Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138718

O izmach... czyli mój światopogląd:


muszonik

428 wyświetleń

Z wielu powodów dochodzę do wniosku, że wypadałoby złożyć jakąś, jasną deklarację światopoglądową. I że wypadałoby to zrobić na poważnie, bez tłumaczenia ludziom, dlaczego chciałbym posiadać orbitalne działo kinetyczne oraz jak za jego pomocą uzdrowiłbym świat.

Zacznijmy od jednego: nie jestem ani prawicowcem, ani lewakiem. Przeciwnie: obydwie te ideologie uważam za równie prymitywne strony tej samej monety (choć bardziej precyzyjnie byłoby powiedzieć: wielościanu), którą można nazwać za Karlem Popperem historycyzmem.

Historycyzm natomiast, obok Roussoizmu i Fromizmu stanowi jedno z trzech, najczęściej spotykanych we współczesnym świecie oblicz Idealizmu. Idealizm to najprościej mówiąc każda forma światopoglądu, która stawia sobie abstrakcyjne cele. I jako taki w każdej postaci jest zły.

No owszem, faktycznie w ostatnim czasie to właśnie lewa strona dostaje odemnie częściej, wynika to jednak głównie z faktu, że nie śledzę aktywnie polskiej sceny. A podczas, gdy u nas ludzie mają fioła na poglądy konserwatywne, tam z kolei na topie są trendy socjaldemokratyczne.

IMHO jedne i drugie przekonania opierają się na tym samym błędzie.

Co to jest ten historycyzm?

W najgłębszym skrócie: historycyzm jest przekonaniem, że dzieje mają Cel (który odpowiednio genialne umysły są w stanie odgadnąć), po osiągnięciu którego historia zakończy się (i w niektórych wypadkach całkiem dosłownie) nadejdzie Królestwo Niebieskie. Celu tego nie można zmienić, można jednak jego osiągnięcie spowolnić lub przyśpieszyć. Spowolnienie jest dziełem Obecnego Porządku, który z racji na swą niedoskonałość i skostnienie uniemożliwia nadejście Królestwa Niebieskiego oraz osiągnięcia prze Całą Ludzkość lub Naród Wybrany (historycyzmy różnią się między sobą w szczegółach) Szczęścia Wiekuistego.

Historycyzm w myśli zachodu pojawił się po raz pierwszy już w dziełach filozofów greckich, w szczególności Platona i jego ucznia oraz konkurenta Arystotelesa. Nie jest to jednak błąd czysto zachodni, niezależnie obecny był bowiem w judaizmie, od którego przejęły go islam i chrześcijaństwo. Od tych ostatnich przechwycił go Hegel, tworząc swą koncepcję zeitgeistu, która dała podstawy ideologiczne XIX wiecznemu nacjonalizmowi. Oraz jego kontynuacjom: nacjonalizmowi współczesnemu oraz XX wiecznemu faszyzmowi i narodowemu socjalizmowi (czyli nazizm).

Od Hegla historycyzm przejęli też oczywiście młodohegliści: Ludwig Feuerbach, Bruno Bauer oraz współcześnie najbardziej prominentny z nich: Karol Marks. Dzięki niemu błąd ten został powielony przez socjalizm utopijny zwany też komunizmem, realny, narodowy oraz chyba ostatni z żywych: demokratyczny.

W efekcie czego żyje we wszystkich tych ruchach i ich pokrewnych: fundamentalizmie religijnym, socjaldemokracji, konserwatyzmie, feminizmie, nacjonalizmie, egzystencjalizmie etc. co wyjaśnia, dlaczego lewacy są tak samo fanatyczni, jak moherowe babcie i dlaczego posługują się takimi samymi argumentami. Po prostu u podstaw tych wszystkich ruchów stoją te same błędy myślowe.

Błąd podstawowy: założenie, że świat ma sens

Pierwszym, podstawowym błędem historycyzmu jest przeświadczenie, że świat ma sens i to taki, który można ogarnąć umysłem. Jest to niestety dysfunkcja naszego umysłu, który jest tak zbudowany, że szuka zastosowań dla każdego obiektu. Jeśli więc wszechświat istnieje, to znaczy, że zastosowanie mieć musi. Nie wiadomo jednak jakie.

Rodzi to Wielkie Pytanie O Życie, Wszechświat i Całą Resztę.

Pytanie, na które poprawna odpowiedź jest ogólnie znana. Jest nim, zgodnie z tym, co podaje Douglas w „Autostopem przez galaktykę” liczba 42, choć tak naprawdę mogłaby to być dowolna inna liczba. Dalszy tok akcji cyklu ujawnia nam, że samo pytanie natomiast daje się sprowadzić do „Co otrzymamy jeśli pomnożyć 6 przez 9”.

Jeśli mieliście matematykę w szkole, to wiecie, że 54. Wynika to z prostego faktu: pytanie i odpowiedź są niekompatybilne. Wszechświat po prostu nie ma sensu, poza ten, który mu ewentualnie sami nadamy. Nie powstał na potrzeby jednego narodu, nigdzie nie zmierza (chyba, że do śmierci termicznej) i do niczego nie służy. Po prostu sobie jest.

Błąd drugi: monopol na prawdę:

Nie przeszkadza to jednak ludziom co jakiś czas odkrywać rozmaitych, apriorycznych Celów Historii.

Odkrycie takowego jest dla szczęśliwego znalazcy bardzo pożyteczne z prostej przyczyny: daje mu Monopol Na Prawdę. Po prostu: jeśli my taki mamy i jest on absolutny, wtedy siłą rzeczy inni muszą się mylić. Należy więc ich nawrócić, bowiem porozumienie i wymiana poglądów nie są już dłużej możliwe (bo po co, skoro ich poglądy są w najlepszym razie ułomną wersją naszego?) lub, jeśli nie jest to możliwe: zniszczyć, bowiem tylko opóźniają osiągnięciem Królestwa Niebieskiego, Komunizmu, czy czegokolwiek innego.

Jednocześnie korekta poglądów o nowe fakty przestaje być możliwa. Absolutna prawda jest jedna i doskonała, nie może być więc niepełna, a fakty, które jej przeczą wynikać muszą z błędów. W wypadku pojawienia się takowych należy więc udawać, że ich nie ma.

Błąd trzeci: Stawianie na większe dobro:

Trzecim błędem historycyzmu jest stawianie na wyższe dobro zamiast na minimalizowanie zła. Skoro bowiem jesteśmy w stanie osiągnąć cel egzystencji, który umożliwi osiągnięcie ludzkości pokoju i harmonii oraz ogólnego dobrobytu grzechem byłoby tego nie zrealizować.

Z racji na fakt, że królestwo niebieskie jest już blisko wszystkie grzechy z łatwością zostaną odkupione, zresztą jego wspaniałość jest tak wielka, że nawet największe zbrodnie bledną wobec jego wspaniałości.

Niestety na błąd ten składają się dwie mniejsze pomyłki.

Po pierwsze: dobro i zło nie są pojęciami sprzecznymi. Tak naprawdę każdy czyn dobry może zawierać zalążki zła jak i dobra. Zabicie niemowlęcia w kołysce jest czynem złym. Jeśli tym niemowlęciem jest Adolf Hitler wielu zapewne by dyskutowało.

Kradzież chleba, by nakarmić głodujące dzieci może uchodzić za czyn szlachetny. Co jednak, jeśli okradzionym jest człowiek w równie złej lub gorszej sytuacji?

Nie mówiąc już o tym, że spokojnie można wyobrazić sobie sytuację, gdy dobro niewielkiej garstki wybrańców wymagać będzie zła i cierpienia wyrządzanego ogromnym rzeszom ludzkim. Albo, że dobro (powiedzmy) dziewięćdziesięciu procent populacji będzie zależne od uczynienia zła dziesięciu jej procentom, które nie uczyniły nic złego, a po prostu miały pecha.

Po drugie: nawet, gdyby było inaczej, to i tak by niczego nie zmieniało, bowiem Cel Historycystów nie jest bytem realnym. Istnieje wyłącznie na płaszczyźnie marzeń.

Niemniej jednak przyjęcie jego istnienia posiada liczne, logiczne konsekwencje.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym:

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...