Skocz do zawartości

Krigore Blog

  • wpisy
    5
  • komentarzy
    46
  • wyświetleń
    13522

Gdy znów pojawią się granice


Krigor

694 wyświetleń

Nie jestem w żadnym razie ekonomistą. Nie znam się na logistyce, mam blade pojęcie o problemach związanych z przemieszczaniem masy towarów i ludzi. Mam jednak kolegę, który zajmuje się tym zawodowo. Oto, co mi kiedyś przy piwie opowiedział.

Gdy Unia Europejska weźmie i padnie na pysk po tym, jak Wielka Brytania z niej wyjdzie, to pewnie pociągnie za sobą szereg nieprzewidywalnych wydarzeń. Ale znajomy stwierdził, że dla niego oznacza to przede wszystkim jedno: będzie szukał nowej roboty. Pracuje w firmie spedycyjnej i to właśnie tu potencjalny rozpad Unii Europejskiej, który stanie się dużo bardziej realny po tym, jak opuści ją jedno z największych państw, przyniesie największe szkody.

Przede wszystkim - szlag trafi wszystkie utarte już od lat ścieżki spedycyjne. Przerzucenie towarów z regionu A, powiedzmy w Niemczech, do regionu B, powiedzmy w Polsce lub Francji, zajmuje kilkanaście godzin. Gdy z powrotem pojawią się kontrole graniczne i konieczność oczekiwania na odprawy na  granicach narodowych, czas  ten się wydłuży, w ekstremalnych przypadkach nawet do kilku dni. To nie jest wymysł: tyle to trwało w czasach, gdy byliśmy poza UE.

Powiecie - niewygoda. Niestety nie. By zapewnić dystrybucję dóbr na tym samym poziomie, należałoby zrobić dwie rzeczy. Pierwsza to znaczne powiększenie floty transportowej, co przełoży się na większe zakorkowanie dróg, większe zatrudnienie, a przede wszystkim - mnóstwo kasy, którą firmy transportowe będą musiały wyłożyć niemal z dnia na dzień. Nie jest to możliwe - a przynajmniej nie w stopniu, w którym deficyt zostanie zasypany. Trzeba mordernizować dalej - magazyny i centra dystrybucyjne. Teraz rotacja towaru jest wysoka, rezerwy muszą być stosunkowo niewielkie. W przypadku, gdy ciągłe dostawy rozciągną się w czasie, trzeba będzie się na to przygotować. Konieczne będzie zwiększenie powierzchni magazynowej, budowa nowej lub zaadoptowanie starej infrastruktury. Kasa, mnóstwo kasy, której konieczność wydania pojawi się z dnia na dzień. To wszystko zostanie przerzucone na konsumentów. Tym, co odczujemy niemal natychmiast po tym, jak Unia pójdzie w piach, będzie wzrost cen praktycznie wszystkiego. Powód macie powyżej, ale zmniejszy się też konkurencyjność: dostawcy będą musieli spróbować zastępować zagranicznych dostawców tym, co jest pod ręką, a to niekoniecznie oznacza, że będzie tanio.

Znienawidzone niegdyś słowo „cło” pojawia się teraz najczęściej w kontekście zakupów przez aliexpress w Chinach. Po tym, jak z powrotem pojawią się granice, może wrócić - w jakiej postaci i co obemujące, nie wiadomo. Ale szansa, że poszczególni byli członkowie UE zaczną chronić swoje wewnętrzne rynki przed zakusami sąsiadów, jest bardzo dużo. Skończy się np. sprzedawanie okien przez Polaków na Niemieckich rynkach. Pojawią się pewnie ograniczenia, o których dziś nikt nie słyszy, choćby opłaty na niemieckich autostradach dla obcokrajowców.  No właśnie - ale by z nich korzystać, trzeba w ogóle w naszym przypadku tam najpierw pojechać, nie? Znów pojawi się konieczność załatwienia sobie paszportu, by pojechać do sąsiadów. Trzeba będzie odstać swoje w kolejce przed granicą. Dziś to nie do pomyślenia. A to przecież pierdoła, nie? Takich zagadnień jest całe mnóstwo. Jak człowiek sobie pomyśli, ile się może zmienić przez referendalną głupotę jednego narodu, to aż zimny dreszcz przebiega przez ciało.

Jak mówiłem - specjalistą nie jestem. Ale z faktu, że jesteśmy w Unii korzystam codziennie. Można narzekać na pełzający socjalizm, na paraliż w kwestii ochrony zewnętrznych granic UE i fakt, że teraz praktycznie każdy może sobie do Europy wejść ot tak. Można się wkurzać na biurokratyzm, tony bzdurnych dyrektyw czy prawnych rozstrzygnięć. Ale można to też próbować przezwyciężyć w ramach istniejących ram ustrojowych. Chciałbym, żeby UE właśnie w ten sposób radziła sobie ze swoimi problemami. Bo to, co może przynieść przyszłość, gdy motłoch zdecyduje, że jednak osobno jest lepiej, będzie jedynie świadectwem, że motłoch nie docenia tego, co ma. I jako kontynent stracimy bezpowrotnie globalną inicjatywę.

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

I rzeczywiście specjalistą nie jesteś, ja też nie, lecz wiem jedno: brak granic zapewnia Układ z Schengen a nie Unia Europejska.Norwegia jest w Schengen choć nie jest w unii, a jej rozpad wcale nie musi oznaczać zamknięcia granic.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...