Skocz do zawartości

mongol13

Forumowicze
  • Zawartość

    185
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

mongol13 wygrał w ostatnim dniu 27 Luty 2022

mongol13 ma najbardziej lubianą zawartość!

Reputacja

157 Znakomita

O mongol13

  • Ranga
    Krasnolud
    Krasnolud
  • Urodziny 11.03.1992

Dodatkowe informacje

  • Ulubiony gatunek gier
    Array

Informacje profilowe

  • Płeć
    Array
  • Skąd
    Array

Ostatnio na profilu byli

3791 wyświetleń profilu
  1. Boże drogi, ja już tego nie miałem, a szkołę skończyłem dobre kilkanaście lat temu...
  2. Boże drogi, ja już tego nie miałem, a szkołę skończyłem dobre kilkanaście lat temu...
  3. Widać, że ktoś tu nie słyszał o Spec Ops: The Line Co jak co, ale uwielbiam ją podawać, jako przykład, kiedy przychodzą wszelkiej maści "specjaliści" z Bożej łaski, którzy jedyne co potrafią, to recytować swoją ewangelię czyli "aaa bo gryyy, to paaaanieee, tylko mordowanie, krew i trupy! To wszystko narzędzia szatana! Dzieciak się naogląda i też zaraz chce iść zabijać!". Pisałeś, bo pamiętam, jak ci odpisywałem, że nie ma się czemu dziwić, skoro tak jest wygodniej- chamsko to zabrzmi, ale rodzic dzieciaka wysrał, a teraz nie ma dla niego czasu, weź nie przeszkadzaj, zajmij się czymś i daj mi spokój. No to się zajmuje. A że coraz mniej po osiedlowych placach zabaw widać, żeby kogokolwiek ciągnęło na dwór, to nawet jakby wyszedł- z kim ma się bawić? I tak nie ma nikogo, bo wszyscy siedzą wgapieni w monitor. Więc on robi to samo. Ale oczywiście winny jest komputer, czy tam telefon, a nie rodzic, który otwarcie mówi, żeby się dzieciak odfandzolił. To jest właśnie idealna forma olewactwa- unikanie odpowiedzialności i zwalanie winy za konsekwencje na kogoś innego. *Jak grasz Ronaldo albo Neymarem to gra się odpala w ukrytym trybie symulatora gwiazdorzenia Eeeeech, jak bym bardzo prosił panią... jak jej było... a już mam- Renatę Matusiak o nieprzekręcanie znaczenia wypowiedzi i nie wyciągania ich pod swoją wcześniej przygotowaną tezę. W ogóle zauważyłem, że ci wszyscy "ałtorzy" to jak z jednej matrycy, albo inny przykład zgapiania zadania domowego w szkole- "-Ej Seba ale weź pozmieniaj żeby nie było przypału u facetki -No jasne Mati, się wie!", a na końcu i tak wszyscy mają dokładnie to samo. A to można w grze uczestniczyć inaczej niż aktywnie? ( ͡º ͜ʖ͡º) Nie, serio- kolejne 4 punkty to to jest naciągany, niczym guma w znoszonych majtkach argument numer 1... Tjaaa, pamiętam jak rzesze dewotek załamywały ręce przy Carmageddonie. Jak wieściły koniec świata i masakry pieszych, rozjeżdżanych przez młode pokolenie psycholi, kiedy to tylko dorobi się prawa jazdy. Młode pokolenie dorosło, dorobiło się prawka... i masowych rzezi pieszych jakoś nie było. Pamiętam, jak płakali i upadku moralności przy okazji kolejnych Postali. Też ta sama gadka- blabla młode pokolenie blabla gra i się uzależnia blabla dorośnie i będzie zabijać wszystkich nożyczkami. Pod premiery pierwszego Postala minęły 22 lata, a ja dalej czekam, aż wreszcie te stare dewoty potwierdzą swoje urojenia. Naprawdę szczerze na to czekam i chyba jednak prędzej umrę ze starości. Czy psychoterapeuci to nie wiem, ale słyszałem coś o pedofilii w kościele... uuuups, właśnie wywołałem pospolite ruszenie, bo śmialem śmieć obrazić wielebnego. Symbol czystości i najwyraźniej bożka co poniektórych. ¯\_(ツ)_/¯ Renata- to w końcu morderstwa czy erotyka? Bo zaczynasz się gubić w zeznaniach... Eee, niech mnie ktoś poprawi, ale z tego co kojarzę, to Wieśka można przejść całego i w ogóle nie trafić na żadną kartę czy w 2 i 3 części scenkę... poprawcie mnie jeśli się mylę... Taa, nie myliłem się- MOŻLIWOŚĆ. Serio jak będę sobie chciał zrobić dobrze, to wejdę na pornhuba albo urządzę seksmaraton z dziewczyną... doszukiwanie się już czegoś takiego w grze to znak, że zbliżamy się do mocno niebezpiecznej granicy, gdzie nasza Renata okazuje się być nawiedzoną feminazistką, która jak sam podejrzewasz lurkuje na stronach typu rule34 tylko po to, żeby zbierać mięso do swoich kolejnych papierowych wynaturzeń....
  4. Paznokcie to mi się kojarzy że mogły być w tomie drugim jak Harry trafił przypadkiem nie na Pokątną tylko na Śmiertelny Nokturn i tam mija jakąś czarownicę. Coś mi tak świta.
  5. Taka wariacja na temat "amerykańscy naukowcy udowodnili"- nieznani eksperci z trąby i ich "oczekiwania" wzięte z księżyca i poparte w sumie to może pustym kubkiem po kawie. I jaki socjologiczny unikat? Nie pamiętam, żeby ktoś kiedyś w taki sposób się cisnął że... bo ja wiem... mól książkowy przepie&&ala godziny na czytaniu kolejnych pozycji, a motocyklista uwielbia długie wycieczki na swoim harleyu. Albo że zapalony majsterkowicz ciągle coś dłubie w warsztacie. Noo, ale gracz to hurr destruktywne skutki durr ważny problem społeczny. Za każdym razem jak to czytam to się zastanawiam jaki problem, skoro ja jako gracz... co ja innym szkodzę? Siedzę sobie w domu, nikomu nie wadzę, nawet się na nikogo nie patrzę, żeby się jakieś antify czy inne lewackie beelemy nie dowaliły że krzywo patrzę. Meh. A ja ten fragment znów rozumiem doskonale- a bo kiedyś to tych komputruf nie było, człowiek też żył, a dziś to ta dzieciarnia nic tylko klika i klika w te pudła, ooojdaladala kiedyś to było lepiej, nie to co teraz. Niech mi żadna żałosna menda z papierem socjo-psycho-kulturo-europeistyki nie próbuje cisnąć takiej gadki, bo jak się dzieciaka chce wychować, to się go wychowuje. Jak się go chce hodować, to się go hoduje- masz komórkę, masz tableta, nie przeszkadzaj i widzę to po sobie. Ja za dzieciaka nie miałem ani komputera, ani komórki. W zasadzie komputer dostałem dopiero jak poszedłem do gimnazjum, a komórkę jak owo gimnazjum kończyłem. Czy inni mieli te rzeczy przede mną? Oczywiście, dużo wcześniej. Czy zazdrościłem? I tak i nie. Po prostu nie miałem i też żyłem. Dziś niestety wśród znakomitej większości rodziców, których znam panuje takie przekonanie, że dzieciak jeszcze nie mówi, ba, jeszcze nie chodzi, a już mu się w łapy ładuje tablet "bo mamusia jest zajęta", "bo tatuś nie ma czasu", "bo zajmij się sobą i bądź samodzielny". Jakby dzieciak od najmłodszego nie miał to też by żył, nieprzyzwyczajony do tego. Nooooo i się zaczyna widzę stronnicza narracja, teatr jednego aktora kuzia mać. A zapowiadało się tak pięknie. Już pominę subtelną uszczypliwość z tym "polskim rynkiem", ale pozwól że zadam pytanie panu spychologowi- czy przyjrzał się kiedykolwiek oznaczeniom na takim pudełku z grą? Okej, w dzisiejszych czasach pudełko staje się archaizmem i za niedługo użycie tego sformułowania będzie się kończyło tak samo jak wspominanie o swoim pierwszym procesorze Duron- krzywym spojrzeniem pełnym mieszaniny politowania i hasła "dziadku, wziąłeś już dzisiejsze pigułki?". Tak samo wiem, że w Polsce to raczej sugestia, ale kurde no- tu jechanie po grach ja po burej suce, ale czy rodzice się w ogóle interesują w co ich dzieciak gra? To jest taka (nie)szkodliwa hipokryzja, bo jak dorośli w piątek o 20 zasiadają przed telewizorem, bo leci taki Rambo, gdzie trupy, flaki i krew (tm) to "nie, nie, to nie dla ciebie, ty nie możesz tego oglądać, za mały jesteś". A tu takie coś. Znów- nie wińmy medium za to, że niesie treści przeznaczone do określonej grupy- wińmy rodziców za to, że są leniwymi parówami które kładą na to swój interes i udają, że problemu nie ma póki nic się nie dzieje! No i znów- złe gry złe, bo oferują coś odmiennego. Książki okej, kino okej, wypady na miasto okej, wycieczki okej, wszystko okej, nawet jeśli książki to jakieś gore-horrory, kino to typowy film akcji gdzie trup ściele się gęsto, a wypady i wycieczki kończą się ostrą popijawą, ćpaniem i przygodnym seksem w kiblu. Wszystko jest cacy tylko te złe, wciągające gry. #niepopularnaopinia poleci, ale ja tam osobiście wolę, żeby taka zagubiona osoba zaczęła sobie grać w gry, nawet jakieś mmo gdzie może spotka kogoś fajnego i "odżyje", niż dalej cisnęła depresję w swoim pokoju słuchając najczęściej od najbliższych mundrości pokroju "uśmiechnij się, wyjdź do ludzi i problem zniknie". Ja na przykład zacząłem grać w gry żeby nie musieć się ciągle użerać z debilami pojawiającymi się "na doklejkę" jako kumple kumpli kumpli na różnych wypadach, a którzy potem mieli zawsze najwięcej i najgłośniej do krytykowania. No i co w tym złego, że gry stają się coraz bardziej zaawansowane? Hurr durr kiedyś to było lepiej bo gówniarz mógł sobie co najwyżej pograć w ponga czy inne asteroidsy i to mu wystarczało. Also... To drugie zdanie- że sparafrazuję NRGeeka- czy ktoś to czytał? Pomijając już ten nieszczęsny Reich (sieg heil! my, gracze, neonaziści!) to to ten kawałek "ma możliwość przeniesienia się w cyberświat, który pozwala na przeniesie­nie się w dowolne miejsce"... może nie jestem jakimś językowym nazistą (aaaaa, dobra, wiem, to z tym Reichem to był wstęp do naprawdę wysublimowanego żartu językowego! ) ale jak takie coś czytam to wewnętrzny Hitler mi uruchamia komory gazowe. Tragedia. SKANDAL! Jak oni śmią śmieć?! Mój pradziad był wioskowym głupkiem w tej zabitej dechami budzie, mój ojciec był wioskowym głupkiem w tej samej budzie, teraz ja nim jestem, mój syn też nim będzie, a temu gówniarzowi się marzą podróże! Chce innego życia! Patrzcie go, ta dzisiejsza młodzież, taka roszczeniowa, na co to komu! Dobra, szczerze to im dłużej czytam ten cytat tym mniej on się staje dla mnie logiczny. Co jest w zasadzie "niebezpieczne"? Że dzieciak ma odskocznię od bycia tym wspominanym wioskowym głupkiem i może być... no ja wiem... żołdakiem w Battlefieldzie? Dyktatorem w Tropico? Bezim z Gothica czy kimś zupełnie bez historii rzucony w klockowaty świat Minecrafta? I co ma być tym "niebezpiecznym wzmocnieniem"? Perspektywa poznania czegoś nowego? Doświadczenia czegoś, czego normalnie by nie był w stanie nawet zobaczyć? A, no tak- w końcu ciemnymi masami znacznie łatwiej sterować- dlatego takie "altorytety" nie chcą dopuścić do faktu, że ktoś spróbuje i się przekona, że to wcale takie złe nie jest, a przy okazji można wynieść z tego cenną lekcję. Pomijając Detroit... co w tym złego? Ja raczej widzę ogromny problem w tym, że ten wyimaginowany, nierzeczywisty świat może być dla kogoś lepszą alternatywą, niż ten realny i to raczej to bym się starał zmienić, skoro dzieciak tak bardzo chce uciec z tego, a nie zabraniać dzieciakowi iść tam, gdzie mu lepiej. Taka trochę komuna- może ty wiesz, że tam by ci było lepiej, ale my wiemy, że lepiej będzie ci tu, więc masz tu siedzieć, bo kara. A nie, czekaj- taka zmiana by wymagała podniesienia dupska z wygodnego fotela i robienia faktycznych rzeczy, a nie tylko pisania nawiedzonych ideałów dla poklasku takich samych pożytecznych idiotów. Skoro już o grach- polecam ograć coś wystarczająco dużo razy. Nawet najlepsze danie jedzone 3 razy dziennie przez okrągły rok zbrzydnie tak, że nie będziesz chciał na niego patrzeć do końca życia, bo będzie cię przyprawiać o mdłości. Gry, książki, czy filmy nie są od tego wyjątkiem, dlatego to z tym nieodczuwaniem znudzenia nazywam bujdą na resorach. ...czyżby? Czyżbym się mylił? Czyżby autor był pierwszym, który pisał to wszystko wyżej, bo chciał udowodnić swoją tezę na zasadzie antyprzykładów? Czyżby to było to?! Czyli jednak nope.jpg Jak to mówią- nadzieja matką głupich nie? Okej, tu widzę realne pole do rozmowy. No to jedziemy- to gdzie ci rodzice są? Albo raczej gdzie oni byli? Dlaczego dzieciak często i od 2. roku życia dostawał w łapy komórkę, tablet, cokolwiek tylko chciał, byle tylko "nie przeszkadzał"? Tak, jak najbardziej się zgadzam- rodzic powinien być tym przewodnikiem, to on powinien wychowywać (a nie hodować!), czy liczyć, że- wybacz hasło- "ja cię zrobiłem, a teraz niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba". Dlaczego ci rodzice idą na łatwiznę? Dlaczego nie potrafią zająć się dzieciakiem, wyznaczyć mu granicy, powiedzieć mu "nie, jesteś jeszcze na to za młody"? Bo co, bo inni mają więc mój nie może być gorszy? A to ciekawe, bo potem jak dzieciak coś chce mówiąc "ale wszyscy mają" to często słyszy "ty to nie wszyscy" więc coś mi się tu w zeznaniach rozjeżdża. To nie jest wina dzieciaków, że są jakie są- po prostu dostosowują się do środowiska, które przekazuje mu (albo i nie) takie a nie inne wzorce. No i w koło Macieju, ostatnia szara komórka umarła, wracamy więc na karuzelę szaleństwa i zacietrzewienia na jeden argument. Sadystyczne i bestialskie akty uśmiercania- autor pewnie widział jakieś Diablo, czy tam innego Callofa i mu się ciśnienie podniosło. Ale pomijając fakt, że ktoś sobie wymyśla proces stawania się psycholem z powodu grania w coś, co w ewidentny sposób nawet nie stoi obok rzeczywistości, to... była sobie kiedyś taka gierka. Spec Ops The Line się nazywała. Gra, w które też "byliśmy szczelajoncym psyhopatom", ale w jakiś sposób im dalej w las, tym gra bardziej zmuszała nas do przemyślania swoich działań i koniec końców zostawiała nas zmasakrowanych filozoficznym kacem pod tytułem "czy cel zawsze uświęca środki". A nie, dobra, tego nie było, to się nie wpisuje w tezę autora, więc wygodnie udajemy, że tego nie ma. HURR DURR ZUE DIABLO! Odczłowieczenie- jak można odczłowieczyć coś, co człowiekiem nigdy nie było? Czy ten facet w ogóle wie co pisze? I jak to się ma do wcześniejszych wy&rywów o tym, że gry to narzędzia (w założeniu: szatana)? Znów coś się rozjeżdża. Co do tego "brutalnego zachowania" najpewniej w odniesieniu do strzelanek, to sorry, zaraz tu zniszczę komuś światopogląd, ale wszystkie konflikty wojskowe i tym bardziej wojny były, są i będą brutalne. Nikt się tam nie cacka z jednostkami i można się oburzać, ale niestety- piechota zawsze była mięsem armatnim, które miało iść w pierwszej linii, a to że zginęli... to zginęli. Słynne słowa Stalina są brutalną prawdą- śmierć milionów to statystyka. Tyle że nie widzę żeby pan autor się na to oburzał. Noo, szczególnie taki Battlefield, ARMA, GTA i masa innych- same mutanty potwory, zombie i zwierzęta o.. czekaj, jak to szło... aa- o niższym statusie życia (WOT?). Hehehe. Mortal kombat- wyrywanie kręgosłupów i serc. Huehuehuehue. Buahahahahaha. Aaaależ to zabawne "Całkiem przypadkiem" wymienione zostałe same "złe" archetypy. Przypadek jak nic. Natomiast inni badacze udowodnili z 99,4% skutecznością, że 97,9% statystyk podawanych w necie to bujda I tego się trzymajmy, bo stawiam, że okrągłe 80% wzięło się z zasady Pareto. Nie wiem w jakim roku autor żyje, ale ostatnio ktoś do mnie dzwonił, żeby go odesłać. GTA było ostatnio na takiej większej fali popularności... co... w 2013 (konsolowa premiera GTAV) i może potem 2 lata później przy okazji premiery pecetowej, chociaż tu już szału nie było. A jeśli kilkaset istnień przerasta wyobrażenie autora to zapraszam do takiej Civki- Gandhi już czeka, chętny żeby zrzucić atom i posłać do piachu kilkaset milionów istnień Ja tam dalej ubolewam, że w N4Sie nie ma przechodniów. Chociaż... gdyby byli to z tej gry zrobiłby się Carmageddon, który nawiasem też nie spowodował przepowiadanej ustami geriatrii i religijnych nawiedzeńców rzezi na ulicach. Postal też. No ale zawsze warto próbować, w końcu stworzenie jakiegoś wspólnego wroga zawsze może się opłacić- potem "w razie" wystarczy tylko odwołać się do nieistniejącego autorytetu, napisać, że "my to wiedzieliśmy" i voila- zabił bo grał w gry. Gry są sprawcą wszelkiego zła.
  6. Biorę w ciemno i jeszcze dopłacam 2 worki pszenicy!
  7. To ja jednak poproszę ten cyklon b
  8. Ja. W skrócie jak grasz to jesteś potworem, podludziem i jedyne na co zasługujesz to komora gazowa.
  9. Czytając ten tekst czułem się mniej więcej tak: - Ooo, super, wreszcie jakiś "znawca", który nie przyjmuje od samego początku postawy turbodefensywnej w stosunku do gier... - Nooo i w pizdu wylądował... cały misterny plan też w pizdu. Czy coś... A im dalej w las, tym wróbel w garści... Jaki przegląd? I gdzie ta statystyka? Jaki rozstrzał, 15% to ledwo margines błędu statystycznego Udowodnili to amerykańscy naukowcy w swoich badaniach O rodzajach gier się nie będę rozwodził, bo już mnie głowa boli. Najpewniej za sprawą tego potfforka KUZIA MAĆ... co to jest, że każdy nawiedzony pseudoznawca MUSI tłumaczyć takie rzeczy? To jakiś ich wewnętrzny fetysz, czy jak? Eeeee CO. Dobrze, że autorka nigdy nie poznała mojej kuzynki. Między innymi to ona mi pokazała sztuczkę magiczkę z sikaniem na pączki-przynęty w Postalu. Ekhm... ja nic nie powiedziałem :x Trzeba będzie dymać na kolanach do Częstochowy. Poza tym znów to ciśnięcie po stereotypach- chłopcy lubią wyrywać kręgosłupy w Mortal Kombat, dziewczynki lubią grać w gry Barbie i pasjansa. Zawsze jak takie rzeczy czytam to się zastanawiam jak smutne trzeba mieć życie, jak smutnym fiutem trzeba być, żeby nie tylko podpiep&&ać sporą część cudzych wypocin na ten temat (wiesz, syndrom smyrania się po jajkach, kiedyś już o tym pisaliśmy). A potem dochodzą kolejne pytania- nie tylko produkować kolejne paszkwile, ale jak bardzo trzeba mieć poprzestawiane w głowie, żeby produkować takie mundrości i publikować je jako prace naukowe. I być z tego najwyraźniej dumnym. No ale to chyba kwestia tego, że jak się już stanie takim "poważanym autorytetem", to można położyć już na wszystkim lachę i po prostu produkować cokolwiek. Ciekawe jak bardzo ci ludzie są cofnięci w rozwoju elektronicznym. To by mogły być ciekawe badania
  10. Disney... wybacz hasło, zachowuje się imprezowa nastolatka na prochach. Sami nie wiedzą czego chcą, a jak już się dowiedzą, to robią wszystko, żeby zrazić do siebie jak największą grupę ludzi naraz robiąc wszystko od du&y strony. I nie byłoby to nic... groźnego... gdyby nie fakt, że oni to najwyraźniej robią z premedytacją, a winę za późniejsze niezadowolenie zwalają ludzi, którym się to nie podoba. Były Star Warsy i solidne wpienienie całego fandomu przez stwierdzenie, że wszystko poza 6 filmami mogą sobie wsadzić. I jakoś chyba w tamtym roku Disney powiedział wprost- będziemy robić nowe SW co rok. Ewidentnie takie dojenie marki aż ludzie nie przestaną oglądać. Była (i jest) próba kontrolowania mediów przez swoją grupę "dobrych chłopców" znanych bliżej jako Disney Makers. Tak dla przypomnienia- oni też mają kosę z PewDiePie podobnie jak WSJ. Zabawny jest ten ich egoizm zakrawający o hipokryzję. Do czasu tego "antysemickiego" video w zasadzie mieli wszystko głęboko, jak szambo wyje&ało- nagle wielcy obrońcy sprawiedliwości, nagle im wszystko nie pasuje, nagle trzepią wszystkich, nie tylko swoich. Takie niewinne krzyczenie z tłumem podobnych medialnych niedorozwojów.
  11. Kminię to zdanie, kminię i za Chiny Ludowe nie potrafię dojść co autor miał na myśli decydując się tu na użycie słowa "klasyczny". Ale dobra, skoro to są klasyczne to jakie są gry nieklasyczne? I jak ich istnienie wpływa na wysnutą tezę? #tylepytańzeroodpowiedzi A z badań przeprowadzonych przez Abrahama Lincolna wynika, że 90% treści zamieszczanych w internecie nie ma pokrycia z rzeczywistością. Pozostałe 10% to porno. ...może dostał taboretem przez głowę, czy coś... nie oczekuj za wiele... I don't even... dane liczbowe niczym niepoparte to już tradycja, to już mnie nie rusza. Ale serio... te głodne kawałki o grach umożliwiających zabijanie policjantów... I jeszcze głodniejsze kawałki na samym końcu. Przemoc, przemoc... a jeszcze je&nę kawałkiem, że uczniowie są w tym wieku i zaczynają się interesować porno, tak z czapy, co z tego, że to się nijak nie łączy z tematem przewodnim. A co. Taa, ostatnio chyba na wykopie czytałem o tym, jak to robili testy na szczurach i wyszło, że żeby aspartam (wiesz- ekoświry i ich hurr durr chemia zabija!) był śmiertelny dla człowieka, to musiałby przez- uwaga- 3 miesiące dzień w dzień wypić 5,5 litra Coli. No ale że badania gó&niane, to trzeba wcisnąć mądre słówko, żeby nie wyjść na totalnego debila. Longitudialne... bo już spolszczyć się tego do o wiele bardziej strawnego "długofalowe" nie dało... Zabawne... może jakieś liczby na potwierdzenie tej śmiałej tezy? Jestem seryjnym mordercą, gwałcicielem, totalnym zwierzęciem, zabiłem niepoliczalne ilości ludzi, steabaggowałem drugie tyle, nawet najsurowszy sąd bałby się mnie sądzić i dlatego jeszcze chodzę na wolności. Skoro już o Marit "to że wyglądam jak chłop nie ma nic wspólnego z braniem sterydów, które brałam jako lek na astmę" Bjørgen... nie wiem w co cała drużyna Norweska musiała grać, ale Tetris to to nie był Tak baj de łej- zauważ, że Norwegowie lecą sobie w ch*ja także w skokach narciarskich, jeśli chodzi o stroje i fakt, gdzie oni mają krok. Takie tam... W ogóle ... czy tylko ja tu widzę schemat przypisywania wszystkich zachowań destruktywnych? Naaaah, halucynacje z niedożywienia... Niech zgadnę- każdy z tych 114 przypadków to było bezstresowo wychowane cimci rimci, które dostawało wszystko i zawsze i nigdy nie usłyszało słowa "nie"... a potem jednak usłyszało? Kolejny random fact- czarni NIE popełniają 50% zabójstw w USA. Znów- jestem prostym ułomem, przydałaby mi się definicja użytego tu słowa słowa "aktywni", ale zakładając, że chodzi o takich, którzy grają... BOIII... nie wiem jak mi się udało skończyć technikum z najwyższą średnią i studia z wynikiem bdb i wyróżnieniem. Po prostu magia. A moi rodzice... oni już z bezsilności dawno popełnili harakiri. A to jest akurat bardzo prosty argument. Pamiętasz, ostatnio pisałeś o podobnym tworze, gdzie było że gracze są dużo bardziej obojętni na takie zjawiska, jak cierpienie śmierć itd? ja tu widzę chamskie rżnięcie argumentów.
  12. Od dość dawna chodzi tylko o sensację i statystyki. Dziennikarstwo coraz bardziej się stacza.
  13. Zawsze mnie to zastanawia jak to jest, że w każdej spychologicznej produkcji jest jeden i ten sam schemat- zacieranie rzeczywistości i dzieciak, który "zacząć grać w grę" na żywo. Albo to jest bezczelne kopiowanie jednego od drugiego (nowai man!), albo ta teoria jest stabilniejsza, niż wszystkie dotychczas wysnute teorie naukowe. Podoba mi się fakt, jak w zasadzie niezauważalnie powiązano media elektroniczne bezpośrednio z grami. Tymi ultrabrutalnymi, wypaczającymi osobowość nośnikami szatana Plus przewija się tam jak zwykle odgrywanie ról (serio, ten argument robi się już powoli oklepany jak tyłek kobiety lekkich obyczajów). Bawi mnie to tym bardziej, im sobie uświadomię, że w takiej telewizji leci znacznie więcej "mięsa" i przemocy (tak, tak, dzieci po 19 idą spać). Plus już któryś raz z rzędu to piszę- dawać mi listę tych ultrabrutalnych gier, gdzie można zrobić przeciwnikowi więcej, niż w callofowym stylu strzelić w łeb. Nie wiem- jakieś rozczłonkowanie, albo chociaż ciekawsze/zabawniejsze (łojezu, znów MSMowiec ze mnie wychodzi... albo nawet DSMowiec) sposoby uśmiercania a'la Bulletstorm. Dajcie mi kreatywność, dajcie mi opcje! Ja chcę zabijać! ... a potem ludzie odkryli małe (dobra, nie takie małe...) diabelskie skrzyneczki. Uzależnienie od komputera... [beeep] nie, nie zacznę o tym się rozpisywać. uzależnienie od komputera w rozumieniu tej psycholożki to taki właśnie diabołek z pudełka- fajnie się tym straszy za pierwszym razem... i tyle. I do tego ten głodny kawałek że nie było go i nagle od dwóch lat (pisane w 2002 więc w przełożeniu na rzeczywistość od 17!) mamy plagę uzależnionych od komputera. Przyznam się szczerze, walę głową w blat biurka, bo nawet nie wiem od czego zacząć, żeby jakoś ubrać moje myśli. Naprawdę nie wiem i im bardziej o tym myślę, tym bardziej przypomina mi to strażaka-podpalacza, który najpierw wznieca pożar, żeby potem bohatersko go gasić. - Od (wtedy 2 lat, a teraz) 17 lat dostrzegają problem i jedyne co robią to piszą kolejne gównoteksty. - Od około 17 mnożą się wytwory ich skrzywionej wyobraźni, niezdolne najwyraźniej do napisania czegoś oryginalnego, więc smyrają się wzajemnie po jajkach powołują się jeden na drugiego w swoich "produkcjach"; w rzeczywistości rżną całe fragmenty od poprzedników, włącznie z durnymi argumentami, listami gier, zero własnych badań, zero własnego wkładu. - Zero realnego działania, bo to by wymagało, żeby coś zrobić. - Uzależnienie od komputera... w dzisiejszych czasach to raczej technologii w ogóle. - Czy faktycznie uzależnienie? Dzisiaj komputer i telefon to podstawowe narzędzia pracy. Narzędzia. Tak jak młotek, czy śrubokręt. Trzeba by się było chyba cofnąć do epoki kamienia jebanego, żeby przestać z tego korzystać. - I czy w ogóle uzależnienie? Przecież komputery niejako istnieją już dużo dłużej, niż 17 lat i służyły pierwotnie nie do grania, tylko do bardziej wyspecjalizowanych zadań, granie przyszło potem. Więc co? Uzależnienie od... obliczeń? Rly? - Ale dobra. Mamy plagę zombie-like uzależnionych od kompa świrów, którzy w oczach tej kobiety pewnie gotowi cię zaciukać krzesłem. No to gdzie oni są? Gdzie ci wszyscy maniacy? Gdzie te świry? Przecież to już 17 lat, nieleczone epidemie (a ta jest nieleczona, przecież poza czczymi gadaninami spychologów nie robi się nic ) się rozprzestrzeniają, nawet dość szybko, więc po takim czasie to już co drugi powinien wyglądać jak ćpun na tygodniowym głodzie, jak nie siedzi przed komputerem albo nie jest wpatrzony w ekran smartfona. Psychiatryki powinny mieć już roczne kolejki na leczenie takich osób. Więc gdzie to wszystko jest? Aaaa, no tak- zapomniałem, na papierze. Ale to i tak nic, jak przeczytałem to: to myślałem, że strzelę kopytami i tak mnie wyniosą. 4(!!!) dorosłych(!!!) nie potrafiło sobie poradzić z gówniarzem. Nie wiem, czy dzieciak przez całe swoje krótkie życie był bywalcem siłki, szprycował się steroidami niczym norweska drużyna inhalowała się w vanie przed zawodami, a śniadanie, obiad i kolację popychał suplami, czy też nauczyciele go chcieli doprowadzić do gabinetu wachlując piórami i prosząc na kolanach zamiast strzelić w łeb na otrzeźwienie (taa, wiem, na ucznia nawet się krzywo popatrzeć nie można bo zaraz molestowanie), ale coś tu jest grubo nie tak. Najpewniej grzybki autorce tego fragmentu za mocno weszły, chociaż nie wykluczam opcji, że... jak mu było? Wielki Mandorf? Ch*j tam- Brajanek będzie szybciej. Tak więc nie wykluczam opcji, że Brajanek dostał od rodziców komputer z nielimitowanym dostępem i "masz i nie przeszkadzaj nam". I ten scenariusz z bezgranicznym zaufaniem i ślepą wiarą jest dość prawdopodobny sądząc po fragmencie, gdzie Brajanek opowiada rodzicom o torturowaniu, a oni w to wierzą. Błagam- nie zwalajmy winy opierdalactwa rodziców na rzekome uzależnienie- rodzice dali [beeep] i to jest tylko i wyłącznie ich wina. Nie komputera. Ich, mimo, że rodzice w życiu się nie przyznają do tego, a spychologowie tylko będą ich w tym przeświadczeniu umacniać. I to TO jest patologia.
  14. No aż takiego kaca moralnego, żeby nie grać w coś przez tydzień to nie miałem nigdy Fakt, że miałem coś na wzór tego- ogólnie w Mass Effect 2 na samym końcu jak się nie poprzydzielało dobrze towarzyszom zadań, to było możliwe, że ginęli dosłownie wszyscy. A że dwójeczka jest moją ulubioną częścią trylogii, to ograłem ją... aż za dużo razy. No i raz mnie napadło pod koniec, żeby sprawdzić jak to jest z tym szumnym "wszyscy giną", bo wiadomo- zapowiedzi to jedno, a rzeczywistość to drugie (tjaaa, obiecanki cacanki, każda decyzja począwszy od jedynki będzie miała znaczenie przy zakończeniu trójki; no to jaki kolorek preferujesz: zielony, czerwony, czy niebieski?). No i faktycznie- przydzieliłem wszystkim najgorsze możliwe zadania... i patrzyłem, jak jeden po drugim giną. W sumie mnie to jakoś specjalnie nie ruszyło (żeby nie powiedzieć ucieszyło, że faktycznie zginęli... borze zielony szumiący, jestem MSMem, nie ma już dla mnie ratunku), ale jednak tak szkoda mi ich było. G3 zraził mnie do siebie tym całym odbijaniem miast z rąk orków po pierwszej osadzie (Cape Dun?), gdzie wyczaiłem eksploita jak wyrżnąć wszystkich orków jeden po drugim tak, żeby nie musieć walczyć z nimi naraz, a żeby ciągle się to liczyło jako rewolucja. Ogólnie to było zepsute na maksa. Za to sporego kaca moralnego zaliczyłem przy okazji gry SOMA, nie wiem czy kojarzysz, jeśli nie to polecam gorąco Ogólnie dostajesz wybór czy w pewnym momencie zabić siebie samego czy nie. Wystarczy wcisnąć tylko jeden przycisk. Uwierz mi, że nieważne, co zrobisz, to i tak będziesz się z tym czuł źle Jest grubo, ale uwierz mi, że warto zagrać, bo to w sumie jak na razie jedyna gra, która faktycznie zmusza człowieka do zastanowienia się nad przyszłością, nad tym jak daleko jesteśmy się w stanie posunąć, żeby przetrwać i przede wszystkim Mózg rozjebany.
  15. O Boże... jakim cudem ten tekst nie ma jeszcze znaczka 18+?
×
×
  • Utwórz nowe...