Skocz do zawartości

ArryBlog

  • wpisy
    47
  • komentarzy
    320
  • wyświetleń
    39301

Baldur's Gate Enhanced Edition czyli remake, który można było sobie odpuścić


Arry

7435 wyświetleń

Baldur’s Gate to gra, którą przeszedłem nie raz, i nie dwa (a nawet i nie trzy razy). Dlatego, gdy udało mi się wyhaczyć  Enhanced Edition za coś około 20 złotych, postanowiłem sprawdzić co takiego zmieniono i usprawniono w tej niemłodej już grze.

Zaznaczę tutaj, że grałem w spatchowaną produkcję z GOGa, a co za tym idzie zapewne moje doświadczenia z gry mogą być różne od tych, które mieli okazję przeżyć ludzie zaraz po premierze remake’a.

Przede wszystkim fabuła się nie zmieniła. Jesteśmy dzieckiem Goriona wychowanym w Candlekeep… następuje ucieczka… opancerzony niemilec… Gorion ginie… problemy z żelazem… itd. Główna oś fabularna jest nieruszona. W EE jest także zawarty dodatek Opowieści z Wybrzeża Mieczy, czyli wszystkie zadania związane z Brodą Ulgotha i także na tym polu nie zostały wprowadzone żadne zmiany.

5-PC-English.png?1407430679

Zatem jakie zmiany wprowadzono? Przede wszystkim poprawiono interface, który przypomina ten z drugiej części Baldura. Przystosowano też grę do działania w większych rozdzielczościach. Wprowadzono także wszystkie rasy oraz klasy znane z Tronu Bhaala (w tym dzikiego maga) i dodano ponadto trzy nowe klasy. Szamana (taki czarownik rzucający czary druida), ucznia smoka (znacznie lepsze wydanie czarownika) oraz czarnego strażnika (zły paladyn). O ile co do szamana i czarnego strażnika nie mam zbytnich zastrzeżeń, to wydaje mi się, że uczeń smoka jest już znacznie przegięty (może rzucić dziennie jeden czar z każdego poziomu mnie niż czarownik, ale jego bonusy są tak duże, że nie ma nawet co się zastanawiać nad wyborem klasy podstawowej).

  Z mniej zauważalnych rzeczy. Zwiększono limit strzał w pęku do 80 (bardzo przydatne), wprowadzono usprawnienia związane z poziomem trudności (na niższych poziomach bohaterowie nie otrzymują mniej doświadczenia, i dodano tryb opowieści – bardzo łatwy poziom trudności, gdzie przeciwnicy są słabi jak muchy, a postacie otrzymują 2x więcej PDków) oraz w ekwipunku, gdy weźmie się przedmiot to na portrety postaci, którym może się ten przedmiot przydać są nałożone żółte filtry. Poprawiono także niektóre questy w których chodziło o utłuczenie pewnej ilości przeciwników (w oryginalnym Baldurze niekiedy gra nie zatrybiała, że któryś przeciwnik został zabity i trzeba było wczytywać grę, albo nie wypełnić questa).

Teraz pojawia się pytanie: czy to wszystko było potrzebne? Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Otóż takie rzeczy jak interface z BG2, większa rozdzielczość, większe kupki strzał i bełtów można było osiągnąć instalując odpowiednie modyfikacje. Oczywiście są jeszcze rzeczy takie jak poziom trudności czy trik z przydatnymi przedmiotami.

Mówiąc szczerze, mi w jedynce interface z dwójki nie pasował. W tym sensie, że dawał za dużo opcji jak na tak niskopoziomową grę (maksymalny poziom to 9 w przypadku złodzieja oraz barda i 8 dla reszty klas). Mnich czy czarownik to klasy rozwijające swoje skrzydła dopiero powyżej pewnego poziomu, którego tutaj nie można osiągnąć. Tak samo z różnymi stylami walki oraz ilością rodzajów broni. W oryginalnym Baldurze nie było tych pierwszych, a drugich było znacznie mniej (np. miecze dzieliły się na dwie kategorie małe i wielkie). Można rzec, że się czepiam, ale jednak taka niby mała zmiana, ale dość mocno wpływa na sposób rozgrywki.

6-PC-English.png?1407430694

No ale, twórcy dorzucili także co nieco od siebie. Cztery nowe postacie, które można przyłączyć do drużyny (z czego jedna jest swego rodzaju żartem) wraz z własnymi zadaniami. Dostajemy zatem Neerę – dziką maginię ściganą przez czerwonych czarodziejów z Thay, która jest równie nieprzewidywalna co jej magia – i to ją przyjąłem do drużyny – Dorna – półorczego czarnego strażnika – Rasaada – dobrego mnicha – oraz Baelotha – złego drowiego czarownika, którego można spotkać jeżeli ma się odpowiednio wysoki poziom.

Oprócz tego w grze są dostępne dwie nowe lokacje dotyczące zadań Neery i Rasaada. Obydwie wyglądają trochę jakby wycięto je z innych gier. Obszar dotyczący dzikiej maginii jest trochę „dwójkowy”, a góry, w których rozgrywa się zadanie mnicha wyglądają jakby je wydarli z Icewind Dale Serce Zimy.

Ponadto dodano osobną taktyczną mini kampanię o nazwie Kręgi Podmroku, w której to tworzy się drużynę, która następnie zostaje porwana przez Baelotha i zmuszona do walki na arenie ku uciesze gawiedzi. Pomiędzy poszczególnymi walkami jesteśmy w małych lochach, gdzie można pogadać z kupcami oraz wydać u nich „kieszonkowe”, które nam serwuje nasz gospodarz. Wszystko oczywiście zmierza do epickiej walki z właścicielem całego tego kramu, a co było dalej można się domyśleć…

3-PC-English.png?1407430538

Gra miała także kilka wpadek. W Kręgach Podmroku coś mi się po jednej walce zacięło i nie pojawiał się dialog pozwalający kontynuować grę i musiałem wczytywać stan sprzed walki. Także w trakcie Samej kampanii kilka razy podczas dialogów wyrzuciło mnie do Windowsa. Jednakże największym minusem były problemy z lokalizacją. Wykorzystano oryginalną, zrobioną przez CD-Projekt, ale okazało się, że nie wszystko działa tak jak powinno, i niektóre kwestie, które w oryginale były wypowiadane w naszym języku, teraz są po angielsku, np. przemowa Goriona przed opuszczeniem Candlekeep czy (o zgrozo!) komunikat „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.” – brak Fronczewskiego naprawdę dał mi po nerach.

Wrócę jeszcze do poziomu postaci w grze. Dodano nowe zadania i przeciwników, którzy słabi wcale nie są, ale co za tym idzie dają trochę doświadczenia. Okazało się jednak, że szybciej niż zwykle osiągnąłem maksymalny limit doświadczenia, a co za tym idzie ostatni rozdział (i pół dodatku Opowieści z Wybrzeża Mieczy) cały zebrany EXP szedł w eter. Zazwyczaj te 161000 pdków osiągałem dopiero po dodatku.

8-PC-English.png?1407430790

Zatem tak: dostajemy szereg usprawnień. Cztery dodatkowe postaci, z czego trzy mają własne zadania. Dwa nowe obszary i osobną kampanię na kilka godzin. Osobiście nie wydaje mi się, żeby, jeżeli posiada się oryginalne Baldur’s Gate, taka ilość dodatkowej zawartości była warta wydania tych 20 dolarów czy euro w zależności od sklepu. Szczególnie, że dzięki modom takim jak Northern Tales of the Sword Coast można za darmo dodać naprawdę ogromną ilość dodatkowej zawartości do tej leciwej już produkcji. Jeżeli jednak nie ma się w posiadaniu starego Baldura, to polecam skorzystać z oferty GOGa, gdzie do Enhanced Edition dodają także oryginalną wersję BG.

Jedynym ratunkiem BG:EE jest Siege of Dragonspear. Jak w końcu kupię i zagram, to podzielę się wrażeniami :)

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

SoD to kiepski fan-made content z jednej lokacji do drugiej wpychając przeciwników bez pomysłów z podkładem napisanym przez półanalfabetkę. Jedyne co warto wspomnieć, to że w mikroskopijnych lokacjach umieścili chore ilości biernych NPC.

Nie mówiąc o tym, że wraz z SoD dochodzi patch z przerobionym UI i zoomem. Pierwsze to clusterfuck, drugie sprawia, że gra wygląda gorzej od oryginalnej wersji puszczonej fullscreen na 27 calach.

Link do komentarza

Najlepszy Baldur jedynka to ten z modyfikacją, która łączy go z częścią drugą, na tym samym interfejsie, z tą samą oprawią i tak dalej.

Po przeczytaniu faktycznie trudno uważać inaczej, niż napisałeś w tytule.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...