Tak dokładnie! Myślimy o tym samym. A powieść się rozrasta, owszem, jednak nie w tempie, które dawałoby chociaż cień nadziei na oddanie pracy w terminie...
Ech, i pomyśleć, że chyba piszesz dokładnie o tym samym konkursie, z myślą o którym zabrałem się za pisanie przygód Gallena! Widzę jednak (i nie powiem, pociesza mnie to), że nie jestem jedyną osobą, której wyszły nici z tak ambitnego założenia