Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Peci

Dlaczego NIE chciałbym/łabym pracować w CDA?

Polecane posty

Jak w każdej pracy coś się znajdzie, np.

- Jakiś nieprzyjemny kolega , czy to redaktor czy ktoś inny.

- Stres tuż przed oddaniem numeru do druku czy też swego tekstu

-

"jezuuu , nie chce mi się znowu lecieć przez pół świata na pokaz gry.. zero snu , zero jedzenia (:P) , trzeba wysilić się rozmawiając po angielsku blee i znów czekać 4 godziny na ten pieprzony spóźniony samolot ! "

-

Dlaczego ten naczelny tak się na mnie uwziął ? Przecież mowie że jeszcze nie mam tekstu
( choć to pewnie podpada po stres)

- irytujące sytuacje jak wszędzie a tu np.

" Boże drogi , widzisz i nie grzmisz.. jak to możliwe że tacy debile wgl. istnieją a do tego piszą listy ?! A ja biedny muszę na takie głupoty odpowiadać.. "

-"Oh tak ! w końcu ! wiedźmin 2 ! będę mógł go zrecenzować ! hur.. co , co ? Ale dlaczego ? NIENAWIDZĘ CIE ENKI !"

- znowu pizza :pokerglass: ?

-ci przeklęci "fani redakcji" , niby odwiedzają nas dlatego że nas podziwiają , blablabla , muszę się chować , a ten schowek z roku na rok coraz mniejszy.. nie rozumiem..

- Któryś z redaktorów czy innych pracowników mieszka na końcu Wrocławia i codziennie rano musi naginać przez pół miasta do roboty i wracając z niej klnąc jak szefc.

- co ? zostajemy do jutra w redakcji? :<

-dlaczego Allor patrzy się na mojego najnowszego Iphona..? Hm , ktoś mnie wołał ? Ej , gdzie mój telefon ?!

I zapewne dużo dużo więcej poważniejszych i mniej minusów. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź jest bardzo prosta... gry to relaks i przyjemność. Robienie tego zawodowo odbiera część tej frajdy... bo np zamiast w Mass Effecta 3 trzeba tracić czas na jakiś crap który ktoś musi przecież sprawdzić opisać :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym (choć chciałbym :P) pracować w CDA z powodu następującego: przede wszystkim recenzowanie słabych gier i gatunków, których się nie lubi. Niby można zrobić z tego udaną kaszankową reckę (patrz: E. Siekiera :icon_twisted: ), lecz będzie to straszna katorga, kiedy musimy dobrnąć do ostatniego etapu w grze, bo przecież trzeba ocenić ją za całokształt.

Kolejnym minusem może być to, że bardzo często przy okazji dużych premier, gdy gra do redakcji przychodzi późno, ale jako że w numerze ma być to pozycja nr 1, trzeba szybko napisać dobrą recę nie grając za długo. Nie lubię stresu i takie pisanie trochę na siłę byłoby męczące. Dla profesjonalistów pewnie nie ma różnicy, bo i tak nie mogą się zbytnio "delektować" recenzowaną grą, ale ja tam lubię sobie wszystko obejrzeć na spokojnie i ocenić grę drugi raz "na chłodno".

To chyba tyle, redakcja ma zajefajną pracę i mimo tych dwóch wad zazdroszczę każdemu, kto ma przyjemność obcować z ekipą tworzącą CDA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Cz0rny

Prosty powód: jeżeli do samego pisania, czegokolwiek, nie mam żadnych zastrzeżeń, to jednak jeśli idzie o gry... To powinno sprawiać przede wszystkim frajdę. Nie czułbym jej, gdybym opisywał wszystkie tytuły po kolei, jak leci. No i coś jeszcze: przychodzi taki moment w życiu, gdy gry nie są na pierwszym planie. ;) To odnośnie tego, że WSZYSCY chcieli kiedyś (jak to czytałem w kolejnych wydaniach magazynu) stać się recenzentami gier komputerowych. Myśleli, że to proste, a tu niespodzianka.

Ciekawy temat. Przynajmniej "inny", jeśli wiecie o co mi chodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając takie rzeczy jak fakt, iż redakcja jest w Wrocławiu itp. - praca redaktora to dosyć nieprzyjemna katorga. Nie wierzycie? Usiądźcie i napiszcie do jutra opowiadanie na cztery strony A4, tak od ręki. A dodatkowo jest (prawdopodobnie) multum rutynowych czynności do zrobienia, typu: zrobić screeny, poodpisywać na maile, sprawdzić, jak gra się zachowuje przy różnych konfiguracjach itp. Niby głupoty, ale jednak mogą zabrać - i pewnie zabierają - sporo czasu.

Dlaczego ja osobiście nie chciałbym pracować w CDA? Proste. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale jest to raczej robota bez perspektyw. No bo kiedy już ktoś dojdzie do poziomu redaktora, to nad sobą ma ze dwa-trzy stanowiska, które już są obsadzone i nie ma większych widoków na to, żeby kogoś "wygryźć". I jedyne co zostaje, to klepać tekst po tekście itp.

W większych firmach to chociaż można marzyć ("można marzyć" jest tu zwrotem kluczowym) o tym, że kiedyś, po X latach, wygryzie się swojego menedżera, a potem i menedżera swojego menedżera. W mniejszych firmach można liczyć, że - jeśli firmie się będzie powodzić - to po paru latach potrzeba będzie większych ilości kadry wyższej.

Za to pisemko o objętości stu kilkudziesięciu stron zapełnia konkretna, mniej więcej stała liczba osób zarządzanych przez te same osoby. Do tego dochodzi obsługa stronki i forum, która - tak jak wcześniej - jest zarządzana przez kolejnych X osób.

Poprawcie mnie, jeśli się mylę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawcie mnie, jeśli się mylę :)

Kapke skróciłem Twojego posta, ale nie ma po co tyle cytować skoro jest powyżej...

Wydaje mi się że się mylisz.

1. zawsze "boss" może się "przekręcić"... sam z siebie, albo sie mu pomoże jak się nie da inaczej... ;-)

2. Nie każdy lubi się piąć po szczeblach kariery, zwłaszcza jeśli się kiedyś przyglebiło z powodu spróchniałego szczebelka... :-)

3. to nie jest jakieś tam "pisemko o objętości stu kilkudziesięciu stron" @#$%!#%^ !!! To poważna Gazeta!

Taka dla graczuff. ;-)

No, a poza tym to jaki gracz nie marzy o tym żeby zarabiać pieniądze robiąc to, co się lubi - czyli grając.

Zwłaszcza kiedy musisz zostawić swojego CSa bo masz do zrobienia obszerną recenzję "Viva Pinata" na wczoraj...

Nie mówię że jest tak ciężko, po prostu po paru latach można mieć dość każdej pracy. To musi byc powołanie żeby to robić non stop.

A poza tym to co innego kiedy grasz bo musisz a nie bo masz ochotę.

Pozdrowionka dla redakcyjnego (vino) gronka!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pomijając takie techniczne drobnostki, jak talent pisarski (ew. jego brak) i odległość od redakcji:

primo: w 80% przypadków konieczność przejścia całej recenzowanej gry (przynajmniej wątku fabularnego) - wiadomo, że tych naprawdę dobrych produkcji jest mniej niż średnich czy nawet dobrych, ale szybko się nudzących. a mnie takie gierzyny mocno odpychają i zniechęcają do grania w ogóle. naturalnie świadomość, że za to dostanie się trochę grosza będzie umniejszać ból spowodowany przymuszaniem się do grania, ale tryskać radością podczas testowania gry też nie będę :rolleyes: najlepiej by chyba było pisać same beta-testy i zapowiedzi

i secundo: powiem wprost - strach przed osławionym deadlinem :D nie dość, że potężna nerwówka, to na dodatek dużo ponad standardowe 8 godzin dziennie. a ja tak nie lubię, gdy się na mnie wywiera presję...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leonik ma rację, chociaż... lepiej zobaczyć, jak się przechodzi całą grę na low, normal, hard, niż, załóżmy, pracować w cegielni. Do tego wystarczy talent pisarski, no i ewentualnie jakaś inna drobnostka (talent do gier?! Hahaha... to może jeszcze talent do podlewania konewek?)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie przechodzenia gier, to redaktorzy się powinni cieszyć że nie muszą pisać np. o symulacji świata w 2030 roku w FM'ie - samo klikanie na "dalej" zajmuje kilkadziesiąt godzin, a jak prowadzisz zespół to czas się liczy w miesiącach. Odnośnie przechodzenia i poziomów trudności - redaktorom wystarczy pewnie około godzinki żeby ocenić, jaki poziom trudności im pasuje. Wiadomo, Smug czy Enki zawsze jadą na najtrudniejszych, ktoś inny nie jest już tak wymagający itd. Poza tym recenzje piszą subiektywnie i sami wytykają to, co się w grze nie podoba bądź co się w ogóle nie podoba środowisku. Przymuszanie do grania może być fatalne, wierzcie :)

No i ten felerny deadline, człowiek pada z głodu, pospałby a tu słyszy "nikt nie wyjdzie, dopóki nie nadrobicie zaległości". Krew zalewa na miejscu :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie DEADLINE. Jak sobie pomyślę, że miałbym się sprężać, bo zaraz kilkaset tysięcy ludzi zobaczy efekt mojej pracy to bym chyba nerwowo wysiadł. Jak to jeszcze wymieszać z jedną z ulubionych rozrywek to deprecha na max. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chciałbym pracować, bo jak patrzyłem w obecnym numerze CDA jak Eugeniusz Siekiera zrecenzował grę Shadow Harvest, która otrzymała ocenę 3. I sobie pomyślałem: Ile ten chłop wycierpiał jak grał w tego gniota. Jak ja bym musiał w to grać to chyba bym się pochlastał. :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje 10 powodów :P

10.Lokalizacja(jestem z pomorza, a jakoś :P tam mieszkać w wrocławiu lub okolicach jakoś mi nie odpowiada)

09.Boję się że wyjawię tajemnicę Smugglera(Wania mnie dopadnie)

08.Brak wymogów (Pisowni gramatycznej, czy informatyki i takie tam, (:P ale na sprzątacza mogę się nadać na okres próbny hehehe tylko nie każcie zjadać mi papieru od drukarek)

07.Jestem spod drugiej kategorii pracującej (Czyli niespecialnie przykładający się do pracy aka Leń czy ślimak :D)

06.Zachowuję się jak dziecko (:P na to nie można poradzić bo wciąsz tęsknię za starymi czasami)

05.Nie lubię jak ktoś mi patrzy przez ramię kiedy piszę(Chyba że musi sprawdzić czy wszystko w porządku)

04.Zawsze coś spier...dle (a co za tym idzie ląduje na dywaniku)

03.Nie przepadam za nowinkami sprzętowymi

02.OD PIZZY SIĘ TYJE :P

01.Brak zaufania do nikogo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@xmoon

"Przekręcić" - nooo, to raczej mało prawdopodobne. Jakoś nie uśmiechałoby mi się czekanie dziesięciu (lub więcej) lat na odejście naczelnego, by BYĆ MOŻE mieć szansę na wyższe stanowisko.

Co do szczebelków kariery - wydaje mi się, że nie każdemu też się uśmiecha przez kilka-kilkanaście lat robić to samo. Wiadomo, że przez parę pierwszych miesięcy to byłoby fajne i nawet okazjonalny deadline jakoś za bardzo by mi nie przeszkadzał. Ale tak pracować przez długi czas? Bueh (oczywiście zdaję sobie sprawę, że w każdej pracy - no, w prawie każdej - jest taki moment, że zaczyna robić się to samo).

A co do "to nie jest jakieś tam pisemko" to cały czas powtarzam - te sto kilkadziesiąt stron może zapełniać tylko określona liczba osób. Raczej nie byłoby sensu zatrudniać pięćdziesięciu redaktorów żeby każdy przez miesiąc zapełnił od dwóch do czterech stron.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Myślę że nie zarabiają tyle ile ja bym chciał. Poza tym nie mam talentu pisarskiego. Granie w crapy nie należy do przyjemnych. Ktoś z redakcji może nie być za fajny i mam z nim pracować (to może się zdarzyć w każdej pracy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...