Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ymir

Rozwiązany: Medieval II Total War, Dyplomacja i Handel

Polecane posty

Macie jakieś konkretne rady jak poprawić stosunki z innymi frakcjami, które są ze mną w sojuszu, lub po prostu nie w wojnie? Coś podarować, czy coś? No i zwróćcie uwagę na fakt, że chcę się ograniczyć do 5 tys.

Czy prawa handlowe dają coś ponad przypływ kasy?

Przepraszam, że dwa problemy w jednym temacie, ale w zasadzie oba sprowadzaja się do tego samego. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie trzeba powiedzieć, że dyplomacja w Medieval'u II jest bardzo hmmm...ograniczona i totalnie, nomen-omen, pozbawiona jakiejkolwiek "długofalowości".

Jednak można poczynić pewne kroki aby z sojusznikami czy z frakcjami nam neutralnym,i utrzymywać, a przynajmniej starać się utrzymać, poprawne, pokojowe stosunki.

Przede wszystkim jako sygnatariusz, należy starać się wypełniać "postanowienia" wynikające z zawarcia takiego czy innego sojuszu - jeżeli na naszego sojusznika inne państwo dokona inwazji, należy niezwłocznie przyjść ofierze z pomocą: złupić jakieś miasto wroga czy po prostu rozbić armię inwazyjną.

Poza tym nie należy zbyt szybko powiększać zasięgu terytorialnego naszego królestwa - zbyt wielka potęga zawsze będzie solą w oku innych frakcji, nawet sojuszniczych i prędzej czy później może dojść do zgrzytów. Mówię to w kontekście konkretnych prowincji. Dajmy na to: gramy Hiszpanią, naszym sojusznikiem jest Mediolan. Powszechnie wiadomo, że ten ostatni bardzo interesuje się min. Marsylią. Zatem jeśli ubiegniemy naszego sojusznika i zajmiemy to nadmorskie miasto, z czasem stosunki z Mediolanem ulegną pogorszeniu i to znacznemu. Nawet będzie mogło dojść do wojny.

Analogicznie wygląda sytuacja w przypadku Brugii czy Antwerpii: jeśli będziemy grać np. Anglią i zajmiemy w/w miasta, to prędzej czy później będziemy czuć na plecach oddech Szkocji, Dani, Francji a nawet Niemiec.

Należy również szanować podziały graniczne różnorakich frakcji - nikt nie lubi jak obca armia się pałęta po własnych włościach - nie przestrzeganie tego potrafi bardzo szybko popsuć nawet najlepsze stosunki. Dlatego dobrze jest mieć, z góra dwoma sojusznikami, podpisane wzajemne prawo do przemarszu czyli obopólny dostęp wojskowy. Jednak należy dobrze się zastanowić nad tym krokiem. Istnieje ryzyko, że nasz sojusznik, obdarzony w/w prawem, wyroluje nas i niepostrzeżenie złupi któreś z naszych miast. Dlatego należy tak dobrać sobie sojusznika aby mieć jako taką pewność, że nasza i jego polityka ekspansywna, nie będzie się krzyżowała.

Poza tym, należy, jak ognia, wystrzegać się ekskomuniki. Ów złowroga, papieska bulla, jest drogą do naszego piekła - wyklęte państwo można, bez żadnych papieskich konsekwencji, łupić ile wlezie. Do tego całkiem prawdopodobna będzie ogłoszona kolejna, wspaniałomyślna decyzje papieża - wyprawa krzyżowa na któreś z naszych miast. Wtedy możemy mieć pozamiatane i to nieźle - niewykluczone, że przyjdzie nam się zmierzyć z kilkoma armiami "krzyżowców". Jednak jest panaceum na papieską decyzję. Należy zgładzić ojca świętego i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle będziemy "rozgrzeszeni" (każdy nowo wybrany papież dokonuje "amnestii" i przebacza winy wrogom Kościoła).

Nieco z innej beczki: idealnym przypieczętowaniem sojuszu jest mariaż + gotówka. Wtedy przez co najmniej kilkanaście tur będziemy mieć spokój i idealne stosunki z owym sojusznikiem.

Natomiast wiem z "autopsji", że "kupowanie" zawieszenia broni nie opłaca się. Swego czasu, mongolskiej frakcji, zapłaciłem 100tys florenów za odczepienie się od moich miast w Syrii. Najeźdźcy zgodzili się na moje warunki ale po całych dwóch turach, łamiąc rozejm, uderzyli na Antiochię. Myślę, że to zdradzieckie posunięcie Mongołów wynika z tego, iż ta frakcja najczęściej wybiera sobie ową metropolię na własną stolicę. Zatem nieważne co by się robiło to i tak Orda ruszy na to miasto.

Stosunki z innymi państwami można również polepszyć mieczem, wymierzonym w innowierców. Grając katolikami nikomu nie będzie przeszkadzało jak będziemy drzeć koty z np. półksiężycem. Rzecz jasna wszystko w granicach "zdrowego rozsądku", gdyż, tak jak pisałem wyżej, nasz zbytni rozrost terytorialny nie jest na rękę innym frakcjom, nawet o tym samym wyznaniu. Zatem, jak np. będziemy grać Portugalią i powalimy na kolana Maurów, to jak w banku, będziemy mieć wojnę z Hiszpanią i/lub Mediolanem czy Sycylią.

Prawa handlowe są jedynie jako taką umową gospodarczą - nic więcej; nie wiąże się ona bezpośrednio ze stosunkami politycznymi. Nie trzeba zatem mieć "wypicowanych" kontaktów z inną frakcją aby mieć zagwarantowane prawa handlowe (dają tylko kasę). Co ciekawe: kupiec frakcji, z którą mamy zagwarantowane owe prawa, bez problemu może wyeliminować, z danego ośrodka handlu, naszego kupca. Trochę to dziwne no ale cóż...business is business :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe: kupiec frakcji, z którą mamy zagwarantowane owe prawa, bez problemu może wyeliminować, z danego ośrodka handlu, naszego kupca.

Zdążyłem się przekonać :P

Dzięki za wyczerpującą i konkretną wypowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...