Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

Star Trek (1966-1969)

Polecane posty

20iatl3.jpg

Ha, Star Trek! Obok Star Wars chyba najbardziej rozpoznawalna seria science-fiction. Serię wymyślił w 1966 roku sam Gene Roddenberry i chociaż na przestrzeni lat charakter serii się zmieniał, to chyba jedna cecha była stała: tak jak SW to przede wszystkim widowiskowe walki, to sednem Star Trek jest inteligentne rozwiązywanie problemów.

The Original Series (czyli po prostu Star Trek, 1966 - 1969) jest, jak sama nazwa wskazuje, pierwszą serią. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych obsad w postaci tria Kirk - Spock - McCoy; wiele elementów może dzisiaj śmieszyć, jak np. gra... aktorska... Shattnera... (Kirka), kiczowate stroje, czy bardzo nieprawdopodobna technologia: po TOS pojawił się nawet termin "technobełkot". Mimo to, TOS ma do dzisiaj wielu fanów. Dzisiaj serię można jeszcze u nas złapać na Sci-Fi Channel, względnie niedawno leciała też na Pulsie.

O co w tym chodzi, ktoś może się zapytać. Otóż mamy statek Federacji (tych dobrych, chociaż w sumie konkretnych złych jeszcze nie ma, ew. Klingoni), najnowszy i przepakowany techniką, USS Enterprise. Jego załoga jest wysłana na pięcioletnią misję odkrywczą, aczkolwiek w międzyczasie zdarzy się eskorta bądź inne bezpośrednie zadanie. I tak Kirk i jego ludzie będą musieli stawić czoła obcym - wrogim, przyjaznym, czasem po prostu - obcym, problemom technicznym, katastrofom... Kolejne odcinki nie są ze sobą powiązane, chociaż czasem dłuższa historia zajmuje kolejne dwa epizody. Z rzadka po dłuższym czasie trafi się powrót znajomej postaci.

Co jeszcze mogę powiedzieć? TOS mimo swojej kiczowatości jest moją ulubioną serią, a jest tak głównie za sprawą tria nieźle zarysowanych i ciekawych głównych bohaterów: pomysłowego i żywiołowego Jamesa T. Kirka ("KHAAAAAN"), pozornie chłodnego umysłu Spocka ("to nielogiczne") oraz humanisty McCoya ("Dammit, James!").
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się wciągnąć całe TOS i pozostać miłośni... Nie, wcale nie było tak źle. Efekty bardzo tandetne, ale według mnie gra aktorska nadrabia, bo to właśnie na postaciach spoczywa obowiązek ciągnięcia tego wszystkiego. Kirk zaskakuje jako taką sprawnością fizyczną ("Star Trek was always about punching aliens"), Spock i McCoy naprawdę świetni. Właściwie tylko jeden odcinek uznałbym za kompletne dno, ten, w którym wylądowali na planecie, gdzie dwa plemiona toczyły wojnę...

Flaga amerykańska, uch...!

Niektóre potrafiły być całkiem sprytnie wymyślone. Choć i tak za najlepszy epizod uważam ten niewyemitowany pilot z kapitanem Pike'iem :D

Generalnie spodziewałem się po TOS czegoś dużo gorszego, a wyszło nawet ciekawie. No i te hipisowskie kolorki dekoracji...

PS Widziałem wczoraj temat zbiorczy dla wszystkich Star Treków, dobrze, że to zostało zmienione - w końcu TOS od TNG dzieli "troszkę" lat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe... niewiele osób pewnie oglądąło. Bo niewiele jest w stanie zaakceptować klimat amerykańskich filmów SF z lat 60tych. No i jak ktoś obejrzy najnowszego ST w kinie i potem zachęcony postanowi kontynuować to może przeżyć niezłe rozczrownie.

Ja obejrzałem dość dawno temu na nieboszce Wizji, która bardzo ceniłem własnie za to że miała bardzo zróżnicowany program.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w sumie różnie bywa. Ten cały klimat, który anglosasi określają słowem "campy" może odstraszyć, ale może też ubawić. Ja przypadkiem właśnie na Pulsie przyuważyłem jeden odcinek i od tego czasu zacząłem oglądać. Przy okazji wciągnąłem do oglądania rodzinkę i razem zaśmiewaliśmy się z "obcych" i ich strojów... chociaż oni akurat wolą, ba! regularnie od tego czasu oglądają, Enterprise ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją przygodę ze Star Trekiem rozpocząłem od ST:NG dopiero później obejrzałem ST:TOS i z ręką na sercu muszę powiedzieć iż oryginalny Star Trek podobał mi się bardziej od NG , zasługa w tym aktorów , dobrego scenariusza każdego odcinka , oraz ciekawych zagadnień poruszanych w serialu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miarę regularnie oglądam TOS na Pulsie. I wiecie co? Ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Niby serial stareńki, ale ma w sobie to coś dzięki czemu budzi zainteresowanie. No i oczywiście genialni aktorzy, którzy nadrabiają braki w efektach specjalnych (co nie jest w zasadzie dziwne, 40 lat to szmat czasu). To wielka zaleta, bo w tamtych czasach właśnie na tym skupiali się najbardziej, a nie na przeładowaniu serialu wodotryskami, efektownymi eksplozjami et cetera. Star Trek ma w sobie magię...

He he. Ten nieczuły i analizujący wszystko na chłodno Spock zabija. Tym bardziej, że bardzo często zachowuje się nielogicznie, i... chyba wyraźnie odczuwa pewne uczucia tzn przyjaźń do kapitana. Na szczęście dobrze się maskuje

;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba wyraźnie odczuwa pewne uczucia tzn przyjaźń do kapitana

Są pewne grupy, których natura tej relacji bardzo interesuje :jezyk2: Bardziej poważnie: Star Trek nigdy nie miał szczęścia do polskich telewizji, a tu się okazuje, że w ostatnich latach całkiem sporo tego leci. Sam widziałem, jak ojciec zerka od czasu do czasu na TOS, a nigdy bym go o to nie podejrzewał. W dodatku na kanałach z platform cyfrowych można obejrzeć późniejsze serie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dodatku na kanałach z platform cyfrowych można obejrzeć późniejsze serie.

Aye, można, ale najwyraźniej tylko TNG i Enterprise. TOS ma nad nimi jedną przewagę: nie bierze siebie na poważnie. O ile w pozostałych dwóch seriach można znaleźć od czasu do czasu żart czy dwa (Data), to, jak to ktoś skutecznie określił, "TOS was always about lulz and punching aliens" (wariant tego wspomina o kobietach ;) ).

Ciekawostka: ze wszystkich postaci TOS tylko Sulu został kapitanem, i to całkiem potężnego statku :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dodatku na kanałach z platform cyfrowych można obejrzeć późniejsze serie.

Aye, można, ale najwyraźniej tylko TNG i Enterprise. TOS ma nad nimi jedną przewagę: nie bierze siebie na poważnie. O ile w pozostałych dwóch seriach można znaleźć od czasu do czasu żart czy dwa (Data), to, jak to ktoś skutecznie określił, "TOS was always about lulz and punching aliens" (wariant tego wspomina o kobietach ;) ).

Ciekawostka: ze wszystkich postaci TOS tylko Sulu został kapitanem, i to całkiem potężnego statku :)

Coś jest na rzeczy z tym humorem skoro w najnowszym pełnometrażowym filmie "Star Trek" postacie sypią zabawnymi dialogami niczym z rękawa (lekki , niewymuszony często sytuacyjny żart) czy to z samych siebie czy serialu w sposób zawoalowany ale jednak żartują.

Dystans , puszczanie oka do widza , dobrze dobrane żarty nieraz zapewniły nieśmiertelność filmom (Trzej i Czterej Muszkieterowie w reż. Richarda Lestera) bądź serialom(Dempsey i Makepeace notabene ma być znów dołączany do Tv Okey!) .

Ps. Sulu kapitanem ? skąd o tym wiesz ?.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sulu kapitanem był w którymś z późniejszych filmów kinowych, dokładniej w szóstce. Dowodził Excelsiorem.

http://en.wikipedia.org/wiki/Hikaru_Sulu

Jestem już po seansie ostatniego z filmów kinowych i muszę przyznać iż mimo tego iż bohaterom przybyło lat i niestety widać to na ekranie , ogląda się to całkiem nieźle ale skoro scenariusze kolejnych filmów pisali miedzy innymi pisarze pokroju Harlana Ellisona efekt końcowy nie mógł być zły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ktoś jest w stanie opisać mi, o co chodziło w tej historii z byłym kapitanem Enterprise'a, który skończył podłączony do komputera, porozumiewając się z otoczeniem za pomocą lampek wyrażających tylko tak lub nie. Spok porwał tego kapitana i statek, za nimi w promie podąża Kirk. To było w pierwszej części jednego z odcinków. Niestety nie mogłem obejrzeć drugiej części.

ps. oprócz tej serii podoba mi się też ta z kapitanem Pickardem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do TOSa lubię wracać. Kolejne odcinki są bardzo przyjemne i nietypowe (w porównaniu z dzisiejszymi czasami). A cała załoga w dzisiejszych czasach jest już niemal legendą. Chociaż uważam, że TNG jest lepszy od TOSa, ale niewiele ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOS jak dla mnie jest genialny. To od niego zaczęła się moja przygoda ze Star trekiem :) Jak na swoje czasy serial był przełomowy i to mocno. Wystarczy tu wspomnieć ichnie komunikatory które stały się później naszymi pospolitymi komórkami :) Wiecie na przykład, że sam pomysł teleportacji wziął się stąd, że ekipy nie było stać na sekwencje startowania i lądowania wahadłowca ? A w pierwszej wersji scenariusza mieli tak latać na każdą planetę :) No i niezapomniany Kirk i Spock :)

Spriggs

Sporo jest takich odcinków :) musisz podać dokładniejsze dane.

P.S. Mamy tu tematy o pozostałych seriach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...