Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

Anegdoty

Polecane posty

Każdy w swoim życiu byl świadkiem wielu ciekawych rozmów i zdarzeń. Każdy w sumie kiedys slyszał jakąś anegdotę, albo sam (świadomie bądź nieświadomie) był jej uczestnikiem.

Moim zdaniem warto jest to gdzieś upamiętnić i spisać, żeby inni również mogli uśmiechnąć sie podczas lektury naszych przygód. Dlatego założyłem ten temat.

Można dawać anegdoty dotyczące wszystkiego - w tym znanych ludzi, narodów (ale nie obraźliwe), zwierząt.

Pamiętajcie jednak, że najlepsze są te, które przeżyliśmy osobiście - bo wszystkie inne można zawsze przeczytać gdzie indziej :)

Żeby zbytnio nie przynudzać, parę anedgotek inicjujących, które przeczytałem:

Po jednym z odczytów Faradaya o indukcji elektromagnetycznej ówczesny minister zapytał go:

- Cóż za praktyczne korzyści przyniesie to pańskie odkrycie?

- Tego jeszcze nie wiem - odparł Faraday. - Ale mogę pana zapewnić, że wkrótce będzie pan z tego ściągał podatki.

Po wyborach w 1951 roku Charles de Gaulle powiedział:

- Nie można zjednoczyć narodu, który ma 365 gatunków sera.

Mam cudowny pomysł - powiedział Edisonowi pewien młody człowiek. - Chcę wynaleźć uniwersalny rozpuszczalnik: ciecz, która będzie rozpuszczać każdy materiał. Ale nie mam środków na realizację tej idei.

- Uniwersalny rozpuszczalnik? - zdziwił się Edison. - A w jakim naczyniu będzie go pan trzymał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam cudowny pomysł - powiedział Edisonowi pewien młody człowiek. - Chcę wynaleźć uniwersalny rozpuszczalnik: ciecz, która będzie rozpuszczać każdy materiał. Ale nie mam środków na realizację tej idei.

- Uniwersalny rozpuszczalnik? - zdziwił się Edison. - A w jakim naczyniu będzie go pan trzymał?

Najlepsze :D

Lady Nancy Astor: Winston, gdybyś był moim mężem, to zatrułabym Twoją herbatę.

Winston Churchill: Nancy, gdybyś była moją żoną, to bym ją wypił.

Ktoś zapytał Lichtenberga:

- Czy mógłby mi pan wyjaśnić różnicę między czasem a wiecznością?

- Niestety, to niemożliwe. Wprawdzie ja mam dość czasu na wyjaśnienie, ale panu nie starczyłoby wieczności na zrozumienie.

W początkach naukowej kariery Alberta Einsteina pewien dziennikarz spytał panią Einstein, co myśli o swoim mężu.

- Mój mąż to geniusz! On umie robić absolutnie wszystko, z wyjątkiem pieniędzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wyborach w 1951 roku Charles de Gaulle powiedział:

- Nie można zjednoczyć narodu, który ma 365 gatunków sera.

Po zajęciu Francji przez Hitlera w 1940r. Charles de Gaulle powiedział:

"Nie może zginąć naród, który produkuje 300 gatunków sera". :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie słowa wypowiedziane przed śmiercią przez Kaligulę - "Jeszcze Żyję"!

Przez Douglasa Fairbanksa - "Nigdy nie czułem się lepiej".

Przez Katarzynę Medycejską - "O mój Boże, nie żyję!"

Przez Viscounta Palmerstona - "Umrzeć, panie doktorze? To ostatnia rzecz, o jakiej myślę."

Przez Lyttona Strachey'a - "Jeśli tak wygląda umieranie, to mam to gdzieś"

Przez Josepha Henry'ego Greena (sprawdzając sobie puls) - "Stanął"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien młody i bardzo pewny siebie tenor powiedział kiedyś Caruso:

- Wczoraj w operze mój głos zabrzmiał we wszystkich zakątkach teatru!

- Tak - odpowiedział Caruso - widziałem, jak publiczność ustępowała mu miejsca.

Zapytano kiedyś Artura Rubinsteina, co było dla niego najtrudniejsze, kiedy uczył się grać na fortepianie. Wirtuoz odpowiedział:

- Opłata lekcji.

Pewnego razu do Thomasa Manna przyszedł początkujący pisarz. Przeczytał Mannowi kilka swoich utworów i poprosił go o ocenę.

- Powinien pan dużo czytać - powiedział Thomas Mann. - Czytać, czytać, jak najwięcej czytać.

- Dlaczego?

- Jeśli pan będzie dużo czytać, to nie będzie pan miał czasu na pisanie - odpowiedział Mann.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Churchill©

Bessie Braddock(b)

na przyjeęciu

(b)Panie premierze pan jest pijany

©Owszem, jestem pijany. A Pani jest brzydka

Po chwili z tryumfem

©-Ale jutro będę trzeźwy, a pani, madam, nadal będzie brzydka.

Inny jego cytat

Na Amerykanów zawsze można liczyć, że jak już wyczerpią wszystkie złe rozwiązania, wreszcie zastosują właściwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tuż przed wybuchem wojny do Stefana Banacha (1892-1945) do Lwowa przyjechał John von Neumann, aby nakłonić go do emigracji do USA. Miał ze sobą czek, podpisany przez Norberta Wienera, na którym tenże postawił tylko jedną cyfrę: ?1?, a Banach miał dopisać za tą ?1? tyle zer, ile tylko zechce. A ten odpowiedział spokojnie, że nie zna liczby zer, które by mu zrekompensowały Polskę, Lwów i Kawiarnię Szkocką.

Amerykańskiemu fizykowi Jamesowi Franckowi przyśnił się pewnego razu niemiecki matematyk - ś. p. Carl Runge (1856-1927), więc pyta go czy na tamtym świecie wiedzą wszystko z fizyki. Runge mówi, że ma się prawo wyboru - albo można wiedzieć wszystko, albo tylko tyle, ile się wiedziało na Ziemi. Ja osobiście wybrałem to drugie. Przecież to musi być piekielnie nudne gdy się już wszystko wie.

Zapytany o jednego z byłych uczniów David Hilbert (1862-1943) odpowiedział:

- Ach, ten! - przypominam sobie - stał się poetą. Na matematyka miał zbyt mało wyobraźni.

Sir Isaac Newton (1642-1727 - fizyk, matematyk, astronom) otrzymał tytuł Lorda za zasługi dla nauki. Przez 26 lat nudził się na posiedzeniach Izby Lordów. Tylko raz poprosił o głos, co wywołało sensację wśród obecnych.

- Panowie - zwrócił się do zebranych - Jeśli nie będą panowie mieć nic przeciwko temu, to prosiłbym o zamknięcie okna. Bardzo wieje i boję się, że się przeziębię. Po czym z godnością zajął swoje miejsce.

Historia dotyczy zaprzyjaźnionego z Sir Isaac Newtonem (1642-1727) uczonego, o którym wiadomo było, że jest ateistą. Człowiek ten przyszedł do domu sławnego naukowca w momencie, gdy ten kończył budowę skomplikowanego modelu Układu Słonecznego. Mężczyzna zobaczył maszynę i z zachwytem stwierdził:

- Jakie to piękne. Po chwili zaczął kręcić korbką, uruchamiając urządzenie i powodując, że planety zaczęły się poruszać.

- Kto to stworzył? - pyta znajomy ateista.

- Nikt - odpowiada Newton i wraca do wcześniej wykonywanych czynności.

- Chyba źle mnie usłyszałeś, kto zrobił tę maszynę? - ponawia pytanie mężczyzna.

- Już ci powiedziałem, nikt.

Przyjaciel Newtona przestał kręcić korbką i lekko zdenerwowany zwrócił się do niego:

- Słuchaj Isaac, ta wspaniała maszyna musiała być przez kogoś zrobiona. Nie mów mi, że przez nikogo, bo nie uwierzę.

Newton przestał pisać, wstał, spojrzał na przyjaciela i stwierdził:

- Czyż to nie dziwne? Mówię ci, że nikt nie zrobił tej prostej zabawki, a ty mi nie wierzysz. A przecież przyglądając się właśnie Układowi Słonecznemu - tej skomplikowanej cudownej maszynie - równocześnie śmiesz mówić, że nikt jej nie stworzył. Ja w to nie uwierzę.

Zapytano raz Sir Isaaca Newtona (1642-1727), czy dużo czasu zajęło mu sformułowanie odkrytych przez niego praw. Uczony odpowiedział:

- Odkryte przeze mnie prawa są bardzo proste. Formułowałem je szybko, ale przedtem bardzo długo myślałem.

Zapytano pewnego razu Alberta Einsteina (1879 - 1955), w jaki sposób pojawiają się odkrycia, które przeobrażają świat. Wielki fizyk odpowiedział:

- Bardzo prosto. Wszyscy wiedzą, że czegoś zrobić nie można. Ale przypadkowo znajduje się jakiś nieuk, który tego nie wie. I on właśnie robi odkrycie.

Albert Einstein nie potrafił bez pomocy drugiej osoby wypełnić deklaracji podatkowej.

- To jest zbyt skomplikowane dla matematyka - mawiał - do tego trzeba być filozofem

George Dantzig (1914 - 2005) chodził na wykłady statystyki prowadzone przez Jerzego Spława-Neymana (1894 - 1981). Wykłady zaczynały się bardzo rano, a Dantzig lubił spać, dlatego przychodził po wykładzie żeby spisać zadania do zrobienia w domu. Zadania miały być oddane przed następnym wykładem. Jednego razu zadania były bardzo trudne, więc spóźnił się o parę dni i bał się, że Neyman będzie mu robił wstręty. Ale była cisza. Pod koniec semestru ktoś zaczął się dobijać do jego drzwi o 6 rano. Był to Neyman, bardzo podniecony, z kartkami zapisanymi przez Dantziga. Okazało się, że problemy zostawione na tablicy to były problemy dotychczas nierozwiązane. Kazał Dantzigowi przepisać kartki na czysto, włożyć w okładki i obronić jako doktorat.

Stefan Banach (1892-1945) nie znosił dostosowywać się do formalnych procedur akademickich, więc gdy zarzucono mu, że będąc znany na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych nie ma doktoratu, to zaproponowano mu zdawanie egzaminu ? Banach jednak odmówił. Więc jego koledzy wymyślili podstęp. Na samą pracę doktorską wzięli niepublikowaną nigdzie pracę Banacha, a egzamin... Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, w związku z tym, jak usłyszał, że jest grupa osób, która chce przedyskutować z nim szereg problemów, niesłychanie się zapalił. Po przybyciu na spotkanie z tą grupą z zapałem odpowiadał na wszystkie pytania i bardzo był zdziwiony, gdy następnego dnia dowiedział się, że właśnie zdał egzamin doktorski.

Pewnego razu znany matematyk polskiego pochodzenia Mark Kac (1914 - 1984) wygłaszał referat w Kalifornijskim Instytucie Technologii. Wśród słuchaczy był sławny fizyk, Richard Feynman, który lubił podkpiwać z przesadnej dbałości o ścisłość matematyków.

- Gdyby matematyka nie istniała - rzekł w pewnej chwili do Kaca - to świat cofnąłby się tylko o tydzień.

- Ależ tak - bez namysłu odpowiedział Kac - właśnie o ten tydzień, w którym Pan Bóg stworzył świat.

André Ampére, francuski fizyk i matematyk (1775-1836), miał dwa koty, dużego i małego, które bardzo lubił. Przeszkadzały mu jednak ciągłym drapaniem do drzwi, więc w końcu wpadł na doskonały pomysł. Kazał wywiercić dla kotów dwa otwory w drzwiach: jeden duży - dla dużego, drugi mały - dla mniejszego.

André Ampére, stwierdziwszy pewnego razu brak zegarka, wysłał list do przyjaciela, u którego spędził ostatni wieczór. Zapytywał w nim, czy przypadkiem nie zostawił u niego zegarka. Adresat, przeczytawszy list, zobaczył w postscriptum: Przed chwilą znalazł się mój zegarek, więc nie trudź się poszukiwaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas zajęć z "historii Rosji", prowadzący dr przytoczył nam pewną, autentyczną historyjkę, jaka rozegrała się ongiś na wydziale. Otóż w godzinach popołudniowych, Pani sprzątaczka nakryła in flagranti jednego z profesorów z młodą studentką w jego "kanciapie". Niby nic nadzwyczajnego - w końcu to dorośli ludzie. Historyjka szybko obiegła uczelniane mury. Jeden z profesorów (mój promotor) skomentował to tak:

"Moralnie - dno! Jednak chciałbym mieć takie zdrowie"

W latach 30-tych, na Kremlu, wśród dworzan Stalina, krążyła taka oto anegdotka (a raczej czarny dowcip - autentyk).

Brzmiało to mniej więcej tak:

"Dzwoni Stalin do szefa NKWD Berii:

-towarzyszu Pawłowicz. Zniknęła moja fajka!

-już się tym zajmuję - odparł Beria

Po dwóch godzinach Stali dzwoni ponownie do szefa aparatu bezpieczeństwa:

-towarzyszu Pawłowicz, już wszystko w porządku, fajka się znalazła.

-ależ drogi Josifie - mówi zdziwiony Beria - już trzy osoby przyznały się do kradzieży!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anegdota opowiedziana przez znajomego mojego dziadka, dyrektora szpitala psychiatrycznego:

"Ogródek, ogrodniczka na dziedzińcu coś grzebie. Przez balkon wygląda pacjent i krzyczy:

- A co pani tak tam robi?!

- Sypię nasiona.

Pacjent po kilku minutach znów wychodzi na balkon i się drze:

- A co pani tak tam robi?!

- Już panu mówiłam, że sadzę nasiona!

Pacjent wychodzi za 10 minut, ogrodniczka podlewa nasiona konewką.

- A co pani tak tam znowu robi?!

- A kwiaty gówn** posypuję, a co?!

- A to ja jakiś wariat jestem, bo je podlewam."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie opisać jedną z najbardziej poronionych scen jakich byłem świadkiem.

Ostatnio mój znajomy XXX ogłosił, że wybiera się do kina na film. Oczywiście zapytałem na jaki i dowiedziałem się, że chodzi o ostatnią część trylogii Zmierzch. Sam widziałem tylko pierwszą część, która za bardzo mi się nie podobała, ostatecznie jej target to zakochane nastolatki, a ja nie jestem ani zakochany, a ni nie jestem nastolatką. Tak też mu powiedziałem. On oczywiście niczym nie zrażony stwierdził, że idzie tam z YYY (drugim kolegą). Teraz już wiedziałem, że ta historia nie może się skończyć normalnie.

Kolejnym symptomem idiotyzmu tworzącej się sytuacji było to, że XXX kupił sobie niedawno szałowy dres, z którym nijak nie chciał się rozstawać. Oczywiście stwierdził, że będzie całkiem ok jeśli pójdzie w nim do kina. Próby wyperswadowania mu tego pomysłu zakończyły się fiaskiem, ale nic to myślę sobie. W końcu takie kwiatki nie często się trafiają.

Szczytem było jednak to co się stało gdy czekaliśmy na kolegę YYY. A w zasadzie gdy tylko zauważyliśmy go zmierzającego ku nam. W brązowym, mechatym garniturze, kremowych spodniach i ciemnych pantoflach z okularami w rogowej oprawce. W tym momencie pozwoliłem sobie zanieść się niekontrolowanym śmiechem i pomachałem na do widzenia tej jakże dobranej parze oddalającej się ode mnie w stronę zachodzącego słońca.

Swoją drogą, podobno film im się podobał. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to autentyk, to zazdroszczę temu kierowcy. :wink:

Einstein objeżdżał uniwersytety amerykańskie, gdzie miał wykłady o swej teorii względności. Podróżował w limuzynie z kierowcą. Pewnego dnia, w czasie jazdy kierowca rzekł do uczonego:

? Panie doktorze, ja już słyszałem pana wykład ze trzydzieści razy. Znam go na pamięć i słowo daję, sam bym mógł go wygłosić.

? Świetnie! Można spróbować. Tam, dokąd teraz jedziemy, nikt mnie osobiście nie zna. Ja włożę pana czapkę, pan przedstawi się za mnie i wygłosi wykład ? odrzekł Einstein. Gdy kierowca skończył wykład i zbierał się do odejścia, zatrzymał go jeden z profesorów obecnych na wykładzie, prosząc o odpowiedź na wielce skomplikowane pytanie, pełne wzorów matematycznych. Kierowca bez namysłu odpowiedział:

? Odpowiedź na to pytanie, profesorze, jest tak prosta, iż nie mogę się nadziwić, że je pan zadał. Aby pana przekonać jak bardzo prosty jest ten problem, zwrócę się do mego kierowcy, aby go rozwiązał.

***

I jeden z najsłynniejszych cytatów Einsteina:

Spytano kiedyś Einsteina:

? Co myśli pan o ewentualnościach trzeciej wojny światowej i jaka broń będzie dla tej wojny charakterystyczna?

? Postęp w tej dziedzinie jest tak zadziwiająco szybki, że nie mógłbym uczciwie odpowiedzieć na to pytanie ? rzekł uczony. ? Natomiast z całą pewnością mogę stwierdzić, że czwarta wojna światowa odbędzie się na maczugi i kamienie.

***

Dlaczego właśnie ja sformułowałem zasadę względności? ? powtórzył pytanie Einstein. Ile razy zadaję sobie to pytanie wydaje mi się, że przyczyna jest następująca: Normalny dorosły człowiek w ogóle nie rozmyśla nad problemami czasu i przestrzeni. W jego mniemaniu przemyślał to już w dzieciństwie. Ja jednak rozwijałem się intelektualnie tak powoli, że czas i przestrzeń zajmowały moje myśli nawet wtedy, gdy stałem się już dorosły.

***

Hendrik Antoon Lorentz (1853-1928) był cichy, spokojny, dość wątły i bardzo późno nauczył się mówić. Już jako 18-latek ukończył z wyróżnieniem studia matematyczne i fizyczne na Uniwersytecie w Lejdzie. Na końcowym egzaminie z matematyki egzaminator uznał wprawdzie, że Lorentz wypadł wystarczająco dobrze, żeby zaliczyć, ale wyraził pewne rozczarowanie poziomem jego przygotowania. Później jednak wyszło na jaw, że egzaminator przez pomyłkę uznał, iż to jest egzamin doktorski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ksiądz na mszy opowiedział ostatnio taką anegdotkę (jak powiedział, podobno prawdziwą):

W pewnym kościele, już po czytaniu Ewangelii do ambony podchodzi proboszcz.

- Pokora to wartościowy i trudny do otrzymania dar, bracia i siostry. Dobrze, że go mamy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimbazie miałem w klasie przez parę miesięcy typa, który dopiero co wyszedł z poprawczaka. Na lekcji j. polskiego zachowywał się, delikatnie rzecz ujmując, nieodpowiednio. Gdy zaczął się bawić telefonem, nauczycielka postanawia zwrócić mu uwagę:

- Schowaj ten telefon!

- Ale ja nic nie mam.

- Tak, a co masz w tej kieszeni?

- Nic.

- Nic?

- Aha, w tej. To mam tylko fajki (z pełną powagą wyciąga około 5 papierosów).

Ozzy Osbourne wspominał w autobiografii o pewnej przygodzie, która zdarzyła się podczas oględzin domu, który zamierzał kupić. Otóż trzeba wam wiedzieć, że jego żona zmieniała mieszkania jak rękawiczki - co jakiś zobaczyła, chciała go mieć (sam Ozz mówi, że nawet nie chce liczyć ile razy się przeprowadzał). Znalazła kolejny dom należący do jakiegoś producenta muzycznego lub muzyka. Dzień wcześniej Osbourne był u lekarza i dostał skierowanie na kolonoskopię. Dostał płyn, po wypiciu którego miał nic nie jeść przez 24h. Miał on silne działanie przeczyszczające. W dzień oględzin wypił go. Podczas przechadzki po przyszłym mieszkaniu specyfik zaczął działać. Poszedł do toalety i załatwił sprawę, po czym odkrył przerażającą rzecz: nie było papieru. Na początku planował po prostu wyjść bez podtarcia się, ale "dzieło zniszczenia" było zbyt okazałe. Zaraz obok kibla wisiały zasłony. Resztę sobie dopowiedzcie. Jak pisze:

"Wybacz, jeśli to czytasz. Nie miałem innego wyjścia. Tak przy okazji, mógłbyś czasem kupować papier" (przy czym użył słowa innego niż "papier").

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka anegdotka lekarska, zasłyszana na zajęciach:

Otóż pewien pacjent strasznie męczył swojego lekarza rodzinnego, a to bolało gardełko, a to temperatura, a to brzuszek i tak w nieskończoność (nigdy nic poważnego). Przy którejś wizycie lekarz się wkurzył i wypisał na recepcie "cudowne lekarstwo, zagraniczne, ale niedrogie i w dodatku pomaga na wszystkie pana dolegliwości. Nazywa się hokilinia". Pacjent czym prędzej pobiegł do apteki w której to dopiero pani farmaceutka uświadomiła go, że na recepcie jest wypisane

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...