Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445576

Kurs czytania dla opornych - Atlas Zbuntowany


otton

1616 wyświetleń

skylines-typography-Ayn-Rand-objectivism

Z "Atlasem Zbuntowanym" wiąże się wiele kontrowersji. Wszystko to dlatego, że głównym celem artystycznym utworu jest przedstawienie idealnego - zdaniem autorki - modelu funkcjonowania świata. Nie dla każdego...

Przy tym wszystkim przedstawiona przez Ayn Rand wizja okazuje się na tyle zajmująca i interesująca, że cała fabuła zdaje się schodzić na drugi plan. Wyraźnie jest tylko środkiem, służącym do przedstawienia wszystkich założeń filozofii obiektywizmu - a skoro mówimy o "wszystkich", również 1175 stron, gęsto wypełnionych tekstem, absolutnie przestaje dziwić. Trudno też ukryć, że fabuła sama w sobie stanowi ledwie średnio zajmujące tło, a przy tym jest zbyt skomplikowana, by ją tu w zwięzły sposób opisać. Z tego też względu zdecydowałem się ostatecznie tekst o Atlasie zrealizować w formie, jaką miał ostatnio Ulisses.

Świat Socjalistycznych Republik

Warto rozpocząć od jakiejś szerszej genezy powstania tego współczesnego nurtu filozoficznego. Rand urodziła się w ZSRR już czas jakiś po rewolucji, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności udało się jej uciec do USA. W umiłowanej ojczyźnie szaleli już wtedy komuniści, realizujący swe idee wyrównania nierówności społecznych - metodami, które zdecydowanie nie mogły uchodzić za sprawiedliwe. Po paru latach spędzonych na emigracji, Rand zaczęła dostrzegać niepokojące zmiany również tam - ojczyzna dolarów, złotej wolności i kapitalizmu coraz bardziej zaczęła przypominać ZSRR, dążąc poprzez inne środki do podobnych rezultatów.

Taki właśnie obraz Ameryki jest punktem wyjścia dla powieści. Do tego gdzieś tam w tle funkcjonuje również świat gęsto wypełniony socjalizmem - większość znanych obecnie krajów działa w powieści według tej ideologii. USA jeszcze do nich nie należy, do pełnego przeistoczenia jeszcze długa droga, Rand nie tyle chodziło o zrównanie obu krajów, co ukazanie zdeformowania pewnych idei politycznych, porównanie stanu faktycznego z tym, jak powinny działać. Powieść drobiazgowo prezentuje nam założenia filozofii obiektywistycznej. Pod nazwą tą kryje się tak naprawdę kapitalizm, trzymający się jednak ściśle swoich założeń. Przez to też trochę inny od zalewającej współczesny świat mieszanki różnych form politycznych.

Atlasowie społeczeństwa

Tytuł "Atlasa Zbuntowanego" - nie Atlasu - zawiera w sobie głównie znaczenie symboliczne. Odnosi się do mitologicznego Tytana, trzymającego na własnych barkach sklepienie niebieskie. Wykonuje on zatem pracę na rzecz społeczeństwa, nie dostaje jednak za swój trud wynagrodzenia, które mogłoby je zrekompensować. Gdyby ów Atlas doszedł nagle do wniosku, że bez odpowiedniego wynagrodzenia, jego praca jest daremna, zapewne by sobie poszedł, a nam - zakładając oczywiście, że heros ów nie jest zwykłym dyrdymałem autorstwa pijanych greków - przywaliłby o nasze głowy ciężki nieboskłon.

Rand szuka podobnych, ale z całą pewnością istniejących rzeczywiście, tytanów w społeczeństwie. Takich, których odejście spowoduje, że runie gospodarka, że trawa przestanie być zielona. W toku akcji, rząd i "uczciwi", walczący o równość przedsiębiorcy, wprowadzają bowiem reformy, mające na celu zabranie części dochodu tym bogatszym, by inni też mogli się nachapać. Fajne w teorii zacieranie różnic społecznych, szybko okazuje się jedynie zwykłą, populistyczną gadką. Wtedy pojawia się tajemniczy John Galt, dla autorki człowiek idealny, stanowiący odbicie jej filozofii. Organizuje on wielki strajk, w toku akcji przekonując kolejnych tytanów, by się do niego przyłączyli. Mimo tego, że jest najważniejszym bohaterem utworu, na scenę wkracza dość późno, bo dopiero w okolicach siedemsetnej strony.

Kto ma pieniądze, ten jest zbawiony

Tu pojawia się pierwszy, znaczący zgrzyt pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami książki, spowodowany wzorcem idealnego obiektywisty. Znakomita większość głównych bohaterów "Atlasa" to przedsiębiorcy, ludzie bogaci, od razu kojarzący się ze złodziejami - no bo przecież sami pewnie by tyle nie zarobili. Przeciwnicy Rand błędnie odczytują jednak proponowany przez autorkę wzorzec, zarzucając jej próbę wyprania brudów "wyższych sfer", chęć stworzenia społeczeństwa wyłącznie w oparciu o nich. "Nie może funkcjonować świat, w którym będzie inżynier, ale zabraknie robotnika, bo nikt nie zrealizuje jego projektu" - wołają. Tyle, że Rand również to dostrzegała i jej wzorzec "tytana", wbrew pozorom, jest troszkę bardziej skomplikowany.

Autorka w charakterze wzorca używa przede wszystkim człowieka, który pomnaża swój majątek zgodnie z normami moralnymi. Wyklucza się więc z tej grupy wszystkich dopuszczających się przekrętów, czy nawet wyzyskujących swoich pracowników. Również przedstawiciele niższych warstw mają prawo do bycia wybitnymi, również dla nich kryterium jest uczciwe zarabianie na własne życie. Mają otrzymać za swoją pracę uczciwą zapłatę, adekwatną do wykonywanych zadań. Dlatego, że są jako pracownicy przydatni, nie ze względu na trudy codzienności.

Cnota egoizmu

Ów wzorzec prowadzi nas do kolejnej rzeczy, powodującej wielkie kontrowersje - zaliczanie egoizmu do ludzkich... cnót. Jest to jednak egoizm rozumiany w trochę inny sposób, bo również oparty o normy moralne. Filozofia wprost potępia nieuczciwe odbieranie innym własnych dóbr - ludzie tacy określani są jako grabieżcy - dąży natomiast do tego, by każdy mógł dysponować tym, co sam zarobi, bez oglądania się na podejmujące mniejszy trud jednostki. Mamy tu zatem pewną formę zaprzeczenia pomocy socjalnej, czy coraz bardziej absurdalnym formom podatków.

Tu jednak również nic nie jest czarno-białe. Z pomocy socjalnej wykluczeni są jedynie ci, którzy dostali od losu równe szanse na osiągnięcie czegoś. Zaprzeczanie podatkom też wcale nie zakłada, że nawet bez nich budżet kraju będzie się sam napełniał i hojnie obdzielał ludzi różnymi przywilejami. Chodzi tu o oczywistą prawdę - im więcej państwo chce nam dać, tym więcej najpierw musi zabrać. Cnota egoizmu jest więc w tym kontekście rozumiana jako niechęć do oddawania swojej własności, ale i do zabierania cudzej.

Religia do piachu

Oczywiście można już było zauważyć, że obiektywizm nijak ma się do prawd głoszonych przez kościół katolicki, co - myślę - było praprzyczyną wszelkich sporów związanych z książką. Nie znajdziemy tu jednak po prostu zwykłego antyklerykalizmu, dyskusja rozbija się raczej o prawdy wiary. Rand zaprzecza głównie koncepcji grzechu pierworodnego, uważając go za narzędzie, nakazujące ludziom przepraszać za to, że żyją. Przy okazji też wzbudza w nich poczucie winy, co czyni ich podatnymi na manipulację w wykonaniu innych systemów politycznych. Ogólnie religia przedstawiona jest jako czynnik ograniczający ludzie prawo do stanowienia o sobie, za jedyne, sensowne ograniczenie uznaje się tu wszelkie działania, atakujące prawa innych.

Poeta płakał jak pisał

Tym sposobem udało się ledwie zahaczyć omawiane przez "Atlas Zbuntowany" elementy, nie jest jednak rolą tego tekstu, by streścić całość od początku do końca. W związku z tym, na zakończenie postanowiłem nawiązać do rzeczy już nieco lżejszych, mianowicie postrzegania przez obiektywizm sztuki. Wśród uczestników strajku Galta są również artyści i to wcale nie frustraci, co to żyją z poczuciem posiadania niedocenianego przez innych geniuszu. Wręcz przeciwnie, już z opisu na okładce atakuje nas informacja o kompozytorze, który porzucił wszystko w noc swojego tryumfu i zniknął.

Dlaczego właściwie artysta, grający dla masowej publiczności, miałby się przejmować tym, że jakaś struna delikatnie nie stroi, że śpiewa poza rytmem itp.? Dlaczego dziennikarz stara się tworzyć coś cechującego się naprawdę wysoką jakością, skoro masy i tak wszystko przeczytają i owe "wszystko" łykną jak mój pies świeżo nalaną wodę? Artyści z "Atlasa Zbuntowanego" żyją w poczuciu bezsensu, ponieważ ocena ich pracy to tylko oklaski, bądź gwizdy. Przy kreowaniu dzieła artystycznego, jego twórca zwykle spisuje założenia, według których ma ono powstać, które powinno zrealizować. Sztuką jest więc to, co owe kryteria - indywidualne dla siebie samego - potrafi odwzorować w jak najlepszy sposób.

Utonąć w obiektywizmie

Tak w zasadzie patrząc zdrowo rozumowo, opisany przez Rand, wyidealizowany świat, ze względu na ludzkie charaktery, nigdy nie zaistnieje w takiej formie. Pewne założenia owej filozofii wciąż jednak w znaczny sposób na kształt współczesnego świata oddziałują. Dobrym przykładem może być choćby działalność organizacji Fair Trade, która w krajach mniej cywilizowanych dąży do sprawiedliwego wynagrodzenia pracy ludzi, często żyjących jak niewolnicy. Poza prezentacją nieistniejącego ideału, jest też "Atlas" po prostu bardzo dobrą, przemyślaną refleksją na temat kształtu współczesnego świata...

... i dziwnym zbiegiem okoliczności, tekst na jego temat udało mi się ukończyć akurat 13 grudnia...

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Ja osobiście Atlasem byłem raczej zawiedziony, przerost formy nad treścią. Jak sam zauważyłeś fabuła-choć skomplikowana i miejscami zawiła- jest faktycznie tylko tłem dla przedstawianej ideologii. Jednak jak dla mnie dopiero przydługi monolog Galta jest rzeczywiście przedstawieniem sprzeczności i hipokryzji, odniosłem wrażenie, że spora część opisów niepotrzebnie powtarza się, a np opisy prowincji gdy główna bohaterka jedzie odnaleźć nowy rodzaj silnika jest zepchnięta na bok, szybki opis nędzy i degradacji osiągnięć cywilizacji.

No i konstrukcja zdań, nie wiem jak po polsku to wygląda, ale po angielsku było to średnio przyjemne w odbiorze, rozumiem, że może być trochę archaiczne, ale sam styl mnie zniechęcał.

W każdym razie bardzo podoba mi się to "opracowanie" w Twoim wykonaniu (tak jak i Ulisses), tak trzymać!

  • Upvote 2
Link do komentarza

Ja przemówienie Galta pominąłem po dwudziestu stronach (zostało mi jeszcze 60?), bo wydało mi się ono podsumowaniem tego, co Rand niezbyt subtelnie pakowała mi do makówki przez ostatnie tygodnie lektury.

Nie przedłużając- to jest bardzo trudna lektura, a zęby zgrzytały podczas czytania z niewiarygodną częstotliwością. Ale moje podejście do szeroko rozumianej pracy zmieniło się diametralnie po jej ukończeniu. Dlatego to Atlas Zbuntowany zajmuje szczególne miejsce w moim sercu.

Jestem na tablecie, nie chce mi się pisać, przepraszam.

Link do komentarza
Jak sam zauważyłeś fabuła-choć skomplikowana i miejscami zawiła- jest faktycznie tylko tłem dla przedstawianej ideologii

Tak, ale nie jest to akurat zarzut z mojej strony. To znaczy jak ktoś lubi genialne fabuły, będzie miał z tym problem. Sam teraz siedzę akurat w rzeczach, które właśnie wykorzystują fabułę do opisania czegoś, a nie po to, żeby była ona dobra sama w sobie. Także tutaj - po prostu taka książka wink_prosty.gif.

No i konstrukcja zdań, nie wiem jak po polsku to wygląda, ale po angielsku było to średnio przyjemne w odbiorze, rozumiem, że może być trochę archaiczne, ale sam styl mnie zniechęcał.

Czytałem akurat polską wersję, tam było dość współcześnie. Na pewno nie było to tłumaczenie piękne literacko, ale bardzo funkcjonalne i nieutrudniające śledzenia treści związanych z obiektywizmem. Wyglądało to tak jakby ktoś po prostu uznał, że książka nie musi zachwycać poziomem napisania, bo niesie ze sobą jakąś ciekawą treść. I w sumie mi to nie przeszkadzało. W odróżnieniu od zwyczajnych czytadeł - poziom literacki żaden, treść żadna. Takie książki to mi się najgorzej czyta wink_prosty.gif

Ja przemówienie Galta pominąłem po dwudziestu stronach (zostało mi jeszcze 60?), bo wydało mi się ono podsumowaniem tego, co Rand niezbyt subtelnie pakowała mi do makówki przez ostatnie tygodnie lektury.

Jakbym był autorem, to bym to przemówienie wrzucił na początek, a potem retrospekcję zrobił. Bo jest akurat takim streszczeniem dobrym, a reszta książki to przykłady do tego strzeszczenia. Warto zmęczyć całe ;).

Nie przedłużając- to jest bardzo trudna lektura, a zęby zgrzytały podczas czytania z niewiarygodną częstotliwością.

Ja sobie ją wziąłem w lecie jak nad Balaton jechałem. Przeczytałem w 12 dni, w tempie 100 stron na dobę + wieczorne porządkowanie sobie wszystkiego w głowie. Nawet nie ma po co się za to co zabierać bez perspektywy paru wolnych dni wink_prosty.gif.

Ale moje podejście do szeroko rozumianej pracy zmieniło się diametralnie po jej ukończeniu

Właśnie to! Wkurza mnie podejście, że mało płacą to się nie staram. Jak już się człowiek na coś decyduje i przyjmuje takie warunki, powinien je spełniać w dwie strony. A jak z tym czasami bywa to wiadomo...

Link do komentarza
Właśnie to! Wkurza mnie podejście, że mało płacą to się nie staram. Jak już się człowiek na coś decyduje i przyjmuje takie warunki, powinien je spełniać w dwie strony. A jak z tym czasami bywa to wiadomo...

To działa w obie strony. Chciałbym zauważyć, że żyć z czegoś trzeba, więc nie powinna dziwić sytuacja, w której ktoś podejmuje pracę, której w innych okolicznościach by się nie podjął i związku z tym nie ma motywacji, żeby porządnie pracować. Pracownik jest pośrednio zmuszony do przyjęcia takiej płacy, jaka jest na rynku, a płace ustalają pracodawcy, którym niekoniecznie zależy na dobrobycie pracowników.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...