Skocz do zawartości
  • wpisy
    6
  • komentarzy
    5
  • wyświetleń
    1098

Perypetie Dio i Black Sabbath #1


Stefanek9999

689 wyświetleń

Ronnie James Dio pierwszą swoją przygodę z Black Sabbath rozpoczął w 1979 roku. Zespół wtedy pożegnał się z uzależnionym od wszystkiego Ozziem Osbournem i za pomocą Dona Ardena rozpoczynali szukanie nowego frontmana. Przypadek chciał, że Tony Iommi spotkał się z Dio w jednym z barów i zaproponował mu pracę w Black Sabbath, informując o tym swojego nieprzewidywalnego managera dopiero po fakcie.  Arden skwitował to mówiąc, że nie przystoi by wokalistą zespołu Iommiego był "pieprzony karzełek", lecz zespół i tak postawił na swoim.  Albumy Heaven and Hell oraz Mob Rules przywróciły Sabbathom wiarygodność w świecie heavy metalu zwłaszcza po fatalnym Never Say Die!, po którym to zespół podziękował Ozziemu za współpracę.

Jednak sielanka w zespole w którym liderem był wiecznie naćpany Iommi nie mogła trwać długo. Postanowili wydać długo wyczekiwany przez siebie i fanów album koncertowy, który pokaże potęgę nowego składu bez Ozziego i Billa Warda, który opuścił zespół po nagraniu Heaven and Hell  i został zastąpiony przez Vinniego Appice. Doszło jednak do poważnych sporów pomiędzy starą a nową częścią zespołu. Geezerowi Butlerowi, długoletniemu tekściarzowi grupy przeszkadzało, że Dio sam zabierał się za pisanie tekstów oraz że próbuje ukraść mu pozycje numer dwa, zaraz po Iommim.

Do sporu kończącego współpracę czwórki Dio-Appice-Butler-Iommi po raz pierwszy doszło na etapie prac nad miksem albumu Live Evil. Iommi od producenta albumu dowiedział się, że Dio wraz z perkusistą zakrada się za dnia do studia, po to by bardziej wyeksponować partie wokalne i perkusje podczas gdy Iommi wraz z Butlerem woleli pracować w nocy. Dio tłumaczył później w jednym z wywiadów, że ze względu na duże koszty studia chciał popchnąć pracę nad płytą jak najszybciej do końca, został on jednak niezrozumiany przez angielską część Black Sabbath i zabroniono mu brać udziału w pracach nad płytą. Informacje o zakazie oraz o wyrzuceniu z zespołu Dio otrzymał telefonicznie od Geezera. Jako ostatni przytyk w kierunku Ronniego zespół zdecydował się we wkładce płyty przedstawić go jako Ronniego Dio, wiedząc jak bardzo nie znosi on skracania swojego pełnego imienia i nazwiska. Przyszłość zespołu leżała w rękach napędzanego kokainą Iommiego i managera Dona Ardena, który swoją pracę z zespołem traktował jako osobistą zemstę na swej córce Sharon, za to że ośmieliła się ona wyjść za Ozziego. Kolejne lata pokazały, że chęć zysku za wszelką cenę nie była dobrym motorem napędowym dla działań zespołu, ale o tym już kiedy indziej.

Wpis ten zakończę najlepszym utworem jaki powstał w pierwszym okresie współpracy Iommiego z Dio, tytułowy utwór z albumu Heaven and Hell, szkoda że nie będzie nam dane usłyszeć go w wersji na żywo

 

 

 

 

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...