Skocz do zawartości

PrincessNue

Emerytowani Eksperci
  • Zawartość

    1840
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

PrincessNue wygrał w ostatnim dniu 1 Styczeń 2016

PrincessNue ma najbardziej lubianą zawartość!

Reputacja

1874 Znakomita

O PrincessNue

  • Ranga
    Idol Professor
    Skalny Troll

Dodatkowe informacje

  • Ulubione gry
    Array
  • Ulubiony gatunek gier
    Array
  • Konfiguracja komputera
    Array

Sposób kontaktu

  • Strona WWW
    Array

Informacje profilowe

  • Płeć
    Array
  • Skąd
    Array
  • Zainteresowania
    Array

Ostatnio na profilu byli

28633 wyświetleń profilu
  1. Vitam, dzień dobry. Kolejny rok zleciał, więc nadszedł czas na obligatoryjne podsumowania mijającego roku na tematykę z różnego spektrum od hodowli alpak do growych przeżyć i osiągnięć. W kwestii 3DSowej udało się mi trochę założonych do zaliczenia tytułów zaliczyć, trochę niespodziewanych tytułów wpadło, a od niektórych ponownie się odbiłem. Do tego wielkie N średnio rozpieszczało w tym roku w kwestii tytułów na kieszonkonsolkę, więc głównie na tapecie było nadrabianie (rosnącej) górki wstydu. Godzinowo może nie jest hardkorowo (pewnie przez niezłapanie się na MonHunową jazdę), ale i tak co spędziłem z handheldem to spędziłem i napisać wrażenia o tym można. Honorable Mention #2 Kid Icarus Uprising 11:14 Gdyby Uprising miałby być przeniesiony do formy filmowej, to nie mogę go sobie wyobrazić inaczej niż w formie takiej klasycznej rysowanej animacji Disneya z lat 90. Banda zróżnicowanych i fajnych bohaterów, akcja lecąca do przodu z rollercoasterem emocji, świetna muzyka i animacja. Przygody Pita właśnie takie dla mnie były. Miałem ucieszoną gębę słuchając wesołych komentarzy ze strony Paluteny czy Viridi, wytrzeszczałem oczy przy pierwszych chwilach pojawienia się Aurumów, czy z podniesioną konsolą zmierzałem do epickiej walki z kolejnym ciekawym bossem. Świetna intensywna opowieść na parę wieczorów. Rysą, taką z rodzaju tych depresji geologicznych, był myk z Circle Padem Pro i sterowanie jako takie. Wsparcie dla CPP w MGS3D, czy MonHunie 3 to przybliżenie do sterowania z dużych konsol, alternatywa do normalnego bez dodatkowych przycisków i grzyba. A przy przygodach Pita mogłem sobie poużywać grzybka z CPP zamiast grzybka z konsolki. I tyle, całe mazianie po ekranie zostawało. Po paru misjach się przyzwyczaiłem się do sterowania stylusem, ale trochę soli pozostało z braku alternatywy. Honorable Mention #1 Hatsune Miku Project Mirai DX 15:33 Weaboo sheet. Japoński/animcowy pop nie jest mi obcy, ale nigdy jakiegoś większego zachwytu nad Hatsune Miku nie miałem. Ot znałem parę sensownych kawałków, gdzie vocaloidowa panna od pora nie brzmi wnerwiająco piskliwie. Dlaczego więc ten tytuł w topce? Grę kupiłem po tym, jak pewien tytuł z pozycji numer 4, nakręcił mnie na gry muzyczno-rytmiczne. Project Mirai, troszeczkę lżejsza odnoga Project Diva z załączoną reklamą Nendoroidów, to kawał świetnie dobranej rozrywki. Większość utworów jest bardzo fajna (może z 5 "piskliwych" mogę naliczyć) i zróżnicowana pod względem stylistycznym. Ja, jako raczej cep w grach rytmicznych, mogłem spokojnie wejść w rozgrywkę przy dobrze wyważonych poziomach trudności. Szczególnie mnie zdziwiło, jak dobrze mi się grało pacając stylusem po dolnym ekranie, gdy zwykle wolę fizyczne przyciski do wszystkiego co się da. Do tego normalnie wydana u nas wersja PuyoPuyo (jakie to dobre), no i można się pobawić takim prostym muzycznym edytorem. Lub podkładać wesołe rzeczy pod jego animacje. 10. The Legend of Zelda: Ocarina of Time 3D 26:30 Tego tytułu chyba nie trzeba przedstawiać. Oryginał z N64 to gra legenda, grzejąca pierwsze miejsce w większości rankingów wszechczasów (no chociaż ostatnio >Undertale na Gamesfaqs). Tymczasem, w mijającym roku, pierwszy raz miałem okazję zapoznać się z tym tytułem. Dotąd Zeldy były dla mnie znane przez te dwuwymiarowe odsłony z Gameboya, jak Minish Cap dla przykładu. Pewne obawy były z tego powodu, ale odświeżona Ocarina i przy okazji sam koncept trójwymiarowych Zeld przypadły mi do gustu. Raczej nie czuć tu wieku oryginalnego materiału - szczególnie, gdy sterowanie na kieszonkonsolce jest wygodne, ulepszona grafika cieszy oko, co wywołuje megafrajdę pod względem gameplayu. Trochę można psioczyć na pewne elementy historii (>pomocność Zeldy w OoT), ale samo uczucie przygody towarzyszyło mi od pierwszych chwil w środku Deku Tree. Wiele labiryntów ma bardzo fajne myki, z moim ulubionym Water Temple i ganianiem za poziomem wody na czele. Co do bossów - chyba najbardziej zapamiętałem Bongo Bongo ("daj noże wcelować skurczybyku") i Twinrova. Ogólnie polecam, a sam będę musiał wreszcie znaleźć czas na przejście Majory. No i czekam, aż pewien znany letsplejer skończy lp Wind Wakera, to i Phantom Hourglass wpadnie na tapetę. 9. Fire Emblem Awakening 27:02 Iii jedyna pozycja na tej liście, która wróciła na kupkę wstydu pomimo rozpoczęcia w tym roku. Grę ruszyłem tak przy okazji pierwszej zapowiedzi nowych odsłon serii, później znanych jako if/Fates, bo "wypadałoby poznać przed premierą następnej części". No i Lucina to jedna z moich dwóch ulubionych postaci w Smashu, więc też tak trochę głupio nie znać. Tytuł okazał się całkiem fajny pod względem taktycznego rpga, jak i tych quasipersonowatego rozwijania związków między bohaterami. W pierwszej kwestii gra okazała się całkiem przyjazna i problemy właściwie sprawiała tylko przy tym wieśniaku na jednej z misji pobocznych (perma death on spowodował parę resetów przy nim), reszta głównych już szła bez problemów i zbytniego wykorzystywania Freda (przed czym mnie większość znajomych ostrzegała). Pewna zasługa w tym dlcków od grindu, gdzie swoją drogą Nintendo pozwoliło sobie przy FE:A spamować dodatkami niczym dobry zachodni wydawca przy tytule AAA. Z drugiej kabany o której wspomniałem, całkiem zacnie zrobione interakcje między postaciami wyjaśniają popularność gry - Nowi, Tharja, Sumia czy Anna zapadają swoimi akcjami na dłuższy czas w pamięci i chce się rozwijać kolejne związki/przyjaźnie jeszcze szybciej. No i female Marth a cutie, dziękuje Sakurai za twoje fanbojstwo i wrzucenie jej do Smasha. Późną wiosną udało mi się doczłapać do końca pierwszej części gry (aka skończyłem misję przed time skipem) i jakieś inne rzeczy plus lekkie znużenie dość długimi partiami, odepchnęły mnie od FEA. Zapewne za jakiś czas, zapewne jak hajp związany z wydaniem Fates czy Corrina w Smashu narośnie na internetach, to i wrócę do tego tytułu. Bądź co bądź, best daughteru czeka. 8. Etrian Mystery Dungeon 28:28 Eksplorowanie labiryntów intensyfikujące. EMD pod względem założeń gameplayowych to głównie całkiem przyjemna rogalizna z nurtu "tajemniczych podziemi" od Spike Chunsoft, zmieszana z kolejną grową marką. Tym razem chociaż pasującą pod względem tematyki łażenia po labiryntach. Klimatycznie Etriana jest tu na tony, co mi się mocno spodobało - na start mogłem spokojnie zrobić prawie ten sam skład co w EOIV, wiedziałem jak konkretnie rzucać skillami, pewne podstawowe założenia co do mobków i FOE (jeleń :* ) zostały takie same. Do tego, mimo braku rysowania map, cały czas czuć tu pociąg do odkrywania kolejnych poziomów zagadki bursztynowego drzewa - człapania przez przepiękne lasy, zaśnieżone kotliny, czy ruiny. I do tego dodatkowe bajery jak na przykład rozbudowa miasta. Bueno. Trochę jedynie brakuje jakiej większej interakcji lore/historii podczas łażenia po normalnych poziomach labiryntu (acz to głównie przez losowo generowane podziemia), no i braku linek ariadne w sklepie. Upierdliwość straszna. 7. Pokemon Alpha Sapphire 36:01 Hoenn confirmed, podejście too much water. Dopiero w tym roku udało mi się przysiąść do najnowszych remaków i je spokojnie skończyć. Wrażenia zacznę od tego, że jest badziewnie, wręcz banalnie, prosto. Gra jest megakażualowa. Tak, tu oczywiście może włączyć się u niektórych pewne zdanie, lecące mniej więcej w sposób: "mogłeś wyłączyć Exp Share?a". Ok, w porządku. Ale czemu w przypadku XY, Gamefreak jeszcze potrafił zbalansować tak grę, że nie stanowiła linii prostej bez wyzwań. Były miejsca, w których trzeba było się pobawić w wykorzystywanie słabości danych poków, czy użycie tego lub innego megasa w danej chwili. W ORASie nawet tego brakuje i po prostu prze się do przodu i po tych trzydziestukilku godzinach miałem zmaxowane poki i praktycznie nic do roboty w singlu. Brakuje sensownego postgame, który tak przecież błyszczał przy odniowionej drugiej generacji, czy Black2/White2. Usunięto nawet tak przyjemne pierdoły jak zbieranie ciuszków, nie ma walki o jakieś mało znaczące tytuły. No i w dalszym ciągu GF nie potrafi zoptymalizować silnika, by nie dostawał czkawek przy niektórych animacjach bitewnych poków na starym 3DSie. Nic, schluss, basta. Narzekania kończą się tutaj. Swoje jednak w tę grę obgrałem mimo wszystko, ten wciągający pokemoniasty myk w tej grze ciągle jest. Z nowości na pewno najfajniej wypadało latanie pokami w przestworzach. Świetnie to wyszło i mam nadzieję, że GF nie odwali tutaj "ubrania są tylko dla Kalos" i rozwinie tę opcję w kolejnych odsłonach. Kolejny ficzer, który powinien zostać na stałe, to genialny radar i kompletowanie mapek. "Złap je wszystkie" staje się przyjemniejsze dla graczy, którzy nie tylko skupiają się na kieszonkowych stworach. Do tego fajne jest łapanie legend po zakończeniu fabuły - może trochę umniejsza respekt na dzielni z posiadania tego "mitycznego poka numer 5", ale trochę przybliża stare legendy dla nowych/mających przerwę graczy. Ogólnie jest średnio dobrze, acz grywalnie, czekam na Z-kę. 6. Senran Kagura 2: Deep Crimson 37:06 Jakby to powiedział pewien znany letsplayowiec i streamer: witam witam, cycki. Wesołe przygody hojnie obdarzonych dziewoj ninja, odsłona druga. Na pierwszą część napatoczyłem się trochę przypadkiem i żartem, a skończyło się na ponad czterdziestu godzinach przedniej beat?em upowej zabawy polanej fanserwisem. Druga część, gdy została zapowiedziana na zachodzie, stała się więc jednym z ważniejszych tytułów do zagrania w roku 2015. I nie zawiodłem się, bo Deep Crimson to więcej i lepiej starego mięsa, jak i sporo nowości. Wesoła intensywna historia, fanserwis który imo nie przegina jak w odsłonach na Vitę, wciągający gameplay machający się od 2.5d beat?em upa do sieczki przypominającej gry z serii Musou. Cały miks w podstawce świetnie mi się ograło, do tego część postaci wnerwiających mnie w jedynce, sporo zaplusowała i rozwinęła się w drugiej odsłonie (chociażby Hibari). Do tego dlcki, które są klasą samą w sobie - jeden nawet zamienia grę w całkiem fajnego shoot?em upa. Jeśli chodzi o minusy - imo jest trochę prościej z przejściem fabuły niż w jedynce, bo druga postać potrafi ładnie uratować tyłek w razie potrzeby. No i trochę krótko mimo wszystko. Ps.: europejska limitka z soundtrackiem jest bardzo spoko. 5. Pokemon Platinum 37:14 Eine kolejne Pokemony na liście. Moje pierwsze spotkanie z czwartą generację ogólnie i całkiem na plus. Mile było zagrać w coś, co samo nie pcha gracza do przodu i wymaga trochę odpowiedniego ustawienia składu stworków i ich wystawiania pod kolejnych trenerów. Oczywiście dochodzi tutaj lekka grindówa w pewnych momentach, ale po ORASie było to wręcz odświeżające przeżycie dla kogoś zagrywającego się kiedyś godzinami w pierwszą i drugą generację. Z drugiej strony, pewne rzeczy mogłem docenić w nowszych odsłonach - odsłony sinnohowe mają straszliwie ślamazarny silnik walki. Gamefreak, Gamefreak nigdy się nie zmienia i coś zawsze pod względem technicznym skopać powinien. Ot taka wesoła tradycja. Do tego startery z Platinum są imo nijakie klimatycznie i pod względem umiejek, w porównaniu do tych z innych części. Są z rodzaju tych mocno obojętnych graczowi. Ogólnie jednak platynowa jazda była raczej bardzo wesoła. 4. Theatrythm Final Fantasy: Curtain Call 39:40 Moja znajomość z serią Final Fantasy można określić bardziej jako "znam i kojarzę", niż "ograłem". A z rzeczy które się "zna/kojarzy" z tego multiwersum, muzyka jest na jednym z czołowych miejsc. To jeden z głównych powodów zainteresowania TFFem, acz poza tym, mam takie lekkie pozytywne uczucie do gier muzycznych. Mimo swojego mocno średniego skilla w nich, szczegół. Zakup został dokonany i szybko okazało się, że zaserwowano mi "jakie to dobre" danie 3DSowe do którego będę wracał wielokrotnie. TONY muzyki z niemal każdej odsłony Fajnala, połączona z naprawdę genialnym i wciągającym pacaniem po ekranie/naciskaniem przycisków. Właśnie, naciskaniem, które w tym przypadku sprawdziło się u mnie dużo lepiej, niż we wcześniej wymienionym Project Mirai. Rysikiem idzie mi gorzej z wyczuciem rytmu, ogólnym wejściem w dane utwory. Sama gra proponuje szybko urozmaicenie w obgrywaniu muzyki. Questy są świetnym sposobem obgrywania kolejnych kawałków, będąc swoistymi playlistami. Zaliczałem je dość często i nawet przelazłem na średni poziom trudności przy większości kawałków. Następne multi, które mimo aktualnie już trochę średniej popularności, zostało bardzo fajnie zrobione ze wszystkimi power-upami i przeszkadzajkami. Trzymanie się blisko punktowo jakiegoś mieszkańca KWW to bardzo satysfakcjonujące uczucie. Są też singlowe wyzwania zrobione na modłę tych przeciw graczom i można pobawić się solo w zdobywaniu coraz to lepszych pozycji. No i jeszcze jest masa bonusów do odblokowania, a dla spragnionych więcej kawałków w dlckach. TONY kawałków z Fajnali, jak i innych gier Square (Enix) - od Chrono Trigger do Bravely Default. Teoretycznie i pewnie praktycznie TFF:CC najlepiej smakuje ze znajomością kolejnych odsłon tej ikonicznej serii. Ale jeśli nawet nie zna się zbyt dobrze Fajnali, to imo Curtain Call jest pozycją obowiązkową na 3DSa. Świetny zestaw muzyki plus świetny gameplay. 3. Project X Zone 58:24 Lubię crossovery. Zwykle takie miksy filmowe, animowane, czy growe podchodzą do najróżniejszych składów w lżejszy i bardziej wesoły sposób, nie tracąc przy tym masy akcji przy okazji. Tak jest i przy PxZ, gdzie banda postaci z japońskich tworów, robi sobie masową wycieczkę międzywymiarową połączoną z ganianiem "za tymi złymi", tworząc zabawne interakcje przy okazji. Przypomniałem sobie paru starych znajomych (Zengar i jego fetysz mieczowy), jak i parę produkcji doszło na "kiedyś bliżej się zainteresować" (najbardziej Sakura Taisen i Resonance of Fate, jak kiedyś będę miał odpowiednie konsole). Sam gameplay, który wcześniej już przez demo poznałem, można określić jako rzemieślniczy poziom. Są pewne rzeczy do których trzeba się było chwilę przyzwyczaić (trochę zręcznościowy system tur), do tego każda nowa parka i solo jednostki wprowadzały trochę świeżości. Niestety po odkryciu większości kompanii, zabawa zaczyna trochę przynużać, a w końcówce odwala lekki bullshit spamując jednostkami bossowymi. Jeśli ktoś jednak lubi srpgi i siedzi w japońszczyźnie - takie rzeczy już pewnie widział, a dla fanserwisu warto. 2. Pokemon Shuffle 62:07 Oh boy, here we go. Z trzech tytułów pokemoniastych, które najwięcej czasu mi zżarły w 2015 roku, najwyżej znalazł się tytuł f2p z mikrotranzakcjami i ograniczeniami. Sam osobiście wydałem na produkcje równe zero złociszy i należę do osób, które raczej świetnie się bawiły tym tytułem. Przelazłem podstawową kolejkę poków z premierowego wydania, złapałem parę stworków z EX-Stage czy megasów. Ludzie narzekali przy tej produkcji na ograniczenia, ale filozofia stojąca za Shufflem jest dość typowa dla mobilek - krótkie partyjki pomiędzy innymi czynnościami/grami i człowiek spokojnie olewa limit serduch, a ilość złota jest wystarczająca. No i patrząc pod względem ogólnym, to Shuffle jest jednym z tych kroczków Nintendo do uwspółcześnienia. Czy ktoś pod koniec 2014 roku powiedziałby, że doczekamy się tytułów od N na komórki? Trochę z ciekawością, trochę z obawami, czekam na to co nam Marianowa firma przyniesie podczas następnych 12 miesięcy i to nie tylko pod względem NXa. 1. Etrian Odyssey IV: Legends of the Titan 96:47 Jestem z natury leniwym człowiekiem wolącym domowe zacisze, ale czasami udaje mi się wyczłapać z domu na przysłowiowe łono natury. Trudnym to nie jest, bo mieszkam w raczej małej miejscowości, lasy niedaleko, pola jeszcze bliżej. Lubię wtedy rowerem czy z buta, przemierzać swoje okolice i oglądać najróżniejsze lokalne krajobrazy, słuchając jakichś spokojnych instrumentalnych kawałków. Taki eksplorator dla własnej wiedzy i odczuć. Jesienne lasy, letnie łąki, wiosenny park i muzyka, dajmy na to, Jeremiego Soulsa. Bueno. A w tym roku dołączyć jeszcze jeden kompozytor do ewentualnej playlisty - tak, Yuzo Koshiro. Wcześniej z dungeon crawlerami miałem chwilowe spotkania - czy to kiedyś z Wizardrami 7 (kiedyś wreszcie dobrze zajmę się tym tytułem), którąś częścią Might and Magic, czy to bliżej naszych czasów z Labyrinth of Touhou (hijack lol) i Personą Q. Zwykle od takich tytułów odchodziłem, mimo że były dobre, z powodów ich złożoności, długości, czy po prostu innych pilniejszych rzeczy na liście. Etrian IV jednak kupił mnie na dłużej z powodu odczucia całej gry. Czujesz się jak odkrywca, który łazi po dzikich terenach i za każdym zakrętem może spotkać coś nowego i ciekawego. Do tego dochodzi rysowanie map, genialnie zrobione, gdzie twoje odkrycia zostają na dłużej i niczym za czasów nieinternetowych człowiek musiał ważniejsze rzeczy sobie zanotować gdzieś na boku. Osobiście też stroniłem, przy przechodzeniu tej gry, od wszelakich pomocy. Szukanie przejścia we mgle, aktywowania danych przełączników, czy sprawdzanie niewidocznej podłogi. Wszystko chciałem zbadać i rozrysować sam, poświęcić temu czas. Podobnie było z ustawieniem ekipy, ich umiejętności czy ekwipunku - gra po prostu była warta każdej poświęconej minuty i warto było też ominąć większość możliwych poradników. Tym sposobem zakochałem się w tym stylu rozgrywki. Trochę się boję, że z nadejściem kolejnego handhelda wielkiego N może skończyć się era drugiego ekranu i rysowania map po nim, ale z drugiej strony magicy z Atlusa swoje potrafią już od wielu lat. A nawet jeśli czeka nas dłuższa przerwa od eksploracji Yggdrasilów, to ciągle czeka na mnie dokończenie EMD, ruszenie innych odsłon serii, lub powrót do Persony Q z większą ochotą. F.O.E. i do przodu. Post game, czyli rok następny Co w następnym roku w kwestiach 3DSowych? Z pewnością dokończenie rozpoczętych tytułów, jak EMD, Fire Emblem, czy niewymienione tutaj Rune Factory 4 i Samurai Warriors Chronicles 3. Do tego dojdzie od groma jrpgów, które muszę zaliczyć prędzej niż później, z naciskiem na Bravely Second i Etrian Odyssey Untold 2. No i kupka wstydu, acz tutaj sporo pewnie namieszają tytuły piecowe (Nep!), ewentualnie inne konsole. Ewentualnie, bo od jakiegoś czasu mam cichą chcicę na Wii U ze względu na Xenoblade X i Mario Karta, a zbliżający się Fire Emblem x Atlus (aka Persona U) może mnie kompletnie złamać. Ewentualnie, ewentualnie NX. Właśnie w tej kwestii pozostaje największa niewiadoma roku następnego. Stacjonarka, handheld czy hybryda. To ostatnie chyba by mnie najbardziej zadowoliło, bo Nintendo growo skupiłoby się na jednej platformie - ostatnie parę lat z mieszaniem produkcji to na 3DSa, to na Wju, zwykle kończyło się szczuplejszym okresem na którejś konsoli. Co z tego ostatecznie wyjdzie, to się pewnie okaże wcześniej (nagła zapowiedź) lub później (E3), ale czekam z lekką niecierpliwością. Wracając jeszcze do rzeczy 3DSowych - osobiście bym się nie obraził jeszcze na zdjęcie tego nieszczęsnego region locka. W innym wypadku, chętnie bym zobaczył pewnie zapowiedzi lokalizacji paru wesołych tytułów, z Rhythm Tengoku Best Plus na czele. Na szybkie przeniesienie MonHun Stories, SMT IV Final, czy 7th Dragon III Code: VFO też się nie obrażę. No i pewnie kupię kolejne amiibosy. Ale to szczegół. Dziękuje za uwagę i do następnego przeczytania.
  2. Zdrowych i wesołych świąt :)

  3. D-Dog>D-Horse>Quiet A w kategorii waifu, to do Ocelota nawet startu nie ma.
  4. Ale to imo jest kinda spoilerish (nie, nie wiedziałem o tym). Co do Pikmina - ciekawe na co wyjdzie 4 i dlaczego to będzie NX. No i wszystkim dzielnym żołnierzomstworkom...
  5. PrincessNue

    Jesień idzie

    Brakuje herbatki w dłoni.
  6. Technical things: na białej skórce widać tylko filmiki.
  7. Witam, witam. Tradycyjnie koniec jednego i początek drugiego roku, to czas wykwitu różnego rodzaju podsumowań, wspominek najważniejszych wydarzeń i topek na tematy wszelakie. Polityczne, rozrywkowe, naukowe i te o hodowli alpak pod Ciechanowcem. Mojej osobie również naszło na takie wywody, tematem zaś będzie dziesięć pozycji które najczęściej uruchamiałem na swoim , bądź co bądź chyba najmilszym nabytku 2014, 3DSie. Kieszokonsolka od wielkiego N, jak przystało na sprzęt XXI wieku, zlicza godziny w uruchomionych grach/aplikacjach, ku uciesze NSA, masonów, bananów Iwaty wszystkich ludzi, co się takimi małymi rzeczami przejmują. I przy okazji ułatwia zrobienie tego wpisu. 10. ORAS Demo / Pokemon Alpha Sapphire 1:33/1:12 Najnowsza odsłona Poków, a przy okazji remake częśći z GBA. Swego czasu grałem trochę w oryginał, byłem względnie nahajpowany na HOENN confirmed i machnąłem się na limitkę ze steelbookiem. I z figurką śmierdzącą świeżą farbą z chińskiej fabryki w ramach bonusu! Do tego latałem po różnych stronach za wersją demonstracyjną (thx spikain), która oprócz zwiększania hajpu, dawała różne gifty do pełnej wersji gry. I jeszcze w międzyczasie szukałem kodów na legendarną Diancie, co doprowadziło mnie nawet do pytania się w jednym z centrów handlowych o ten dobrobyt. Dni mijały, premiera coraz bliżej, hajp intensyfikuje się. Jak przyszło co do czego, to paczka spóźniła się ze względu na pewien inny tytuł, co oznaczało brak Pokemonów na względnie obluźniony z obowiązków weekend. A jak wreszcie doszła, to eshop pokazał mi środkowy palec i stwierdził, że jest wyłączony i mi gry nie spatchuje. Console gaming at its finest. Sięgnąłem po inny tytuł, a nowe Poki ostatecznie zostały na bliżej nieokreśloną przyszłość i w kwestiach zawartości się nie wypowiem. Chociaż te niecałe 3h z demem i fragmentem pełnej wersji były przyjemne, because Pokemony. 9. Miiverse 2:26 Socialka Nintendo i przy okazji główna aplikacja do wrzucania screenów do światowej sieci, która u mnie sporo czasu nabiła głównie na swojej ślamazarności. Nie wiem czy wynikającej z winy mojego łącza czy po prostu taka jest. 8. Puzzle Quest (Challenge of the Warlords) 5:25 Tytuł obgrywałem już w wersji na PC (i to dwa razy ? najpierw z płyty CDA, a później steamówka), ale mobilność przy tego typu grach podwyższa walory produkcji. Magia układania kulek w rządki, w połączeniu z całą tą otoczką gry RPG, dalej działa. Kilka wykładów udało się przeżyć dzięki temu. I tak, mogłem sobie ściągnąć na Androida jakiegoś darmowego, lepiej wyglądającego klona. Ale po pierwsze lubię całą stylistykę pierwszego PQ, a po drugie kto bogatemu zabroni. 7. Nintendo eShop 11:43 Ta prod?a, eShop. Konsola kulturalnie liczy czas odpalenia wszystkiego, również pobierania gier, patchy, czy przeglądania cyfrowego sklepu w poszukiwaniu demek interesujących produkcji. A Rune Factory 4 czy Kirbiasty swoją wielkość miały. 6. Kirby: Triple Deluxe 12:13 Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. A szczególnie Kirbiemu, bo może zassać. Świeża (premiera w 2014 roku!) odsłona platformówki z różową kulką w roli głównej wylądowała na mojej konsolce za sprawą ostatniej promocji Nintendo z darmowymi grami. Triple Deluxe to najnormalniejsza, bardzo tradycyjna, ale i porządnie wykonana platformówka z ładną grafiką. Oczywiście nic ciekawego dla tru gejmera, ale u mnie się sprawdziła i parę wykładów już uprzyjemniła. Szczególnie, że mam ją w wersji cyfrowej, to nie muszę się przejmować noszeniem karta z nią, co swoją drogą ubiło dla mnie granie w Mariana którego kupiłem z konsolą. Taki urok. 5. Persona Q 18:55 Lubię Personę 4. Obgrałem ją normalnie i na New Game+, obejrzałem obie serie anime (QUALITY), a przy okazji zacząłem się z każualowego punktu widzenia interesować poprzednimi Personami i SMT jako ogółem. Dlatego Persona Q była dla mnie must buyem w tym roku. Szczególnie, że między znajome postacie wmieszano trochę Etrian Odyssey, którą to marką również jestem zainteresowany. I jak wyszło? Tl;dr: świetnie. Ulubione postacie z dwóch ostatnich Person (chociaż braku FeMC z P3P ciągle nie mogę wybaczyć), fajnie zrobione interakcje między ekipami z 3 i 4, oraz przyjemne łażenie i tłuczenie przeciwników po odpowiednio stylizowanych podziemiach. Jazda obowiązkowa dla każdego fana marki, a przy okazji porządny dungeon crawler. I coś, co jeszcze starczy mi na dobry kawałek czasu, bo ledwie napocząłem to ciasto, główną ekipą z Persony 4 i jeszcze daleka droga do Mary (tak, na konsoli dla dzieci również się pojawia : >). KanjixYosuke confirmed 4. Senran Kagura Burst 25:18 Jakby to skrócił pewny znany letsplayowiec i streamer: hu hu cycki. Gra od której nie oczekiwałem wiele i w myślach trochę traktowałem jako zakup dla żartu. Mimo tego, kart wylądował szybko w moim 3DSie, bo akurat nie mogłem spatchować świeżutkich Pokemonów ze względu na eshop. I nagle zdałem sobie sprawę, że to cholernie dobry side-scrollowany zabijacz przycisków na konsoli. Przechodzenie kolejnych misji napełnionych tonami wrogów, odpowiednio polane toną mangowego fanserwisu w postaci hojnie obdarzonych młodych dziewczyn-ninja (Katsuragi best grill w Hanzo), wciąga mocarnie. Póki co przeszedłem pierwszą linię fabularną, ale w wolnym czasie przyjdzie i czas na drugą ? każda postać ma inny sposób walki, co również świetnie urozmaica rozgrywkę i czekam jak dziewczyny z tego "złego" parta się sprawują. No i nowe stroje się same nie odblokują. 3. Super Smash Bros. (3DS) 46:17 Gra potwór, tony rzeczy do odkrycia, czysty fanserwis dla graczy Nintendo. Sam lubię włączyć grę na krótką partyjkę, wybrać Kirbiego albo Lucinę (best daughteru) i załączyć jeden z trybów na krótki seansik. Przed wyjściem do pracy, w przerwie między wykładami, czy po prostu w chwili wolnego czasu. Czasami spróbuję zaliczyć kolejny challenge, przetestuje inną postać, popoluję na trophy, posłucham świetnej muzyki z gry. W skrócie: settle it in Smash. 2. Pokemon X 55:41 Kalos confirmed. Pierwsza trójwymiarowa odsłona Pokemonów, to główny powód dla którego kupiłem kieszokonsolkę N i chyba jedyny tytuł, który mocniej obgrywałem na samym początku jej posiadania. Pierwsza odsłona szóstej generacji stworków ma swoje problemy - kiepska optymalizacja silnika, taka sobie fabuła po świetnej (pod tym względem) piątej generacji, mało poków, obniżony poziom trudności. Ale to Poki i jako fan wciągnąłem się na długie godziny, przechodziłem fabułę, szukałem ubrań dla postaci, łapałem i lvlowałem stwory, szukałem ubrań dla postaci, ganiałem za legendarnym ptakiem po całym regionie, szukałem ubrań dla postaci, macałem swojego poka i szukałem ubrań dla postaci. Spędziłem masę czasu w tej grze i, mimo że była imo gorsza od B/W i B2/W2, to nie żałuję zakupu jej i 3DSa. A zapewne kupię i Z/X2Y2/cokolwiek Gamefreak wymyśli na kontynuacje wątków. 1. Bravely Default 103:05 Z tym tytułem jest trochę jak z jakimś tasiemcowatym komiksem/mangą. Autor początkowo ma pomysł na fabułę, wprowadza ciekawe i przemyślane postacie, które muszą stawić czoła różnym przeciwnościom losu w najróżniejszy sposób. Twórca powoli dąży do celu, gdy dowiaduje się, że jego opowieść stała się popularna i wydawca chce więcej. Autor więc bierze się do roboty, zaczyna zmieniać swoje założenia, próbuje pociągnąć fabułę dalej twistami, przywracając starych przeciwników, oraz dodając nowych. Z różnym skutkiem. Jeden niezaplanowany arc się udaje, drugi wywołuje u czytelników znudzenie, ale oni czytają dalej. Historia się przedłuża i autor, i czytelnik dalej brną. Gdy opowieść wreszcie się kończy, oboje uznają, że było warto. Mimo wszystkich złych, jak i dobrych rzeczy, warto było towarzyszyć ulubionym postaciom. Chociaż mogło to trwać dłużej. Bravely Default fabularnie właśnie dla mnie takie jest. Dlatego też tak sporo godzin mam nabitych w tym tytule. Przechodzenie fabuły (mam jeszcze dwa akty przed sobą!), grindowanie lvli postaci i klas, odwiedzanie kolejnych bossów po raz kolejny. BD nie jest grą idealną*, nie jest moją ulubioną grą na 3DSa. Po prostu chcę zobaczyć jak to się wszystko rzeczywiście skończy, bo przyzwyczaiłem się do całej głównej ekipy. Techniczna część gry nie zawodzi (muzyka - polecam i zapraszam, Piotr Fronczewski), więc nie jest to chociaż z tej strony utrudnione. Tylko ciekawi mnie, czy jeśli zrobię podobne zestawienie za rok, to znowu pojawi się Bravely Default w top 10. A może?Bravely Second? *Co i tak czyni BD najlepszym Final Fantasy ostatnich lat :* Wyjście/Wejście Trochę tego było. Mogło być więcej (Lonki czekają, MonHun czeka, nowe Poki czekają, Kid Icarus?), ale różne przyjemności życia codziennego (oraz gry piecowe i animce) łaskawie to utrudniają. Następny rok dla "starego" 3DSa pod względem gier też źle nie wygląda (kolejny remake Zeldy, jrpgi i zapewne inne wesołe gry), więc ciekawi mnie, czy i ile pozycji się z tej listy powtórzy na następnej topce. I niech Nintendo zniesie region locka wreszczcie, because muh Aikatsu game. Do przeczytania.
×
×
  • Utwórz nowe...