Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Gamedecverse, Marcin Przybyłek

Polecane posty

Na cykl Gamedec składają się cztery książki:

Gamedec - Granica rzeczywistości

Gamedec - Sprzedawcy lokomotyw

Gamedec - Zabaweczki. Błyski.

Gamedec - Zabaweczki. Sztorm.

Pozycje te składają się na pierwszą, zamkniętą historię o "gierczanym detektywie" Torkilu Aymore. Książki są ze sobą silnie powiązane, zwłaszcza dwutomowa powieść "Zabaweczki" zawiera wiele odniesień do swych poprzedniczek, stąd rozmowy w kilku tematach są dość niewygodne. Niniejszym oddaję więc do użytku fanów, oraz Autora, temat do rozmawiania tak o całej serii, jak i o innych rzeczach ze światem Gamedeca związanych.

Kim jest Torkil Aymore? Czytelnik poznaje go w zbiorze opowiadań "Granica rzeczywistości". Torkil to gamedec, czyli detektyw rozwiązujący zagadki w świecie gier. Nieważne, czy jest to wredna łamigłówka stworzona przez twórców gry, hacker, który znalazł sposób na szybkie bogacenie się, czy wirus, uniemożliwiający dobrą zabawę, gamedec przyjmie zlecenie i pomoże graczowi, o ile ten jest gotów zapłacić. Wypadałoby dodać, że mamy koniec dwudziestego drugiego wieku

(być może...)

i gry komputerowe nieco rozwinęły się w porównaniu z tym co znamy. Gracz łyka pigułkę kontrolującą jego organizm, siada w fotelu, który zapobiega odleżynom, masuje i buduje sylwetkę, zakłada kask na głowę i znika na kilka dni w innym świecie. Tych do wyboru są tysiące.

To jednak dopiero początek, bo świat zmienia się na oczach głównego bohatera (i czytelnika), a wydarzenia zmuszają samego Torkila aby za tymi zmianami podążył, czasem zupełnie bezwolnie, samemu się przy tym zmieniając. Na początku "Sprzedawców lokomotyw" rodzi się bowiem przeciwnik, który zagraża wszystkim światom sensorycznym (czyli grom), a nasz bohater staje się pionkiem w Wielkiej Grze korporacji, której rozmiar w pełni docenić można dopiero w "Zabaweczkach".

Kilka słów ode mnie - cykl przeczytałem jednym ciągiem w mniej niż tydzień. To chyba jest jakiś wyznacznik na ile wciągająca jest historia i jak przyjemnie śledzi się kolejne przygody głównego bohatera. Po przeczytaniu całości miałem kilka wątpliwości, szczególnie co do zakończenia (szczegółów więc nie podam ;) ), ale Marcin Przybyłek rozwiał je niezwykle celnymi uwagami i wskazał wydarzenia, które prowadziły w sposób nieunikniony do takiego rozwiązania sprawy. Wręcz każde inne rozwiązanie byłoby kompletnie nielogiczne. To właśnie chyba największa siła tego cyklu. Intrygi są niezwykle złożone, drobne wydarzenia okazują się ważne dwa tomy później, przelotnie spotkane postacie wracają by odegrać kluczową rolę. Gdzieś w tym miejscu powinienem umieścić cytat jednej z wypowiedzi na temat książek, która panu Marcinowi niezwykle przypadła do gustu... ale się powstrzymam, znajdźcie sobie sami :D

To co wskazałbym jako wadę to stopniowe odchodzenie od pierwotnego założenia - świata, w którym gry są równie ważne, jeśli nie ważniejsze niż realium, świat rzeczywisty. No właśnie "wskazałbym", bo nawet to jest całkowicie logicznie uzasadnione. O ile prościej byłoby opowiedzieć nową historię, z mechami w roli głównej. Zamiast tego świat powoli ewoluuje w kierunku, w którym gry stają się najpierw niebezpieczne, potem niemal się rozpadają, by na koniec stać się... niepotrzebne? Ciężko powiedzieć bo po wydarzeniach "Sztormu" niewykluczone, że ludzie znów będą potrzebować odpoczynku w światach alternatywnych. Nieśmiertelność może być nudna...

Autor planuje kolejną powieść, która jak już wspomniałem, będzie sequelem i również stanowić będzie zamkniętą całość. Wydarzenia mają toczyć się sto cykli (czyli ok. sto trzydzieści lat) po zakończeniu "Zabaweczek". Ponownie dostaniemy dwa tomy, pisanie jest ponoć niemal zakończone, ale przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, nim tom pierwszy wyląduje na półkach. Ile? Wydawnictwo jedno wie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Recenzję części ostatniej zamieściłem byłem na blogu swym, powtarzać się więc nie będę. Przyklasnę za to P_aulowi - zwłaszcza w sprawie tych spraw nieuniknionych. Siłą Gamedecverse jest właśnie ta spójność - mimo złożoności, mimo wielowątkowości i wielu fint oraz zwrotów - wszystko się ładnie klei. W trakcie czytania można mieć wątpliwości, zwłaszcza w obliczu nawału faktów, ale na koniec wszystko staje się wręcz przerażająco oczywiste. Owszem - można się spierać, że wizja przyszłości jest nieco wyolbrzymiona i wcale tak być nie musi... Ale to już prawo kreacji autora, a sama kreacja trzyma się kupy, choćbyśmy się z nią nie zgadzali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przenoszę tutaj fragment wymiany zdań z Qbusiowego bloga:

Jakoś mnie nie rajcują sci-fi flicki o detektywach przyszłości z okładkami, gdzie fruwa sobie coś w rodzaju cyberłaka z mieczem w pancerzu. Wiem, prostak ze mnie i "się nie znam".

Ale felietony Twoje czytało mi się z przyjemnością. Po prostu Gamedec do mnie nie dociera. Nothing personal.

Give the flick a chance. Pomiędzy okładkowym wrażeniem, a samymi powieściami jest całe morze różnych różności.

Hm. To prawda, z tymi różnościami :)

Nie wiem, czy Ramzes choć odrobinę Gamedeka nadgryzł, ale pewnie wszyscy czytelnicy cyklu się ze mną zgodzą, iż w kolejnych częściach styl i klimat jednak istotnie się zmienia - zwłaszcza, iż Granica Rzeczywistości to zbiór opowiadań, a pozostałe - powieści.

Ale z pewnością właśnie przez tę zmienność słowo 'banał' jest jednym z ostatnich, którego użyłbym w odniesieniu do Gamedeka. Bo też jest to zmienność, hm, wielotorowa - tam, gdzie warstwa, powiedzmy, 'materialna' świata przedstawionego skręca z fajnego, 'eleganckiego' sci-fi doprawionego cyberpunkiem, w klimaty trochę moim zdaniem nieco tandetne, warstwa fabularna, zwłaszcza metaforyczno-metafizyczna się naprawdę rozkręca i wciąga coraz bardziej, trzymając mnie przy tej serii.

A jeśli Sztorm nieco uspokaja tę naprawdę szaleńczą jazdę z Błysków i Marcinowi udało się ładnie i zgrabnie powiązać wszystkie, skrzętnie pomotane w poprzednich tomach wątki - doskonale, być może dorówna w mojej opinii pierwszym dwóm częściom cyklu.

k0nrad - Trochę nieco tandetne, powiadasz? ;) Ja bym zamiast słowa tandetne powiedział 'efekciarskie'. Tak jak i w kinie akcji - nieco efekciarstwa potrzeba. Byle z nim nie przesadzić.

Tak, trochę nieco odrobinę ciut tandetne ;p. Efekciarstwo? Tak, ale takie 'tanie'. Nie chodzi mi o to, że w procesie 'bigger, better, more badass' Marcin zabrnął za daleko. Raczej, że na tej ścieżce wziął zły zakręt.

Wyciąganie rozwoju technologicznego na kolejne poziomy (które rozumiem i akceptuję jako zabieg tworzenia świata i fabularny) w pewnym momencie z formy pachnącej cyberpunkiem i bardzo mi odpowiadającej (zaawansowane interfejsy, wpływanie na zmysły, 'duch w maszynie' etc) przeszły do 'jeszcze większy power armor, jeszcze większa armata' i przy Coremourach już zaliczyłem delikatnego facepalma. Całość oderwała się zupełnie od ludzkiej skali, stając się nader epicka w taki dość... prostacki sposób.

Ok, taki zamysł autora. Być może (liczę na to w sumie :)) jest to element kolejnej zmyłki. Mam nadzieję, że po lekturze "Sztormu" ogarnę całość, większy obraz, i akurat ten fragment literackiej układanki, który dotąd mi zgrzytał i nie pasował, wskoczy w odpowiednie miejsce i uwierać przestanie.

I jako suplement, już zupełnie 'w tym temacie':

Owszem - można się spierać, że wizja przyszłości jest nieco wyolbrzymiona i wcale tak być nie musi... Ale to już prawo kreacji autora, a sama kreacja trzyma się kupy, choćbyśmy się z nią nie zgadzali.

No właśnie - trzyma się to kupy, i to na pewno należy na plus autorowi policzyć. Jest w tym taka głeboka 'metaspójność'. Ale czy na takim 'wierzchnim' poziomie kreacja świata jest do bólu konsekwentna i spójna? Moim zdaniem nie całkiem i to mi trochę zgrzyta, choć innych może ta różnorodność zachwycić.

Ale chętnie poczytam ewentualne kontry, także ze strony samego Marcina Przybyłka ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, rozumiem czemu niektórzy mogą kręcić nosem na Coremoury, ale mi akurat, jako fanowi mechów całkiem się to spodobało. Ogólnie już w trakcie lektury stwierdziłem, że ktoś powinien pokazać te książki ludziom z Gainaxu bo materiał pachnie mi zarówno Evangelionem jak i... TTGL (jeszcze większy mech? :D) Co ciekawe kretynizm Coremourów i Maodionu ogólnie jest jasno stwierdzony "in universe" tak przez samego Torkila ("Gdzie ja jestem?") jak i zawodowych żołnierzy, którzy uważają Ranów za "grupę popaprańców", lekko mówiąc ;) Niemniej też mam przeczucie, że chodzi o coś więcej niż tylko tanie efekciarstwo i za mechami stoi jakiś głęboki zamysł. Choć jeśli przyjrzeć się wydarzeniom Sztormu to...

W sumie wielkie mechy spełniają swoje podstawowe zadanie. Wzbudzają nabożny lęk ale też wiarę w ludziach, którzy mają okazję oglądać je w akcji. Ta broń to coś więcej niż pała z kolcami. To piękny topór, który ma wzbudzać przede wszystkim podziw i ładnie wyglądać, a dopiero potem siekać wrogów. Hmmm w sumie w tym momencie wpadł i do głowy kolejny mały zarzut - w walce o porty kosmiczne staje przeciwko sobie nieprzeliczona liczba niewielkich jednostek Bestii i kilka potężnych machin bojowych. Wydaje mi się nieco dziwne, że okazują się one tak skuteczne, podczas gdy mniejsze i zwrotniejsze jednostki stają się, z kilkoma chlubnymi wyjątkami, mięsem armatnim. Chyba, że pojazdy te są najeżone od stóp po czubek głowy lekką bronią co przystosowałoby je do zwalczania właśnie tłumów małych wrogów... Tylko po co wtedy miecze? Chyba nikt się nie spodziewa, że przeciwnik wystawi coś tego samego rozmiaru?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja siebie zacytuję:

Jakoś nie wydaje mi się, żeby Twoje zdanie uległo zmianie po Sztormie. Rozumiem Twe rozumowanie, ale go nie podzielam. Ja tam ucieszyłem się głosem swego wewnętrznego dziecka widzącego wielkie roboty wink_prosty.gif Poza tym jakoś takoś mi się zdaje, że dużo lepiej by to wyglądało na ekranie niż w słowach.

To w ramach odpowiedzi k0nradowi...

A co P_aulowych wątpliwości -

wydaje się, że Coremoure'y nadają się absolutnie do wszystkiego. Poza tym odniosłem wrażenie, że te robociki Thirowe wcale takie małe nie były. Były niewielkie w porównaniu z mechami, ale przecież spadając potrafiły zabić kilka osób na ziemi. I zgadzam się też, że 'wielkość' stanowi tu chyba bardziej czynnik psychologiczny niż konstrukcyjny. Choć gdzieś te generatory słońc i inne cuda zmieścić trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Szatkowski, kompozytor, członek zespołu rockowego Votum, skomponował płytę ?Morning over Warsaw City?, ilustrującą wydarzenia opisane w mojej sadze. Płytę można ściągnąć w pobieralni www.GamedecZone.com , a wkrótce także na stronie www.GamedecVerse.com . Zachęcam do słuchania utworów po kolei i zapętlenia odtwarzania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś nas tu autor już nie odwiedza od dość dawna, więc wspomnę, że nadchodzi nowa powieść z Gamedecowego cyklu, pt. "Czas silnych istot". Nastąpiła zmiana wydawcy - teraz będzie to Fabryka Słów - co ma swoje dobre i złe strony (mówię z perspektywy czytelnika). Dobre na pewno będą w końcu okładki, bo FS rzadko zawala sprawę na tym polu. Złą jest fakt, że powieść podzielono na dwa tomy, a to oznacza, że zapłacić będzie trzeba jak za dwie powieści. Mam nadzieję, że podział jest bardziej usprawiedliwiony niż w wypadku np. "Malowanego człowieka".

Aha, tutaj można podejrzeć wstępny projekt okładki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, okładki widziałem na Facebooku autora, ale o podziale na tomy nie wiedziałem. Coś za coś. Ja tam czekam z niecierpliwością. Cykl Gamedecowy to jedyny, jaki posiadam w całości. Książek w ogóle kupuję mało, ale Gamedec sobie zasłużył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry :). Jestem po latach ;). "Czas silnych istot" jest dość obszerny. Gdyby wydać go w jednym tomie wyszłoby blisko 900 stron. Nieporęcznie. Na osłodę dodam, że powieść ozdobią bardzo dobre rysunki Dominika Brońka oraz że na końcu każdej księgi będzie słownik i wszelkie inne appendixy (nie jak w wydanych przez SuperNOWĄ "Zabaweczkach", gdzie słownik był tylko na końcu pierwszej księgi).

"Czas silnych istot" jest tak napisany, żeby można go było czytać bez znajomości poprzednich części. W ten sposób powstaną dwie grupy czytelników: poznający całość od początku, oraz ci, którzy najpierw zobaczą to, co jest na końcu, a potem doczytają, jak do tego doszło :).

Najprawdopodobniej wydane też zostaną wszystkie poprzednie tomy przez Fabrykę Słów, w nowej szacie graficznej, i, co dla mnie bardzo ważne, tym razem posiadające wszystkie fragmenty poprzednio wycięte. Teksty będą ponownie przeredagowane, więc będą miały bardziej mój rytm i oddech, mniej "supernowy" ;). Do tomu I zostanie dodane 13 opowiadanie, no, ogólnie będzie bardziej bogato. "Granica rzeczywistości", "Sprzedawcy lokomotyw" oraz "Zabaweczki" zostaną lekko zmodyfikowane by uspójnić całość sagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy modyfikacje dotyczące "Zabaweczek", "Granicy" i "Sprzedawcy" będą gdzieś wyszczególnione dla tych, którzy czytali wydanie Supernowej? Czy nowe, trzynaste opowiadanie z "Granicy" będzie gdzieś udostępnione?

P.S Bardzo liczę na ponowne wydanie "Zabaweczek", bo nie miałem okazji jeszcze ich przeczytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, skoro to ma być jakieś 2x 450 stron, to jeszcze ok. Chociaż nie nazwałbym np. omnibusa Czarnej Kompanii nieporęcznym (920 s.).

Najprawdopodobniej wydane też zostaną wszystkie poprzednie tomy przez Fabrykę Słów, w nowej szacie graficznej, i, co dla mnie bardzo ważne, tym razem posiadające wszystkie fragmenty poprzednio wycięte
Cieszyć się, czy płakać? Chyba trzeba będzie pozbyć się wydań supernowych, by mieć na lepsze, supernowsze. :smile: Albo olać sprawę i mieć to gdzieś. Decisions, decisions.

A przy okazji, Marcinie, podobno pracujesz już nad kolejnym Gamedekiem? Czy to tylko plotki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy modyfikacje dotyczące "Zabaweczek", "Granicy" i "Sprzedawcy" będą gdzieś wyszczególnione dla tych, którzy czytali wydanie Supernowej?

Hm, trudno by było stworzyć taką listę... Jak to mogłoby wyglądać? Np.: w "Sprzedawcach lokomotyw" przywrócono wspomnienia z dzieciństwa Torkila i jego młodzieńczych miłości, dialog z Pauline i Anną, gdy główny bohater znajduje się w siedzibie Shadow Zombies, dialog filozoficzny z Sergio Lamą i Haroldem Allandem?

Chyba tak. Z kolei w "Zabaweczkach", oprócz wielu innych, zostanie przywrócona scena rozmowy głównego bohatera z ojcem oraz rozmowy podczas spotkania rodzinnego w Tricity...

Czy nowe, trzynaste opowiadanie z "Granicy" będzie gdzieś udostępnione?

Myślę, że będzie dostępne tylko w nowym wydaniu I tomu. Pierwotnie zostało zamieszczone w którymś Specjalnym Wydaniu Nowej Fantastyki.

P.S Bardzo liczę na ponowne wydanie "zabaweczek", bo nie miałem okazji jeszcze ich przeczytać.

Podobne uczucia nie są mi obce, chociaż miałem okazję tę powieść przeczytać, dodam, że wielokrotnie ;).

No, skoro to ma być jakieś 2x 450 stron, to jeszcze ok. Chociaż nie nazwałbym np. omnibusa Czarnej Kompanii nieporęcznym (920 s.).

To też fakt. Obok mnie leży "The Grey Knights Omnibus", 760 s., także w miarę poręczny. Ale czcionka mała i trudno się czyta w pociągu, chociaż może nie aż tak trudno. Tutaj wchodzimy w kwestie edytorskie. Fabryka Słów ma dużą czcionkę, co wielu czytelników chwali. Ale to powoduje rozrastanie się książek.

Cieszyć się, czy płakać? Chyba trzeba będzie pozbyć się wydań supernowych, by mieć na lepsze, supernowsze. :smile: Albo olać sprawę i mieć to gdzieś. Decisions, decisions.

Dla mnie sprawa jest oczywista: cieszyć się. Dodatkowo otrzymamy w każdej książce naprawdę niezłe rysunki. Do "Czasu silnych istot" robił je Dominik Broniek i śmiem twierdzić, że tak dobry jak w tych pracach, nie był jeszcze nigdy. Zresztą można zerknąć TU.

A przy okazji, Marcinie, podobno pracujesz już nad kolejnym Gamedekiem? Czy to tylko plotki?

Tak, pracuję. Tytuł roboczy to "Obrazki z Imperium". Powieść osadzona jest w tzw. Wielkim Imperium.

A, właśnie. Powstała oś czasowa porządkująca świat, bo wtajemniczeni wiedzą, że GamedecVerse rozrasta się nie tylko w przestrzeni ale i w czasie.

"Granica...", "Sprzedawcy" i "Zabaweczki" to Era Przed Imperium.

"Czas silnych istot" to Era Młodego Imperium.

"Obrazki z Imperium" to Era Wielkiego Imperium.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, ech. Ja tam też chętnie bym listę takich poprawek zobaczył... Mam wszystkie części z SuperNowej, więc re-edycji nie będę kupował, ale może uda mi się kiedyś dorwać od kogoś. Zawsze to lepiej, gdy książka jest bliżej autora niż redaktora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat od dawna nieaktywny, ale cóż tam. Wyszła właśnie kolejna część, a ja kontynuuję swoją krucjatę na rzecz promowania Gamedecverse. Tym razem na blogu: pozeracz.pl/czytajcie-gamedeca/

Przyznam, że zaskoczyło mnie nieco jak łatwo było znaleźć pozytywne recenzje, to ile ich było, i w jak różnorodnych źródłach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja posiadam 4 tomy Gamedec z SuperNOWA i dwa tomy Czasu silnych istot w Fabryce Słów.

Mieliśmy okazję zamienić parę słów dość dawno temu tu na forum, może właśnie to najbardziej nakierowało na zapoznanie się z Torkilem. I po przeczytaniu pierwszego tomu od razu zakupiłem dostępną całość (wszystkie książki z tego universum dostępne w zeszłym roku). Póki co nie zapoznałem się jeszcze z resztą książek, ponieważ nadrabiam inne zaległości.

Podoba mi się ogólne podejście do tematu - czytałem 'granice rzeczywistości' dość dawno więc mogę coś pomieszać :) :

Dla mnie to jakby odwrotny Matrix: w świecie Torkila ludzie celowo uciekają w wirtualną rzeczywistość, żeby odnosić sukces, mieć pieniądze, rządzić etc. O ile w Matrixie - Matrix jest prawdziwym światem, a to co wydaje się prawdziwą rzeczywistością jest tak naprawdę programem komputerowym, który pomaga w pilnowaniu mas a do prawdziwego świata musimy się 'podłączyć', o tyle w Gamedecu wirtualna rzeczywistość jest sposobem na ucieczkę. W sumie wydaje się, że to może być bardziej prawdopodobna przyszłość, ponieważ człowiek jest z natury istotą leniwą.

Co do wydawnictw, to raczej staram się nie zwracać uwagi KTO wydaje, tylko CO wydaje :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...