Skocz do zawartości

Glockens

Akademia CD-Action [GAMMA]
  • Zawartość

    1263
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Glockens wygrał w ostatnim dniu 22 Kwiecień 2018

Glockens ma najbardziej lubianą zawartość!

Reputacja

121 Znakomita

O Glockens

  • Ranga
    Skalny Troll
    Skalny Troll
  • Urodziny 20.09.1998

Dodatkowe informacje

  • Ulubione gry
    Array
  • Ulubiony gatunek gier
    Array
  • Konfiguracja komputera
    Array

Sposób kontaktu

  • Strona WWW
    Array
  • Skype
    Array

Informacje profilowe

  • Płeć
    Array
  • Skąd
    Array
  • Zainteresowania
    Array

Ostatnio na profilu byli

7005 wyświetleń profilu
  1. I jestem zafascynowany! Tak, to nie był tak dobry film jak Oryginalna Trylogia, ale też mogę to nazwać Gwiezdnymi Wojnami, a nie porażką w stylu Prequel Trylogii. Aby ocenić ten film trzeba się dobrze zastanowić po której stronie jesteśmy ? czy to fanami, których Gwiezdne Wojny wychowały, czy może zwykłymi odbiorcami, którzy lubią sagę, ale w sumie raz obejrzeli i tyle. Ja tutaj jestem po tej pierwszej stronie, łzy szczęścia jak zobaczyłem napis "Episode VII" oczywiście poleciały, więc już czułem, że jest dobrze. J.J.Abrams wiedział czego chcą fani. Po niezbyt dobrej Prequel Trylogii otrzymaliśmy hołd w stronę Oryginalnej Trylogii. Problemem może być to, że w sumie można by to nazwać remake'm Nowej Nadziei, że mało jest nowości, że wiele elementów się powtarza. Gwiazda Śmierci? Jest. Poszukiwanie droida po pustyni? Jest. Osoba nie znająca swoich rodziców, wychowująca się na pustyni obdarzona wielką mocą? Jest. Śmierć postaci bardzo ważnej dla fabuły i dla głównych bohaterów? Jest. Tylko czy to źle? Nie wiem jak Wy, ale jeśli miałbym dostać taki eksperyment jak Mroczne Widmo to już wolę coś takiego. Tylko oby następny epizod już nie był Kontratakiem Mocy. Na szczęście przed nami jest jeszcze Rogue One, który jako tako wzoru nie będzie posiadał, więc tutaj będziemy mogli określić kreatywność twórców. Wracając do fabuły ? tak trochę dziwne jest to powstanie Ruchu Oporu. Po co? Ruch oporu miałby sens 30 lat wcześniej kiedy to Imperium rządziło galaktyką, a nie teraz, gdy siły były mniej więcej wyrównane. Republika nie ma armii czy co? Kolejny mankament filmu, czyli Najwyższy Porządek. Tak jak sama koncepcja wygląda ciekawie, tak zastanawiam się skąd to powstało. Pewnie dostaniemy jakieś książki, które to wyjaśnią, ale oceniam tutaj film, a nie całe uniwersum. Fabuła trzyma się kupy i mogę przymknąć oko na te zbiegi okoliczności. Jedyne co mogę zarzucić to ten brak oryginalności i walkę Finna z Kylo Renem. O ile w przypadku Rey jest to jako tako uzasadnione, bo już było wiadomym, że jest w posiadaniu wielkiej Mocy, tak Finn był przecież zwykłym szturmowcem, który jeszcze nie tak dawno zostałby pokonany w zwykłym pojedynku z innym szturmowcem. Co z tego, że Kylo był ranny, skoro powinien sobie z nim spokojnie poradzić? Natomiast walka z Rey była świetnie zrealizowana. Ona, odkrywająca swój potencjał, swoje możliwości, a także Ren, który jak dobrze wiemy nie ukończył jeszcze szkolenia. Ten wariant mogę przyjąć. No i Luke, a raczej jego brak. Tak, odejście miało sens, ba, było przewidywane już w Powrocie Jedi, kiedy to Lawrence Kasdan proponował Lucasowi alternatywne zakończenie, w którym właśnie Luke udał się na wygnanie, a śmierć poniósł Han Solo. Mogliby jednak dać jeszcze kilka minut, na rozwiązanie tego kim jest Rey, a tak to będziemy musieli czekać jeszcze 2 lata. Oceńmy więc postacie. Na pierwszy rzut oczywiście Rey, w którą wciela się Daisy Ridley. Postać ta jest świetna, charyzmatyczna i wzbudza sympatię widza. Nie wiemy kim ona jest, więc internety mają duże pole do popisu, a pewnie rozwiązanie poznamy przy premierze ósmego epizodu. Brakowało mi dobrych postaci żeńskich w sadze i poza Leią nikogo takiego według mnie nie było. A skoro już jesteśmy przy Lei, to niestety trochę trzeba ponarzekać. Nie dostała dużo do zagrania, ale jednak stała się nudnawa, nic ciekawego do fabuły nie wprowadzała. Carrie Fisher w Oryginalnej Trylogii wykreowała świetną postać, natomiast tutaj jest to po prostu nijaka osoba. Dużo lepiej przy niej wypada Harrison Ford i jego Han Solo. On tutaj znowu wypada świetnie i po raz kolejny wykazuje się swoim kunsztem aktorskim. Chewie, we're home, albo propozycja zrzucenia tamtej dowódczyni do zsypu śmieci (co oczywiście jest nawiązaniem do Nowej Nadziei) były fenomenalne. Szkoda, że już go nie zobaczymy, no ale tak bywa, nie? Starsi muszą odejść by ustąpić nowym. Kolejną postacią do ocenienia jest Finn, w którego wciela się John Boyega. Niestety, ale jest to w mojej opinii najsłabszy element całego filmu. Nie jest źle, jest poprawnie, ale zdecydowanie mogłoby być lepiej. Miał bardzo dużo do zagrania, ale coś mu to nie wychodziło. Przejdźmy więc na Ciemną Stronę Mocy. Kylo Ren, w którego wcielał się Adam Driver to postać trudna do oceny. Z jednej strony w masce prezentował się świetnie, wzbudzał swego rodzaju grozę, ale jednak bez niej tracił bardzo wiele. Wyglądał na chłopczyka, który chce być tym złym, ale jednak jest zbyt dobrym. Może taki był zabieg scenarzystów, ale wiecie no, troszkę przesadzono. Zastanawiają mnie motywacje, które przeciągnęły go na Ciemną Stronę Mocy i pewnie również i to wyjaśnione będzie w książkach. Dużo lepiej prezentował się Snoke, aczkolwiek jest to kolejna postać, którą trzeba wyjaśnić, bo o ile jednak władanie mocą u Rena jest wyjaśnione, tak u niego jest zagadką. Może jest jakimś dawnym uczniem Imperatora, który uznawał, że skoro Imperium rządzi to można mieć więcej uczniów i złamać zasadę dwóch? Pożyjemy, zobaczymy. Mało kto pewnie zwrócił na to uwagę, ale wcielał się w niego jak zwykle genialny Andy Serkis. Kiepsko wypadł Generał Hux, który ani nie wzbudzał strachu, ani sympatii. Miałem nadzieję, że w końcu Ren go zabije, tak jak Vader pewnie dawno by to już zrobił. Humor filmowi dopisywał. BB-8 jest świetny, a scena z zapalniczką była wyborna, podobnie jak moment gdy Finn bandażował Chewbaccę. Cieszy, że nie zdecydowali się na "humor" z Prequel Trylogii i postać w stylu Jar-Jar-Binksa. Od strony audiowizualnej było dobrze. Muzyka była przyzwoita, aczkolwiek nie ma tutaj utworów, które będę sobie z nudów w domu uruchamiać do posłuchania. Na szczęście efekty wyglądają świetnie i od strony wizualnej nie ma się czego wstydzić. Bitwy robią wrażenie i ogółem było bardzo dobrze. Widać, że było to bardzo ważnym elementem w procesie tworzenia, więc za to należą się twórcom gromkie brawa. Solidne 8/10, można i się doszukiwać tutaj oceny 8+. Przebudzenie Mocy jest nowym otwarciem dla młodszych fanów, a także hołdem dla starszych. Film ten bada rynek, daje fanom to, czego chcieli. Bawiłem się świetnie.
  2. Sceny gwałtu są okej i czasami potrzebne. Ale czasami. W takiej sadze Millenium Stiega Larssona są wręcz obowiązkiem, aby pokazać życie Lisbeth Salander. Czasami jednak są niepotrzebne. Trzeba je umieć dobrze napisać i wykorzystać, a nie rzucać nimi na lewo i prawo.
  3. Cześć! Tym razem posiedziałem i uznałem, że zrobię coś pożytecznego. Od dawien dawna próbowałem zebrać się do zrobienia wideorecenzji i w końcu znalazłem w sobie te chęci. Na pierwszy ogień poszło Running With Rifles, czyli izometryczny shooter odzwierciedlający wielkie pole bitwy. Co sądzicie?
  4. Ależ ja mam co robić, po prostu mi się tego nie chce. Piszę dla jednej strony i bawię się w montaże filmów. Po prostu wyjątkowo nie daje mi to żadnej satysfakcji teraz.
  5. Co do czytania to mam ten problem, że jestem w liceum. Staram się czytać na temat tego, co mam w szkole (bio-chem), a kiedy akurat się nie uczę to pewnie muszę przeczytać jakąś lekturę. Na szczęście teraz mam troszkę luzu z lekturami i czytam sobie Królów Przeklętych Maurice Druona.
  6. Pewnie często macie takie chwile. Takie dni, w których nic Wam nie daje satysfakcji, w których myślicie tylko o tym by wrócić do domu, położyć się w łóżku i zanurzyć się w objęcia Morfeusza lub po prostu pooglądać sobie jakiś serial. Nic Wam się nie chce, nie macie pomysłów co robić, chcielibyście spać, ale nie możecie zasnąć. Szkoda Wam dnia, ale też nie macie bladego pojęcia co chcielibyście robić. Taki mam właśnie teraz czas. Siedzę i sobie myślę co porobić. Nawet kiedy zdecydowałem się, że przysiądę i coś napiszę, to zauważyłem, że nie ma o czym. Przeglądałem co się działo w branży gier i tak zauważyłem, że absolutnie nie ma nic takiego, czym chciałbym się z Wami podzielić. Zazwyczaj w takich chwilach siadam sobie do jakiejś spokojnej gierki. Próbuję wyciągnąć jakiegoś znajomego na coś co lubię i grać, zapomnieć o całym świecie. No ale nic nie jest tak kolorowe i kiedy ja chcę grać to akurat żadnemu ze znajomych to nie pasuje. Z kolei kiedy oni piszą, to mi się w ogóle nie chce. Pograłbym więc sobie w jakąś grę jednoosobową. Tylko w co? Ostatnio na powrót wciągnąłem się w piątą Cywilizację, potem zabrałem się za Cities: Skylines. Każda z tych rozgrywek przyniosła mi dużo zabawy, ale jakoś nie czuję, że chciałbym wrócić, po prostu posiedziałem sobie, pograłem i tyle. Pewnie jeśli teraz bym to odpalił to bym się nudził, bo także i gry nie dają mi tyle satysfakcji. Może zmieni się to jutro, kiedy to premierę będzie miał Star Wars: Battlefront? Mam nadzieję na trochę udanych bitw, na obronienie Hoth i zniszczenie kilku TIE-Fighterów. W sumie jedynym w co teraz chce mi się grać to Morrowind. Tyle tylko, że jakoś zawsze ciężko mi do niego przysiąść. Czuję, że muszę się nauczyć, zmontować jeden (dość duży) film, a takie udanie się w podróż do Vvanderfell na pewno by mi z tym nie pomogło. I o to jestem, marnuję swój czas na myślenie co robić, podczas gdy mógłbym w tym czasie wykonać tyle czynności, nad którymi teraz się zastanawiam. W ogóle czy to nie dziwne? Dotychczas listopad był okresem, w którym premierę miały najgorętsze produkcje roku, na które czekali wszyscy gracze. A teraz? Wiedźmin wyszedł w maju, Metal Gear Solid we wrześniu, GTA V na komputery trafiło w kwietniu. Tak naprawdę to trzy najgłośniejsze premiery 2015 są już za nami. Możemy też do tego doliczyć niezbyt dobrze przyjętego Fallouta 4 i co zostaje przed nami? Jutrzejsze Gwiezdne Wojny i ewentualnie grudniowy Rainbow Six: Siege. A co Wy robicie kiedy macie takie dni? Leżycie sobie i rozmyślacie nad sensem swojej egzystencji czy może zamieniacie się w nołlajfa, który siedzi przez całe dni przed monitorem?
×
×
  • Utwórz nowe...