Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Trepliev1

apple jest gejowskie

Polecane posty

Wreszcie się wyjaśniło, kim tak naprawdę są hipsterzy. :P

z innych szokujących wieści: Jorge Bergoglio jest zagorzałym katolikiem

A kto to? Zamieszczasz nazwiska randomowych argentyńczyków?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I może wyrósł mu 6" ekran. tongue_prosty.gif

Nie, ale... działa. A przynajmniej ładuje: wyświetla się ikonka i napis "Podłączony" oraz "Wysuń przed rozłączeniem". Co prawda nic nie mogę zrobić, ale może jak się chwile poładuje, to coś zadziała.

EDIT: yeah, mam działającego ipoda. Niestety, podczas ładowania nic nie można robić, a ekran nie gaśnie, przez co ładowanie będzie trwało 800 lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie miałem produktu od Apple i nie zamierzam mieć.

Żal mi ciebie kolego naprawdę.

A mi nie jest żal.

S : Zobacz! Oto ludzie są niby w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. Do groty prowadzi od góry wejście zwrócone ku światłu, szerokie na całą szerokość jaskini. W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak, że trwają na miejscu i patrzą tylko przed siebie; okowy nie pozwalają im obracać głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, które się pali za ich plecami, a pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie górą ścieżka, wzdłuż której widzisz murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością stoi przepierzenie, nad którym oni pokazują swoje sztuczki.

G : Widzę.

S : Więc zobacz, jak wzdłuż tego murku ludzie noszą różnorodne wytwory, które sterczą ponad murek; i posągi, i inne zwierzęta z kamienia i z drzewa, i wykonane rozmaicie, i oczy- wiście jedni z tych, co je noszą, wydają głosy, a drudzy milczą.

G : Dziwny obraz opisujesz i kajdaniarzy osobliwych.

S : Podobnych do nas. Bo przede wszystkim czy myślisz, że tacy ludzie mogliby z siebie samych i z siebie nawzajem widzieć cokolwiek innego oprócz cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini?

G : Jakimże sposobem(?), gdyby całe życie nie mógł żaden głową poruszyć?

S : A jeżeli idzie o te rzeczy obnoszone wzdłuż muru? Czy nie to samo? Więc gdyby mogli rozmawiać jeden z drugim, to jak sądzisz, czy nie byliby przekonani, że nazwami określają to, co mają przed sobą, to, co widzą?

G : Koniecznie.

S : A gdyby w tym więzieniu jeszcze i echo szło od im przeciwległej ściany, to, ile razy by się odezwał ktoś z przechodzących, wtedy czy oni by sądzili, że to się odzywa ktoś inny, a nie ten cień, który się przesuwa? Więc w ogóle ci ludzie tam nie co innego braliby za prawdę, jak tylko cienie pewnych wytworów?

G : Bezwarunkowo i nieuchronnie.

S : A rozpatrz sobie ich wyzwolenie z kajdan i uleczenie z nieświadomości. Jak by to było, gdyby ktoś został wyzwolony lecz musiałby zaraz wstać i obrócić szyję, i iść, i patrzeć w światło. Czy nie cierpiałby robiąc to wszystko, a tak by mu w oczach migotało, że nie mógłby patrzeć na te rzeczy których cienie poprzednio oglądał ? Jak myślisz, co on by powiedział, gdyby mu ktoś mówił, że przedtem oglądał ni to, ni owo, a teraz coś bliższego bytu, że zwrócił się do czegoś, co bardziej istnieje niż tamto, więc teraz widzi słuszniej. Czy nie myślisz, że ten by może był w kłopocie i myślałby, że to, co przedtem widział, prawdziwsze jest od tego, co mu teraz pokazują?

G : Z pewnością.

S : A gdyby go ktoś zmuszał, żeby patrzał w samo światło, to bolałyby go oczy, odwracałby się i uciekał do tych rzeczy, na które potrafi patrzeć, i byłby przekonany, że one są rzeczywiście jaśniejsze od tego, co mu teraz pokazują?

A gdyby go ktoś gwałtem stamtąd pod górę wyciągał po kamieniach i stromiznach ku wyjściu i nie puściłby go prędzej, ażby go wywlókł na światło słońca, to czy on by nie cierpiał i nie skarżyłby się, i nie gniewał że go wloką, a gdyby na światło wyszedł, to miałby oczy pełne blasku i nie mógłby widzieć ani jednej z tych rzeczy, o których by mu teraz mówiono, że są prawdziwe?

G : No nie, tak nagle przecież.

S : I myślę, że musiałby się przyzwyczajać gdyby miał widzieć to, co na górze. Naprzód by mu najłatwiej było dojrzeć cienie, potem w wodach odbicia ludzi i innych przedmiotów. Ciała niebieskie i niebo samo w nocy łatwiej by mógł oglądać niż podczas dnia widzieć słońce i światło słoneczne. Dopiero na końcu, myślę, mógłby patrzeć w słońce; nie na jego odbicie w wodach i nie mieć go tam, gdzie ono nie jest u siebie, ale słońce samo w sobie i na swoim miejscu mógłby dojrzeć i mógłby oglądać, jakie ono jest.

G : Koniecznie Sokratesie.

S : Potem by sobie wymiarkował o słońcu, że od niego pochodzą pory roku i lata i że ono rządzi wszystkim w świecie widzialnym, i że jest w pewnym sposobie przyczyną także i tego wszystkiego, co poprzednio w jaskini oglądał.

G : Jasna rzecz, że do tego by potem doszedł.

S : Więc cóż, gdyby sobie swoje pierwsze mieszkanie przypominał i tę mądrość tamtejszą, i tych z którymi razem wtedy siedział, wspólnymi kajdanami skuty, to czy nie myślisz, że uważałby sobie za szczęście tę odmianę, którą przeszedł, a litowałby się nad tamtymi?

G : I to bardzo.

S : Ale zważ też, że tam u nich przedtem może niejedne zbierał pochwały i zaszczyty, i dary, jeżeli najbystrzej umiał dojrzeć to, co mijało przed oczami, i najlepiej pamiętał, co przedtem, co potem, a co równocześnie zwykło się było zjawiać i mijać, i najlepiej umiał na tej podstawie zgadywać, co będzie. Czy ty myślisz, że on by za tym tęsknił i zazdrościłby tym, których tamci obsypują zaszczytami i władzę im oddają? A może raczej stanowczo by wolał nie wiadomo jaką dolę tutaj znosić, niż wrócić do poprzednich poglądów i do życia takiego jak tam?

G : Myślę Sokratesie, że wolałby raczej wszystko inne znieść, niż wrócić do tamtego życia.

S : A jeszcze i nad tym się zastanów. Gdyby taki człowiek z powrotem na dół zeszedł i w tym samym szeregu usiadł, to czy nie miałby oczu napełnionych ciemnością, gdyby nagle wrócił ze słońca? A gdyby teraz znowu musiał wykładać tamte cienie na wyścigi z tymi, którzy bez przerwy siedzą w kajdanach, a tu jego oczy byłyby słabe, zanimby się ponownie przyzwyczaiły , to czy nie narażałby się na śmiech i czy nie mówiono by o nim, że chodzi na górę, a potem wraca z zepsutymi oczami, i że nie warto w takim razie chodzić tam pod górę? I gdyby jeszcze ktoś taki jako on próbowałby ich wyzwalać i podprowadzać wyżej, to gdyby tylko mogli chwycić coś w garść i zabić go, na pewno by go zabili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...