Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ghost

"Transfomers" (seria), Michael Bay

Polecane posty

Transfomers

post-13-1210254015_thumb.jpg

Zanim poszedłem do kina wiedziałem, że duet Spielberg (producent) i Bay (reżyser) stworzą film widowiskowy. I nie myliłem się. We wszechświecie trwa odwieczny konflikt dwóch frakcji robotów - Autobotów i Decepticonów. Teraz również nasza planeta zostaje wplątana w ten konflikt. Czy poradzimy sobie z tak zaawansowanymi technologicznie wrogami? Czy jesteśmy godni by w ogóle przetrwać? Film, choć porusza ważne kwestie, takie jak przyjaźń, odwaga czy poświęcenie, choć nie brak w nim scen walk, czasem dosyć brutalnych, to posiada też zdumiewająco wiele momentów humorystycznych. Przez to ciężko go jednoznacznie sklasyfikować. Z jednej strony twarde militarystyczne s-f, a z drugiej pogodny i moralizujący film rodzinny. Same roboty są fajnie wykonane, choć jak dla mnie zbyt szczegółowe i przez tą ilość "zębatek i trybików", w kilku pojedynkach miałem trudności z rozróżnieniem kto z kim walczy. Z jednej strony film jest dosyć widowiskowy i dlatego warto zobaczyć go w kinie, z drugiej fabuła chyba jednak zbyt mocno skierowana do młodszych widzów i dlatego trochę mnie zawiodła. Jeśli ktoś lubi fantastykę z niezłymi efektami specjalnymi to powinien ten film zobaczyć. Natomiast jeśli lubicie filmy z głębią i ciekawą fabułą, to lepiej pójdźcie na coś innego.

Reżyseria: Michael Bay

Scenariusz: Roberto Orci, Alex Kurtzman

Obsada: Shia LaBeouf, Megan Fox, Josh Duhamel, Rachael Taylor, Tyrese Gibson, Jon Voight

Gatunek: S-f/przygodowy

Kraj: USA

Rok produkcji: 2007

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film interesujący, bardzo widowiskowy. Głównie chodzi tu o efekty specjalne i walki między robotami. Całe szczęście jednak jest kilka momentów, które nie deklasyfikują tego filmu do gatunku budżetówki. Bardzo ciekawa jest tu interpretacja żołnierza, który walczy za ojczyznę. Choć widać, że nie miał szans w wielu starciach, to próbował zatrzymać nieprzyjaciela aż do dotarcia sojuszników. Okazało sie jednak, że ludzie nie są do końca bezbronni w walce z Decepticonami. Wykorzystują potem całe wyszkolenie i dostępną technologię by wspomóc nowych przyjaciół w obronie swojej planety...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film ma też wiele urwanych wątków. Niektóre to normalka, inne irytują. Np. zniknięcie Barricade'a - ładnie Bonecrushera podprowadzał do walki z Optim i... tyle go ostatnio widziano. W scenariuszu miał wspomóc Bone'a by w rezultacie polec w starciu z liderem Autobotów - w adaptacji komiksowej na wczesnym scenariuszu Optie wkomponował go w słup, czym pozbawił głowy. Zniknięcie nie jest jednak czymś głębokim podyktowane, ot - Barricade to najlepiej sprzedająca się figurka z filmowej linii, więc po prostu MUSI się pojawić w drugiej części... A już niedawno widziano fotki przewożonych radiowozów z napisem "to punish and enslave" razem z innymi TF'ami... ;)

Minirecka fajnie wyszła, acz nie użyłbym stwierdzenia "rasy" a "frakcje" - w końcu to jedna wielka rodzina, z jednego Primusa się wywodząca :lol: (o zgrozo, kogo ja tu pouczam xD No ale dla mnie Transformers to tak jak dla Ghosta Star Wars :P)

Nie wiem Ghost czy tak sobie wyobrażasz komentarze do tekstów, jakby co to możesz nas naprowadzić :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej chodziło mi o to, żeby ewentualnie uzupełniać moje opinie, dopytywać sie o to, czego nie napisałem, dyskutować. W końcu każdy ma swój gust i jakąś opinie na dany temat. Moja nie jest jakoś wazniejsza od innych dlatego z chęcią się dowiem, czy zgadzacie się z moją oceną, czy uważacie inaczej. :) Poprawiłem rasy na frakcje. Akurat Transformers to nie jest mój konik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przeciwieństwie do Ghosta nie zawiodłem się na filmie gdyż nie oczekiwałem niczego głębokiego. Kreskówki widziałem jakieś 5 lat temu, więc nie byłem na bieżąco z tą sagą. Ale dla mnie film jest genialny. Komu w takim filmie potrzebna fabuła? Oczekiwałem filmu, który wciśnie mnie w fotel i takowy dostałem :) Gdy gram w typowego shootera nie marudzę, że fabuła jest płytka i tak samo w przypadku Tranformers. Chociaż lubie filmy ambitne zakochałem się w produkcji o wielkich robotach. W tym filmie liczy się akcja, jeszcze raz akcja, sceny walk, scenografia, dwie piękne kobiety i efekty specjalne. I liczy się jeszcze jedno - muzyka, a w motywie przewodnim, skomponowanym przez Linkin Park wprost się zakochałem mimo że zazwyczaj nie słucham dźwięków w tym gatunku..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same roboty są fajnie wykonane, choć jak dla mnie zbyt szczegółowe i przez tą ilość "zębatek i trybików"

Jak dla mnie właśnie w tym jest magia, tym bardziej, że jednym z założeń było, by części, z jakich składały się roboty, były niezmienne, tzn nie zmieniały swojego kształtu podczas transformacji. Jedyny moment, do którego bym się przyczepił, to transformacja wszechiskry.

w kilku pojedynkach miałem trudności z rozróżnieniem kto z kim walczy.

Miałem podobnie, tyle że z rozróżnieniem Megatrona i Starscreama.

fabuła chyba jednak zbyt mocno skierowana do młodszych widzów

Ja bym powiedział raczej, że do ludzi, którzy liczą na dobrą rozrywkę, bez zbędnego filozofowania :-)

Czy miałeś może kontakt z wersją dvd? Ja zawiodłem się na polskim tłumaczeniu. W sumie po minucie przełączyłem się na napisy angielskie (nie jestem taki dobry, by łapać ze słuchu wszystko co mówią), ale polskie wydały mi się przycięte strasznie, spłycając w ten sposób dialogi. Zastanawiam się dlaczego się tak dzieje, bo to nie pierwszy film ze średnim tłumaczeniem. Z lektorem jest lepiej, ale tu też IMO mały zgrzyt - dość zbliżone poziomy głośności oryginału i lektora, przez co rozmowy trochę się zlewają i trzeba się wsłuchiwać.

I dość istotna rzecz, czyli muzyka. Nic o niej nie napisałeś, a chętnie poznam Twoje zdanie na jej temat. Przy czym nie mam tu na myśli ścieżek dźwiękowych, o których wspomniał kafarek15, czyli zwykłych piosenek, a tę właściwą ścieżkę, która jest w filmie. Ogólnie lubię muzykę filmową i w tym wypadku się nie zawiodłem - kiedy trzeba muzyka jest szybka i dynamiczna, czasem spokojna, w odpowiednich momentach padają bardziej podniosłe dźwięki (choć i tak pod względem oddawania klimatu, moim zdaniem nic nie przebije filmu Gwiezdne Wrota - tego z 1994 roku).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście muzyka z Linkin Parku była genialnym pomysłem bo bardzo dobrze komponuje sie z tym co sie dzieje na ekranie.

kafarek15 ma trochę racji. Po Schooterach nie spodziewa się rozbudowanej fabuły, wiec jak tak spojrzeć na ten film to był bardzo dobry. Efekty były super i cała walka Autoboty i ludzie vs Decepticony. Ja tam jakoś nie czytałem komiksów dlatego zastanawiam się czemu tylko jeden Decepticon miał tego małego robota i kim był ten skorpion na pustyni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nie pamiętam muzyki z filmu więc chyba nie zrobiła na mnie odpowiedniego wrażenia. Gdyby było inaczej coś bym kojarzył, a tak mam pustkę. :)

Nie kupowałem tego na DVD. Jak widać z recenzji, nie zachwycił mnie ten film, aż tak bardzo, żeby sięgnąć po niego na DVD. Jak kiedyś pojawi się w TV to pewnie sobie go obejrzę dla przypomnienia, ale to chyba niestety wszystko.

Głownie mi się nie podobało to, że z jednej strony to dosyć fajne militarne s-f. Ale ta ckliwość, te gładkie i ulizane motywy bardzo mi nie pasowały, ta poprawność polityczna i wiekowa, patos. Gdyby cały był nastawiony na konflikt, walkę i zrobiony w konwencji twardej s-f to wtedy pewnie by mi się bardziej podobał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę, że wojsko było dość mocno zaangażowane w pomoc przy produkcji filmu, wydaje mi się, że te momentów patosu nie dało się uniknąć. Poza tym w moim odczuciu nie było tego aż tak wiele, jak w innych filmach.

Pamiętam, że w komiksach również była dziewczyna, więc na te dwie czy trzy sceny "miłosne" akurat przymknąłem oko. Poza tym IMO reżyser właśnie nie zrobił typowego melodramatu, jak do chłopak ratuje dziewczynę itp itd, tylko ograniczył się do zasugerowania relacji między głównymi bohaterami.

No, ale to tylko moje zdanie - transformers lubiłem od czasów, gdy ledwie od ziemi odrosłem, więc pewnie jestem bardziej tolerancyjny dla filmu :-)

Jeśli uda mi się załapać na oficjalny zjazd, to chyba wezmę film ze sobą :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza klasa filmów dla dużych chłopców ;) Ghost napisał, że dla młodszych widzów... A ja dopowiadam, że dla każdego faceta, w którym siedzi ten młodszy widz, czyli dzieciak. Faceci ponoć nigdy do końca nie dorośleją... Nie wiem, czy to prawda, ale wiem, że na tym filmie cieszyłem się jak dziecko. Są wielkie roboty, jest pełno wybuchów i akcji, jest widowiskowo i czasem z humorem. Film nie pretenduje do miana wyższej rozrywki i jako taki sprawdza się świetnie. Efekty oglądane w kinie momentami wręcz miażdżyły. I w sumie to jest minus, bo na małym ekranie i bez odpowiedniego nagłośnienia film pewnie bardzo dużo straci. Ale to tylko przypuszczenia - na razie tylko w kinie widziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jakoś nie czytałem komiksów dlatego zastanawiam się czemu tylko jeden Decepticon miał tego małego robota i kim był ten skorpion na pustyni...

Scorponok (bo tak sie zwie owy skorpion) byl wystrzelony przez Blackout'a przy ataku na bazę. Blackout miał być na początku Soundwave'm - to był transformer zmieniający się w radio i wystrzeliwujący kasety, które zmieniały się w małe roboty. Odeszli od tego, helikopter nazwali Blackout i próbowali stworzyć nowego mniej więcej w oryginale. Stąd był robot zmieniający się w radio, ale jako że charakterem Soundwave'a nie miał nic wspólnego więc przemianowali go na Frenzy'ego (który nomen omen w komiksach był minionem kasetowym Soundwave'a). Frenzy w filmie był zaś zboundowany z Barricade'm (samochód policyjny), który wystrzelił go z klaty niczym Soundwave wyrzucał kasety :) Tak więc były dwie pary, nie jedna ;) Soundwave ma się pojawić w drugiej części i wtedy powinniśmy mieć świetny, tak pamiętny z kreskówek, wątek z ejectowanymi minionami.

A film ogółem miał ciężkie zadanie od początku - przedstawić uniwersum tym, którzy nie znali tego wcześniej oraz zadowolić fandom. To drugie udało się połowicznie, pierwsze jednak spełniło swój quest. A Starscream wyszedł fatalnie - kto zna Screamera z komiksów Marvela, IDW tudzież kreskówki G1 bądź najnowszego Animated to wie o czym mówię... W filmie nie było w nim widać największego gnojka, zdrajcy i przestępcy w galaktyce, którym zawsze był (nie licząc emo Armady :P)...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scorponok (bo tak sie zwie owy skorpion) byl wystrzelony przez Blackout'a przy ataku na bazę. Blackout miał być na początku Soundwave'm - to był transformer zmieniający się w radio i wystrzeliwujący kasety, które zmieniały się w małe roboty. Odeszli od tego, helikopter nazwali Blackout i próbowali stworzyć nowego mniej więcej w oryginale. Stąd był robot zmieniający się w radio, ale jako że charakterem Soundwave'a nie miał nic wspólnego więc przemianowali go na Frenzy'ego (który nomen omen w komiksach był minionem kasetowym Soundwave'a). Frenzy w filmie był zaś zboundowany z Barricade'm (samochód policyjny), który wystrzelił go z klaty niczym Soundwave wyrzucał kasety :) Tak więc były dwie pary, nie jedna ;) Soundwave ma się pojawić w drugiej części i wtedy powinniśmy mieć świetny, tak pamiętny z kreskówek, wątek z ejectowanymi minionami.

Wybacz ale za wiele z tego nie zrozumiałem. Po prostu nie znam tych specyficznych nazw, bo nie czytałem komiksów ani nie oglądałem bajek. No nie ważne, i tak dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abstrahując od samego filmu (który jest wg mnie świetny i dla każdego), ja z całą mocą polecam soundtrack Steve'a Jablonsky'ego, który choć w pierwszym przesłuchaniu (i w kolejnych także...) brzmi jak miks bezczelnie zerżnięty z najlepszych kawałków Hansa Zimmera, Thomasa Newmana, czy Johna Williamsa, to fakt że są to najlepsze kawałki sprawia, że już od dwu miesięcy świetnie mi się ich słucha. Dla fanów tego typu muzyki filmowej - gratka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

największy sukces, zaraz po kasowym, jaki odniósł ten film jest taki, że z tego, co wyczytałem na różnych forach, podoba się on fanom oryginalnych, komiksowych i kreskówkowych Transformersów.

Sam jednak do nich nie należę, więc dla mnie "Transformers" to "tylko" bardzo dobre kino akcji, które jednak troszkę mnie zawiodło. wiadomym jest, że najlepsze danie serwuje się na końcu, dzięki czemu całość smakuje lepiej. w przypadku "Transformersów", najlepszą sceną był IMO sam początek (atak na bazę wojskową w nocy). po tej scenie czekałem na coś jeszcze lepszego, niestety nie pojawiło się nic takiego aż do końca filmu.

jednak w ogólnym rozrachunku jest to film wart polecenia. 2 godziny przy nim mijają szybko i przyjemnie, nie ma się odczucia straty czasu czy znużenia. w skali CD-A - 7+

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem mały tak z 9lat oglądałem na kasecie VHS Transformers The movie, co prawda napisów nie było ale ,wujaszek z uśmiechem tłumaczył :), więc ten też film obejrzałem świteny ale trochę wątek słaby, czyli walka takich dwóch dzieciaków o wymarzoną zabawkę :), z the movie dobrze pamiętam cytaty :P

z tego starego, oto moja ulubiona akcja :( szkoda że koczyńczy się żle.

http://pl.youtube.com/watch?v=fB0_vJUc3o4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza klasa filmów dla dużych chłopców

Zgadzam się. Film dla każdego faceta. Są ekstra bryki które w dodatku zamieniają się efektownie w roboty. czego może chcieć więcej facet? Aha byłbym zapomniał... jest fajna laska :D Na transformersów nie szedłem z nadzieją ze obejrzę jakis mega-ambitny film. nastawiałem sie na masę efektów spec i rozpierduchę na maksa. No i oczekiwania zostały spełnione. Do tego można się było pośmiać (Patrz: scena gdy autoboty ukrywają się przed rodzicami Sama gdy ten szuka okularów).

Na tym filmie byłem 2 razy, bo uwazam ze to świetny relaksator i odskocznia od nudnej codzienności. BTW to w ogóle fanem Transformers nie jestem a mimo to mi się podobało. Wystarczy powiedziec ze kojarze tylko optimusa i megatrona... reszta nazw to dla mnie bełkot. A i tak mi sie podobało. Boje się pomyśleć co by było gdybym BYŁ fanem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to walnę gotowca, który zalega na dysku od lipca zeszłego roku ;]

Akcja. Efekty. Muzyka. (I samochód).

Dawno, dawno temu... Chociaż, czy 23 lata to naprawdę tak dużo? Nieważne zresztą. W każym razie, 23 lata temu, w 1984 roku na ekrany zawitał serial "Transformers". Fabuła serialu obracała się wokół wojny robotów (Dobrych - Autobotów i Złych - Desceptionów), potrafiących zamieniać się w różne pojazdy, zwierzęta i inne obiekty.

Serial zdobył rzesze fanów i cieszył się ogromną popularnością. A na rynku zaroiło się od "Transformeropodobnych" zabawek, które każdy chłopiec chciał mieć.

Nic więc dziwnego, że ktoś w końcu taki animowany "hicior" postanowił "odanimować" i przenieść na duży ekran. Co z tego wyszło? Już opowiadam.

Fabuła filmu jest stworzona na jego potrzeby i, o ile mi wiadomo (mogę się mylić) tylko luźno nawiązuje do animowanego pierwowzoru. W filmie Baya przedstawiona jest historia pewnego sześcianu, zwanego "wszechiskrą". Kostka ta - chcąc nie chcąc - trafia na ziemię. Warto też wspomnieć, że poszukują jej Autoboty i Deceptiony. Po co im sześcianik? Złe roboty chcą dzięki niemu zniszczyć ziemię. A ci Dobrzy, chcą Ziemianom pomóc. Tak, w imię honoru. Docierają więc na błękitną planetę sprawiając wszystkim wielką niespodziankę. Transformersi mają jednak jeden problem. Nie wiedzą gdzie dokładnie jest "wszechiskra". A znaleźć ją mogą jedynie przy pomocy jednego takiego przedmiotu, którego właścicielem jest pewien amerykański licealista. No i zaczyna się...

Pod względem fabularnym film wypada bardzo średnio. Znów walka dobra ze złem, której stawką jest życie Ziemian. Dobrze, że tak o nas walczą, ale ile można? Jakby tego mało było, w filmie (głównie w drugiej połowie) jest w tej fabule parę "przegięć". Nie będę ich przybliżał, bo nie obyłoby się bez spoilerowania.

Ok, fabuła załatwiona. A co z aktorstwem? Również dostatecznie. Shia LaBeouf (Sam) stara się jak może, ale nie urzeka. Właściwie żadna rola nie zapada w pamięć. Pamiętamy co najwyżej Megan Fox - filmową Mikaelę - i to nie ze względu na aktorskie umiejętności. Tak więc, jeśli o grę aktorów chodzi, nie ma się czym - niestety zachwycać.

Co, zdawać by się mogło, najważniejsze dla filmu - fabuła i aktorzy - nie wypadło najlepiej. Teraz o tym co film ratuje. Efekty specjalne są naprawdę godne podziwu. Wszystkie roboty wyglądają naprawdę imponująco. Równie dobrze wypadają wszystkie walki i starcia - zarówno te "roboty kontra ludzie" jak i "roboty kontra roboty". Dzięki efektom specjalnym akcja jest świetna. Jak już coś się dzieje, to "dużo, głośno i efektownie" co w filmach tego typu zapisujemy pod "zalety". Co jeszcze w filmie dobre to muzyka. Usłyszymy parę naprawdę niezłych kawałków. No, chyba, że ktoś nie lubi rocka i niumetalu.

Jeszcze małe wyjaśnienie. Dziwi was tytuł moich wywodów? Już tłumaczę. Tytułem tej recenzji podpowiadam wam na co musicie się nastawić, wybierając się do kina na najnowszą superprodukcję Micheala Baya. Ja poszedłem właśnie z takim nastawieniem i muszę powiedzieć, że nie było najgorzej. Nie oczekujcie więc ambitnego kina (zresztą, kto by po Transformerach tego oczekiwał?), ciekawej fabuły albo wyrazistych głównych bohaterów. Oczekujcie tego, co hollywodzkie superprodukcje są w stanie wam zaoferować (patrz: tytuł).

Ocena byłaby wyższa, ale fabuła, która pod koniec filmu naprawdę się sypie robi swoje. Oczekiwałbym też więcej od aktorów. Ale niestety. Jest jednak niezła i szybka akcja, nieźle dopasowana muzyka... i śliczny Chevrolet Camaro. Ogółem oceniam film na 6. 6 na 10. Mogło być lepiej, a tak mamy średnią hollywódzką superprodukcję. Czy warto? Musicie zdecydować sami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie - świetny film, w swojej kategorii oczywiście.

Troche wybuchów, niezła fabuła (czyt. nie będąca tylko pretekstem do rozwałki), niezłe aktorstwo.. czegóż chcieć więcej?

I jak na taki film rozrywkowy, po którym oczekiwałem tylko luźnej zabawy, a nie jakiejś głębi oceniam go na jakieś 9/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę się powstrzymać...

Desceptionów

DECEpticonów.

Po co im sześcianik? Złe roboty chcą dzięki niemu zniszczyć ziemię. A ci Dobrzy, chcą Ziemianom pomóc.

Ja bym powiedział, że Decepticony chciały go użyć aby podbić resztę światów, a Autoboty chciały temu zapobiec. A ponieważ Autoboty mają szacunek dla każdego życia nie ingerują w ludzkie w tak brutalny sposób jak ich wrogowie.

Fanem Transformerów jestem od szczeniaka. A film jest bardzo przyjemny :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film widziałem dwa razy i za każdym wciągało mnie na maksa. Film jest bardzo dobry, nie jakieś wybitne dzieło, ale naprawdę kawał solidnego kina akcji s-f z mnóstwem efektów specjalnych, strawną fabułą i niezłą grą aktorską. Wiele scen walk zarówno ludzie vs. Deceptikony jak i Autoboty vs. Megatron i spółka są widowiskowe. Czasami jednak jest lekki chaos i za bardzo nie mogłem się zorientować kto jest kto. Fabuła jest strawna i nie odpycha chociaż dla mnie robiła raczej jako tło do masywnej dawki akcji :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ciach] film. Na prawdę dobry. Widowiskowy, ani przez chwilę nie byłem znudzony. Oczywiście rewelacyjne były Autoboty, ale wymiatał Bumblebee (to ten żółty, że tak powiem). Ach, ten kawałek kiedy główny bohater podwoził tą kobitkę (wybaczcie, nie pamiętam imion, było to strasznie dawno) i tu nagle Bumblebee włącza tą muzykę... Fenomenalny, dobrze zrealizowany film. Z niecierpliwością czekam na drugą część.

W ramach oczekiwania zapoznaj się z regulaminem forum.

[wies.niak]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...