Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Fr0g

Jak wytresować smoka (seria)

Polecane posty

380ceb91c032843.jpg

0.jpg

Gatunek:Animowany

Reżyseria:Chris Sanders i Dean DeBlois

Producent:Bonnie Arnold

Po sukcesie "Shreka" producenci z całego świata zalewają nas kinem "familijnym", które w założeniu ma przyciągać do kin najmłodszych widzów wraz z rodzicami oraz zapewnić obu grupom przyzwoitą porcję rozrywki. Pierwszy Shrek był fenomenem, najlepszym filmem animowanym jaki kiedykolwiek dane było mi obejrzeć. Film powstał już ładnych parę lat temu, ale zakodował się w mojej pamięci i cały czas czekam na jego godnego następcę, który wciśnie mnie w fotel i sprawi, że będę musiał szukać szczęki po zakończonym seansie. Od tamtego momentu wyszło mnóstwo filmów tego typu, powielającego ten sam schemat (Epoki Lodowcowe, Madagaskary, Kung fu pandy, etc.)

Część z nich była lepsza, część gorsza, ale żadna nie dorównywała w najmniejszym stopniu zielonej Legendzie. Po latach nieudanych poszukiwać, wreszcie zabłysło światełko w tunelu. Początkowo podchodziłem sceptycznie, jednak kilka recenzji i opinii zasłyszanych, bądź wyłuskanych w internecie spowodowało że odważyłem się dać szansę filmowe "Jak wytresować smoka 3D". Film opowiada historię małego chłopca, wychowanego w wiosce wikingów, którzy od pokoleń walczą ze swoimi najgorszymi wrogami - smokami. Chłopiec ów jest jednak inny niż reszta współplemieńców, nie jest silny, nie umie machać toporem tak sprawnie jak innu, jednak pewnej nocy udaje mu się obezwładnić jednoego z najgorszych smoków. Miast go dobić, zaczyna karmić i tak zaczyna się największa przygoda w jego życiu.

Jest to sam zarys fabuły, ale szczerze mówiąc nie brzmi zbyt zachęcająco. Było już ze dwa miliony filmów o złych zwierzaczkach, które po oswojeniu stawały się najlepszymi przyjaciółmi czlowieka, a na przeszkodzie stawali inni źli ludzi. Co skłoniło mnie, aby zaufać kolejny raz wytwórni Dream Works? Odpowiedz jest prosta - nadzieja. Nadzieja w sercu, gdy kilka osób nazwało ów film "Niekończącą się historią XXI wieku", a jak wiadomo ta z wieku ubiegłego jest Legendą nad wszystkie inne legendy, była najpierwsza i najlepsza. Osobiście uważam, że bez tego filmu, moje dzieciństwo nie byłoby tak udane. W dodatku za film odpowiadają ci sami czarodzieje, którzy stworzyli Shreka, a skrzyżowanie dwóch arcydzieł mogłoby przynieść bardzo dobre rezultaty.

Jak niestety powszechnie wiadomo, nie ma przepisu na dobry film. Filmy takie jak "Shrek", czy "Never ending story" mogą się narodzić tylko przy współudziale boskiej interwencji. Bóg zrobił sobie wakacje, przynajmniej w dziale animacji."Jak wytresować smoka", ma cały wachlarz zalet, ale niestety brakuje w tym wszystkim szczypty geniuszu, czegoś co wybiłoby go na wyżyny i spowodowało ciarki na plecach podczas seansu. Niestety, ale czuję się oszukany i zażenowany. Ten film w żadnym stopniu nie dorównuje dwóm Wielkim Filmom, o których wspominałem kilka akapitów wcześniej. Nie ma w nim iskry, ciężko było mi doszukać się w nim nawet maleńkiej iskierki geniuszu.

Z żalem stwierdzam, że wszystko w tym filmie jest "nienaganne", albo "dobrze zrealizowane", ale nie da się powiedzieć nic więcej. Jest dużo zwrotów akcji, ale tylko jeden który zmienia oblicze wszystkiego, resztę spokojnie można przewidzieć nawet gdy nie urodziliśmy się wieszczami, lub nie mamy pod ręką fusów od kawy. Fabuła zachęca do obejrzenia, wszystko jest przedstawione w sposób przystępny i ładnie tłumaczone są wszystkie wątki. Brakuje jednak nieco wyrazistych bohaterów - tak naprawdę poznajemy historię tylko dwóch - ojca i syna, a reszta jest tłem do całej opowieści. Nic nie można zarzucić efektom, bo były naprawdę prześliczne, momentami aż sam chciałem wejść na grzbiet Szczerbatka i poszbybować w stronę zachodzącego słońca. Ładnie prezentowały się naturalnie nie tylko loty na smokach, ale i cała reszta - długo można by rozwodzić się nad pięknem wykreowanego świata. Muzyka wprowadza odpowiedni dla takiej produkcji nastrój, świetnie współgra z aktualnymi wydarzeniami na ekranie. Humor nie jest tak wszechobecny jak w poprzednich produkcjach Dream Works, co można zaliczyć na duży plus. Całkiem inny był cel tego filmu, niż tylko rozbawienie całej rodziny do łez (choć muszę przyznać, że parę razy parsknąłem śmiechem). Próba dobra, lecz niestety próżna.

Wszystkie te zalety powodują, że film ogląda się bardzo przyjemnie, ale ani przez chwilę nie poczułem magii, ani przez chwilę nie poczułem się dzieckiem. Zawód jaki przyniósł mi ten film, stracona nadzieja spowodowały, że już prawdopodobnie nigdy nie doczekam się filmu godnego miana "Niekończącej się historii XXI wieku". Może to i lepiej?

@down. W takim razie proszę admina o zmianę nazwy, wkradła się literówka - nie zauważyłem tego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...