Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Sesja Neuroshima

Polecane posty

Pustynia Mojave, 50 mil od Las Vegas. Dzień pierwszy.

Trwa burza piaskowa, widoczność jest prawie zerowa. Wiatr wieje z prędkością kilkudziesięciu mil na godzinę, piasek przy tej prędkości potrafi rozciąć skórę. Dlatego kilku wędrowców ukrywa się w skromnym barze zaraz przy autostradzie. Wnętrze do przytulnych nie należy, poobcierane stoły, chwiejące się krzesła i pozbijane butelki za ladą. Jednym słowem - syf. Ale to jedyny ratunek, chyba że jesteś pieprzonym mutantem i masz skórę jak kevlar. Dwoje mężczyzn w chustach siedzi przy kontuarze pijąc browar. Barman co chwila spogląda to na klientów, to na dwururkę schowaną pod ladą. Czasy są niebezpieczne, trzeba być zawsze zabezpieczonym. Nagle do jego uszu dobiegł ryk silnika. Okna pękają pod ostrzałem ciężkiej broni. Do baru wpada kilka granatów gazowych. Wszyscy w środku padają jak muchy.

---------------------

Budzicie się na zimnych, stalowych stołach wykonanych z chirurgicznej sali. Jest was piątka, leżycie w brudnej sali. Przy drzwiach stoi strażnik uzbrojony w paralizator. Nie macie ekwipunku, nawet swoich ubrań. Macie na sobie jedynie poplamione krwią, śmierdzące stęchlizną koszule szpitalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matthew "Wolf" Royster

- Co do... - mruknąłem ciężko jakby chciało mi rozsadzić łeb. - K***aaaa mać... - syknąłem próbując złożyć w kupę to jak do licha znalazłem się w tym bagnie, w dodatku z nieznanymi sobie ludźmi.

Szybka ocena zagrożenia. Jeden strażnik z paralizatorem to za mało aby mnie powstrzymać... nie mówiąc już o tym, że mamy przewagę liczebną. Nie mam pojęcia co tutaj robią i w jakim celu mnie ściągnęli i nie ma sensu próbować pytać się tego gościa. Poza tym gdybym miał przy sobie swoją spluwę konwersacja wyglądała by zupełnie inaczej.

Uśmiechnąłem się wrednie.

- Rrraaaa! - za chwilą ta menda miała poznać co to znaczy gniew człowieka pustyni. Zakładając, że stalowe wyra, na których przebimbaliśmy ostatnich paręnaście godzin a może i dłużej nie są przybite do podłogi ruszyłem z jednym z nich wprost w strażnika. W walce wręcz nie jestem ekspertem, ale od czego jest improwizacja?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael ?Prokurator? Lenox

Otworzyłem oczy słysząc jakiś urywany ryk, prawdopodobnie człowieka. Prawdopodobnie, bo tak ten facet jak i ja wyglądaliśmy w tych kitlach jak zombiaki. Widać było ze posiadacz tego jakże pięknego głosu postanowił zaatakować gościa wyglądającego na strażnika. Chyba nie pozostało mi nic innego jak mu pomóc. Co przy sobie miałem? Chol$ne nic. W końcu z naszej szóstki tylko ten [beeep] posiadał jakąś broń. Pytanie podstawowe:

- Czym go kur$# mam zaatakować? - Przyglądnąłem się szybko mojej leżance. - Stal, wysokiej jakości chyba, można by było opchnąć..gdyby nie okoliczności. Pewnie diablo ciężkie. No nic, jak się nie ma co się lubi.. - Spróbuję podnieść tą leżankę i pomóc panu ryczącemu, jeśli jednak już na oko jest za ciężka, to po prostu gdy oni będą się bić, postaram się wykorzystać sytuację i zwinnie przygrzmocić oponentowi, samemu starając się nie dostać po mordzie od jednego i drugiego.

- Czy Ty nie wiesz, że przetrzymywanie kogoś w brew jego woli, bez nakazu lub wyroku sądowego jest bezprawne? - Mruknąłem. - I grozi...śmiercią?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeffrey "Frey" Archer

Otworzyłem oczy. Pierwsze, co poczułem oprócz smrodu, to niemiłą sztywność. Mam tylko nadzieję, że to jest spowodowane długim leżeniem na niewygodnym, zimnym stole, a nie choroba. Kątem oka oceniłem sytuację. Widzę, że jeden z moich "towarzyszy niedoli" rozdarł się jak syrena na statku i skoczył na uzbrojonego gościa przy drzwiach. Narwany idiota. Zaraz potem wstał drugi i okrężnym krokiem ruszył na strażnika. Coś mruczy pod nosem. Przełamując sztywność członków, wstaję. Trzeba im pomóc. Ten furiat skupi na sobie uwagę strażnika, to ja i ten drugi zajdziemy go z flanki.

Wykonuję drobny gest w kierunku drugiego w zakrwawionej koszuli. Żebyśmy dobrze zgrali nasze ataki z boku.

Ruszamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eric "Lucky Hand" Raymond

To zdecydowanie nie było w porządku. Człowiek siedzi sobie spokojnie w barze, wygrywa w pokera a tu taka niespodzianka. Powoli otworzyłem oczy, głowa zabolała mnie jakby ktoś mi przydzwonił młotkiem, kark zdrętwiał mi od długiego leżenia na tym zimnym metalu. Śmierdziało tu pleśnią. Zauważyłem że trzęsą mi się dłonie. Cholera.... A ten czego się drze, zaraz mi łeb pęknie. Widać że chcą walczyć z tym przygłupem z paralizatorem. A co mi tam, jak go powalą to mogę go kopnąć w twarz. Nie sądzę żebym miał jakieś szanse pomóc im inaczej. W sumie strażnik wygląda jakby nawet ktoś mu wsadził kij w d**ę to i tak by się nie skapnął co się dzieje. Spróbowałem się ruszyć i pomóc im.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedzialem, ze to dziki mimo ze byl ubrany tak samo jak ja czy inni pechowcy. Ten ryk.... Cywilizowani ludzie takich nie wydaja. Jednak zawsze lubilem ludzi z inicjatywa. Zwlaszcza jesli o zaczynanie bezposredniej mlocki po mojej stronie... Sytuacja rozowo nie wygladala... Wychodzilo na to ze albo wszyscy doszli do przytomnosci wczesniej niz ten niedzwiedz w ludzkim przebraniu, ale nie mieli pomyslu lub smialosci co dalej albo wszyscy doszlismy do tomnosci teraz. Taka walka to nie bylo cos w czym bylem najlepszy. Jednak glupio bylo zostawic towarzysza niedoli bez wsparcia. Na szybkiego nie wymyslilem nic innego jak rzucenie straznika poduszka. Wiedzialem, ze doleci predzej niz niedzwiedz dobiegnie i powinna poki co skupic na sobie uwage straznika, nawet jakby nietrafila go bezposrednio. W koncu ludzie w talkich wypadkach zaslaniaja sie odruchowo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolf

Zardzewiałe śruby pękły przy mocniejszym szarpnięciu, więc trzymasz w ręku całkiem potężną broń. Strażnik widząc, co robisz, wyciągnął paralizator i ruszył wprost na Ciebie. Kilka tysięcy Volt minęło o centymetry Twoją rękę, odruchowo uderzyłeś z góry stołem.

Prokurator

Widząc, że Wolf powalił strażnika na kolana, podbiegłeś i z całej siły kopnąłeś go w bok. Facet leży nieprzytomny, wystarczy jedno mocniejsze uderzenie, by skończyć jego marny żywot.

Wszyscy

Magnetyczny zamek przy rozsuwanych drzwiach jest zepsuty, więc wystarczy pociągnąć za klamkę i wyjść z tego więzienia. Z rogu pomieszczenia obserwuje Was kamera, rejestrując każdy ruch. Po otworzeniu drzwi widzicie przed sobą długi korytarz, po obu stronach niezliczona ilość identycznych drzwi. Hall jest pusty, jedyny dźwięk jaki daje się usłyszeć to brzęczenie jarzeniówek, które co chwila gasną.

---------

Co możecie znaleźć przy strażniku : paralizator, podziurawiona kamizelka kevlarowa, krótkofalówka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael "Prokurator" Lenox

- Dosyć. - Spróbowałem powstrzymać pozostałych ruchem dłoni i głosem. - Może ocućmy go i dowiedzmy się co się tutajk dzieje? - Dodałem pewnie.

Popatrzyłem na nieprzytomnego i uklęknąłem przy nim, krótkofalówkę zabrałem, paralizator tylko odsunąłem, kiepski byłem w walce wręcz, wolałbym nóż. Niech inni się zaopiekują tą zabaweczką. jeśli tylko mi pozwolą to spróbuję doprowadzić naszego eks strażnika do stanu używalności, po czym zacznę go przesłuchiwać, strasząc go lub wyłamując mu palce, w razie braku odpowiedzi. Pierwsza sprawa:

-"Co tu się do cholery dzieje i gdzie jest mój ekwipunek!? Liczę do trzech i łamię palec."

__________________

Ekwipunek:

- krótkofalówka - prawdopodobnie,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa wygladala zdecydowanie lepiej niz jeszcze pare chwil wczesniej. Dopadlem krotkofalowki i nasluchiwalem czy ktos gdacze o jakims alarmie. Jednak nic na razie nie wskazywalo na alarm. Poki mialem chwile rozejrzalemsie po pokoju i korytarzu. Bylo swiatlo. Calkiem sporo. Na tyle duzo by obsluzyc swiatla w pokoju, dosc dlugim korytarzu i jeszcze kamery. Czyli nawet jak jakis w miare przenosny generator to jakis wiekszy. Ale bardziej prawdopodobne, ze to jakas wieksza stacjonarna baza. Sadzac po wystroju moze jakis przedwojenny szpital albo co... Pierwszy raz bylem na Zachodzie wiec nie orientowalem sie co to moze byc za miejsce... - Nawet sie nie zorientowalem kiedy zaczalem myslec na glos. Skoro juz jednak zaczalem popatrzylem wyczekujaco na nowych towarzyszy moze oni maja jakis pomysl...

-No dobra, ale poki co spadajmy poki kumple straznika sie nie zleca! Hmmm... Moze wezmiemy go na zakladnika? - Poki co jeszcze raz zaczalem sprawdzac straznika, zwlaszcza kieszenie. Dziwne, ze straznik nie ma zadnych kluczy. Moze sa inni wiezniowie? Moze reszta drzwi jest na jakies haslo jak w tych starych filmach? Strach dlawiony przez pospiech prawie mnie paralizowal. Nie do konca wiedzialemco robic. Nigdy nie dalem sie nikomu zlapac wiec nigdy nie bylem wiézniem. Jednak nadal panowalem nad soba. Wziálem sié w garsc i ruszylem w glab korytarza. Nie wiedzialem ile mamy czasu na kontrreakcje reszty strazników.

Staralem sié skupic na tym na czym sié znalem czyli da budynku. Byl dla mnie jak otwarta ksiéga... Czytalem go... Jego literami byly dla mnie jego sciany,sufit i podloga. Przygladalem sie na farbe jaká sá pomalowane. Szukalem fluroscencyjnych pasów jakie malowali we wszystkich przedwojennych budynkach publicznych. Rzut oka wystarczyl mi by stwierdzic czy budynek przecieka. W koncu w razie czego idac po sladach wody mozna wyjsc na zewnatrz. Sprawdzalem czy czuc przewiew, czy czuc powietrze z zewnatrz. I co z zapachami? Czuc chemikaliami, gazem, szpitalem, dymem? Sa mocne, stare, i na stale wtopione w to miejsce czymoze ledwo ktosje przywiozl razem z nami. A jest czysto? Wrécz sterylnie? No przeciez ktosmusialby to sprzatac. Straznicy raczej nie wiec pewnie inny personel. A ze ludzie sá z natury leniwi to pewnie nie tachajá tego wszystkiego ze sobá za kazdym razem wiéc gdzies powinien byc skladzik. Tam mozna by znalezc jakas bron albo cosco dasie na nia przerobic... A jak da sie to wybychnác to na pewno ja to rozpoznam... A miec taká bombe czy granat w dyskusji a nie miec to dosc zdecydowana roznica...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeffrey "Frey" Archer

Stałem i przyglądałem się, jak moi "towarzysze" przetrzepują powalonego strażnika. I zacząłem się zastanawiać nad naszą sytuacją. Po co nas tutaj umieścili?

- Słuchajcie no. Jak myślicie, po co nas tutaj sprowadzono w ten sposób? Myślałem trochę o tym i widzi mi się, że wdepnęliśmy w niezłe gówno. Wiem, odkrywcze. Ale sami pomyślcie. Jakby chcieli nas przesłuchać, bylibyśmy związani. Jakby chcieli nas zjeść, bylibyśmy już dawno w kawałkach. Jakby chcieli nas zabić, to niby po cholerę by nas tutaj umieszczali? Po co to wszystko? I do tego ten strażnik. Jego na pewno ktoś chciał się pozbyć. Uzbrojony jedynie w taser, który pewnie ma baterię na wyczerpaniu, stoi sobie tutaj i nas pilnuje. Ot tak. A my nawet nie związani. No i te kamery. Widać, że działają. Dlaczego nikogo tutaj jeszcze nie ma? Przecież widzą, że jesteśmy na nogach. Widzi mi się, że ktoś sobie z nami pogrywa. Ma ktoś pomysł, o co może chodzić? Macie kogoś, komu poważnie podpadliście? I dlaczego tylko my tutaj jesteśmy? W barze było dużo więcej osób, których tutaj nie widać.

Czekając na odpowiedź, zacząłem się rozglądać bacznie po pokoju. Przydałoby się jakieś żelastwo, jako broń. Łóżek raczej nie będziemy nosić, bo zbyt nieporęczne. Ale nogi od nich można by jakoś wykorzystać.

- Pomóżcie mi pourywać nogi. Lepsze to, niż gołe pięści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eric "Lucky Hand" Raymond

No dobra przynajmniej mamy z głowy tego przygłupa, no i zdobyliśmy chociaż jakąś broń. Pytanie tego gościa coś mi przypomniało, mam nadzieje, że to nie przeze mnie nas tutaj sprowadzono, w końcu zadarłem z tym.... no.... a pal licho jak on się tam nazywał.... Borgi....może jakoś inaczej, w każdym razie był szefem tej mafii co ją oszukałem w Vegas. Ale po co by brali resztę, dobra mogę wykluczyć tę opcję. Może chcieli przeprowadzić na nas jakieś eksperymenty. Mam nadzieje że nie, słyszałem że to całkiem bolesne, a jak to mawiał mistrz "wolałbym tego uniknąć". Pomogę pourywać nogi z łóżek, chociaż nie sądzę żeby puściły.

-Ej, ludzie pomóżcie nam z tymi nogami może coś da się zrobić, później jak już go przepytamy zabierzmy temu debilowi kamizelkę a potem poszukajmy wyjścia, bo ja tu nie zostanę ani chwili dłużej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matthew "Wolf" Royster

- To cię nauczy nie zadzierać z ludźmi pustyni. - mruknąłem pogardliwie spluwając obok nieprzytomnego strażnika.

Jeżeli nie umrze w krótkim czasie to mam chociaż nadzieję, że ten cios solidnie namieszał mu we łbie, pomyślałem wrednie od razu lustrując wzrokiem resztę towarzystwa. Przy okazji pokazałem w kierunku kamery najbardziej znany znak na świecie, nawet po zagładzie. Świadomość, że mogli na mnie eksperymentować bardzo mnie wkurzyła.

- Zanim przejdziemy do kwestii czemu tu jesteśmy... może i nie przepadam za tłumem, ale skoro już wpadliśmy w jedno szambo to wypadało by jakoś do siebie mówić... chyba, że "samiec jeden", "samiec dwa" was satysfakcjonują. - odparłem ironicznie. - Jestem Matt, ale możecie mówić mi Wolf. A teraz do rzeczy. Jeżeli ktoś z was zna się na tym niech spróbuje przekonać strażnika, że dla jego własnego dobra niech powie gdzie nasz sprzęt, chyba, że woli być zatłuczony na śmierć. Potem zajmiemy się resztą towarzystwa, które nas obserwuje. Nie mam pojęcia po co nas tu ściągnęli ani co zdążyli zrobić jednak niech tylko dorwę się do jakieś spluwy to gorzko tego pożałują.

Widząc ludzi próbując skombinować improwizowaną broń westchnąłem.

- OK, może się przydać... tak długo jak nie będą mieli broni maszynowej. - niezbyt chętnie zabrałem się do pomocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex McNair

Hmmm...Jakby sie tak zastanowic nad slowami tego mysliciela od zadawania sensownych pytan tofaktycznie sytuacja byla z lekka dziwna. Normalnie tak jakby porywaczomwcale nie zalezalona tymaby nas skutecznie zamknac. A ten straznik to chyba stal tu zamiast karceru albo co. Chyba, ze faktycznie nawdychalismy sie mniejszej dawki niz sadzili albo jakos tak.

Niepokojace bylo to, ze niewiedzielismy ile czasu minelo. Moglo minac pare godzin, moglo pare dni a dalej to juz nawet nie chcialem probowac myslec. Doszlem downiosku, ze o dziwo mamy duzo czasu jak na zaistniala sytuacje. Jak straznicy nie maja do nas jakis strasznych kilometrow to juz dawno powinni sie zleciec. Wiec najwyrazniej im nie zalezalo na interwencji albo nie mogli zainterweniowac bo mieli wazniejsze rzeczy do roboty. Tyle, ze poniewaz bylismy wiezniami i wlasnie zamierzalismy dac dyla to cos co moze powstrzymac straz od interwencjimusi byc naprawde powazne. Czyli mogli juz nie zyc albo cos ich wlasnie zarzynalo. Nieprzyjemna strona tej wersji bylo to,ze jak skonczy z nimi moze sie zabrac za nas...

-Dobra Panowie, ja jestem Alex McNairs. Widze, ze chyba nic tu wiecej po nas. Mamy jakas bron, trzeba wiec sprawdzic co jest na zewnatrz zanim to cos przyjdzie sprawdzic co jest w srodku. Hmmm... Ktos na ochotnika pierwszy? Chyba, ze czekamy az docucimy straznika i z nim pogadamy. Hm... Wlasciwie to juz powinien sie sam docucic... Nie udaje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy

Odrywanie kończyn, przedstawianie się i rozmyślanie o gównianej sytuacji przerywa wrzask. Dziki krzyk dochodzący zza jednych z niezliczonych drzwi. Gardłowy ryk bestii przeszywa Wasze ciała od stóp do głów.

-Pomocy! Błagam, gdzie ja je.... - damski krzyk przerywa odgłos czegoś ostrego przecinającego ludzkie ciało. Teraz śmiertelną ciszę przerywa jedynie dźwięk kropel uderzających o podłogę. Słyszycie pisk metalu ciągniętego po kafelkach, którymi wyłożone są ściany. Tupot ciężkich, podbitych blachą butów o podłogę. Głośne sapanie zbliżało się do Waszej celi, jednak zatrzymało się kilka metrów od drzwi. Rozległo się skrzypienie otwieranych wrót. Potwór, czymkolwiek był, zaczął się oddalać. Kamera z cichym sykiem zrobiła zbliżenie na Wasze twarze. Jakby próbowała odczytać Wasze myśli, przewidzieć zachowania. Nagle gaśnie światło. Uruchamia się awaryjny generator, czerwone lampy alarmowe zaczynają jarzyć się światłem. Szum dziesiątek otwieranych drzwi, gdy zamki elektroniczne przestają działać. Znów panuje grobowa cisza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeffrey "Frey" Archer

Dźwięki, które przed chwilą usłyszałem, zmroziły mi krew w żyłach. Cisza, która chwilę potem nastąpiła aż kuła w uszy. Fakt, że to coś było zaraz za drzwiami, przyprawiła mnie niemal o palpitację serca i postawiła mi włosy na karku. Z niesamowitą ulgą przywitałem dźwięk oddalającego się tego czegoś.

- Chyba poszło - wyszeptałem - Proponuję udać się w przeciwnym kierunku.

Dźwięk otwieranych zamków powitałem z zadowoleniem, włączenie się awaryjnego generatora - niespecjalnie.

- Chodźmy panowie. Jestem dobrym zwiadowcą. Wychowałem się na pustyni, więc pójdę przodem. Przy okazji, możecie wołać na mnie Frey. W innych okolicznościach bym powiedział, że mi miło. Ale mi nie jest miło...

Wyglądam ostrożnie na korytarz. Niepokoi mnie ruch kamer. Ktoś wyraźnie nas obserwuje. Widzę długi korytarz prowadzący w obie strony od celi, w której się znajdujemy, na obu ścianach widać rząd drzwi. Z celi po lewej, mimo czerwonego światła, widać wypływającą ciecz. Domyślam się, że to ta krzycząca kobieta i jej płyny ustrojowe. Odwracam głowę w drugą stronę i przyglądam się rozkładowi innych, już pootwieranych, cel. Zamierzam udać się w tamtą stronę.

- Dobra, wygląda na to, że to cholerne coś sobie poszło. Siedzenie tutaj, to czysty debilizm, dlatego proponuję, byśmy się wreszcie ruszyli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matthew "Wolf" Royster

- Oooo... - westchnąłem cicho. - K***aaaa...

Przedtem mogłem być najwyżej lekko zaniepokojony naszym obecnym położeniem, ale teraz zdecydowanie to mi się nie podobało. Jakiś opuszczony szpital, chędożony potwór łażący sobie do woli po terenie... Co to k***a jest? Jakiś obóz przetrwania? Mimowolnie zerknąłem na kamerę. Podążała za nami, obserwowała nas. A dzięki niej jacyś ludzie i niech tylko się dorwę do swoich rzeczy to pożałują, że ze mną zadarli. Chwilę potem spojrzałem na Freya.

- To jesteśmy z tych samych okolic, ale jak chcesz to prowadź. - mruknąłem. - Coraz mniej mi się to podoba i im szybciej dorwę się do gnata tym lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex McNairs

- Lojojoj... Jak juz oczywiscie sprawy zaczely wygladac jako tako no to znow zaczelo sie paskudzic - pomyslalem z wsciekloscia. Zaraz po tym jak umilkly wrzaski tej rozrywanej laski, potem jej ciala a na koncu dzwieki wydawane przez "Rozdzieracza" jak go se prywatnie nazwalem. Dzwieki wydawane przez oprawce i ofiare byly zbyt bliskie i zbyt pierwotne i nie wierzylem, ze kogos mogly nie poruszyc i przerazic. Mnie przebily do szpiku kosci. Swiadomosc, ze to cos moglo zaczac rzeznie od naszego pokoju gdy bylismy nie tomni byla obezwladniajaca. Prawie.

Na szczescie okazalo sie, ze moi towarzysze to nie jacys mieczaki czy panikarze. Kto wie jak by sie skonczylo jakby ktos z nas spanikowal i zacza sie drzec albo co... Moze ta laska tak skonczyla. Ba! Dwoch nawet zglosilo sie na ochotnika na zwiad! Po czyms takim! Fajnie miec takich twardyieli w teamie... Oby tylko faktycznie znali sie na tym jak mowili...

Ich opanowanie pomoglo mi sie zabrac za swoja robote. Analizowalem uzyskane dane. Staralem sobie przypomniec czy gdzies slyszalem o czyms takim...

- Panowie, lazi tu dwunozny, prawdopodobnie wielki i ciezki humanoid. Ma ciezkie, podkute buty, jest przynajmniej na tyle inteligentny by uzywac prostych narzedzi w stylu kija czy klamek. Rozdarl albo przecia tamta laske jest wiec bardzo silny albo ma cos ostrego. Musi byc caly uwalany krwia i bebechami wiec nie bedzie problemu z wytropieniem skurw'+!/. Nie slyszalem filtrow wiec nie ma raczej maski, mozna wiec w razie czego walnac go gazem jak jakis znajdziemy. Biorac pod uwage te wszystkie kamery i kompleks nie zdziwie sie, jak bedzie jakos sterowany przez kogos innego. Poki co stawiam na jakiegos borgoida, naszprycowanego czyms ludzia z jakims cybersprzetem... W obu tych wypadkach bedzie mial jakies baterie i elektronike wowczas fajnie go walnac jakims zrodelkiem pradu i zrobic mu przepiecie w obwodach. No chyba ze to czysta bestia i miesnie... Powiem wam wiecej jak zobacze tropy. Na razie wiecej nie wiem...

Poki co wzialem swoja lage i ustawilem sie jako trzeci za zwiadowcami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eric "Lucky Hand" Raymond

O ja pier***e co to było ?- wymsknęło mi się mimo woli.- Panowie mamy tu chyba jakiegoś sadystę, z którym osobiście nie chce się spotkać.

Cały czas patrząc na drzwi i wyglądając na korytarz, podniosłem moją "broń" jeżeli można tak nazwać, dość lekki kawałek łóżka, którym w dużym zagrożeniu raczej nic nie zrobię. Oderwałem wzrok z drzwi i spojrzałem na resztę. Cholera czy tylko ja tu się boję ?? -pomyślałem, czekając aż podejmiemy decyzję co zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex McNair - (zylasty, drobny, wasaty, ciemny blondyn) - lowca i saper

-Obejrzalem sie za siebie jak uslyszalem ruch i przeklenstwa tego chudego czarnowlosa. Koles za mna zostawil wreszcie wciaz nieprzytomnego straznika i ustawil sie w drzwiach razem z nami. Ponownie powrocilem wzrokiem do straznika. I wtedy mnie olsnilo, kolo byl nie ruszony... Plan pojawil sie prawie sam... Spojzalem na tego co mamrotal jak szeryf (Lenoxa)

-Ej ty! - syknalem cicho, prawie do samego ucha

- Jestes jakims szeryfem? - I nie czekajac na odpowiedz mowilem dalej

- Sluchaj, to jest jakis straznik - mowilem wskazujac na lezacego mezczyzne. Mowilem bardzo szybko, pomagajac sobie gestami rak. Chcialem powiedziec co mialem do powiedzenia zanim ktosmi przerwie. Wiedzialem, ze w gadanie i namawianie innych do wlasnych planow nie bylo moja najlepsza strona.

- Moze sie przebierzesz w jego mundur? Bo wiesz oni sie moze wszyscy znaja ale moze i nie. Moze ten tu to jakis nowy? No i wiesz, jak nas zobacza w tych pizamach to od razu wiedza kto my jestesmy ale jak zobacza kogos w mundurze to moze chociaz z daleka dadza sie nabrac... A wiesz, jestes szeryfem czy kims takim albo przynajmniej tak gadasz, to moze wiesz, zagadasz cos w waszym slangu struzow prawa czy co? A...no i wiesz, moze to cos jest szkolone by nie atakowacstraznikow albo nawet ich sluchac? No wiesz, tak jak tresowane psy... Tylko musisz sie przebrac i... - Wtedy przy pomniala mi sie kamera... No przeciez jak ci przed monitoramizobacza cala przebieranke to kicha... Rzucilem sie wiec w strone kamery, po cichu dziwiac sie, ze jeszcze niktjej nierozwalil, jednak wtej chwili cieszylo mnie bo wizja kilku solidnych ciosow swoja laga na czyms bezbronnym bardzo mnie w tym momencie radowala. W koncu moj strach i wscieklosc mogly znalezc ujscie. Juz jej prawie dopadlem, juz bralem zamach juz prawie czulemsie jak bym ja zniszczyl... gdy nagle odezwal sie moj lowiecki instynkt i skamienialem w bezruchu... A jak "Rozrywacz" uslyszy halas i wroci? Moze nie ma az takiego czulego sluchu by nas odkryc jaksie kitramy ale taki halas albo ta wrzeszczaca laske moze juz slyszy? Na razie wolalem nie testowac czulosci jego sluchu. No kurde, ale przeciez trzeba jakos oslepic ta kamere! I ponownie mnie olsnilo, wrocilem do rozbebeszonych lozek i chwycilem jedno z przescieradel ktore walalo sie po podlodze i zawiazalem je tak by zaslepialo obiektyw. Cofnalem sie i spojrzalem z duma na swoje dzielo. No dobra, rozwiazac z powrotem to zadna sztuka ale samo nie spadnie. I bez halasu. Odwrocilem sie do swoich towarzyszy niedoli i popatrzylem na nich, zatrzymujac wzrok na dluzej na tym chyba szeryfie.

-No dobra chlopaki to co robimy? Jakies pomysly?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michael "Procurator" Lenox

- Oooo... K***aaaa... - Wyjął mi z ust facet po lewej. Trzeba mu było przyznać że komenatrz był dosadny i jak najbardziej na miejscu, sądząc po tym co przed chwilą usłyszałem. CO oni tu u diabła trzymali..lub hodowali. Tylko mi nie mówcie że i z nas chcieli takie cholerstwo zrobić. Przemyślałem szybko sytuację i pokiwałem tylko głową na pomysł Alexa. Nie było na to czasu.

- Prowadź Frey. - Powiedziałem ruszając za nim. - Jestem tuż za Toba. - Ścisnąłem mocniej "nogę". Miał rację,siedzenie tu to debilizm. Wychodzi na to, że równym debilizmem jest iść na przód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex McNair - (zylasty, drobny, wasaty, ciemny blondyn) - lowca i saper

Hmmm... Szczerze mowiac gdy ten chyba szeryf pokiwal glowa sadzilem, ze zaakceptowal moj plan z przebieranka. Jednak jego slowa swiadczyly, ze jego mysli byly zajete zdziebko czym innym. Np. ucieczka. Wlasciwie nie dziwilem sie facetowi, sam z trudem powstrzymywalem sie by sie z wrzaskiem nie przedrzec przez nich i nie rzucic sie do ucieczki w poszukiwaniu wyjscia. Naprawde wplalem niemyslec co bym zrobil gdybym byl sam. Powstrzymywalo opanowanie wspoltowarzyszy o raz swiadomosc ze jak sie od nich oddziele tozostane sam. A nie chcialem sie spotkac z tym "Rozrywaczem" sam na sam. Niemniej caly czas przeszkadzal miten nietomny straznik. On mogl byc kluczem, naszym byc albo nie byc. Nie musial ale mogl.

- Ej, poczekajcie! - szepnalem szybko i nerwowo.

- A co z nim? - znow wskazalemna straznika.

- Ej, ty! - ponownie przemowilem do nieznajomego ktorego bralem za stroza prawa.

- No wez sie przebiez za niego! To tylko chwila! No mowie ci, moze to cos tu nie weszlo bo poczulo jego zapach? Moze nie atakuje straznikow? Nie wiadomo co to jest! Musimy wykorzystac kazda szanse! - Rozpaczliwie chcialem go przekonac, czulem, ze przekonywanie idzie mi jak zwykle. W glowie pojawily mi sie wszystkie sztuczki i triki o jakich wiedzialem lub slyszalem w tresowanoiu zwierzat czy bestii. Cos co moglo byc tym czyms co bydle rozrozni przyjaciela od wroga moglo byc czymkolwiek i moglismy to olac lub wyrzucic nawet majac w reku, uznajac za zbedny detal czy badziew. Jedyny choc troche rokujacy sposob na powodzenie bylo maksymalne upodobnieniesie do straznikow. Nie bylem w tej dziedzinie ekspertem ale wiedzialem na tyle duzo by wiedziec, ze detale sa wazne. Bylem wsciekly bo wiedzalem to wszystko i przypomnialem sobie w ulamku sekundy ale by to wytlumaczyc szeryfowi potrzebowalbym z pol dnia a tyle czasu to pewnie nie mielismy. Powiodlem na wpolbezradnym wzrokiem po reszcie grupy i gdy moj wzrok spoczal na Wolfie pojawila sie iskierka nadziei.

- Hej! Ty jestes Wolf tak? - Wlasciwie wiedzialem, ze ma ksywe Wolf a na imie Matt ale jak se przypomnialem jak zagral ze straznikiem to jakos tak potrzebowalemogniwa posredniego nim zaczalem mowic co mam do powiedzenia. W innych okolicznosciach pewnie bym go ominal szerokim lukiem no ale nie teraz motywowalamnie sytuacja. Najwazniejsze ze zachowywal sie jak ktos z Pustkowi, chyba nawet cos o tym wspomnial ale nie bylem pewien czy to on.

- Sluchaj to moze byc nasza szansa! - Wiedzialem, ze rozmowa wymykami sie z rak. Zawsze mi sie wymykala. Wiedzialem, za zaczynam tracic watek. Ale slyszalem, tez o slynnych tropicielach i mysliwych z Pustkowi co to wiatr potrafia wytropic. Wiedzialem, ze jest spora szansa, ze jest jednym z nich. Kurczowo zlapalem sie tej mysli i nie chcialem myslec, ze jest inaczej. Jesli tak bylo to on tez mial pewnie wiedze podobna do mojej a i pewnie wieksza. Jesli tak to bez problemu powinien zrozumiec o czym mowie. Jesli nie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*szur, szur, szur*

Bose dziecięce stopy szurają po podłodze korytarza. Rozlega się wesołe gaworzenie. Coś kompletnie z innego świata, kontrastujące do sytuacji jak czarny do białego. Dziecko w środku koszmaru. Kroki ustają... Zaraz po tym słychać dźwięk czegoś uderzającego o podłogę. Czegoś miękkiego... I znowu gaworzenie.

*kap, kap, kap*

Krople jakieś cieczy uderzają o podłogę z przyprawiającym o strach plasknięciem.

*szur, szur, szur*

Znowu szuranie, coraz bliżej i bliżej. W końcu w drzwiach pojawia się... 6-letnie dziecko. Patrzy na Was pustymi oczyma, kompletnie bez wyrazu. Ma na sobie taką pidżamę, jak Wy, lecz mniejszą. Po barku wzdłuż ręki widnieje ogromna szrama z której na podłogę sączy się krew. Dziecko pokazuje palcem to na strażnika, to na kamerę. W końcu odwraca się z zamiarem odejścia... Wtedy widzicie ogromną dziurę w tyle jego czaszki. Możecie przez nią zobaczyć jego mózg. Do rdzenia przedłużonego ma podłączone jakieś kabelki, które wychodzą z małego pudełka, które dzieciak nosi na plecach. Skrzyneczka wydaje ciche pomruki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matthew "Wolf" Royster

Widząc dzieciaka z dziurą w głowie i tymi kabelkami poczułem dziwne uczucie chłody przechodzące po plecach. Jednocześnie sam zacząłem się sprawdzać czy z jakiś części ciała nie wystają mi podobne urządzenia a jednak myśl mimowolnie przeszła po głowie... Moloch, pie*****ny Moloch. Kto inny próbowałby tworzyć taką abominację? Szybko zerknąłem na resztę towarzystwa sprawdzając jakie wrażenie na nich sprawił nowy gość - bo o wcześniejszym mutancie nie trzeba wspominać - a potem w ciszy ruszyłem za dzieciakiem.

Może robiłem źle, ale nie widziałem sensownej alternatywy. Jedyną bronią jaką teraz posiadałem to metalowa noga od łóżka a to nie starczyło by nawet na uzbrojonego człowieka a co dopiero mówić o maszynie. Z drugiej strony mogę się mylić, ale jaki chory umysł przeprowadziłby te eksperymenty, porywał nas... nie, zbyt wiele jest niewiadomych. Na razie priorytetem dla mnie jest znalezienie ekwipunku i sprawcy tego zamieszania, ewentualnie ucieczka jak najdalej stąd.

Ruchem ręki dałem znak reszcie.

"Idziemy".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeffrey "Frey" Archer

Widziałem na pustyni różne, nawet najbardziej nieprawdopodobnie powykręcane maszkary, ale nic, k...a, nic nie spowodowało takiego szoku, jak widok tego dzieciaka... Dobrze, że ta durna choroba pomaga mi w nieokazywaniu uczuć. Swoją drogą, to już dawno leku nie brałem. Niedobrze, bardzo.

Trzeba się, cholera jasna, wreszcie wziąć w garść!

- Wolf, poczekaj. McNair ma rację z tym strażnikiem. Skoro reszta się nie kwapi, to ja się za niego przebiorę. Poczekajcie jeszcze chwilę.

Podszedłem do leżącego na podłodze strażnika i zacząłem ściągać z niego kamizelkę i resztę nadających się ciuchów.

- Przynajmniej nie będę wyglądał tak idiotycznie jak wy - wymruczałem pod nosem.

- Pomóżcie mi z nim. - wysapałem, szarpiąc się z całkowicie sflaczałym strażnikiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...