Skocz do zawartości

Kacik Yody

  • wpisy
    194
  • komentarzy
    947
  • wyświetleń
    94213

O czym myślą złe NPCe?


MajinYoda

1320 wyświetleń

Dzisiaj będzie krótko. Wszyscy gracze znamy ten typ NPCa (ang. hostile) - siedzi sobie taki w jaskini/forcie/kopalni/krzaczorach/gdziekolwiek tylko po to, by zaatakować bohatera i zostać jego workiem treningowym dającym exp (albo go zabić, by po jakimś czasie wrócił i się odegrał).

I tak się zacząłem zastanawiać - przecież atakowanie silniejszego od siebie jest bezsensu w przypadku żyjących z napadania na bezbronnych. O ile jakieś wilki czy inne cieniostwory albo utopce kierują się instynktem, tak nawet najgłupszy ork cieć z najbardziej zapyziałej wiochy powinien coś tam mieć pod hełmem.

Weźmy za przykład taki Skyrim. Wszędzie szaleją smoki, wojna domowa zbiera żniwa, a tu siedzi sobie taki hultaj i wraz z koleżkami napada na innych. Rozumiem - zaatakować jakiegoś kupca czy grupę rannych żołnierzy albo farmera idącego do miasta szukać lepszego życia.

Ale po co atakować legendarnego Dragonborna, który ma uratować tyłki wszystkim, z wymienionymi bandytami włącznie? Jaki interes ma w tym taki bandyta, że zabije ostatnią nadzieję białych, orków i kogo tam jeszcze?

Teraz wyobraźmy to sobie. Jesteśmy bandytą imieniem Joe, który całe swoje życie spędził na napadaniu na innych. Ze swoją banda złupił wielu kupców w całym Tamriel. Pewnego dnia trafił do Skyrim i zaczął napadać wraz z dwoma kompanami na ludzi, ukryty w krzakach.

Jego wyposażenie było mizerne - jakiś łuk, kilka strzał, toporek i zbroja skórzana.

Tak sobie napadają na kupców aż tu nagle na horyzoncie dostrzega Jego. Biegnie ku nim wojownik jakiś - ciężka zbroja, wielki miecz na plecach, cały we krwi. Joe nie był głupi - słyszał w pobliskiej karczmie o legendarnym Dragonbornie, który ma zabić smoki i zbawić cały świat. Joe wiedział, co musi zrobić.

Jednak górę wzięła jego druga komórka mózgowa, więc krzyknął tylko "Do ATAKUUU!". Zanim zdążył zdjąć łuk z pleców jeden z bandytów leżał już martwy a drugi szybował w powietrzu. Mózg Joe zwariował - został sam na placu boju, a Dragonborn już się zbliżał. Cóż więc robi nasz Joe? Chowa łuk i wyjmuje sztylet.

Po czym pada martwy, bo jego czaszka jednak nie wytrzymuje ciosu dwuręcznego miecza.

Koniec bajki o Joe.

Zastanawia mnie też inna rzecz w Skyrim - po jakimś czasie bandyci w danym miejscu są zastępowani przez nowych, równie tępych. Gdzie oni mają rozum? Niedawno ktoś (w sumie to przecież nie wiedzą kto - może oddział Legionu tam wpadł?) wybił poprzednich "mieszkańców" co do nogi, pozabierał im sprzęt i ogólnie zostawił za sobą pożogę.

A oni co? "Super miejscówka, trupów sporo, ale uprzątniem i będzie cacuś". Bo przecież, skoro byli tam wcześniej bandyci, to i oni mogą tam założyć obóz, nie? Przecież kto by przychodził dwa razy w to samo miejsce?

Ten zarzut dotyczy zresztą wszystkich RPG-ów. Nawet nasza duma narodowa - Wiedźmin 3 - może poszczycić się obecnością bandytów, którzy widząc na swej drodze białowłosego, złotookiego i cholernie zwinnego mężczyznę nie wahają się go zaatakować. Czyżby nigdy nie słyszeli o Rzeźniku z Blaviken?

Tu rozgrzeszam jedynie moment, gdy to my atakujemy miejscówkę przeciwnika (przynajmniej się nie odradzają) i Zakon Płonącej Róży, który ma prawo nas nienawidzić i atakować. Reszta powinna raczej nas unikać?

Ech.. dobra na koniec pytanie - czy macie jakieś inne przykłady (najlepiej przerysowane :D) na głupotę wrażych NPC-ów? Podzielcie się nimi w komentarzach :).

I do zobaczenia za tydzień!

13 komentarzy


Rekomendowane komentarze

A wyobraź sobie stopień wczucia się w potężną postać w momencie gdy bandyta po dobiegnięciu do podróżnika, przetaksowania go wzrokiem (i sprawdzeniu różnicy poziomów) ten życzyłby miłego dnia i próbował naturalnym krokiem oddalić się z miejsca zdarzenia? :D

  • Upvote 2
Link do komentarza

W większości gier, które ograłem, bohater niszczy dziesiątki lub setki wrogów, a mimo tego ich koledzy nie tracą zapału i z chęcią wchodzą pod ostrze/celownik.

Z tych dziwniejszych przypadków, to może przechodnie w starszych trójwymiarowych GTA? Niektórzy się rzucali z pięściami na uzbrojonego bohatera, jeśli dobrze pamiętam.

Link do komentarza

Drangir - tak, jak pisałem - tego typu ludzie żyją z napadania na słabych i bezbronnych. Czyli powinni potrafić bardzo szybko i wcześnie ocenić czy mają jakiekolwiek szanse.

Edit - coś chyba źle zrozumiałem Twoje intencje, wybacz ;). W sumie to fajnie by było, gdyby jakiś bandyta widząc Dragonborna powoli odsunął się od bohatera. Co wcale nie musi oznaczać, że gracz nie mógłby go zabić ;).

OnceAThief - ja najlepiej pamiętam model takiego dziadka w beżowym płaszczu i kapeluszu. Był najbardziej bojowy ze wszystkich w GTA III biggrin_prosty.gif.

Kirrin - bo Piranhii chciało się coś takiego wtedy robić smile_prosty.gif. W późniejszych częściach jest z tym nieco gorzej (szczególnie w mojej ulubionej "trójce" smile_prosty.gif).

Link do komentarza

Kirrin - bo Piranhii chciało się coś takiego wtedy robić smile_prosty.gif. W późniejszych częściach jest z tym nieco gorzej (szczególnie w mojej ulubionej "trójce" smile_prosty.gif).

Zabawna sprawa, że wspomniałeś o Gothicu i to akurat trójce :D Tam też się działo i można było w prosty sposób udowodnić, że orkowie mimo tego, że wreszcie zaczęli myśleć (?) i mówić, nadal mocno nie ogarniają :)

Ogólnie G3 poszedł w otwarty świat i grind pełną gębą. Ale żeby nie było zbyt fajnie, to miasta przejęli orkowie. I trzeba je z powrotem odbić. I o ile takie Cape Dun nie powinno nastręczyć większego problemu wpadając "na Rambo", tak już taka Montera już tak. To co poniżej opisuję to dość długi exploit, ale jednak daje 100% szans na powodzenie już za pierwszym razem:

1> wybierasz ścieżkę buntowników

2> wykonujesz dla expa jakieś drobne zadania do czasu osiągnięcia 75% poparcia

3> idziesz do przywódcy, przy 75% poparcia cię wpuszczają, zagadujesz i odchodzisz

4> przy poparciu (i to jest WAŻNE) minimum 80% wracasz i zabijasz przywódcę.

5> od tego momentu podejście do jakiegokolwiek orka kończy się zatrzymaniem ("jesteś poszukiwany za morderstwo"). Masz 3 opcje- przekupstwo, rżnięcie głupa i "odwal się". Pierwsze dwa i tak nic nie dają, bo całe miasto się na ciebie rzuca. Za to wybranie "odwal się" spowoduje, że rozmówca nas zaatakuje, a reszta... uzna to za osobiste porachunki. Teraz już wystarczy nieść mord od jednego do drugiego bez jakiegokolwiek martwienia się o to, że zginiemy. Zależnie od ilości orków może to trochę zająć, ale na samym początku, kiedy nie jesteśmy jeszcze dostatecznie silni daje dużą przewagę.

---------

Plus do tego obowiązkowe już problemy z określeniem się mieszkańców osad w praktycznie każdym RPGu z otwartym światem. Ogólnie wystarczy zrobić coś, czego projektanci AI nie przewidzieli, żeby zobaczyć jaja. Najlepiej prezentuje to ostatni Fallout 4, gdzie mieszkańcy naszej osady mogą nas uznawać za zbawcę, ale nie daj Boże jak tylko napadną nas bandyci, a my wyruszymy z odsieczą z trochę zbyt mocną bronią, lub po prostu jakiś debil wlezie nam pod celownik, to koniec. Zostaje uciekać w nadziei, że zapomną (nie, nie zapomną), lub ich wszystkich wybić.

---------

GTA... ach, wspaniały sandbox, gdzie... możemy zaobserwować tak komiczne sceny, że dusimy się ze śmiechu. Bo oto możemy być świadkiem sytuacji, gdzie masowe morderstwo na oczach policjanta uchodzi nam bez jednej *, a otarcie się o wóz policyjny kończy się zwykle ***** (przynajmniej w moim przypadku, nie bijcie, to samo się...).

Lub... w przypadku, kiedy trafi się duet wściekły kierowca + wściekły policjant. Wybieramy ofiarę wrzucamy ją z auta, wsiadamy i zaraz wysiadamy. Kierowca w normalnych warunkach zaraz by nas ze swojego auta wyrzucił... a tu niestety jego AI zgłupiało, bo rejestruje, że kogoś ma wyrzucić (nas), a my nie jesteśmy przypisani do żadnego auta, więc widzimy, jak przechodzień podpierdziela wóz... przejeżdżającemu policjantowi, a ten- z braku możliwości ścigania drania- traktuje z łokcia nadjeżdżającego motocyklistę i zaczyna pościg. :D

W rzadkich sytuacjach można też zaobserwować co się dzieje, jak 2 policyjne radiowozy zaliczyły przetarcie lub dzwona. Lub takie coś

  • Upvote 1
Link do komentarza

mongol13 - grałem mnóstwo czasu w Gothic 3 i nie znałem tego tricku (inna sprawa, ze jakoś zawsze grałem w niego na "czitach", więc pewnie dlatego tongue_prosty.gif).

Co do GTA - tam się dzieją czasem niezłe jaja. Najzabawniej było, gdy w GTA SA zaatakował mnie Ballas (bodaj) na oczach policjantów siedzących w radiowozie. Mieli mnie gdzieś, więc zabiłem gangola. I dostałem bodaj ***.

Ogólnie R* powinien IMO przemyśleć system "gwiazdek", bo nawet w GTA 5 są z tym problemy. Powinni przyjąć system, jak w pierwszej Mafii (choć ten nie był doskonały) i gwiazdki powinny stopniować pościg. A powinno zaczynać się od zwykłego mandatu. A nie, że ja ich lekko stuknąłem (moja wina, że chcieli skręcić a w grze nie ma kierunkowskazów?) a oni do mnie z gnatami.

Edit - obejrzałem filmik. Cóż, najwyraźniej ten policjant z San Andreas miał "plecy" i mógł robić co chciał smile_prosty.gif.

Kiedyś w Assassynach jak się wybiło kilku żołnierzy to niedobitki brały nogi za pas. Ale po paru częściach...

Hmmm... Z tego, co pamiętam to takie rozwiązanie wprowadzono dopiero w "trójce". Nie pamiętam czy nadal istniało w Black Flag, ale ani w Unity ani w Syndicate go już nie widziałem.

A hordy strażników tłukących Altaira lub Ezio wyglądały przekomicznie biggrin_prosty.gif. Szczególnie, gdy odkryło się już tajemną moc kontry tongue_prosty.gif.

Link do komentarza

mongol13 - grałem mnóstwo czasu w Gothic 3 i nie znałem tego tricku (inna sprawa, ze jakoś zawsze grałem w niego na "czitach", więc pewnie dlatego tongue_prosty.gif).

To tak samo, jak ja :D Co do GTA to może nic więcej nie powiem, bo na temat "logiki" NPCów z tej serii możnaby całkiem ładny cykl opowiadań naskrobać. To, że skręcali i "nie wbili" kierunkowego... ty naprawdę myślisz, że jakby ten ficzer w grze był, to ktokolwiek by na niego zwracał uwagę? :D Przecież i tak liczy się rozwałka wszystkiego w zasięgu renderingu :v

Kiedyś w Assassynach

Ja do dziś pamiętam tych wszystkich typów na przestrzeni od AC1 aż po Revelations, w szczególności Krzyżowców w pełnej płytówce z jedynki i janczarów (?) z Revelations, tych wszystkich ciężkozbrojnych typów, którzy stwierdzali "stary, je&ać fizykę" i zaczynali za mną pościgi po dachach, murkach i wszelakich ścianach. A ruszali się chyba tak samo żwawo, jak jeden specyficzny typ lekkiego przeciwnika-sprintera. Pierwszy raz jak to zobaczyłem, to pierwsze co mi przyszło do głowy to "weź mi jeszcze powiedz, że oni potrafią pływać".

Gdybyś tylko napisał ten tekst jakoś rok temu, kiedy miałem jeszcze stary dysk zanim mi strzelił, to bym ci posłał piękną galerię zdjęć i video, co oni potrafili wyprawiać.

Muszę wspominać, co w Falloucie 4 (bo w 3 tego tak jeszcze nie widać, tam to już były zupełne kukły jeśli chodzi o "nic nierobienie"... i chyba dobrze) nasi towarzysze potrafili robić? I tak powiem. Chcesz po cichu wyrżnąć cały obóz bandytów? Well too bad, I'm goin' Rambo! Laserowe pułapki? Byłaby wielka szkoda, gdyby ktoś je przypadkowo aktywował. Miny? Nic mnie to nie rusza. Przeciwnik, który jest 10 razy większy od ciebie? Come at me bro! Chcesz po cichu zabić behemota? Muchy mięsne 100 metrów dalej są w tym momencie ważniejsze, mogłeś mi nie dawać tego miniguna, o, cześć behemot. Z followersami w F4 ogólnie jest tak, jak na tych stripach- pierwsze 10 minut jarasz się, że masz pieska i obiecujesz się o niego troszczyć, potem jak odkryjesz że może ci wyciągać rzeczy przez zamknięte drzwi to wracasz do krypty, żeby ci mógł z zamkniętej szafki "znaleźć" (czytaj wyjąć przez szybę) kriolator (tak, da się! tak, próbowałem!), po pół godzinie każesz kundlowi atakować deathclawa. A potem zostawiasz go w sanktuarium, bo masz go zwyczajnie dość. Ogólnie chyba najlepszym towarzyszem jest Nick, a i to tylko ze względu na jego odzywki, bo jeśli chodzi o ogarnianie to taka sama martwica mózgu. Czy tam sztucznej inteligencji.

Ale jest jeszcze całkiem odrębna kategoria gier, które wręcz kochają oszukiwać. Wyścigówki. Jasne, oczywiście, że każda ścigałka może lekko naginać poziom trudności, ale gdzieś jest ta granica nie? A np taki FUEL jej nie ma. O grze nie mówię nic, bo reklamowali gigantyczny żyjący postapo świat, wyszła gigantyczna postapo martwica z jeżdżącymi pojazdami o nieskończonej masie.

Chodzi mi stricte o wyścigi- zawaliłeś start? Wszyscy poza liderem dadzą ci fory. Lider nigdy. Co więcej- jak już się zbliżysz do lidera- ten dostaje nagle dodatkowe 200KM i 100km/h. Nie. Ma. Bata. Że. Go. Wyprzedzisz. Zapomnij, zostaje restart. Wystartowałeś dobrze i gdzieś po drodze zaliczyłeś drzewko? Jeśli liczysz na to, że masz prawie kilometr przewagi- stary, zapomnij, resetuj wyścig. Przeciwnicy nawet po twoim otarciu się o drzewo... oni się chyba teleportują zaraz za ciebie. Gdzie ta kilometrowa przewaga spytasz? Pamiętasz ten fragment o chamskim oszukiwaniu, nie? ;)

Middle Earth- Shadow of Mordor. Tam w niektórych przypadkach była zupełna jazda bez trzymanki jeśli chodzi o bawienie się ze sztuczną inteligencją orków. Pamiętam, że razem z kumplem niedługo po premierze grę zakupiliśmy, obaj się w niej zakochaliśmy... a po 3 dniach zaczęliśmy wyścigi kto wymyśli większego fuckupa.

Mass Effect. Dokładniej ujmując export sejwa z 2 do 3. Bez spoilerów- w 2 mamy na samym końcu decyzję- albo idziemy na rękę Illusive Manowi albo mu pokazujemy środkowy palec. I zabawna sprawa- nawet jeśli mu idziemy na rękę, to w 3 po imporcie sejwa przekonujemy się, że nasz wybór ogranicza się jedynie do "będę dla ciebie większym albo mniejszym kutasem". No i niuanse fabularne, ale cii ;)

Simsy i slynne "przybijaj z wpienioną dziewczyną piątkę do czasu, aż cię znów nie pokocha". Dalej simsy- możesz zostać osobistym trenerem kostucha (fakt, że wymaga to trochę sprytu i wyczucia czasu), wszelkie zabawy z basenem i grillowaniem dzieciaków pominę.

...można wymieniać w nieskończoność :D ...bardzo mocno jestem skrzywiony?

Link do komentarza

"Odrobinę" skróciłem Twój komentarz :).

Ja do dziś pamiętam tych wszystkich typów na przestrzeni od AC1 aż po Revelations, w szczególności Krzyżowców w pełnej płytówce z jedynki i janczarów (?) z Revelations, tych wszystkich ciężkozbrojnych typów, którzy stwierdzali "stary, je&ać fizykę" i zaczynali za mną pościgi po dachach, murkach i wszelakich ścianach. (...)

Z "jedynki" najlepiej pamiętam, jak mnie Tempek (tak ich nazywałem :P) zaatakował. Tłukłem się z trzema strażnikami i się przypałętał. Stałem tuż nad krawędzią wody. Do dziś nie wiem jakim cudem Tempek chybił i wpadł do wody. Dowiedziałem się tego z komunikatu o zabiciu kolejnego Tempka.

Inny Tempek był jeszcze lepszy. Stał taki, bodajże, przy najwyższym punkcie widokowym w grze. Zauważył mnie, więc się schowałem. Połaził, połaził i... spadł. Może postanowił się zabić :D?

Z kolei najśmieszniej było jak raz spadłem i się zabiłem obok łucznika na dachu. Zanim zdążyło mnie wczytać koleś zdjął łuk i do mnie... strzelił. Do dziś nie mam pojęcia o co mu chodziło ;).

Muszę wspominać, co w Falloucie 4 (bo w 3 tego tak jeszcze nie widać, tam to już były zupełne kukły jeśli chodzi o "nic nierobienie"... i chyba dobrze) nasi towarzysze potrafili robić? (...)

Dla mnie musisz, bo akurat w żadnego Fallouta, jak dotąd, nie grałem (kupiłem sobie New Vegas, ale jakoś nie miałem chęci w niego pograć).

Z followerami mam to samo odczucie w Skyrim. Właściwie nigdy z nich nie korzystałem :).

Ale jest jeszcze całkiem odrębna kategoria gier, które wręcz kochają oszukiwać. Wyścigówki.

Słynna "gumka"? :) Dlatego jakoś nigdy nie przepadałem za "Ścigałkami". Sentyment mam jedynie do NFS Porsche :).

Middle Earth- Shadow of Mordor.

Nie grałem, nie wypowiem się :).

Mass Effect.

W Wiedźminie 3 jest dość podobnie. Tez wczytanie save z "dwójki" powinno mieć większy wpływ na świat w trójce. Brak Letho (dla mnie ;)) i tatuaż (nie dla mnie :() to trochę mało.

Simsy i slynne "przybijaj z wpienioną dziewczyną piątkę do czasu, aż cię znów nie pokocha".

Może w EA to działa :D?

Dalej simsy- możesz zostać osobistym trenerem kostucha (fakt, że wymaga to trochę sprytu i wyczucia czasu), wszelkie zabawy z basenem i grillowaniem dzieciaków pominę.

NIE WIEDZIAŁEM, ŻE KOSTUCHA POTRZEBUJE TRENERA.

...można wymieniać w nieskończoność biggrin_prosty.gif ...bardzo mocno jestem skrzywiony?

Trudno powiedzieć - w każdym razie jesteś bardziej skrzywiony niż ja :P.

Link do komentarza

NIE WIEDZIAŁEM, ŻE KOSTUCHA POTRZEBUJE TRENERA.

Potrzebuje. Jak przyjdzie po ciebie, to ci przywali profesjonalnego sierpa, że kosa nie będzie potrzebna :D Ja w takich pseudootwartych grach szybko się nudzę (I'm watching you Skyrim) i wtedy zaczynam wyszukiwać takie głupoty. A im gra większa, tym szybciej idzie.

Link do komentarza

Ja w takich pseudootwartych grach szybko się nudzę (I'm watching you Skyrim) i wtedy zaczynam wyszukiwać takie głupoty. A im gra większa, tym szybciej idzie.

Ja mam ciut inaczej - w cokolwiek gram zaraz muszę zacząć to oceniać :).

Link do komentarza
Dnia 13.03.2016 o 19:21, MajinYoda napisał:

 

Hmmm... Z tego, co pamiętam to takie rozwiązanie wprowadzono dopiero w "trójce". Nie pamiętam czy nadal istniało w Black Flag, ale ani w Unity ani w Syndicate go już nie widziałem.

A hordy strażników tłukących Altaira lub Ezio wyglądały przekomicznie biggrin_prosty.gif. Szczególnie, gdy odkryło się już tajemną moc kontry tongue_prosty.gif.

Nie, na 100% to było w jedynce. A wydawało mi się że właśnie w trójce już nie było.

Link do komentarza
2 minuty temu, nortalf napisał:

Nie, na 100% to było w jedynce. A wydawało mi się że właśnie w trójce już nie było.

W jedynce faktycznie też coś takiego czasem było. Nie jestem pewny "dwójki", ale w "trójce" też na 100% uciekali, gdy pokonało się ich dość dużo. 

 

Niestety te "małe" zmiany między kolejnymi częściami AC już mi się nieco mieszają :P.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...