Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

[CYOA] Wyspa Wight

Polecane posty

Zasady zabawy:

  • CYOA jest forumowym krewniakiem gier przygodowych lub paragrafowych.
  • W tym CYOA forumowicze kierują poczynaniami postaci, dając w postach sugestie na temat dalszego działania. Nie będzie żadnych mechanik, rzutów kości, kart postaci.
  • Kierujący zabawą (tu Rankin) będzie odpowiedzialny za przedstawienie fabuły, świata, a także efektu podejmowanych przez postać działań.
  • Staramy się nie pisać głupot.

Wyspa Wight

Dzień Pierwszy

Ponure, jesienne niebo kłębiło się od brudnoszarych chmur. Ciemny granat zlewał się na horyzoncie z wzburzonym, spienionym morzem. Silny wiatr bujał małym, pordzewiałym kutrem przerobionym na prom, który był twoją przeprawą na wyspę Wight. Wyspa ta była już dość blisko i byłeś w stanie ocenić jej całkiem spory rozmiar. Skaliste brzegi i wystające kły podwodnych skał nie wyglądały zachęcająco, jedyne w miarę przystępne podejście zajmował twój cel - Darkpool, miasteczko rybackie, które od wioski odróżniała w zasadzie tylko obecność niewielkiego hotelu, w którym planowałeś zamieszkać na okres swojego pobytu na wyspie. Poza tym na wyspie znajdował się dość spory las, samotne wzgórze i trochę starych ruin, które kiedyś przeczesali archeologowie. Tyle oficjalnej geografii. Kto jeszcze zamieszkiwał wyspę, z dala od miasteczka, mogłeś jedynie zgadywać.

Powoli, bez pośpiechu wyciągnąłeś ze swojego portfela zdjęcie, które dała ci klientka. Widać na nim było dwie identyczne, jasnowłose kobiety - bliźniaczki, z których jedną był twój zleceniodawca, Emily Chesterton, a na poszukiwaniach drugiej, Kitty, spędziłeś ostatnie parę miesięcy. Płaca była dobra, ale tropy były tyle trudne do wyśledzenia, co niejasne i niepokojące. Do tego stopnia, że w kaburze ukrytej pod płaszczem spoczywał bezpiecznie rewolwer kalibru .38, mimo, że zazwyczaj stronisz z dala od zleceń w których może się przydać. W walizce miałeś ponadto, jak zwykle, dyktafon kasetowy i trochę drobnego sprzętu niezbędnego w twojej profesji prywatnego detektywa.

- Panie Thorne? - głos kapitana, właściciela i sternika statku wyrwał cię z zamyślenia. - Wkrótce dotrzemy na miejsce. Co kogoś takiego, jak pan, sprowadza do takiej dziury, jak Darkpool?

- Interesy - odpowiedziałeś wymijająco.

- Interesy, ech? Cóż, nie moja sprawa. Tak jak mówiłem wcześniej, wyspa nie ma żadnej linii telefonicznej, a ja następny kurs z zapasami mam za tydzień, więc ten tydzień będzie musiał pan tam przesiedzieć.

- Jestem na to przygotowany - zapewniłeś wścibskiego żeglarza, mając nadzieję, że da ci spokój.

Kwadrans później stałeś na krótkim molo, walizka w ręce, niepewny dalszego kursu działań. Chyba powinieneś się zarejestrować w hotelu, ale może lepiej będzie najpierw rozejrzeć się po mieście? Chmury zasłaniały słońce, ale zegarek mówił ci, że jest wczesne popołudnie i masz jeszcze sporo dnia przed sobą.

>Co teraz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorne powinien pójść najpierw zarezerwować pokój w hotelu. W pokoju będzie mógł spokojnie zostawić walizkę i niepotrzebne rzeczy, tak aby nie taszczyć ze sobą zbędnego bagażu. Na pewno nie zajmie to wiele czasu i po wszystkim będzie mógł spokojnie rozejrzeć się po okolicy. Zresztą, nic nie stoi na przeszkodzie by w drodze do hotelu odwiedzić jakiś sklep i pod pretekstem robienia zakupów zagadnąć kogoś na temat miasteczka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedł do baru kupić sobie coś do jedzenia; w portfelu miał 3 dychy i kilkanaście groszy. Zamówił kebaba i usiadł przy stoliku niedaleko drzwi. Obok niego siedziało dwoje facetów koło trzydziestki w marynarskich wdziankach. Jeden z nich miał bandanę, a drugi tatuaż w kształcie kotwicy na lewym policzku. Rozmawiali dość głośno, zatem Thorne słyszał każde ich słowo.

- Stary, mówiłem ci, że powinieneś zniszczyć mapę! - Ten z bandaną wydzierał się do kompana, który spokojnie popijał kawę w przezroczystym kuflu. Był nadzwyczaj opanowany.

- Przykro mi, ale nie mogłem tego zrobić. To jest zbyt cenne, by o tym zapomnieć. W przyszłości wrócimy i TO odkopiemy.

- Właśnie, zbyt cenne - mężczyzna z banderą zrobił naburmuszoną minę. - A jeśli ktoś znajdzie tę mapę? - Znowu krzyknął.

- To niemoż... - facet z tatuażem zobaczył, że Thorne im się przygląda, i gestem nakazał wspólnikowi przybliżyć się do niego.

Po chwili wyszli, uważnie przyglądając się Thornowi, który odebrał zamówienie.

- Jak dobrze, że zabrałem ten dyktafon ze sobą. Ciekawe, o co chodziło tym dwóm. - Powiedział, po czym, jedząc kebaba, zabrał walizkę i wyszedł z baru w poszukiwaniu jakiegoś taniego hotelu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorne powinien pójść najpierw zarezerwować pokój w hotelu. W pokoju będzie mógł spokojnie zostawić walizkę i niepotrzebne rzeczy, tak aby nie taszczyć ze sobą zbędnego bagażu. Na pewno nie zajmie to wiele czasu i po wszystkim będzie mógł spokojnie rozejrzeć się po okolicy. Zresztą, nic nie stoi na przeszkodzie by w drodze do hotelu odwiedzić jakiś sklep i pod pretekstem robienia zakupów zagadnąć kogoś na temat miasteczka.

Kieruję się od razu do hotelu.

Niosąc walizkę w dłoni kierujesz się prosto do hotelu. Jako, że miasto ma raptem trzy tworzące trójkąt ulice, a raczej drogi polne, dość szybko trafiasz do celu. Hotel, jako jedyny budynek w mieście, ma aż dwa piętra i choć lata świetności ma już dawno za sobą, jest prawdopodobnie najbardziej zadbanym budynkiem na wyspie, nie licząc stojącego naprzeciw sklepiku. Przechodzisz pod szyldem głoszącym dumnie "Bright Hotel" i wkraczasz do nieco mrocznego wnętrza. Recepcjonistka i właściciel zarazem, starsza pani, o której można było niewiele powiedzieć, poza tym, że pierwszą, a także drugą i może trzecią młodość miała za sobą, poruszyła się nieco sztywno na twój widok. Po krótkiej, mrukliwej wymianie zdań i poinformowaniu o cenniku, wynająłeś pokój na tydzień. Kobieta zapisała cię do księgi gości, po czym zwróciła ją ku tobie, gdzie maznąłeś swój podpis na zupełnie nowej stronie.

- Pokój numer trzy. Hotel zamykam o dziewiątej - powiedziała krótko, wręczając ci klucz.

Wtargałeś walizkę na piętro. Wyglądało na to, że wszystkie pomieszczenia wynajmowane dla gości znajdowały się od strony wejściowej hotelu, po chwili znalazłeś swój. Klucz opierał się przez chwilę w zamku, ale w końcu poddał się i wszedłeś do środka. Pomieszczenie było niewielkie, wytapetowane żółtawą już starmodną tapetą w kwiaty i zaopatrzone w minimum udogodnień: łóżko, koło niego mała szafka z lampką, naprzeciw łóżka szafa, a pod oknem stolik z krzesłem i starym radiem. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny połączony z czymś jeszcze - widać od bardzo dawna nikt tu nie mieszkał.

Rozpakowujesz się i, planując może zdobyć jeszcze dziś trochę informacji, zabierasz ze sobą dyktafon i schodzisz z powrotem na parter. Miałeś zajrzeć do sklepu i tam zasięgnąć informacji, ale może lepiej będzie wpierw zapytać się hotelarki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapytałbym się hotelarki co ciekawego można znaleźć w mieście i o bardziej szczegółową topografię wyspy. Choć sądząc po jej powitaniu, może nie być skora do rozmów. W takim wypadku zasięgnąłbym informacji w sklepiku naprzeciwko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam na zapisaną niedawno stronę notesu.

Zdobyć informacje. Sklep? może bar?

Wyspa--->las--->opuszczone ruiny, rekonesans?

Zakreśliłem sklep i rekonesans, połączyłem strzałką z napisem sprzęt.

Po chwili namysłu dopisałem jeszcze:

hotel lista gości

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorne z pewnością chciałby wypytać hotelarkę o niedawne wydarzenia na wyspie, a także starałby się napomknąć o poszukiwanej w taki sposób, aby nie wzbudzać minimalnych podejrzeń. Zaraz po tym powinien iść odpocząć, podróż z całą pewnością była męcząca, a ponura atmosfera nie pomaga w relaksie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypatrujesz się jeszcze raz pomieszczeniu recepcji. Nie, nie da rady przejrzeć księgi gości niespostrzeżenie, a dotychczasowe nastawienie recepcjonistki nie daje dobrej okazji do pogawędki, w której mógłbyś przypadkowo wtrącić kilka niewinnych napomknięć o siostrze klientki.

Opuszczasz hotel i kierujesz się do sklepiku naprzeciwko. Sklepikarz, młodzieniec w grubych okularach, ożywił się na widok klienta i to na dodatek kogoś obcego na wyspie.

- Witam, witam w moim skromnym sklepie. Zawsze miło jest zobaczyć nową twarz. Mam tu wszystko, czego można zapragnąć, a także kilka rzeczy, których jakoś nikt nie chce, cha, cha. Czym mogę służyć?

Zapytałeś się o mapę wyspy.

- Aaa, kolejny turysta? Mam jeszcze ze dwie mapy okolic. Po prawdzie za dużo tutaj nie ma, ot wysepka 30 na 20 mil, na wschodzie nasze małe Darkpool, w centrum Wzgórze Księżycowe, prawie wszystko pokryte lasem. W lesie znowu czasem ukrywają się różni bandyci, no i dzikie zwierzęta, dlatego raczej odradzam wędrówki nocne. A wie pan, zimą to jest taki wiatr, że... - tak paplając, poszukał chwilę pod ladą, po czym dał ci składaną mapę wyspy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróciwszy uwagę na użyte przez sklepikarza słowo "kolejny", zapytałabym o popularność wyspy w ostatnim czasie, niewinnie, ni to żartem ni serio, zagajając rozmowę o nowych twarzach w mieście. Przyjrzałabym się też dokładnie mapie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądając na mapę, zapytałbym sklepikarza o miejsca najrzadziej uczęszczanie przez ludzi. Nie od dziś przecież wiadomo, że ktoś mógłby tam się ukrywać, korzystając z okazji. Oczywiście nie muszę zaznaczać, że zaraz potem Thorne powinien udać się to sprawdzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy wyczerpali już chyba najistotniejsze tematy rozmowy, więc od siebie zasugerowałbym jeszcze aby Thorne wypytał sklepikarza o samo Wzgórze Księżycowe. Fakt, że facet w ogóle o nim wspomniał musi oznaczać, że jest to jakieś znaczące miejsce w okolicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przepytaniu sklepikarza udałbym się do okolicznego okolicznego baru - to rybacka mieścina, na pewno posiada taki przybytek - by wysłuchać lokalnych plotek i przy okazji zakończyć dzień szklanką zimnego piwa lub whiskey.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróciwszy uwagę na użyte przez sklepikarza słowo "kolejny", zapytałabym o popularność wyspy w ostatnim czasie, niewinnie, ni to żartem ni serio, zagajając rozmowę o nowych twarzach w mieście. Przyjrzałabym się też dokładnie mapie.

Zapytałbym jeszcze sklepikarza o bandytów. Kim są, skąd pochodzą i czy zaglądają do miasta. Chciałbym też się dowiedzieć co nieco o ruinach.

Koledzy wyczerpali już chyba najistotniejsze tematy rozmowy, więc od siebie zasugerowałbym jeszcze aby Thorne wypytał sklepikarza o samo Wzgórze Księżycowe. Fakt, że facet w ogóle o nim wspomniał musi oznaczać, że jest to jakieś znaczące miejsce w okolicy.

- A tak, ostatnio było tu parę grup. Głównie archeologowie, choć jeszcze jakieś trzy tygodnie temu przybyła tu taka mała grupka, między innymi taka fajna blond babka - pokazałeś zdjęcie. - Tak, to ona. Nie, nie wiem, gdzie teraz są - w moim sklepie pojawiają się rzadko, pewnie więcej czasu spędzają na łonie, hehe, natury. Nie wiem nawet, czy nadal są na wyspie.

- Naprawdę? Nie boją się bandytów?

- E, bandyci. Ja tam żadnego na oczy nie widziałem, po prostu czasem, rzadko, ale jednak, ktoś tam ginie w lesie. Policja była parę razy i stwierdzili w końcu, że to jacyś bandyci mają melinę i tyle. To ma sens, jak myślę, w końcu mają większość wyspy dla siebie. Jeśli ich nie drażnić...

Rozwinąłeś mapę, lustrując ją uważnie. W zasadzie opis sklepikarza był kompletny. Z Darkpool prowadziła droga (?) gruntowa na przeciwny koniec wyspy, do jakiejś latarni morskiej. Tu i ówdzie w zieleni lasu widoczne były symbole oznaczające ruiny, do największych z nich, znajdujących się parę mil od wzgórza, prowadziło rozwidlenie "głównej" drogi. Zapytałeś sklepikarza o górę, która według mapy miała ponad 2000 stóp..

- Słucham? A nie, nic niezwykłego, po prostu dość wysoka góra o płaskim szczycie, jedyna, jaką mamy, haha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(całość kojarzy mi się z Black Mirror :D)

Uznając, że będąc uzbrojoną jedynie w dyktafon niewiele zdziałam, postanawiam obmyślić jakiś sensowny plan "zwiedzenia" wyspy. Pytam sklepikarza czy jest w okolicy jakiś przewodnik (lub ktoś znający się na geologii, mogący powiedzieć coś więcej o budowie geologicznej wyspy, by po pierwsze - dostosować strój i ekwipunek do rodzaju eskapady, a po drugie - móc założyć istnienie jakichś miejsc potencjalnie nadających się na kryjówki), od którego mogłabym usłyszeć coś więcej. Moją szczególną uwagę przykułaby latarnia morska, zapytałabym więc czy ktoś w niej pomieszkuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem ktoś ginie w lesie? Dość błahe podejście do sprawy. Może uda się wydusić ze sklepikarza coś więcej? Ile osób zaginęło? Kiedy miało miejsce pierwsze zaginięcie? Kiedy ostatnie? Czy policja wpadła na jakiś rzeczywisty trop tych bandytów, czy to tylko zwykłe przypuszczenie niepoparte żadnymi dowodami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udałbym się w stronę najbliższych ruin. A jak czas by pozwolił to zwiedziłbym te największe. Może uda mi się spotkać grupkę, o której mówił sklepikarz.

Uznając, że będąc uzbrojoną jedynie w dyktafon niewiele zdziałam, postanawiam obmyślić jakiś sensowny plan "zwiedzenia" wyspy. Pytam sklepikarza czy jest w okolicy jakiś przewodnik (lub ktoś znający się na geologii, mogący powiedzieć coś więcej o budowie geologicznej wyspy, by po pierwsze - dostosować strój i ekwipunek do rodzaju eskapady, a po drugie - móc założyć istnienie jakichś miejsc potencjalnie nadających się na kryjówki), od którego mogłabym usłyszeć coś więcej. Moją szczególną uwagę przykułaby latarnia morska, zapytałabym więc czy ktoś w niej pomieszkuje.

Czasem ktoś ginie w lesie? Dość błahe podejście do sprawy. Może uda się wydusić ze sklepikarza coś więcej? Ile osób zaginęło? Kiedy miało miejsce pierwsze zaginięcie? Kiedy ostatnie? Czy policja wpadła na jakiś rzeczywisty trop tych bandytów, czy to tylko zwykłe przypuszczenie niepoparte żadnymi dowodami?

Sklepikarz odmawia udzielenia dalszych informacji na temat zaginięć, mówiąc podirytowanym tonem, że to nie jego interes, a zresztą co to obchodzi turystę - nic takiego nie wydarzyło się od dawna i tyle. Patrzysz ostatni raz na mapę - według mapy nawet najbliższe ruiny znajdują o dobre kilka godzin drogi od miasteczka, więc postanawiasz zakupić jeszcze trochę niezbędnego sprzętu na wycieczkę i wyruszyć jutro rano. Na odchodne pytasz się jeszcze sprzedawcę, czy można nająć w mieście jakiegoś przewodnika, na co on wzrusza ramionami.

- Raczej nikt tu takich usług nie oferuje - mówi, nadal nieco podirytowany twoją natarczywością. - Jak ktoś chce ruiny, idzie drogą, jak chce góry, łatwo ją znaleźć, jak lasu - las jest wszędzie.

Zanosisz zakupy do swojego pokoju w hotelu. Według zegarka jest późne popołudnie, zdaje się, że zanosi się na burzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeanalizowałabym sprzęt, jaki jest w moim posiadaniu, sprawdziłabym czy w hotelu są jacyś inni goście bardziej skorzy do rozmów, spróbowałabym jeszcze raz zagadnąć recepcjonistkę, ustaliłabym jakiś plan działania no i zważając na to, że jestem tylko człowiekiem, zaspokoiłabym swoje potrzeby fizjologiczne, w tym przekąsiłabym coś i odpoczęłabym nieco, przyglądając się ulicy z hotelowych okien.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro o potrzebach fizjologicznych mowa, połączyłbym to ze zdobyciem informacji. Najlepiej zejść na dół, wypytać małomowną recepcjonistkę o najbliższy/najlepszy bar lub restaurację w okolicy. Tam coś bym przekąsił, przy okazji wypytując kilku bywalców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...