Skocz do zawartości

lupucupu

Forumowicze
  • Zawartość

    80
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

23 Neutralna

O lupucupu

  • Ranga
    Ork
    Ork

Dodatkowe informacje

  • Ulubione gry
    Array
  • Ulubiony gatunek gier
    Array
  • Konfiguracja komputera
    Array

Sposób kontaktu

  • Strona WWW
    Array

Informacje profilowe

  • Płeć
    Array
  • Skąd
    Array
  • Zainteresowania
    Array
  1. Na początek zachęta: Właśnie ruszyła przedsprzedaż na cudeńko widoczne w powyższym materiale wideo. Twórcy cyfrowej wersji Tomcata dla DCS to studio Heatblur, prosto ze Świnoujścia. Jak większość dodatków do symulatora, tak i ten niestety będzie kosztował niemało (w przedsprzedaży prawie siedemdziesiąt dolców). Na dzień dobry będzie to F-14B, z jedną czy też dwoma kolejnymi wersjami dostępnymi w miarę zbliżania się projektu do opuszczenia stadium wczesnego dostępu. Moduł będzie można pobrać w zimie (21 grudnia 1970 r. miał miejsce pierwszy lot F-14 - ciekawe, ciekawe). Zaskórniaków można pozbyć się w sklepie twórców lub wydawcy. Obecnie lista statków powietrznych, za sterami których możemy zasiąść w DCS wygląda następująco: A-10A Thunderbolt II - uproszczona awionika, dostępny w ramach pakietu Flaming Cliffs 3 lub jako osobny model A-10C Thunderbolt II - pełna awionika, osobny model MiG-29A, MiG-29S - w pakiecie FC3, przy czym od 10.10.2018 z dedykowanym modelem lotu (jako ostatni wyposażony był w uproszczoną fizykę, awionika bez klikalnego kokpitu) Su-27, Su-33 - w pakiecie FC3, lub jako osobne modele. Każda maszyna ma profesjonalny model lotu ale uproszczoną awionikę Su-25 - kolejny egzemplarz z Flaming Cliffs 3 (de facto bezpośredniego następcy Lock On), dostępny również jako osobny zakup F-15C - uproszczone systemy, profesjonalny model lotu - w pakiecie FC3, lub dostępny osobno Su-25T - samolot, którym polatamy za darmo, zaawansowany model lotu, ale uproszczona awionika TF-51D - cywilna wersja Mustanga, również bezpłatna - klikalny kokpit, i duże wyzwanie jak ktoś nie ma dżojstika P-51D - pełnowartościowa (również pełnopłatna), uzbrojona wersja Mustanga. Model bazuje na egzemplarzu z końcówki wojny, front dalekowschodni F-86F - moduł klikalny MiG-15BIS - jak ktoś lubi strzelać do szabel MiG-21BIS - dodatek napisany przez Magnitute 3 LLC (dawne Leatherneck), co ciekawe następnym modelem ich produkcji będzie Christen Eagle II - cywilny dwupłatowiec akrobacyjny (na takim zginął nieodżałowany Marek Szufa) C-101 AvioJet - hiszpański samolot szkolno-bojowy, ma być dostępny w dwóch wersjach wyposażenia Fw-190D9 - kolejny klasyk produkcji Eagle Dynamics, wkrótce doczeka się towarzystwa w postaci Fw-190A8 Bf-109 K4 - jak ktoś ma potrzebę posłuchać rzędowego Deimler-Benza Spitfire Mk IXc - dostępny również w wersji z przyciętymi końcówkami skrzydeł - piękny klasyk Hawk T.1A - brytyjski samolot szkolno bojowy, model produkcji VEAO, śmiem twierdzić, że obecnie najgorzej wykonany samolot w DCS Mirage 2000C - właściwie M.2000C ze względów licencyjnych AV-8B Harrier - maszyna twórców Mirage AJS-37 Viggen - samolot z biegiem wstecznym, model studia Heatblur F-5E Tiger II - MiG-28 ;), moim zdaniem jeden z fajniejszych samolotów do nauki, nie przytłacza ilością systemów, i do tego jest łagodny dla początkujących L-39 (C i ZA) - czeska maszyna szkolno szkolno bojowa w dwóch wersjach F/A-18C - obecnie w fazie wczesnego dostępu, ale zmierza do detronizacji A-10C jak chodzi o zaawansowanie odwzorowanych systemów Jak-52 - cywilny akrobata, wprawdzie nie ma żadnego uzbrojenia, i nie nadaje się nawet do latania bez widoczności, ale daje mnóstwo frajdy Ka-50 - oczywiście nie zapominajmy o pierwszym modelu, który rozpoczął to wszystko UH-1H - helikopter wielozadaniowy, prosta konstrukcja, wymagający model lotu, ale w sam raz do nauki wiropłatów Mi-8MTv2 - transportowa maszyna używana również przez nasze lotnictwo Ufff, dużo tego. Można tym wszystkim latać nad nową, piękną i darmową mapą Kaukazu i okolic, oraz już nie za darmo ale równie pięknie nad Nevadą, Normandią (z roku 1944) i Zatoką Perską. Szykuje się zaś Syria i Falklandy. (grafika ze strony Wydawcy DCS)
  2. Ale kupa! Wybaczcie, właśnie na takie podsumowanie zasługuje, moim zdaniem, najnowsza ekranizacja przygód bohatera naszej ulubionej (prawda?) serii gier. Naturalnie szedłem do kina bez wielkich nadziei, od początku nie nastawiałem się na filmową ucztę, ale nie sądziłem, że przyjdzie mi obejrzeć gorsze badziewie, niż film z T. Olyphantem z 2007 roku. Dialogi są tak drętwe, że można pójść na seans ze stoperami w uszach. Muzyka w ogóle nie zapada w pamięć... Jedynie cover kawałka Jimmiego Hendriksa z trailera zasługuje na odrobinę uwagi. Zaś same sceny akcji... no właśnie - akcji. Napięcia żadnego, losy bohaterów były mi całkowicie obojętne, a główna intryga to taki szajs, że szkoda pisać. Podobało mi się właściwie tylko kilka ujęć, ale co rusz uderzało mnie w tył głowy, że już gdzieś to widziałem (Matrix, Transporter, dowolny film o J. Bondzie(!)). Naprawdę, mimo szczerych chęci nie znajduję prawie nic, co by pozwoliło na spojrzenie na ten film (?) łaskawszym okiem. Uff... Wystarczy. Oglądajcie na własne ryzyko Zdrówko!
  3. lupucupu

    Się dzieje

    Miałem cichą nadzieję, że będzie mi dane podzielić się wrażeniami z DCS 2, na który wszyscy grający w powyższe czekają od zarania dziejów. Niestety poczekamy jeszcze trochę, albo i dłużej. Za to od ostatniego mojego wpisu pojawiły się 4 (słownie: cztery) nowe samoloty, za sterami których możemy zająć miejsce aby dzielnie stawić czoła przeciwnościom, na początek systemom i aerodynamice, a z nabywaniem doświadczenia - również przeciwnikom. Nawet żywym, w multiplayerze. Nie będzie przesadnie chronologicznie, ale na początku grudnia usłyszeliśmy ryk Daimlera 605 pod "maską" Bf 109 K-4 (ostatniej seryjnej edycji tego samolotu produkowanej w hitlerowskich Niemczech). Powstało niewiele sztuk, w dodatku gdy były względnie gotowe do walki, niebo nad Rzeszą i tak pełne było alianckich bombowców eskortowanych przez chmary Mustangów czy Thunderboltów. Jakkolwiek, to właśnie tę wersję Eagle Dynamics postanowiło oddać w ręce wirtualnych pilotów. Maszyna jest szybka, potężnie uzbrojona - działko 30 mm może zrobić kuku nawet współczesnym konstrukcjom - i piekielnie trudna w pilotażu, zwłaszcza dla niedoświadczonych pilotów. Szczególnie w fazie startu i lądowania charakterystyczne zachowanie samolotu doprowadzało do licznych wypadków, w których zresztą Niemcy stracili więcej maszyn i pilotów niż podczas walki z przeciwnikami. Do tego wąski rozstaw kół podwozia głównego, ciasna kabina, i marna widoczność powodują, że nawet kołowanie Kurfürstem jest doświadczeniem na długo pozostającym w pamięci. Następne dwie maszyny to szkolno-bojowe samoloty NATOwskie. BAE Hawk T1A - napisany przez VEAO Simulations, oraz Casa C-101 Aviojet, którego autorami są panowie (i panie?) z AvioDev, prosto ze słonecznej Hiszpanii. O ile Hawka z pewnością mnóstwo ludzi kojarzy choćby z pokazów lotniczych, gdzie występują Brytyjskie Czerwone Strzały, lub Fińskie Nocne Jastrzębie, to Casa jest dosyć "niszową" maszyną. Właściwie zetknąłem się z tym samolotem dopiero dzięki jego zapowiedzi na forum DCS (i jak się okazało, na pokazach w Radomiu, gdzie występowała hiszpańska grupa Patrulla Águila). Póki co oba moduły dostępne są jako płatne bety, do tego pozbawione zaawansowanego modelu lotu. Oczywiście nie oznacza to, że "prowadzą się" tak samo, ale brakuje im jeszcze trochę indywidualnego charakteru, i smaczków, które tak dobrze czuć gdy siedzi się za wirtualnymi sterami np. F-86. Kokpit C-101 Hawk T1A Mała ciekawostka - o ile Hawk ma możliwość działania jako maszyna bojowa, tak aktualnie dostępna Casa jest samolotem tylko i wyłącznie szkolnym. Gdy twórcy uporają się z tą wersją, wszyscy posiadacze licencji otrzymają również C-101CC, czyli samolot bojowy, z innym silnikiem i awioniką, przeznaczony do atakowania celów naziemnych. Będziemy więc mieli dwa w cenie jednego. I wreszcie ostatni bohater dnia dzisiejszego. MiG-15bis, produkowany również u nas jako Lim-2, w Mielcu na licencji przekazanej przez naszych ówczesnych opiekunów. Przyznam, że nie mogłem się doczekać. Jest teraz czym walczyć z F-86. Brakuje jeszcze tylko odpowiedniego teatru działań, i można by toczyć wojnę w Korei. Aby tradycji stało się zadość MiG jest betą, szczęśliwie właściwie wszystkie systemy działają jak należy, i pewnie wymaga tylko niewielkich szlifów, dodania standardowych misji treningowych, czy chociaż skromnej kampanii - jak to u Belsimteka. W kokpicie jest ciasno, przełączniki są trudno dostępne, a do tego łatwo się pogubić, i np. tak poprzekręcać sobie kurki odpowiedzialne za instalację tlenową, że się poddusimy w trakcie wykonywania zadania W to mi graj! W celach eksterminacyjnych inżynierowie Mikojana-Gurewicza oddali do dyspozycji dwa działka 23mm i jedno 37mm. Jedno celne trafienie i mamy wroga z głowy, niestety amunicji jest zatrważająco mało - po 80 nabojów 23mm i tylko 40 nabojów 37mm. Trzeba się bardzo pilnować, i spust wciskać gdy mamy 100% pewności, że trafimy. Pod skrzydła można wziąć bomby, ale ze względu na brak specjalistycznej awioniki, nie jest to przesadnie skuteczna forma walki w tym samolocie. Z MiGaczem warto się bliżej zapoznać, choćby ze względu na jego miejsce w historii polskiego lotnictwa. Świetny bajer - kamera przy celowniku, z filmem 16mm, w dodatku kiepskiej jakości Z pozostałych ogłoszeń parafialnych: Następny samolot, który wytoczy z hangaru Eagle Dynamics to będzie L-39 Albatros, w dwóch wersjach. W związku z tym projekt grupy Virtual Patriots został zamknięty - mieli w planach tą samą maszynę - niestety się rypło. Do wirtualnych Latających Legend dołączy wkrótce P-47D. Będziemy mięli więc dwóch na dwóch, i być może Rzesza straci trochę przewagę ED pracuje też nad mamapmi - Cieśniny Ormuz, oraz Newadą, nad którą prace ciągną się od wydania A-10. Nius wieczoru zaś to oficjalna zapowiedź twórców MiG-21bis, mówiąca o pracach nad F-14 (wersje A/A+ i B). Biorąc pod uwagę jakość Ołówka, myślę, że czekać warto. Jakkolwiek podejrzewam, że polatać Kocurem będzie można dopiero w przyszłym roku. A jak wiemy, jeszcze wszystko może się zdarzyć Zdrówko!
  4. lupucupu

    Ołówek

    W końcu jest. Zrodził się w bólach, w bardzo krótkim czasie, i w dodatku przez chwilę istniało niebezpieczeństwo, że nie pojawi się w ogóle. MiG-21bis od Leatherneck Simulations, pierwszy prawdziwie niezależny dodatek do Digital Combat Simulator. Bo nie oszukujmy się, Belsimtek jest takim samym third party jak Dacia u Renault. Historia tego modułu jest dosyć zawiła i zaczyna się dobrych kilka lat temu, kiedy to jeden z twórców modów do Flaming Cliffs 2 postanowił swój produkt rozwinąć i zacząć na swoim hobby zarabiać. Swoją drogą, jeśli ktoś chce sprawdzić jak działa, i wygląda protoplasta DCS: MiG-21bis, to może sobie pobrać stosowny plik stąd. Potrzeba jedynie licencji na LockOn oraz Flaming Cliffs 2. Udana kampania na jednym z crowdfundingowych portali pozwoliła na ?uruchomienie produkcji? pełnoklikalnego (ale potworek mi wyszedł) dodatku. W 2012 r. pojawiły się pierwsze oficjalne zapowiedzi, i już wszyscy zacierali ręce, że wkrótce będzie można pofrunąć w doskonale odwzorowanym naddźwiękowcu. Los okazał się niezbyt łaskawy, i przed samą premierą pomysłodawca projektu ogłosił jego zamknięcie. Na szczęście pozostali członkowie drużyny dogadali się z nim, przejęli licencję i praktycznie w ciągu roku niemal od zera napisali to czym możemy dzisiaj pomykać nad Kaukazem. A muszę przyznać, że oczęta nieco mi z orbit wylazły gdy pierwszy raz zasiadłem w wirtualnym kokpicie Bałałajki (tak w kraju pochodzenia piloci nazwali MiGa). Wygląda na to, że chłopcy z Leatherneck wycisnęli z silnika DCS wszystkie soki, bo w tym momencie ich samolot to najładniej wyglądający moduł. Zarówno z zewnątrz, jak i w środku nie ma się po prostu do czego przyczepić. Policzyli chyba wszystkie nity, jakimi były zszywane poszczególne panele poszycia maszyny. Każde wybrzuszenie i klapka zostały dokładnie wymodelowane. Miód dla oczu. Numery seryjne na szybach! To się nazywa dbałość o szczegóły. W kabinie również można siedzieć i podziwiać kunszt grafików godzinami. Widać, że samolot przeszedł nie jedno, i swoje odsłużył. Oczywiście cała ta graficzna uczta nie pozostała bez konsekwencji. DCS sam w sobie nie należy do najlepiej zoptymalizowanych programów, a wrzućmy do tego jeszcze tak szczegółowy model i nawet najmocniejsze komputery dostawały potężnej czkawki. Szczęśliwie dwie łatki później twórcy istotnie ograniczyli wagę niektórych tekstur czy też skomplikowanie brył tworzących samolot, wreszcie nasze kalkulatory odetchnęły. Co ciekawe udało się tę operację przeprowadzić bez dostrzegalnego ubytku w jakości graficznej dwudzieskijedynki. Z modułem dostajemy instrukcję, trening, kilka szybkich misji, trochę misji pojedynczych i kampanię. Przyznam, że z braku czasu nie zagłębiłem się w rozgrywanie tychże, póki co uczę się obsługi samolotu. A tu akurat jest co robić. Prawdziwy wzorzec bohatera tego wpisu został opracowany w ZSRR w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, zaś wersja którą odwzorowali panowie z Leatherneck pochodzi bodajże z 1971 i jest to czwarta generacja ołówka. Nie uświadczymy tu wspomagających pilota komputerów. Większość systemów ułatwiających prowadzenie walki została wykonana za pomocą młotka i kowadła Stąd milion przełączników w kabinie, które w dodatku nie są przesadnie logicznie rozmieszczone. Sprawy nie ułatwia fakt, że nie znam rosyjskiego, a tipsy wyświetlają się właśnie w tym języku (chyba nie obejdzie się bez reinstalacji całego DCSa). Niby można ustawić angielski kokpit, ale? takie rozwiązania nie są dla twardzieli. Szczęśliwie procedura uruchomienia silnika nie jest aż tak skomplikowana i po uważnej lekturze instrukcji można ją od biedy zapamiętać. Warto pamiętać, że zadaniem MiGa-21 było przechwytywanie nadlatujących natowskich samolotów, więc od momentu dostrzeżenia zagrożenia do oderwania się eskadry tych niemalże rakiet od ziemi powinno upłynąć jak najmniej czasu. Podstawowe uruchomienie i przygotowanie maszyny do startu odbywa się błyskawicznie. Resztę systemów można włączyć sobie już w powietrzu. Zwłaszcza, że np. tak istotne urządzenie jak radar do pracy potrzebuje chłodzenia. Alkoholem, który się w związku z tym zużywa, więc najbezpieczniej jest przełączyć sprzęt w tryb czuwania, dać mu jakieś pięć minut na rozgrzanie i kalibrację, a następnie włączać dopiero gdy mamy pewność, że uda się nam namierzyć jakiś cel. Chłodziwa starcza na ok. 20 minut ciągłej pracy, dlatego trzeba korzystać z niego z rozmysłem. Ponieważ jest to radar starego typu, to walka z współczesnymi samolotami często jest skazana na porażkę, bo już z daleka przeciwnicy wiedzą, że ich namierzamy, a do tego mają do dyspozycji naprawdę skuteczne urządzenia zakłócające sygnał. Jak pisałem wcześniej, rozwaga! Choć z przykrością muszę stwierdzić, że nie udało mi się wygrać jeszcze ani jednego pojedynku powietrznego Za atakowanie celów naziemnych się nawet nie zabieram. Oczywiście samolot ma taką możliwość, i środki, ale jego własności lotne wymagają sporego doświadczenia i obycia z maszyną. Właśnie? specyfika lotu tym cudem to bardzo interesujące zagadnienie. Nie jest to samolot przeznaczony do walki w zwarciu. Jako jego pilot mamy za zadanie czym prędzej wznieść się na stosowny pułap, namierzyć wroga, posłać mu prezenty, i wrócić do bazy. W związku z tym nie mamy do dyspozycji zbyt wiele paliwa, silnik nie jest mistrzem ecodrivingu, a do tego mała powierzchnia nośna narzuca wysokie prędkości nawet w tak newralgicznych momentach jak start i lądowanie. O ile jeszcze do odrywania się od ziemi z wysoką prędkością się jakoś przyzwyczaiłem, to już przyziemienie z 360 km/h na liczniku zawsze powoduje wyjątkowe doznania. Z takimi prędkościami całkiem szeroki pas startowy wydaje się być wąski jak most linowy w Andach. Oczywiście piszę o samolocie bez podwieszeń. Gdy zaopatrzymy się w jakieś uzbrojenie, to często może się okazać, że nie starczy nam drogi rozbiegowej. Dlatego przewidziano rakietowe wspomagacze, które w stosownym momencie załączają się automatycznie i dają nam dodatkowego kopa. Swoją drogą, nasi piloci lądowali z takimi prędkościami na DOLach (Drogowych Odcinkach Lotniskowych), to dopiero jest frajda. Youtube Video -> Oryginalne wideo Wyjątek z filmu "Na niebie i na ziemi" (1973) Tumański R-25, czyli serce naszego pupila, to silnik turboodrzutowy z dwustopniowym dopalaczem. Tak szybkiej maszyny w standardzie DCS (wszystko klikane, i takie tam) jeszcze nie było. Lot na 10000 m to dosłownie mgnienie oka, a prędkość dźwięku osiąga przerażająco szybko. Po prostu potwór! Przy okazji warto uważać na zbyt gwałtowne manewry. Przekroczenie pewnych wartości przeciążeń lub wprowadzenie samolotu w korkociąg może skutkować zdławieniem silnika i potrzebą jego awaryjnego uruchomienia. Jest to oczywiście do zrobienia, ale warto mieć wtedy zapas wysokości W przeciwnym razie zostaje katapulta i smutny widok rozbijającego się klasyka. Ogólnie jestem zachwycony tym modułem. Wymaga dużo nauki, nie jest tani (prawie 50$), ale wreszcie można zobaczyć z bliska i sprawdzić na czym latali nasi piloci przez ponad 40 lat. W końcu ostatni MiG-21 polskiego lotnictwa został odesłany na emeryturę dopiero w 2003 roku. Trochę lektury: MiG-21 oczami polskich pilotów tego samolotu: http://www.flyshark....liki/merlin.htm http://www.unicat.webd.pl/opis_bis.htm Raport z oceny przydatności bojowej uprowadzonego przez MOSAD w 1967 r. irackiego MiGa-21 http://www2.gwu.edu/...s/area51_50.PDF
×
×
  • Utwórz nowe...