Cześć koty. Trzy sytuacje, czysta teoretyka rzecz jasna. Albo nie, cztery. Cztery sytuacje. Mają jednak parę punktów wspólnych. Czterech artystów robiących rap, albo za takich uchodzących w niektórych kręgach. Wszyscy piszą o swoim życiu, otwarcie się nim chwaląc - Money, hoes and clothes: all a nigga knows. Rzecz jasna, dla większości niewtajemniczonych ignorantów (), jest to pożałowania godne, bezsęsu i wogle. No ale są pewne różnice, przede wszystkim narodowość. Mamy więc tak: jednego muzycznie aktywnego reprezentanta ze Stanów, polskiego dziewięciolatka znanego pod pseudonimem Green Grenade, Too Shorta i któregoś z łaków robiących pseudo trap, których w Polsce nie brakuje. Zacznijmy od Green Grenade'a. Dziewięciolatek rapujący o kodeinie, strzelaninach, lexusach, dziwkach itp. jest zabawny i pocieszny. Przynajmniej według większości, która nie cierpi na notorycznie spięty poślady, wśród której rzecz jasna nie ma dziennikarzy tvnu i połowy polskiej sceny(przesadnie pochlebne określenie w obu przypadkach). "możesz popatrzeć jak jadę moim Cadillaciem jak chcesz to stanę i poliżesz mi lakier 24 cale lśnią w blasku słońca są tak gorące, że odpalam od nich jointa" Słysząc takie wersy z ust dziewięciolatka, trudno się nie uśmiechnąć. Dobra, następny kot. Polski nołskil, który na nagraniach brzmi jak Cpt. Kirk, nieudolnie naśladując styl ze Stanów. Tylko widzicie, kiedy chłopak, który robi z siebie pajaca ma nie dziewięć, a dwadzieścia lat, zaczyna się to robić o wiele bardziej smutne niż pocieszne. Nawijając o hajsie, którego nie ma, dragach, do których zażywania wstyd się przyznać i dziwkach, które... dobra, mniejsza. Rozumiecie o co chodzi. I tutaj przewagę mają Stany. Połowa wykonawców, o których napisane jest wyżej (konkretnie tych nagrywających dziś), muzycznie wypada kiepsko. Ale że mieli szczęście urodzić się w nieco bardziej cywilizowanym kraju, mają też większe możliwości i mogą zdobyć to, o czym nawijają - innymi słowy są bardziej autentyczni, niezależnie od opinii słuchacza na temat ich z reguły mało legalnych poczynań. Na ostatni ogień leci Too Short. Na jego temat nie muszę się rozpisywać - zorientowani w temacie znają na pewno. Utalentowany, autentyczny raper. Co prawda na klimaty trapowe nagrywał dwie dekady za wcześnie, ale tematyka podobna. No i ten bass. Konkluzja jest taka, że jak jesteś biały, to nie udawaj, że wcale nie. A jak już musisz, to nie rób z siebie pajaca i bądźże autentyczny. I pentadron/metafedron itp to nie narkotyki a wstyd oraz penis. A kiedy zacierają się granice między muzyką twoją i dziewięciolatka, to jedno z was wygląda bardziej głupio. I z reguły jest to to starsze. Pisałt koty, kocham was.