Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

araevin

Żarna Niebios

Polecane posty

okladka-200.jpg
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Ilustrator: Grzegorz Krysiński
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Wydanie polskie: 2008



Klasyka polskiej Angel Fantasy (tekst z okładki)
"Żarna Niebios" to jedna z książek z serii o anielskim świecie, wykreowanym przez Maję Lidię Kossakowską, która zapoczątkowała anielskie przygody książką pt. "Siewca Wiatru", o którym jest założony (również przeze mnie) temat pod TYM linkiem. Temat oddzielny, bo: po pierwsze - "Siewca Wiatru" to książka, którą łączy z "Żarnami" jedynie świat, w którym odbywa się akcja (choć i do tego można mieć zastrzeżenia); a po drugie - "Żarna" najzwyczajniej nie dorównują "Siewcy" do pięt i nie zasługują na wspólny temat (oczywiście ten powód piszę żartobliwie).


Nic, co anielskie, nie jest nam diabelnie obce (tekst z okładki)
Zacznijmy od tego, co widać pierwsze. Mianowicie - od okładki. Okładka często sprawia, że jesteśmy gotowi kupić książkę w ciemno, nie znając autora, o tytule nie wspominając. Mamy tu do czynienia właśnie z taką okładką. Chyba każdy się ze mną zgodzi, że graficy odwalili kawał dobrej roboty. Drugą kwestią są wewnętrzne ilustracje, które umilają lekturę. One dorównują poziomem okładce, za co należy dziękować panu Krysickiemu, który podołał swojemu zadaniu jak zwykle w świetnym stylu. I na tym zakończymy gadkę o rzeczach w zasadzie nieistotnych, bo przecież w książce liczy się tekst, a nie grafika.


Te żarna przemielą Waszą wiarę w istoty z piekła i nieba rodem. (tekst z okładki)
Taa... Żarna faktycznie mnie przemieliły. Tylko może nie wiarę, a głowę. Jednak nie z uczuciem: "Cholera, ale to było świetne! Aż mnie łeb rozbolał.", a raczej: "Jasna cholera! Tylko łeb mnie od tego rozbolał!". Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Strona tekstowa książki daleko odbiega od strony graficznej. Budujące napięcie teksty z okładki prezentują dużo wyższy poziom od tych "z między desek". Przewracając kolejne strony w głowie huczało mi słynne "Nie przewrócę się. Nawet się, k***a, nie potknę.", wypowiedziane przez Daimona Freia. Byłem bowiem na skraju wyczerpanie, kończąc lekturę.
Powiem szczerze - męczyłem się. Już po pierwszym rozdziale miałem ochotę rzucić tą książkę w cholerę. Był na tak żenująco niskim poziomie, że tylko ta decyzja wydawała się sensowna. Autorka chciała chyba w pewien sposób wprowadzić czytelnika w świat swojej książki. W jaki sposób? Wymyśliła, że jeśli w tym świecie znajdzie się ktoś absolutnie nieogarnięty w sytuacji i ktoś, kto mu o wszystkim opowie, sprawa będzie załatwiona. Niby słuszna dedukcja, ale wyszło fatalnie. Kto przeczyta, sam oceni, ale moim zdaniem był to zabieg zupełnie nietrafiony i niepotrzebny.
Dalej było lepiej. Akcja odcięła się od pierwszego rozdziału i poziom znacznie wzrósł. Niestety - nie na długo. Okazało się, że w przeciwieństwie do "Siewcy", "Żarna" to tak naprawdę zbiór opowiadań, jedynie połączony cieniutką niteczka powiązań. To chyba jest najbardziej rozczarowujące. Co gorsza w owych opowiadaniach natrafiałem na totalne absurdy. W jednym znajdujemy się w Głębi (nasze piekło), która stworzona była na podobieństwo średniowiecznego świata fantasy (some like "Wiedźmin"), w innym zaś anioły strzelają do siebie z pistoletów maszynowych. Nie wiem, jak mam to rozumieć. Miałem wrażenie, że raz cofam się w czasie, a raz wybiegam w przyszłość. Ponadto do teraz nie wiem czy akcja tej książki rozgrywała się przed, po, czy w trakcie akcji "Siewcy Wiatru". Na początku jest mowa o tym, że

Bóg opuszcza Królestwo lub Daimon Frei wraca z jednej ze swoich misji (wiec jest już Burzycielem Światów).

A na końcu:

Daimon Frei znów jest w Szarańczy i zostaje wskrzeszony przez Boga (a więc Bóg znów jest...).

Ponadto nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego autorka postanowiła zakończyć książkę pierwszym rozdziałem z "Siewcy". Nie miała już weny? Chciała napisać grubą książkę i nie miała pomysłu na kolejne opowiadanie?

Z niebiańskiej doskonałości pozostał im tylko doskonały wygląd. (tekst z okładki)
Parę słów o bohaterach. Słów pełnych goryczy i złości. Książkę nazwałbym: "Żarna Niebios: Atak Klonów". Myślę, że Kossakowska za mocno skupiła się na cechach wyglądu swoich postaci, niż na ich charakterach. Kolorów oczu, rodzajów fryzur i odcieni włosów mamy tu mnóstwo. Jednak te fryzury nosi jedynie jeden schematyczny, powielany wielokrotnie i niezmiennie ten sam anioł (lub demon). Wyraźne wyjątki są dwa: Daimon Frei (jedyna NAPRAWDĘ dobra postać) oraz Serafiel. Cała reszta, w tym oczywiście archaniołowie wraz z Lucyferem, Asmodeuszem, Belzebubem i całą resztą gromadki, to w zasadzie jeden anioł (lub demon, rzecz jasna). Wszyscy są wygadani, wszyscy mają sarkastyczny humor, wszyscy są albo źli, albo dobrzy, nie ma tu miejsca na średniaków. Co jest bardzo irytujące - demony w większości to też istne dobre dusze (Hazar jest najlepszym przykładem).
Idźmy dalej. Dlaczego w jednym rozdziale autorka zwraca uwagę na skrzydła, a w innym nie?

Ariel odrąbał sobie skrzydła, by upodobnić się do człowieka. Jednak Forfax nie miał już z tym problemów. Jego błoniaste skrzydełka "wyparowały"! Pomine już fakt, że raz ludzie mogą widzieć anioły i diabły, a raz nie...

Autorka nie potrafiła zachować jakiejś skrajnej konsekwencji. Do czego jej niebiańscy i głębiańscy pupilkowie mieli swoje piękne skrzydła? Wyjaśniła, czemu w Królestwie nie wolno latać. Ale w Głębi już chyba nie ma tego zakazu, prawda? A może jest, a czytelnik miał się tego domyślać? Bo w książce nie ma o tym nic napisane... Prosty przykład:

Wspomniany Hazar wraz z Gmiel uciekali przed pogonią. Mogli polecieć, bo przecież od czegoś mieli te cholerne skrzydła. Zamiast tego zostali złapani (a właściwie Hazar został złapany).


Autorka co chwilę podkreślała wiek aniołów, ich długowieczność, a właściwie nieśmiertelność. Nie potrafiłem tego docenić i podziwiać. Jeśli akcja rozgrywała się na ziemi, były to zawsze czasy nam współczesne. Anioły zaś co chwilę przeskakiwały o kilkaset lat (albo i tysiące lat...). W dodatku tylko raz poczułem ich prawdziwą potęgę.

Wtedy, gdy Anioły Szału rozbijały komunistów i zabijały zbuntowanego cherubina.

Autorka upodobniła ich do ludzi, jednak anioły i demony pozostały istotami potężniejszymi. Nie dane mi było doznać tej potęgi.


Kończąc: lektura dużo (bardzo dużo) gorsza od "Siewcy Wiatru". Nierówna fabularnie, prosta, zbyt często irytująca. Postacie barwne pod względem ich wyglądu, lecz niemal czarno-białe pod względem charakteru. Fabuły jako takiej nie ma. Opowiadania bywają lepsze lub gorsze. W tym przypadku ładnie prezentuje się na półce. Tylko to mnie pociesza. Ostateczna ocena 3/10 (SŁABE trzy...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, nie zgodzę się z Tobą. No, przynajmniej nie całkowicie. Fakt, fabuła jest czasem nieco irytująca, ale nie aż tak, by zepsuć ogólne wrażenie. Mi Żarna się podobały. Może nie aż tak, jak Siewca, ale to całkiem niezła książka. Co do Twoich zarzutów...

Ponadto nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego autorka postanowiła zakończyć książkę pierwszym rozdziałem z "Siewcy". Nie miała już weny? Chciała napisać grubą książkę i nie miała pomysłu na kolejne opowiadanie?

Żarna Niebios, o ile się nie mylę, powstały przed Siewcą. Wiem, ten zbiór opowiadań został wydany przez Fabrykę Słów później, ale nie było to pierwsze wydanie. Jako pierwsze Żarna wydało wydawnictwo Runa, wtedy pod nazwą Obrońcy Królestwa. Poza tym, to właśnie to opowiadanie nie powinno się znaleźć na początku Siewcy, niż na odwrót.

W jednym znajdujemy się w Głębi (nasze piekło), która stworzona była na podobieństwo średniowiecznego świata fantasy (some like "Wiedźmin"), w innym zaś anioły strzelają do siebie z pistoletów maszynowych. Nie wiem, jak mam to rozumieć.

A co to za problem? To jej własny świat i mogła stwierdzić, że używa się tam zarówno broni białej, jak i palnej. To zabieg znany z kilku innych książek :)

Ponadto do teraz nie wiem czy akcja tej książki rozgrywała się przed, po, czy w trakcie akcji "Siewcy Wiatru". Na początku jest mowa o tym, że

Bóg opuszcza Królestwo lub Daimon Frei wraca z jednej ze swoich misji (wiec jest już Burzycielem Światów).

A na końcu:

Daimon Frei znów jest w Szarańczy i zostaje wskrzeszony przez Boga (a więc Bóg znów jest...)

.

Akcja wszystkich dzieje się przed Siewcą Wiatru, a opowiadania nie są ułożone chronologicznie. Tak właśnie czyta się zbiory opowiadań, nie traktując ich jako całość.

Myślę, że Kossakowska za mocno skupiła się na cechach wyglądu swoich postaci, niż na ich charakterach. Kolorów oczu, rodzajów fryzur i odcieni włosów mamy tu mnóstwo. Jednak te fryzury nosi jedynie jeden schematyczny, powielany wielokrotnie i niezmiennie ten sam anioł (lub demon).

Tutaj, to akurat masz rację. Nie mam nic do dodania ;)

Co jest bardzo irytujące - demony w większości to też istne dobre dusze (Hazar jest najlepszym przykładem).

Przecież cała, cóż, konwencja tej książki opiera się właśnie na tym, że anioły nie są wcale lepsze od demonów, a często jest na odwrót. Dziwny zarzut.

Na razie to wszystko, resztę dopiszę później.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żarna Niebios, o ile się nie mylę, powstały przed Siewcą. Wiem, ten zbiór opowiadań został wydany przez Fabrykę Słów później, ale nie było to pierwsze wydanie. Jako pierwsze Żarna wydało wydawnictwo Runa, wtedy pod nazwą Obrońcy Królestwa. Poza tym, to właśnie to opowiadanie nie powinno się znaleźć na początku Siewcy, niż na odwrót.

Oj. Zanim napisałem tą "recenzję" mogłem bardziej zapoznać się z okolicznościami wydania tego zbioru opowiadań. Zatem moje zarzuty o niespójności chronologicznej stają się zupełnie nieważne.

A co to za problem? To jej własny świat i mogła stwierdzić, że używa się tam zarówno broni białej, jak i palnej. To zabieg znany z kilku innych książek :)

W "Siewcy" Kossakowska wyjaśniła to następująco: broń palna w jej świecie była bardzo droga, dlatego większość używała broni białej. Jednak w "Żarnach" nie było podobnego wyjaśnienia, dlatego się czepiam. A jeśli brać pod uwagę, że "Żarna" opowiadają historię przed "Siewcą" to tym bardziej powinno to być wyjaśnione.

Akcja wszystkich dzieje się przed Siewcą Wiatru, a opowiadania nie są ułożone chronologicznie. Tak właśnie czyta się zbiory opowiadań, nie traktując ich jako całość.

No w porządku. Pisałem to zaraz po przeczytaniu książki, kiedy byłem hmm... wzburzony... :)

Przecież cała, cóż, konwencja tej książki opiera się właśnie na tym, że anioły nie są wcale lepsze od demonów, a często jest na odwrót. Dziwny zarzut.

Mała poprawka, bo źle się wyraziłem. Rozumiem, że autorka w swojej wizji świata zaciera granice między mieszkańcami Głębi i Królestwa. Jednak w wielu miejscach podkreśla dwulicowość demonów. Opisuje ich jako krętaczy i szalbierzy. Nie chcę tu uogólniać. Wciąż pamiętam o tym, co napisałem w pierwszym zdaniu. Jednak w całej książce nie było w zasadzie postaci, która byłaby kimś z tego opisu. Zamiast tego mamy dość sporo "złych" aniołów.

Na razie to wszystko, resztę dopiszę później.

Czekam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...