Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

org

Dubbing w grach

Polecane posty

Dubbing w grach ma ogromne znaczenie. Szczególnie w grach wymagających wczucia się w postać, którą kierujemy, np. RPG-ach. Niestety często zdarza się, że gracze w Polsce otrzymują produkt słabszy, niż ci za granicą... Sytuację dobrze obrazuje rysunek:

1129890656.jpg

Na szczęście coraz więcej produkcji jest polonizowanych poprawnie lub nawet lepiej, choć zdarzają się wpadki. Wystarczy tylko wspomnieć Mass Effect 2. Zatrudniono masę gwiazd, m.in Maleńczuka, Bohosiewicz oraz Nowickiego. I wyszła z tego kiszka, bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy wersja oryginalna dostaje najwyższą możliwą ocenę-10, a wersja spolszczona (spartaczona chciałoby się rzec) tylko 7. Coś musi być na rzeczy, skoro w recenzji w CD-Action Allor pisze:

Gdybym miał oceniać sam dubbing, to pewnie ocena oscylowałaby w okolicach piątki.

i dodaje ramkę z poradnikiem jak uzyskać spolszczenie kinowe. Narzekano też na inną produkcję od EA, czyli Bad Company 2. Cóż, Czarek Pazura niektórym tak bardzo kojarzy się z Kilerem, że przeszkadza swoim głosem podczas gry w singlu ;).

Inną "polską" kaszanką był Mirror's Edge. Huh, głosy były tak mdłe, że po pierwszych misjach wyłączyłem je i grałem przy własnym podkładzie ;). Śmiało można rzec, że były słabe jak przerywniki pseudomangowe. Dobra gra, zasługiwała na więcej, ale EA znów dało ciała.

Bardziej na luzie można podejść do policji z Oahu, dokładniej z Test Drive Unlimited. Głos tej pani kojarzył się bardziej z peronem PKP niż poważną komendą policji na Hawajach. Przynajmniej gra zyskała jakiś element komediowy :lol2:.

Zakończmy znęcanie się nad polskim bieda-dubbingiem i zajmijmy się czymś wykonanym znacznie lepiej. Ot, taki na przykład Wiedźmin. Dobry przykład na to, że Polak potrafi (niekoniecznie coś "spsuć"). Teksty Geralta były diablo klimatyczne i świetnie wpłynęły na mój odbiór gry. Starałem się wyobrazić sobie kogoś innego w roli Gerwanta, ale nijak mi to nie wychodzi, co potwierdza profesjonalizm twórców albo słabość mojej wyobraźni.

Z gier "mniej poważnych" śmiało można wyróżnić Sam & Max. W rolę tytułowych bohaterów z powodzeniem wcielili się Jarosław "Kaczor Donald" Boberek i Wojciech "Jaką taśmę wybierasz" Mann :). Cóż niektórzy wolą wersję angielską, ale mi kreacje rodzimych aktorów zdecydowanie bardziej przypadły go gustu.

Przy okazji Mass Efecta 2 wspominałem o gwiazdorskiej obsadzie, która nie poradziła sobie z grą. Moim zdaniem inaczej było w przypadku przygód Księcia z Prince of Persia z 2008 roku. Owszem, bohater jest trochę bucowaty, ale Zakościelny dobrze poradził sobie z tą rolą. Na plus. :)

Na koniec cofnijmy się do początku dekady. Wtedy to wydano jednego z klasycznych (czyli tych, co mają swoje internetowe kościoły) RPG-ów, czyli Baldurs Gate II. Już z okładki możemy wywnioskować, że dubbing będzie co najmniej dobry. Mimo, że "nazwiska nie grają", to takie tuzy jak Piotr Fronczewski, Krzysztof Kolberger , Gabriela Kownacka, Wiktor Zborowski czy Henryk Talar (szczególną sympatią darzę tego ostatniego :)) gwarantują świetny "feeling". Podobnie było z kolejną legendą gatunku, czyli Planescape: Torment. Może to dlatego, że polską wersję językową opracowano przy udziale aktorów "grających" w BG. :)

Staram się w każdej grze, w której jest to możliwe, grać z polskim dubbingiem. Jednak czasami okazuje się to zbyt trudne zadanie... Tak było z Falloutem 3. Od porodu początku czułem, że coś jest nie tak i ostatecznie musiałem wybrać wersję z napisami. Przynajmniej nie straciłem postępu gry.

Wyróżnienie wędruje do twórców Portal. GLaDoS brzmi naprawdę przekonująco :). Podobać się może też głos Ezio z Assassin's Creed 2, szczególnie włoskie wstawki w stylu "Requiescat in pace".

W tym temacie porozmawiajmy o dubbingu w grach-niekoniecznie tylko polskim. Może ktoś woli japońskich aktorów? :)

Bonus z okładki Black Opsa:

W pudełku gra w Polskiej tekstowej wersji z polską instrukcją

Czytał Tomasz Knapik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chlubnym wyjątkiem był Sam & Max... ;)

Pamiętam że dubbing był bardzo dobry, czasem były tylko

jakieś rozbieżności z tekstem.

To była jedyna gra z polsim dubbingiem w którą grałem z wielką przyjemnością.

Co do Test Drive Unlimited:

Na początku gry, kiedy bohater jest na lotnisku, poczułem się nie jak na tropikach, ale na dworcu wschodnim

; / IMO dubbing gry spartolono i to poważnie... I jeszcze te modelki które gadają jakby pilnie potrzebowałyby psychotropów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dubbing w Gothicu był jak dla mnie świetny, a gra trzymała swojski klimat, a pamiętacie Alone in the Dark, Gonera odtwórcą roli Carnby-ego porażka, do tego cały czas są niepotrzebne przekleństwa, tu też wygrała ocena gry z oceną dubbingu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrym dubbingiem oznaczyła się odsłona Warcraft 3 i Warcraft 3: The Frozen Throne.

Porównując wersję angielska z polską znacznie spodobała mi się rodzima. O wile bardziej wyraźna, ciekawa, a niektóre głosy jednostek naprawdę rozśmieszały :]

Tymczasem inna gra Blizzarda: Stracraft 2, była dla mnie nie do zniesienia po polsku.

Od tego czasu uznaję że chociaż akcent polskich aktorów w grach fantasy jet dobry to

w Science-Fiction już nie jest tak dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyróżnienie wędruje do twórców Portal. GLaDoS brzmi naprawdę przekonująco :)

Takie pytanie, zrodzone z nabytej awersji do polskich tłumaczeń nie-fanowskich: zrobili polski dubbing Portala czy mówimy tu o oryginale, za który (wraz z TF2) aktorka została nagrodzona?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@piotrekn

Oczywiście mówimy o oryginale. :) Poza mapami nie próbowałem modyfikować Portala, nawet w tak prosty sposób jak poprzez podmianę dźwięków.

@Kicusiek

Niestety na chwilę obecną grałem tylko w wersję demo Metra 2033. Jeśli chodzi o gry z rosyjskimi akcentami, to podobał mi się głos Mirosława Utty w Stalkerze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem inna gra Blizzarda: Stracraft 2, była dla mnie nie do zniesienia po polsku.

Dokładnie, jak obejrzałem filmiki na YouTube to pierwsze co pomyślałem "walić taki dubbing, wolę już zagrać w angielską wersję językową". Polskiego podkładu unikam jak ognia, a ze spolszczeń korzystam wtedy kiedy są wymagane np. w grach RPG. Jedyne gry jakie przeszedłem z polskim Dubbingiem były.. Carmageddon, The Bard's Tale, Diablo II i Assassin's Creed, oczywiście jeszcze grałem w Heroes of Might and Magic 3, ale zanim przejdę tę grę to się zestarzeję. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@piotrekn

Oczywiście mówimy o oryginale. :) Poza mapami nie próbowałem modyfikować Portala, nawet w tak prosty sposób jak poprzez podmianę dźwięków.

Jeśli mówimy o Valve i jego oryginalnych ścieżkach, od razu myślimy "majstersztyk". Poza świetnym klimatem i świetnymi postaciami, dobrali świetnych aktorów począwszy od Eli Vance'a, poprzez Snajpera a na Gordonie Freemanie i Chell skończywszy. Mają po prostu sztab specjalistów scenarzystów, aktorów i cholera wie kogo i to widać, jak zresztą w całej masie zagranicznych produkcji.

Taka ciekawostka, na pewno wszyscy zwrócili uwagę na dość trudna do imitowania intonację GLaDOS przez usunięciem rdzenia moralności. Cały tryk polegał na tym, że pani Ellen McLain nagrała to samo zdanie na kilka różnych sposobów, a specjaliści to zręcznie zmontowali, prawdopodobnie okraszając to serią efektów dźwiękowych. I jeszcze raz, gorące brawa dla tej pani za udźwiękowienie GLaDOS, Announcer i Combine Overwatch!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o polski dubbing - mam na temat owego zjawiska BARDZO złe zdanie i nieliczne wyjątki w postaci takiego rodzimego Wiedźmina, czy Warcrafta III tylko regułę potwierdzają.

Śmieszne jest w sumie to, że jesli chodzi o dobry, lub przynajmniej nie "bolący" dubbing, więcej przypominam sobie starych tytułów: Larry 7 (legendarne tłumaczenie ;)), Wspomniany Planescape: Torment, Warcraft III, Disciples II, Gothic... Momentami lepsze od wersji oryginalnych.

Dzisiaj? Poważnie - z trudem przypominam sobie grę w pełnej polskiej wersji, która nie wywołałaby u mnie ataku wściekłości... Żeby nie szukać daleko sięgnę po trzy przykłady pełniaków z CD-A:

Brothers in Arms - z ciekawości zainstalowałem polską wersję z podkładem - takiego overactingu dawno nie widziałem, poważnie. Efekt? Reinstal na full-eng - wprawdzie głosy nie były wiele lepsze, ale przynajmniej nie słyszałem rodzimego rzucania mięsem podkreślanego w taki sposób, jakby aktorów zmuszano batem do bluzgania.

Secret Files: Tunguska - próbowałem, choć już po usłyszeniu pierwszej kwestii głównej bohaterki ("Tatoooo?") miałem ochotę natychmiastowo wywalić grę z dysku. Wytrzymałem niewiele ponad godzinę. Ba! Szukałem nawet zangielszczenia - niestety bez skutku.

GRAW - sytuacja praktycznie identyczna jak wyżej - tyle tylko, że tu jeszcze grze dopomógł fakt, iż uznałem ją za profanację pierwszego Ghost Recona.

Z ciekawych rzeczy - jak już jesteśmy przy spolszczeniach - niekoniecznie dubbingowanych, choć te spotyka to częściej, jak Homeworld 2, Brothers in Arms, Temple of Elemental Evil czy chyba jeszcze Mass Effect - potencjalne niezgodności modów z rodzimą wersją. Mówiąc prościej - w takich wypadkach polska wersja jest niczym więcej jak produktem wybrakowanym, bo nie ma tych samych możliwości co oryginalna wersja językowa. Jeśli robi się takiego bubla, to po co w ogóle się za to brać?

Z punktu widzenia samego aktorstwa - w rodzimych wersjach mamy dwa zasadnicze problemy - podejście naszych aktorów traktujących podkładanie głosów do gry jak fuchę na poziomie bajki dla siedmiolatków oraz sam poziom naszych aktorów - przykro mi to mówić, ale jest kiepski, po prostu. Rodzimi aktorzy NIE potrafią grać naturalnie, w sposób przekonywujący, to, co widzimy, to poziom nie filmowy, a teatralny, czy raczej wierszowy - recytowanie, a nie odgrywanie swojej roli z pełnym przekonaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głos Sonii Bohosiewicz w ME 2 strasznie mnie drażnił. Nie mam do niej nic jako aktorki, ale głos podkładała tak sobie.

Zgadzam się z przedmówcą. Niektórzy aktorzy, a szczególnie ci, którzy nie mają z grami żadnego doświadczenia, traktują to jako szybki sposób na zarobienie kasy, przy minimum wysiłku. Powinno zapraszać się więcej osób, które mają już doświadczenie i wychodzi im to dobrze. Chociaż z drugiej strony nie można wszędzie zatrudniać Piotra Fronczewskiego.

O ile się nie mylę, to chyba największym spolszczeniem w historii było Planescape: Torment i rzeczywiście wszyło genialnie, tak samo jak z Baldur's Gate. Nie wiem w sumie od czego to zależy. Może kiedyś ludziom bardziej zależało, a teraz byle szybciej wydać, byle więcej kasy.

A możecie napisać coś na temat występu Bogusława Lindy w GoW III?? Nie dane mi było zagrać w tę grę i jestem ciekaw jak im to wyszło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z punktu widzenia samego aktorstwa - w rodzimych wersjach mamy dwa zasadnicze problemy - podejście naszych aktorów traktujących podkładanie głosów do gry jak fuchę na poziomie bajki dla siedmiolatków oraz sam poziom naszych aktorów - przykro mi to mówić, ale jest kiepski, po prostu. Rodzimi aktorzy NIE potrafią grać naturalnie, w sposób przekonywujący, to, co widzimy, to poziom nie filmowy, a teatralny, czy raczej wierszowy - recytowanie, a nie odgrywanie swojej roli z pełnym przekonaniem.

Rozumiem, że Twoim zdaniem poziom teatralny jest gorszy niż filmowy (dla gier)?

Jeśli tak to się kompletnie nie zgodzę. Ostatnio mam sposobność w teatrze bywać bardzo często i nawet aktor grający "na co dzień" Rysia z Klanu okazał się tam aktorem świetnym, innym razem Lubaszenko zaprezentował świetną rolę, bardzo dobrze grając między innymi głosem, co w tym temacie jest najważniejsze.

Kiepska gra głosu nie zawsze jest winą samego aktora, który choć sądząc po serialach, w których gra "na co dzień" jest aktorem kiepskim, dopiero w teatrze pokazuje pazur. Dobrych aktorów mamy na tyle dużo, że nie stanowi problemu dubbingowanie nawet tak rozległych kwestii dialogowych jak we wspomnianym Baldur's Gate. Winą obarczyłbym raczej osoby odpowiedzialne za organizację całego dubbingu. To w końcu oni aktorów, a raczej ich głosy dobierają do produkcji i zapewniają im warunki do pracy. Twórcy Wiedźmina niejednokrotnie wypowiadali się ile pracy włożyli w dubbing swojego dziecka i zarówno wersja polska jak i angielska wyszły im świetnie. Z kolei osoby odpowiedzialne za Fallouta 3 dały d... w sprawie polonizacji, pewnie gdyby dubbingowali Władcę Pierścieni do roli Gandalfa daliby Cezarego Pazurę "bo to znany aktor jest".

Są w naszym kraju aktorzy, którzy niejednokrotnie sprawdzili się w podkładaniu głosu pod postacie z gier i to właśnie z ich usług należałoby korzystać, jest ich całkiem sporo, ale decyzja o tym kogo usłyszymy należy w większej mierze od osoby, która całość organizuje. Wyobraźcie sobie jakiś istniejący film komediowy, w którym zamiast Jima Carreya podstawiono Clinta Eastwooda, nie wydaje mi się by wyszło to dobrze mimo, że Eastwooda uważam za bardzo dobrego aktora.

A więc po pierwsze: dobór aktorów do ról.

Po drugie, które podejście wychodzi lepiej "Panie masz tu pan pińcyt złoty i przeczytaj nam tekst w parę godzinek" czy może złożoną i czasochłonną pracę nad głosem postaci, w którą wkłada się tyle ile w rolę w dobrym filmie/sztuce.

Nie ma co tu najeżdżać na aktorów, że do zupy są. Po prostu albo cała ekipa podchodzi do dubbingu jak do swego rodzaju oddzielnej, dużej i drogiej produkcji, albo "poczytamy se do mikrofonu tekst w sobotę od 14 do 18, bo tak akurat mają wolne studio za rogiem". Teraz sami wczujcie się w rolę aktora, który dołącza do jednej i drugiej ekipy i jest już PO podpisaniu kontraktów, jak wyglądałoby Wasze podejście?

Z drugiej strony nie mogę się zgodzić, że do gier trzeba znanych i doświadczonych z tą gałęzią rozrywki "głosów". Zdarzyło mi się ostatnio słyszeć studentkę (przy czytaniu pewnej opowieści dzieciom) , która ze swoim głosem niemal równie dobrze poradziłaby sobie z rolą narratora w produkcjach o podobnych klimatach jak te, które "opowiadał" wspomniany Fronczewski. Zdaje się zresztą, że do gier Blizzarda głosy podkładają zwykli pracownicy tego studia, mogę się co prawda mylić, ale wydaje mi się, że natknąłem się na takie informacje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A możecie napisać coś na temat występu Bogusława Lindy w GoW III?? Nie dane mi było zagrać w tę grę i jestem ciekaw jak im to wyszło.

Wyszło całkiem w porządku. Nie jest to dubbing na poziomie oryginalnego, a sam Linda nie ustrzegł się paru kwestii, które wyszły dość komicznie, ale ogólnie można całą polonizację uznać za udaną. Duże wrażenie na mnie zrobił epizod Michała Żebrowskiego. Jako Herkules sprawdził się równie dobrze co odtwórca roli Herkulesa w oryginalnym dubbingu - Kevin Sorbo (swoją drogą Sorbo grał w popularnym w latach 90. serialu i w serii filmów o przygodach... Herkulesa, więc kto jak kto, ale on do tej roli był przygotowany perfekcyjnie).

Bardzo spodobał się dubbing w Uncharted 2. Boberek jest polskim geniuszem dubbingu i potrafi wcielić zarówno w rolę króla Juliana, jak i Nathana Drake. IMO polski dubbing lepszy niż wersja oryginalna (a także lepszy niż wersja francuska, w którą miałem okazję raz zagrać).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że Twoim zdaniem poziom teatralny jest gorszy niż filmowy (dla gier)?

Przeczytaj mój tekst jeszcze raz, a potem znowu i tak do skutku.

Czy ja powiedziałem, że aktorstwo filmowe jest lepsze czy gorsze od teatralnego? NIE. Nie wkładaj mi do ust słów, których nie wypowiedziałem.

Chodziło mi o to, że nasi radośni aktorzy nie potrafią grać filmowo - sądząc po skali tego zjawiska najpewniej jest to wina naszych rodzimych, skostniałych szkół aktorskich/filmowych.

W tekstach teatralnych/scenicznych aktor musi jakoś pogodzić naturalność z warunkami sceny, to jest akustyką, ustawieniem, ewentualnym brakiem mikrofonu - w takich warunkach pewien overacting, kiedy nie każdy widz może widzieć dobrze twarz aktora, jest wręcz wskazany, pozwala bowiem dobitnie i wyraźnie oddać emocje odgrywanego bohatera.

W aktorstwie filmowym jednak liczy się prosty, nieskrępowany naturalizm odgrywania roli i niezamierzony overacting wygląda po prostu śmiesznie. Nasi rodzimi aktorzy jednak nie potrafią się bez tego obyć. Role naprawdę przekonywujące i NIE brzmiące jak słaby teatr można policzyć na palcach jednej ręki drwala po przejściach. Najwyraźniej nikt wykładowcom i instruktorom w naszych szkołach filmowych nie powiedział, że era kliszy łupanej, w której aktorstwo teatralne nie różniło się od filmowego się już dawno skończyła.

Dobieranie aktora do roli to jeszcze inna bajka, która w naszym kraju leży i kwiczy - w dubbingu growym zwłaszcza - liczą się nazwiska na pudełku w reklamach, a nie faktyczną jakość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o to, że nasi radośni aktorzy nie potrafią grać filmowo - sądząc po skali tego zjawiska najpewniej jest to wina naszych rodzimych, skostniałych szkół aktorskich/filmowych.

Akurat tutaj zależy co rozumiesz jako grę filmową - czy tylko na wielkim ekranie, gdzie nierzadko znana z serialu twarz promuje film, czy również dubbingowe role, do których (w filmach!) potrafią się przyłożyć. Oczywiście, są lepsi i gorsi, niemniej jednak użyczanie głosów (do filmów!) im wychodzi raczej lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca wszystkich osób, którzy podkładają głosy musi być niebywale trudna. Niektórzy z nich wcale nie mogą zobaczyć oryginalnych postaci, których głosu udzielają. Dlatego większość dubbingów w grach to kaszanki. Co do samych gier, to nie zapamiętałem żadnej, którą by można chwalić za dobrą jakość dubbingu. W pamięć zapadły mi za to typowe kaszany, jak na przykład R6 Vegas. Aż zęby bolą na samą myśl!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wy marudzicie,może wy zacznijcie dubbingować gry co?,mówicie w kółko polski dubbing jest beznadziejny i tamto też aktorzy starają się jak najbardziej aby wyjść wiarygodnie,a wy skreślacie polski dubbing za jedną grę w którym nie wyszedł i potem kolejne?.

Naprawdę jesteście niesamowici.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem, że to ciężka praca, że dużo pieniędzy w to idzie, tylko... po co? Wersje kinowe są tańsze i tysiąc razy lepsze. Zresztą bardziej niż środki liczy się tutaj efekt, a ten jest zazwyczaj bardzo mizerny... Raz na milion trafi się dubbingowana produkcja, w której widać, że naprawdę miało to sens. Na przykład taki Wiedźmin czy niektóre przygodówki (Nawet te budżetowe. Byłem mile zaskoczony grami Sublustrum i Darkness Within. Samymi grami i dubbingiem w tychże.)

PS Niedawno chciałem założyć na forum praktycznie taki sam temat: O dubbingu w grach i o polonizacjach kinowych, ale jakoś nie został chyba przyjęty. Nie różnił się wiele od tego. No cóż...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówicie w kółko polski dubbing jest beznadziejny i tamto też aktorzy starają się jak najbardziej aby wyjść wiarygodnie,a wy skreślacie polski dubbing za jedną grę w którym nie wyszedł i potem kolejne?

Jeden? Poczytaj dokładniej to auważysz, że poszło już sporo przykładów dubbingów beznadziejnych lub w ogólnym rozrachunku gorszych od oryginału.

Polski dubbing po prostu jest beznadziejny częściej niż jest dobry - powodów jest wiele - od jakości i podejścia samych aktorów, przez podejście studia, po brak zapoznania się z podkładaną rolą.

Jako klienci, którzy - uwaga! - kupują zdubbingowaną grę licząc na dobry podkład o jakości porównywalnej z oryginalną wersją językową mamy prawo narzekać, kiedy dostajemy bubla od którego uszy bolą. Płacę i wymagam - proste.

Ale wy marudzicie,może wy zacznijcie dubbingować gry co?

Argument na poziomie przedszkola - "sam byś lepszego filmu nie nakręcił/gry nie zrobił/głosu lepiej nie podłożył" - a od kiedy to, by oceniać takie rzeczy trzeba się tym profesjonalnie zajmować? Jeśli rola odegrana jest po prostu słabo, to mogę to stwierdzić nie będąc profesjonalnym aktorem.

A tak swoją drogą - jeśli już zatrudnia się profesjonalnych aktorów, to chyba można oczekiwać od nich profesjonalnej roboty, a nie fuszerki - inna sprawa, że nasze polskie gwiazdeczki mogą się też absurdalnie cenić, co faktu jednak nie zmienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, w sumie oskarżamy tych biednych aktorów, a oni rzeczywiście, tak jak mówił Kruczek11, czasami nie mają szans dobrze popracować z tekstem. Nie wiedzą o co chodzi w całej historii. Najgorsze jednak jest to, że ktoś jednak te wygłaszane przez aktorów teksty, puszcza do gry. Przecież ktoś normalny po przesłuchaniu tych dialogów, wiedziałby, że coś jest nie tak i kazałby nagrać to jeszcze raz, inaczej. Brak większych funduszy czy zwyczajne lenistwo? Nie wiem. Jestem za wersjami kinowymi, tańsze, a jak ktoś zna mniej więcej angielski to może łączyć czytanie napisów ze słuchaniem głosów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówicie w kółko polski dubbing jest beznadziejny i tamto też aktorzy starają się jak najbardziej aby wyjść wiarygodnie,a wy skreślacie polski dubbing za jedną grę w którym nie wyszedł i potem kolejne?

Jeden? Poczytaj dokładniej to auważysz, że poszło już sporo przykładów dubbingów beznadziejnych lub w ogólnym rozrachunku gorszych od oryginału.

Polski dubbing po prostu jest beznadziejny częściej niż jest dobry - powodów jest wiele - od jakości i podejścia samych aktorów, przez podejście studia, po brak zapoznania się z podkładaną rolą.

Jako klienci, którzy - uwaga! - kupują zdubbingowaną grę licząc na dobry podkład o jakości porównywalnej z oryginalną wersją językową mamy prawo narzekać, kiedy dostajemy bubla od którego uszy bolą. Płacę i wymagam - proste.

Ale wy marudzicie,może wy zacznijcie dubbingować gry co?

Argument na poziomie przedszkola - "sam byś lepszego filmu nie nakręcił/gry nie zrobił/głosu lepiej nie podłożył" - a od kiedy to, by oceniać takie rzeczy trzeba się tym profesjonalnie zajmować? Jeśli rola odegrana jest po prostu słabo, to mogę to stwierdzić nie będąc profesjonalnym aktorem.

A tak swoją drogą - jeśli już zatrudnia się profesjonalnych aktorów, to chyba można oczekiwać od nich profesjonalnej roboty, a nie fuszerki - inna sprawa, że nasze polskie gwiazdeczki mogą się też absurdalnie cenić, co faktu jednak nie zmienia.

Oh nie,nasi Polscy aktorzy są zakałami świata,jeśli nie pasuje ci nasze aktorstwo to na cholerę żyjesz w Polsce co ?

wyjedz do kraju wuja Sama i zapomnij o rodowitym języku zapomnij o Polsce i o wszystkim z nią związanym,bo ci aktorstwo nie pasuje.Dobre sobie jest takie powiedzenie "Polacy nie gęsi,swój język mają" więc czemu nasi aktorzy nie mogą pochwalić się swoim talentem nawet w grach jeśli im to nie wychodzi?,odpowiedz jest prosta:zbyt bardzo uzależniliśmy się od języków obcych w grach że zapomnieliśmy o swoim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jednak jest to, że ktoś jednak te wygłaszane przez aktorów teksty, puszcza do gry. Przecież ktoś normalny po przesłuchaniu tych dialogów, wiedziałby, że coś jest nie tak i kazałby nagrać to jeszcze raz, inaczej. Brak większych funduszy czy zwyczajne lenistwo?

Odpowiedzi są dwie:

- Kasa - każdy dzień - ba!, każda godzina nagrań swoje kosztuje, a takie "bzdety" jak pokazanie aktorowi o co tak naprawdę w scence chodzi to w końcu strata cennego czasu.

- Podejście, czyli czort z jakością, w końcu gry są dla dzieci, które każdy kit sobie wcisną.

Oh nie,nasi Polscy aktorzy są zakałami świata,jeśli nie pasuje ci nasze aktorstwo to na cholerę żyjesz w Polsce co ?

wyjedz do kraju wuja Sama

Żałosne.

Śmieszne jest czytanie takich tekstów napisanych przez kolesia, który sam poprawnie nie umie pisać.

Amerykańskiej masowej kultury nie znoszę i uważam ją za jeden z głównych czynników odpowiedzialnych za "głupotyzację" naszego zapatrzonego w zachód narodu, ale to nie temat do takich dyskusji, a już z pewnością nie z tobą - bez obrazy.

więc czemu nasi aktorzy nie mogą pochwalić się swoim talentem nawet w grach jeśli im to nie wychodzi?

Jeśli im nie wychodzi, to czym się chwalić? Spapraną robotą? Nie sądzę.

zbyt bardzo uzależniliśmy się od języków obcych w grach że zapomnieliśmy o swoim.

Jedyne zdanie, z którym mogę się, po własnej interpretacji, ale jednak, zgodzić. Przykro mi jest, kiedy nawet polskie produkcje wykonuje się "domyślnie" po angielsku. Jasne, marketing i tym podobne sprawy, ale jeśli dobrze kojarzę, to na ten przykład Rosjanie, Niemcy i spora część innych aż takich językowych cyrków nie odwalają.

Z drugiej strony - wolę rzetelnie zdubbingowaną po angielsku scenę, niż spapraną w naszym języku - polskich wersji nie instaluję po to, by nie wiedzieć, czy śmiać się, czy płakać z podkładu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...