Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Alexiejowa sesyja Shadowkeep

Polecane posty

Miasteczko Kos-Angard jest typową osadą górniczą znajdującą się na południu Almangharu. Kilkanaście domów, siedziba burmistrza, świątynia i karczma pięknie wkomponowane w spokojny krajobraz. Osada znajduje się w jednej z tych pięknych dolinek, której stoki porośnięte są zielonymi tej pory roku lasami. Trakt prowadzący do miasta, jak zwykle w lecie pusty, wije się spokojnie wzdłuż zbocza okrążając prawie całą dolinę. Spomiędzy drzew spływa jasna poświata chylącego się ku Zachodowi Słońca, oświetlając dość dziwną grupkę podróżnych.

Idą spokojnie. Równym marszowym krokiem, choć różnią się od siebie diametralnie. Poznali się w głuszy błądząc po okolicznych wsiach ... Do miasta prowadzi ich ciekawość. Każde ma jakiś cel tej podróży. Jedni chcą zarobić, inni odpocząć a jeszcze jeden przybył zaproszony przez kuzyna ...

Nadszedł wieczór gdy minęliście bramę miasta ...

(Tym to miłym wstępem - mam nadzieję, że dobrym - zaczynamy pełna przygód historię. Życzę Wam wiele cierpliwości do gry i radości :) ... a i żeby nie było - niech się ktoś przyzna do tego zaproszenia od kuzyna :P)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn

Nie mam na razie ochoty na rozmowę i idę w kierunku karczmy. "Pod dziurawą beczką"...Tak, to tu. Z całych sił uderzam w drzwi, które ustępują. Cieniasy. Spluwam i wchodzę do środka. Gładko lawiruję między stolikami, unikając bójek i zwad. Podchodzę do lady.

- Nighar! Nighar!- wołąm barmana, który po chwili zjawia się w postaci grubego krasnoluda, mruczącego pod nosem:

- Cholera, tylko jedna osoba mnie tak nazywała...Niemożliwe. Bjorn! Ty staru dziadu! Myślałem, że będziesz dopiero jutro!

- Cóż kuzynku, tak szybko mi zeszło. Masz cztery pokoje?

- Cztery? Nie, tylko jeden dla ciebie. Reszta zajęta.

- Eh, akurat mam tu kilku towarzyszy podróży, którzy potrzebują noclegu. Załatwisz coś?

- Może w stajni? Ale na osłodę piwo macie za darmo!

Kochany kuzyn. I pomyśleć, że kiedyś śmiałem się, jak mi się zwierzał z marzenia prowadzenia gospody. Nie zważał na teksty typu "To nie krasnoludzkie!", "Za topór i na elfów". Piął do celu. Ach, rodzinka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawka

Ech... To ma być miasto? Ty nawet setka ludzi nie mieszka... A to nawet dobrze. W tak małych społecznościach nie znają pojęcia przestępczości. Czyli łatwy zarobek. Ale to jutro, trzeba odpocząć po podróży. Weszłam do karczmy zaraz za Bjornem, i skierowałam swoje kroki do karczmarza - wysokiego jak na przedstawiciela swojej rasy, niezbyt już młodego krasnoluda z brzuszkiem wskazującym na to, że w wolnych chętnie korzysta z firmowych zapasów... Ruda broda była zapleciona w trzy długie warkocze, ale na głowie pojawiały się pierwsze oznaki łysiny. Spod rękawa wystawał charakterystyczny tatuaż... Czyżby służył kiedyś w Armii? Tym postanowiłam zająć się później, byłam przecież spragniona po podróży.

- Daj pintę wina. Tylko nie jakiegoś cienkisza, porządne ma być. Znam się na tym! I jeszcze jakby znalazł się pokój na kilka dni. Dla jednej osoby. Cenię sobie prywatność.

Wzięłam jeden łek podanego przez krasnoluda wina, i parsknęłam, opluwając go.

- Ty to nazywasz winem?! Zabieraj te ośle szczyny i znajdź mi zaraz porządny alkochol!

Zorientowałam się, że w karczmie zapadła dziwna cisza...

-----

Taki krótki wstęp.

PS. TAK, pół litra... W erpegach używam angielskich miar, bo jakoś bardziej pasują.

@brylant

Twojego posta zobaczyłem jak już opisałem mojego grubego krasnala... Co za zbieg okoliczności...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorn

Wchodzę do karczmy za Bjornem, bo mnie strasznie suszy. Oczywiście, mój widok powoduje zapadnięcie ciszy u gawiedzi zgromadzonej "Pod dziurawą kaczką"... Nie jest to pierwszy raz, kiedy "miastowi" tak na mnie reagują, więc ignoruje ten fakt i podchodzę do lady.

T - Barmanie, podaj mi cebrzyk piwa, bom spragnion.

B - Skoro jesteś w wesołej (wypowiedziane niezwykle zjadliwie) trupie mojego kuzyna, to masz cebrzyk na koszt firmy. Ale następne są już płatne.

T - Wspaniale...

(biorę cebrzyk i wypijam na miejscu)

B - Nie ciesz się tak przybyszu. Twój... niecodzienny wygląd odstrasza mi klientów. Zobacz, już kilka stolików opustoszało. Lepiej będzie, jeśli stąd wyjdziesz.

Jako, że nie chcę powodować zamieszania, wychodzę z karczmy zaczerpnąć świeżego powietrza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikozjus

Nieswojo się czuje w tym...mieście. Wszystkie te parszywe twarze, patrzące na naszą gromadkę jak na zwierzęta. Choć w sumie trudno się dziwić, szaman w osadzie nigdy nie zwiastował dobrych nowin. Chyba pójdę za krasnalem i gnomką do tej karczmy, może się znajdzie puste łoże, strasznie zmęczony po tej wędrówce jestem. Otwierając drzwi już czułem, że będę zmuszony komuś przemówić do rozsądku. O dziwo w środku było całkiem cicho, jak na pogrzebie tego posłańca którego zrzuciłem z Czarciej góry. Eh wole o tym nie myśleć...złe wspomnienia.

Sprawczynią tej ciszy, jak nietrudno było się domyśleć, była ta wybuchowa gnomka. Okazało się że obryzgała karczmarza winem, oj będą kłopoty.

Wsuwając rękę za pas, poczułem rękojeść mego sztyletu, uśmiechnąłem się i wyczekiwałem rozwoju sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robin

Udaję się do karczmy za gwałtownym Bjornem. Siadam przy najbliższym wolnym stoliku i zrzucam z głowy kaptur. Po chwili okrążają mnie mężczyźni zachwycając się moją urodą.

Niezwykłe jest to, jak łatwo można wykorzystać takich zalotników. Zrobią bez wachania wszystko o co poproszę.

- Czy któryś z was moi panowie stawi damie coś do picia?- mrugnęłam zalotnie

- Oczywiście, dla takiej piękności wszystko. Barman poproszę dwa razy najlepsze wino.

- Nie musisz mi tak pochlebiać- mężczyźni wzdychali widząc, jak powabnie się poruszam

Z gracją wypiłam wino podane mi przez bramana.

- Naprawdę wyśmienite wino, a towarzystwo jeszcze przyjemniejsze- mrugnęłam do zalotników

Jeszcze chwila, a będę mogła ich oskubać, ze wszystkiego. Przydałoby się znaleźdź też jakieś zlecenie, bo przecież pieniądze nie rosną na drzewach.

Po chwili gnomka wydziera się na całą karczmę, psując cały nastrój i powodując ciszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiętą atmosferę w karczmie zmącił wrzask na zewnątrz. Nagłe uderzenie. Stukanie. Do karczmy wpadł Thorn ... a za Nim dwóch uzbrojonych w pałki niemile wyglądających mężczyzn prowadzonych przez gnoma ubranego w fantazyjny frak.

- To Ci nowi! - piszczał - To Oni ukradli nasz Kamień! Brać ich!

Po tych słowach stoły zaczęły fruwać, jak i ludzie w karczmie, próbując uciec z miejsca jakie za parę chwil będzie świadkiem walki. Dwóch opryszków z dość posępnymi minami zagrodziło wyjście bohaterom.

- Oddawać kamień! Natychmiast! Albo kamień, albo wasze życie! - krzyczał gnom - Macie nam go oddać złodzieje i parszywe pomioty!

************************

Jako że nie macie tego kamienia o który tak pluje się mały fikuśnie ubrany gnom, musicie stanąć do walki LUB któryś z was może spróbować pertraktować. Podpowiem, że ten co ma największą siłę przebicia jeśli chodzi OSOBOWOŚĆ - wtedy wykonam test ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn

Naprawdę zaczynało mi się robić wstyd mojej kompanii. Tak się zachować w porządnej krasnoludzkiej karczmie....Kręcę głową, po czym spoglądam na gnoma i jego przydupasów. Cieniasy. Gołymi pięściami ich załatwię. Poczekam jednak, aż ktoś zacznie pertraktacje i jeśli wtedy sytuacja się zaogni to doskoczę do gnoma, uderzą go głową, po czym unikając pałek walnę obu Dużych Ludzi z całej siły w żywotne części ciała, będące w moim zasięgu, czyli klejnoty. Będzie bolało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawka

Bezczelność. Nie lubię, jeśli się mnie o coś oskarża, niezależnie od tego, czy jest to prawda, czy też nie. W tym wypadku nie była, więc facet ma problem. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.

- Musiało zajść nieporozumienie... Niczego nie ukradliśmy.

Krok po kroku zbliżałam się do gnoma...

- Mam nadzieję, że uda się rozwiązać sprawę bez rozlewu krwi...

Szybkim ruchem podcięłam go i przyłożyłam leżącemu wyjęty nie wiadomo kiedy nóż do gardła.

- Jeśli ty też tego nie chcesz, każesz teraz swoim zbirom odłożyć broń, a potem porozmawiamy w miłe, przyjacielskiej atmosferze, przy butelce tutejszego cienkisza...

Obdarzyłam go złowieszczym uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorn

Staję obok mojej kompanii.

-T Bjornie, za gnoma chcesz się brać? Mówisz, że wybierasz wroga równego wzrostem :P?

Ale w sumie racja. Poczekajmy, co zrobi Kawka.

(Kawka po kilku chwilach werbalnej pertraktacji przykłada nóż do gardła gnoma)

-T - To może nam bardzo uprościć sprawę. Teraz, mości gnomie, czas na wyjaśnienia. I to dokładne. Bo widzisz, panna Kawka nie należy do cierpliwych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panowie! Spokój - piszczy fikuśne ubrany gnom - odłożyć broń! Musiało zajść chyba jednak jakieś nieporozumienie. Wybaczcie Mi Panowie ... i Szanowna Pani - kieruje słowa w stronę Kawki - Pozwólcie że się przedstawię, lecz wpierw proszę o zdjęcie noża z okolic mej szyji. Nie lubię być zakładnikiem.

************************

Na przyszłość opisujcie akcję w formie niedokonanej - będę miał więcej okazji do sprawdzania Was. Szkoda, że nie było walki - ale to Was nie ominie ;) Teraz czekamy na wypuszczenie Gnoma przez Kawkę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikozjus

Już mnie karciło żeby temu gnomowi skrócić jego nędzny żywot. Widze jednak, że ta Kawka zajmuje się bydlakiem, puszczam rękę ze sztyletu. Stojący koło mnie szaman z tym swoim dziwnym uśmieszkiem przygląda się sytuacji, jego ręką tajemniczo drży, jestem pewien że nie zawaha się użyć w razie konieczności tych sztuczek z ogniem.

Patrzę na gnoma - boi się, psubrat. Jak sytuacja się uspokoi i będzie jeszcze dychał zajmę się nim. Pustej kieszeni nie ma, a w razie czego będzie czym zapłacić za nocleg.

*****************************

Dobrze czasu używam, tej formy niedokonanej? Bo trudno mi się przyzwyczaić, rzadko tym się posługuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robin

Rozsiadam się spokojnie i kładę nogi na stół.

Nawet spokojnie prozmawiać nie moża, a oni już rzucają się na siebie. Kawka kiedyś zaprowadzi nas do grobu z tą swoją gwałtownością.

- Puść go wreszcie i opanuj się czasami, bo narobisz nam więcej kłopotów.

Wstaję od stolika i siadam przy barze.

- Przepraszam za zamieszanie i przy okazji poproszę jeszcze trochę tego wyśmienitego wina- mówię do barmana

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawka

- A ja nie lubię, gdy się mnie o coś bezpodstawnie oskarża.

Zdejmuję mu z gardła nóż i pomagam wstać. Proszę barmana o kwartę wina. W międzyczasie ta amatorka coś powiedziała... Nie zna się w ogóle na robicie. Po pierwsze, zwykli bywalcy karczm nie mają przy sobie żadnych wartych uwagi kwot. W tej dziurze jedyna interesująca ofiara to burmistrz... Po drugie nie pracuje się w bazie! Jak mamy mieszkać w tej karczmie, jeśli ona ogłosi wszem i wobec, że tutaj są złodzieje... Phi! Ignoruję to bezguście. "Wyśmienite wino"! Ona chyba nigdy nie była w Akeron... Zwracam się do gnoma.

- Zacznijmy znajomość od nowa... Jestem Kawka - Z uśmiechem podaję mu rękę.

_____

Mea culpa... Teraz dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn

Wyjmuję osełkę i zaczynam ostrzyć topór, patrząc to na szamana, to na pachołków jak na drzewko w elfim lesie. Albo elfa.

- Ta, wioskowy, ty taki cwany nie bądź, bo dobrze rzucony topór szybciej leci niż się skłąda ręce do ognistej kuli...Kuzynie, znasz może tych obwiesi? I co to za Kamień? Brylant, diament, a może rubin? Dużo wart?

Jednocześnie rozmyślam o rodzinnych kopalniach. Odkładam topór i wychylam kolejny kufel. O kurka...

- Beeeeeeeek.- widząc zdziwione spojrzenia- No, może wino najlepsze nie jest, ale utnę łeb każdemu, kto zaprzeczy, że krasnoludy są doskonałymi piwowarami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gnom usiadł na stołeczku i wypił łapczywie podane wino.

- Łeh! Kurka! Okropieństwo. Co jak co, ale nie sądziłem, że mnie czymś takim poczęstujesz - zwrócił się do barmana - Nalej im czegoś lepszego! Na mój koszt. W końcu ja tu rządzę.

Pieniądze brzęknęły o kontuar. Niziołek jak zwykle wcelował wprost w barmana. Odchylił się na krześle i zaczął mówić ...

- Dziwna z Was drużyna. Długouchy, krasnolud, gnom i dwoje dużych? Zaprawdę dziwna z Was kompania - zasępił się i zamilkł na moment - Ale ale! Ja miałem coś powiedzieć? Otóż nazywam się Peter Broldiboof i jestem tutaj burmistrzem. Zdziwiło Was zapewne moje zachowanie, ale przed paroma dniami skradziono z naszej świątyni pewien kamień ... BARDZO WAŻNY kamień. Nie znam się zbyt na tych wszystkich przesądach i innych duperelkach, bom polityk, ale wiem, że to coś ochraniało naszą osadę. Nie wiemy kto i jak tego dokonał, ale wiemy tyle, że jeśli nie znajdziemy tego kamienia w najbliższym czasie wioska upadnie. Te lasy, które mijaliście jak wiecie nie są bezpieczne...

Zapadła cisza. Milczenie Petera i jego zasępiona twarz nie były miłym widokiem. Nagle mały skrzekliwy gnom wydał się strasznie stary i zmęczony - a miał dopiero 32 wiosny na karku.

- Kontynuując - odezwał się tym razem barman - Kuzynie najdroższy, wezwałem Cię dlatego, bo jesteś jedynym z znajomych mi krasnoludów jakie mogłyby pomóc. Jeśli nie uda się Wam to osada upadnie pod atakami ... zła jakie kryje się w okolicznych lasach. Jeśli się Wam uda, to zapewne Pan Burmistrz Was odpowiednio wynagrodzi ... Prawda Peterze? - Chrząknął głośno krasnolud podając napitki.

- A! Tak tak! - pisknął burmistrz i kontynuował - Jeśli się wam uda, to dostaniecie 20 dukatów do podziału. Nie jesteśmy bogatą osadą, ale oferujemy Wam coś więcej niż pieniądze. Dajemy Wam dożywotni wstęp wolny i brak opłat za nocleg ... no i czasem kryjówkę. Panowie i Panie - tu zwrócił się do Kawki i Robin - Czy uratujecie nas? Jest to sprawa życia i śmierci ...

Tu fikuśnie ubrany gnom zamilkł oczekując na odpowiedź awanturników, jakich jeszcze kilka chwil temu oskarżał o kradzież...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawka

Kryjówka w tej dziurze i kwota, jaką w Akeron ukradłabym w godzinę... Po prostu świetnie! Ale Bjorn nie zgodzi się pewnie na zabranie wszystkich pieniędzy, jakie posiadają i odjechanie w siną dal. Cholerne więzy rodzinne...

- Zgadzamy się - powiedziałam w imieniu całej drużyny. - Proponuję jednak zwiększyć nagrodę, bo możemy zmienić zdanie. Najlepiej zacznijcie od znalezienia porządnego wina. To, które podaliście jako "coś lepszego" ledwo zasługuje na miano znośnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robin

Całkiem nieoczekiwana zmiana wydarzeń.

- Na obecną chwilę nie robi mi to różnicy, więc mogę pójść do tego lasu i poszukać ten kamień. Jednak ciekawi mnie jedna rzecz, co jest w nim takiego niezwykłego, że jest on tak ważny?

Co za wioska... Lepiej zwijajmy się ztąd, jak najszybciej. Kamień z świątyni? Znawcą nie jestem, lecz jeśli komuś tak zależy na jakimś kamieniu to znaczy, że musi być wiele warty. Ciekawe za ile możnaby go sprzedać na jednym z miejskich targów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikozjus

Kamień... mamy tej całej zgrai przynieść jakiś cholerny kamień! Ta wioska ma dziwne przesądy, gorsze od ziomków z mej rodzimej strony, my chociaż wierzyliśmy w magiczne miecze, kryształy z Pradawnych gór lub zioła szamanów. Ale żeby kamień??? Choć jeżeli należycie zwiększą ciężar mej sakiewki, to mógłbym im nawet przynieś gałązkę z drzewa.

Wypadałoby wreszcie skosztować tych osławionych złą sławą trunków. Podchodzę do lady i zagaduję barmana:

- Najlepsze co w tej budzie macie, i spróbuj mi tłuściochu dać cokolwiek co nie spełni moim oczekiwaniom, a nie będę się z tobą cackał, tylko przerobie cie na główne danie tego lokalu!

Spojrzenia moich towarzyszy uświadamiają mi że takie słowa nie są w tym ważnym dla nas momencie mile widziane. Ponownie kierując się do krasnoluda:

- Stary, tylko tak rozładowuje me napięte dziś nerwy, wybacz.

Podając mi kufel ponoć prawdziwego piwa, dostrzegam kątem oka owiniętą w czarny kaptur tajemniczą postać, niespostrzeżenie wchodzącą do karczmy. Kolejny dziwak, kolejne kłopoty...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn

Zaczynam się smiać.

- Ale tupet! Doprawdy! Wpierw oskarżacie nas o kradzież, a potem prosicie o pomoc! Nieźli jesteście, nie ma co...Ale dobrze. Tylko będę miał jeden warunek...Jakby co, to wiecie, zbierajcie trochę kasy, jakbym był w tarapatach finansowych...Zamiast darmowego noclegu. Na serio, nie będę tu tak często zaglądał. Jak będę potrzebował, to wpadnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorn

-Kamień, powiadacie mości burmistrzu? Co jest w nim aż takiego niezwykłego?

Hmm, jeśli to jest coś napełnionego mocą, to z chęcią się po to pofatyguję... choć niekoniecznie to oddam. Mam nadzieję, że będzie warto i nie okaże się to kawałkiem fikuśnie ociosanego onyksu, albo innego badziewia. Poza tym, skończyły mi się zioła. To dodatkowy powód, dla którego miałbym łazić po lesie... albo jakichś pieczarach.

- Tak jak powiedziała Kawka, zgadzam się... Ale nie o suchym pysku. I gadajże wreszcie, CO TO za kamień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakapturzona postać weszła do karczmy przerywając rozmowę. Zdawała unosić się w powietrzu, bo nawet wyczulony słuch Elfa jej nie uchwycił.

- Witajcie wędrowcy. - odezwała sie postać spokojnie akcentując każde słowo - Witajcie w naszej skromnej mieścinie. Zapewne ciekawi Was czemu tu jesteście? - pytanie rzucone w salę zadźwięczało magią.

- Ah! Mistrzu Ferenie! Przybywasz w sama porę! - skrzeknął mały burmistrz, lekko już wstawiony - Ci wspaniali bohaterowie ... ciekawi są cóż to za Kamień nam zniknął. Nie powiedziałem im, bo jak doskonale wiecie nie wiem jak działał. Mogę tylko powiedzieć, że był to rubin wielkości strusiego jaja ... <czka>

Mistrz Feren spojrzał się zniesmaczony w stronę Petera i zasiadł przy stole drużyny. Był dość wysoki jak na człowieka z nizin. Ubrany w czarny płaszcz, nosił przy sobie sztylet. Nie widzieliście jego twarzy. Nikomu jej nie pokazywał od tamtego strasznego wypadku, gdy broniąc w trakcie wojny jeden z regimentów nie stracił prawego oka.

- Zakładam iż nie interesuje Was mości Panowie i Panie długa historia, a Wasze umysły nawet w połowie nie poznały tajemnic Magii będę posługiwał sie prostymi słowami. Jak wiecie jesteśmy w dolinie jaka jest jednym ze starszych pokładów miedzi na południe od Rzeki Tern. - Spojrzał się na zgromadzonych wkoło swej osoby oczekując potwierdzenia - Niestety nie My pierwsi wydobywaliśmy tu miedź. Czyniły to dawno przed nami inne okoliczne ludy. One poumierały, ale zostawiły po sobie dość nieciekawą spuściznę ...

- Tru ... HYK! ... py - wtrącił Peter

- Nekropolię. Dość sporą. Dokładniej całe miasto znajduje się na terenie cmentarzyska. Za czasów wojny z Armią Ciemności ... siły nekromantów sprowadziły ... nie! To złe słowo ożywiły tutejszą ziemię. Sprawiły, że zmarli znów wstali z grobów szukając zemsty na nas. Z początku mogliśmy odpierać ich ataki, ale z każdym rokiem stawały się coraz silniejsze. Z pomocą przybył nam mój stary Mistrz. Z jednej ze swych wypraw po Morzu Amarantynowym przywiózł Kamień Ognia. Rubin ten napełniony jest magią ognia. Daje Światło Życia wszędzie tam gdzie czai się zło ... Dawał aż do czasu nim nie został skradziony. Jest tylko jeden świadek tego czynu ... górnik Haran ponoć widział coś, choć człowiekowi kompletnie pijanemu trudno wierzyć ... nawet w obietnice przedwyborcze - tu spojrzał się w stronę chrapiącego już za stołem Gnoma. - Tu nawet nie chodzi o bezpieczeństwo osady, ale i całego traktu. Jeśli Nekropolia znowu ożyje, to na Bogów nie wiem kto powstrzyma plagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po słowa Mistrz Ferena (Wasze umysły nawet w połowie nie poznały tajemnic Magii)miałem straszną ochotę cisnąć w niego Ognisty Pocisk, ale na szczęście się powstrzymałem. Jego informacje o Kamieniu Ognia wzbudziły moje szczere zainteresowanie. To bardzo cenny artefakt. I nie mogę się doczekać, aż będę mógł go zbadać. Jeśli jest naprawdę taki potężny, to możliwości, jakie staną przede mną otworem... (w tym momencie moje oczy dość znacząco rozbłysły)

- Nie wiem, jak wy, ale ja mam wielką chęć podjęcia się zadaniu odzyskania Kamienia. Oczywiście, by zapobiec ponownemu powstaniu armii umarłych...

Moje słowa nie zabrzmiały zbyt szczerze. Ale to była w tej chwili kwestia najmniej mnie interesująca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bjorn

Wielki rubin, na dodatek kosztowny i wielka armia nieumarłych? Dawać mi go!! I jeszcze pijaczyna-świadek!

- Cała armia? Zajmę się nią! A co do pijaków...Kto się z nimi dogada lepiej niż krasnolud? Ja w to wchodzę! Kuzynie, dziękuję! Ha, zabawa! Dawaj jeszcze piwa!

Łapię kufel i wypijam go haustem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...