Skocz do zawartości

Polemikon

  • wpisy
    3
  • komentarzy
    4
  • wyświetleń
    17157

Obejrzałem "Wołyń"


zarpion

503 wyświetleń

Tegoroczny październik to dla mnie miesiąc pod jednym względem wyjątkowy. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów (a mógłbym nawet iść o zakład, że w ogóle) byłem w tym miesiącu już dwa razy na polskim filmie (pierwsza była "Ostatnia Rodzina" -konieczność jej obejrzenia wynikała przede wszystkim z mojego uwielbienia dla prac Mistrza, ale to temat na osobny wpis jeśli, ktoś wyrazi chęć czytania o tym dziele). Moim najświeższym doświadczeniem w karierze widza amatora, który swoje spostrzeżenia przedstawia zwykle niezainteresowanym rozmówcom przy kawie, jest "Wołyń". W. Smarzowskiego. Chyba ani dla filmu ani dla reżysera nie trzeba robić osobnego wstępu, raczej każdy kto od czasu do czasu wejdzie na jakąś stronę związaną z kulturą kojarzy co już nakręcił ten reżyser, niemal każdy kto ostatnimi czasy włączył telewizję, otworzył prasę czy nawet lodówkę wie o czym opowiada ten film - choć tu akurat mogę się mylić bo to temat powszechnie ignorowany. 

Otóż o "Wołyniu" bardzo chciałbym powiedzieć jako o filmie samym w sobie nie biorąc pod uwagę tego jak silny ładunek emocjonalny w sobie niesie. Chciałbym ale się nie da. Ten film to po prostu tykająca bomba zegarowa, która tylko czeka aż wskazówka w połowie filmu dotknie zera. Obrazy, które przedstawia to nie sceny, które zostają w pamięci, to piętno wypalane wprost na oczach. Nie chcę przedstawiać tu jakichkolwiek spoilerów powiem tylko, że nic nie przygotuje Was na to co zobaczycie. Sam fakt, że poszczególne rodzaje zadawania Polakom śmierci są udokumentowane a nie są dziełem fikcji jak w przypadku jakiegoś  kanibalistycznego kina klasy gore sprawia, że podczas projekcji wchodzimy po kolejnych stopniach trwogi aż do samego końca filmu. Z bohaterami nie musimy się utożsamiać, nie musimy ich lubić ale na końcu wiemy, że nie zasługują na los jaki ich spotyka i za taki obraz jestem Smarzowskiemu wdzięczny. Film błędnie reklamowany jest jako "Historia miłości w nieludzkich czasach", wątek miłości jest tu raczej pretekstowo wykorzystany do opowiedzenia historii, kończy się z resztą kilkukrotnie w trakcie trwania filmu. 

Jeśli miałbym pokusić się o skomentowanie filmu pod kątem rzemieślniczym to fakt, boryka się on z kilkoma problemami natury montażu, szczególnie w pierwszej części filmu, mamy tu przeskoki, które z jednej strony mogą martwić ze względu na stosunkowo spore różnice w czasie, z drugiej są konieczne do zbudowania obrazu ówczesnego świata. Jednocześnie podziwiam fakt, że pomimo tylu debiutów (a może dzięki nim) film jest bardzo realistyczną historią - może jednak ułatwia to fakt, że nie jestem w stanie ocenić gry aktorskiej w scenach ukrańsko/rosysko/niemieckojęzycznych jednak ta różnorodność działa bardzo na plus bo pokazuje jakim kulturalnym kotłem był ten obszar w latach II Wojny Światowej. 

Film "Wołyń" budzi wątpliwości wielu ludzi, że w przeciwieństwie do intencji reżysera będzie raczej dzielił niż łączył narody Polski i Ukraiński. Gdybym osobiście miał stawiać swoją monetę na którąś z tych opcji to po twarzach ludzi wychodzących z kina powiedziałbym, że dla szarego człowieka nasz wschodni sąsiad nie będzie walczącym z Rosją słowiańskim bratem, a wstąpi na piedestał do tej pory zarezerwowany dla Niemiec. Zdarto tym filmem z Ukrainy pewną niewinność - powstrzymam się od oceniania czy stało się dobrze czy źle.  

9/10

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...