Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Gothic

Polecane posty

W tym temacie rozgrywana jest sesja w świecie gry Gothic prowadzona przez Valdiciecia. Życzę miłej zabawy ;)

gothicu.png

Sesja Gothic

Mistrz Gry: ValdiCieć

Gracze: Nick Wazalski, Zireael, Soutys, Lukasss, Kookoo, ChosenOne

Miejsca wolne: brak, jest lista rezerwowa

Tematy:Dyskusje o Sesji Gothic

Opis: Sesja w świecie Gothica tocząca się po dwóch tygodniach od upadku Magicznej Bariery.

Regulamin:

1. Regulamin FA i działu Sesja RPG oraz netykieta są instancją najwyższą i złamanie ich grozi przewidzianymi odgórnie karami.

2. Moderatorzy stanowią władzę wykonawczą i nawet sam Beliar nie jest im straszny (czyt. jak ich wkurzysz, to nawet MG ci nie pomoże, bo sam się ich boi).

3. MG jest uosobieniem Adanosa, Innosa i Beliara w jednym. Sprzeciwianie się jego woli może zaowocować:

a) upomnieniem

B ) ostrzeżeniem sesyjnym

c) wydaleniem z sesji

d) ostrzeżeniem forumowym

e) a jeśli doprowadzisz moderację do szewskiej pasji, to nawet banem (MG nie będzie wystosowywał prośby o takie konsekwencje)

f) tymczasowym lub trwałym kalectwem albo śmiercią postaci spowodowanymi jakimś małym tsunami w środku kontynentu albo cegłą w drewnianej świątyni

4. Gracze mają tydzień czasu na odpis, w przeciwnym razie grożą im kary przewidziane w punkcie 3.

5. Możliwe jest zwiększenie terminu dla gracza w szczególnych przypadkach (pogrzeb, matura, wyjazd, brak weny ? cokolwiek byle sensowne) o ile MG zostanie uprzedzony na dzień przed upływem terminu.

6. Ustawiczne olewanie sesji albo robienie z MG głupiego Jasia skutkuje karami przewidzianymi w punkcie 3.

7. MG zobowiązuje do informowania graczy, że został im tylko dzień na odpis.

8. MG będzie starał się odpisać na sesję w przeciągu dwóch tygodni od pojawienia się ostatniego odpisu graczy.

9. Gracze mogą pisać w trybie dokonanym w celu zdynamizowania rozgrywki, ale?

a) z zachowaniem zdrowego rozsądku i nie nadużywaniem wolności ? niedostosowanie się grozi karami z punktu 3.

B ) gracze (nie postacie) nie mogą zanadto wpływać na otoczenie i to co się dzieje (gracz nie może powiedzieć, że nagle pojawiła się lawina albo wyskoczył na niego smok) ? niedostosowanie się grozi karami z punktu 3.

c) unicestwienie garnizonu orków jednym ciachnięciem/czarem/uderzeniem, nieśmiertelność, niewidzialność, niedotykalność, nieskończona mana i inne tego typu rzeczy są surowo zakazane ? niedostosowanie się grozi karami z punktu 3. z wyłączeniem 3a

10. Gracze mogą pisać maksymalnie jeden post na kolejkę. Wyjątkiem są dialogi między graczami.

11. MG wymaga postów na poziomie i co najmniej trzy linijkowych (bez sztucznych enterów). Dialogi nie są wyjątkiem. W celu niełamania tego punktu gracze powinni porozumieć się między sobą poza tematem sesji oraz tematem dyskusji o sesji, albo postarać się przy pisaniu odpowiedzi i rozbudować post.

12. MG nie zna litości.

13. Macie się dobrze bawić, bo jak nie, to wiecie co i do lochu na spotkanie z golemami Xardasa.

14. Statsowanie w temacie dyskusji jest również zakazane i grozi karami przewidzianymi przez instancje wymienione w punkcie 1.

15. Nieczytanie ze zrozumieniem grozi nieposkromionym, boskim gniewem MG, a jak już każdy wie gniew MG równa się karami przewidzianymi w punkcie 3.

16. Punkt 15. wytatuować sobie na czole.

17. Każdy nowy gracz ma obowiązek przeczytania całego tematu z dyskusjami dokładnie i ze zrozumieniem. MG nie obchodzi ile już stron jest i ile miałoby to zająć, przeczytane ma być.

18. Wartości w nawiasach oznacza liczbę zebranych ostrzeżeń sesyjnych. Natomiast zebranie następujących wartości grozi odpowiednimi karami przewidzianymi w punkcie 3.

a) 3 - tymczasowe kalectwo postaci

B ) 4 - śmierć postaci i wydalenie z sesji, gracz jednak może błagać Uosobienie Trzech Bogów (czyt. MG) o przebaczenie i przywrócenie do gry z nową postacią

c) 5 - śmierć postaci, permanentne wydalenie z sesji, MG składa wniosek do moderacji o zastosowanie wobec gracza Świętego Młota zwanego ongiś Osthammerem

Aurostwa ValdiCiecia, poprawione i zatwierdzone przez NZK, ostatnia poprawka - 22 V 2010

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden człowiek odmienił losy wielu setek, ale zapłacił za to wysoką cenę? Ja staram się go teraz przywrócić do świata żywych, ale zajmie mi to jeszcze dużo czasu. Wygnanie Śniącego zniszczyło barierę, ale demon w swym ostatnim krzykiem rozpaczy przywołał potężną armię zła. Był to wyraźny rozkaz dla wszystkich istot ciemności, potężne słowo magii, któremu nie mogły odmówić. Jego ostatni rozkaz brzmiał ? ?przybywajcie? i przybyły wszystkie, nawet smoki. Jestem pewien, że ten który zwyciężył Śniącego jest wybrańcem bogów i tylko on może pokonać smoki, ale jest jeszcze za wcześnie. Upadek bariery pociągnął za sobą również bardzo znamienne skutki ? kolonia górnicza Khorinis przestała wydobywać magiczną rudę, co postawiło królestwo Myrtany w bardzo trudnej sytuacji. Orkowie zaczęli zdobywać znaczącą przewagę, a społeczeństwo uległo destabilizacji. Król Rhobar został zmuszony do podjęcia radykalnych kroków ? podniósł znacząco podatki i zwiększył werbunek, szczególnie wśród chłopów. Większe gospodarstwa zaczęły wynajmować najemników, w niektórych miejscach doszło do rebelii. W Varancie, do tej pory ziemi należącej do Myrtany, do głosu zaczęli dochodzić wyznawcy Beliara, którym udało się nawet odbić Ishtar. Jakby tego było mało, z kolonii doszły wieści o śmierci Magów Ognia. Ciała już są w klasztorze, a ich pogrzeb odbędzie się dzisiaj. Zaraz? Wyczuwam kogoś, kto może odmienić losy tych ziem. Czyżby kolejny potężny demon, który również został wezwany przez Śniącego? A może odzyskuje siły ten, który pokonał Śniącego? Czas pokaże?

Przez ostatnie dni niebo Nordmaru cieszyło wszystkich swą lazurową barwą. Zupełnie jakby sam Innos rozkazał słońcu i innym siłom natury zapewnić możliwość godnego pożegnania jego wiernych sług z Górniczej Kolonii Khorinis. W prawie całym Nordmarze panowała przyjazna aura oprócz jednego miejsca?

Gdzieś na zachodzie Nordmaru

Nawet zwykły człowiek, który przez większość życia nie miał nic wspólnego z magią, wyczułby, że zamieć panująca w tym wąwozie nie jest naturalna, ale za to mroczna magia ma z nią wiele wspólnego. Przy wejściu do anomalii widoczność nie przekraczała kilku metrów, nie słychać było nic prócz wyjącego wiatru, jednak gdyby ktoś odważny przeszedł kilkadziesiąt metrów dalej, to z pewnością by umarł. Jeśli nie z wrażenia, topór w głowie z pewnością załatwiłby sprawę równie skutecznie. Wcześniej natomiast usłyszałby groźne ryki, a w nich wychwyciłby niezrozumiałe dla niego słowa. Po pewnym czasie nawet wichura nie dała rady powstrzymać okrzyku szalonej i diabolicznej radości dziesiątek potworów?

prolog.jpg

Klasztor Magów Ognia w Nordmarze, dwa tygodnie po upadku bariery w Khorinis

Było tak, jak wszyscy się spodziewali ? poza wyznaczonymi miejscami na terenie całego klasztoru nie było wolnego miejsca. Można byłoby nawet pomyśleć, że przybyło pół Myrtany ze swoimi najważniejszymi dygnitarzami na czele. Nikt jednak nie dawał oznak radości, oprócz kilku strażników, którzy zamknęli się w jednej z komnat i popijali nordmarską gorzałę. Gdyby nie fakt, że potrzeba było ściągnąć więcej ochrony i ktoś musiał eskortować ciała magów, to nawet by na nich nie spojrzano i dalej gniliby na Khorinis, starając się poradzić z napływającymi bandytami.

Lista gości była naprawdę imponująca ? zaczynając od delegacji ludów pustyni przez Magów Wody, a kończąc na samym królu Rhobarze II. Dodać do tego ochronę osobistą i otrzymuje się naprawdę pokaźna liczba uczestników. Magowie nawet do teraz zastanawiali się czy nie można jakoś zwiększyć bezpieczeństwa, ale nie było już czasu i trzeba było powoli rozpoczynać oficjalne uroczystości.

Vanessa

Ostatnie dni to był dla ciebie prawdziwy koszmar ? mag, którego miałaś ochraniać, był największym dupkiem, jakiego spotkałaś w całym swoim dość krótkim życiu. Mały, łysy, skrzekliwy, chciwy, arogancki, zakompleksiony i obleśny. Już na początku był irytujący, ale po tym, jak próbował się do ciebie dobierać i usłyszał głośne plasknięcie twojej ręki o jego twarz, stał się nie do zniesienia. ?Strażniku, podaj mi to?, ?strażniku, ta herbata jest za zimna?, ?strażniku, mięso jest niedopieczone?, ?strażniku, idź godniej, bo ludzie pomyślą, że zadaję się z jakimiś wieśniakami? i jeszcze wiele innych ?strażników?. Zastanawiałaś się, jak taka pokraka jak on mogła zostać Magiem Wody. Owszem było wielu surowych, sarkastycznych, wrednych, ale to coś było uosobieniem wszystkiego co najgorsze u tych klechów. Widocznie ktoś cię nieźle wpakował i tylko ty byłaś na tyle naiwna, żeby wziąć pod protekcję tego buca. Najwyraźniej dlatego nagroda za to zadanie jest tak wysoka i tylko myśl o niej powstrzymywała cię przed wbiciem magowi noża do gardła albo zostawieniem go gdzieś w środku lasu. Najgorsze było to, że jeszcze musisz się nim opiekować podczas pogrzebu i w drodze powrotnej do samego Mora Sul. Teraz, gdy byliście w klasztorze, wrzód znów dał o sobie znać.

- Strażniku, źle się czuję. Znajdź mi jakieś miejsce do odpoczynku.

No jasne? I co jeszcze? Człowiek ledwo mieści się na jednej nodze, a ten chce, żeby mu znaleźć siedzisko. A od czegoś ty się tak źle poczuł ścierwojadzie?

- Zaraz coś znajdę ? wycedziłaś przez zęby.

Po chwili udało ci się znaleźć jednego z Magów Ognia i poprosić go o pomoc.

- Przepraszam czcigodny Magu, ale szanowny Imbertas źle się poczuł i potrzebuje jakiegoś miejsca, żeby odpocząć.

- Miejsca żeby odpocząć? Czy on? Zaraz. Imbertas powiadasz? Teraz rozumiem. Chwila ? mag odwrócił się do jednego z nowicjuszy ? Carion, podejdź.

Carion

Wiadomość o śmierci Magów z Khorinis wstrząsnęła tobą niczym wieść o ataku orków na klasztor ? równie szokująca, co możliwa biorąc pod uwagę sytuację polityczną. Minione dwa tygodnie były dla ciebie jakieś nijakie, nic nie miało sensu, zniknął nawet twój zapał do nauki. Choć wszyscy byli zmartwieni wydarzeniami w Khorinis, to Magowie Ognia zauważyli, że wpłynęło to na ciebie szczególnie i nawet dawali ci lżejsze prace tak, żebyś mógł pobyć w samotności i wszystko przemyśleć. Kiedy trzy dni temu przywieziono ciała, poczułeś coś niezwykłego, jakby sam Innos tchnął w ciebie nowe życie. Przecież to byli jego wierni słudzy, zginęli w obronie swojej wiary i na pewno już otrzymali nagrodę od swego boga. Innos jest dobry i sprawiedliwy, jesteś jego wyznawcą, a on prowadzi cię swym światłem przez świat i nie pozwala umarłym zaginąć w ciemności Beliara. Powinieneś się cieszyć, że Corristo i inni są już przy boku Innosa. Ta wiara pozwoliła ci odzyskać rezon i optymizm, znów wziąłeś się do nauki, a raczej chciałeś się wziąć, bo wolałeś się skupić na przygotowaniach do pogrzebu. Dzisiaj nadszedł czas, aby pożegnać ostatecznie magów. Ludzi było więcej niż się spodziewałeś, ale też jednocześnie odczuwałeś swego rodzaju dumę, iż Magowie Ognia są tak bardzo szanowani. Teraz spokojnie czekałeś na rozpoczęcie uroczystości, gdy nagle zaczepił cię mistrz Sidurion.

- Carion, podejdź.

Vanessa i Carion

- Carionie, mistrz Imbertas źle się poczuł. Idź za tą damą do niego, a potem zaprowadź ich do komnaty mistrza Claritura. Na pewno się nie obrazi ? Sidurion dodał jeszcze szeptem tak, żeby Vanessa nie usłyszała ? Nie zwracaj też zbytnio uwagi na skargi Imbertasa, to specyficzny człowiek. Bądź pokorny i przytakuj na wszystko.

Po słowach maga zaczęliście przepychać się przez tłum, aby znaleźć sługę Adanosa. Po kilku zdeptanych stopach i przeprosinach odszukaliście Imbertasa, który nie przywitał was zbyt ciepło.

- No, nareszcie. Strażniku, ile można czekać. Wiesz jak źle się czuję? Muszę natychmiast odpocząć ? skrzeczał Mag Wody, jednocześnie gestykulując energicznie przed waszymi twarzami.

Carion miał nadzieję, że słowa Siduriona okażą się zwykłą przesadą, ale wyszły na niezłe niedopowiedzenie. Jedyne co zostało to uprzejmie się uśmiechnąć, ukłonić i zaprowadzić do komnaty.

Kolejne podeptane stopy (z czego te autorstwa Imbertasa wyglądały na specjalne) i przeprosiny, ale w końcu dotarliście do celi Claritura. Od razu powalił was wszechpotężny zapach nordmarskiej starki. Pomyśleliście, iż może to Claritur zostawił w pośpiechu specyfiki alchemiczne, ale wasze wątpliwości po chwili się rozwiały. To czterech strażników chlało w najlepsze, nie przejmując się okolicznościami.

Lucjusz

Było tak spokojnie, tak cicho, nikomu nie przeszkadzałeś, dorabiałeś na boku jak każdy i ta cholerna bariera musiała runąć. Bandyci wylali się jak szarańcza, grabiąc wszystko co było poza zasięgiem straży. Ten zasięg niestety trzeba było zwiększyć, więc wraz z innymi byłeś wysyłany do łapanek. Oczywiście migałeś się od tego, kiedy tylko było można, ale roboty i tak było stanowczo za dużo. Wystarczy ci to, że jeden z tych łysych popaprańców z kolonii mało cię nie zabił. Trafiłeś na niego podczas patrolu drogi koło farmy Lobarta. Miałeś szczęście, że zdążył cię tylko ogłuszyć konarem, a za chwilę przybiegło dwóch innych strażników. Tego było naprawdę za wiele. Potem przyjechali paladyni. Z jednej strony zmniejszyła wam się odrobinę liczba obowiązków, gdyż niektóre przejęli wojownicy Innosa, ale z drugiej zaczęto was traktować gorzej od psów. Byliście chłopcami na posyłki, sługusami paladynów. A żeby orkowie ich porąbali. Na tej wyspie i tak było już dużo świętoszkowatych dupków. Na szczęście, jak bukłak wody na pustyni, nadarzyła się okazja do odpłynięcia z Khorinis. Ty i kilku innych strażników zostało zaciągniętych jako eskorta kilku zwłok właśnie jednych z tych dupków. Przynajmniej nie musieliście się użerać z bandytami i nowymi przełożonymi. Podróż polegająca głównie na piciu wódki i graniu w karty (co pozwoliło ci się nieźle wzbogacić) upłynęła w miarę spokojnie nie licząc kilku mordobić ukróconych natychmiast przez paladynów. Teraz w jednej z komnat klasztoru popijasz sobie z trzema kolegami wódkę i spokojnie czekacie na koniec pogrzebu. Miałeś nieodparte wrażenie, że o czymś zapomniałeś, ale nie było czasu, aby o tym myśleć, bo właśnie otworzyły się drzwi, w których stanęli mag, nowicjusz i kobieta. Swoją drogą, całkiem ponętna kobieta.

Darrion

Nareszcie udało ci się uciec z tej cholernej kolonii. Odkąd przybył ten nowy do obozu, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wielu członków Bractwa zaczynało mieć omamy, w snach coraz częściej nawiedzał was Śniący. Na ciebie działało to jakby słabiej, nie wiedziałeś dlaczego. Może z powodu mniejszego zaangażowania w praktyki religijne? Chyba jesteś szczęściarzem (o ile trafienie do kolonii można nazwać szczęściem). Teraz jesteś prawie wolny, choć mogło się to szybko skończyć, gdyż niedaleko miasta trafiłeś na strażnika miejskiego. Bydlak nawet się nie obejrzał, gdy dostał konarem po łbie, ale nie udało ci się dokończyć roboty, bo zaraz przylazło dwóch innych. Ściganie za morderstwo to ostatnia rzecz, jaka była ci potrzebna. Koniec końców udało ci się przepłynąć na kontynent i dotarłeś do Faring. Jednak wojna z orkami nie wykończyła tak wielu twoich znajomych, jak mogłoby się zdawać. Zdawało im się, że zobaczyli ducha, jednak to byłeś ty we własnej osobie. ?i z miejsca dostałeś robotę. Masz zabić Maga Wody zwanego Imbertasem, który pojawi się na pogrzebie magów z kolonii. Dla ułatwienia koledzy dali ci nawet jakąś truciznę. Szkoda, że dało się nią poważnie otruć co najwyżej królika, ale lepsze to niż nic.

Po męczącej podróży przez śnieżne zaspy Nordmaru dotarłeś do klasztoru Magów Ognia. Już w momencie twojego przybycia było sporo ludzi, a w czasie twojego pobytu przybyło jeszcze więcej. Przyglądałeś się uważnie wszystkim Magom Wody i uważnie nasłuchiwałeś otoczenia. Jeden ze sług Adanosa przybył w towarzystwie bardzo urodziwej kobiety, a on sam odpowiadał opisowi twoich znajomych. Jeśli miałeś jeszcze jakieś wątpliwości, to rozmowa dwóch Magów Ognia bez problemu je rozwiała.

- A ten to kto?

- Tylko nie mów, że o nim nie słyszałeś. To Imbertas ? zakała całego Kręgu Wody. Trzymają go tam tylko dlatego, że jego brat to potężny magnat, który finansuje Krąg i bardzo nie znosi sprzeciwu.

Po potwierdzeniu tożsamości celu mogłeś rozpocząć przygotowania do zamachu. Dzień pogrzebu wydawał się dobrym czasem na zabójstwo. W czasie uroczystości będą tłumy, śmierć w jakimś zamkniętym miejscu, nikt cię nie wyśledzi?

Wszystko na razie idzie zgodnie z planem. Dodałeś Imbertasowi trucizny do herbaty, a nie było to łatwe, bo dwóch najemników ciągle mu się przyglądało, zupełnie jakby byli dodatkową ochroną. Trzeba to zapamiętać i uważać na nich przy ucieczce. Twój cel poczuł się gorzej, pogrzeb zaraz się zacznie, a on musi gdzieś usiąść. Spokojnie go śledzisz, obserwujesz. Towarzysząca mu dziewczyna opuściła go, ale wiesz, że byłby to zły moment na atak, więc czekasz dalej. Minęła chwila i pani ochroniarz wróciła z Nowicjuszem Ognia, który najpewniej miał ich zaprowadzić do waszego miejsca przeznaczenia. Idziesz za swoją ofiarą dalej. Nie przychodzi ci to łatwo, bo musisz przepychać się przez tłum, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, to zaraz wszyscy przesuną się bliżej kaplicy Innosa. W końcu ci, których śledzisz, docierają do jednej z komnat. Co prawda powinieneś być przygotowany na wszystko, ale to co zobaczyłeś wewnątrz przerosło twoje oczekiwania. Czterech pijanych strażników, którzy mieli nieść ciała magów? No to będzie cyrk.

Radgardt

Vengard niby stolica, ale dla ciebie od innych miast różniło się tylko większą liczbą aroganckich dupków z za dużą kiesą. Ostatnio z Borenem musieliście odwiedzić jednego z nich i nie była to jedna z najprzyjemniejszych wizyt u pracodawców. Ba! Bydlak tak was obrażał i wami pogardzał, że bliski byłeś przefasonowania mu gęby pięściami. Może ty i Boren odmówilibyście temu magnatowi, ale jedno trzeba było trzeba mu przyznać ? płacił nieźle, a już sama zaliczka za zadanie ustawiała was na miesiąc. Nie sprzeczając się o wysokość nagrody bez gadania ruszyliście do Nordmaru wykonać swoją misję. Oficjalnie jako delegacja magnata, który niestety ?zachorował? mieliście stawić się w klasztorze na pogrzebie Magów Ognia z Khorinis. Nieoficjalnie mieliście dyskretnie ochraniać brata szlachcica ? Maga Wody zwanego Imbertasem. Sądząc po niezwykle korzystnej, przewidzianej wypłacie za zadanie Imbertas mógł mieć wielu wrogów, a misja wcale taka łatwa nie być.

Po paru dniach podróży dotarliście do klasztoru magów. Niestety Boren najwidoczniej się rozchorował, ale słudzy Innosa w miarę postawili go na nogi. Miałeś nadzieję, że zdrowie twojego przyjaciela nie wpłynie na powodzenie misji i jemu też nic się nie stanie. Wkrótce po was na miejsce pogrzebu przybył też Imbertas w towarzystwie kobiety o kruczoczarnych włosach. Może i nie wyglądała groźnie, ale miała przy sobie broń i najpewniej stanowiła ochronę maga. Kobieta miała bronić maga? Nie dziwiłeś się dlaczego magnat bał się o życie brata. Teraz tylko pilnować i czekać na pogrzeb?

W końcu! Tak nudnej misji jeszcze nie miałeś, przy pilnowaniu owiec pojawiły się czasem wilki, a tu nic. No nie licząc jednego łysego typa, który ? jak ci się zdawało ? obserwował Imbertasa, ale nie spodziewałeś się, że takie chuchro może stanowić zagrożenie. Tym bardziej, że uroczystości miały już się zaraz zacząć i powinien nastąpić szczęśliwy koniec. Co prawda ludzi było dużo, ale stałeś na drobnym wzniesieniu i miałeś na widoku wasz cel. A to co? Gdzieś idą? Przecież wszyscy jeszcze stoją i nic się nie zaczyna. Cóż robić? Zwróciłeś uwagę Borenowi i ruszyliście przez tłum za Imbertasem i jego ochroną. Zbliżyliście się na tyle, aby nie być zauważonymi, a jednocześnie móc obserwować sługę Adanosa. To co zobaczyliście nieźle was zaskoczyło. Nowicjusz Ognia otworzył magowi i kobiecie drzwi do komnaty, a za nimi byli pijani strażnicy. No to zaczyna się robić ciekawie.

Alder

Bariera upadła, powinieneś się cieszyć, że jesteś wolny. Nawet udało ci się dotrzeć do Myrtany! Zamiast tego pogrążyłeś się w beznadziejności, stałeś się obojętny. Nie czujesz, że masz na cokolwiek wpływ, więc i nie bardzo starasz się to zmienić. Wszystko jest fatalne, nieuniknione i bez twojego udziału. Wiedziałeś, że trzeba uciec od przeszłości, od tej przeklętej wyspy. Może nowe życie by ci pomogło? Pielgrzymka? Nie, bogowie to dla ciebie bajka, a walka między ludźmi i orkami to po prostu walka o byt ? byt bez sensu. Tak czy siak trzeba uciec. Tylko gdzie? Varant? Odpada, sytuacja polityczna jest cholernie niestabilna. Na zachód Myrtany? Nie zbyt daleko dla ducha. Nordmar? Pchać się pod orków? Raczej głupota, ale ten nieprzenikniony spokój mroźnej krainy? W klasztorze mógłbyś w sumie odciąć się od przeszłości, pomedytować, byleby od razu nie zostawać Nowicjuszem Ognia. Przecież nie wierzysz w bogów, ale zimne mury klasztoru mogą wprowadzić w ciebie wewnętrzny ład. Może spotkasz kogoś z kolonii. Z jednej strony chcesz uciec od tego, ale z drugiej? Twoje postępowanie może wydawać się absurdalne, ale może ktoś inny też ma taki cel jak ty, więc przy odrobinie szczęścia znajdzie się ktoś kto z tobą będzie współcierpiał. Razem zawsze raźniej!

Po głębokich przemyśleniach ruszyłeś na daleką północ by odnaleźć spokój i lekarstwo na swoją obojętność. Droga nie była łatwa, ale przynajmniej słońce ci przyświecało, co w Nordmarze było niebywałą rzadkością. W końcu dotarłeś do klasztoru. Magowie co prawda miło cię przywitali, ale usłyszałeś od nich coś co przypomniało ci o przeszłości. Wieść o śmierci Magów Ognia z Khorinis nie była dla ciebie nowością, ale czas powoli goi rany. Teraz dowiedziałeś się, że za kilka dni odbędzie się pogrzeb. Prawdopodobieństwo spotkania byłego kolonisty wzrasta?

Nadszedł dzień pogrzebu. Miniony czas wykorzystałeś do zapoznania się z magami i dzięki temu wiedziałeś, że w tym momencie oczekując na uroczystość stoisz w pobliżu drzwi do komnaty mistrza Claritura. Nagle w tłumie doszło do jakiegoś zamieszania i po chwili wyłonili się kobieta, Nowicjusz Ognia i Mag Wody. Ten drugi zaczął otwierać drzwi do komnaty i już zdawałeś sobie sprawę, że zaraz będzie ciekawie. Jak tak sobie stałeś, od czasu do czasu słyszałeś dźwięki wydobywające się z wnętrza, a i zapach wódki nie był rzadkością. Nie myliłeś się ? za drzwiami było czterech strażników, którzy zalewali się nordmarską starką. Jednak pewna rzecz na chwilę odkuła twoją uwagę. Gdzieś w tłumie zauważyłeś jakby znajomą twarz. Nie jesteś pewien, czy gdzieś już tą osobę widziałeś, ale była ona łysa i nieodparcie kojarzyła ci się z tymi świrami z bagna?

Ps. Radzę czytać wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carion

Uderzenie w twarz tak mocnym alkoholem spowodowało, że zrobiłem krok do tyłu. Spojrzałem na Maga Wody, lecz wzrok z powrotem skierowałem na strażników. Obawiałem się, by Mag nie wyrzucił z siebie jakiegoś głupiego pytania typu Na co się gapisz?!.

- Jako strażnicy powinniście chociaż w tym momencie zająć się czymś bardziej pożytecznym niż picie. Brak jakiegokolwiek szacunku. Skandal ! - wykrzyczałem. Miałem jedynie nadzieję, że strażnicy przestaną pić, a chociaż przez chwilę zajmą się tym, czym powinni od samego początku.

- Proszę, niech pan spocznie tutaj - wskazuje fotel w koncie pokoju. - Myślę, że będzie panu tutaj wygodnie - podchodzę do stolika alchemicznego w poszukiwaniu czegokolwiek, co polepszyło by zdrowie maga. - Co dokładniej panu dolega? Jakieś bóle, zawroty głowy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucjusz

- Młody, butelka prawie pusta, a ta o ile mi się wydaje jest ostatnia. Tylko raz skacz po jeszcze jedną, albo lepiej trzy. - Już miałem strzelić najmłodszego młokosa z naszej bandy po głowie żeby się ruszył. Aż tu do komnaty, którą wybraliśmy sobie za tymczasowe schronienie wpadła jakaś trójka ludzi. Jakiś młodzik mający aspirację zostać wielkim Magiem i straszyć głupich ludzi. Facet który najwyraźniej już jest Magiem i straszy biedaków, trzepiąc przy tym całkiem niezłe pieniądze oczywiście. I, o lala cóż to za piękność? Chyba wyproszę całą zgraję i zostanę sobie z nią sam na sam. Ale chwila ostrożnie, ten miecz u boku mówi: Nie podskakuj bo urżnę ci... W tym momencie ten cały nowicjusz zaczął się wydzierać że przyjechaliśmy tu chyba w jakimś innym celu niż picie. No cóż, widać że chłopaczyna nie miał jeszcze styczności zbyt wieloma strażnikami, zwłaszcza z tym z Khorinis.

- Uspokój się przyjacielu, ja i moi koledzy chętnie pomożemy ci się zając twoim mentorem. A tymczasem, może zechce pani usiąść? - Wstaje ze swojego miejsca i pokazuje je ręką stojącej cały czas w drzwiach kobiecie. - To co ci jest potrzebne mój drogi? Bo coś mi mówi że nie znajdziesz tam zbyt wielu składników, na te swoje eliksiry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carion

Spoglądam spod szafki, rzucam spojrzeniem po wyraźnie wstawionym strażniku. - Usiądź na miejsce i nic nie mów, bądź wyjdź i zajmij się czymś pożytecznym. - Brak szacunku przy takiej uroczystości doprowadzał mnie do szału. Mimo, że zawsze byłem spokojny, mogłem stwierdzić, że wieść o śmierci magów zmieniła mnie nie do poznania.

W końcu wynalazłem coś, po czym mag powinien poczuć się lepiej.

- Proszę, powinno to panu pomóc. - podaję magowi miksturę uzdrawiającą, którą znalazłem w szafce. - A pani? Napije się pani czegoś? Oprócz eliksirów uzdrawiających, eliksirów many i trucizn mamy także pare butelek naszego jakże smacznego klasztornego wina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder

Starałem wyłowić tego łysola z tłumu i przyjrzeć się mu nie zwracając na siebie uwagi.

Taaaak. To jeden z tych oszołomów. Często przychodził do Starego Obozu i sprzedawał ziele, jednak różnił się od reszty świrów. Był... normalny. Nawet parokrotnie opowiadał świńskie żarciki. I chyba mało go obchodzili bogowie...

Usłyszałem jakieś krzyki zza drzwi. Oho, panom magom nie spodobało się chyba nastawienie strażników. Jeśli to te stare pierdziele z wyspy to nie ma w tym nic dziwnego. Tylką piją i narzekają na masę roboty. A Khorinis stało się marną parodią dawnego miasta.

Pogrzeb pogrzebem, muszę napełnić swoją sakwę pomyślałem i ruszyłem przed siebie, szukając kogoś godnego kradzieży. Biedny mieszczanin, biedny mieszczanin, całkiem ładna, ale biedna mieszkanka... żadnego bogacza z sakwą na wierzchu. Wtedy właśnie zauważyłem dwójkę ludzi w ciężkich zbrojach. Najemnicy - złodzieje, rabusie i mordercy. Najważniejsze że mają sakiewki przy pasach.

-Wreszcie - mruknąłem i stanąłem za nimi, wyczekując na odpowiedni moment, żeby się trochę wzbogacić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darrion

-To prawdziwy cud, że udało mi się tutaj dostać w jednym kawałku. Udało mi się uniknąć tych dziwnych wizji i teraz pewnie jestem już daleko od ich źródła. Jeśli dobrze pójdzie, to może uda mi się szybko dorobić. Choć będzie mi brakować takich ilości ziela. Ale wystarczy, lepiej zajmę się zleceniem. O celu wiem tylko, że jest znienawidzonym przez wszystkich magiem wody. To trochę ułatwia, ale pewnie dlatego ma też dużą obstawę. Kobieta, dwóch najemników i jeszcze teraz są wstawieni strażnicy i nowicjusz. Nie ma szans, żebym teraz uderzył.

Możliwie dyskretnie rozglądam się po okolicy, chociaż ciężko mówić o dyskrecji w przypadku uzbrojonego, wiecznie najaranego łysola. Na razie próbuję się rozejrzeć za jakimś tylnym wejściem lub chociaż oknem do tego pomieszczenia. Jeśli żadnego nie będzie, to nie zostanie mi nic oprócz czekania na dalszy rozwój wypadków i liczenia na rozdzielenie się obecnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vanessa

Zbliżając się ku komnacie wraz nowicjuszem i tym irytującym magiem, odczuwam wstrętny swąd Nordmardzkiej Starki. Pomyślałam, że pewnie jakiś skołowany mag zapomniał po sobie posprzątać swoich szalonych, alchemicznych wywarów. Jednak odgłosy dobiegające z środka wzbudziły moje podejrzenia, lecz widok jaki ujrzałam, otwierając drzwi komnaty i tak mnie zdziwił. Przede mną jacyś czterej strażnicy uwaleni z nogami na stole, upijali się w najlepsze, a każdemu łykowi gorzałki akompaniowało głośne i obrzydliwe beknięcie

- Wynocha mi stąd, z pewnością poradzimy sobie i bez twojej nieocenionej pomocy. - Parsknęłam do jednego ze strażników i od razu pomyślałam, że ten pijaczyna nie odróżniłby gorzałki od wody. Poza tym, gapił się na mnie jak świnia na malowane wrota.

- Nowicjuszu, może pójdziesz i poszukasz jakiś ziół, a ja tymczasem popilnuję naszego klienta. - Powiedziałam i stwierdziłam, że to chyba jedyna normalna osoba w tym towarzystwie. Naprawdę, jak najszybciej chce się już pozbyć tego starego i zgredziałego maga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radgardt

Wreszcie trochę akcji, jeszcze kilka minut stania bezczynnie i dałbym komuś w ryj, choćby po to by coś się działo. - pomyślałem, pocierając czoło.

Ruszyliśmy za magiem przez tłum, starając się nie wychylać, ale zarazem bezpardonowo odpychając ludzi, stojących na naszej drodze. Raz jeden typek zaczął się awanturować i już miałem go spacyfikować, ale Boren najwyraźniej zorientował się co chciałem zrobić i powstrzymał mnie. Ominęliśmy go i podążyliśmy dalej.

Gdy doszliśmy na miejsce zdziwiłem się nieco, ale nie pozwoliłem by mnie to powstrzymało.

- Są. Co robimy? - spytałem cicho.

- Słuchaj, młody. - odparł się półgłosem Boren. - Stój tu i pilnuj tych drzwi. Gdyby zaczęła się jakaś awantura, albo ktoś wychodził, interweniuj. Ja wracam na zewnątrz. Zauważyłeś tego łysego co się tu kręcił? Mam co do niego bardzo złe przeczucia.

- Się wie, szefie. Mruknąłem, po czym przysiadłem gdzieś w cieniu, czekając na rozwój wypadków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carion

Proponując strażniczce naszego wybornego wina, dostrzegłem kątem oka 2 najprawdopodobniej najemników patrzących wewnątrz pokoju. Kim oni są do cholery?

- Mam nadzieję, że będzie się pan lepiej po tym czuł. - odwróciłem się i podszedłem do stojaka na wino. Chwyciłem jedną butelkę oraz 2 kryształowe kielichy. Nalałem odrobinę sobie oraz strażniczce. Podając jej kielich, miałem nadzieję, że już marudzący mag znów nie zacznie marudzić, że się źle czuje, bądź że nie wolno mi tak robić, że jego strażnik musi być w pełni siły, a nie upity tutejszym winem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy

Awantura wisiała w powietrzu. Cóż innego może wyniknąć ze zderzenia tak różnych światów i w takiej sytuacji? Teraz jakby sam Beliar dolał oliwy do ognia.

- CO TO DO CHOLERY JEST?! NA INNOSA! - był to krzyk paladyna Zalbera, który przybył na kontynent jako kapitan straży z Khorinis, a teraz pojawił się nie wiadomo skąd - Co to za zbiegowisko? Pogrzeb jeszcze się nie zaczął, a wy już urżnięci jak świnie? Powinienem wam popodcinać gardła, ale nie ma na to czasu.

Zrobiło się ciekawie, a Zalber raczej nie zamierzał skracać rozrywki. Podszedł do najmłodszego ze strażników i wymierzył mu celny strzał w zęby.

- Muszę coś zrobić, żebyście natychmiast wyzdrowieli, bo macie zaraz nieść jedną z trumien idioci.

Podszedł do następnego pijaka i sytuacja się powtórzyła. W kolejnym przypadku uderzenie nie było konieczne - wojak pod wpływem alkoholu zatracił równowagę i przytomność chyba też, bo gruchnął o kamienną podłogę, jakby troll się na niego zwalił.

- Pięknie, będę musiał znaleźć dla niego zastępstwo.

Następny na liście kapitana był Lucjusz...

Radgardt

Zgodnie z zaleceniem Borena szczególnie uważałeś na łysego, ale nie minęła minuta od wyjścia twojego wspólnika, a zaczął się niezły cyrk. Uznałeś, że lepiej podejść bliżej, gdyby doszło do jeszcze większej awantury niż jest (a mogłaby być większa?) i coś miałoby zagrozić magowi. Jednak coś cię tknęło i jeszcze na chwilę się odwróciłeś i jasny szlag cię trafił, bo jakiś zawszony złodziej próbował dobrać się do twojej sakiewki.

Alder

Przez chwilę zabiło ci serce, gdy próbowałeś okraść najemników. Jeden z nich zaczął wychodzić i w ostatniej chwili wycofałeś rękę. Miałeś tylko nadzieję, że nic nie podejrzewali. Na twoje szczęście zaczęło się robić niezłe zamieszanie ze strażnikami w roli głównej i najwidoczniej drugi z najemników szczególnie się na tym z skupił. Lepszej okazji raczej mieć nie będziesz, więc sięgnąłeś po sakiewkę swojej ofiary... Jak szybko pojawiła się szansa na dokonanie udanej kradzieży, tak samo szybko szczęście obróciło się w pech. Najemnik obejrzał się za siebie.

Vanessa & Carion

To co rozgrywało się na waszych oczach było tak niezwykłe, że zastanawialiście się czy przypadkiem nie jest to jakiś dziwny sen. Zapach wódki przypominał jednak, że to raczej rzeczywistość i nic nie zapowiada poprawy, a na pewno nie ten upierdliwy mag, który znowu zaczął skrzeczeć.

- Co to ma znaczyć?! Co to za warunki?! Jak możecie być tak nieodpowiedzialni?! Gwarantuję ci - wskazał palcem Vanessę - że wylecisz z Kręgu w trybie natychmiastowym, a ty - tym razem mówił do nowicjusza - już możesz pożegnać się z zakonem!

Widok narzekającego maga na wszystko i wszystkich przypominał wam dziecko, któremu nikt nie chcę spełnić jego zachcianki - i chyba faktycznie tak było.

Darrion

Chyba lepiej być nie mogło. Wszyscy byli czymś zajęci, panował chaos, nikt nie zwracał na ciebie, a ty jeszcze zauważyłeś, że suficie jest dziura odpowiadająca za wylot dymu albo innych toksycznych oparów. Teraz wystarczy pójść schodami wyżej i wskoczyć do środka z bronią. To powinno wystarczająco wszystkich zaskoczyć i nikt nawet nie spostrzeże się, kiedy mag zginie. Jednak idąc na górę możesz niepotrzebnie zwrócić czyjąś uwagę. Może lepiej zaryzykować i pójść na przebój przez frontalne wejście? W sumie też zaskoczenie. Trzeba być tylko cholernie szybkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vanessa & Carion

To co rozgrywało się na waszych oczach było tak niezwykłe, że zastanawialiście się czy przypadkiem nie jest to jakiś dziwny sen. Zapach wódki przypominał jednak, że to raczej rzeczywistość i nic nie zapowiada poprawy, a na pewno nie ten upierdliwy mag, który znowu zaczął skrzeczeć.

- Co to ma znaczyć?! Co to za warunki?! Jak możecie być tak nieodpowiedzialni?! Gwarantuję ci - wskazał palcem Vanessę - że wylecisz z Kręgu w trybie natychmiastowym, a ty - tym razem mówił do nowicjusza - już możesz pożegnać się z zakonem!

Widok narzekającego maga na wszystko i wszystkich przypominał wam dziecko, któremu nikt nie chcę spełnić jego zachcianki - i chyba faktycznie tak było.

Carion

- Ależ spokojnie, na co te nerwy - starałem się mówić jak najspokojniej, mimo że w środku czułem się jak wulkan. Nie wiedziałem, że jest ktoś, kto będzie umiał mnie aż tak rozzłościć. Spojrzałem na kapitana, który "tłumaczył" swoim ludziom błędne zachowanie. Nie widziałem żadnego skutku w tym co robił, a jedynie błędy - już widzę, jak strażnicy z tak obitymi twarzami mają nieść ciała magów.

- Chyba pan kapitanie nie wie co czyni tłukąc własnych ludzi. Na pewno przez to nie wytrzeźwieją, a z tak obitymi twarzami jak pan wytłumaczy się magom? Że to ślady po walce? Na pewno któryś z nich zauważy, że jak tutaj przychodzili, to wyglądali na całych. - spojrzałem na strażniczkę wody. Dziewczyna była bardzo ładna i wyglądała na dość wojowniczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucjusz

Przygotowywałem się na przyjęcie reprymendy, której chciał mi udzielić kapitan. Jednak nowicjusz stanął w mojej obronie. Chociaż chyba bardziej chodziło mu o to, żeby godnie pożegnać Magów. No cóż, chyba argumenty, które przedstawił podziałały na paladyna, bo zawiesił wykonanie kary.

- Spokojnie kapitanie damy radę. - Mówiąc te słowa, próbuje ustać jak najbardziej wyprostowany i przestać się lekko kiwać na boki. - Poradzimy sobie nawet bez tego nieprzytomnego.

Miejmy nadzieje że nic więcej się nie wydarzy. Bogowie dlaczego ten Mag tak marudzi? Na miejscu tego nowicjusz bym go już pewnie uciszył w jakiś mało wyszukany, lecz bardzo skuteczny sposób.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder

Przez chwilę patrzyłem w oczy najemnika. Ciągnęła się niemiłosiernie. Uciekać, walczyć, przeprosić? Przeprosić... haha. I dostanę pięścią w żelaznej rękawicy w nos, a potem pójdę siedzieć. Walczyć... z nim? Mój sztylecik nie przebije tej zbroi. No to uciekamy.

Szybko wyciągnąłem jedną z mikstur. Pech chciał, że zamiast mikstury wyciągnąłem piwo - moja strata, nie mam czasu szukać.

- Łap - krzyknąłem i odkorkowałem ją, a potem chlusnąłem mu w twarz.

Jednocześnie skoczyłem do tyłu i wyciągnąłem mieczyk. Zadziwiające jak wielką siłę odpychania ma broń - droga przede mną była czysta, mimo ścisku chwile wcześniej. Jednocześnie wiedziałem, że właśnie naraziłem się straży, a kilku tych starych pierdzieli w zbrojach tutaj siedzi. Gonić mnie nie zaczną, ale problemy będą.

- Bierzcie go! Złodziej jeden p***! - krzyczał ktoś za mną.

Jeszcze tylko 30 metrów i ucieknę... Jeszcze sekundka!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czując narastającą we mnie złość, policzyłam w myślach do dziesięciu i starałam się opanować przed parsknięciem kapłana w twarz. Niestety, emocje wzięły górę, zaciągnęłam pięść, po czym z całej siły uderzyłam prawym sierpowym w twarz maga, a ten upadł z trzaskiem na ziemię komnaty i chyba stracił przytomność.

- Po problemie - rzekłam nie zdawając sobie jeszcze do końca sprawy co zrobiłam. Problemy dopiero się zaczną. - Przenieście go na łóżko, nie może przecież tu sterczeć cały dzień. - powiedziałam do jednego z strażników wyglądającego na najmniej nietrzeźwego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radgardt

To gnojek parszywy! Nie dość, że próbuje cię okraść, to jeszcze oblał ci twarz piwem. Wyrywanie kończyn będzie chyba odpowiednią karą, ale żeby ją wykonać musisz najpierw złapać złodzieja, więc ruszyłem pełnym biegiem w stronę uciekiniera. Niech modli się do Beliara o szybką śmierć.

Alder

Uda się, jesteś tego pewien, już tylko kilkanaście metrów, zaraz będziesz wolny od wściekłego najemnika, jeszcze tylko kawałek... Nie udało się. Na twojej drodze stanęli dwaj rośli strażnicy. Widać krzyk twojej niedoszłej ofiary zainteresował ich. W końcu co to za strażnik, który odpuści sobie okazję do sklepania złodzieja? Nie mając większego wyboru, zawróciłeś i pobiegłeś w stronę chodów, zręcznie omijając goniącego cię najemnika.

Vanessa&Carion&Lucjusz

Na Zalbera chyba podziałała perswazja Cariona, gdyż wycofał się z wymierzania kary Lucjuszowi.

- Cóż, chyba masz rację Nowicjuszu, takie zachowanie nie przypodoba się Innosowi, ale z tego co widzę - tu wskazał na Vanessę i maga - to wasze metody dyscyplinarne niewiele różnią się od moich. Dobra, Lucjuszu, pomóż im położyć maga.

Gdy słowa paladyna umilkły, a wy nie zdążyliście czegokolwiek zrobić, przed waszymi oczami rozegrała się scena zaiste niebywała...

Darrion

Zrobiło się niezłe zamieszanie - strażnicy leżeli narąbani, najemnik goni złodzieja, ogólna dezorientacja. Nie było na co czekać, więc ruszyłeś w stronę komnaty, aby wykonać zlecenie. Udało się, wbiegłeś do środka, wszyscy zbaranieli, wyciągnąłeś broń by zadać śmiertelny cios, gdy...

Alder

Ucieczka ucieczką, ale jakoś będziesz musiał stąd wyjść, a to nie będzie łatwe z tą trójką na plecach. Wbiegłeś na schody, biegłeś z całych sił, ile Innos ci dał przy narodzinach, ale najwidoczniej mimo całej swej hojności poskąpił trochę szczęścia. Rozpędziłeś się do tego stopnia, że nie zdążyłeś już wyhamować przed dziurą. Upadek nie był jednak tak bolesny, jak przypuszczałeś, że będzie. Coś pod tobą zachrupotało...

Radgardt

Gonisz dalej tego zuchwałego gnojka, wbiegłeś za nim po schodach, ale nagle zniknął ci z oczu. Nawet nie w jakimś błysku magii, nie wyparował, po prostu zapadł się pod ziemię na twoich oczach. Może to jakaś sztuczka tych cholernych złodziei. W każdym razie nie zrezygnowałeś i pobiegłeś dalej. Po chwili wyjaśnił się los rzezimieszka, gdyż spotkał cię taki sam - spadłeś w dziurę, ale uderzyłeś w coś miękkiego...

Wszyscy

Cóż... Zapewne żadne z was nawet po wypaleniu dwudziestu porcji bagiennego ziela nie wpadłoby na tak dziwny splot wydarzeń w takich okolicznościach. Tak w skrócie, to Darrion wpadł do komnaty i chciał zabić maga, ale Alder wleciał przez otwór w suficie i go niechcący unieszkodliwił, jednak po chwili sam został spacyfikowany przez Radgardta. Wszyscy pozostali stali nad tą "kupą" ciał i patrzyło jak ciele na malowane wrota. Niezła bajka, co? Przydałoby się ją kiedyś opisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucjusz

Patrzę z rozdziawioną gębą na stos ciał, który powstał przed chwilą na środki komnaty. Gdyby nie to, że ten całkiem na dole chciał zabić kogoś, z tu obecnych. Całą zaistniałą sytuację, skwitowałbym gromkim śmiechem. A tak trzeba działać. Przecież nie wiadomo, o co tu chodzi. A jak ludzie nie wiedzą co się dzieje, to zaraz rzucają się sobie nawzajem do gardeł. Kieruje już wyciągnięty miecz w stronę stosu, który cały czas się lekko porusza, wydając przy tym jednocześnie ciche jęki.

- Kapitanie lepiej zabierzmy im broń, póki nie połapali się do końca co zaszło i gdzie teraz sobie wygodnie leżakują. - Podchodzę bliżej, i nogą odsuwam bron niedoszłego zabójcy, w róg sali. Dobra, zostało jeszcze dwóch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder

Naaaa Beliara... moja głowa... co to do jasnej... - pomyślałem, widząc że moja głowa spoczywa na jakiejś sukence. Nie jakiejś, tylko bractwa. Jeszcze bardziej denerwujące, że jakieś bydle leży na mnie... zaraz... czy to nie ten najemnik? Oj, trzeba się zbierać.

Argh... co to za... - mruknął najemnik. Szybko dorwałem jakiejś deski i przywaliłem mu z całej siły w łeb. Niech jeszcze troszkę pośpi. Bydlak jest strasznie ciężki. Zebrałem całe siły i pchnąłem gościa ze mnie. Ledwo się podnoszę, a już podchodzi do mnie strażnik z wyciągniętą bronią. Rzucić się po miecz, czy nie...

Masz mnie. - powiedziałem i delikatnie przesunąłem się w stronę mojego miecza. Jakby co zdążę się po niego rzucić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carion

- Kapitanie, mam nadzieję, że zajmie się pan tymi ludźmi. Mag jest zmęczony i potrzebny mu odpoczynek. Miałbym jednak prośbę, czy mógłby pan pozostawić jednego ze swoich ludzi tutaj w pokoju i jednego na zewnątrz? Z tego co widzę, to barbarzyńcy wpadają tutaj sufitami i drzwiami... - mówiąc to uśmiechnąłem się dość szeroko.

Spoglądałem na Strażniczkę Wody, mając ciągle przed oczami tamten cios. Myślę, że odpowie za to. No chyba, że jeden cios zamienimy w upadek tych paru ludzi. Może mógłbym to nawet potwierdzić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vanessa

-Biorąc pod wzgląd zachowanie i umiejętności twoich ludzi, - tu wskazałam palcem na Zalbera - lepiej będzie jeśli ja będę stała na straży w komnacie maga, a z tym łysym chciałabym później nieco porozmawiać sam na sam. - Na Beliara, miała być prosta misja, eskorta zgredziałego kapłana do klasztoru w Nordmarze, wiedziałam, że gdzieś musi być jakiś haczyk, przynajmniej robi się coraz ciekawiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy

Zabawa na całego - harmider, próba zamachu, deszcz wojowników, mordobicia, chlańsko... Czy aby na pewno jesteście w Klasztorze Magów Ognia w Nordmarze podczas pogrzebu jednych z najpotężniejszych magów? Osobiście wątpię, ale fakty mówią same za siebie - tak, to jest pogrzeb, tak, to jest klasztor, tak, to wszystko zdarzyło się tu i teraz. W moim odczuciu to jest wesele u Onara albo Święto Innosa w letnie przesilenie w "Czerwonej latarni" w Khorinis, ale niech już będzie. Mam dziwne przeczucie, że Beliar zaplanował wam na dzisiaj jeszcze parę atrakcji. A właśnie. Słyszycie te dzwony? Nie, to nie zapowiada rozpoczęcia kolejnej fazy uroczystości - to alarm, co zdaje się potwierdzać człowiek przeciskający się przez tłum.

- ORKOWIE!* Orkowie! Cały garnizon! Wychodzą z portalu!

Nie, nie przesłyszeliście się, on ostrzega was przed orkami. Jakby na poświadczenie tego tłum zaczął się szybko poruszać w kierunku przeciwnym do wyjścia. Przynajmniej Radgardt i Darrion odzyskali przytomność. Bestie powinny zaraz się pojawić. Dobra rada - nie dajcie się stratować ludziom.

-------------

*orkowie, nie orki, orki to w morzach i oceanach pływają ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carion

Przestałem zajmować się już strażnikami i całym tym harmiderem. Aktualnie najważniejszym zdaniem, była obrona klasztoru - mojego domu. Czym prędzej udałem się do Magów Ognia, by otrzymać zadanie. Przedzierałem się przez tłumy ludzi, co nie było zbyt proste. Przejście! krzyknąłem co jakiś czas. Ludzie, którzy mieli mało wspólnego z walką bądź magią byli strasznym utrudnieniem w przejściu. Gnałem co sił w nogach. Nie było czasu do stracenia ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucjusz

No pięknie. Jeszcze mi tu Orków brakowało. Zaraz ten rycerzyk od siedmiu boleści karze nam biec, z imieniem Innosa na ustach, tłuc tą dziką hałastrę. Podchodzę do wyjścia i patrzę na tłum ludzi pędzący ślepo, byle dalej od niebezpieczeństwa. - Tędy to nam się raczej nie uda wyjść. Zaraz by nas poniósł ten spanikowany tłum. ? Rozglądam się po komnacie. - Zawsze możemy spróbować wyjść tą samą droga, którą przed chwilą wpadli tutaj nasi nowi znajomi. Może będzie tam mniejszy tłok, niż tam za drzwiami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alder

Orkowie... całe szczęście... Złapałem mój miecz i heroicznie pobiegłem w stronę uciekającego tłumu. Słyszę odgłosy kilkunastu orków, no cóż, zabijających strażników przy wyjściu. I zaraz słyszę ich topory walące o drzwi z tyłu klasztoru. Otoczyli nas. Niby takie zielone głupole, a podstawy taktyki znają. Tłum szaleje i krzyczy jak zarzynany, ja wracam do moich nowych przyjaciół. Dwaj najwięksi przyjaciele, którzy powinni być najbardziej pomocni leżą i śpią.

-Jesteśmy otoczeni. Znając życie wyrżną nas jak, nie przymierzając, kretoszczury. - warknąłem. - Hahaha. Zawsze chciałem zginąć młodo i bohatersko. Młody już nie jestem, mam połowiczny sukces.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vanessa

Orkowie, co mogło interesować ich pogrzeb jakiegoś Maga z Kręgu Ognia !? Moim zadaniem jest ochrona maga, a nie walka z orkami. Z drugiej strony przebywając z tym magiem jeszcze przez parę dni doprowadziłby mnie on do szału.

- Nie wiem jak wy, ale ja się stąd zmiatam, a tamtędy się chyba nie da. - rzekłam lekkim tonem i wskazałam palcem na drzwi w komnacie za którymi młody nowicjusz przedzierał się przez spanikowany tłum, po czym zgrabnym skokiem wydostałam się przez szparę w suficie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...