Ciebie wyczekjąco, jakby spodziewała się odpowiedzi na niezadane pytanie...

John - Twoje spojrzenie nie wywiera wrażenia na przechodniu, wywiera wręcz odwrotny skutek... - Co się gapisz, ciole? - agresywnie odzywa się przechodzien. Gdy teraz przyglądasz mu się dokładniej, okazuje się postawnym, umięśnionym mężczyzną, co najmniej 2 metry wzrostu. Podchodzi do Ciebie, bujając się zamaszyście. Widać, że w kieszeni zakłada kastet...

Flakers - Podjeżdżasz do najbliższej stacji, która znajduje się naprawdę blisko. Tankujesz do pełna, zostaje ci jakieś 50 złotych...Podjeżdżasz na najbliższy parking i zastanawiasz się, co robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Hmmm...Czyżby 'Elegia' Norwida?No cóż, najpiękniejsza z córek Wenus; a czy kojarzysz to?:

„Jestem mordercą tysiąca roślin

Mam na sumieniu krzak czarnego bzu dręczony na szałas

Torturowałam upartą wierzbę przed Wielkanocą

Jestem krwiopijcą (brzozowego soku)

W przedwiośnie z miłości byłam sprawcą eutanazji całych naręczy polnych kwiatów

Haniebnie katowałam listki akacji bezsensowną wróżbą

Z premedytacją wyrywałam z korzeniami noworodki pokrzyw i lebiody klnąc je obelżywie

Chwastami

Wybaczył mi wspaniałomyślnie rozchodnik długie i romantyczne konanie w rzece

Ze względu na świecę przybitą do wianka w Noc Świętego Jana

Więcej śmierci nie pamiętam

Poza bezmyślnym gwizdaniem z traw

Wszystko to czyniłam z oddalonym poczuciem winy

Wybaczcie mi, że w dzień ślubu

Z podziękowaniem przyjęłam całe naręcze żywych trupów

Powiązanych w pęczki idiotycznymi kokardkami

Wybacz mi trawo, że straszę cię moimi stopami wybaczcie drzewa kwiaty zioła

Chcieliście żyć krzyczeliście z bólu a ja byłam głucha

Teraz jestem felczerem doniczkowych roślin i żałuję za grzechy

Lecz i tak na dzień pogrzebu zadadzą śmierć setkom kwiecich istnień

W koncentracyjnych obozach szklarni

Ale wyrównamy rachunki

Trawa zazieleni się moją krwią

Uparte macki bluszczu zarosną pamięć kamienia

Kiedy ja wcielę się w krzew tarniny...”

Po czym uśmiecham się i patrzę na nią pytająco...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość ducker

Teraz to ja jestem przestraszony. Niby nie powinienem się bać, ale jednak... Próbuję uderzyć barkiem mężczyzne [ubranego w strój z trzema paskami] i uciec...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ wcześniej zaspokoiłam już głód, gotowa jestem do wyjścia. W pośpiechu narzucam na siebie długi, czarny płaszcz i czym prędzej udaję się w stronę Elizjum. Całą drogę zastanawiam się, skąd Książę wiedział o Johnie i czemu wybrał akurat mnie do pomocy...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - W trakcie Twej recytacji, kobieta uśmiecha się, już troszkę śmielej i pewniej. Z wyrazu jej twarzy odczytać można, że w myślach powtarza ten sam wiersz... Gdy kończysz, bez namysłu odpowiada - "Spowiedź z piątego przykazania" Marty Klubowicz... Dobrze, nie pomyliłam się ani co do Twej duszy, ani umysłu. Nie mi dane jest osadzać Twe serce. Niestety, w tej rozmowie muszą wreszcie paść pewne pytania... - wzdycha jakby ze smutiem, że musi wprowadzić tak trywialne pytania do tej rozmowy. Znów patrzy na Ciebie pytającym wzrokiem...

John - Niespodziewany atak zaskakuje drecha, lecz nie na długo. Przy udeżeniu Twojego barku nawet nie drgnął, a to nieco utrudniło ci szybki odwrót. Już chcesz zwiać, gdy potężny cios pięści spada na Twoje plecy. Słychać głuche dudnięcie, lecz udaje ci sie utrzymać równowagę i zaczynasz szaleńczy bieg w kierunku dziemnych uliczek. Za sobą słyszysz rytmiczne uderzenia o bruk... Dystans pomiędzy Tobą o przeciwnikiem jest coraz większy. Wreszcie gubisz natręta...

Meghan - Na szczęścei Elizjum znajduje się bardzo niedlaeko od Twej siedziby... gdy kroczysz wśród brukowanych, ciemnych uliczek, nagle słyszysz zbolałe jęki, dochodzące z pobliskiej uliczki. Dochodzą stamtąd też śmiechy i rytmiczne udeżenia czymś ciężkim o ciało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Pani...nie trzeba zadawać tych pytań w tej chwili, będzie na nie czas...przed nami cała wieczność stoi otworem- a są słowa i pytania z którymi nie trzeba się spieszyć, tak samo, jak są pytania, których nie wolno zadawać, by nie niszczyć cienkich więzi, łączących ludzi...Pani, jest nieskończenie wiele pytań, na które potrzebujemy jednej odpowiedzi, podczas gdy jest ich tysiące-lecz jeśli chcemy usłyszeć tę jedną, prawdziwą, musimy wiedzieć, na jakie pytania i przede wszystkim, czy chemy znać na nie odpowiedź..."-po tych słowach milknę, dając jej chwilę na przemyślenie moich słów, po czym wstaję, kłaniam się jej i pytam, czy mogę liczyć następnej nocy na szczęście spotkania jej tutaj ponownie.

W myślach pluję sobie w brodę na myśl o głupocie, którą teraz czynię, prawdopodobnie tracąc możliwość na następną rozmowę z najpiękniejszą z córek Wenus, z drugiej jednak strony wiem, że z każdą następną chwilą, są większe szanse, że się zdemaskuję przez trawiący mnie Głód, a po zaspokojeniu go muszę jeszcze iść do Księcia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Gdy wstajesz od stolika, kobieta wstaje również. Podchodzi do Ciebie, przybliża swą piękną twarz do twojej. Czujesz jej oddech na policzku... - Uczyń to... - szepce ci do ucha. - Uczyń mnie wiecznie se sobą powiązaną...Wiecznie...

Meghan - Wchodzisz w mrok uliczki. W jej głębi widzisz mur (to ślepa uliczka) a około tuzin mężczyzn stojących kręgim nad jakąś lażącą postacią. Obawiając się nagorszego, podbiegasz tam. Nagle jedna z osób tworzących krąg upada na ziemię, a postać obok niej wylatuje w powietrze i uderza plecami w mur. Pozostali wpadają w panikę, gdy dotąd leżąca w środku postać błyskwicznie się podnosi i naciera. Na twoich oczach dziwny osobnik walczy równocześnie z niecałym tuzinem. Słabe światło latarni oświetla jego sylwetkę, jak i pozostałych. Napastnikami byli dresiarze, a ofiarą (choć ten termin niecałkiem pasuje na chwilę obecną) ubrany w skórzaną kórtkę mężczyzna około 40... Po chwili dresiarze albo leżą nieprzytomni, ale zwiewają gdzie popadnie. Jedn leży i jęczy nieiłosiernie, chyba jest ranny... Mężczyzna zauważa cię i ostrożnie, powoli podchodzi. - Kim jesteś?! - woła, stojąc w mroki. Głos ma szorstki, wręcz brutalny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Gdy wstajesz od stolika, kobieta wstaje również. Podchodzi do Ciebie, przybliża swą piękną twarz do twojej. Czujesz jej oddech na policzku... - Uczyń to... - szepce ci do ucha. - Uczyń mnie wiecznie se sobą powiązaną...Wiecznie...

Zdziwiony(prawie że zaszokowany) patrzę jej w oczy i szepcę do ucha, starając się, by mnie nie dotknęła, nie poczuła chłodu mego ciała...

"Pani...kim bądź czym uważasz, że jestem?"

Chcę się upewnić, czy napewno rozumiem o co jej chodzi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość ducker

Rozglądam się po mrocznym zaułku. Wszędzie dookoła widzę mroczne śmieci. Kiedy wodzę wzrokiem po ścianach widzę mroczne grafitti. Ale coś jest nie tak, jak być powinno... Może wciąż widzę przed oczami postać napastnika? Nie, to nie może być to... Jednak coś tu nie gra... Odwracam się i nie wierzę własnym oczom...... Nic tam nie ma. W końcu decyduję się wrócić do schronienia. Po jakimś czasie docieram tam, ale uczucia "dziwności" jakoś nie mogę się pozbyć. W końcu te trzy dni to nie jest dużo. Zaglądam pod moje mroczne łóżko gdzie zawsze bywały fiolki zabrane ze szpitala. Może jeszcze została chociaż jedna? Przechodząc przez pokój, a raczej coś, co pokojem nazywam, rozmyślam na temat dzisiejszego zamachu w moim "znajomym skądinąd" szpitalu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Stojac na parkingu uwaznie sie rozgladam w nadziei zauwazenia zrodla pozywienia. Nerwowo przy tym klne, uzywajac wymyslnych wulgaryzmow ze slownika legionisty.

=OFF

ŁASKFL i`m back :D powaga 7dni bez konta na FCDA bo mi sie skrzynka pocztowa zdupcyla :((( pech mnie nie opuszcza bo jeszcze liste kontaktow wcielo :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy dochodze do studzienki kanalizacyjnej na plantach rozglądam się u ważnie czy niewidzą mnie nieupoważnione do tego oczy... Otwieram klape i ... w ostatniecj chwili udeża mnie myśl że niewskocze do kanału w butach od Gucciego. Ściągam buty i skarpety i układam je za pobliską ławeczką (maskujac aby niesotały skradzine) po czym schądząc po drabince zamyklam klape nad sobą, schodze niżej i niżej aż znajduje się w kanale. W tej chwili przypomniałem sobie że latarka niebyłą by głupim pomysłem ale cóż, bez niej też się obejdzie. Rozpoczynam poszukiwania znajomego Nosferatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Kobieta, mimo Twych wysiłków, dotyka Twej ręki. Wcale nie jest zdziwiona jej chłodem. Pociąga Cię za drzwi restauracji, w mrok nocy. Zatrzymuje się w małym ogródku, obok knajpki. Szepce Ci do ucha - Uczyń mnie swym wiecznym sługą, potomku Kaina... Uczyń...

John - Pod łóźkiem znajdujesz torebkę z krwią. Co prawda nie jest pierwszej świeżości, lecz jest! Łapczywie wypijasz całą zawartość. Trochę Ci ulżyło, lecz nadal czujesz dominjący Głód. Przypominasz sobie o wizycie u Księcia, u którego masz się stawić o północy. Zegar wskazuje 22.30...

Meghan - - Nie podchodź! - woła mężczyzna, cofając się. Nagle słyszysz westcnienie ulgi, dobywajace się z jego piersi. - Od kiedy to Chałastra szwęda sie po ulicach? - mówi, wychodząc z mroku. Nie opdaje odpowiedzi na Twe pytanie. Ma lawendowe oczy, w których świecą obłąkańcze ogniki. Ma ostre rysy, twarz prostokątną, naznaczoną pociągłą blizną na policzku. Włosy ma rozczochrane, długie i czarne. Sprężystym krokiem podchodzi do jęczącego dresa. Z cholewy buta wyjmuje długi nóź i dobija rannego, podcinając mu gardło. drech jęczy i bulgocze jeszcze przez parę sekund, po czym cichnie. - Kim jesteś i co tu robisz, Brujach?

Ambroży - Schodzisz po drabince i zeskakujesz do kanału. Śmierdzi, słyszysz dźwięki kropli spadających z rur. Podłoże pokrywa parunastocentymetrowa warstwa stojącej wody. Bardzo brudnej wody. Gdy robisz parę kroków, echo chlupoczącej wody dzwoni w całym kanale... Posuwasz się z trudem w kierunku skrzyżowanie kanałów, gdzie zamieżasz spotkać swego kumpla...

Francis - Rozglądając się, dostrzegasz wejścei do przejścia podziemnego. Widzisz jakiegoś człowieka, zataczającego się. Powolutku schodzi do przejścia podziemnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...