Kolejna pozycja o "złych grach komputerowych" - Steve Russo "Zabawy z szatanem" (przekład Robert Jankowski, 1994; pl: 1995), rozdział "Gra staje się niebezpieczna".
Co ciekawe, cały rozdział rozbija na części (i uzupełnia) opowiadanie, które zamieściłem w tym wpisie - nie będę ich już powtarzać w cytatach .
Trzech nastolatków pod wpływem gry "D&D" zawarło pakt, że zawsze pozostaną przyjaciółmi - nawet jeśli trzeba będzie z wyrachowaniem uśmiercić kogoś z członków rodziny.
Nie ma się czego przyczepić - ale czy serio pod wpływem gry zawarli ten "pakt"? Wątpię...
Dalej jest o morderstwie, ucieczce itd. (patrz - wspomniany wpis), więc skoczę do kolejnego akapitu:
(...) Tamtego tragicznego wieczoru Scott i jego dwaj przyjaciele porzucili swą tożsamość nastolatków i stali się potężnymi wojownikami siejącymi zniszczenie.
Dla przypomnienia - jeden miał 18, a dwóch 19 lat, więc trudno tu mówić o "nastolatkach" - to stare konie już były . Szczególnie, że jednemu z nich kumple zabili rodzinę...
Gdy rozmawiałem z Glenem Johnsonem, urzędnikiem szeryfa, dowiedziałem się, że chłopcy żyli na przemian w rzeczywistości i fantazji {Animus?} tak bardzo, że stracili świadomość, gdzie się znajdują.
I dlatego postanowili uciec do Meksyku zabierając ze sobą zaledwie $185 (Autor podkreśla wykrzyknikiem tę kwotę w jednym z akapitów)? Nie mogli uciec, bo ja wiem, do Hyrule ze skrzynią złota (czy coś)? Swoją drogą - w informacjach prasowych jest podana kwota $163 (patrz - wspomniany wpis) - to w końcu ile zabrali?
W miejscu zbrodni znajdowało się wiele rzeczy związanych z grą "D&D", ukazując bezpośredni jej związek z morderstwem.
Czy ktoś ma pomysł, jakie to mogły być rzeczy? Plansza do gry, kostka? Przecież nie zabili ich kostką, tylko nożem i pistoletem... A tłumacz też się popisał - "w miejscu zbrodni"? To znaczy gdzie - w podłodze, czy co?
(...) Jedną z jej (gry) atrakcji jest możliwość ucieczki z kilkoma przyjaciółmi w fantastyczny świat, w którym elfy i czarnoksiężnicy walczą i zazwyczaj wygrywają.
Fantastycznie - albo mi się zdaje, albo ze zdania wynika, że zarówno elfy, jak i czarnoksiężnicy, zazwyczaj wygrywają wojnę między sobą? Czy to jest możliwe? Co to znaczy "zazwyczaj wygrywają" - zależy to od ilości plam na słońcu? I kim w tej walce są ci "przyjaciele" - elfami, czarnoksiężnikami? Obserwatorami? Mechanikami rowerowymi? Tyle pytań, a odpowiedzi brak .
(...) Jednak ta fantazyjna {że jaka?} gra, polegająca na wcielaniu się w wymyślone postacie, wzbudza kontrowersje w prawie każdym miejscu, w którym jest sprzedawana.
W przeciwieństwie do VHS z pornosami albo Playboyów .
(...) Krytycy mówią, że morderstwa, takie jak Kammeyerów nie, są czymś dziwnym."D&D" zachęca do przemocy i negatywnego myślenia i wypacza umysły grających.
Nic dziwnego - w końcu tylko zazwyczaj wygrywają . Dodatkowo - ponoć czytanie różnych bzdur też potrafi wypaczyć psychikę . NieeweEeeEer???//??
Na tym zakończę część pierwszą - na drugą zapraszam za tydzień .
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze